"Marsz konfidenta" powinien odbyć się 1 maja..

Byłem w czwartek na spotkaniu z panem prezydentem Andrzejem Dudą w dolosląskich Świebodzicach. Pięknie udekorowane małe miasteczko godnie przyjęło prezydenta RP, który w ubiegłorocznej kampanii wyborczej nie zdążył go odwiedzić. Tłum na rynku mógł przekonać się osobiście, że szczerość, uczciwość i umiłowanie Polski to trwałe elementy tej prezydentury. Pokazuje się jak bardzo Polacy potrzebują prawdy i przyzwoitości w słowach i działaniach polityków. A co ważniejsze, ta prezydentura udowadnia, że można wartości te można stosować w codziennej pracy dla Polski. Tak samo czuli obecni na świebodzickim rynku, bo niemal bez przerwy fetowali pana prezydenta Dudę, nagradzając jego słowa oklaskami. Przy morzu biało-czerwonych flag mizernie wygladał pojedynczy transparent szKODników i kilkoro nienachalnie młodych "obrońców demokracji" płci obojga. Nikt im w "proteście" nie przeszkadzał, bo trudno normalnemu człowiekowi zgadnąć przeciw czemu "protestowali"...

Zastanawiające jest czemu tzw. "opozycja" nie zwołała swojego "marszu konfidenta" dziś na 1 maja. Wszak większość z tych ludzi ma dużą praktykę w maszerowaniu razem z "ludźmi pracy", niektórzy nawet od lat czterdziestych ubiegłego wieku. Mogliby wtedy niemal niedostrzegalnie utrwalić budowę mostu między PRL-em a III RP czyli państwem z dykty. Jakże ładnie wyglądałoby czoło pochodu, gdyby Bredzisław maszerował w nim z portretem teścia ubeka w rękach, Kwaśniewski ze zdjęciem ojca, oficera Informacji Wojskowej, podobnie jak Cimoszewicz, a Bolesław W. mógłby przy pomocy Wachowskiego zmieniać co jakiś czas niesione przez siebie portrety - kilku oficerów prowadzących. W tle brodaty alimneciarz rozdawałby swoje komornicze wezwania do zapłaty, Swetru podpisywałby wielbicielkom - paniulkom rodzinne zdjęcia z wieloletniej peregrynacji po Związku Radzieckim, a Gregor S. uśmiechnięty pełnym garniturem nowych zębów (circa kilka tysięcy zlotych za sztukę) pozowałby do zdjęć z "postępowymi europejczykami", poprzebieranymi na majową okazję w gustowne enerdowskie ortaliony i skaje. Wszystko odbyłoby sie w nowoczesnej i gustownej me(n)dialnej oprawie, przygotowanej przez łżennikarzy z Czerskiej i Wiertniczej, pod bacznym okiem tow. Michnika, Waltera a może i samego Urbana. Stracili okazję...muszą sms-ami zwoływać się na "spontaniczny marsz" 7 maja, grożąc opornym karami finansowymi. Jaka "demokracja" takie i zasady...

Ostatnie działania tow. Rzeplińskiego (tego bez krawata), pokazują o co naprawdę chodzi "obrońcom demokracji". Panu "profesorowi" widocznie jeszcze ośmiorniczki nie wywietrzały z głowy, po uczcie pożegnalnej  towarzysza z TK - nomen omen - Granata, gdy kazał zamilnąć swojemu współpracownikowi, świetnemu konstytucjonaliście. Czyli jest jak u sienkiewiczowskiego Kalego. " Demokracja jest łamana" gdy elyta III RP traci kolejne koryto, natomiast "nie ma problemu" gdy trzeba komuś zamknąć usta - wszak dzieje się to w "obronie demokracji". PO-dlak Rzepliński, swoją drogą może by ktoś sprawdził jaką kartą płacili "profesorowie" TK marne kilka tysięcy złotych za tę "kolacyjkę pożegnalną". Najlepiej program tzw. "opozycji" wyartykułowała tow. Holland, gdy w chwili bolszewickiej szczerości wyznała na "manifie" szKODników - " Nam proszę państwa chodzi o to, by było tak jak było". I to jest jedyny realny program sitwy na walkę z polskim prezydentem, parlamentarną większością i rządem...Tylko kto to kupi po ośmiu latach okradania i niszczenia Polski przez PO-mafię...?