Sukurs zza Oceanu a degrengolada w kraju(opozycji)

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Kraj

 

            Poniżej jest link do sążnistego artykułu, jaki ukazał się w amerykańskim periodyku „Foreign Policy” na internetowych łamach tego pisma we wtorek, 3 stycznia 2017 r.

]]>https://foreignpolicy.com/2017/01/03/poland-was-never-as-democratic-as-it-looked-law-and-justice-hungary-orban/]]>

            Wysmażyli ten mało apetyczny pasztet dwaj, ponoć politolodzy: Sean Henley i James Dawson. Pierwotny tytuł brzmiał: „Polska nie jest i nigdy nie była demokratyczna”. Protesty czytelników, głównie z Polski, sprawiły, że tytuł zmieniono i brzmi on teraz: „Polska nigdy nie była tak demokratyczna, na jaką wyglądała”. Moim zdaniem nie trzeba było wymuszać takiej zmiany tytułu, gdyż ten poprzedni sam za siebie mówi wiele na temat erudycji tych panów w przedmiocie: Polska. Słowa „nie jest i nie była” mają konotację historyczną. Ale od politologów amerykańskich takiej wiedzy o dziejach Europy widocznie nie powinno się widocznie wymagać.

            Streszczanie tasiemcowego artykułu naraziłoby czytelnika tego tekstu na zbyt wielki dyskomfort, zmuszając go do czytania iście  „naukowych” deliberacji przekonujących o jednym z całą pewnością: o tym, że panowie ci nie wiedzą o czym piszą, albo ktoś im to napisał (w postaci materiału), kto doskonale wie o co chodzi, ale dla właśnie dlatego posłużył się nimi, by puścić w świat pełną nieścisłości i kłamstw gramotę na temat Polski. W jednym i drugim przypadku żadna z tego chwała nie płynie, ani dla nich ani dla metody zarówno w dziedzinie politologii jak i żurnalistyki, jaką się oni posługują.

 

A więc w skrócie wielkim, czego się dowiadujemy”

 

1. Polacy nie dorośli do demokracji w wersji liberalnej. Analogia: nie dorośli też, dzięki Bogu,  do demokracji w wersji  socjalistycznej. Oba przymiotniki znaczą to samo, tzn. kasują pojęcie demokracji jako takiej. Dziwne, że do tak logicznego wniosku nie doszli obaj autorzy, ponoć politolodzy.

2. Unia Europejska pokładała w Polsce wielkie nadzieje, a teraz Polska naraża się na międzynarodowe potępienie.  Tak, ale kto wówczas (2003-2004) rządził Polską? Lewica (SLD, UP, PSL). Oczywiście było referendum i zgoda, że większość narodu chciała akcesji, ale nikt nie miał świadomości, co znaczy takie pojęcie jak „demokracja liberalna”. Naród miał dość demokracji z przymiotnikiem, a tutaj użyty, nie obiecuje nic innego, jak kiedyś przymiotnik „socjalistyczna”.

3. Analizę roku rządów PiSu biorą owi politolodzy z mediów w rodzaju GW, czy podobnych dywagacji niektórych dziennikarzy, a zwłaszcza polityków, którym stale trudno zapomnieć o słodyczy żłobu. Nie interesuje ich w ogóle stan stosunków społecznych, ekonomiki, postępu w wielu dziedzinach. A przede wszystkim nie interesują ich nadużycia poprzedniej ekipy, tak ewidentne, że wymagają dziś żmudnej pracy prokuratorskiej. Z kolei jednak rzekomo dobrze poinformowani Amerykanie stwierdzają: >> Ostatnie zdjęcia opozycyjnych polityków okupujących salę Sejmu, chaos i przenoszenie obrad i głosowań do innej sali parlamentu pokazują kryzys demokracji, tak podobny do tego czego doświadcza południowa Europa<<.

