Jeszcze raz o agenturze wpływu

Obrazek użytkownika Szlachetka podlaski
Kraj

Jeszcze raz o agenturze wpływu

 

 

W trakcie rozmów Polaków coraz częściej można zauważyć podejrzliwość narodu w stosunku do swoich „elit przywódczych”. Dość powiedzieć, że już mało kto wierzy, że oto mamy kolejny raz do czynienia ze zwykłymi schamiałymi idiotami, którzy jakimś cudem dorwali się do władzy niczym legendarna postać literacka Nikodema Dyzmy. Częściej słyszy się, że „administrowanie” Polską wykonuje grupa ludzi o zdecydowanie antypolskim nastawieniu, że jest to działanie celowe, obliczone na ewidentną zgubę Polaków. Wiele faktów zdaje się przemawiać za takim pojmowaniem naszej rzeczywistości. Wiele faktów znajduje potwierdzenie w publicystyce zamieszczanej na niezależnych forach i stronach internetowych, ale i wiele widać gołym okiem – fatalne sądownictwo, katastrofalnie prowadzona służba zdrowia, opanowane przez postkomunę armia i policja, niezdolna do obrony polskiego obywatela za granicą dyplomacja, sparaliżowana nauka i edukacja, posowieckie prawo, uderzające także w sferze gospodarczej w rozwój polskiej przedsiębiorczości przy jednoczesnym wyprzedawaniu resztek majątku narodowego,  tudzież horrendalne poczynania propagandy namaszczonej przez rządzące partie. Wszystko to, a także o wiele, wiele więcej sprawia, że obywatel Rzeczypospolitej Polskiej  w zasadzie nie czuje się z nią związany, a nawet wręcz przeciwnie czuje odrazę do tak zorganizowanego państwa, które w każdej sprawie występuje przeciwko obywatelowi( odbiera dzieci, karze mandatami za handel pietruszką pozostawiając w spokoju prawdziwych bandziorów, ustawia fotoradary etc.). Takie wrażenia wynosi obserwator poglądów zamieszczanych na różnych portalach przez uczestników forum dyskusyjnego dowolnego z nich.

 

Najpierw trochę historii  

           

            Marszałek Józef Piłsudski w 1920 roku mówił jeszcze dość oględnie o podobnych sprawach nie nazywając rzeczy po imieniu, zapewne mając na uwadze dobro odbudowywanego państwa oraz ciągle niepewną sytuację polityczną Polski:  "Jednym z przekleństw naszego życia, jednym z przekleństw naszego budownictwa państwowego jest to, żeśmy się podzielili na kilka rodzajów Polaków, że mówimy jednym polskim językiem, a inaczej nawet słowa polskie rozumiemy, żeśmy wychowali wśród siebie Polaków różnych gatunków, Polaków z trudnością się porozumiewających, Polaków tak przyzwyczajonych do życia według obcych szablonów, według obcych narzuconych sposobów życia i metod postępowania, żeśmy prawie za swoje je uznali, że wyrzec się ich z trudnością możemy. (…) czeka nas pod tym względem wielki wysiłek, na który my wszyscy, nowoczesne pokolenie, zdobyć się musimy, jeżeli chcemy zabezpieczyć następnym pokoleniom łatwe życie, jeżeli chcemy obrócić tak daleko koło historii, aby wielka Rzeczpospolita Polska była największą potęga nie tylko wojenną, lecz także kulturalną na całym wschodzie."

 

Józef Piłsudski, przemówienie na obiedzie w Lublinie, 11 stycznia 1920 r.”

 Widać w tym tekście także troskę komendanta o unifikację polskich postaw i odczuć w trudnej sytuacji czekającej odrodzoną Polskę obrony odzyskanej niepodległości, której kulminacją była bitwa warszawska 1920 roku. Być może wystąpienie to tak wtedy zostało odebrane, lecz historia ta ma ciąg dalszy. Przewrót majowy 1926 roku nie wziął się z niczego, dość powiedzieć, że sytuacja była bardzo podobna do obserwowanej obecnie. W tamtym czasie znaczonym kryzysem ekonomicznym państwo polskie pogrążyło się w chaosie politycznym, gospodarczym i cywilizacyjnym. Bez wdawania się w szczegóły, ponieważ nie to jest celem tych rozważań, różne partie polityczne starały się „wyszarpnąć” dla siebie jak najwięcej. Nietrudno się domyślić, że za partiami tymi ukrywały się różne siły niekoniecznie sprzyjające powstaniu silnego państwa polskiego. W przemówieniu na Zjeździe Legionistów w Kaliszu 7 sierpnia 1927 roku marszałek Piłsudski pozwolił sobie już całkiem otwarcie na nazwanie rzeczy po imieniu:  „Proszę panów, agentury obce, to jest zjawisko stałe i codzienne, towarzyszące nam rok za rokiem, dzień za dniem, jest to część naszego życia tak wielka i tak starannie w stosunku do nas ułożona, iż nasza praca – że tak powiem – jest współbieżna z pracą agentur obcych.” I dalej: interesy zaborców w stosunku do Polski były jedne i te same czy po tej stronie drutu, czy po innej: jeżeli trzeba, żeby było coś z Polski, to niech to będzie jak najmniejsze, niech to będzie najmniej poważne i znaczne.” Wojna światowa według marszałka Piłsudskiego doprowadziła do niesłychanego rozwoju siatek agenturalnych państw biorących w niej udział:” Szukano sposobów szkodzenia państwom najrozmaitszymi, najzłośliwszymi metodami, które opłacano pieniędzmi sowicie. Szukano bolączek państwa i rzucano agentury na to, aby znalazły sposób uderzenia w miejsce, gdzie boli, gdzie dostępu nie ma często bagnet, gdzie dostępu nie ma kula. Starano się zepsuć mechanikę państwa, z którym się walczyło, wprowadzając w nie coraz silniejszy rozkład. Przy ogólnym zmęczeniu wojennym szukano raczej rozkładu wewnętrznego przeciwnika i dlatego rzucano swych agentów w najbardziej bolesne dla państw walczących miejsca. Dlatego też żądano olbrzymich sum dla przekupienia ludzi, dla kupienia jakiegoś dziennikarza, dla kupienia jakichś panów, którzy by mogli szkodzić własnej ojczyźnie. Wyzyskiwano coraz to szybsze tempo męczenia się ludzi wojną, co otwierało drogi, które dawniej były zamknięte.” Już jako Naczelnik Państwa J. Piłsudski zgodnie z jego słowami obserwował co następuje:” Widziałem starania ustawiczne i stale idące bez ustanku w jednym i tym samym kierunku, aby agentury obce, płatne, były możliwie na górze państwa. Szły one krok w krok obok mnie jako Naczelnika Państwa, szukając wytworzenia kilku rządów w Polsce – obok rządów, stojących przy mnie – rządów agentur stojących poza mną. Widziałem uśmiechy reprezentantów obcych państw, gdy śmiało w oczy mi patrząc, mogli powiedzieć, że moje zamiary mogą być zniszczone zupełnie nie przez kogo innego, jak przez polskich agentów.” Przemówienie zamyka apel o czujność i ostrzeżenie przed działalnością obcych agentur, które wcale nie zanikły z chwilą zawarcia traktatów pokojowych.

 

Stan obecny

 

Czy coś się od tamtych czasów zmieniło? Zaryzykuję twierdzenie, że niewiele. Część sąsiadów Polski aktywnie kontroluje sytuację w naszym kraju, a reszta jest nam obojętna lub otwarcie wroga.  Przeciętny obywatel Polski w trakcie swoich podróży po ościennych krajach często zastanawia się czym sobie zasłużył na niezbyt dżentelmeńskie, a czasami wręcz chamskie traktowanie. Najczęściej jest to wykorzystywanie nieznajomości przepisów prawnych danego kraju do wyłudzania od obywateli polskich mandatów, łapówek, różnych haraczy, nieuzasadnionych opłat, zawyżania cen na poczekaniu, lżenia słownego, czy też w ostateczności czynnych napaści chuligańskich, z których tylko niewielka część jest oficjalnie zgłaszana. Takie traktowanie obywateli polskich nie jest tylko i wyłącznie zasługą ich samych jak stara się to Polakom wmówić obca agentura wpływu. Można odnieść wrażenie, że „zapracowaliśmy” sobie na to zupełnie niezasłużenie. Polska jest wyspą kulturową w swoim regionie, a nasze otoczenie jest niestety wrogie w stosunku do nas. Z czego to wynika? Proszę popatrzeć na tę tabelę. 

 

Kraj

Niemcy

Czechy

Słowacja

Ukraina

Białoruś

Litwa

Rosja

PL

Procent ludności wyznania rzymsko-katolickiego

 

 

30,7%

 

 

10,3%

 

 

62%

 

1,9 % z unitami

11,8%

 

 

8,7%

 

 

77,23%

 

 

0,5%

 

 

86,9%

 

Na lekcjach historii w szkole polskiej zagadnienia związane ze stosunkami wyznaniowymi w różnych okresach w historii Europy traktowane są marginalnie, po pierwsze z braku czasu, po drugie z oczywistej chęci zmarginalizowania ich znaczenia. Absolutnie niesłusznie. Wojny husyckie zaczęły się od spalenia mistrza Jana Husa na soborze w Konstancji jako heretyka. Historia Anglii to w zasadzie historia zmagania się katolicyzmu z protestantyzmem, co w dalszym ciągu ma miejsce w Irlandii Północnej, obecnie w nieco mniej drastycznej formie. Można podać znacznie więcej przykładów, ale nie to jest celem tego artykułu. Nauka historii w szkole polskiej została „wyprana” z religii i jej implikacji dla życia społecznego oraz postaw społeczeństw i narodów krajów europejskich. Wymazanie z historii analizy stosunków wyznaniowych w krajach sąsiednich powoduje, że Polacy takiej wiedzy prawie nie posiadają, a ich sąsiedzi karmieni są na ogół „od kołyski” antykatolicką propagandą. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć: jesteśmy katolicką wyspą w morzu ateistycznego i protestanckiego tudzież prawosławnego obskurantyzmu. Nikt w Europie nie zna polskich tradycji poszanowania innych religii, polskiej tolerancji. Nic w tym kierunku nie zrobiono przez ostatnie sto lat, aby wbić innym do głowy, że w Polsce w zasadzie nie było wojen religijnych ani procesów o czary. Europa postrzega Polskę jako kraj katolicki, a więc zależny od papiestwa, czyli ogromnej światowej, niezależnej struktury kościoła powszechnego. Struktury, której nie można tak po prostu zinfiltrować i przeciągnąć na „ciemną stronę mocy”. Na temat tego kto wojuje z Kościołem napisano już wiele i nie ma sensu się powtarzać, są to sprawy powszechnie znane.

Nie dziwcie się zatem Polacy, że nasze otoczenie jest nam wrogie lub w najlepszym razie obojętne, że agentury wpływu rozwijają u nas swoją propagandę za obce pieniądze i atakują szkołę, rodzinę, nasze tradycje, zwyczaje. Ba! Nawet muzyka grana na weselach staje się przedmiotem kpin obcej agentury, chociaż podobna w charakterze muzyka śląska czy niemiecka już wcale im nie przeszkadza.

 Nie dziwcie się więc Polacy, że czujecie się obco we własnym kraju, ponieważ obca agentura wam ten kraj skutecznie obrzydziła! Sensytywne podejście do pewnych aspektów działalności agentury wpływu mogłoby przynieść zadziwiające rezultaty. Pozostaje tylko pytanie zasadnicze. Czy znajdą się ludzie gotowi na taką krucjatę?   

