Jedenaście zasad budowy frontu zgody

Obrazek użytkownika miarka
Idee

 Ostatnio spotkałem się z paroma sytuacjami, kiedy to dochodziło do burzliwych dyskusji. Niektórych to bulwersowało, nazwali ten stan kłótniami, wyrażali złe zdanie o “kłótnikach”. Jeden w sytuacji towarzyskiej, kiedy ktoś wrzucił temat polityczny bardzo ostro zareagował: “Nie rozmawiajmy o polityce, bo się będziemy kłócili” i dalej już twardo pilnował, żeby tych tematów nie było. Podczas wyborów okazało się jednak, że był w mojej komisji wyborczej mężem zaufania jednego z kandydatów.

Oceniłem to, że jego postawa wyraziła zdanie: “nie kłóćmy się, bądźmy zgodni, ale niech to będzie zgodność w ramach moich poglądów”.

W drugiej sytuacji, w drodze na spotkanie pewnej grupy, w zgodnej życzliwej atmosferze jedna z osób, znana z tego, że często wrzucała burzące krew w żyłach tematy, zwierzyła mi się, że ona to wcale nie ma ochoty tam iść “bo znów się będą kłócili”. Domyśliłem się, że ma przygotowany repertuar kontrowersyjnych tematów i z góry szuka zwolennika, więc jej mówię, żeby sobie dała spokój słowami: “Chyba diabeł w ciebie wstąpił”.

Okazało się, że wstąpił nie “chyba”, ale “na pewno”, że było już za późno na zmianę jej nastawienia - była tak pewna swoich racji, choć ich jeszcze nie wyraziła, że najpierw się na mnie wyżyła, później powiedziała czego miała w planie bronić, a w końcu nie poszła.

Tu było to samo: “nie kłóćmy się, bądźmy zgodni, ale niech to będzie zgodność w ramach moich poglądów”. W obu przypadkach było “już za późno na zmianę jej nastawienia”, w obu wchodziło w rachubę (niekoniecznie było) aż diabelskie opętanie. W obu przypadkach było szukanie winy po stronie innych osób mających inne poglądy, czy chłodnych emocjonalnie, a mogących postawić kontrę było tak silne, że dyskusja merytoryczna nie wchodziła w rachubę.

 

Dzisiaj widzę, że padają hasła komentatorów:

“pax między chrześcijanami, teraz mamy ważniejsze problemy, jak pokonać ich na jesień, i potrzebna jest zgoda i jedność”,

“Jesienią nie będzie tak łatwo. Bez zbudowania szerokiego frontu zgody narodowej trudno nawet śnić o stołkach poselskich. Przeciw nam cały mordor”

 

Pytanie moje na sytuację konieczności budowy frontu zgody jest więc: jak budować front zgody?

-      Po pierwsze więc zasada:Nie kłóćmy się tylko uzgadniajmy”. Dyskutujmy dotąd, aż uzgodnimy wspólne stanowisko merytoryczne, bez wymuszeń narzucenia swojej woli. Taka zgodność nazywa się konsensusem, to sedno zgody. (A niechaj sobie postronni złośliwie twierdzą, że się kłócimy zamiast stawiać problemy i je przegłosowywać zachowując się “postępowo” i “demokratycznie”, albo “po dżentelmeńsku”, czyli z uprzywilejowaniem “świętych krów” i uznanych autorytetów, a także z zachowaniem wszelkiej “poprawności”, czy mody, albo obłudy).

-    Ma to swoje uzasadnienie w tym, że racja jest tam gdzie jest i to niekoniecznie po stronie większości, a także, że wielu spraw z zakresu ludzkich wartości nie można równouprawniać, bo mają one swoją hierarchię ważności, że nie można mieszać wartości i potrzeb, że między wieloma nie można zawierać kompromisów, czy dokonywać handli. Całe życie jest procesem jednokierunkowym, stąd i dyskusje mają swoje rygory, i podejmowane decyzje mają mieć swoją logikę przyczynowo-skutkową, bo skutki bywają nieodwracalne, tak jak czasu nie da się cofnąć. Pisałem już o takiej formie szukania zgody w: http://niepoprawni.pl/blog/miarka/obronic-demokracje

Idąc za zawartą w tym myślą, teraz i tych, co oddali głos na Komorowskiego trzeba przekonać do Dudy.

