Wilimowski albo jak Wyborcza fałszuje stosunki polsko-niemieckie

Obrazek użytkownika yuhma
Historia

Ernest Otton Wilimowski, „Ezi” (1916 Kattowitz - 1997 Karlsruhe), piłkarz, wychowanek niemieckiego klubu 1. FC Kattowitz, z którego przeszedł do Ruchu Wielkie Hajduki (Ruch Chorzów). W lidze strzelił 112 bramek w 86 meczach. Reprezentant Polski (1935-39, 21 bramek w 22 spotkaniach ) i Niemiec (1941-42, 13 goli w 8 występach). Na mistrzostwach świata w 1938 strzelił 4 bramki w meczu Brazylia – Polska (6 : 5).

 

Pierwodruk na stronie ]]>Hej-kto-Polak!]]>

 

Do napisana tego artykułu skłoniła mnie przypadkowe znalezisko w Sieci: Bartłomiej Krawczyk

]]>Ernest Wilimowski - zapomniana megagwiazd]]>]]>a]]>

[...] Gdy wybuchła II wojna światowa Ernest Wilimowski podpisał volkslistę. Zmuszani do tego byli szczególnie Ślązacy, ale także Kaszubi oraz Wielkopolanie. Nie widzę jednak w tym nic co byłoby godne potępienia i nijako wymazania Eziego z historii Polski, gdyż był to być może jedyny sposób na ocalenie życia, tym bardziej, iż do jej podpisania zachęcał Rząd Polski na Uchodźstwie, w celu zapobiegnięcia zagładzie narodu. Po wojnie komunistyczna władza uznała Wilimowskiego za zdrajcę, wyrzucano mu to, że grał w reprezentacji Niemiec. To właśnie dlatego dzisiaj jest zapomniany. Choc nie powinien. Przecież Ezi chciał tylko grać w piłkę.

Ku swojemu przerażeniu w googlu znalazłem całe mnóstwo podobnych wypowiedzi, np.: ]]> http://www.igol.pl/]]> ]]> http://www.ithink.pl/]]> ]]> http://przemeke.wordpress.com/]]> ]]> http://www.footballblog.pl/]]>

Ponieważ Bartłomiej Krawczyk powoływał się na „Gazetę Wyborczą”, postanowiłem zajrzeć do źródła. Znalazłem dwa artykuły Pawła Czado. Pierwszy, na który trafiłem: ]]>Ernest Wilimowski tęsknił za Śląskiem]]> z 2007-05-25 to sentymentalna relacja z wizyty córki Wilimowskiego na Śląsku, pełna sympatii dla tego piłkarza i jego współczesnych wielbicieli.

Drugi: O występach Ernesta Wilimowskiego w reprezentacji Niemiec z 2003-10-22 kosztuje 3 zł (dostęp do archiwum), więc przytaczam jego obszerne fragmenty jako przykład typowej dla GW manipulacji i zwykłych kłamstw.

Już lead zapowiada dalsze emocje:

W 1942 r. na mecz Niemców z Rumunami w Bytomiu przyszło 55 tys. kibiców. Nigdy wcześniej na Śląsku piłkarska impreza nie zgromadziła aż tylu widzów! Tłumy chciały zobaczyć w akcji Ernesta Wilimowskiego. Wśród kibiców byli 15-letni Gerard Cieślik i 10-letni Ernest Pohl. Nie zawiedli się...

W czasach, kiedy polska piłka nożna ledwo dyszy, kiedy żaden z naszych piłkarzy nie gra w znaczącym klubie, autor wyciąga asa, którego występy zelektryzowały tysiące ludzi. W tym wielkich późniejszych piłkarzy. Po takim wstępie trudno mieć jakiekolwiek pretensje do „Eziego”. Zwłaszcza, jeśli na wszelki wypadek dopiszemy mu do biografii epizod nieomal bohaterski.

