Korporacyjny zabór lasów w zbiurokratyzowanym postkomuno-neokolonializmie - cz. III

Obrazek użytkownika Aculeus
Kraj

Szaber

Pod gubernatorskimi rządami Donalda Tuska z roku na rok łupiestwo drzewostanu się nasilało, aby ostatnimi czasy przybrać wymiar prawdziwego dopustu w naszej okolicy. Nigdy przedtem nie trzebiono tylu drzew nierzadko ścinanych na wysokości metra od ziemi. Nawet okupant hitlerowski kontynuował międzywojenną gospodarkę w lasach, nakazując pnie zostawiać nie wyższe niż dziesięć cali. W tym celu zimą drzewo nawet odśnieżano przed ścinką – piłami ręcznymi! Latem polana obłupywano z kory układanej następnie w pułapki na korniki – wabione sokiem żywicznym – po czasie spalane wraz ze szkodnikiem.

Środki pieniężne Lasów Państwowych miały przejść pod zarząd ministra finansów według propozycji zgłoszonej końcem maja 2011 roku w Sopocie na I Europejskim Kongresie Finansowym. Szwindel ten, prowadzący do prywatyzacji LP, miał umożliwić Fundusz Majątku Państwowego, co 13 października 2011 roku było przedmiotem narady na posiedzeniu Rady Gospodarczej przy Premierze. Uprzednio nieraz rządy aferałow usiłowały przemienić Lasy Państwowe w jednoosobową spółkę skarbu państwa co się nie udało. Natomiast utworzenie Funduszu Majątku Państwowego miał legalizowani grabież drzewostanu z LP doprowadzając tę instytucję do roli korporacyjnego ekonoma na majątku publicznym. Perfidia tego typu szalbierstw mogła mieć tylko jedno źródło – w ministerstwie finansów geszefciarza-czarnoksiężnika z Londynu. W roku 2014 na Lasy Państwowe nałożono haracz na rzecz budżetu państwa naruszając Konstytucję, ograniczając możliwości rozwojowe Lasów Państwowych zawłaszczając zasoby naturalne z majątku narodowego.

Bezwzględny szaber odbiera nawet miejscowym drwalom i furmanom możliwość dodatkowego zarobku, który zawsze istniał w lesie towarzysząc trosce o niego jako żywiciela. Widać ją było na każdym kroku, przy uprzątaniu wyrobisk, sadzeniu drzewek czy porządkowaniu ścieżek i szlaków leśnych; także przy czyszczeniu rowów i wodościeków w poprzek dróg by woda na nich nie żłobiła wgłębień jak obecnie w wielu miejscach spływając i wymywając dziury. Infrastruktura leśna była wzorowo utrzymana, zaś drzewa były w dobrej kondycji, nie chorowały i nie schły jak teraz. Katowicka Dyrekcja LP katastrofę w naszych lasach zwala na zanieczyszczenia powietrza nawiewanego z okręgów przemysłowych Górnego Śląska i Trzyńca i na wyrodnienie świerczyny, monokulturę której wprowadził austriacki zaborca. Natomiast prawda kryje się w bałaganie na zrębach – przyczynie zasiedleń odpadów przez szkodniki, atakujące potem zdrowe drzewa. Przyczyną jest barbarzyńskie trzebienie i grabież drzewostanu na geszeft.

Kiedyś klocki kołki sprzątano na zrębach, składano na stosiki i zabierano na opał do okolicznych domostw, albo palono razem z odciętymi gałęziami, z czego popiół i zwęglone resztki użyźniały leśny grunt. Od dwudziestu lat z okładem odrzuty po wyrębie są zostawianie do butwienia; ale zanim się staną nawozem stanowią siedliska szkodnika, który atakuje zdrowe świerki. Ptactwo, głównie dzięcioły – nie mogą podołać temu mrowiu. Zgoda, że trzeba przechodzić od monokultury drzew iglastych do lasu mieszanego, ale musi się to odbywać z gospodarską pieczą, której przeciwieństwem jest brutalny szaber drewna z naszego regionu na geszeft i dewastacja środowiska naturalnego przez satrapię Regionalnej Dyrekcji LP w Katowicach. Twierdzenie A. Wajraka w artykule zamieszonym w Gazecie Wyborczej, że w polskich lasach gnije zbyt mało drewna świadczy o tym, że autor w ogóle się nie orientuje jaką szkodę przynoszą porzucone klocki i gałęzie po wycince.

Zmurszała biomasa oczywiście użyźnia podłoże, ale w ekosystemach o minimalnej ingerencji człowieka – w puszczach, w których insekty zjada ptactwo, którego nie płoszy warkot pił motorowych i traktorów, łomot powalanych drzew – często z gniazdami. Jeżeli się nie rezygnuje z pozyskiwania drewna z lasu, to musi się to odbywać w kontrolowany sposób z robieniem porządku po wyrębie, który obecnie służy wyłącznie maksymalizacji zysku. Troska o ekologię wymaga, aby odpady na wyrobiskach wyprzątano na opał lub palono wraz z gałęziami. Spopielone czy zwęglone resztki stanowią przecież wolny od szkodnika nawóz. Katowicka dyrekcja LP kazała zrezygnować z tego typu sprawdzonych form gospodarowania dla większego profitu, skutkiem czego odpady po wyróbce drewna zasiedlają szkodniki, atakujące drzewa zdrowe w coraz bardziej wymierającym lesie.

