By ludziom żyło się lepiej

Obrazek użytkownika jazgdyni
Idee


Niepewność jest tym, co nas powoli zabija. Jesteśmy bez przerwy niepewni – niepewni przyszłości, niepewni zdrowia, niepewni partnera, niepewni pracy. Przez to nie jesteśmy nigdy tak naprawdę szczęśliwi.
Zawsze do pełni szczęścia potrzebne jest nam poczucie bezpieczeństwa.
 
Mój norweski przyjaciel Kurt ma starszego brata Kristiana. Spotkałem go w Kopenhadze. Jest kloszardem z wyboru. Trochę muzykuje na ulicach. Ponieważ robi to dobrze, zawsze parę koron na przeżycie ma. Nie ma stałego domu i nie ma też stałej partnerki. No i oczywiście nie ma też dzieci. Długo z nim rozmawiałem przy butelce Tuborga. I na koniec pojąłem, że jest to najszczęśliwszy człowiek, jakiego spotkałem. Wydawać by się mogło, że to absurd. Jakie on może mieć poczucie bezpieczeństwa? Przecież nawet nie wie gdzie on będzie spał. Odpowiedział mi, że spać może wszędzie, bo niczym nie jest związany. To niesłychane poczucie wolności dawało mu takie szczęście. Swoboda pokonała bezpieczeństwo. Bo bezpieczeństwo niestety wiąże się z obowiązkami. Taka właśnie życiowa pułapka.
 
Mamy potężny kapitał bezpieczeństwa tuż po urodzeniu. A potem już go tylko trwonimy. Rzadko komu udaje się zachować choć fragment tego poczucia do pełnoletniości. Już w wieku paru lat możemy czuć się niepewnie. Bardzo dużo zależy od domu, wychowania i otoczenia.
I później już tak jest zawsze. Coraz mniej jest poranków, gdy budzimy się z uczuciem – ach, nowy cudowny dzień przede mną. Raczej z rana robimy bilans aktualnych zagrożeń, obowiązków i ryzyka, które się z tym wiąże.
 
Już jest prawie 50 lat od momentu, gdy Hans Hugo Seyle, kanadyjski profesor z austriackimi korzeniami, rozpowszechnił i wprowadził do światowej świadomości pojęcie stresu (1956 „The Stress of Life). Mimo różnych późniejszych teorii, ta zdefiniowana przez niego nadal wydaje się najbardziej prawdziwa - stres jest zaburzeniem ]]>homeostazy]]> spowodowanym czynnikiem fizycznym lub psychologicznym. Czynnikami powodującymi stres mogą być czynniki umysłowe, fizjologiczne, anatomiczne lub fizyczne.
Homeostaza, jak wiemy, jest optymalną równowagą całego organizmu, równowagą fizyczną i umysłową. Można z dużą pewnością powiedzieć, że pełna homeostaza to zdrowie i szczęście.
Stres jest reakcją, zarówno fizjologiczną, jak i psychologiczną będącą odpowiedzią na działanie stresorów (sytuacji wywołujących stres).
Stres zaburza homeostazę, lub mówiąc prościej, wyprowadza nas z równowagi. Silny stres może nawet zabić, lub mocno okaleczyć każdego.
Szereg chorób somatycznych związanych jest z niemożnością radzenia sobie ze stresem. Czyli chorób czysto fizycznych, nie psychicznych.
Oczywiście, istnieje w świecie naukowym opinia, że stres jest niezbędnym elementem życia, bez którego nie można się prawidłowo rozwijać. To też prawda. Ale istotny jest poziom stresu, poziom, przy którym dajemy sobie jeszcze z nim radę. Psychologia definiuje stres, jako dynamiczną relację ]]>adaptacyjn]]>ą pomiędzy możliwościami ]]>jednostki]]>, a wymogami sytuacji. Mamy wbudowany imperatyw, żeby w przypadku zaburzenia bodźcem zewnętrznym, bądź wewnętrznym, który jest czynnikiem powodującym stres, (czyli stresorem), natychmiast dążyć do przywrócenia równowagi.
 
Niejeden może powiedzieć – no dobrze, po co to dążenie do równowagi? Zawsze coś jest źle i musimy żyć w napięciu i nawet w cierpieniu. Trzeba się do tego przyzwyczaić i już. Czy ja wiem? Czy Bóg naprawdę każe nam cierpieć? Czy Bóg nie wzywa nas do dążenia do doskonałości? Może szczęście jest tą doskonałością.
 
