MATERIAŁY BARDZO PRZYDATNE DO CZYTANIA POSZCZEGÓLNYCH ROZDZIAŁÓW EWANGELII cz. 18

Obrazek użytkownika Jacek Mruk
Świat
Ewangelia według św. Jana rozdział 1 > > Jesteśmy na początku czwartej Ewangelii. Dla spisania jej Bóg posłużył się osobą Jana. Przez to, co on napisał, poznajemy nie tylko bogactwo zawarte w Objawieniu Bożym, lecz także to, kim jest Osoba Jezusa dla Jana. To, kim jest postać Jezusa dla autora Ewangelii, najtrafniej określa jedno stwierdzenie: „Słowo". Jezus jest Słowem Bożym, które stało się ciałem. > Każdy ewangelista ma swój osobisty punkt widzenia. Dla Jana Jezus jest Słowem, które stało się ciałem, posłanym na ziemię, aby spełnić swoją misję i wrócić do Ojca. > Jan jest naocznym świadkiem bardzo wielu wydarzeń. Był na przykład jedynym apostołem obecnym pod krzyżem w chwili śmierci Jezusa, dobiegł pierwszy do grobu, wyprzedzając nawet Piotra (J 20,4). Z pewnością był więc młodzieńcem bystrym i dynamicznym, kiedy wymagały tego okoliczności. Był z Jezusem w najważniejszych momentach Jego ziemskiej misji. > Jan mówi o sobie: „uczeń, którego Jezus miłował". I taki będzie jego styl w całej ewangelii, po tym też będzie można go doskonale rozpoznać. Pisząc o Jezusie jako ostatni z ewangelistów, z pewnością brał pod uwagę informacje przekazane przez Mateusza, Marka i Łukasza. Dlatego świadomie opuścił niektóre epizody, a inne, pominięte przez ewangelistów, uzupełnił. > Jezus jest Słowem Ojca! > Stary Testament mówi o Słowie Boga i o Jego mądrości, obecnym zanim jeszcze świat został stworzony (Mdr 9,1.9, Prz 8,22; Rdz 1,3-6). Do tego dzieła Jan nawiązuje od początku. Chce przez to powiedzieć, że z chwilą przyjścia Jezusa na ziemię zaczyna się nowy początek dla odkupionej ludzkości – jej definitywne zbawienie. > Dlaczego, według Jana, Bóg stał się człowiekiem? Odpowiedź jest prosta: bo chciał zbawić każdego. > Co to znaczy zbawić człowieka? To znaczy przywrócić mu pierwotne piękno, jakie miał na początku stworzenia. > Przyglądając się pięknu stworzenia w Jezusie Chrystusie i Jego Słowie, możemy kontemplować piękno naszego człowieczeństwa. Ale również, słuchając siebie nawzajem, gdy dzielimy się Ewangelią, widzimy jak piękni jesteśmy jako dzieci Boga. Przypatrujemy się sobie nawzajem, dostrzegamy jak Słowo Boże każdego zmienia, i oddajemy chwałę Bogu. > Bóg czyta nasze życie, to znaczy objawia nam nasze piękno i mocą Ducha Świętego czyni w nas to, co czytamy; staje się to w nas faktem. > Bóg Stwarza! > On nas nieustannie stwarza, podobnie jak na początku stworzenia: „Bóg rzekł i stało się”. > W Księdze Rodzaju rozdział 1. werset 3 czytamy, jak Bóg stwarza przez wypowiedziane Słowo: > Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość! I stała się światłość. > A kiedy stwarzał ludzi (Rdz 1,26) powiedział: > Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi! > I tchnął w wtedy w człowieka (Rdz 2,7) swego Ducha: wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą. > Rzeczy stają się dla nas, gdy z jednej strony przyjmujemy Słowo, a z drugiej pozwalamy, aby Duch Święty w nas działał. Bóg stwarza raz to, raz tamto i potrzebuje na to dni. Kiedy Bóg stwarza, to najpierw porządkuje. Oddziela światło od ciemności. I to się powtarza w nas – to samo wypowiadane Słowo, będzie w tobie oddzielało światło od ciemności. Ono będzie oddzielało życie od tego, co jest śmiercią, bo Bóg jest miłośnikiem życia. Jego Słowo jest zawsze życiem. Ono, Słowo, przyniosło > życie. Ono, Słowo, czytane, przyniesie życie również tobie. > Słowo stwarza historię! > Warte podkreślenia jest to, co czyni Słowo w historii świata. Są ludzie, którzy boją się czytać Słowo, myśląc, że zacznie Ono od nich wymagać. Niektórzy boją się, myśląc, że gdy zaczną czytać