 

 

Szlachetka podlaskiJeszcze raz o agenturze wpływu

 

 

W trakcie rozmów Polaków coraz częściej można zauważyć podejrzliwość narodu w stosunku do swoich „elit przywódczych”. Dość powiedzieć, że już mało kto wierzy, że oto mamy kolejny raz do czynienia ze zwykłymi schamiałymi idiotami, którzy jakimś cudem dorwali się do władzy niczym legendarna postać literacka Nikodema Dyzmy. Częściej słyszy się, że „administrowanie” Polską wykonuje grupa ludzi o zdecydowanie antypolskim nastawieniu, że jest to działanie celowe, obliczone na ewidentną zgubę Polaków. Wiele faktów zdaje się przemawiać za takim pojmowaniem naszej rzeczywistości. Wiele faktów znajduje potwierdzenie w publicystyce zamieszczanej na niezależnych forach i stronach internetowych, ale i wiele widać gołym okiem – fatalne sądownictwo, katastrofalnie prowadzona służba zdrowia, opanowane przez postkomunę armia i policja, niezdolna do obrony polskiego obywatela za granicą dyplomacja, sparaliżowana nauka i edukacja, posowieckie prawo, uderzające także w sferze gospodarczej w rozwój polskiej przedsiębiorczości przy jednoczesnym wyprzedawaniu resztek majątku narodowego,  tudzież horrendalne poczynania propagandy namaszczonej przez rządzące partie. Wszystko to, a także o wiele, wiele więcej sprawia, że obywatel Rzeczypospolitej Polskiej  w zasadzie nie czuje się z nią związany, a nawet wręcz przeciwnie czuje odrazę do tak zorganizowanego państwa, które w każdej sprawie występuje przeciwko obywatelowi( odbiera dzieci, karze mandatami za handel pietruszką pozostawiając w spokoju prawdziwych bandziorów, ustawia fotoradary etc.). Takie wrażenia wynosi obserwator poglądów zamieszczanych na różnych portalach przez uczestników forum dyskusyjnego dowolnego z nich.

 

Najpierw trochę historii  

           

            Marszałek Józef Piłsudski w 1920 roku mówił jeszcze dość oględnie o podobnych sprawach nie nazywając rzeczy po imieniu, zapewne mając na uwadze dobro odbudowywanego państwa oraz ciągle niepewną sytuację polityczną Polski:  "Jednym z przekleństw naszego życia, jednym z przekleństw naszego budownictwa państwowego jest to, żeśmy się podzielili na kilka rodzajów Polaków, że mówimy jednym polskim językiem, a inaczej nawet słowa polskie rozumiemy, żeśmy wychowali wśród siebie Polaków różnych gatunków, Polaków z trudnością się porozumiewających, Polaków tak przyzwyczajonych do życia według obcych szablonów, według obcych narzuconych sposobów życia i metod postępowania, żeśmy prawie za swoje je uznali, że wyrzec się ich z trudnością możemy. (…) czeka nas pod tym względem wielki wysiłek, na który my wszyscy, nowoczesne pokolenie, zdobyć się musimy, jeżeli chcemy zabezpieczyć następnym pokoleniom łatwe życie, jeżeli chcemy obrócić tak daleko koło historii, aby wielka Rzeczpospolita Polska była największą potęga nie tylko wojenną, lecz także kulturalną na całym wschodzie."

 

Józef Piłsudski, przemówienie na obiedzie w Lublinie, 11 stycznia 1920 r.”

 Widać w tym tekście także troskę komendanta o unifikację polskich postaw i odczuć w trudnej sytuacji czekającej odrodzoną Polskę obrony odzyskanej niepodległości, której kulminacją była bitwa warszawska 1920 roku. Być może wystąpienie to tak wtedy zostało odebrane, lecz historia ta ma ciąg dalszy. Przewrót majowy 1926 roku nie wziął się z niczego, dość powiedzieć, że sytuacja była bardzo podobna do obserwowanej obecnie. W tamtym czasie znaczonym kryzysem ekonomicznym państwo polskie pogrążyło się w chaosie politycznym, gospodarczym i cywilizacyjnym. Bez wdawania się w szczegóły, ponieważ nie to jest celem tych rozważań, różne partie polityczne starały się „wyszarpnąć” dla siebie jak najwięcej. Nietrudno się domyślić, że za partiami tymi ukrywały się różne siły niekoniecznie sprzyjające powstaniu silnego państwa polskiego. W przemówieniu na Zjeździe Legionistów w Kaliszu 7 sierpnia 1927 roku marszałek Piłsudski pozwolił sobie już całkiem otwarcie na nazwanie rzeczy po imieniu:  „Proszę panów, agentury obce, to jest zjawisko stałe i codzienne, towarzyszące nam rok za rokiem, dzień za dniem, jest to część naszego życia tak wielka i tak starannie w stosunku do nas ułożona, iż nasza praca – że tak powiem – jest współbieżna z pracą agentur obcych.” I dalej: interesy zaborców w stosunku do Polski były jedne i te same czy po tej stronie drutu, czy po innej: jeżeli trzeba, żeby było coś z Polski, to niech to będzie jak najmniejsze, niech to będzie najmniej poważne i znaczne.” Wojna światowa według marszałka Piłsudskiego doprowadziła do niesłychanego rozwoju siatek agenturalnych państw biorących w niej udział:” Szukano sposobów szkodzenia państwom najrozmaitszymi, najzłośliwszymi metodami, które opłacano pieniędzmi sowicie. Szukano bolączek państwa i rzucano agentury na to, aby znalazły sposób uderzenia w miejsce, gdzie boli, gdzie dostępu nie ma często bagnet, gdzie dostępu nie ma kula. Starano się zepsuć mechanikę państwa, z którym się walczyło, wprowadzając w nie coraz silniejszy rozkład. Przy ogólnym zmęczeniu wojennym szukano raczej rozkładu wewnętrznego przeciwnika i dlatego rzucano swych agentów w najbardziej bolesne dla państw walczących miejsca. Dlatego też żądano olbrzymich sum dla przekupienia ludzi, dla kupienia jakiegoś dziennikarza, dla kupienia jakichś panów, którzy by mogli szkodzić własnej ojczyźnie. Wyzyskiwano coraz to szybsze tempo męczenia się ludzi wojną, co otwierało drogi, które dawniej były zamknięte.” Już jako Naczelnik Państwa J. Piłsudski zgodnie z jego słowami obserwował co następuje:” Widziałem starania ustawiczne i stale idące bez ustanku w jednym i tym samym kierunku, aby agentury obce, płatne, były możliwie na górze państwa. Szły one krok w krok obok mnie jako Naczelnika Państwa, szukając wytworzenia kilku rządów w Polsce – obok rządów, stojących przy mnie – rządów agentur stojących poza mną. Widziałem uśmiechy reprezentantów obcych państw, gdy śmiało w oczy mi patrząc, mogli powiedzieć, że moje zamiary mogą być zniszczone zupełnie nie przez kogo innego, jak przez polskich agentów.” Przemówienie zamyka apel o czujność i ostrzeżenie przed działalnością obcych agentur, które wcale nie zanikły z chwilą zawarcia traktatów pokojowych.

 

Stan obecny

 

Czy coś się od tamtych czasów zmieniło? Zaryzykuję twierdzenie, że niewiele. Część sąsiadów Polski aktywnie kontroluje sytuację w naszym kraju, a reszta jest nam obojętna lub otwarcie wroga.  Przeciętny obywatel Polski w trakcie swoich podróży po ościennych krajach często zastanawia się czym sobie zasłużył na niezbyt dżentelmeńskie, a czasami wręcz chamskie traktowanie. Najczęściej jest to wykorzystywanie nieznajomości przepisów prawnych danego kraju do wyłudzania od obywateli polskich mandatów, łapówek, różnych haraczy, nieuzasadnionych opłat, zawyżania cen na poczekaniu, lżenia słownego, czy też w ostateczności czynnych napaści chuligańskich, z których tylko niewielka część jest oficjalnie zgłaszana. Takie traktowanie obywateli polskich nie jest tylko i wyłącznie zasługą ich samych jak stara się to Polakom wmówić obca agentura wpływu. Można odnieść wrażenie, że „zapracowaliśmy” sobie na to zupełnie niezasłużenie. Polska jest wyspą kulturową w swoim regionie, a nasze otoczenie jest niestety wrogie w stosunku do nas. Z czego to wynika? Proszę popatrzeć na tę tabelę. 

 

Kraj

Niemcy

Czechy

Słowacja

Ukraina

Białoruś

Litwa

Rosja

PL

Procent ludności wyznania rzymsko-katolickiego

 

 

30,7%

 

 

10,3%

 

 

62%

 

1,9 % z unitami

11,8%

 

 

8,7%

 

 

77,23%

 

 

0,5%

 

 

86,9%

 

Na lekcjach historii w szkole polskiej zagadnienia związane ze stosunkami wyznaniowymi w różnych okresach w historii Europy traktowane są marginalnie, po pierwsze z braku czasu, po drugie z oczywistej chęci zmarginalizowania ich znaczenia. Absolutnie niesłusznie. Wojny husyckie zaczęły się od spalenia mistrza Jana Husa na soborze w Konstancji jako heretyka. Historia Anglii to w zasadzie historia zmagania się katolicyzmu z protestantyzmem, co w dalszym ciągu ma miejsce w Irlandii Północnej, obecnie w nieco mniej drastycznej formie. Można podać znacznie więcej przykładów, ale nie to jest celem tego artykułu. Nauka historii w szkole polskiej została „wyprana” z religii i jej implikacji dla życia społecznego oraz postaw społeczeństw i narodów krajów europejskich. Wymazanie z historii analizy stosunków wyznaniowych w krajach sąsiednich powoduje, że Polacy takiej wiedzy prawie nie posiadają, a ich sąsiedzi karmieni są na ogół „od kołyski” antykatolicką propagandą. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć: jesteśmy katolicką wyspą w morzu ateistycznego i protestanckiego tudzież prawosławnego obskurantyzmu. Nikt w Europie nie zna polskich tradycji poszanowania innych religii, polskiej tolerancji. Nic w tym kierunku nie zrobiono przez ostatnie sto lat, aby wbić innym do głowy, że w Polsce w zasadzie nie było wojen religijnych ani procesów o czary. Europa postrzega Polskę jako kraj katolicki, a więc zależny od papiestwa, czyli ogromnej światowej, niezależnej struktury kościoła powszechnego. Struktury, której nie można tak po prostu zinfiltrować i przeciągnąć na „ciemną stronę mocy”. Na temat tego kto wojuje z Kościołem napisano już wiele i nie ma sensu się powtarzać, są to sprawy powszechnie znane.

Nie dziwcie się zatem Polacy, że nasze otoczenie jest nam wrogie lub w najlepszym razie obojętne, że agentury wpływu rozwijają u nas swoją propagandę za obce pieniądze i atakują szkołę, rodzinę, nasze tradycje, zwyczaje. Ba! Nawet muzyka grana na weselach staje się przedmiotem kpin obcej agentury, chociaż podobna w charakterze muzyka śląska czy niemiecka już wcale im nie przeszkadza.

 Nie dziwcie się więc Polacy, że czujecie się obco we własnym kraju, ponieważ obca agentura wam ten kraj skutecznie obrzydziła! Sensytywne podejście do pewnych aspektów działalności agentury wpływu mogłoby przynieść zadziwiające rezultaty. Pozostaje tylko pytanie zasadnicze. Czy znajdą się ludzie gotowi na taką krucjatę?   