Dosyć powszechnie dążenie do szczęścia jest uważane za grzeszną sprawę. Dzieje się tak, dlatego, gdyż błędnie rozumie się hedonizm*.
Hedonizm jest dążeniem do przyjemności a nie do szczęścia. Często za każdą cenę. A czy każda przyjemność to szczęście? Oczywiście, że nie! Bardzo dużo zależy od etyki.
 Już lepszy od hedonizmu jest epikureizm* – filozofia, która się pytała, jak osiągnąć szczęście w życiu doczesnym.
 
Czy jest ktoś taki, kto nie chce być szczęśliwym? Chyba nikt. Jeżeli mimo tego, ktoś się nie zgadza, to sam siebie okłamuje.
 
Dlaczego więc tak mało z nas może uczciwie przyznać, że jest naprawdę szczęśliwym? To właśnie przez ten nieustanny niepokój, w dużej mierze wypływający z poczucia zagrożenia bezpieczeństwa.
Lecz, czy ktokolwiek również pomyślał o tym, że nie zazna również pełni szczęścia ten, kto nie osiągnął absolutnej wolności.
Więc ważna jest kolejność – najpierw wolność, a potem szczęście.
 
***
 
Wbrew pozorom, jednostka o mentalności niewolniczej ma bliżej do pełni szczęścia, niż człowiek wolny – pan swojego losu. Wielu ludzi wprost marzy o tym, by zdjęto z nich ciężar decydowania, obowiązek nieustannych wyborów, by dano im miskę strawy i rozrywkę od czasu do czasu. Niewolnik jest zawsze dobrze usytuowany w strukturze społecznej i tak naprawdę, nie ma ochoty na zmiany. Zmiany oznaczają stres i zagrożenia. Kastowa struktura Hindusów, z takich prozaicznych powodów trzyma się dobrze.
 
Jednakże bywa i tak, że zawirowania społeczne lub polityczne, tak jak Polska w 1989 roku nagle uwalniają ogromne rzesze niewolników. Choć właściwie, to dają im złudzenie, iż zostali uwolnieni. Wówczas znaczna część reaguje tak, jak ten Grek, były niewolnik, w starożytnym Rzymie – nic się dla niego nie zmienia. Tylko frustracja jest większa, bo czuje się potencjalną, ale już z góry zmarnowaną szansę. Natomiast część tych nowych wolnych ludzi, zapatrzonych we wzorce, które im były podsuwane, różne pseudoelity, bohaterów shawbiznesu, fałszywych mędrców zaczyna straceńczą pogoń za nowym, wyścig szczurów, kończący się zazwyczaj samozagładą. To głównie ci młodzi, wykształceni z dużych miast. Posiedli krótkotrwałą wolność i w pogoni za ułudą natychmiast ją stracili w trybach korporacyjnego molocha. Jeszcze trochę będą się okłamywać, że tego właśnie chcieli, że to jest właśnie to szczęście, które na nich czekało. Naiwni, zostali kupieni i sprzedani, jak czarnoskóry Etiopczyk na targu w Marakeszu.
Daj Boże im tyle rozumu, by w końcu przejrzeli na oczy.
 
Dania jest często opisywana dwoma określeniami: to najnudniejszy kraj na świecie, oraz: to kraj najszczęśliwszych ludzi. Na oko widać pewien dysonans w tych opiniach. Czyżby? Nuda to stabilność, czyli coś, co dramatycznie zwiększa poczucie bezpieczeństwa ludzi.
Jak na tym tle wypada Polska szczególnie pod rządami obecnej ekipy i poprzedniej. Niewątpliwie było źle, lecz teraz jest pewna, ciągle nieufna, nadzieja. Głównie dlatego, że jest bardzo dużo rozgoryczenia. Prawie 30 lat minęło, lat pogoni za światem, a efekty są marne. To nie tak, że baza materialna się zwiększyła. Zwiększyła się jednocześnie świadomość i ludzie nagle widzą, że ciężko pracują, a efekty tego są marne. Jesteśmy jednym z najciężej pracujących narodów Europy. Powinniśmy być bogaci. A nie jesteśmy. Praca nasza jest nagminnie marnotrawiona. Stąd poziom frustracji jest wysoki. Na dodatek ekipa Tuska rozbudzała wyobraźnie malutkich, a to drugą Irlandią, a to „zieloną wyspą”. Niestety, były to chełpliwe obietnice bez pokrycia. Cynicznie wypowiadane. Polaryzacja społeczeństwa za poprzedniego rządu tylko się pogłębiła. Grupka beneficjentów była bardzo nieliczna. Dodatkowo jeszcze podeptano naszą godność narodową i wystawiono na szwank nasz honor. A wspólne bezpieczeństwo? Tylko się zmniejszało z każdą nową ustawą, czy rozporządzeniem. Pan Tusk sam się określił, że on jest tylko „od ciepłej wody”. Czyli „tu i teraz” – chleba i igrzysk. Zarządca niewolników powoli przykręcający im śrubę.
Chyba ciągle jest jeszcze żywa idea, bardzo szczytna, a ja mam nadzieję, że właśnie nią kieruje się prezes Kaczyński i jego ekipa, która była nazwana eudajmonizmem* państwowym.Zakładała ona, że obowiązkiem państwa jest pomnażanie szczęścia swoich obywateli.
Tu dodam jeszcze przy okazji, najważniejszą zasadę ekonomii, dawno już temu sformułowaną przez twórcę ekonomii Adama Smitha – Państwo jest bogate bogactwem swoich obywateli".
Oczywiście nie utożsamiam bogactwa ze szczęściem, ale nie da się zaprzeczyć, że pewien związek istnieje. Po prostu daje się wówczas uniknąć olbrzymiego, codziennego stresu, jaki niesie ze sobą nędza i ubóstwo.
 
