Ładna, tylko głupia jak but.

Obrazek użytkownika miarka
Idee

  Według logiki pani Dominiki Kozłowskiej, redaktorki naczelnej miesięcznika "Znak", nowowybrany Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej powinien być pilnowany w tym, co robi, i to tak totalnie, aby nie tylko stronił od polityki, ale nawet nawet dbał o swoje gesty mogące mieć odniesienie do polityki, aby zawsze były niepolityczne, apolityczne, czy antypolityczne. ]]>http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18016951,_Tozsamosc_Polak_katolik_byla_zastepcza__na_czas_rozbiorow.html]]>

Niepolitycznym to by było np. powiedzieć jej, że jest „Ładna, tylko głupia jak but”. A może by jednak wolała, żeby taki był, ale wobec określonego klucza wyrażającego akurat jej linię „polityczną”? No i oczywiście, żeby uznawał za prawdziwą jej definicję polityki, jej intencje, jej cele?

]]>]]>

Apolityczne to by było obłudne silenie się na obiektywizm, na bycie ponad to - duchem ponad problemami materialnymi i cielesnymi obywateli w zakresie potrzeb możliwych do zaspokojenia w ramach gospodarowania przez państwo dobrami wspólnymi narodu. Apolityczne to by było jakieś „nie uprawiajmy polityki, budujmy stadiony” (za pieniądze, co z nieba spadają i rozliczać się z nich nie trzeba (bo już dbałość o odpowiedzialne nimi gospodarowanie to by była polityka).  W przypadku prezydenta takie separowanie się od polityki było by to zarazem nakłanianie i obywateli do takiej postawy, a więc i rezygnacji z demokratycznych praw i obowiązków (Czy to by nie była zdrada przez sabotaż Konstytucji?). A taka rezygnacja to nie tylko nieodpowiedzialność, ale i głupota. Wyznacznikiem apolityczności staje się zwłaszcza głupota.

]]>]]>

Antypolityczne zaś byłoby już zwalczanie wszelkich przejawów życia politycznego, wszelkiej samoorganizacji obywatelskiej, zwłaszcza motywowanej narodowo, czy rodzinnie,  z narzucaniem nadrzędnej nad nim władzy totalitarnej, np. faszystowskiej, opartej o związek korporacji prywatnych i państwa - tylko że że chowanej za fasadą demokracji. Antypolitycznym to by było pozostawienie „światu” jego brudu, a samemu pogrążanie się w „dziedziny ułudy” – oczywiście wraz z zanegowaną (formalnie) „brudną polityką”, uznaniem jej za niezmiennie taką, a więc i zawłaszczanie jej szlachetnego słowa na niecny użytek. Przy formalnym zanegowaniu, ale rzeczywistym jej uznaniu przez domniemanie, brak oporu i bierność oraz wyłączenie nawet z dyskusji o polityce, czyli wejście w zniewolenie przez tych „brudnych polityków”. Antypolitycznym byłoby wyzbywać się wolności i samostanowienia dla faktycznych (choćby nieuświadomionych) racji satanistycznych – zgodę na istnienie w swoim otoczeniu kłamstwa i zła, brudu i brzydoty, i całej cywilizacji śmierci. O ile do apolityczności wystarczy być głupim, to antypolityczność wymaga już bycia zdemoralizowanym.

MIAŁBY WIĘC ROBIĆ AKURAT TO, CO ROBIŁA DO SZCZĘTU SKOMPROMITOWANA, ZDEMORALIZOWANA, ZDRADZIECKA I ZŁODZIEJSKA ODCHODZĄCA EKIPA.

Szefowa antypolskiego wydawnictwa, które promowało polakożercze, paszkwilanckie „dzieła” fantastyki historycznej Grossa, przez naszych wrogów przedstawiane jako prawda, „prawda” będąca źródłem kłamliwej „pedagogiki wstydu” dla obciążania nas rachunkami moralnymi (i finansowymi, i politycznymi - po destrukcję Państwa, po krzywdzenie polskich emigrantów) za winy niepopełnioneśmie pouczać Polaków w kwestiach moralnych – zwłaszcza w kwestii relacji polityki i religii!!!

Szok.

To jest dopiero bezczelność, to jest dopiero „stracenie okazji by siedzieć cicho”.