 

 

Szlachetka podlaskiJeszcze raz o agenturze wpływu

 

 

W trakcie rozmów Polaków coraz częściej można zauważyć podejrzliwość narodu w stosunku do swoich „elit przywódczych”. Dość powiedzieć, że już mało kto wierzy, że oto mamy kolejny raz do czynienia ze zwykłymi schamiałymi idiotami, którzy jakimś cudem dorwali się do władzy niczym legendarna postać literacka Nikodema Dyzmy. Częściej słyszy się, że „administrowanie” Polską wykonuje grupa ludzi o zdecydowanie antypolskim nastawieniu, że jest to działanie celowe, obliczone na ewidentną zgubę Polaków. Wiele faktów zdaje się przemawiać za takim pojmowaniem naszej rzeczywistości. Wiele faktów znajduje potwierdzenie w publicystyce zamieszczanej na niezależnych forach i stronach internetowych, ale i wiele widać gołym okiem – fatalne sądownictwo, katastrofalnie prowadzona służba zdrowia, opanowane przez postkomunę armia i policja, niezdolna do obrony polskiego obywatela za granicą dyplomacja, sparaliżowana nauka i edukacja, posowieckie prawo, uderzające także w sferze gospodarczej w rozwój polskiej przedsiębiorczości przy jednoczesnym wyprzedawaniu resztek majątku narodowego,  tudzież horrendalne poczynania propagandy namaszczonej przez rządzące partie. Wszystko to, a także o wiele, wiele więcej sprawia, że obywatel Rzeczypospolitej Polskiej  w zasadzie nie czuje się z nią związany, a nawet wręcz przeciwnie czuje odrazę do tak zorganizowanego państwa, które w każdej sprawie występuje przeciwko obywatelowi( odbiera dzieci, karze mandatami za handel pietruszką pozostawiając w spokoju prawdziwych bandziorów, ustawia fotoradary etc.). Takie wrażenia wynosi obserwator poglądów zamieszczanych na różnych portalach przez uczestników forum dyskusyjnego dowolnego z nich.

 

Najpierw trochę historii  

           

            Marszałek Józef Piłsudski w 1920 roku mówił jeszcze dość oględnie o podobnych sprawach nie nazywając rzeczy po imieniu, zapewne mając na uwadze dobro odbudowywanego państwa oraz ciągle niepewną sytuację polityczną Polski:  "Jednym z przekleństw naszego życia, jednym z przekleństw naszego budownictwa państwowego jest to, żeśmy się podzielili na kilka rodzajów Polaków, że mówimy jednym polskim językiem, a inaczej nawet słowa polskie rozumiemy, żeśmy wychowali wśród siebie Polaków różnych gatunków, Polaków z trudnością się porozumiewających, Polaków tak przyzwyczajonych do życia według obcych szablonów, według obcych narzuconych sposobów życia i metod postępowania, żeśmy prawie za swoje je uznali, że wyrzec się ich z trudnością możemy. (…) czeka nas pod tym względem wielki wysiłek, na który my wszyscy, nowoczesne pokolenie, zdobyć się musimy, jeżeli chcemy zabezpieczyć następnym pokoleniom łatwe życie, jeżeli chcemy obrócić tak daleko koło historii, aby wielka Rzeczpospolita Polska była największą potęga nie tylko wojenną, lecz także kulturalną na całym wschodzie."

 

Józef Piłsudski, przemówienie na obiedzie w Lublinie, 11 stycznia 1920 r.”

 Widać w tym tekście także troskę komendanta o unifikację polskich postaw i odczuć w trudnej sytuacji czekającej odrodzoną Polskę obrony odzyskanej niepodległości, której kulminacją była bitwa warszawska 1920 roku. Być może wystąpienie to tak wtedy zostało odebrane, lecz historia ta ma ciąg dalszy. Przewrót majowy 1926 roku nie wziął się z niczego, dość powiedzieć, że sytuacja była bardzo podobna do obserwowanej obecnie. W tamtym czasie znaczonym kryzysem ekonomicznym państwo polskie pogrążyło się w chaosie politycznym, gospodarczym i cywilizacyjnym. Bez wdawania się w szczegóły, ponieważ nie to jest celem tych rozważań, różne partie polityczne starały się „wyszarpnąć” dla siebie jak najwięcej. Nietrudno się domyślić, że za partiami tymi ukrywały się różne siły niekoniecznie sprzyjające powstaniu silnego państwa polskiego. W przemówieniu na Zjeździe Legionistów w Kaliszu 7 sierpnia 1927 roku marszałek Piłsudski pozwolił sobie już całkiem otwarcie na nazwanie rzeczy po imieniu:  „Proszę panów, agentury obce, to jest zjawisko stałe i codzienne, towarzyszące nam rok za rokiem, dzień za dniem, jest to część naszego życia tak wielka i tak starannie w stosunku do nas ułożona, iż nasza praca – że tak powiem – jest współbieżna z pracą agentur obcych.” I dalej: interesy zaborców w stosunku do Polski były jedne i te same czy po tej stronie drutu, czy po innej: jeżeli trzeba, żeby było coś z Polski, to niech to będzie jak najmniejsze, niech to będzie najmniej poważne i znaczne.” Wojna światowa według marszałka Piłsudskiego doprowadziła do niesłychanego rozwoju siatek agenturalnych państw biorących w niej udział:” Szukano sposobów szkodzenia państwom najrozmaitszymi, najzłośliwszymi metodami, które opłacano pieniędzmi sowicie. Szukano bolączek państwa i rzucano agentury na to, aby znalazły sposób uderzenia w miejsce, gdzie boli, gdzie dostępu nie ma często bagnet, gdzie dostępu nie ma kula. Starano się zepsuć mechanikę państwa, z którym się walczyło, wprowadzając w nie coraz silniejszy rozkład. Przy ogólnym zmęczeniu wojennym szukano raczej rozkładu wewnętrznego przeciwnika i dlatego rzucano swych agentów w najbardziej bolesne dla państw walczących miejsca. Dlatego też żądano olbrzymich sum dla przekupienia ludzi, dla kupienia jakiegoś dziennikarza, dla kupienia jakichś panów, którzy by mogli szkodzić własnej ojczyźnie. Wyzyskiwano coraz to szybsze tempo męczenia się ludzi wojną, co otwierało drogi, które dawniej były zamknięte.” Już jako Naczelnik Państwa J. Piłsudski zgodnie z jego słowami obserwował co następuje:” Widziałem starania ustawiczne i stale idące bez ustanku w jednym i tym samym kierunku, aby agentury obce, płatne, były możliwie na górze państwa. Szły one krok w krok obok mnie jako Naczelnika Państwa, szukając wytworzenia kilku rządów w Polsce – obok rządów, stojących przy mnie – rządów agentur stojących poza mną. Widziałem uśmiechy reprezentantów obcych państw, gdy śmiało w oczy mi patrząc, mogli powiedzieć, że moje zamiary mogą być zniszczone zupełnie nie przez kogo innego, jak przez polskich agentów.” Przemówienie zamyka apel o czujność i ostrzeżenie przed działalnością obcych agentur, które wcale nie zanikły z chwilą zawarcia traktatów pokojowych.

 

Stan obecny

 

Czy coś się od tamtych czasów zmieniło? Zaryzykuję twierdzenie, że niewiele. Część sąsiadów Polski aktywnie kontroluje sytuację w naszym kraju, a reszta jest nam obojętna lub otwarcie wroga.  Przeciętny obywatel Polski w trakcie swoich podróży po ościennych krajach często zastanawia się czym sobie zasłużył na niezbyt dżentelmeńskie, a czasami wręcz chamskie traktowanie. Najczęściej jest to wykorzystywanie nieznajomości przepisów prawnych danego kraju do wyłudzania od obywateli polskich mandatów, łapówek, różnych haraczy, nieuzasadnionych opłat, zawyżania cen na poczekaniu, lżenia słownego, czy też w ostateczności czynnych napaści chuligańskich, z których tylko niewielka część jest oficjalnie zgłaszana. Takie traktowanie obywateli polskich nie jest tylko i wyłącznie zasługą ich samych jak stara się to Polakom wmówić obca agentura wpływu. Można odnieść wrażenie, że „zapracowaliśmy” sobie na to zupełnie niezasłużenie. Polska jest wyspą kulturową w swoim regionie, a nasze otoczenie jest niestety wrogie w stosunku do nas. Z czego to wynika? Proszę popatrzeć na tę tabelę. 

 

Kraj

Niemcy

Czechy

Słowacja

Ukraina

Białoruś

Litwa

Rosja

PL

Procent ludności wyznania rzymsko-katolickiego

 

 

30,7%

 

 

10,3%

 

 

62%

 

1,9 % z unitami

11,8%

 

 

8,7%

 

 

77,23%

 

 

0,5%

 

 

86,9%

 

Na lekcjach historii w szkole polskiej zagadnienia związane ze stosunkami wyznaniowymi w różnych okresach w historii Europy traktowane są marginalnie, po pierwsze z braku czasu, po drugie z oczywistej chęci zmarginalizowania ich znaczenia. Absolutnie niesłusznie. Wojny husyckie zaczęły się od spalenia mistrza Jana Husa na soborze w Konstancji jako heretyka. Historia Anglii to w zasadzie historia zmagania się katolicyzmu z protestantyzmem, co w dalszym ciągu ma miejsce w Irlandii Północnej, obecnie w nieco mniej drastycznej formie. Można podać znacznie więcej przykładów, ale nie to jest celem tego artykułu. Nauka historii w szkole polskiej została „wyprana” z religii i jej implikacji dla życia społecznego oraz postaw społeczeństw i narodów krajów europejskich. Wymazanie z historii analizy stosunków wyznaniowych w krajach sąsiednich powoduje, że Polacy takiej wiedzy prawie nie posiadają, a ich sąsiedzi karmieni są na ogół „od kołyski” antykatolicką propagandą. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć: jesteśmy katolicką wyspą w morzu ateistycznego i protestanckiego tudzież prawosławnego obskurantyzmu. Nikt w Europie nie zna polskich tradycji poszanowania innych religii, polskiej tolerancji. Nic w tym kierunku nie zrobiono przez ostatnie sto lat, aby wbić innym do głowy, że w Polsce w zasadzie nie było wojen religijnych ani procesów o czary. Europa postrzega Polskę jako kraj katolicki, a więc zależny od papiestwa, czyli ogromnej światowej, niezależnej struktury kościoła powszechnego. Struktury, której nie można tak po prostu zinfiltrować i przeciągnąć na „ciemną stronę mocy”. Na temat tego kto wojuje z Kościołem napisano już wiele i nie ma sensu się powtarzać, są to sprawy powszechnie znane.

Nie dziwcie się zatem Polacy, że nasze otoczenie jest nam wrogie lub w najlepszym razie obojętne, że agentury wpływu rozwijają u nas swoją propagandę za obce pieniądze i atakują szkołę, rodzinę, nasze tradycje, zwyczaje. Ba! Nawet muzyka grana na weselach staje się przedmiotem kpin obcej agentury, chociaż podobna w charakterze muzyka śląska czy niemiecka już wcale im nie przeszkadza.

 Nie dziwcie się więc Polacy, że czujecie się obco we własnym kraju, ponieważ obca agentura wam ten kraj skutecznie obrzydziła! Sensytywne podejście do pewnych aspektów działalności agentury wpływu mogłoby przynieść zadziwiające rezultaty. Pozostaje tylko pytanie zasadnicze. Czy znajdą się ludzie gotowi na taką krucjatę?   