Jeszcze na koniec warto wspomnieć o monumentalnym dziele Władysława Tatarkiewicza „O szczęściu”*. Krótki tytuł dla pracy, której poświęcił 30 lat swego życia, w tym dwie wojny światowe.
Pierwotnie tytuł miał brzmieć „O względności szczęścia”, co miało być nawiązaniem do innej pracy „O bezwzględności dobra” (bezwzględność dobra, czyż to nie piękne?).
W jednym z rozdziałów, bodajże w 17, wielki filozof stawia taką tezę – każdy z nas ma swoją własną pulę szczęść i nieszczęść. Bilans tego określa nasze subiektywne poczucie szczęścia. I ten bilans, w długich okresach życia, jest naszą osobistą wartością stałą, zasadniczo n iezmienną przez całe nasze życie. Po prostu – wszyscy ludzie są mniej lub bardziej szczęśliwi, bo to wynika z ich charakteru.
Jak ktoś, kto ma niskie poczucie szczęścia, co oznacza, że ma wysoki słupek swoich nieszczęść, a jako, że właśnie nikt mu ostatnio nie umarł, nie rozwiódł się i nie wyrzucili go z pracy, to znajdzie setkę drobnych nieszczęść, często wydumanych, by natychmiast uzupełnić swój przyrodzony bilans szczęść i nieszczęść.
 
W ostatnim rozdziale Władysław Tatarkiewicz pisze o najważniejszym – „Obowiązek szczęścia i prawo do szczęścia”.
Czy taki właśnie nie jest sens życia?

 
*Hedonizm (]]>gr.]]> ἡδονή, hedone, "przyjemność", "rozkosz") – ]]>pogląd]]>, ]]>doktryna]]>, uznająca ]]>przyjemność]]>, ]]>rozkosz]]> za najwyższe ]]>dobro]]> i cel życia, główny motyw ludzkiego postępowania. Unikanie ]]>cierpienia]]> i ]]>bólu]]> jest głównym warunkiem osiągnięcia ]]>szczęścia]]>.
Wyróżnia się:

  1. hedonizm etyczny
  2. hedonizm psychologiczny
  3. hedonizm materialistyczny (]]>hedonistyczny materializm]]>, ]]>konsumpcjonizm]]>, ]]>konsumeryzm]]>)

 
*Epikureizm – kierunek ]]>filozoficzny]]> zapoczątkowany w starożytności przez ]]>Epikura]]>, w ok. 306 r. p.n.e. kontynuowany także w czasach nowożytnych. Podobnie jak w większości kierunków filozoficznych ]]>hellenizmu]]> dla epikurejczyków najważniejszą dziedziną filozofii była ]]>etyka]]> – uważali oni, że podstawowym zagadnieniem filozoficznym jest ]]>szczęście]]>, które upatrywali w ]]>przyjemności]]>.

