Dziewczyny uciekają
Jeśli wyjadą najlepsze dziewczyny, nie będzie już dla kogo walczyć o Polskę, a więc i Polski nie będzie. Czyż da się fruwać z podciętymi skrzydłami?
Z Krakowa na Zachód wyjechała rodzina – matka i dwie dorastające córki, a ojciec jeszcze pracujący ma dojechać. Matka też zdolna do pracy i wysoko wykwalifikowana. A nie mogą utrzymać rodziny. W milionach takich wyjazdów ostatnich czasów to pewnie nic szczególnego, pewnie tysiące takich będzie, ale mnie to jakoś szczególnie ruszyło...
Bo to Kraków, stolica polskiej inteligencji, kultury i ducha. Dziś pustoszeje.
Bo to już autentyczna „górna półka”. Sama normalność. Oddech życia.
Przyjrzałem się im. Nie widać nic, o co by je można obwiniać. Przeciwnie – gdzie spojrzeć, to słowa uznania. Ot, chcą żyć jak należy. To je okradziono, to im zruinowano naturalne dla nich środowisko, że teraz muszą szukać ratunku u obcych.
To jest najprawdziwsza narodowa tragedia, że takie skarby zamiast być nagrodą i radością życia, źródłem najszlachetniejszych motywacji do działań ludzkich, religijnych i patriotycznych dla najlepszych z najlepszych synów naszej Ojczyzny, dziś muszą ją opuszczać w poszukiwaniu minimalnego poziomu godnego życia.
O ileż to ta Polska teraz uboższą została.
One sobie materialnie godne życie znajdą... (po pierwszych problemach językowych, szkolnych, czy zatrudnieniowych) – gorzej ze stroną duchową. Czyż mogą gdzieś odnaleźć dla siebie miejce, gdzie będą sobą i u siebie? Czy pójdzie za nimi cała ich tożsamość? Ile z niej tam, w obcej rzeczywistości się zakorzeni?
Ale co z chłopakami, znajomymi z dzieciństwa, a właściwie to miłościami dzieciństwa i pierwszej młodości? One może już mają inne nadzieje, ale co z nimi? Co z ich nadziejami? Dla kogo mają teraz wzrastać - starać się, organizować się, uczyć, walczyć i pracować, poświęcać się, budować ofiarność? Nikt lepszy im ich nie odebrał, nie więdzą więc gdzie zbłądzili, gdzie się poprawiać... Czyż da się być szczęśliwym, żyjąc na tożsamości alternatywnej? W świecie materii wszystko, lepiej lub gorzej, da się zastąpić, ale w sferze ducha? A bez ducha nic nie urośnie, bez ducha tylko rozpad, samozatracenie i śmierć.
Łatwo oczami wyobraźni zobaczyć te tłumy wzgardzonych, a może i złamanych serc. Iluż to z nich dotąd pracuje, buduje, przeorganizowuje się, doskonali, by odzyskać szanse? I co teraz – czy mają się poddać? Serce posłucha – to tylko rozum, a co z wolą, co z rozmachem do bycia wolnym, rozmachem do „wszystko móc”? Mająż teraz zadowolić się namiastką, szukając innej, czy zakonu?
W Polsce nasze dziewczyny, nasze miłości, nasze małżeństwa są na całe życie. A to dlatego, że nasze dziewczyny to takie skarby, że już niczego nam w świecie szukać nie trzeba, bo wszystko mają. Kiedy nie trafimy w swoim wyborze, zostajemy filozofami, ale od nich nie odstępujemy. Kiedy trafimy, mamy wszystko, o czym moglibyśmy zamarzyć.
Na Zachodzie dziewczyny są wszystkie jednakowe. Zewnętrzna uroda, czy materialne do niej dodatki to wszystko pustota. Chłopak, który spróbuje z jedną, już szukać nie przestaje... i swojej nie znajduje. A obcej się nie uszanuje. Dziewczyna buduje sobie jakieś wirtualne wyobrażenie o sobie stojące głównie na opinii koleżanek i czyichś komplementach. To zniewala. Kieruje bardziej ku byciu zwierząciem stadnym, ku egoizmowi stadnemu, jak ku ludzkiej tożsamości, życiowej refleksji, perspektywie i ... odpowiedzialności.
