Jak bohaterzy z Lasu Świnarzyńskiego zadeptali Perłę Wołynia

Obrazek użytkownika Sławomir Tomasz Roch
Historia

Wyjątkowy spokój na naszej kolonii panował, aż do lipca 1943 r., w tym czasie nikogo, już do lasu nie zabrali i nikt w tym czasie nie zaginął. W najbliższej okolicy, też nic szczególnego się nie działo i chociaż tam daleko na wschodzie i na południu, już mordowali całe polskie osiedla, to my wciąż nic o tym nie wiedzieliśmy. Niedaleko Jesionówki, już za piękną rzeką Turią, położona była stara i z wielkimi tradycjami wieś polska Dominopol. I chociaż było tam bardzo blisko, tylko 1 km przez pola i łąki nie byłam tam ani razu. Miałam tam bardzo bliską i lubianą koleżankę z mojej klasy Feliksę Czereniuk, była to dziewczyna bardzo miła i dobrze wychowana. Jej tatuś był gajowym w Lesie Świnarzyńskim i był z pochodzenia Ukraińcem, a jej mama była Polką. Feliksa była bardzo ładną dziewczyną, wiele razy zapraszała mnie do siebie, niekiedy nawet o tym myślałam, ale jakoś zabrakło chęci. Dziś gdy wiem o tragedii, jaka się tam wydarzyła, to trochę żałuję, że nigdy jej nie odwiedziłam.

Już po świętach Zmartwychwstania Pańskiego nasi ludzie zaczęli opowiadać sobie, że Ukraińcy postawili wartę na moście na rzece Turii i zaczęli zawracać wszystkich, którzy szli do wsi, bądź bez ważnej przyczyny, chcieli wieś opuścić. Na początku ludzi tylko zawracali tłumacząc się, że wieś należy do obszaru wojskowego, objętego ścisłą tajemnicą. A prawda jest taka, że nasi ludzie opowiadali, jak banderowcy zajęli szkołę w Dominopolu, organizując tam swoją kwaterę, poza tym wielu banderowców kwaterowało w wielu prywatnych domach mieszkańców tej wsi. Słyszałam także, że w lesie dookoła całej wsi Dominopol, od strony północnej i wschodniej, na samym skraju, upowcy zbudowali wiele potężnych bunkrów. Właśnie te bunkry i umocnienia, nawet i podziemne, zdobywał osobiście mój rodzony brat Feliks Południewski ps. „Tulipan”, gdy był już żołnierzem 27 Wołyńskiej DP AK, służył bowiem w oddziale por. „Jastrzębia”.

Póki co, Ukraińcy zachowywali się we wsi Dominopol spokojnie, podobnie jak u nas, szerzyli propagandę przyjaźni i wzajemnej walki z Niemcami. Większość mieszkańców wierzyła w te zapewnienia, podobnie jak i my na Jesionówce i dlatego zapewne nie zdobyli się, by zorganizować, jakąkolwiek samoobronę. W Dominopolu mieszkała rodzina Markiewiczów, on był Ukraińcem i wziął sobie za żonę Polkę, cioteczną siostrę mojego ojca Kazimierza, miała na imię chyba Bronisława. Mieli troje, a może nawet czworo małych dzieci. W nocy z 10 na 11 lipca 1943 r. (Krwawa Niedziela) Ukraińcy napadli na uśpionych ludzi w Dominopolu, wtargnęli także do domu Markiewiczów i zastali wszystkich, w tym gospodarza. Dokładny przebieg zdarzeń znany jest z ust samego Markiewicza, który wszystko opowiedział swojemu teściowi, który mieszkał w naszej kolonii Jesionówka, a nazywał się Pieniak, mówił tak: „Ukraińcy w nocy napadli na nasz Dominopol, przyszli też do naszego domu. Z miejsca rozkazali mi zamordować moją żonę i nasze dzieci, kazali mi wyprowadzić rodzinę na nasze podwórze i tam ich mordować, następnie wykopać dół i tam też wszystkich zakopać. Ja jednak nie mogłem tego uczynić i uciekłem do ciebie. Teraz trzeba mi wracać na Domimopol, wykopać dół, tak jak mi kazano i tak może ich oszukam, a może dadzą mi spokój.”.