 

*Eudajmonizm (z ]]>gr.]]>εὐδαίμων eudaimon – "szczęśliwy", dosł. "mający dobrego ducha") – stanowisko ]]>etyczne]]> głoszące, że ]]>szczęście]]> (]]>eudaimonia]]>) jest najwyższą ]]>wartością]]> i celem życia ludzkiego. Eudajmonizm występuje prawie wyłącznie w teoriach etycznych ]]>hellenizmu]]>. Eudajmonista rozumie szczęście inaczej, niż zazwyczaj rozumie się je współcześnie: nie jako subiektywne zadowolenie, ale jako pewien stan zachodzący na skutek właściwego postępowania, np. ]]>apatheię]]>, ]]>ataraksję]]> czy ]]>eutymię]]>.
W epoce nowożytnej powstał ]]>eudajmonizm państwowy]]>, zakładający że obowiązkiem ]]>państwa]]> jest pomnażanie szczęścia swoich ]]>obywateli]]>.
*”O szczęściu” Władysław Tatarkiewicz - ]]>http://pl.wikipedia.org/wiki/O_szcz%C4%99%C5%9Bciu]]>
===========================

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.1 (15 głosów)

Komentarze

Ciekawy artykuł  na dzisiejszy dzień który pokarzę kilku osobom.

Jeśli jestem na Niepoprawnych staram się czytać pańskie artykuły które sa z życia,życiem i opisem tego co w okół nas.

Dziękuję za to bo to tez niezbyt lekka praca pisać,myśleć analitycznie wykładając czytelnikowi to co już niby wie lecz wyrywkowo i niepełnie.

Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
9
Vote down!
0

Tylko życie poświęcone innym jest warte przeżycia.

#1520056

Witam

 

Wie Pan, jak się rozmyśla, to chce się tym podzielić z innymi. Niektórzy nawet na tym nieźle zarabiają.

Mnie wystarczy i cieszy bardzo taki komentarz, jak Pański.

 

Więc pozdrawiam serdecznie

Vote up!
5
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1520060

zadowolenia chyba 'musi' być przeplecione leciutkim niepokojem w tle, by był kontrast, by dotarło, że jest szczęście.

Ta niepewność to rzecz społeczna, w większości zależy od nastawienia, opisałeś jak powszechnie ludzie chcą 'świętgo spokoju' i swojej małej stabilizacji. Własne problemy też przyćmiewają radość a świat wydaje się bardziej ponury czy groźny.

Jakaś stabilność jest potrzebna, bo składa się na tzw. normalność, do której wyjechali nasi emigranci.

Jeśli uznać, że prawdziwym pewnikiem jest zmiana, że całe życie to walka i niebezpieczny interes, można na wszystko patrzeć inaczej. Szczególnie, jeśli się jest po mocniejszych 'przejściach'. Różnym uciekinierom wystarczy, że nikt ich nagle nie zastrzeli, że obok można się napić wody i spokojnie spać. My mamy znacznie więcej, byle potrafić się cieszyć; po coś jest to życie.

To stres zabija a niezdrowe zasady społeczne męczą. Cały styl życia. Da się inaczej, można nie wpaść w panikę, jak się spoci.

Z tą Polską to raczej widać nie tylko bałagan ale brak przygotowania ludzi do wyzwań. Pozostali PRLowcami, nie dostosowali się, to oni jako większość przechowują i przekazują dalej swoje podejście. A nie da się mysleć PRL-em a żyć w nowym. Wyszło na to, że zmienia się naturalnie z nowymi pokoleniami, choć dawne podejście często zostaje. Populizmy w tym też nie pomagają. Kto z polityków powie ludziom: najpierw zmieńcie siebie, pracujcie ciężko nad sobą zamiast wymagać wszystkiego od innych?

W Polsce więc jest specyficzna lokalna mieszanka starego myślenia z problemami nowego życia.

Vote up!
5
Vote down!
0

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1520063

Napisałem wyraźnie, że pewien poziom stresu jest w życiu niezbędny. I nie ma od tego ucieczki.

Każdego z nas, bez wyjatku, czekają w życiu takie okropne sprawy, jak śmierć rodziców, śmierć innych bliskich, ciężkie choroby, czasem rozwody, często zmiana pracy, przeprowadzka. To jest na prawdę sporo. Lecz niestety często jest tych życiowych kłopotów tak dużo, że ludzie poważnie chorują - popadają w ciężką depresję, traumy i nawet popełniają samobójstwa.

Więc nie mnóżmy niepotrzebnych kłopotów i starajmy się o święty spokój, którego, tak na prawdę, nigdy nie osiągniemy.

Vote up!
4
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1520087

znam temat. Stres a stresory czy przeżywanie go się jednak różni.