 

 

Szlachetka podlaskiJeszcze raz o agenturze wpływu

 

 

W trakcie rozmów Polaków coraz częściej można zauważyć podejrzliwość narodu w stosunku do swoich „elit przywódczych”. Dość powiedzieć, że już mało kto wierzy, że oto mamy kolejny raz do czynienia ze zwykłymi schamiałymi idiotami, którzy jakimś cudem dorwali się do władzy niczym legendarna postać literacka Nikodema Dyzmy. Częściej słyszy się, że „administrowanie” Polską wykonuje grupa ludzi o zdecydowanie antypolskim nastawieniu, że jest to działanie celowe, obliczone na ewidentną zgubę Polaków. Wiele faktów zdaje się przemawiać za takim pojmowaniem naszej rzeczywistości. Wiele faktów znajduje potwierdzenie w publicystyce zamieszczanej na niezależnych forach i stronach internetowych, ale i wiele widać gołym okiem – fatalne sądownictwo, katastrofalnie prowadzona służba zdrowia, opanowane przez postkomunę armia i policja, niezdolna do obrony polskiego obywatela za granicą dyplomacja, sparaliżowana nauka i edukacja, posowieckie prawo, uderzające także w sferze gospodarczej w rozwój polskiej przedsiębiorczości przy jednoczesnym wyprzedawaniu resztek majątku narodowego,  tudzież horrendalne poczynania propagandy namaszczonej przez rządzące partie. Wszystko to, a także o wiele, wiele więcej sprawia, że obywatel Rzeczypospolitej Polskiej  w zasadzie nie czuje się z nią związany, a nawet wręcz przeciwnie czuje odrazę do tak zorganizowanego państwa, które w każdej sprawie występuje przeciwko obywatelowi( odbiera dzieci, karze mandatami za handel pietruszką pozostawiając w spokoju prawdziwych bandziorów, ustawia fotoradary etc.). Takie wrażenia wynosi obserwator poglądów zamieszczanych na różnych portalach przez uczestników forum dyskusyjnego dowolnego z nich.

 

Najpierw trochę historii  

           

            Marszałek Józef Piłsudski w 1920 roku mówił jeszcze dość oględnie o podobnych sprawach nie nazywając rzeczy po imieniu, zapewne mając na uwadze dobro odbudowywanego państwa oraz ciągle niepewną sytuację polityczną Polski:  "Jednym z przekleństw naszego życia, jednym z przekleństw naszego budownictwa państwowego jest to, żeśmy się podzielili na kilka rodzajów Polaków, że mówimy jednym polskim językiem, a inaczej nawet słowa polskie rozumiemy, żeśmy wychowali wśród siebie Polaków różnych gatunków, Polaków z trudnością się porozumiewających, Polaków tak przyzwyczajonych do życia według obcych szablonów, według obcych narzuconych sposobów życia i metod postępowania, żeśmy prawie za swoje je uznali, że wyrzec się ich z trudnością możemy. (…) czeka nas pod tym względem wielki wysiłek, na który my wszyscy, nowoczesne pokolenie, zdobyć się musimy, jeżeli chcemy zabezpieczyć następnym pokoleniom łatwe życie, jeżeli chcemy obrócić tak daleko koło historii, aby wielka Rzeczpospolita Polska była największą potęga nie tylko wojenną, lecz także kulturalną na całym wschodzie."

 

Józef Piłsudski, przemówienie na obiedzie w Lublinie, 11 stycznia 1920 r.”

 Widać w tym tekście także troskę komendanta o unifikację polskich postaw i odczuć w trudnej sytuacji czekającej odrodzoną Polskę obrony odzyskanej niepodległości, której kulminacją była bitwa warszawska 1920 roku. Być może wystąpienie to tak wtedy zostało odebrane, lecz historia ta ma ciąg dalszy. Przewrót majowy 1926 roku nie wziął się z niczego, dość powiedzieć, że sytuacja była bardzo podobna do obserwowanej obecnie. W tamtym czasie znaczonym kryzysem ekonomicznym państwo polskie pogrążyło się w chaosie politycznym, gospodarczym i cywilizacyjnym. Bez wdawania się w szczegóły, ponieważ nie to jest celem tych rozważań, różne partie polityczne starały się „wyszarpnąć” dla siebie jak najwięcej. Nietrudno się domyślić, że za partiami tymi ukrywały się różne siły niekoniecznie sprzyjające powstaniu silnego państwa polskiego. W przemówieniu na Zjeździe Legionistów w Kaliszu 7 sierpnia 1927 roku marszałek Piłsudski pozwolił sobie już całkiem otwarcie na nazwanie rzeczy po imieniu:  „Proszę panów, agentury obce, to jest zjawisko stałe i codzienne, towarzyszące nam rok za rokiem, dzień za dniem, jest to część naszego życia tak wielka i tak starannie w stosunku do nas ułożona, iż nasza praca – że tak powiem – jest współbieżna z pracą agentur obcych.” I dalej: interesy zaborców w stosunku do Polski były jedne i te same czy po tej stronie drutu, czy po innej: jeżeli trzeba, żeby było coś z Polski, to niech to będzie jak najmniejsze, niech to będzie najmniej poważne i znaczne.” Wojna światowa według marszałka Piłsudskiego doprowadziła do niesłychanego rozwoju siatek agenturalnych państw biorących w niej udział:” Szukano sposobów szkodzenia państwom najrozmaitszymi, najzłośliwszymi metodami, które opłacano pieniędzmi sowicie. Szukano bolączek państwa i rzucano agentury na to, aby znalazły sposób uderzenia w miejsce, gdzie boli, gdzie dostępu nie ma często bagnet, gdzie dostępu nie ma kula. Starano się zepsuć mechanikę państwa, z którym się walczyło, wprowadzając w nie coraz silniejszy rozkład. Przy ogólnym zmęczeniu wojennym szukano raczej rozkładu wewnętrznego przeciwnika i dlatego rzucano swych agentów w najbardziej bolesne dla państw walczących miejsca. Dlatego też żądano olbrzymich sum dla przekupienia ludzi, dla kupienia jakiegoś dziennikarza, dla kupienia jakichś panów, którzy by mogli szkodzić własnej ojczyźnie. Wyzyskiwano coraz to szybsze tempo męczenia się ludzi wojną, co otwierało drogi, które dawniej były zamknięte.” Już jako Naczelnik Państwa J. Piłsudski zgodnie z jego słowami obserwował co następuje:” Widziałem starania ustawiczne i stale idące bez ustanku w jednym i tym samym kierunku, aby agentury obce, płatne, były możliwie na górze państwa. Szły one krok w krok obok mnie jako Naczelnika Państwa, szukając wytworzenia kilku rządów w Polsce – obok rządów, stojących przy mnie – rządów agentur stojących poza mną. Widziałem uśmiechy reprezentantów obcych państw, gdy śmiało w oczy mi patrząc, mogli powiedzieć, że moje zamiary mogą być zniszczone zupełnie nie przez kogo innego, jak przez polskich agentów.” Przemówienie zamyka apel o czujność i ostrzeżenie przed działalnością obcych agentur, które wcale nie zanikły z chwilą zawarcia traktatów pokojowych.

 

Stan obecny

 

Czy coś się od tamtych czasów zmieniło? Zaryzykuję twierdzenie, że niewiele. Część sąsiadów Polski aktywnie kontroluje sytuację w naszym kraju, a reszta jest nam obojętna lub otwarcie wroga.  Przeciętny obywatel Polski w trakcie swoich podróży po ościennych krajach często zastanawia się czym sobie zasłużył na niezbyt dżentelmeńskie, a czasami wręcz chamskie traktowanie. Najczęściej jest to wykorzystywanie nieznajomości przepisów prawnych danego kraju do wyłudzania od obywateli polskich mandatów, łapówek, różnych haraczy, nieuzasadnionych opłat, zawyżania cen na poczekaniu, lżenia słownego, czy też w ostateczności czynnych napaści chuligańskich, z których tylko niewielka część jest oficjalnie zgłaszana. Takie traktowanie obywateli polskich nie jest tylko i wyłącznie zasługą ich samych jak stara się to Polakom wmówić obca agentura wpływu. Można odnieść wrażenie, że „zapracowaliśmy” sobie na to zupełnie niezasłużenie. Polska jest wyspą kulturową w swoim regionie, a nasze otoczenie jest niestety wrogie w stosunku do nas. Z czego to wynika? Proszę popatrzeć na tę tabelę. 

 

Kraj

Niemcy

Czechy

Słowacja

Ukraina

Białoruś

Litwa

Rosja

PL

Procent ludności wyznania rzymsko-katolickiego

 

 

30,7%

 

 

10,3%

 

 

62%

 

1,9 % z unitami

11,8%

 

 

8,7%

 

 

77,23%

 

 

0,5%

 

 

86,9%

 

Na lekcjach historii w szkole polskiej zagadnienia związane ze stosunkami wyznaniowymi w różnych okresach w historii Europy traktowane są marginalnie, po pierwsze z braku czasu, po drugie z oczywistej chęci zmarginalizowania ich znaczenia. Absolutnie niesłusznie. Wojny husyckie zaczęły się od spalenia mistrza Jana Husa na soborze w Konstancji jako heretyka. Historia Anglii to w zasadzie historia zmagania się katolicyzmu z protestantyzmem, co w dalszym ciągu ma miejsce w Irlandii Północnej, obecnie w nieco mniej drastycznej formie. Można podać znacznie więcej przykładów, ale nie to jest celem tego artykułu. Nauka historii w szkole polskiej została „wyprana” z religii i jej implikacji dla życia społecznego oraz postaw społeczeństw i narodów krajów europejskich. Wymazanie z historii analizy stosunków wyznaniowych w krajach sąsiednich powoduje, że Polacy takiej wiedzy prawie nie posiadają, a ich sąsiedzi karmieni są na ogół „od kołyski” antykatolicką propagandą. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć: jesteśmy katolicką wyspą w morzu ateistycznego i protestanckiego tudzież prawosławnego obskurantyzmu. Nikt w Europie nie zna polskich tradycji poszanowania innych religii, polskiej tolerancji. Nic w tym kierunku nie zrobiono przez ostatnie sto lat, aby wbić innym do głowy, że w Polsce w zasadzie nie było wojen religijnych ani procesów o czary. Europa postrzega Polskę jako kraj katolicki, a więc zależny od papiestwa, czyli ogromnej światowej, niezależnej struktury kościoła powszechnego. Struktury, której nie można tak po prostu zinfiltrować i przeciągnąć na „ciemną stronę mocy”. Na temat tego kto wojuje z Kościołem napisano już wiele i nie ma sensu się powtarzać, są to sprawy powszechnie znane.

Nie dziwcie się zatem Polacy, że nasze otoczenie jest nam wrogie lub w najlepszym razie obojętne, że agentury wpływu rozwijają u nas swoją propagandę za obce pieniądze i atakują szkołę, rodzinę, nasze tradycje, zwyczaje. Ba! Nawet muzyka grana na weselach staje się przedmiotem kpin obcej agentury, chociaż podobna w charakterze muzyka śląska czy niemiecka już wcale im nie przeszkadza.

 Nie dziwcie się więc Polacy, że czujecie się obco we własnym kraju, ponieważ obca agentura wam ten kraj skutecznie obrzydziła! Sensytywne podejście do pewnych aspektów działalności agentury wpływu mogłoby przynieść zadziwiające rezultaty. Pozostaje tylko pytanie zasadnicze. Czy znajdą się ludzie gotowi na taką krucjatę?   