            To ostatnie stwierdzenie nie wymaga tu komentarza, bo wystarczy, żeby cały tu omawiany artykuł powędrował już nie do kosza, ale do niszczarki, gdyż taki bubel nie ma prawa bytu nawet w koszu na śmieci.  Politolodzy, którzy odpowiedzialnością za rzekomy kryzys demokracji obwiniają ekipę rządzącą, choć to właśnie opozycja i jakieś samozwańcze gremia, jak KOD, nadużywają nadmiaru demokracji, powinni jak najszybciej zweryfikować swoje kwalifikacje.    A Polacy, ci zwłaszcza, którzy tęsknią za rządami panów Schetyny i Petru niech sobie dokładnie ten passus przeczytają i osądzą do czego zdolni są awanturnicy zakłócający normalne i, jak dotąd, dobrze owocujące rządy demokratycznie wybranej władzy. 

4. Oczywiście jako naganne jest podkreślane przez autorów artykułu podobieństwo zmian w Polsce z tymi, jakie nastąpiły na Węgrzech. Świadczyć ma o tym spór o Trybunał Konstytucyjny, przejęcie kontroli nad mediami publicznymi, dawanie stanowisk osobom z kręgów własnej partii. Dalej przypominają, że PiS ma większość parlamentarną, a nie konstytucyjną.

            W rozumieniu autorów miałoby to znaczyć, że nowy rząd większościowy powinien mieć ręce związane ugrupowaniami opozycyjnymi. Powinien pozwolić, by PO względnie jakiś pan Kijowski i Petru, czy media od w III RP rządzących niewolniczo zależne i tylko w ich trąbkę dmące, tak jak było za rządów PO/PSL, nadal mataczyły informacjami tak, by być  powolnym narzędziem do walki z legalnym rządem, obecnie z ugrupowania PiSu. Przecież to wymóg nonsensowny, chyba nigdzie w świecie nie praktykowany. Nie razi też amerykańskich politologów fakt, że prezes Trybunału Konstytucyjnego sam postępował niekonstytucyjnie, łamiąc ewidentnie prawo i jako najwyższy organ jurydyczny wmieszał siebie i kierowaną przez siebie instytucję w walkę polityczną.

5. Ciekaw jestem w jaki sposób Unia Europejska od lat dziewięćdziesiątych >> wykorzystała swoją pozycję do tego, by z powodzeniem kształtować powstające struktury państw postkomunistycznych. Warunki członkostwa we wspólnocie, takie jak demokratyczne wybory, poszanowanie dla praw mniejszości czy stabilna gospodarka rynkowa wydawały się jasne i niezbywalne>>. Rzecz jasna, że to się Unii nie udało, bo w Polsce, a  także na Węgrzech nadal mocą układów z tzw. opozycją antykomunistyczną, (n. p. Wałęsa i spółka) przepoczwarzone siły wyrosłe w czasie komunizmu  nadal rozkradały dobro narodowe i umacniały wpływy osób, które powinny być zlustrowane i odsunięte od życia publicznego, a tak się nie stało. Nieprawdziwym lub wysoce nieścisłym  jest więc dalsze stwierdzenie cytowanych politologów, że <<Unia Europejska poniosła porażkę, nie przewidując, że instytucjonalnym reformom w Europie Wschodniej powinno towarzyszyć także zaszczepienie takich norm jak równość, wolność jednostki czy tolerancja. Bez tego liberalne, demokratyczne instytucje stały się niezwykle wrażliwe na ich naruszenie>>. To właśnie postkomunistyczne układy dzierżące władzę, wcale nie na sposób demokratyczny, ani liberalny, ani jakikolwiek inny, ale po prostu mafijny, powodowały rozkład konstruktywnych sił państwowotwórczych. Teraz dopiero widać to, jak na dłoni.

