Czkawka po chińszczyźnie...

Obrazek użytkownika zbzukowski
Blog

Zacznę  od  przykładu  natury  kulinarnej...

pośród potraw, jakie przyrządza  moja żona  jest  jedno, które od  samego początku  nazywamy "chińszczyzną" i pod tym  określeniem  kryje się

po prostu  ugotowany ryż (jako  podstawa), osobno usmażone  mięso  mielone, które  następnie miesza  się z  ugotowanymi jarzynami: poszatkowaną

  kapustą i  porą - całość  przyprawiona (wg. gustu  na ostro  lub  słodko).

Można  to  wszystko  wymieszać (żeby  było "prościej"), lub   wyłożony  na talerzu  ryż, polać  tym  wywarem jarzynowo-mięsnym.

Smakuje  wyśmienicie,  ale...

zbyt częste jedzenie  tego (przynajmniej  u  mnie), wywołuje  napady  czkawki  i  tzw. zgagi (nadkwasoty-tudzież  niedokwasoty).

 

Podobnie  jest  z gospodarczą  "ofertą", która  np.  w USA (co obserwuję  od trzech  dekad), przybrała  formę  szkodliwego  uzależnienia...

można  pokusić  się  tu  o  stwierdzenie, że  gdyby  nagle  dzisiaj, zatrzymany  został  napływ  do USA  odzieży  i obuwia, to  istnieje  uzasadniona

obawa, iż  po około trzech miesiącach,  wielu  Amerykanów, biegałoby  nago i boso.

Trwałość  chińskich  produktów  jest  wręcz anegdotyczna:

buty  same  spadaja  z  nóg  po kilku  miesiącach, odzież  po kilku  praniach  traci  swój kolor i rozłazi  sie  w rękach, nie  mówiąc  już  o innych

"produktach"  chińskich.

Posłużę  sie  tu przykładem  z  moich, osobistych  obserwacji:

pracując, jako  marynarz  na amerykańskich  holownikach, między innymi  przez  blisko dwa lata, pracowałem  na jednostce, która  holowała

z  Mobile (Stan Alabama) do  Ponce (Puerto Rico)  barkę  kolejową  z  wagonami-cysternami , na  pokładzie.

W  tym okresie, dwukrotnie  musielismy  wymieniać  szyny  na barce, ponieważ  ich trwalość  była  więc  groteskowa (raz  niemalże  doszło  do

wykolejenia  się  jednej  z cystern i gdyby  nie była podłączona do innych cystern, to niechybnie wpadłaby  do  basenu portowego).

Na szynach ( na ich wewnętrznej części, bez trudu  można  było przeczytać  "triumfalne" oświadczenie: Made in China)  i tylko dwa  rzędy  szyn, trwały

niezłomnie, nie poddając  się żadnej  presji...

Podczas  kolejnej wymiany  szyn, zadałem  sobie  "trud", aby  to bliżej  sprawdzić i cóż  się okazało?

Na tych, szczególnie wytrzymałych szynach, zobaczyłem wytłoczony w  stali napis: Made in Poland - 1959...

i kiedy  zwróciłem  na to uwagę  moich kolegów, nasz  kapitan  stwierdził, że  wpierw  zaprzestano sprowadzać  wyroby  stali  z Polski -   w trosce

o amerykański  przemysł  metalurgiczny, następnie zlikwidowano   amerykanski  przemysł, więc  teraz  kilka  razy  do roku  musimy  tracić  czas

w  porcie, na wymianę  szyn.

 

Powyższe  opisy - zarówno  te kulinarne,  jak przemysłowe - Dedykuję,  w  szczególności  stadu  baranów, którzy  z  zachwytem  spoglądają  na  komusze

Chiny, widząc  tam  odpowiedź  na wszelkie bolączki  Polski.