Mało kto wie, że na początku wojny "Ezi" musiał się nawet przed Niemcami ukrywać. Opowiada o tym katowiczanin Marian Lubina, syn Pawła - byłego kapitana związkowego katowickiego OZPN i jednego z pierwszych śląskich piłkarzy w reprezentacji Polski: - Wśród działaczy związanych z 1. FC Katowice [macierzystym klubem Wilimowskiego - przyp. red.] był niejaki Georg Joschke, kreisleiter NSDAP. Joschke nie cierpiał "Eziego" za to, że w 1934 r. odszedł z FC do Ruchu Wielkie Hajduki. Ruch, zakładany przez powstańców i działaczy plebiscytowych, na Śląsku był symbolem polskości. Joschke groził, że Wilimowski będzie chodzić z literką "P". Hitlerowcy zarządzili, że Polacy mieli chodzić po ulicach z naszytymi czworobokami na klapie płaszcza. W środku czworoboku znajdowało się duże czerwone "P" na żółtym tle - opowiada.

Warto to skonfrontować z informacjami na temat niemieckiego klubu z Katowic.

Pod koniec lat 20. i na początku lat 30. klub wyraźnie osłabł, a efektem tego był spadek do śląskiej ligi okręgowej w 1929 roku. W 1932 udało się piłkarzom 1. FC wywalczyć w niej pierwsze miejsce, co było równoznaczne ze zdobyciem tytułu mistrza (polskiej części) Górnego Śląska. W barażach o grę w ekstraklasie 1. FC przegrał z Podgórzem Kraków. W 1934 klub sprzedał swojego wychowanka – Ernesta Wilimowskiego do Ruchu Hajduki Wielkie za 1000 zł (odpowiednik 10 pensji listonosza) i rozegranie dwóch meczów Ruchu z 1. FC, z których dochód miał trafić do kasy katowiczan - podaje ]]>Wikipedia]]>.

Mamy więc sytuację następującą – 17-latek z klubu II ligi przechodzi do mistrza Polski, jest to normalny transfer, z którego sprzedający odnosi korzyści materialne (na dzisiejsze warunki śmieszne, ale to były jeszcze czasy sportu amatorskiego). Jeden z działaczy, zatwardziały Szkop, nie może mu tego wybaczyć (chyba powinien także znienawidzić tych działaczy, którzy wyrazili zgodę na transfer?). Tenże Szkop jest w 1939 powiatowym szefem NSDAP i jawnie grozi Wilimowskiemu. I co? I nic. Wilimowski gra w niemieckim Ruchu przemianowanym na Bismarckhütter Sport Vereingung, a wkrótce przechodzi... do macierzystego 1. FC Kattowitz.

Niemcy stworzyli tam prawdziwy wunderteam złożony z... polskich Ślązaków. Oprócz Wilimowskiego w 1.FC Kattowitz znaleźli się także inni reprezentanci Polski: Erwin Nyc (ponoć grożono mu obozem koncentracyjnym, gdyby odmówił gry), Ewald Dytko i Paweł Cyganek.

No to znów porównajmy te rewelacje z informacjami o  dwóch piłkarzach:

Edward Piotr Nyc, do 1948 jako Erwin Günther Nytz (1914 Kattowitz – 1988, Piekary Śląskie), polski piłkarz, uczestnik MŚ 38. Grał w Pogoni Katowice i Polonii Warszawa (1935-1939). W reprezentacji Polski 1937-1939 rozegrał 11 spotkań. Podczas II wojny światowej początkowo występował w barwach 1. FC Katowice, później służył w niemieckim wojsku i grywał w klubach takich jak Luftwaffen SV Markersdorf czy LSV Furstenwalde. Po wojnie wrócił do Pogoni Katowice. W latach PRL-u w ramach polonizowania śląskich nazwisk zmieniono Erwin Günther Nytz na Edward Piotr Nyc - to znów ]]>Wikipedia]]>.