Pieniak gorąco prosił go, aby nie wracał już na Dominopol ponieważ ryzyko jest bardzo duże, on jednak zostawił tak teścia i wrócił do wymordowanej już wsi, zrobił co mu kazali i zdał się łaskę Bożą. To wszystko wiem dobrze, bowiem osobiście słyszałam, tę historię od samego Pieniaka, który zaraz przyszedł do nas do domu i wszystko opowiadał moim rodzicom, a ja byłam wtedy z nimi. Pamiętam, że Pieniak był przerażony tym, co się stało, niemal łamiącym się głosem prosił nas wszystkich tak: „Uciekajcie, bo Dominopola już nie ma, wymordowany. Ukraińcy wszystkich nas Polaków wymordują. Uciekajcie do Włodzimierza Wołyńskiego.”.

Pogłoski o uciekających polskich rodzinach z Jasionówki i z całej okolicy nie były nam obce już od pierwszych dni lipca, a trzeba tu powiedzieć, że nawet w czerwcu było o tym jeszcze cicho. Teraz exodus Polaków mógł się, już tylko nasilać. Również nasza młodzież z kolonii Jasionówka zorganizowała potajemnie ucieczkę do miasta Włodzimierza Wołyńskiego. Po głębokim zastanowieniu ja i brat Feliks zdecydowaliśmy dołączyć do tej grupy, liczącej 12 osób, wsród nich: Anastazy Buczek lat ok. 21 oraz Stanisław i Józef Uleryk lat około 20. Jedynie starsi ludzie wciąż nie wierzyli jeszcze, że na Dominopolu doszło do pogromu i opierali pomysłowi ucieczki do miasta.

Tymczasem w naszej kolonii huczało już o innych pogromach na ludności polskiej, jak choćby w niedalekim Kisielinie, gdzie również 11 lipca Ukraińcy napadli na ludność uczestniczącą w nabożeństwie i bezlitośnie zamordowali wiele osób. Te wieści były już dla nas, wprost nie do wyobrażenia, przecież mord zbiorowy, dokanany w kościele i na niewinnych ludziach, to właściwie największe świętokradztwo, nieprawdaż? Pamiętam, że te nowinki sprawiły, że nikomu nie było już w głowie wybierać się tam na uroczysty Odpust, który przypadał 16 lipca z okazji święta Matki Bożej z Góry Karmel. A trzeba tu dodać, że każdego roku z okazji tego święta i Odpustu wielu mieszkańców naszej kolonii udawało się do Kisielina, nasza rodzina Południewskich, obowiązkowo także. Na to Święto gromadziły się tam całe masy ludzi. Tam powierzaliśmy się Matce Bożej Szkaplerznej, z naszymi troskami, których nigdy nie brakuje, do dziś pamiętam ten duży stosunkowo kościół oraz jego ładnie wykończone wnętrze. A oto teraz przyschła tam zakrzepła krew, tak bardzo wielu ofiar ukraińskich zbrodniarzy spod znaku OUN-UPA.

Pomimo naszych gorączkowych przygotowań do ucieczki, wciąż pozostawaliśmy na Jesionówce, bowiem rodzice gwałtownie sprzeciwiali się naszej ucieczce, może dziś trudno w to uwierzyć, ale oni wciąż łudzili się, że to tylko plotki, że ten koszmar, to jednak nieprawda. Sprytnie wykorzystywali to banderowcy, którzy już w parę dni po pogromie na Dominopolu, przyjechali z samego rana do naszej kolonii z Lasu Świnarzyńskiego. Z miejsca poczęli głośno informować naszych ludzi, iż to prawda, że oni pobili wszystkich na Dominopolu, zaraz jednak jeszcze głośniej zapewniali, że to była „tragiczna pomyłka” . Nieprawdopodobne, a jednak tak było, mówili wtedy do nas tak: „Polacy mieszkańcy Jesionówki słuchajcie, to prawda że Dominopol cały został wymordowany, ale wy się nie bójcie, bo to była tragiczna pomyłka. Dlatego wy jesteście bezpieczni, my nie będziemy was mordować, a to co tam się stało, już się więcej nigdy nie powtórzy. Nigdzie nie chodźcie, tylko zbierajcie żniwa, bo zboże czas zebrać.”. Osobiście widziałam ich w naszej kolonii przynajmniej kilka dni z rzędu i zawsze rano, a gdy tylko ich dojrzałam, otwierałam okno od pola i dawałam susa w zboże. Wcale im nie wierzyłam i właściwie bałam się ich panicznie, a z każdym dniem, coraz bardziej. Oni tymczasem zawsze trochę pokrzyczeli jadąc furmanką przez kolonię, a następnie zabierali się z powrotem do swojego sztabu w lesie. Nikt bowiem z ludzi nie miał ochoty z nimi przystawać i rozmawiać, taki panował w tych dniach i tygodniach wszechobecny lęk przed banderowcami. [fragment wspomnień Leokadii Michaluk z d. Południewska z kolonii Jesionówka na Wołyniu]

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (12 głosów)

Komentarze

 

"Wspomnienia są gorsze niż teraźniejszość,

bo już nic z nimi nie możesz zrobić.