Zachód to poziom życia – ale czy na długo? Zachodni poziom życia to pewna sztuczność, ale mocno obudowana stylem życia opartym o łatwe środki materialne płynące z kolonizacji krajów obcych (Polski też). Obudowana poczuciem bezpieczeństwa stada owiec mającego dobrych pasterzy. To już ostatnio zostało zachwiane. Klasa średnia przestaje istnieć. Ginie jedność narodu. Rodzi się moralna przepaść między elitą a ludem... Lud Zachodu też staje w obliczu braku patriotycznych elit, choć im żydokomuna i hitlerowiec ich nie wymordowali – to oni sami „zastygli na swych drożdżach”. No bo po co im „drożdże”, jak dziewczyny mają łatwe?
Poziom życia jeśli jest traktowany jako minimum, jakie ludzie stawiają sami sobie jest ludzką wartością, ale poziom życia (jak na Zachodzie), jako minimum, jakiego oczekują od innych, czy państwa to już patologia, np. z typowym faszyzmem socjalu na czyjś koszt (na pozór jako należnym, tylko że z pogrążąjącą w odczłowieczenie ceną faszyzmu-liberalizmu, tego od liberalnej moralności, liberalnych zasad zasad, idiotyzmów liberalnej logiki, kłamstwa, mieszania dobra ze złem, a nawet życia do wyboru ze śmiercią).
Bo tak rozumiany poziom życia staje się wartością samą w sobie, czymś od życia wyizolowanym, usiłującym się wybić na ludzką wartość (choćby za wysoką cenę), a i tak nigdy nią nie będzie - zawsze będzie potrzebą (a ta już nie musi trzymać się natury, może być nawet potrzebą bestii w ludzkiej skórze..., i wysypka gotowa).
Poziom życia, gdy traktowany „po zachodniemu”, zabija miłość. Bo miłość to dawanie, a nie branie, oni zaś „poziom” rozumieją jako branie, a za tym i ich miłość braniem się staje. Niestety tak sobie przedefiniowali , że tam jest ona prawem, zdobyczą, interesem, czyjąś powinnością (wychowawcy w przedszkolach pytają dzieci: „Za co kocham moją mamę?”, sugerują podejście materialne zamiast uczyć patrzeć na dobro, które trzeba chronić i któremu służyć... i czekać aż miłość przyjdzie sama). Niestety odeszli daleko od cywilizacji rzymsko-grecko-chrześcijańskiej ku ... pogaństwu. Zaślepieni patrzeniem na swoje prawa przeważnie nie zdają sobie sprawy, jakie barbarzyństwo odkopują...
Wychodzi na to, że żadna zachodnia dziewczyna nie jest dość wyjątkowa, by ją mianować swoją jedyną, by i ona czuła się tą szczególnie wyróżnioną i wywyższoną w godności, by już więcej nie chciała szukać, tylko doceniła swoje wybraństwo i to uznała za swój punkt wyjścia do budowy nowego świata, nowego początku, do uczestnictwa w Bożym cudzie życia. Przeciwnie – dobierają się w stadła małżeńskie (a często i w pozamałżeńskie brewerie), prowadzą życie „na poziomie”, uładzone i „kulturalne”, „poprawne” – w gruncie rzeczy puste i coraz bardziej przegrane. I to bardziej jak sobie wyobrażają...
Czemu tak jest? Ano dlatego, że przestali być zdobywcami, konkwistadorami, zatracili marzenia, moralną ofertę, wszystko urealnili do poziomu swoich lęków, przycięli do wygody, spokoju i bezpieczeństwa. Zaniedbali nawet czujności, by nie utracić tego, co jeszcze mają jako własne... (a wyraźnie już widać, że faszyści (dziś w zmasowanym ataku, choć starczyłoby, że tylko lichwiarze) już im to odbiorą do spodu i urządzą bolszewizm. Po tym, co robią, już widać, że nie że wszystko w tym ich faszystowskim NWO będzie wspólne i wszyscy będą mogli sobie brać co zechcą, jak obiecywał komunizm, czy jak umożliwia socjal, tylko wszystkim co jeszcze mają, będą się musieli dzielić z każdym Z RACJI PRAW TYCH, KTÓRZY TEGO ZECHCĄ (a więc zniknie radość, bo już nikt niczym się nie nacieszy – a bez prawdziwej radości (ze spełniania dobrego, Bożego w każdym jego aspekcie dzieła) to już czeka nas tylko rozchichrana, tęczowa jałowość, a jeżeli zrywy i uniesienia, to tylko po to, żeby się szybciej ruinować i głębiej wpadać w samozatracenie.