Ewald Oskar Dytko (1914, Kattowitz - 1993 Katowice), polski piłkarz, zawodnik Dębu Katowice i 1. FC Katowice, uczestnik IO 1936 oraz MŚ 1938. W reprezentacji rozegrał 22 spotkania. Podczas wojny podpisał volkslistę i w 1942 został wcielony do Wehrmachtu. W 1944 pojmany przez Amerykanów i osadzony w obozie jenieckim. Po wojnie powrócił na Śląsk i grał w Dębie do 1950. Jak wielu Ślązaków miał problemy z powodu podpisania volkslisty, ale został oczyszczony z zarzutów po podpisaniu deklaracji lojalności wobec państwa polskiego. Po zakończeniu kariery trenował różne kluby śląskie, jednak bez większych sukcesów - wersja łączona z ]]>polskiej]]> i ]]>angielskiej]]> Wikipedii.

Życiorysy tylko do 1942 roku zbliżone do losów Wilimowskiego. Kiedy bowiem Dytko i Nyc szli do Wermachtu, Wilimowski debiutował w reprezentacji Niemiec. W lutym 1940 r. odchodzi z 1.FC.

Odnalazł się w saksońskim Chemnitz. Ponieważ nie chciał służyć w Wehrmachcie, został policjantem. Policyjny etat załatwił mu podobno wuj z Saksonii. "Ezi" został napastnikiem Polizei SV 1920 Chemnitz. "Ezi" spisywał się w tym czasie znakomicie: w wieku 24 lat był u szczytu formy, strzelał mnóstwo bramek. "Tak ceniono jego umiejętności, że nikt nie wspominał nawet o wstąpieniu do partii faszystowskiej" - podkreśla wydana w latach 90. niemiecka biografia piłkarza (w Polsce "Ezi" książki się jeszcze nie doczekał). Jednak w kadrze Niemiec "Ernst Willimowski" debiutował dopiero w połowie 1941 r. Okupanci długo nie mogli zapomnieć, że przed wojną nie okazywał proniemieckich sympatii, że odszedł do polskiego klubu. A Wilimowski nigdy nie zajmował się polityką, tylko grał w piłkę.

Skąd ta informacja, autor nie wyjaśnia. Zapewne z niemieckiej biografii napisanej (tego też Czado nie mówi) przez zięcia Wilimowskiego. To ładnie, że zięć tłumaczy teścia, ale jako świadek jest mało wiarygodny. Ja z kolei ze wspomnień ojca wiem, że w meczu z Niemcami w 1938 Wilimowski tylko statystował. A tak w ogóle – skąd to sformułowanie „dopiero w połowie 1941”? Chyba „już”? Przypomnijmy – w 1940 Wilimowski jest zawodnikiem prowincjonalnego klubu z odzyskanych Katowic. Niemcy w tym czasie miały bardzo silny zespół i nie potrzebowały wzmocnień reprezentantami krajów przyłączonych (bardzo podobnie było po zjednoczeniu RFN z NRD). Trener musiał znać możliwości Wilimowskiego już wcześniej, skoro tak szybko powołał go do reprezentacji III Rzeszy.

Zadebiutował w czerwcu 1941 meczem z Rumunią w Bukareszcie. Niemcy byli zachwyceni. Pierwszego gola "Ezi" zdobył już w 3. min gry! Potem dołożył jeszcze jedną bramkę, a Nationalmannschaft zwyciężył 4:1.

Po prostu bajeczna kariera w stylu Messiego. Zachwycamy się nieomal po społu z Niemcami. Ale zaraz! Nationalmannschaft to reprezentacja hitlerowskich Niemiec! Spokojnie, autor zaraz pokaże nam, jaki z Wilimowskiego antyfaszysta:

Podczas jednego ze zgrupowań niemieccy kadrowicze dojeżdżali z ośrodka na boisko rowerami. Koledzy dla kawału przebili opony w rowerze, którym jeździł Wilimowski. Śmiejąc się, odjechali. Nagle usłyszeli okrzyki - to Wilimowski - jak gdyby nigdy nic - mocno pedałował. Minął ich i pomachał. Przyjechali na boisko, ale trening nie mógł się rozpocząć, bo brakowało Herbergera. Po dłuższym oczekiwaniu wyszło na jaw, że to sprawka "Eziego". Jak gdyby nigdy nic... zabrał rower trenerowi. Innym razem zdarzyło się, że pokłócił się z pomocnikiem Wilhelmem "Bubi" Soldem z FV Saarbrücken. Wściekły złapał Niemca za głowę i wsadził pod fontannę...