„Kozłowska stwierdziła, że prezydent, w poszanowaniu polskiej tradycji współistnienia religii, powinien raczej starać się występować podczas nabożeństw ekumenicznych”. 

Skąd ona wytrzasnęła tą „polską tradycję współistnienia religii”?

Polską tradycją jest tolerancja religijna – ona element współistnienia tylko zawiera, a więc to nie to samo co tolerancja, bo tolerancja jest na ściśle określonych zasadach.

Do „współistnienia” to dąży lewactwo i promuje multi-kulti zabójcze dla tożsamości religijnej. To całe współistnienie wyrażane przez „multikulti” to zaprzeczenie tolerancji, gdyż ta wymaga dobrowolności. Nie ma tu żadnego przełożenia na polską tradycję.

To „współistnienie” jest na zasadzie „równouprawnienia” (które też wymaga dobrowolności). Jednak też ma ono swoje warunki.

O tych warunkach, o zasadach równouprawnienia i tolerancji pisałem ostatnio w notce:

http://niepoprawni.pl/blog/miarka/jedenascie-zasad-budowy-frontu-zgody

Druga sprawa to ekumenizm. Skąd jej przyszedł do głowy jako coś, co mógłby promować prezydent. Co prezydentowi do tego, że Kościół się otwiera na innowierców? Będzie przez Kościół zaproszony, to może uczestniczyć, ale robić z tego element swojej polityki ???

Tłumaczy to to, że to jej oczekiwanie wyrażone było właśnie w połączeniu z tym „współistnieniem religii” więc niewątpliwie tu jest fałsz jej wypowiedzi. Oczywiste, że pani Kozłowska znów podkreśliła tu swoją lewacką orientację i życzenie lewaków, czyli faszystów/satanistów, by promować multi-kulti – oczywiście „na pohybel” Państwu i Kościołowi.

Kozłowska gra tu pod UE, tylko najgłupiej jak można, bo UE ma akurat tutaj dużo brudu za uszami.

To prawda, że temat równouprawnienia/współistnienia/multikulti jest elementem polityki UE. Tylko że UE jest taka jaka jest, czyli jest faktycznie związkiem władz państwowych i korporacji prywatnych (w swoich standardach amoralnych lub antymoralnych – i taki też narzucanych standardy rozumienia słowa „polityka” (np.: „wychodzę do pracy, to sumienie zostawiam w domu” , prawo stanowione kreuje bez wymogu służebności na rzecz sprawiedliwości i innych ludzkich wartości, w tym dobrze rozumianych demokracji i moralności). Skutkiem tego UE wprowadza wszędzie, gdzie może i nie może „równouprawnienia” już nie na drodze demokratycznej, a więc dobrowolności uznania go przez obywateli motywowanej chęcią „równania w górę” i ideą budowy dobra wspólnego unii i narodów ją tworzących, a przeciwnie – wszystko wskazuje na to, że narody są pozbawiane znaczenia i suwerenności oraz dóbr wspólnych, a państwa, jako najważniejsze z tych dóbr wspólnych mają być sprowadzane do funkcji przemocowych i terrorystycznych względem obywateli, a kierowany przez związek władz UE z władzami organizujących ją faktycznie korporacji prywatnych.

„Równouprawnienie” czynione przez  UE jest narzucane odgórnie, antydemokratycznie, „na prawie kaduka”, bo UE  chce go wprowadzać z powodów czysto ideologicznych waadzy i dla „równania w dół” „przedmiotów” jej podległych - nie tylko w kwestiach religijnych, ale i obywatelskich – bo jak raz się zacznie to „równanie”, to już się równa „inteligenta z robotnikiem, robotnika z chłopem, a chłopa z ziemią” – inicjuje się już potężne procesy destrukcji i samozatracenia.

Procesami społecznymi, które się wymykają spod kontroli moralności rządzi znany z automatyki (z biochemii też) mechanizm dodatniego sprzeżenia zwrotnego, nad którym nie ma kontroli.

Obronić dziś moralność (i to najwyższą możliwą – którą Bóg dał poznanać ludzkości), to podstawowy warunek, by rodzaj ludzi przetrwał obecny kryzys cywilizacyjny, by przetrwała Polska.