Słowo, to Bóg będzie im zabierał różne rzeczy z życia – tak pewnie myślał bogaty młodzieniec z Ewangelii (por. Mt 19,16-26). A jest na odwrót: Bóg w swoim Słowie zawsze daje życie, szczególnie tam, gdzie jest chaos, gdzie zanikają prawda i radość. > Gdy nas stwarza i daje nam życie, dzieje się to, co zostało napisane na pierwszej stronie Biblii. Pojawiają się rośliny, drzewa, gwiazdy – piękny Eden. Czyli Bóg czyni nas pięknymi. To Słowo, które stworzyło wszechświat, jest tym samym Słowem, które „nas pomyślało”, z całym bogactwem naszej natury. Nasz temperament jest po to, aby czynił piękniejszym nasze człowieczeństwo. On wydobywa z nas to, co jest piękne od początku. To Słowo wciąż na nowo stwarza w dzień i w nocy. > Czy rolnik śpi czy czuwa, ziarno wydaje owoc. Ziarno Słowa ma moc sakramentalną, a ja mam mu dać, jak ziemia, swoją obecność i światło. > Całkiem spontanicznie rodzi się pytanie, może trochę zaskakujące: czy wiedziałeś, że Jezusowe Słowo w tobie ma dokonać największego cudu na tle tego, co już jest stworzone? Czy wiesz, że dzięki Słowu masz moc, aby stać się synem Bożym? > Dzisiaj Pan chce przekroczyć twoje najśmielsze o Nim wyobrażenia. Chce cię otrząsnąć z ospałości szeregowego ucznia i uczynić cię uczniem-liderem: daje ci moc, abyś stał się synem Bożym. > To wielki dar!!! > I za ten cudowny dar, jak zwykle, nic od ciebie nie chce, poza jednym małym gestem otwarcia: przyjęcia Jezusa. „Tym jednak, którzy je przyjęli ...”. Nie przepuść takiej okazji! Uczyń to dzisiaj! Przyjmij właśnie teraz, w tym czasie łaski, moc Słowa = Jezusa, i wierz w Jego imię, a będziesz miał życie wieczne, jako syn Boży. > Nie pozwól, aby bracia z twojego kręgu nie rozpoznali w Jezusie Słowa Bożego (werset 10b). Dołóż starań, aby ci, którzy przychodzą na twój krąg, utrudzeni i obciążeni, rozpoznali prawdziwe oblicze Jezusa i pozwól im przyjąć Go do ich życia jako jedyne Źródło Zbawienia. > AMEN. > > > Ewangelia według św. Jana rozdział 2 > > Przejdziemy dzisiaj bezpośrednio do tego, co najbardziej interesuje św. Jana, a także nas: do misji Jezusa. > Czasami może być ci trudno coś zrozumieć, ale jeszcze trudniejsze jest tak przedstawić swoją myśl, aby być zrozumianym przez innych – tym bardziej, gdy chodzi o Jezusa-Mistrza. To tytułem wprowadzenia do dzisiejszego tematu. > Jesteśmy na początku publicznej działalności Jezusa i od razu widzimy Go uczestniczącego w dosyć normalnej sytuacji. Jezus zostaje zaproszony na ucztę weselną. Tradycja hebrajska chciała, aby zaślubiny i wesela świętować przez kilka dni, podczas których jedzono, pito, śpiewano i tańczono. To było naprawdę wielkie święto! Tego dnia Jezus był wśród zaproszonych. W pewnej chwili zabrakło podstawowego elementu każdego święta, tj. wina. Ten cudowny napój dzięki swemu oddziaływaniu przynosi wszystkim lekką euforię i radość. Nie do pomyślenia byłoby dalsze świętowanie bez tego napoju, popularnie zwanego dzisiaj rozweselaczem. Maryja, matka Jezusa, usilnie zwraca Mu na to uwagę (werset 3). Jak mogłeś zauważyć, Jezus, ociągając się nieco, ostatecznie „wkracza do akcji” – wiemy w jaki sposób oraz z jakim skutkiem. > To jednak, na co prawdopodobnie nie zwróciłeś większej uwagi, to fakt, że Jezus, Syn Boży, który przyszedł na ziemię dla spełnienia bardzo konkretnej misji – twojego zbawienia – tutaj nagle daje się wciągnąć w sprawy tak błahe, jak brak wina na weselu. Jakaż wielka zatem rozbieżność pojawia się w tym momencie między zasadniczym celem Jego misji i tym małym, malutkim problemem, który wynikł zupełnie niespodziewanie. > No właśnie – trudność zrozumienia tkwi w tym drobnym epizodzie, pozornie tylko błahym, przez który całkiem spontanicznie rodzi się pytanie: jak to możliwe, że Jezus na weselu zamienia się w „kelnera"? On, którego czas jest tak cenny, że nie ma ani chwili do stracenia, poświęca go, aby wesele mogło się dalej odbywać się bez zakłóceń? > Rzeczywiście, potrzeba nowej mentalności przemienionej przez Ducha Świętego, aby przyjąć, że dla Jezusa nie jest istotne, czy twoja konkretna potrzeba, dla której do ciebie przychodzi, jest po ludzku wielka, czy błaha. Myślimy często w ten sposób: no tak, gdy chodzi o przywrócenie wzroku, może Jezus będzie interweniował, ale gdy brakuje wina na weselu?