-     Po drugie zasada: “Bo tak trzeba” http://niepoprawni.pl/blog/miarka/bronmy-lasow-bo-tak-trzeba. Zasada, którą można nazwać awaryjną, zasadą “obrony i działania na rzecz wspólnej wartości wyższego rzędu bez względu na dzielące nas różnice”.

-      Po trzecie zasada “Nie wyważania otwartych drzwi” -  to ”jak coś uzgodnimy, tego już się trzymajmy”. To najpierw wspólne rozumienie znaczeń słów, prawdy o rzeczywistości, którą niosą i korzystanie z osiągnięć nauki, w tym logiki i nagromadzonych zasobów doświadczeń i sprawdzonych mądrości. ...okazało się, że nawet w temacie „Ojczyzna” możemy się znacząco różnić. http://niepoprawni.pl/comment/1462116#comment-1462116 

-      Wyjątki psują wszelkie zasady, potrafią wszystko zwywracać, zburzyć, sabotować. Dotyczy to zwłaszcza świadomości: “Raz zdobytej świadomości nie da się cofnąć”, oraz dobra: “Brak dobra już jest złem” i “Mniejsze zło” jest zawsze złem, czy “Bestię w ludzkiej skórze trzeba najpierw pokonać, a dopiero później można w niej szukać człowieka, przebaczać, tolerować, czy równouprawniać”, “Bestii nigdy nie wolno traktować jak człowieka dopóki ma zły zamiar, czy jeszcze robi coś złego, co nie uznaje się za winnego złego czynu, ludzkiej krzywdy. Bestię, dla której miejsce jest w klatce, dokąd jest bestią. W żadnym przypadku nie wolno mieszać bestii z ludźmi, tak jak dobra ze złem. Dopiero jak zrozumie, że ma godność osobową jako człowiek i zechce żyć jak człowiek, a więc dobry człowiek, można z nim wchodzić w dialog jak z człowiekiem, dać mu szansę odpokutowania zła, naprawy krzywd wyrządzonych, podjęcia starań, o uznanie go za człowieka godnego zaufania.”

-    -Po czwarte to zasada: “Kiedy jesteśmy skłóceni to zawsze nasz wróg nas skłóca” – niekoniecznie materialny, niekoniecznie zewnętrzny – może nim być i diabeł, może i głupota, mogą być tego kombinacje, może być nierozróżnianie potrzeb i wartości – ogólnie “wróg wewnętrzny”, demoralizujący, nawet wielekroć groźniejszy od zewnętrznego.

-     Czwartą zasadę można również nazwać zasadą: “Zła nienawidzić, ale dobro w tym człowieka kochać” – bo w sytuacjach konfliktowych nie podejmujemy ataków personalnych, nie widzimy wroga w człowieku, tylko tego wroga usiłujemy zdefiniować i wyizolować, a zwalczać jako zło, zachowując przy tym przyjazne relacje z człowiekiem

-      Po piąte więc zasada “przyjaznych relacji”, inaczej mówiąc zasada “domniemania dobrej woli”, albo zasada “konstruktywizmu w dyskusji”. Najpierw wyławiamy myśl łączącą, a przeszkody usuwamy w drugiej kolejności.