            Pomijam tu inne stwierdzenia autorów artykułu, jednak zwrócić należy uwagę na wzmiankę o populizmie i nieprzestrzeganie, jak się wyrazili, „mocnych praw mniejszości”. Dobrze wiadomo, o jakie mniejszości chodzi i, że wcale problemem nie jest tu naruszanie ich praw, a tylko obrona przed jakże negatywnym zjawiskiem, jakim jest ich propagowanie i narzucanie takich postaw ludziom kierującym się obiektywnym dobrem społecznym i osobowym. Chodzi o „nie” dla małżeństw homoseksualnych, co wcale nie równa się homofonii i o propagowanie tzw. teorii i praktyki gender, co praktycznie prowadzi do wypaczeń, wcale nie wynikających z naturalnych usposobień jednostek, ale jest efektem obłąkańczej teorii wychowawczej. Chodzi też o obronę życia w każdej jego postaci. Zachód powoli marnieje, gdyż przyjął cywilizację śmierci.

            I tego wszystkiego nie chce się w Polsce, ani na Węgrzech, ani nigdzie, gdzie ludzie myślą kategoriami ludzkimi, gdzie nie libertynizm, bo tym, a nie czymś innym jest liberalizm, o który domagają się obaj panowie politolodzy, nie stanowi normy życia społecznego ani  publicznego.

            Do obu autorów kierować trzeba pretensję, że piszą tak uwłaczający narodowi polskiemu artykuł, w każdym niemal zdaniu powtarzając tezy sfrustrowanych, odrzucanych przez szeroki ogół „polityków”, działając w ten sposób w celu destabilizacji legalnie wybranej i demokratycznej władzy, a tym samym społeczeństwa nad którym sprawuje ona pieczę. Nie jest to godne ani nauki ani tym bardziej uczciwej informacji medialnej. Jest to po prostu wspieranie nierozumnej i egoistycznie organizowanej frondy przez przegrane politycznie i społecznie koterie. Wielki wstyd dla medialnej uczciwości.  

 

 

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (16 głosów)

Komentarze

Zdumiewa mnie jedno: renomowane pismo musi wziąć grube pieniądze za opublikowanie tekstów, które nawet kiepski korektor natychmiast rozpozna jako "hazbarę", czyli propagandę opartą na oprzymiotnikowaniu. "Demokracja liberalna", "twarde prawa mniejszości (?!)", "niezbywalne xxx", itp.

Jako komputerowiec pracowałem w pewnym dzienniku. Polonistki pracujące w korekcie świetnie wyłapywały takie "płatne odloty". 

Vote up!
10
Vote down!
0

#1529629

ma nastawienie lewicowe - zreszta w Wlk. Brytanii tez - bo cytowani Autorzy sa rdzennymi brytyjczykami  a ze artykul opublikowali w amerykanskim periodyku? Zdaza sie....

Zeby bylo ciekawiej Sean Hanley.. jest wykladowca ( nie profesorem...) specjalizujacym sie w polityce Europy Centralnej i Wschodniej ( a szczegolnie Czechami...)  na UCL School of London- znajacym (jak udalo mi sie z duza doza prawdopodobienstwa stwierdzic) jezyk rosyjski i francuski.

 Z tej samej uczelni pochodzi Dawson specjalizujacy sie w zagadnieniach... Serbii i Bulgarii - jak widac - obaj sa "wybitnymi" znawcami zycia politycznego w Polsce (z dyza doza prawdopodobienstwa nalezy stwierdzic, ze obaj ... nie znaja jezyka polskiego).

Nie zdziwilbym sie, jesliby okazalo sie, ze obaj (lub jeden z nich) utrzymuje kontakty towarzyskie z jakimis polskimi politykami (moze Sikorski?) - i artykol powstal na skutek silnej sugestii....

Vote up!
7
Vote down!
0

mikolaj

#1529632

podzielam pogląd z uwagą że autorzy mogą równie dobrze utrzymywać "naukowe" kontakty np. z dowolną uczelnią rosyjską. Tak na przykład w nieco innej dziedzinie mają Niemcy. Ponadto mogę się założyć że statystyczna większość Amerykanów nie odróżnia Polski od np. Serbii czy Bugarii. Z innego kontynentu: "zwykłym" Hindusom trudno jest zrozumieć że Polacy i Rosjanie to naprawdę nie to samo. I tak dalej. 