Myślę, że prawdziwie potrzebne jest przezwyciężanie wyzwań. Ryzyko dla rozwoju, ambicja własna, honor. Gdy raz się odpuści, nic już nie jest takie jak dawniej a później takie pójście na łatwiznę może zostać. Takie podejście daje niezły napęd i satysfakcję. Przegrana z realiami złego świata nie zaboli, bo chodzi o taką zdrową ambicję jak zdrowe zasady. To zasady zresztą  trzymają wszystko w kupie (oczywiście łącznie i z Bogiem, Honorem, Ojczyzną itp.). Doświadczenie tez z czasem robi swoje.

Odporniejsi na stres są psychopaci, ale to inna bajka.
W każdym razie jest możliwe się jakoś przygotować, oswoić, trenować. Dzisiejsi ludzie jakby są gorzej przygotowani (zanik wartości, tradycyjnych więzi, niesamodzielność) mimo wielkiej wiedzy o stresie (poza armią, ale tam specyficznie).

Naturalnie, nie wiem o czym piszesz, więc banalne dywagacje za banalne dywagacje.
Mnie tam niepewność nie zabija i nie łączę poczucia bezpieczeństwa, w tekście raczej jako stabilizacji i spokoju, ze szczęsciem.
Podobnie nie wyciągnę wniosku, że skoro stres zmienny jest więc zaburzeniem równowagi, to równowaga jest wszystkim- może ta jest tym spokojem, którego nie ma.

 

 

Vote up!
3
Vote down!
0

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1520091

wspolczesny swiat - choc dla wielu dzisiejszych "guru" (zwlaszcza tych z UE) - to co bylo nie ma znaczenia, znaczenie ma tylko to co bedzie...     Ale czy na pewno? Czy na pewno roslina pozbawiona korzeni moze wydac wspaniele owoce?

Chcialbym skomentowac twierdzenie autora dotyczace "ciezko pracujacych Polakow", ktorzy niewiele maja z tej ciezkiej pracy. Patrzac troche z boku (mieszkam od prawie 20 lat w USA), stwierdzam, ze winowajcami takiej sytuacji sa politycy - bo to oni - poprzez regulacje prawne - ustalaja relacje spoleczne i ekonomiczne.

W Polsce od lat wiekszosc wytwarzanej pary (czyli pracy) idzie w gwizdek, czyli inaczej mowiac wykonuje sie mnostwo dobrej i ciezkiej - ale nikomu niepotrzebnej pracy. Poczynajac od urzedow centralnych i Ministerstw - na przyslowiowym terminatorze Jasiu - konczac. Prace ta wykonuje sie, bo tego wymagaja przepisy... a przepisy wydaje sie na podstawie Ustaw, ktore uchwala Sejm i Senat a zatwierdza Prezydent - wszyscy ciezko pracuja... aby stworzyc obywatelom warunki do jeszcze ciezszej pracy... ale nic z tego nie wynika... oprocz rosnacego deficytu.

Podam kilka przykladow (ktore znam najlepiej - bo pracuje w tej branzy):

- sprawa ekranow akustycznych budowanych przy nowych drogach i autostradach; dzisiaj wiadomo, ze wiekszosc z nich zostala wybudowana niepotrzebnie, wydano kilkanascie mld zl i nie ma z tego zadnego pozytku (no, moze pozytek ma ten co wygral przetargi na budowe), ale projektanci, wykonawecy i podwykonawcy pracowali ciezko latami...

- sprawa budowy autostrad; wiadomo, ze w Polsce koszt budowy autostrady wynisi 20-30% wiecej niz w Niemczech, sprawdzilem w stoosunku do kosztow w USA jest to... o polowe wiecej. Z tym, ze trzeba przyznac, ze w USA... buduje sie autostrady drogo, bo maja na takie budowy wylacznosc firmy zwiazkowe (unijne), gdzie minimalna placa robotnika budowlanego wynosi dzisiaj 48$ na godzine...  Na dodatek - w Polsce autostrada po wybudowaniu "odbierana" jest do uzytku przez urzednikow zwykle... kilka miesiecy, po czym po dwoch trzech latach idzie... do remontu. Co "odbieraja" urzednicy owe kilka miesiecy? (pieniadze pod stolem???)