W każdej zdrowej społeczności chłopaki strzegą swoich dziewczyn. Róbcie chłopaki wszystko, co w waszej mocy, żeby dziewczyny nie wyjeżdżały, a te, co wyjechały (choć to już trudniejsze), żeby wracały, żeby wiedziały, że mają do kogo wracać, żeby miały czym realnie gospodarować jak wrócą.
Tu idzie o życie – o wasze i nasze „być albo nie być”. Jeśli dojdzie do najgorszego, to tym, którzy zostaną w opustoszałym kraju, wszystko wokół będzie krzyczało, że fujary i nieudacznicy...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2629 odsłon
Komentarze
Niestety...
24 Lipca, 2015 - 12:33
Młode Polski poza granicami po dorośnięciu, podjmują bardzo często potwornie głupie decyzje. W każdym razie wielu czarnych i Arabów jest zachwyconych decyzjami młodych Polek. A młode Polki? Różnie to bywa, Przytłaczająca większość zostaje sama z różnokolorowym przychówkiem.
"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."
Chłopak mojej córki wyjechal
24 Lipca, 2015 - 12:56
Chłopak mojej córki wyjechal na zachód, postanowil, że na zawsze. Pracował w kraju po 12 godzin dziennie, na rekę dostawał 900,- zł. Gdy okazało się, że na swiat szykuje sie dziecko, przekonywal córkę do wspólnego życia, ale tam, poza granicami kraju. Te przeciagania trwały kilka miesięcy, bo córka studiuje. W międzyczasie mlodzi się pobrali. Teraz ona spedza u niego wakacje, ale pod koniec sierpnia obydwoje wrócą do Polski na stałe, bo żadne nie chce życ osobno, młody małzonek bardzo chce byc aktywnym tatą, a córka okazała się nieustępliwa.
Powinnam być szczęsliwa, ale jeśli on nie dostanie obiecanej pracy, to szykują się dla naszej rodziny cięzkie czasy.
Dedykuję im piosenkę Obserwatora Deszcz w Glasgow City.
https://www.youtube.com/watch?v=ysaScu2S6Os
Poddanie się tym zbirom i wyjeżdżanie
24 Lipca, 2015 - 19:35
To charakteru słabość i uleganie
Zamiast wyjeżdżać trzeba się im postawić
Skrzyknąć , posprzątać, zakopać, lub odstawić
Do aresztu pod kontrolą kompetentnych
A nie przez mafię sługusów wynajętych
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
@Jacek Mruk
24 Lipca, 2015 - 19:49
Masz rację najpierw trzeba powalczyć, dopiero wtedy, kiedy walka stanie się bezsensowna, kiedy zaliczy się więzienia, zatrzymania, dopiero, kiedy dostaną "paszport w jedną stronę", dopiero wtedy można próbować szczęścia za granicą.
"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."
Jurand, Jacek Mruk
25 Lipca, 2015 - 00:34
Na każdego czas jego walki przychodzi, ale natury - tej od Boga, nikt ani nie zmieni, ani nie pogoni
Z nią jest jak z wolą Bożą, tylko się nam z nią zgodzić. – Nie ona ma walczyć - to ją trzeba czcić i chronić.
Walka najważniejsza, ale też nie wszyscy są do zmagań na polu walki stworzeni,
Już przez naturę ukształtowani , czy przez wychowanie i ćwiczenia do niej przysposobieni.
Najlepiej też gdy każdy dysponuje bronią sobie właściwą – dobrze gdy ją zna i ceni
Wokół niej się skupia, jej wszystko oddaje. - Nie ją trzeba zmieniać - to dla niej świat trza zmienić.
Dziewczęcą czystość, wrażliwość i delikatność trzeba uchronić od zmagań z prostakami, brutalami i chamami...
A co mowa z tymi co nam grożą dzisiaj – z człowieczeństwa wyzbytymi, w ludzkiej skórze bestiami.
Jestem daleki od tego, by twierdzić, że dziewczyny te, by walczyć, powinny zostać w kraju
Post mój nie był do nich kierowany, a do chłopaków – to oni walczyć mają
Dziewczyny w bezpiecznym miejscu spokojnie na ich przyszłe zwycięstwo poczekają
Póki co niech jeszcze pięknieją, mądrzeją i w duchu dobrym, a polskim, dojrzewają.
Pozdrawiam
miarka