… Według naszego stylu myślenia, Jezus interweniuje jedynie w sytuacjach „poważnych". Takimi, na przykład, są ciężkie choroby lub katastrofy życiowe. > Nieprawda! > Cieszę się, że możemy stwierdzić: to nieprawda! Jezus interweniuje w twoim życiu wedle potrzeby chwili, nie czeka, aż sytuacja się pogorszy lub stanie się chroniczna, aby dopiero wtedy przyjść z pomocą. Nie! To jest chyba najtrudniejsza rzecz do wytłumaczenia osobom, braciom, których Pan pozwala ci spotykać. Jesteś jednak powołany do tego, aby im to pokazywać właśnie na przykładzie wesela w Kanie, kiedy zabrało wina. > Pan Jezus chce przychodzić ci z pomocą niezależnie od wagi sytuacji. A szczególnie wtedy, gdy żyjesz sobie tak normalnie, gdy nawet nic niezwykłego nie robisz, nawet wtedy, gdyby miało chodzić o sprawy pozornie błahe. Jezus kocha cię kreatywnie, nawet ze szczyptą fantazji. Dla niego stale naglącym zadaniem jest zrobienie dla ciebie czegoś nieoczekiwanego i nieprzewidzianego. > Dla Niego żadna twoja potrzeba czy problem nigdy nie będą mało ważne czy nieistotne! > Jeśli chcesz być pewien, że Jezus przyjdzie ci z pomocą w każdej twojej potrzebie – małej czy dużej – musisz przede wszystkim sprawić, aby On był w niej obecny – to znaczy zaprosić Go (werset 2) do twojego życia, teraz i na zawsze. Mając Jezusa, zaczniesz być kreatywny. Szybko pomyślisz o tym, że twoim powołaniem jest zatroszczyć się, aby na stole świata znalazło się to, czego na nim brakuje, to o czym zapomniano. Chrześcijanin powinien przynieść to, czego brakuje w naszych smutnych społeczeństwach dobrobytu. Dzisiejszy uczestnik „wesela” jest uzbrojony w prawa obywatelskie, dobrze, a czasem za dobrze odżywiony, ma do dyspozycji przyjemności i wygody, które obficie oferuje mu technika, może sobie pozwolić na wszelkie swobody i śmiejąc się z zakazów Boga urządza sobie wielkie „żarcie”. Ale czegoś mu brakuje. Potrzebuje tego, czego nie może kupić. > Psychoanaliza wskazywała na fikcyjne szkody wyrządzone przez stłumienie instynktu seksualnego. Nikt jednak nie ostrzega człowieka przed szkodami, jakie płyną ze stłumienia instynktu wiary – tęsknoty za Bogiem. Dzisiejsza ewangelia wzywa nas, byśmy, prowadząc krąg, pomagali innym wzbudzić w nich tęsknotę za tym, co zagubili, za Bogiem. > Bogu dzięki, że kręgi biblijne Wspólnoty Święty Paweł nie dążą do tego, aby jeszcze coś dodać do dóbr tego świata – my chcemy naszym siostrom i braciom pokazać coś innego. > AMEN. > Ewangelia według św. Jana rozdział 3 > > Dzisiejsze czytanie powinno się zacząć się od wersetu 23 w rozdziale drugim. Tym wierszem jesteśmy wprowadzeni w klimat panujący po pierwszych cudach dokonanych przez Jezusa. Ludzie uwierzyli i są przekonani o nadzwyczajnej misji Jezusa. On zaś, widząc to zachowanie, doskonale zdawał sobie sprawę z powierzchowności ich wiary. > Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w imię Jego, widząc znaki, które czynił. Jezus natomiast nie zwierzał się im, bo wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje. > Wybiera więc jednego z nich – a jest nim Nikodem. Tak zaczyna się ta wyjątkowa scena. Do Nikodema Jezus mówi: > Powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego. (w. 3). > Pozostać biernym lub