-     Po szóste zasada “pełnych wyjaśnień”. Dżentelmeni nie kłamią – kiedy dochodzi do niezgodności, zawsze okazuje się, że inaczej rozumieją słowa. Z zasady tej wynika konieczność precyzji i jednoznaczności stosowanych definicji. A więc i intencji, bo definiujący określone zjawiska już w tym (z zasady) wyraża swoją intencję, do czego, do jakiego patrzenia na rzeczywistość ta definicja ma służyć. Nadto wszelkie zmiany przyjętych definicji są podejrzane o zamiar oszukańczych manipulacji motywowanych ideologicznie, a więc zwłaszcza antyludzko. Wchodzi więc w rachubę konieczność wyjaśnień, czy definicje i intencje nie są aby motywowane ideologicznie (mając ukrytą wrogą, podstępną intencję). Konieczność precyzji i jednoznaczności stosowanych definicji to sedno wszelkich praw stanowionych, zawieranych umów, składanych obietnic (Inaczej mówiąc “Niech mowa wasza będzie: “Tak - tak, nie - nie”).

-      Po siódme zasada ”dobrego człowieka” – zasada łączenia się do życia publicznego wyłącznie z osobami stojącymi na gruncie tego samego systemu wartości i posiadających te same cele. To przede wszystkim obrona dobrych ludzi przed złymi, oraz “równanie w górę” (”„Moja ideowa droga jest drogą „równania w górę”, czyli wzrostu duchowego (w dobru), podczas gdy droga ideologiczna by była drogą „równania w dół” (jak „zrównać inteligenta z robotnikiem, robotnika z chłopem, a chłopa z ziemią”), drogą dołowania i zniewalania, odbierania ducha i nadziei, drogą gaszenia i tłumienia...”. „Podstawową tu sprawą jest, że tylko dobrzy ludzie są w stanie podnosić swoje otoczenie na wyższy poziom, pociągać ku temu, co konstruktywne i prożyciowe. Drogą tu jest „równanie w górę”. Tam, gdzie nie ma „równania w górę” zaczynają dominować ideologie - egoistyczne wykorzystywania przewag, choćby z tytułu „mądrości, inteligencji, czy wykształcenia”, przewag już destrukcyjnych wobec życia publicznego, pasożytniczych itd., przewag złych ludzi, z nieuchronnym regresem cywilizacyjnym”). To "równanie w górę" wiąże się z dobrowolnymi wyrzeczeniami, ofiarnością i poświęceniem, z walką i pracą na rzecz dobra wspólnego stawianego przed indywidualnym, jest wspólnototwórcze.

-       Tu dochodzi ósma zasada – zasada “polityki”, że polityka to wyznaczanie dróg do wspólnych ludzkich celów i przy użyciu wspólnie uznawanych za moralne środków (dotyczy polityki dowolnych społeczności). Z niej wynika, że te “ludzkie cele” i “moralne środki” są nadrzędnymi nad polityką i to ona ze swej natury im musi służyć.

-     Dochodzi i dziewiąta zasada – zasada “tolerancji”, która oznacza tolerowanie tego co jest na wprawdzie obce cywilizacyjnie, ale ma wspólne rozumienie dobra i zła. Zasada ta oznacza również brak tolerancji w życiu publicznym dla wszystkiego co jest nam wrogie (nikt nie może nas zmusić do tolerowania tego co jest dla nas złe, co chce nas okłamać czy oszukać, albo nam zaszkodzić, co chce nas skrzywdzić, co chce nas zniszczyć, wywłaszczyć czy zniewolić... podobnie wrogie naszym bliskim, szkodliwe dla naszej przyszłości  itd.) – gdybyśmy się z tym zgodzili, bylibyśmy samobójcami. Podobnie nie może nas zmusić do uznania za pokój pokoju fałszywego (który ze swej natury jest groźniejszy jak otwarta wojna, a który widać dopiero po zabójczych i ruinujących skutkach).