No po prostu skrzyżowanie Rambo z Pelem! A tego Niemca wrzucił do fontanny zapewne wiedziony impulsem patriotycznym. I tak to idzie dalej – kolejne zachwyty hat trickami, wysokimi zwycięstwami (jakoś umyka, że reprezentacji III Rzeszy), pucharem Niemiec (cztery gole w półfinale)... Do tego, bez nijakiej przyczyny pełny skład reprezentacji Bytomia i BSV (czyli Ruchu) w sparingach z Niemcami.

Zachował się skład Bytomia z tego meczu: Jaworek, Malik, Skwara, Lip, Smialek, Stollorz, Wieczorek, Cyziarek, Scholltysek, Fuss, Mayer. Fani "niebieskich" z zaciekawieniem przeczytają skład BSV: Andrzejewski, Dziwisz I, Spendel, Panschis, Olsza, Fica, Górka, Wollek, Lasetzki, Dziwisz II (brakuje jednego zawodnika). Czwórka tych piłkarzy - bracia Dziwiszowie, Emil Fica i Hubert Górka - grała w Ruchu jeszcze przed wojną, a w 1945 r. zadebiutuje w nim Józef Olsza - ojciec Lechosława, dziś drugiego trenera GKS Katowice.

Już jasne, po co te nazwiska? „Nie tylko Wilimowski!” – krzyczy Czado. Czy to jego wina, że był najlepszy? Nawet Cieślik i Pol to przyznają.

- Panie! Wilimowski to najlepszy piłkarz, jakiego widziałem w życiu - mówi z entuzjazmem w głosie Cieślik. - Przed wojną specjalnie przychodziłem na treningi, żeby go zobaczyć. Strzał miał nie za mocny, ale ten drybling! A mecz w Bytomiu? Cóż, pamiętam wielkie tłumy na stadionie i ścisk. Wszyscy chcieli podziwiać Wilimowskiego - wspomina Cieślik. Na meczu był także 10-letni wówczas Ernest Pohl. Zachwycony grą imiennika podobno właśnie wtedy postanowił zostać piłkarzem.

I tak dalej, i tak dalej... Ale wszystko przebija opis bramek Wilimowskiego z meczu Szwajcaria – Niemcy:

Pierwszy gol: Ballabio wychodzi z bramki, a "Ezi" z zimną krwią przerzuca piłkę obok niego. Drugi gol: Wilimowski dostaje podanie od Waltera i - stojąc tyłem do bramki - błyskawicznie odwraca się i oddaje precyzyjny strzał. Trzeci gol: Minelli próbuje powstrzymać Wilimowskiego wślizgiem. "Ezi" zatrzymuje się, czeka, aż rozpędzony Szwajcar go minie i strzela lewą nogą w prawy róg bramki Ballabio. Czwarty gol: Sing rozgrywa piłkę z Walterem. Ten ostatni dostrzega Wilimowskiego i przerzuca mu piłkę nad obrońcami. Rozpędzony Wilimowski strzela zewnętrzną częścią buta. Podkręcona piłka wpada w samo okienko.

]]>]]>

To już nie jest artykuł, to relacja z meczu piórem zachwyconego reportera. A jego zachwyt udzieli się czytelnikowi, o czym świadczy tekst przywołanego na początku Bartłomieja Krawczyka. A kończy się wszystko łzawo i sentymentalnie:

Następnego genialnego piłkarza o nazwisku Wilimowski już nie będzie. "Ezi" zostawił tylko cztery córki...

Szokujący jest fakt, że gazeta, która wszystkich Polaków obarcza odpowiedzialnością za winy jednostek wobec Żydów, jest równocześnie tak wyrozumiała dla jednostki, która zdradziła Polskę na rzecz Niemiec.

