Orki już nie śpiewają

Obrazek użytkownika Lotna
Świat

 

Na północnym wybrzeżu Pacyfiku nocą już nie słychać śpiewu orek.

 

Ale czy Wy byście śpiewali, gdyby żadne z Waszych dzieci nie dożyło do swoich pierwszych urodzin?

 

Taka właśnie sytuacja ma miejsce w populacji orek od roku 2011, kiedy to fala sztucznie wywołanego tsunami zniszczyła reaktory atomowe w Fukuszimie. Japonia chciała się wyzwolić z uścisku niędzynarodowego kartelu bankowego i została ukarana, jak twierdzą niektórzy przy pmocy wybuchu jądrowego, który wywołał trzęsienie ziemi o sile 9.0 (!!!) stopni w skali Richtera i falę tsunami. Japonia i inni dostali nauczkę, jak wiele osobistości i krajów pragnących wyzwolenia. Ale ja nie o tym. Tsunami spowodowało uszkodzenie reaktorów atomowych postawionych na niestabilnym gruncie wybrzeża i olbrzymi wyciek materiałów radioaktywnych, który się sączy do dnia dzisiejszego, wbrew zapewnieniom rządów i naukowców i pomimo milionów dolarów wydanych na próby jego zatrzymania.

 

Wybrzeże i cały północny Pacyfik wymiera.

 

Znaleziono 100 tysięcy martwych ptaków na jednej plaży – ilość niespotykana w historii, wymierają rozgwiazdy, na wybrzeżu nie ma owadów, ślimaków, ostryg, a od trzech lat badacze nie zanotowali ani jednej młodej orki powyżej pierwszego roku życia. Orki umierają więc pomiędzy narodzeniem a pierwszym rokiem życia. Często rodzą się martwe.

 

Masową śmiertelność wszelkich form życia morskiego i przybrzeżnego naukowcy tłumaczą bakteriami, wirusami, algami, nadmierną kwasowością wód, zbyt wysoką temperaturą wody spowodowaną fikcyjnym globalnym ociepleniem, albo po prostu mówią, że przyczyna jest nieznana.

 

Napromieniowanie radioaktywne nigdy nie jest wspominane.

 

No bo i zresztą skąd taki wniosek? Najwyraźniej 400 tysięcy ton radioaktywnej wody dziennie przedostającej się do oceanu od 11 marca 2011 to tylko przysłowiowa kropla w morzu. Być może, ta radioaktywna kropla jest nieco większa i wynosi 2000 ton dziennie, ale tego nikt nie wie, bo nikt nie jest w stanie tego zmierzyć. Jak do tej pory, nikt też nie jest w stanie naprawić cieknących reaktorów, choć zostały w tym celu wypłacone ogromne sumy pieniędzy podatników. Rząd Japonii w swojej bezradności umywa ręce, a inne rządy chowają głowę w piasek, albo sieją dezinformację.

 

Fukuszima jest największą katastrofą w znanej nam historii ludzkości, a na dodatek jest katastrofą, która dopiero się zaczyna. Choroby i wymieranie na wielką skalę zaczyna się po kilku latach. Niektórzy z nas pamiętają, jak wiele osób umarło w ciągu kilku lat po Czernobylu, podczas gdy rząd zapowiedział zwiększoną śmiertelność na raka w związku z paleniem papierosów. Ten rak, o dziwo, nie oszczędził niepalących, ani tych, którzy nie byli palaczami z drugiej ręki. W niemieckich lasach do dnia dzisiejszego żyją radioaktywne dziki i rosną radioaktywne grzyby.

 

Cieknące reaktory w Fukuszimie jakimś cudem jeszcze ciągle stoją na grząskim gruncie, ale wystarczy następne trzęsienie ziemi w tamtym rejonie, aby się rozpadły, wylewając całą swoją śmiercionośną zawartość. Skutki byłyby niewyobrażalne. Podejrzewam, że wyobraźnia przestałaby istnieć.

 

W USA i w wielu innych krajach, także w Europie, istnieje wiele reaktorów atomowych, których działaność, ze względu na wiek i fatalny stan urządzeń, powinna była zostać zakończona, aby jakaś naturalna katastrofa nie spowodowała następnej Fukuszimy. Wiele z nich jest usytuowanych na terenach sejsmicznie aktywnych.

 

Rządy udają, że nie widzą również i tego problemu, a na dodatek wiele osób popiera ideę pozyskiwania energii elektrycznej za pomocą energii jądrowej. Trudno posądzić te osoby o zdolność myślenia przyszłościowego, skoro, jak do tej pory, nie opracowano żadnej bezpiecznej dla środowiska metody przechowywania odpadów jądrowych. Stare elektrownie i fabryki muszą być bezustannie konserwowane i zabezpieczane przed radioaktywnymi wyciekami  – przez pokolenia. Taki prezent od nas dla naszych pra- pra- pra- pra- pra- pra- wnuków, o ile ich, jako ludzkość, doczekamy.

 

Teraz zamilkł ocean. Na naszych oczach wymierają tysiące form życia, w tym jedne z najbardziej inteligentnych, największych i najpiękniejszych stworzeń zamieszkujących Ziemię, jakimi są orki.

 

A przecież wody oceanów są ze sobą połączone. Przecież Ziemia tworzy jeden wielki ekosystem, połączony nie tylko poprzez migrację wielu gatunków, ale przez deszcze, wiatry i prądy morskie, które teraz rozprzestrzeniają po całej planecie tę cichą, niewidzialną śmierć.  

 

Wnioski pozostawiam Wam, Drodzy Czytelnicy.

 

 

 

Źródło:

]]>http://rense.gsradio.net:8080/rense/special/rense_Wilcox_012615.mp3]]>

]]>http://rense.gsradio.net:8080/rense/http/MP3Download/Mar2015/t6T31w/rense_032315_hr3.mp3]]>

]]>http://www.rense.com/general96/plume.html]]>

]]>http://bigstory.ap.org/article/75dd3b31041949b7bbd4de14a2d5b287/japan-audit-millions-dollars-wasted-fukushima-cleanup]]>

]]>http://www.globalresearch.ca/100-death-rate-for-baby-killer-whales-along-the-canadian-west-coast-in-the-past-3-years/5419272]]>

]]>http://enenews.com/expert-plutonium-contamination-pacific-ocean-food-chain-fukushima-suspected-be-underway-real-source-potential-long-term-problems-humans-newspaper-leakage-highly-contaminated-water-sea-be-dealt-imme]]>

Twoja ocena: Brak Średnia: 3.4 (10 głosów)

Komentarze

Może coś więcej o sztucznie wywołanym tsunami. Po raz pierwszy spotykam taką opinię.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1472039

komentarz kogoś kompetentnego. Cytowane linki są mało wiarygodne. Zwracam uwagę, że histeria lewactwa amerykańskiego dotyczyła w swoim czasie między innymi wysyłania w przestrzeń kosmiczną źródeł energii dla statków kosmicznych opartych na materiałach promieniotwórczych (pluton), które - w przypadku katastrofy - miały rzekomo skazić praktycznie całą planetę. Była to bzdura. Pisząc taki tekst starałbym się korzystać z innych jeszcze źródeł celem weryfikacji informacji.

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1472176