 

 

Szlachetka podlaskiJeszcze raz o agenturze wpływu

 

 

W trakcie rozmów Polaków coraz częściej można zauważyć podejrzliwość narodu w stosunku do swoich „elit przywódczych”. Dość powiedzieć, że już mało kto wierzy, że oto mamy kolejny raz do czynienia ze zwykłymi schamiałymi idiotami, którzy jakimś cudem dorwali się do władzy niczym legendarna postać literacka Nikodema Dyzmy. Częściej słyszy się, że „administrowanie” Polską wykonuje grupa ludzi o zdecydowanie antypolskim nastawieniu, że jest to działanie celowe, obliczone na ewidentną zgubę Polaków. Wiele faktów zdaje się przemawiać za takim pojmowaniem naszej rzeczywistości. Wiele faktów znajduje potwierdzenie w publicystyce zamieszczanej na niezależnych forach i stronach internetowych, ale i wiele widać gołym okiem – fatalne sądownictwo, katastrofalnie prowadzona służba zdrowia, opanowane przez postkomunę armia i policja, niezdolna do obrony polskiego obywatela za granicą dyplomacja, sparaliżowana nauka i edukacja, posowieckie prawo, uderzające także w sferze gospodarczej w rozwój polskiej przedsiębiorczości przy jednoczesnym wyprzedawaniu resztek majątku narodowego,  tudzież horrendalne poczynania propagandy namaszczonej przez rządzące partie. Wszystko to, a także o wiele, wiele więcej sprawia, że obywatel Rzeczypospolitej Polskiej  w zasadzie nie czuje się z nią związany, a nawet wręcz przeciwnie czuje odrazę do tak zorganizowanego państwa, które w każdej sprawie występuje przeciwko obywatelowi( odbiera dzieci, karze mandatami za handel pietruszką pozostawiając w spokoju prawdziwych bandziorów, ustawia fotoradary etc.). Takie wrażenia wynosi obserwator poglądów zamieszczanych na różnych portalach przez uczestników forum dyskusyjnego dowolnego z nich.

 

Najpierw trochę historii  

           

            Marszałek Józef Piłsudski w 1920 roku mówił jeszcze dość oględnie o podobnych sprawach nie nazywając rzeczy po imieniu, zapewne mając na uwadze dobro odbudowywanego państwa oraz ciągle niepewną sytuację polityczną Polski:  "Jednym z przekleństw naszego życia, jednym z przekleństw naszego budownictwa państwowego jest to, żeśmy się podzielili na kilka rodzajów Polaków, że mówimy jednym polskim językiem, a inaczej nawet słowa polskie rozumiemy, żeśmy wychowali wśród siebie Polaków różnych gatunków, Polaków z trudnością się porozumiewających, Polaków tak przyzwyczajonych do życia według obcych szablonów, według obcych narzuconych sposobów życia i metod postępowania, żeśmy prawie za swoje je uznali, że wyrzec się ich z trudnością możemy. (…) czeka nas pod tym względem wielki wysiłek, na który my wszyscy, nowoczesne pokolenie, zdobyć się musimy, jeżeli chcemy zabezpieczyć następnym pokoleniom łatwe życie, jeżeli chcemy obrócić tak daleko koło historii, aby wielka Rzeczpospolita Polska była największą potęga nie tylko wojenną, lecz także kulturalną na całym wschodzie."

 

Józef Piłsudski, przemówienie na obiedzie w Lublinie, 11 stycznia 1920 r.”

 Widać w tym tekście także troskę komendanta o unifikację polskich postaw i odczuć w trudnej sytuacji czekającej odrodzoną Polskę obrony odzyskanej niepodległości, której kulminacją była bitwa warszawska 1920 roku. Być może wystąpienie to tak wtedy zostało odebrane, lecz historia ta ma ciąg dalszy. Przewrót majowy 1926 roku nie wziął się z niczego, dość powiedzieć, że sytuacja była bardzo podobna do obserwowanej obecnie. W tamtym czasie znaczonym kryzysem ekonomicznym państwo polskie pogrążyło się w chaosie politycznym, gospodarczym i cywilizacyjnym. Bez wdawania się w szczegóły, ponieważ nie to jest celem tych rozważań, różne partie polityczne starały się „wyszarpnąć” dla siebie jak najwięcej. Nietrudno się domyślić, że za partiami tymi ukrywały się różne siły niekoniecznie sprzyjające powstaniu silnego państwa polskiego. W przemówieniu na Zjeździe Legionistów w Kaliszu 7 sierpnia 1927 roku marszałek Piłsudski pozwolił sobie już całkiem otwarcie na nazwanie rzeczy po imieniu:  „Proszę panów, agentury obce, to jest zjawisko stałe i codzienne, towarzyszące nam rok za rokiem, dzień za dniem, jest to część naszego życia tak wielka i tak starannie w stosunku do nas ułożona, iż nasza praca – że tak powiem – jest współbieżna z pracą agentur obcych.” I dalej: interesy zaborców w stosunku do Polski były jedne i te same czy po tej stronie drutu, czy po innej: jeżeli trzeba, żeby było coś z Polski, to niech to będzie jak najmniejsze, niech to będzie najmniej poważne i znaczne.” Wojna światowa według marszałka Piłsudskiego doprowadziła do niesłychanego rozwoju siatek agenturalnych państw biorących w niej udział:” Szukano sposobów szkodzenia państwom najrozmaitszymi, najzłośliwszymi metodami, które opłacano pieniędzmi sowicie. Szukano bolączek państwa i rzucano agentury na to, aby znalazły sposób uderzenia w miejsce, gdzie boli, gdzie dostępu nie ma często bagnet, gdzie dostępu nie ma kula. Starano się zepsuć mechanikę państwa, z którym się walczyło, wprowadzając w nie coraz silniejszy rozkład. Przy ogólnym zmęczeniu wojennym szukano raczej rozkładu wewnętrznego przeciwnika i dlatego rzucano swych agentów w najbardziej bolesne dla państw walczących miejsca. Dlatego też żądano olbrzymich sum dla przekupienia ludzi, dla kupienia jakiegoś dziennikarza, dla kupienia jakichś panów, którzy by mogli szkodzić własnej ojczyźnie. Wyzyskiwano coraz to szybsze tempo męczenia się ludzi wojną, co otwierało drogi, które dawniej były zamknięte.” Już jako Naczelnik Państwa J. Piłsudski zgodnie z jego słowami obserwował co następuje:” Widziałem starania ustawiczne i stale idące bez ustanku w jednym i tym samym kierunku, aby agentury obce, płatne, były możliwie na górze państwa. Szły one krok w krok obok mnie jako Naczelnika Państwa, szukając wytworzenia kilku rządów w Polsce – obok rządów, stojących przy mnie – rządów agentur stojących poza mną. Widziałem uśmiechy reprezentantów obcych państw, gdy śmiało w oczy mi patrząc, mogli powiedzieć, że moje zamiary mogą być zniszczone zupełnie nie przez kogo innego, jak przez polskich agentów.” Przemówienie zamyka apel o czujność i ostrzeżenie przed działalnością obcych agentur, które wcale nie zanikły z chwilą zawarcia traktatów pokojowych.

 

Stan obecny

 

Czy coś się od tamtych czasów zmieniło? Zaryzykuję twierdzenie, że niewiele. Część sąsiadów Polski aktywnie kontroluje sytuację w naszym kraju, a reszta jest nam obojętna lub otwarcie wroga.  Przeciętny obywatel Polski w trakcie swoich podróży po ościennych krajach często zastanawia się czym sobie zasłużył na niezbyt dżentelmeńskie, a czasami wręcz chamskie traktowanie. Najczęściej jest to wykorzystywanie nieznajomości przepisów prawnych danego kraju do wyłudzania od obywateli polskich mandatów, łapówek, różnych haraczy, nieuzasadnionych opłat, zawyżania cen na poczekaniu, lżenia słownego, czy też w ostateczności czynnych napaści chuligańskich, z których tylko niewielka część jest oficjalnie zgłaszana. Takie traktowanie obywateli polskich nie jest tylko i wyłącznie zasługą ich samych jak stara się to Polakom wmówić obca agentura wpływu. Można odnieść wrażenie, że „zapracowaliśmy” sobie na to zupełnie niezasłużenie. Polska jest wyspą kulturową w swoim regionie, a nasze otoczenie jest niestety wrogie w stosunku do nas. Z czego to wynika? Proszę popatrzeć na tę tabelę. 

 

Kraj

Niemcy

Czechy

Słowacja

Ukraina

Białoruś

Litwa

Rosja

PL

Procent ludności wyznania rzymsko-katolickiego

 

 

30,7%

 

 

10,3%

 

 

62%

 

1,9 % z unitami

11,8%

 

 

8,7%

 

 

77,23%

 

 

0,5%

 

 

86,9%

 

Na lekcjach historii w szkole polskiej zagadnienia związane ze stosunkami wyznaniowymi w różnych okresach w historii Europy traktowane są marginalnie, po pierwsze z braku czasu, po drugie z oczywistej chęci zmarginalizowania ich znaczenia. Absolutnie niesłusznie. Wojny husyckie zaczęły się od spalenia mistrza Jana Husa na soborze w Konstancji jako heretyka. Historia Anglii to w zasadzie historia zmagania się katolicyzmu z protestantyzmem, co w dalszym ciągu ma miejsce w Irlandii Północnej, obecnie w nieco mniej drastycznej formie. Można podać znacznie więcej przykładów, ale nie to jest celem tego artykułu. Nauka historii w szkole polskiej została „wyprana” z religii i jej implikacji dla życia społecznego oraz postaw społeczeństw i narodów krajów europejskich. Wymazanie z historii analizy stosunków wyznaniowych w krajach sąsiednich powoduje, że Polacy takiej wiedzy prawie nie posiadają, a ich sąsiedzi karmieni są na ogół „od kołyski” antykatolicką propagandą. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć: jesteśmy katolicką wyspą w morzu ateistycznego i protestanckiego tudzież prawosławnego obskurantyzmu. Nikt w Europie nie zna polskich tradycji poszanowania innych religii, polskiej tolerancji. Nic w tym kierunku nie zrobiono przez ostatnie sto lat, aby wbić innym do głowy, że w Polsce w zasadzie nie było wojen religijnych ani procesów o czary. Europa postrzega Polskę jako kraj katolicki, a więc zależny od papiestwa, czyli ogromnej światowej, niezależnej struktury kościoła powszechnego. Struktury, której nie można tak po prostu zinfiltrować i przeciągnąć na „ciemną stronę mocy”. Na temat tego kto wojuje z Kościołem napisano już wiele i nie ma sensu się powtarzać, są to sprawy powszechnie znane.

Nie dziwcie się zatem Polacy, że nasze otoczenie jest nam wrogie lub w najlepszym razie obojętne, że agentury wpływu rozwijają u nas swoją propagandę za obce pieniądze i atakują szkołę, rodzinę, nasze tradycje, zwyczaje. Ba! Nawet muzyka grana na weselach staje się przedmiotem kpin obcej agentury, chociaż podobna w charakterze muzyka śląska czy niemiecka już wcale im nie przeszkadza.

 Nie dziwcie się więc Polacy, że czujecie się obco we własnym kraju, ponieważ obca agentura wam ten kraj skutecznie obrzydziła! Sensytywne podejście do pewnych aspektów działalności agentury wpływu mogłoby przynieść zadziwiające rezultaty. Pozostaje tylko pytanie zasadnicze. Czy znajdą się ludzie gotowi na taką krucjatę?   