-       Dochodzi i dziesiąta zasada – zasada “równouprawnienia”, która oznacza nadawanie równych praw w życiu publicznym tym osobom, które wprawdzie mają inne poglądy na kwestie polityczne, postępują innymi droga mi i posługują się innymi środkami jak my, ale zachowują wspólny z nami System wartości, a więc i zmierzają do tych samych ludzkich celów. Oznacza ona również brak naszego równouprawnienia dla w jakimkolwiek stopniu dotyczących nas działań lub zaniechania działań w życiu publicznym, które mają cele sprzeczne z naszymi lub posługują się środkami, które uznajemy za niesprawiedliwe, nieprawe, niemoralne, nie służące naszemu dojrzewaniu w człowieczeństwie, urągające naszym świętościom, a więc urągające w ogóle nam, naszej godności w najgłębszym wymiarze ludzkim, wymiarze tego, co dla nas najważniejsze.

-      I zasada  jedenasta – zasada “priorytetu w wyborach”, która oznacza, że w przypadku spraw materialnych obowiązuje priorytet wyboru najpierw potrzeb niższego rzędu (coś w rodzaju piramidy Masłowa), zaś w przypadku spraw duchowych obowiązuje priorytet skupienia się najpierw na ludzkich wartości wyższego rzędu (zaczynając od sprawiedliwości (- najpierw prawda), w tym sprawiedliwości wspólnotowej (w tym wolność, równość, braterstwo, wspólnota, rodzina, własność i odpowiedzialność – nie jako funkcjonujące oddzielnie (jak wolność równość, braterstwo u masonów), a zawsze razem, w związku harmonijnym; przez prawość, w tym naturę, naukę (w tym logikę), świadomość (zwłaszcza dobra i zła, mądrość, rozum, oraz wolę – z podstawowym wyborem dobra), dalej moralność (w tym z morale wspólnotowym, i z godnością osobistą) przez człowieczeństwo (z godnością osobową, sumieniem, stanowieniem pokoju), po świętość – ze “świętych obcowaniem”, jednością ludzi, z pięknem, z pełnią życia, z życiem wiecznym i z Bogiem na szczycie całej hierarchii ludzkich wartości. 

O

 

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.4 (15 głosów)

Komentarze

Na tym właśnie zasadzała się istota staropolskiego sejmowania, zanim jej zasady nie zostały zniweczone przez warcholstwo i swawolę.

Potrzeba nam się zatem koniecznie dokopać do autentycznego źródła, ponieważ pijemy wciąż z zatrutego źródła (od czasów Reformacji). Tak czy owak, Grzegorz Braun!

Pozdrawiam 

Vote up!
6
Vote down!
-2

jan patmo

#1481305

Jestem pod wrażeniem "trafności  definicji Zasad". Często ludzie prowadzą spory I NIE MOGĄ SIĘ POROZUMIEĆ, bo słowa mają różne znaczenie dla rozmówców. Warto definiować znaczenie słów. Konstytucja powinna zawierać załącznik-słownik określający znaczenie niektórych istotnych słów. TE zasady powinny znaleźć się w konstytucji RP

Vote up!
8
Vote down!
-1

RAK

#1481317

To jezyk jest najważniejszym polem bitwy (kulturowej), na nim rozstrzyga się los Polski i całego Zachodu. Dlatego tak ważne (i jakże celne) są wyłożone tutaj przez Miarkę zasady umożliwiające osiągnięcie szerokiego konsensusu.  

Vote up!
5
Vote down!
-2

jan patmo

#1481318

"To jezyk jest najważniejszym polem bitwy (kulturowej), na nim rozstrzyga się los Polski i całego Zachodu".  

Oczywiście. Ten bój musimy podjąć. Dając się spychać ze zdobyczy kulturowych cofamy się w barbarzyństwo. A kultura, to m.in. celność, jasność, logika, precyzja i jednoznaczność słów, którymi operujemy. W każdą tu lukę są w stanie wciskać się najpodlejsze, pasożytnicze elementy - oszuści, manipulatorzy, kłamcy, a jak kłamcy, to i diabeł, ojciec kłamstwa, a jak diabeł, to i zło, a więc i cały mechanizm destrukcji człowieczeństwa, aż po zagładę rodzaju ludzkiego, co od zawsze było intencją szatana – w końcu za to, że przeciwstawił się planom Bożym odnośnie Człowieka został wyrzucony z nieba. A na to wszystko przecież przychodzą jeszcze machlojki, złodziejstwa i bandyctwa bezkarne (ba, w świetle "prawa"), a kosztem ludzi uczciwych, stawiające cały ład życia publicznego na głowie.