Przypomnę  tylko  taką stara  "opowiastkę", według której  po 1) "żółta rasa  zaleje świat"  i po 2) "nastanie taki czas, gdy chiński wojownik  napoi swego

konia  w Wiśle" (pomijając  już "kwestię", że  koń  by tego  raczej nie przeżył).

Otóż te "opowiastki"  zasłyszane  od  pokolenia naszych  dziadów  i pradziadów, noszą  w  swej treści, niepokojące  akcenty...

bo cóż  to ma znaczyć, że "żółta  rasa  zaleje  świat"?

Najpewniej  oznacza, iż  będzie  to jakiś  gwałtowny  zalew, przejęcie  i na pewno  nie nastąpi  to  na drodze  "pokojowej  wymiany  gospodarczej" -

podobnie, jak  znany  z historii Potop szwedzki, tak według  powyższej "opowiastki", będzie to  Potop ( Zalew)  chiński.

Kwestia wojownika "pojącego  swego konia w Wiśle"  to  nic  innego,  jak  zapowiedź zbrojnego zajęcia  terytorium  Polski, a  przynajmniej, część

obszaru po wschodniej stronie Wisły...

 

I teraz  konkluzja:

debile, którzy  cieszą  się  z perspektywy  tzw. "współpracy gospodarczej"  z komunistycznym reżimem chińskim, powinni  spytać  te narody, które

na codzień korzystają  z "dobrodziejstw  współpracy,  czy  codziennych  kontaktów"  z chinolami (biblijnie określanych również  jako: "królowie ze wschodu")...

To, co  dzisiaj  obserwujemy  na polskiej  scenie  politycznej, sprowadzam do  jednego określenia:  Jedwabne  Zwiedzenie, które  nie tylko  odbije  się

nam wszystkim czkawką, ale przede  wszystkim,  spowoduje  nie tyle  powstanie  Szlaku, co  po prostu:  SZLAG  NAS   WSZYSTKICH  TRAFI!!! 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)

Komentarze

za przyklad gospodarki chinskiej, ktora juz dzisiaj dostaje "zadyszki" - i bez dumpingu cenowego stosowanego przez panstwo - wielu chinskich producentow juz dzis wypadloby z rynku.

W Chinach jeszcze dzisiaj przecietny pracownik zarabia polowe tego, co w Polsce - to daje przewage w cenie wyrobu, drugim czynnikiem jest energia, ktora w Chinach uzyskuje sie przede wszystkim... ze spalania wegla - Chiny zuzywaja ponad 3 mld t wegla kamiennego rocznie - i jakos nikt ich nie napomina, zeby ograniczyli emisje CO2 - chociaz wszyscy wiedza, ze sa najwiekszym trucicielem na swiecie. Za to UE dlawi gospodarke europejska nakazami zmniejszania emisji CO2 - rownoczesnie milczaco zgadzajac sie na import "chinszczyzny" , w ktorej cenie jest... emisja CO2 bez ograniczen...

W Chinach tez mozna produkowac towary wysokiej jakosci - ale ich ceny beda porownywalne do produktow z UE czy USA. Pierwsze ta prawidlowowc zauwazono w... USA - i dzisiaj juz mamy tego efekt: coraz wiecej firm przenosi produkcje z Chin do ... USA. Mysle, ze Trump jeszcze przyspieszy ten proces, a rownoczesnie mysle, ze UE sama "dobije" europejska gospodarke poprzez programy zwalczajace emisje CO2.

PS. Co do ryzu z warzywami i mielonka - jesli nie bedzie Pan dodawal amerykanskich sosow ze sloika czy butelki, oraz udusi - a nie przysmazy miesa i warzyw - pozbedzie sie pan zgagi... wyprobowane.

Vote up!
1
Vote down!
0

mikolaj

#1533805

kazdy kij ma dwa konce.to stara prawda.od decydentow zalezy ktory koniec bedziemy mieli .pelna piatka ode mnie .

Vote up!
0
Vote down!
0

marekpolo

#1533849