 

 

Szlachetka podlaskiJeszcze raz o agenturze wpływu

 

 

W trakcie rozmów Polaków coraz częściej można zauważyć podejrzliwość narodu w stosunku do swoich „elit przywódczych”. Dość powiedzieć, że już mało kto wierzy, że oto mamy kolejny raz do czynienia ze zwykłymi schamiałymi idiotami, którzy jakimś cudem dorwali się do władzy niczym legendarna postać literacka Nikodema Dyzmy. Częściej słyszy się, że „administrowanie” Polską wykonuje grupa ludzi o zdecydowanie antypolskim nastawieniu, że jest to działanie celowe, obliczone na ewidentną zgubę Polaków. Wiele faktów zdaje się przemawiać za takim pojmowaniem naszej rzeczywistości. Wiele faktów znajduje potwierdzenie w publicystyce zamieszczanej na niezależnych forach i stronach internetowych, ale i wiele widać gołym okiem – fatalne sądownictwo, katastrofalnie prowadzona służba zdrowia, opanowane przez postkomunę armia i policja, niezdolna do obrony polskiego obywatela za granicą dyplomacja, sparaliżowana nauka i edukacja, posowieckie prawo, uderzające także w sferze gospodarczej w rozwój polskiej przedsiębiorczości przy jednoczesnym wyprzedawaniu resztek majątku narodowego,  tudzież horrendalne poczynania propagandy namaszczonej przez rządzące partie. Wszystko to, a także o wiele, wiele więcej sprawia, że obywatel Rzeczypospolitej Polskiej  w zasadzie nie czuje się z nią związany, a nawet wręcz przeciwnie czuje odrazę do tak zorganizowanego państwa, które w każdej sprawie występuje przeciwko obywatelowi( odbiera dzieci, karze mandatami za handel pietruszką pozostawiając w spokoju prawdziwych bandziorów, ustawia fotoradary etc.). Takie wrażenia wynosi obserwator poglądów zamieszczanych na różnych portalach przez uczestników forum dyskusyjnego dowolnego z nich.

 

Najpierw trochę historii  

           

            Marszałek Józef Piłsudski w 1920 roku mówił jeszcze dość oględnie o podobnych sprawach nie nazywając rzeczy po imieniu, zapewne mając na uwadze dobro odbudowywanego państwa oraz ciągle niepewną sytuację polityczną Polski:  "Jednym z przekleństw naszego życia, jednym z przekleństw naszego budownictwa państwowego jest to, żeśmy się podzielili na kilka rodzajów Polaków, że mówimy jednym polskim językiem, a inaczej nawet słowa polskie rozumiemy, żeśmy wychowali wśród siebie Polaków różnych gatunków, Polaków z trudnością się porozumiewających, Polaków tak przyzwyczajonych do życia według obcych szablonów, według obcych narzuconych sposobów życia i metod postępowania, żeśmy prawie za swoje je uznali, że wyrzec się ich z trudnością możemy. (…) czeka nas pod tym względem wielki wysiłek, na który my wszyscy, nowoczesne pokolenie, zdobyć się musimy, jeżeli chcemy zabezpieczyć następnym pokoleniom łatwe życie, jeżeli chcemy obrócić tak daleko koło historii, aby wielka Rzeczpospolita Polska była największą potęga nie tylko wojenną, lecz także kulturalną na całym wschodzie."

 

Józef Piłsudski, przemówienie na obiedzie w Lublinie, 11 stycznia 1920 r.”

 Widać w tym tekście także troskę komendanta o unifikację polskich postaw i odczuć w trudnej sytuacji czekającej odrodzoną Polskę obrony odzyskanej niepodległości, której kulminacją była bitwa warszawska 1920 roku. Być może wystąpienie to tak wtedy zostało odebrane, lecz historia ta ma ciąg dalszy. Przewrót majowy 1926 roku nie wziął się z niczego, dość powiedzieć, że sytuacja była bardzo podobna do obserwowanej obecnie. W tamtym czasie znaczonym kryzysem ekonomicznym państwo polskie pogrążyło się w chaosie politycznym, gospodarczym i cywilizacyjnym. Bez wdawania się w szczegóły, ponieważ nie to jest celem tych rozważań, różne partie polityczne starały się „wyszarpnąć” dla siebie jak najwięcej. Nietrudno się domyślić, że za partiami tymi ukrywały się różne siły niekoniecznie sprzyjające powstaniu silnego państwa polskiego. W przemówieniu na Zjeździe Legionistów w Kaliszu 7 sierpnia 1927 roku marszałek Piłsudski pozwolił sobie już całkiem otwarcie na nazwanie rzeczy po imieniu:  „Proszę panów, agentury obce, to jest zjawisko stałe i codzienne, towarzyszące nam rok za rokiem, dzień za dniem, jest to część naszego życia tak wielka i tak starannie w stosunku do nas ułożona, iż nasza praca – że tak powiem – jest współbieżna z pracą agentur obcych.” I dalej: interesy zaborców w stosunku do Polski były jedne i te same czy po tej stronie drutu, czy po innej: jeżeli trzeba, żeby było coś z Polski, to niech to będzie jak najmniejsze, niech to będzie najmniej poważne i znaczne.” Wojna światowa według marszałka Piłsudskiego doprowadziła do niesłychanego rozwoju siatek agenturalnych państw biorących w niej udział:” Szukano sposobów szkodzenia państwom najrozmaitszymi, najzłośliwszymi metodami, które opłacano pieniędzmi sowicie. Szukano bolączek państwa i rzucano agentury na to, aby znalazły sposób uderzenia w miejsce, gdzie boli, gdzie dostępu nie ma często bagnet, gdzie dostępu nie ma kula. Starano się zepsuć mechanikę państwa, z którym się walczyło, wprowadzając w nie coraz silniejszy rozkład. Przy ogólnym zmęczeniu wojennym szukano raczej rozkładu wewnętrznego przeciwnika i dlatego rzucano swych agentów w najbardziej bolesne dla państw walczących miejsca. Dlatego też żądano olbrzymich sum dla przekupienia ludzi, dla kupienia jakiegoś dziennikarza, dla kupienia jakichś panów, którzy by mogli szkodzić własnej ojczyźnie. Wyzyskiwano coraz to szybsze tempo męczenia się ludzi wojną, co otwierało drogi, które dawniej były zamknięte.” Już jako Naczelnik Państwa J. Piłsudski zgodnie z jego słowami obserwował co następuje:” Widziałem starania ustawiczne i stale idące bez ustanku w jednym i tym samym kierunku, aby agentury obce, płatne, były możliwie na górze państwa. Szły one krok w krok obok mnie jako Naczelnika Państwa, szukając wytworzenia kilku rządów w Polsce – obok rządów, stojących przy mnie – rządów agentur stojących poza mną. Widziałem uśmiechy reprezentantów obcych państw, gdy śmiało w oczy mi patrząc, mogli powiedzieć, że moje zamiary mogą być zniszczone zupełnie nie przez kogo innego, jak przez polskich agentów.” Przemówienie zamyka apel o czujność i ostrzeżenie przed działalnością obcych agentur, które wcale nie zanikły z chwilą zawarcia traktatów pokojowych.

 

Stan obecny

 

Czy coś się od tamtych czasów zmieniło? Zaryzykuję twierdzenie, że niewiele. Część sąsiadów Polski aktywnie kontroluje sytuację w naszym kraju, a reszta jest nam obojętna lub otwarcie wroga.  Przeciętny obywatel Polski w trakcie swoich podróży po ościennych krajach często zastanawia się czym sobie zasłużył na niezbyt dżentelmeńskie, a czasami wręcz chamskie traktowanie. Najczęściej jest to wykorzystywanie nieznajomości przepisów prawnych danego kraju do wyłudzania od obywateli polskich mandatów, łapówek, różnych haraczy, nieuzasadnionych opłat, zawyżania cen na poczekaniu, lżenia słownego, czy też w ostateczności czynnych napaści chuligańskich, z których tylko niewielka część jest oficjalnie zgłaszana. Takie traktowanie obywateli polskich nie jest tylko i wyłącznie zasługą ich samych jak stara się to Polakom wmówić obca agentura wpływu. Można odnieść wrażenie, że „zapracowaliśmy” sobie na to zupełnie niezasłużenie. Polska jest wyspą kulturową w swoim regionie, a nasze otoczenie jest niestety wrogie w stosunku do nas. Z czego to wynika? Proszę popatrzeć na tę tabelę. 

 

Kraj

Niemcy

Czechy

Słowacja

Ukraina

Białoruś

Litwa

Rosja

PL

Procent ludności wyznania rzymsko-katolickiego

 

 

30,7%

 

 

10,3%

 

 

62%

 

1,9 % z unitami

11,8%

 

 

8,7%

 

 

77,23%

 

 

0,5%

 

 

86,9%

 

Na lekcjach historii w szkole polskiej zagadnienia związane ze stosunkami wyznaniowymi w różnych okresach w historii Europy traktowane są marginalnie, po pierwsze z braku czasu, po drugie z oczywistej chęci zmarginalizowania ich znaczenia. Absolutnie niesłusznie. Wojny husyckie zaczęły się od spalenia mistrza Jana Husa na soborze w Konstancji jako heretyka. Historia Anglii to w zasadzie historia zmagania się katolicyzmu z protestantyzmem, co w dalszym ciągu ma miejsce w Irlandii Północnej, obecnie w nieco mniej drastycznej formie. Można podać znacznie więcej przykładów, ale nie to jest celem tego artykułu. Nauka historii w szkole polskiej została „wyprana” z religii i jej implikacji dla życia społecznego oraz postaw społeczeństw i narodów krajów europejskich. Wymazanie z historii analizy stosunków wyznaniowych w krajach sąsiednich powoduje, że Polacy takiej wiedzy prawie nie posiadają, a ich sąsiedzi karmieni są na ogół „od kołyski” antykatolicką propagandą. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć: jesteśmy katolicką wyspą w morzu ateistycznego i protestanckiego tudzież prawosławnego obskurantyzmu. Nikt w Europie nie zna polskich tradycji poszanowania innych religii, polskiej tolerancji. Nic w tym kierunku nie zrobiono przez ostatnie sto lat, aby wbić innym do głowy, że w Polsce w zasadzie nie było wojen religijnych ani procesów o czary. Europa postrzega Polskę jako kraj katolicki, a więc zależny od papiestwa, czyli ogromnej światowej, niezależnej struktury kościoła powszechnego. Struktury, której nie można tak po prostu zinfiltrować i przeciągnąć na „ciemną stronę mocy”. Na temat tego kto wojuje z Kościołem napisano już wiele i nie ma sensu się powtarzać, są to sprawy powszechnie znane.

Nie dziwcie się zatem Polacy, że nasze otoczenie jest nam wrogie lub w najlepszym razie obojętne, że agentury wpływu rozwijają u nas swoją propagandę za obce pieniądze i atakują szkołę, rodzinę, nasze tradycje, zwyczaje. Ba! Nawet muzyka grana na weselach staje się przedmiotem kpin obcej agentury, chociaż podobna w charakterze muzyka śląska czy niemiecka już wcale im nie przeszkadza.

 Nie dziwcie się więc Polacy, że czujecie się obco we własnym kraju, ponieważ obca agentura wam ten kraj skutecznie obrzydziła! Sensytywne podejście do pewnych aspektów działalności agentury wpływu mogłoby przynieść zadziwiające rezultaty. Pozostaje tylko pytanie zasadnicze. Czy znajdą się ludzie gotowi na taką krucjatę?   