Kozłowska mówi też:

„- Takie wplątywanie się w polityczne sojusze jest zgubne dla religii katolickiej. Zwłaszcza że tożsamość Polak-katolik była tożsamością zastępczą na czas rozbiorów, zniewolenia, wojny, PRL. Wtedy pomagała, przez to, że nośnikiem tego co narodowe był Kościół, a to co religijne było niesione przez tradycję narodową. Pozwalało to przetrwać jednemu i drugiemu. Ale to nie może funkcjonować dziś, to się dziś nie może sprawdzać”.

A niby czemu to nie może funkcjonować, ani się sprawdzać? Czyżby w tej relacji narodowego i religijnego był błąd? Czy już naprawdę skazani jesteśmy na zagładę? A może to ci, do których pani Kozłowska tak apeluje są władni, żeby nam w tym przeszkodzić? Jak Bóg z nami, któż przeciw nam?

A może trzeba to już dobitnie powiedzieć, że to ta odchodząca ideologia, którą reprezentuje i pani Kozłowska skazana jest na zagładę, bo już to dobrze wiemy, iż „nie może funkcjonować”, bo się „nie sprawdziło”. Nie może też dostać drugiej szansy ani  jutro, ani już nigdy. Swój limit zła, kłamstw i przeniewierstw wyczerpali po wsze czasy.

Do niedawna wbijano nam do głów „Nigdy więcej wojny”. Dziś my wołajmy: Nigdy więcej komuny, nigdy więcej faszyzmu!.

Twoja ocena: Brak Średnia: 3.7 (9 głosów)

Komentarze

Czas zagonić ,niech czyni omłoty

Mózgu nasiąkniętego zgnilizną

W połączeniu z jej anty polszczyzną

Pozdrawiam

Vote up!
5
Vote down!
-1

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#1481966

"Największą siłą Platformy Obywatelskiej jest bezmiar głupoty jej elektoratu".

Bęben dlatego tak mocno brzmi, że jest pusty w środku. W sferze dźwięków dochodzi do interakcji, dostrojeń - na zasadzie kamertonu można leczyć, ale można i rozpowszechniać chore emocje.

Zapotrzebowanie na głupotę jest ogromne - bez tego PO by nie przetrwało trzech dni.

Mimo więc, że jesteśmy po stronie mądrości, nie lekceważmy zjawiska głupoty.

Raczej to my się tu musimy bronić - póki co, oni dysponują znaczną siłą.

 

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
4
Vote down!
-2
#1481968

Nie sposób też wspomnieć o cymbałach brzmiących. Ich nazwa obrosła już swoim znaczeniem, ale to stare instrumenty - pewnie więc liczą, że przetrwają.

Było w PO cymbalistów wielu, ale żaden nie śmiał zagrać przy ... Niesiołowskim.

Ale tak szerzej patrząc, to Kozłowska ma ambicje wręcz Michnikowe - a co...? A nuż ludzie nie zauważą, że przyszło nowe?

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
3
Vote down!
-2
#1481971

Zło mające wsparcie w mediach

To dla nich istna komedia

Trzeba odciąć prąd szczekaczkom

A zostaną  ujadaczką

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
-1

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#1481982

Ujadaczką, to może pozostać Niesiołowski i jemu podobna krzykliwa hałastra z partii zewnętrznej.

Może i Kopaczowa, nawet Schetyna. Orwell już dawno tak to wykombinował, że będzie jeszcze partia wewnętrzna, a tam nie tylko trzech tenorów założycieli PO: Czempiński, Olechowski, Piskorski, ale i zespół cymbalistów: Michnik, Lis, czy pani Kozłowska. (Szybkie zmiany pożądane).

Aby się obronić, nade wszystko zlokalizować trzeba i solistę - Wielkiego Brata. Trzeba by tu przycisnąć poplecznika Wielkiej Siostry Merkel, wirtuoza pinokizmu Tuska

·          

A może jak u Orwella wszystkim się zdawało, 

Że ta orkiestra gra jeszcze, a to echo grało?

Że tak bardzo kłamstwo kłamstwem poganiało,

Iż nie tylko z PO, ale i z UE, nic już nie zostało?

Pozdrawiam

miarka

 

Vote up!
3
Vote down!
-2
#1482001