- sprawa budownictwa mieszkaniowego: obowiazujace w Polsce normy i przepisy budowlane sa tak skomplikowane i "wysrubowane", ze koszt budowy m2 budynku mieszkalnego nalezy do najwyzszych w swiecie. W USA, gdzie dzisiaj przecietny robotnik budowany zarabia 30$ na godzine buduje sie o polowe taniej - i mimo, ze budynki budowane w USA nie spelniaja wielu polskich norm, to przecietny obywatel USA mieszka w domu o powierzchni 200 m2 , a przecietny Polak w mieszkaniu w bloku o powierzchni 40 m2.

Tylko w tycvh trzech wypadkach okolo 50% pary (czyli inaczej mowiac pieniedzy, bo praca i czas maja swoja cene) idzie w gwizdek...

Patrzac na dzialania polskich politykow (i tych dzisiaj rzadzacych i tych co juz rzadzili jakis czas) smialo mozna stwierdzic, ze ich radosna tworczosc (idaca w tysiace stron nowych ustaw i rozporzadzen) spowoduje zwiekszona... produkcje pary - a wiec koniecznosc jeszcze ciezszej (i za mniejsze pieniadze) pracy obywateli...

Vote up!
3
Vote down!
0

mikolaj

#1520079

To wszystko szczera prawda. Tylko ja bym do tej pracy dorzucił jeszcze fatalne zarządzanie (na wszystkich szczeblach) i wszechobecną korupcję.

A z innej beczki - mówi się, że Polak dużo pracuje, ale jest mało wydajny. A to jest duże świństwo. Bo Niemiec za identyczną godzinę pracy dostaje 20 euro, a Polak tylko cztery. Przeliczając to na gotowy produkt, wygląda na to, że wydajność Polaka jest wielokrotnie mniejsza. Tak się manipuluje ekonomią.

 

Ale ja ciągle wierzę w dobrą zmianę. Tylko widzę, jaką górę g. trzeba przerzucić.

 

Ps. Pracowałem w setce różnych miejsc na świecie, więc wydaje mi się, że wiem o czym mówię.

Vote up!
5
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1520086

Dodac mozna nepotyzm, stawianie dobra swojego (i swojej partii) ponad dobro kraju, "zalatwiactwo", nieodpowiedzialnosc...

Nie podejmuje sie stwierdzic, ktora z wymienionych przywar przeszkadza najbardziej...

Manipulowanie wydajnoscia pracy oczywiscie istnieje, ale takze zle wykorzystanie czasu pracy obniza wydajnosc Polaka.

Pracowal pan na roznych statkach - to zapewne wie, ze na polskich chyba najwiecej sprawozdawczosci papierowej - a najmniej konkretnej roboty... (tak mi mowil kiedys znajomy oficer marynarki).

Podobnie jest wszedzie - chocby dzisiaj przeczytalem, ze w NIK-u zatrudnionych jest 1200 kontrolerow i... 400 pracownikow administracji. Przeciez to "smiech na sali" - na 1200 osob zatrudnionych - w firmie w USA byloby gora 10 osob administracji. Takie zatrudnianie (zwlaszcza w firmach panstwowych) obniza wydajnosc - bo w firme produkcyjnej kazdy zatrudniony w administracji obniza wydajnosc. Nie bez przyczyny pierwsza rzecza, ktora robi sie w Polsce w prywatyzowanych firmach - to dokonuje zwolnien pracownikow (nie wdajac sie w szczegoly prywatyzacji - bo to inna sprawa).

Dobra zmiana powinna nastapic - ale obserwujac sytuacjie w Polsce zaczynam watpic (choc na poczatku bylem gorliwym zwolennikiem rzadu PiS) - nie robi sie podstawowych reform (czyli nie obniza sie podatkow- wrecz przeciwnie, nie upraszcza prawa, nie zdejmuje z drobnych  przedsiebiorcow bezsensownych obowiazkow ksiegowych i administracyjnych, nie zmienia prawa budowlanego, prawa pracy, itd. za to mnozy sie instytucje kontrolujace, podnosi podatki, zwieksza zatrudnienie w administracji itd.).

 

Vote up!
3
Vote down!
0

mikolaj

#1520093

Już jutro, w TVP Info z ramienia Platformy Obywatelskiej wystąpi Adam Szejnfeld - temat

Stres

Vote up!
9
Vote down!
0
#1520089

Przeczytalam z zainteresowaniem. Dorzucę tylko coś bardziej osobistego: szczęście to nie jest stały stan, to są momenty.

Weszłam wczoraj do morza, słońce świeci, błękitne niebo, woda niezbyt zimna i myślę: chwilo trwaj. Moje problemy nie zniknęły, cieszę się jednak w tym momencie życiem

Vote up!
2
Vote down!
0
#1520147