Vote up!
6
Vote down!
0
#1529638

wygląda że tekst napisano najwyraźniej na zamówienie. Czyje? Każdy może, byleby miał dojscie i przebicie. Nikt nie musi nigdzie jeździć, można użyć łączności internetowej w czasie rzeczywistym, przekazać tekst redakcji na drugim końcu świata nie ruszając się z domu czy przelać pieniądze w pożądanej walucie. Nie po raz pierwszy zauważam że Amerykanie zrobią znacznie więcej za pieniądze niż my. A papier wszystko przyjmie. Zasadą jest nie to żeby publikowana była prawda jako interpretacja świata zgodnie z zasadami filozofii cywilizacji łacińskiej, ale to żeby nakład udało się sprzedać z zyskiem. Po to wynaleziono postmodernizm. A sama redakcja to po prostu biznes. Pisząc to czuję pewien rodzaj pogardy dla takich działań.

I pomyśleć że "FP" zdarzało się (mówię o perspektywie ostatnich 30 lat) publikować artykuły naprawdę dobre, wyjasniające różne dziwne zjawiska w świecie polityki czy nauki.

Co do "mocnych praw mniejszości": Amerykanie uwielbiają zakładać różne organizacje zrzeszające ludzi o zbliżonych profesjach czy poglądach. Nie sprawdzałem na jaką skalę, ale znam przykład organizacji zrzeszającej pracowników naukowych pewnej dziedziny przyrodoznawstwa. Działacze jej stworzyli osobny jej oddział zrzeszający tych naukowców którzy są homoseksualistami. No cóż, tak chcieli. Czy działanie organizacji zyskało na jakości, nie mam informacji. Ale zapewne zyskało prestiż wynikający z respektowania "mocnych praw mniejszości".

Pozdrawiam

Honic

Vote up!
7
Vote down!
0
#1529637

z dwóch londyńskich koledży, jak można wyczytać z notek autorkich.  Jak chcą dostawać granty to muszą tak pisać bo dominują "postępowe" profesory w komisjach grantowych wszędzie.

Vote up!
8
Vote down!
0

JW

#1529644

Obaj "politolodzy" wiedze o Polsce czerpali zapewne z relacji kolesi z TVN albo GWna....

Vote up!
4
Vote down!
0

Yagon 12

#1529672

a z tym chyba u nich slabo... Raczej korzystali ze znajomosci z jakims polskim politykiem lub politologiem - oczywiscie z "postepowego" obozu opozycji...

Vote up!
1
Vote down!
0

mikolaj

#1529701

czyli wręcz postbolszewickimi stalinowskimi małpami...

Stalin przeznaczył spore pieniądze na wychodowanie krzyżówki człowieka z małpami... I nawet znalazł ochotniczki - komsomołki gotowe temu służyć... Miał bowiem nadzieję na wychodowanie mało wymagających żołnierzy dla swojej zbrodniczej czerwonej armii. Ten pseudo naukowy komunistyczno-sowiecki eksperyment się nie powiódł...

Jednak stalinowsko-sowiecka propaganda o tworzeniu "komunistycznego raju" w Związku Sowieckim spowodowała, że Zachód był pełen lewackich obłąkanych bałwanów zachwyconych Stalinem i kochających komuno-bolszewizm - którzy nie chcieli przyjmować do wiadomości informacji o zbrodniach popełnianych przez zbrodniczych komunistycznych przywódców na swoim i innych narodach.

Niestety, to tym obłąkanym wszelkiej maści lewackim "demokratom" zostało do dzisiaj... I ciągle są gotowi do nowych zbrodni - w celu dokonania lewackich, zbrodniczych eksperymentów czy manipulacji na społeczeństwach...

Takim typowym przykładem jest choćby tych dwóch zlewaczonych propagandystów, albo odmóżdżonych bałwanów publikujących swoje antypolskie brednie w „Foreign Policy”...

 

Vote up!
2
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1529682