 

 

Szlachetka podlaskiJeszcze raz o agenturze wpływu

 

 

W trakcie rozmów Polaków coraz częściej można zauważyć podejrzliwość narodu w stosunku do swoich „elit przywódczych”. Dość powiedzieć, że już mało kto wierzy, że oto mamy kolejny raz do czynienia ze zwykłymi schamiałymi idiotami, którzy jakimś cudem dorwali się do władzy niczym legendarna postać literacka Nikodema Dyzmy. Częściej słyszy się, że „administrowanie” Polską wykonuje grupa ludzi o zdecydowanie antypolskim nastawieniu, że jest to działanie celowe, obliczone na ewidentną zgubę Polaków. Wiele faktów zdaje się przemawiać za takim pojmowaniem naszej rzeczywistości. Wiele faktów znajduje potwierdzenie w publicystyce zamieszczanej na niezależnych forach i stronach internetowych, ale i wiele widać gołym okiem – fatalne sądownictwo, katastrofalnie prowadzona służba zdrowia, opanowane przez postkomunę armia i policja, niezdolna do obrony polskiego obywatela za granicą dyplomacja, sparaliżowana nauka i edukacja, posowieckie prawo, uderzające także w sferze gospodarczej w rozwój polskiej przedsiębiorczości przy jednoczesnym wyprzedawaniu resztek majątku narodowego,  tudzież horrendalne poczynania propagandy namaszczonej przez rządzące partie. Wszystko to, a także o wiele, wiele więcej sprawia, że obywatel Rzeczypospolitej Polskiej  w zasadzie nie czuje się z nią związany, a nawet wręcz przeciwnie czuje odrazę do tak zorganizowanego państwa, które w każdej sprawie występuje przeciwko obywatelowi( odbiera dzieci, karze mandatami za handel pietruszką pozostawiając w spokoju prawdziwych bandziorów, ustawia fotoradary etc.). Takie wrażenia wynosi obserwator poglądów zamieszczanych na różnych portalach przez uczestników forum dyskusyjnego dowolnego z nich.

 

Najpierw trochę historii  

           

            Marszałek Józef Piłsudski w 1920 roku mówił jeszcze dość oględnie o podobnych sprawach nie nazywając rzeczy po imieniu, zapewne mając na uwadze dobro odbudowywanego państwa oraz ciągle niepewną sytuację polityczną Polski:  "Jednym z przekleństw naszego życia, jednym z przekleństw naszego budownictwa państwowego jest to, żeśmy się podzielili na kilka rodzajów Polaków, że mówimy jednym polskim językiem, a inaczej nawet słowa polskie rozumiemy, żeśmy wychowali wśród siebie Polaków różnych gatunków, Polaków z trudnością się porozumiewających, Polaków tak przyzwyczajonych do życia według obcych szablonów, według obcych narzuconych sposobów życia i metod postępowania, żeśmy prawie za swoje je uznali, że wyrzec się ich z trudnością możemy. (…) czeka nas pod tym względem wielki wysiłek, na który my wszyscy, nowoczesne pokolenie, zdobyć się musimy, jeżeli chcemy zabezpieczyć następnym pokoleniom łatwe życie, jeżeli chcemy obrócić tak daleko koło historii, aby wielka Rzeczpospolita Polska była największą potęga nie tylko wojenną, lecz także kulturalną na całym wschodzie."

 

Józef Piłsudski, przemówienie na obiedzie w Lublinie, 11 stycznia 1920 r.”

 Widać w tym tekście także troskę komendanta o unifikację polskich postaw i odczuć w trudnej sytuacji czekającej odrodzoną Polskę obrony odzyskanej niepodległości, której kulminacją była bitwa warszawska 1920 roku. Być może wystąpienie to tak wtedy zostało odebrane, lecz historia ta ma ciąg dalszy. Przewrót majowy 1926 roku nie wziął się z niczego, dość powiedzieć, że sytuacja była bardzo podobna do obserwowanej obecnie. W tamtym czasie znaczonym kryzysem ekonomicznym państwo polskie pogrążyło się w chaosie politycznym, gospodarczym i cywilizacyjnym. Bez wdawania się w szczegóły, ponieważ nie to jest celem tych rozważań, różne partie polityczne starały się „wyszarpnąć” dla siebie jak najwięcej. Nietrudno się domyślić, że za partiami tymi ukrywały się różne siły niekoniecznie sprzyjające powstaniu silnego państwa polskiego. W przemówieniu na Zjeździe Legionistów w Kaliszu 7 sierpnia 1927 roku marszałek Piłsudski pozwolił sobie już całkiem otwarcie na nazwanie rzeczy po imieniu:  „Proszę panów, agentury obce, to jest zjawisko stałe i codzienne, towarzyszące nam rok za rokiem, dzień za dniem, jest to część naszego życia tak wielka i tak starannie w stosunku do nas ułożona, iż nasza praca – że tak powiem – jest współbieżna z pracą agentur obcych.” I dalej: interesy zaborców w stosunku do Polski były jedne i te same czy po tej stronie drutu, czy po innej: jeżeli trzeba, żeby było coś z Polski, to niech to będzie jak najmniejsze, niech to będzie najmniej poważne i znaczne.” Wojna światowa według marszałka Piłsudskiego doprowadziła do niesłychanego rozwoju siatek agenturalnych państw biorących w niej udział:” Szukano sposobów szkodzenia państwom najrozmaitszymi, najzłośliwszymi metodami, które opłacano pieniędzmi sowicie. Szukano bolączek państwa i rzucano agentury na to, aby znalazły sposób uderzenia w miejsce, gdzie boli, gdzie dostępu nie ma często bagnet, gdzie dostępu nie ma kula. Starano się zepsuć mechanikę państwa, z którym się walczyło, wprowadzając w nie coraz silniejszy rozkład. Przy ogólnym zmęczeniu wojennym szukano raczej rozkładu wewnętrznego przeciwnika i dlatego rzucano swych agentów w najbardziej bolesne dla państw walczących miejsca. Dlatego też żądano olbrzymich sum dla przekupienia ludzi, dla kupienia jakiegoś dziennikarza, dla kupienia jakichś panów, którzy by mogli szkodzić własnej ojczyźnie. Wyzyskiwano coraz to szybsze tempo męczenia się ludzi wojną, co otwierało drogi, które dawniej były zamknięte.” Już jako Naczelnik Państwa J. Piłsudski zgodnie z jego słowami obserwował co następuje:” Widziałem starania ustawiczne i stale idące bez ustanku w jednym i tym samym kierunku, aby agentury obce, płatne, były możliwie na górze państwa. Szły one krok w krok obok mnie jako Naczelnika Państwa, szukając wytworzenia kilku rządów w Polsce – obok rządów, stojących przy mnie – rządów agentur stojących poza mną. Widziałem uśmiechy reprezentantów obcych państw, gdy śmiało w oczy mi patrząc, mogli powiedzieć, że moje zamiary mogą być zniszczone zupełnie nie przez kogo innego, jak przez polskich agentów.” Przemówienie zamyka apel o czujność i ostrzeżenie przed działalnością obcych agentur, które wcale nie zanikły z chwilą zawarcia traktatów pokojowych.

 

Stan obecny

 

Czy coś się od tamtych czasów zmieniło? Zaryzykuję twierdzenie, że niewiele. Część sąsiadów Polski aktywnie kontroluje sytuację w naszym kraju, a reszta jest nam obojętna lub otwarcie wroga.  Przeciętny obywatel Polski w trakcie swoich podróży po ościennych krajach często zastanawia się czym sobie zasłużył na niezbyt dżentelmeńskie, a czasami wręcz chamskie traktowanie. Najczęściej jest to wykorzystywanie nieznajomości przepisów prawnych danego kraju do wyłudzania od obywateli polskich mandatów, łapówek, różnych haraczy, nieuzasadnionych opłat, zawyżania cen na poczekaniu, lżenia słownego, czy też w ostateczności czynnych napaści chuligańskich, z których tylko niewielka część jest oficjalnie zgłaszana. Takie traktowanie obywateli polskich nie jest tylko i wyłącznie zasługą ich samych jak stara się to Polakom wmówić obca agentura wpływu. Można odnieść wrażenie, że „zapracowaliśmy” sobie na to zupełnie niezasłużenie. Polska jest wyspą kulturową w swoim regionie, a nasze otoczenie jest niestety wrogie w stosunku do nas. Z czego to wynika? Proszę popatrzeć na tę tabelę. 

 

Kraj

Niemcy

Czechy

Słowacja

Ukraina

Białoruś

Litwa

Rosja

PL

Procent ludności wyznania rzymsko-katolickiego

 

 

30,7%

 

 

10,3%

 

 

62%

 

1,9 % z unitami

11,8%

 

 

8,7%

 

 

77,23%

 

 

0,5%

 

 

86,9%

 

Na lekcjach historii w szkole polskiej zagadnienia związane ze stosunkami wyznaniowymi w różnych okresach w historii Europy traktowane są marginalnie, po pierwsze z braku czasu, po drugie z oczywistej chęci zmarginalizowania ich znaczenia. Absolutnie niesłusznie. Wojny husyckie zaczęły się od spalenia mistrza Jana Husa na soborze w Konstancji jako heretyka. Historia Anglii to w zasadzie historia zmagania się katolicyzmu z protestantyzmem, co w dalszym ciągu ma miejsce w Irlandii Północnej, obecnie w nieco mniej drastycznej formie. Można podać znacznie więcej przykładów, ale nie to jest celem tego artykułu. Nauka historii w szkole polskiej została „wyprana” z religii i jej implikacji dla życia społecznego oraz postaw społeczeństw i narodów krajów europejskich. Wymazanie z historii analizy stosunków wyznaniowych w krajach sąsiednich powoduje, że Polacy takiej wiedzy prawie nie posiadają, a ich sąsiedzi karmieni są na ogół „od kołyski” antykatolicką propagandą. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć: jesteśmy katolicką wyspą w morzu ateistycznego i protestanckiego tudzież prawosławnego obskurantyzmu. Nikt w Europie nie zna polskich tradycji poszanowania innych religii, polskiej tolerancji. Nic w tym kierunku nie zrobiono przez ostatnie sto lat, aby wbić innym do głowy, że w Polsce w zasadzie nie było wojen religijnych ani procesów o czary. Europa postrzega Polskę jako kraj katolicki, a więc zależny od papiestwa, czyli ogromnej światowej, niezależnej struktury kościoła powszechnego. Struktury, której nie można tak po prostu zinfiltrować i przeciągnąć na „ciemną stronę mocy”. Na temat tego kto wojuje z Kościołem napisano już wiele i nie ma sensu się powtarzać, są to sprawy powszechnie znane.

Nie dziwcie się zatem Polacy, że nasze otoczenie jest nam wrogie lub w najlepszym razie obojętne, że agentury wpływu rozwijają u nas swoją propagandę za obce pieniądze i atakują szkołę, rodzinę, nasze tradycje, zwyczaje. Ba! Nawet muzyka grana na weselach staje się przedmiotem kpin obcej agentury, chociaż podobna w charakterze muzyka śląska czy niemiecka już wcale im nie przeszkadza.

 Nie dziwcie się więc Polacy, że czujecie się obco we własnym kraju, ponieważ obca agentura wam ten kraj skutecznie obrzydziła! Sensytywne podejście do pewnych aspektów działalności agentury wpływu mogłoby przynieść zadziwiające rezultaty. Pozostaje tylko pytanie zasadnicze. Czy znajdą się ludzie gotowi na taką krucjatę?   

 

 

Szlachetka podlaskiJeszcze raz o agenturze wpływu

 

 

W trakcie rozmów Polaków coraz częściej można zauważyć podejrzliwość narodu w stosunku do swoich „elit przywódczych”. Dość powiedzieć, że już mało kto wierzy, że oto mamy kolejny raz do czynienia ze zwykłymi schamiałymi idiotami, którzy jakimś cudem dorwali się do władzy niczym legendarna postać literacka Nikodema Dyzmy. Częściej słyszy się, że „administrowanie” Polską wykonuje grupa ludzi o zdecydowanie antypolskim nastawieniu, że jest to działanie celowe, obliczone na ewidentną zgubę Polaków. Wiele faktów zdaje się przemawiać za takim pojmowaniem naszej rzeczywistości. Wiele faktów znajduje potwierdzenie w publicystyce zamieszczanej na niezależnych forach i stronach internetowych, ale i wiele widać gołym okiem – fatalne sądownictwo, katastrofalnie prowadzona służba zdrowia, opanowane przez postkomunę armia i policja, niezdolna do obrony polskiego obywatela za granicą dyplomacja, sparaliżowana nauka i edukacja, posowieckie prawo, uderzające także w sferze gospodarczej w rozwój polskiej przedsiębiorczości przy jednoczesnym wyprzedawaniu resztek majątku narodowego,  tudzież horrendalne poczynania propagandy namaszczonej przez rządzące partie. Wszystko to, a także o wiele, wiele więcej sprawia, że obywatel Rzeczypospolitej Polskiej  w zasadzie nie czuje się z nią związany, a nawet wręcz przeciwnie czuje odrazę do tak zorganizowanego państwa, które w każdej sprawie występuje przeciwko obywatelowi( odbiera dzieci, karze mandatami za handel pietruszką pozostawiając w spokoju prawdziwych bandziorów, ustawia fotoradary etc.). Takie wrażenia wynosi obserwator poglądów zamieszczanych na różnych portalach przez uczestników forum dyskusyjnego dowolnego z nich.