Część druga: http://niepoprawni.pl/blog/aculeus/korporacyjny-zabor-lasow-w-zbiurokrat...

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (15 głosów)

Komentarze

Vote up!
5
Vote down!
0
#1504030

nie wiem, kto to jest prof. January Weiner, ale wiem, że Puszczę Białowieską, którą przed planową gospodarką leśną "ochronili" "ekologiści" z Geenpeace (po czym - dali drapaka) - obecnie zaatakował kornik-drukarz i dopiero zaczął się problem.

"Ekologistów" teraz nie widać, a Puszcza - ginie.

Nie cierpię Putina, ale dwie z jego akcji nadzwyczaj mi się podobały! Jedna - przeciwko paradom LGBT, a druga - z zaaresztowaniem "grinpicowców" - pod słusznym, skąd inąd, zarzutem terroryzmu. Czemu u nas ich to nie spotkało - za akcję ("michnikoidów") w Dolinie Rospudy czy za "protesty" w sprawie Puszczy Białowieskiej?

Vote up!
5
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1504031

Leśnicy już od kilku lat alarmują, że Puszcza Białowieska ginie, a to dlatego, że "grincipowcy" i POlszewicka hołota nie mająca zielonego pojęcia o tym co dla lasu jest dobre, a co nie, podejmuje decyzje, które dewastują drzewostan. Leśników nikt nie chciał słuchać, nie pozwalano im na kontrolowaną wycinkę, a powalonych drzew nie pozwalano usuwać, w wyniku czego (jak pisze autor) drzewa chorują w zastraszającym tępie.

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain

#1504057

Witam

 

Jestem przekonany, że pod przewodnictwem naszego mentora, prof. Jana Szyszko, lasy i gospodarka leśna powróci do swoich najlepszych wzorców, jak to zaplanowano w 1924 r.

Tego sobie życzmy.

 

Pozdrawiam

Vote up!
6
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1504032

Autor chyba nie przewidział tego, że dzięli Plajt - formie mieliśmy dię dorobić lasów plistikowych. To przecież są same korzyści. Zakon Plajt - formowany wreszcie by sie czegoś dorobił. W POlosce POwstałby pierwszy w świecie ekologiczny plastikowy las. Żadne szkodniki go nie zjedzą, Plajt - forma dostanie stałe dotacje unijne. Wszystko już tak dobrze żarło, ale niestety zdechło bo Polacy tak wybrali , że Plajt - fomaci nie POtrafią usnąć.

Nie mówię juz o tym, że nie mogą się zabrac za jakąkolwiek pracę, bo oni PO prostu niczego nie umieją. Będą tylko wrzeszczeć, chyba, że zajmie się nimi ISIS i wtedy zaczną chwalić Proroka Mahometa. 

Vote up!
5
Vote down!
-1
#1504033

Potwierdzam to co w tekście. W Dolnośląskim jest to samo. Jako, że mieszkam na granicy Borów Dolnośląskich widzę ten rabunek. Dodam od siebie własne spostrzeżenia.

Przez co najmniej 40 lat nie wyrżnięto w mojej okolicy tylu drzew co przez ostatnie kilka lat. Wycinka prowadzona jest na szybko i trwa nie tylko w sezonie zimowym. Wyrzynają całe połacie lasu, co widać z satelity, ale także chytrze trzebią las w taki sposób, że z satelity tego nie widać. Rżnięcie dotyczy tam  pojedyńczych drzew, które wyciągane są prawie w całości z trzebionego lasu. Skutek - łamanie gałęzi zdrowych drzew, niszczenie poszycia, w tym grzybni. 

Drzewa liściaste, w tym buki i dęby o średnicy nawet do 50-70 cm idą na przemiał, albo opał. zamiast na znacznie droższe w odsprzedaży drewno konstrukcyjne, lub meblowe. Tną grubizny na metrowe kawałki i mieszaja z gałęziówką. 

W jednym miejscu wyrżnięto las dębowy i nasadzono sosnę

Nie ma nadzoru nad lasem. Kiedyś nie do pomyslenia był wjazd do lasu pojazdami mechanicznymi. Teraz od kilku lat, z lasu obok mnie urządzono sobie tor motocrossowy. Łebki jeżdżą pod bokiem leśniczego i nikt ich nie łapie. 

Nie są właściwie pilnowane młodniki. Młode drzewa stoja zarośnięte leśnym chwastem, a część z nich juz dawno uschła. Ogrodzenia też pozostawiają wiele do życzenia - połamane słupki, zerwana siatka - dziki i inna zwierzyna robi co chce w młodniku.

A co najciekawsze - od dobrych kilku lat nie mozna kupić w lesie drewna opałowego. Widzę tony leżących połamanych konarów i gałęzi w lesie dosłownie zżartym przez szkodniki i nie mogę kupić drewna, bo limity asygnat wyczerpane. Mieszkam pod lasem do któego jak wejdę, to mogę iść 40 kilometrów i z niego nie wychodzić, a opał muszę kupować w sklepie budowlanym w postaci brykietu, bo drewno jest za drogie, a na miejscu nikt nie sprzedaje, 

Jednym słowem mafia drzewna i złodziejstwo na potęgę. 

Vote up!
1
Vote down!
0

Zapraszam do odwiedzania autorskiego bloga http://wojnaznarodem.blogspot.com/

#1504076