Ostatnio zajmowałem się tematem diabelsko przewrotnego ataku Gazety Wyborczej na Brzegorza Brauna z przypisywaniem jemu jej własnego faszyzmu. Cała ta sprawa odbywała się właśnie poprzez zakłamywanie definicji. Przedstawiła aż trzy zakłamane ekspertyzy, które usiłowały nagiąć rzeczywistość prezentowaną opinii publicznej pod jej aktualne potrzeby.

Uderza, że nie tylko jej, ale i np. w wikipedii prezentowane definicje są opisowe, czyli objawowe, że nie precyzują istoty problemu. Jedyną, prezentującą istotę faszyzmu jest „Faszyzm to związek korporacji prywatnych i państawa” (autorstwa Mussoliniego), ale to nie jest w interesie faktycznych faszystów, jacy dziś zakulisowo rządzą, oraz mediów, które odgrywają dającą im wysoką pozycję w faszystowskiej nomenklaturze rolę pośredników, rolę spoiwa tego związku władz korporacji prywatnych i władz państwowych, związku, który wychodzi w ten sposób na supertotalitarną, a przy tym tajną przed opinią publiczną władzę o aspiracjach globalnych.

Podobnie takie trzy ostatnio głośne definicje: antysemityzm, mowa nienawiści, oraz płeć kulturowa. Doszło do niesamowitej korupcji prawa przez to, że do obiegu prawnego weszły słowa tak dotąd wieloznaczne, że wprowadzające do prawa anarchię i bezprawie. Mało tego – dające niesamowite możliwości interpretacyjne pewnym osobom, które przez to nabierają pozycji stojących ponad prawem. O tym, co jest antysemityzmem decydować mają pewni Żydzi, co mową nienawiści – do niedawna był minister Boni, co płcią – same osoby zainteresowane tym, żeby to było wieloznaczne.

Bo to są w gruncie rzeczy ideologie – to jest coś, co każde normalne prawo musi bezwzględnie tępić, bo każde normalne prawo musi służyć idei. Idei sprawiedliwości i idei jakie niosą ludzkie wartości wyższego rzędu od sprawiedliwości, idei dobra, idei człowieczeństwa dojrzałego (nie dającego się wcisnąć w ramki humanizmu, antropologii i „praw człowieka”).

 Ideologie można przywołać do porządku (a ideologów odsunąć od udziału w życiu publicznym i przy tym sponsorów i beneficjentów wdrażanych ideologii do więzień) tylko na drodze niezłomnego stania na gruncie idei.

„Niech prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość – sprawiedliwość”.

„Niech mowa wasza będzie „Tak-tak, nie-nie”.

A same zaprezentowane tu 11 zasad, to nie jest jeszcze jakiś zamknięty zestaw. Można go swobodnie rozszerzać. Np widzę już zasadę „uczciwości”, czy zasadę “bezkompromisowości”. Świat idei, a więc świat czystości, świat wartości „zero-jedynkowych”, gdzie kompromisów stosować nie można, bo idee tracą sens jest bardzo bogaty.

To, że potrafimy je nazywać i kultywować to są wielkie zdobycze cywilizacji – to na nim stoi wszystko, co dotąd osiągnęliśmy również w sferze materialnej.

 

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
5
Vote down!
-2
#1481346

Niestety, zaraz zlecą się z tutejszej "kahały" i zaczną jątrzyć.

Jednakowoż w myśl słów Rydzyka należy czynić tak:

..."Alleluja i do przodu..."

Pozdrawiam 5

 

Vote up!
3
Vote down!
-4

"Ar­mia ba­ranów, której prze­wodzi lew, jest sil­niej­sza od ar­mii lwów pro­wadzo­nej przez barana."

#1481430