Rozpatrzmy dwa argument, którymi szermuje Czado (trzeciego, że Wilimowski był jednym z najlepszych piłkarzy świata. nikt nie neguje). Pierwszy z nich – „wszyscy tak robili”. Wszyscy Ślązacy grali w niemieckich klubach (i w domyśle: marzyli o reprezentacji  Niemiec). Dysponujemy ]]>zestawieniem losów]]> piłkarzy, którzy razem z Wilimowskim szli w 1939 r. po mistrzostwo Polski (przerwane z powodu wybuchu wojny).

  1. Gerard Wodarz (28 meczów w reprezentacji Polski przed 1. 09. 1939) – uczestnik kampanii wrześniowej, 1942-1944 żołnierz Wehrmachtu, od 1944 w polskich siłach zbrojnych w Anglii – wrócił do Polski i grał w Ruchu
  2. Teodor Peterek (9 meczów w reprezentacji Polski) – 1939-1941 grał w BSV, 1942 powołany do Wehrmachtu, podczas pobytu we Francji poddał się wojskom alianckim, a następnie trafił do Wojska Polskiego, wrócił do Polski w 1946, po powrocie przesłuchiwany przez UB. Grał jeszcze w latach 1947-1948 w Ruchu
  3. Edmund Giemsa (9 meczów w reprezentacji Polski) – powołany do Wehrmachtu zdezerterował i poprzez francuski ruch oporu przedostał się do 2. Korpusu Wojska Polskiego we Włoszech, po wojnie zamieszkał w Anglii, nigdy już nie odwiedził Polski (to jest raczej ten piłkarz, którego w PRL skazano na zapomnienie)
  4. Ewald Urban (9 meczów w reprezentacji) – 1939-1941 grał w BSV, powołany do Wehrmachtu nie wrócił do Polski
  5. Eryk Tatuś (1 mecz w reprezentacji) – grał w BSV i działał w konspiracji, za co został skazany w PRL na 1,5 roku więzienia, w 1965 wyjechał do Niemiec
  6. Karol Dziwisz (2 mecze w reprezentacji) – 1939-1945 grał w BSV, 1945-1946 w Ruchu
  7. Emil Dziwisz 1942 – jako żołnierz Wehrmachtu zginął pod Donieckiem
  8. Henryk Mikunda powołany do Wehrmachtu, pod Monte Cassino przeszedł na polską stronę. Walczył w II korpusie gen. Andersa. Wrócił do Polski w 1947 roku
  9. Fryderyk Skrzypiec Grał w BSV. Po wojnie pozostał w Niemczech
  10. Walter Brom 1940-1944 w BSV, po wojnie w Ruchu od 1945
  11. Jan Przecherka wcielony do Wehrmachtu przeszedł na stronę aliancką, wrócił do Polski w 1947 i do 1952 grał w Ruchu
  12. Emil Fica grał w BSV, w 1946 wrócił do Polski i grał w Ruchu
  13. Zygfryd Czempisz zginął w czasie II wojny światowej

Z 13 kolegów Wilimowskiego 2 zginęli podczas wojny, 2 pozostali po wojnie w Niemczech, 3 przez całą wojnę grali w BSV, a potem wrócili do Ruchu, a 6 walczyło po stronie aliantów. Ale dziennikarz „Gazety Wyborczej” tak pisze, żeby wyszło na odwrót!

Drugi argument – jakże chwytający za serce – Wilimowski nie mieszał sie do polityki, on po prostu chciał grać w piłkę. Jakby w Polsce wtedy „robiło się politykę”, a nie walczyło o wolność kraju! No to przypomnijmy, jak to wyglądało:

 