 

Najpierw trochę historii  

           

            Marszałek Józef Piłsudski w 1920 roku mówił jeszcze dość oględnie o podobnych sprawach nie nazywając rzeczy po imieniu, zapewne mając na uwadze dobro odbudowywanego państwa oraz ciągle niepewną sytuację polityczną Polski:  "Jednym z przekleństw naszego życia, jednym z przekleństw naszego budownictwa państwowego jest to, żeśmy się podzielili na kilka rodzajów Polaków, że mówimy jednym polskim językiem, a inaczej nawet słowa polskie rozumiemy, żeśmy wychowali wśród siebie Polaków różnych gatunków, Polaków z trudnością się porozumiewających, Polaków tak przyzwyczajonych do życia według obcych szablonów, według obcych narzuconych sposobów życia i metod postępowania, żeśmy prawie za swoje je uznali, że wyrzec się ich z trudnością możemy. (…) czeka nas pod tym względem wielki wysiłek, na który my wszyscy, nowoczesne pokolenie, zdobyć się musimy, jeżeli chcemy zabezpieczyć następnym pokoleniom łatwe życie, jeżeli chcemy obrócić tak daleko koło historii, aby wielka Rzeczpospolita Polska była największą potęga nie tylko wojenną, lecz także kulturalną na całym wschodzie."

 

Józef Piłsudski, przemówienie na obiedzie w Lublinie, 11 stycznia 1920 r.”

 Widać w tym tekście także troskę komendanta o unifikację polskich postaw i odczuć w trudnej sytuacji czekającej odrodzoną Polskę obrony odzyskanej niepodległości, której kulminacją była bitwa warszawska 1920 roku. Być może wystąpienie to tak wtedy zostało odebrane, lecz historia ta ma ciąg dalszy. Przewrót majowy 1926 roku nie wziął się z niczego, dość powiedzieć, że sytuacja była bardzo podobna do obserwowanej obecnie. W tamtym czasie znaczonym kryzysem ekonomicznym państwo polskie pogrążyło się w chaosie politycznym, gospodarczym i cywilizacyjnym. Bez wdawania się w szczegóły, ponieważ nie to jest celem tych rozważań, różne partie polityczne starały się „wyszarpnąć” dla siebie jak najwięcej. Nietrudno się domyślić, że za partiami tymi ukrywały się różne siły niekoniecznie sprzyjające powstaniu silnego państwa polskiego. W przemówieniu na Zjeździe Legionistów w Kaliszu 7 sierpnia 1927 roku marszałek Piłsudski pozwolił sobie już całkiem otwarcie na nazwanie rzeczy po imieniu:  „Proszę panów, agentury obce, to jest zjawisko stałe i codzienne, towarzyszące nam rok za rokiem, dzień za dniem, jest to część naszego życia tak wielka i tak starannie w stosunku do nas ułożona, iż nasza praca – że tak powiem – jest współbieżna z pracą agentur obcych.” I dalej: interesy zaborców w stosunku do Polski były jedne i te same czy po tej stronie drutu, czy po innej: jeżeli trzeba, żeby było coś z Polski, to niech to będzie jak najmniejsze, niech to będzie najmniej poważne i znaczne.” Wojna światowa według marszałka Piłsudskiego doprowadziła do niesłychanego rozwoju siatek agenturalnych państw biorących w niej udział:” Szukano sposobów szkodzenia państwom najrozmaitszymi, najzłośliwszymi metodami, które opłacano pieniędzmi sowicie. Szukano bolączek państwa i rzucano agentury na to, aby znalazły sposób uderzenia w miejsce, gdzie boli, gdzie dostępu nie ma często bagnet, gdzie dostępu nie ma kula. Starano się zepsuć mechanikę państwa, z którym się walczyło, wprowadzając w nie coraz silniejszy rozkład. Przy ogólnym zmęczeniu wojennym szukano raczej rozkładu wewnętrznego przeciwnika i dlatego rzucano swych agentów w najbardziej bolesne dla państw walczących miejsca. Dlatego też żądano olbrzymich sum dla przekupienia ludzi, dla kupienia jakiegoś dziennikarza, dla kupienia jakichś panów, którzy by mogli szkodzić własnej ojczyźnie. Wyzyskiwano coraz to szybsze tempo męczenia się ludzi wojną, co otwierało drogi, które dawniej były zamknięte.” Już jako Naczelnik Państwa J. Piłsudski zgodnie z jego słowami obserwował co następuje:” Widziałem starania ustawiczne i stale idące bez ustanku w jednym i tym samym kierunku, aby agentury obce, płatne, były możliwie na górze państwa. Szły one krok w krok obok mnie jako Naczelnika Państwa, szukając wytworzenia kilku rządów w Polsce – obok rządów, stojących przy mnie – rządów agentur stojących poza mną. Widziałem uśmiechy reprezentantów obcych państw, gdy śmiało w oczy mi patrząc, mogli powiedzieć, że moje zamiary mogą być zniszczone zupełnie nie przez kogo innego, jak przez polskich agentów.” Przemówienie zamyka apel o czujność i ostrzeżenie przed działalnością obcych agentur, które wcale nie zanikły z chwilą zawarcia traktatów pokojowych.

 

Stan obecny

 

Czy coś się od tamtych czasów zmieniło? Zaryzykuję twierdzenie, że niewiele. Część sąsiadów Polski aktywnie kontroluje sytuację w naszym kraju, a reszta jest nam obojętna lub otwarcie wroga.  Przeciętny obywatel Polski w trakcie swoich podróży po ościennych krajach często zastanawia się czym sobie zasłużył na niezbyt dżentelmeńskie, a czasami wręcz chamskie traktowanie. Najczęściej jest to wykorzystywanie nieznajomości przepisów prawnych danego kraju do wyłudzania od obywateli polskich mandatów, łapówek, różnych haraczy, nieuzasadnionych opłat, zawyżania cen na poczekaniu, lżenia słownego, czy też w ostateczności czynnych napaści chuligańskich, z których tylko niewielka część jest oficjalnie zgłaszana. Takie traktowanie obywateli polskich nie jest tylko i wyłącznie zasługą ich samych jak stara się to Polakom wmówić obca agentura wpływu. Można odnieść wrażenie, że „zapracowaliśmy” sobie na to zupełnie niezasłużenie. Polska jest wyspą kulturową w swoim regionie, a nasze otoczenie jest niestety wrogie w stosunku do nas. Z czego to wynika? Proszę popatrzeć na tę tabelę. 

 

Kraj

Niemcy

Czechy

Słowacja

Ukraina

Białoruś

Litwa

Rosja

PL

Procent ludności wyznania rzymsko-katolickiego

 

 

30,7%

 

 

10,3%

 

 

62%

 

1,9 % z unitami

11,8%

 

 

8,7%

 

 

77,23%

 

 

0,5%

 

 

86,9%

 

Na lekcjach historii w szkole polskiej zagadnienia związane ze stosunkami wyznaniowymi w różnych okresach w historii Europy traktowane są marginalnie, po pierwsze z braku czasu, po drugie z oczywistej chęci zmarginalizowania ich znaczenia. Absolutnie niesłusznie. Wojny husyckie zaczęły się od spalenia mistrza Jana Husa na soborze w Konstancji jako heretyka. Historia Anglii to w zasadzie historia zmagania się katolicyzmu z protestantyzmem, co w dalszym ciągu ma miejsce w Irlandii Północnej, obecnie w nieco mniej drastycznej formie. Można podać znacznie więcej przykładów, ale nie to jest celem tego artykułu. Nauka historii w szkole polskiej została „wyprana” z religii i jej implikacji dla życia społecznego oraz postaw społeczeństw i narodów krajów europejskich. Wymazanie z historii analizy stosunków wyznaniowych w krajach sąsiednich powoduje, że Polacy takiej wiedzy prawie nie posiadają, a ich sąsiedzi karmieni są na ogół „od kołyski” antykatolicką propagandą. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć: jesteśmy katolicką wyspą w morzu ateistycznego i protestanckiego tudzież prawosławnego obskurantyzmu. Nikt w Europie nie zna polskich tradycji poszanowania innych religii, polskiej tolerancji. Nic w tym kierunku nie zrobiono przez ostatnie sto lat, aby wbić innym do głowy, że w Polsce w zasadzie nie było wojen religijnych ani procesów o czary. Europa postrzega Polskę jako kraj katolicki, a więc zależny od papiestwa, czyli ogromnej światowej, niezależnej struktury kościoła powszechnego. Struktury, której nie można tak po prostu zinfiltrować i przeciągnąć na „ciemną stronę mocy”. Na temat tego kto wojuje z Kościołem napisano już wiele i nie ma sensu się powtarzać, są to sprawy powszechnie znane.

Nie dziwcie się zatem Polacy, że nasze otoczenie jest nam wrogie lub w najlepszym razie obojętne, że agentury wpływu rozwijają u nas swoją propagandę za obce pieniądze i atakują szkołę, rodzinę, nasze tradycje, zwyczaje. Ba! Nawet muzyka grana na weselach staje się przedmiotem kpin obcej agentury, chociaż podobna w charakterze muzyka śląska czy niemiecka już wcale im nie przeszkadza.

 Nie dziwcie się więc Polacy, że czujecie się obco we własnym kraju, ponieważ obca agentura wam ten kraj skutecznie obrzydziła! Sensytywne podejście do pewnych aspektów działalności agentury wpływu mogłoby przynieść zadziwiające rezultaty. Pozostaje tylko pytanie zasadnicze. Czy znajdą się ludzie gotowi na taką krucjatę?   

 

 

Szlachetka podlaski

Twoja ocena: Brak Średnia: 2.9 (2 głosy)

Komentarze

ale tak a propos, wystarczyło zamieścić teks raz a nie kilka razy... powtarzajac go kilkakrotnie, chyba, że moja przeglądarka daje ciała, nie wbije pan tego tekstu do głowy róznym nawiedzonym strażnikom czci wątpliwej leszka moczulskiego...

Vote up!
3
Vote down!
0
#1489031

Zrodziło mi się pytanie. Czy Mariusz Cysewski ma nick Satyr?

Vote up!
1
Vote down!
-1
#1489085

Witam,

to nie  Pańska przeglądarka jest winna powtórzeniu jednego tekstu wielokrotnie. Niestety coś się chyba zamuliło na serwisie Niepoprawni w chwili kiedy umieszczałem na nim tekst. Nie dość, że go coś skopiowało samoczynnie bez mojej woli, to jeszcze do tego zamieściło dwa razy. Celowe działanie? Nie mam pewności.Trudno powiedzieć. Dziękuję za komentarz.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1489083

Przeedytuj i usuń zmultiplikowame powtórki.

Vote up!
0
Vote down!
0

Ostatni legion

#1489173