obojętnym wobec dialogu Jezusa z Nikodemem, byłoby dość niebezpieczne dla każdego, kto twierdzi, że chce naśladować Jezusa. Zobaczmy, co konkretnie kryje się za słowem „niebezpieczne". To, co może stać się dzisiaj, jest rzeczywiście niebezpieczne dla nas, i niech to nie będzie odebrane jako „fałszywy alarm", to wszystko, co bierze się z nieświadomości, albo - co gorsza - z nadmiaru naszego racjonalizmu. > Nikodem, kiedy poszedł do Jezusa, był pewien, że znajdzie logiczne odpowiedzi na wszystkie swoje „dlaczego". Nikodem, to osoba wierząca i uczona, doskonale zorientowana w zagadnieniach poruszanych w rozmowie z Jezusem – tak przynajmniej opisuje go ewangelista i takie mniemanie on sam zdawał się mieć o sobie. Dochodzi jednak do pewnego nieporozumienia: Jezus wcale nie odpowiada w taki sposób, jak spodziewał się Nikodem. Oto bolesny dla Nikodema dialog z Jezusem, w którym jeden z nich stawia proste przecież pytanie i słyszy w odpowiedzi coś zupełnie niezrozumiałego. Dziwne! Czyżby Jezus nie rozumiał, o co chodzi Nikodemowi? To jeszcze mniej prawdopodobne. Skąd więc to zamieszanie i nieporozumienie? Musisz wiedzieć, że jak nam to wyjaśnia ewangelista, Nikodem jest przełożonym wśród Żydów, osobą uczoną i dobrze znającą zagadnienia poruszane w rozmowie z Jezusem, a mimo to nie potrafi zrozumieć tego, co mu wyjaśnia Nauczyciel. Problem ten wynika bardziej z mentalności, niż ze schematów powstałych w umyśle Nikodema. Intelektem usiłuje ogarnąć to, co ponadnaturalne. To niemożliwe! Swoją kulturą i wykształceniem chce ogarnąć cudowny plan zbawienia, jaki Bóg przygotował dla ludzi. Wydaje mu się, że dorasta do całej sytuacji, w której się niespodziewanie znalazł, a mimo to pozostaje zdumiony (werset 7) i zmieszany odpowiedziami, jakie otrzymuje. Jezus jednak nie chce go tak pozostawić (werset 34 - przeczytaj). > Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a bez miary udziela Ducha. > Jest tylko jeden sposób na to, aby zrozumieć, przyjąć i utożsamić się z tym, co Jezus odpowiada Nikodemowi w tym dialogu: trzeba stanąć wobec Niego z pustymi rękoma i w wolności od wszelkich koncepcji, schematów myślowych i wszystkich dociekań, które utrudniają zrozumienie tego, co mówi Jezus. > Chcieć ogarnąć naszym znikomym rozumem to, co Bóg przygotował dla każdego z nas, byłoby zarozumiałe i niebezpieczne. Kiedy słyszysz braci, którzy mówią ci o różnych sytuacjach i zdarzeniach z życia, w których Pan nie odpowiedział na ich uzasadnione prośby, to wiedz, że jest to bardzo mało prawdopodobne! Pan odpowiada zawsze i wszystkim! Rzecz w tym, że może nie zawsze odpowiada według twoich oczekiwań! > Przykład Nikodema uczy! Pytania często są powierzchowne, bo jak mówi stare przysłowie, nie ma gorszego głuchego niż taki, co nie chce słyszeć. Jeśli więc ty i bracia z twojego kręgu, chcecie naprawdę zrozumieć to, co mówi Nauczyciel, sekret tego wszystkiego znajdziesz w wersecie 36: > Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży. > (przeczytać wspólnie kilka razy). > AMEN. > Ewangelia według św. Jana rozdział 4 > > Skupmy się dzisiaj na cudzie, który miał miejsce w Kafarnaum, nad Jeziorem Galilejskim. Zaczniemy od przeczytania wersetu 48: > Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie. > To stwierdzenie Jezusa nie powinno wprowadzić cię w błąd: nie oznacza ono bynajmniej, że Jezus nie chce przyjść z pomocą w twoich potrzebach. Wystarczy przeczytać dalej cały ten fragment o uzdrowieniu, aby się o tym przekonać. > Pewien urzędnik królewski przeżywa niezwykle trudne chwile – smutek wstrząsa całą jego rodziną. Śmierć jest zawsze czymś wyrywającym nas z codziennego odrętwienia, uderzającym gwałtownie w naszą codzienną rutynę. Wobec śmierci jesteśmy gotowi „poświęcić” kilka minut naszemu sumieniu, a może nawet Panu Bogu, mamy czas na szybki obrachunek z życiem. > Urzędnik królewski staje więc przed Jezusem z nadzieją, że zostanie wysłuchany stosownie do swojej potrzeby. Prosi Go, aby przyszedł uzdrowić jego syna bliskiego już śmierci. Jezus rozgniewał się z powodu zachowania dworzanina. Pomyśl, ilu podobnych „urzędników królewskich" mamy ciągle wokół siebie. Zachowują się oni tak jak ten, o którym dopiero co czytaliśmy. Ten jednak ma coś, co go wyróżnia spośród innych – nalega. Przeczytajmy werset 49: > Powiedział do Niego urzędnik królewski: Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko. > Urzędnik nie zniechęca się ostrym napomnieniem Mistrza. Jezus, choć rozgniewany, nie uchyla się od działania i odsyła dworzanina ze znaczącymi słowami: „Idź, syn Twój żyje" (werset 50). > Co w tej sytuacji robi dworzanin? Wierzy! I właśnie o to najbardziej chodzi Jezusowi, który chce go nauczyć, aby zawsze wierzył i ufał. Jezus uczy nie tylko jego, lecz także całą jego rodzinę (zob. werset 53). > Widzimy tutaj jaką moc ma Słowo wypowiedziane przez Jezusa i czytane przez nas na kręgu. Słowo było wypowiedziane daleko od domu, w którym leżał umierający. Mimo to znalazło miasto, ulicę, numer domu piętro i łóżko, a na łóżku chorego i uzdrowiło go. > Widzimy tutaj, że wiara jest podstawą każdej ingerencji Jezusa. Naturalnie, wiąże się to prawie zawsze z modlitwą wstawienniczą. Jest już dla nas oczywiste, że Pan wysłuchuje modlitwy, ale też mogłoby stać się oczywiste, że Pan dopuszcza czasami chorobę, aby ta osoba, czy najbliżsi, spojrzeli z innej perspektywy na własne życie i przynagleni koniecznością „udali się z prośbą” (w. 47) do Tego, który może i chce przyjść i uzdrowić. > Spójrzmy też jeszcze na inny element charakteryzujący działanie Jezusa. Otóż On nigdy nie interweniuje za niewiedzą osób zainteresowanych. Jaką korzyść przyniosłoby to Jezusowi? Nie osiągnąłby tego, co najważniejsze - nawrócenia tych osób. Uwierzyć więc, dla ciebie, który prosisz, staje się czymś niezbędnym. Otrzymuje się zawsze tyle, na ile się uwierzyło. Sam Jezus powtarzał to często w ciągu swojego ziemskiego życia tym, którzy zwracali się do Niego z różnymi prośbami: Niech ci się stanie, jak uwierzyłeś ..., twoja wiara cię ocaliła... itd., aby przywołać tylko niektóre, częściej używane odpowiedzi. > Co robić w tej sytuacji? > Otóż wiedz, że zarówno dla ciebie, jak i dla braci, którzy przychodzą na twój krąg biblijny, to jedno musi być jasne: uwierzyć = otrzymać. > Zachowanie tej samej postawy, którą miał dworzanin, jest rzeczą niezwykle istotną dla ciebie i twoich braci z kręgu. Ta postawa jest następująca: co robisz, aby otrzymać to, czego potrzebujesz? Przedstawiasz Jezusowi prośbę-naleganie z wiarą. Wiara nie domaga się widzenia znaków i cudów. Słowo dla funkcjonariusza królewskiego, który umie je odczytać, stanowi pewność życia. Również my, poprzez opowiadanie tego, co mu się przydarzyło, wezwani jesteśmy do wiary takiej jak on, bez widzenia cudu. > Prawdziwym cudem jest cud wiary ojca. Życie przywrócone synowi jest tylko tej wiary spektakularnym odbiciem. Jezus odległy w czasie i fizycznie nieobecny, jest obecny przez naszą wiarę i to stanowi istotę naszego życia. AMEN.
5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)

Komentarze

Tylko ilu rzeczywiscie to rozumie i  kieruje sie w zyciu slowem Bozym ?...

pozdrawiam

Szczesc Boze

Krzysztof

Vote up!
2
Vote down!
0

chris

#1535744

Ważne by drążyć kroplą skałę

A wytworzy się Wiary falę

Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#1535792

to jest calkiem poprostu nasza powinnosc...

serdecznie pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0

chris

#1536175