Musisz je mieć.

I to jest straszne".

Ludobójstwo na Wołyniu - 135 tortur i okrucieństw stosowanych
przez OUN-UPA na ludności polskiej i innych narodach Kresów Wschodnich.

http://wolyn1943.eu.interiowo.pl/artykuly.html

[ * ] R.I.P. 

 

Maria Konopnicka

 

   Damnata

GROBY NASZE.

„Lecz błagam, niechaj żywi nie tracą nadziei”.
~Juliusz Słowacki

Groby wy nasze, ojczyste groby,
Wy życia pełne mogiły!
Wy nie ołtarzem próżnej żałoby,
Lecz twierdzą siły.

Nie z jękiem marnym, nie z westchnieniami
Nie z pustym echem pacierzy,
Ale z płonącem sercem przed wami
Stać nam należy.

Bo zakładniki wyście przed niebem,
Które Bóg wybrał wśród gminu,
Że się znów kiedyś przełamiem chlebem
Pieśni i czynu.

I na dalekich tułaczych drogach
Sypał nam Pan te kurhany,
By pielgrzym tęskny na cudzych progach
Miał znak podany.

Bo jak drużyna chrobra zwycięża,
Gdy sztandar wzlata jej ptakiem,
Tak pogrobowiec rośnie na męża,
Pod mogił znakiem.

I tak przyjmuje ziemia ta czarna
One popioły a kości,
Jako złotego posiewu ziarna,
Na plon przyszłości.

Więc choć jest teraz jako step nagi,
Zamarła z końca do końca,
Niechaj nie tracą żywi odwagi,
Czekając słońca.

Im noc trwa dłużej, tem bliższe słońce,
Tem bliższe błogie zaranie...
Z grobów się ozwie lutnia dźwięcząca,
Żywa pieśń wstanie.

I od mogiły aż do mogiły
Przeleci jako płomienie,
I zbudzi w grobach drzemiące siły,
Rozproszy cienie.

I jako sztandar ziemią powieje,
I zbudzi serca do bicia...
Niechaj więc żywi mają nadzieję,
Niech strzegą — życia!
 

Po zeschłym liściu wiatr cichy trąca,
Smętne się echa niosą...
A ja na grobach — brzoza płacząca,
A łzy mi lecą rosą...

Vote up!
6
Vote down!
0

casium

#1504587

..... jedna i druga są tak blisko siebie, że niamal wyrastają z jednego mianownika. Zatem co różni te dwa tak odległe od siebie siły, jakoby dwa krańce świata. Otóż nadzieja czerpie z roztropności oraz z wielu innych cnót mądrości, zaś ta druga znaczy naiwność, karmi się marzeniami, pragnieniami, lub jeszcze inaczej zwyczajnym chceniem. Obyśmy zawsze pragnęli trzymać się wyłącznie roztropności, bo biedy w naszej ojczystej historii i tak już dość bywało.

Serdecznie dziękuję ccassianumm7 za ten piękny wpis, a szczególnie za poezję Juliusza Słowackiego.

 

Vote up!
3
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1504677

słowo prawdy

 

słowu prawdy

nie dadzą rady

dzikie bestie

pokrętne gady

 

Pamięci Wiktora Poliszczuka

Vote up!
1
Vote down!
0

jan patmo

#1504648

Dziękuję za wpis krótki, choć co tu dużo gadać dość treściwy. Jeśli przyjrzeć się metodom mordowania niewinnych rodzin polskich na Wołyniu i Kresach, to na pewno nie musimy się bać słowa bestie, a jeśli wąż jest z gatunku gadów, tym bardziej i tego określenia, względem podłych i jakże zakłamanych banderowców. Serdecznie pozdrawiam.

Vote up!
2
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1504678