1941

28.05.1941 – do obozu Auschwitz trafia Maksymilian Maria Kolbe

01.06.1941 – mecz Rumunia - Niemcy 1:4, debiut Wilimowskiego, 2 bramki

15.06.1941 – mecz Niemcy - Chorwacja 5:1, 1 bramka Wilimowskiego

26.07.1941 – we Lwowie ginie Kazimierz Bartel, matematyk, premier rządu RP

24.09.1941 – członkowie koalicji antyhitlerowskiej podpisują Kartę Atlantycką

05.10.1941 – mecz Finlandia - Niemcy 0:6, 3 bramki Wilimowskiego

16.11.1941 – mecz Niemcy - Dania 1:1, Wilimowski bez bramki

07.12.1941 – atak Japonii na Pearl Harbor

1942

22.07.1942 – rozpoczęła się likwidacja warszawskiego getta

23.07.1942 – utworzono obóz zagłady w Treblince

16.08.1942 – mecz Niemcy - Rumunia 7:0 w Bytomiu, 1 bramka

12.09.1942 – powołanie Armii Polskiej na Bliskim Wschodzie

03.10.1942 – pierwszy udany start i lot pocisku rakietowego V-2

14.10.1942 – powstaje Ukraińska Powstańcza Armia

18.10.1942 – mecz Szwajcaria - Niemcy 3:5, 4 bramki

01.11.1942 – mecz Niemcy - Chorwacja 5:1, 2 bramki

10.11.1942 – formowanie 8 Pułku Artylerii na Bliskim Wschodzie

22.11.1942 – mecz Słowacja - Niemcy 2:5, bez bramek

04.12.1942 – powstaje Rada Pomocy Żydom „Żegota”

1943 - 45

Niemcy rozwiązują reprezentację, by wszystkie siły skupić na wojnie, Wilimowski grywa w klubie, w reprezentacjach okręgów (w tym rownież w reprezentacji Generalnej Guberni!)

"On tylko chciał grać w piłke"? Jakie to proste! 

Zapewne nie był Wilimowski zadeklarowanym hitlerowcem, nie zrobił też pewnie nikomu krzywdy (choć powstaje pytanie, co robił jako policjant – czy nigdy nie musiał nikogo zaaresztować za semicki wygląd na przykład?), ale swoim talentem wspierał propagandową machinę III Rzeszy, dawał hitlerowcom chwile radości i relaksu, w czasie gdy jego koledzy w większości przelewali krew za Polskę.

 

 

Brak głosów

Komentarze

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#147048

A wiesz... To bardzo trafna charakterystyka gazowników.

Vote up!
0
Vote down!
0

___________________________________

Pozdrawiam każdym słowem

#147083

Dziedzictwo KPP ciągle tam najważniejsze: wszyscy wokół dobrzy, tylko o Polakach pisać z małej litery. Co za wszy!

Kapitalna robota!

Dzięki wielkie! I serdecznie pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

Warszawa1920

#147062

Wielkie dzięki za komplement :-)
Ale nie użyłbym słowa "wszy". I z wiadomych względów, i dlatego, że to coś dużo poważniejszego.

Vote up!
0
Vote down!
0

___________________________________

Pozdrawiam każdym słowem

#147085

Większość z nas chce tylko żyć !!!!, a bohaterem zostaje sie raczej przez przypadek .To taka banalna prawda ;

A wracajac do twojgo bohatera ; sam okreslał się jako GORNOSLAZAK ,
Dla Polski rozegrał 22 spotkania , dla Niemiec tylko 13 - kto wie jak potoczyłyby sie jego losy gdyby nie II wojna.

W JEDNYM MASZ RACJE, NIE JEST TO POSTAWA GODNA NASLADOWANIA I PROPAGOWANIA ; choc dzisiaj w zupelnie innym kontekscie sa np. Klose , Podolski a w druga strone Obraniak .

NIE MIESZAJ W TO WSZYSTKO NEOSTALINIZMU ZŁOTYCH ZNIW I GW !

Vote up!
0
Vote down!
0

Maciej61

#147071

Podpisuję się obiema ręcyma :-)

Vote up!
0
Vote down!
0

___________________________________

Pozdrawiam każdym słowem

#147121

 Autor - Sadzę że trafiłeś na dobry trop. Ta tendencyjna praktyka GWna i Złote żniwa bardzo dobrze do siebie pasują jak sierp do młota.

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#147111

Dla mnie to po prostu dwie strony tego samego medalu - nienawiści do Polski.

Vote up!
0
Vote down!
0

___________________________________

Pozdrawiam każdym słowem

#147120