Diabłoman

Obrazek użytkownika miarka
Kultura

 “Tak jak chłopoman (np. Wyspiański) – to osoba nadmiernie zainteresowana chłopami”, tak i diabłoman - to osoba przesadnie zainteresowana diabłami. Mania to dość powszechna, choć wstydliwie wypierana. To ciekawe zjawisko socjologiczne, a nawet psychiatryczne, choć popularyzowane z pewną taką nieśmiałością, bo gruntujące panującą nam lewacką patokrację. Otóż to lewactwo swoimi ideologicznymi korzeniami swoje soki życiowe czerpie z faszyzmu i satanizmu właśnie, będącego religią diabłów, demonów i ich sługusów wszetecznych.

Nadmiernie zainteresowana, to i przebierająca miarkę, a jak tak to i niebezpieczna, więc i sprawy, która grozi problemami zlekceważyć nie można. Trzeba też przyjrzeć się zarzutowi, bo może to sam Zły rzuca fałszywe oskarżenia, bo w ten sposób nie chce, żeby się nim interesować.

Gdyby zapytać się kogoś mądrego, profesora jakiegoś, od bydła, czy od much plujek na przykład, skąd to diabłomaństwo w Polsce się bierze, to by odpowiedział – nie wiem.

Pokuśmy się więc o małą analizę sami.
Wszyscy znamy historię na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że diabłomania ma swoje początki już w czasach Kazimierza Wielkiego. Wtedy to mnisi po klasztorach snuli rozważania ile to diabłów może się zmieścić na główce szpilki.

I co – widział to kto? Widział choć jednego? Ale straszenia to było co niemiara. Obrazy piekła malowano bardzo barwnie. I z całym okrucieństwem rozumianej wprost sprawiedliwości

, ale dla ładu społecznego było to konstruktywne. No, ale to średniowiecze. Patrzmy dalej.

Powszechną wiedzą Polaków jest to, że potem diabły rozpijały polskiego chłopa - a żeby dla nich bezwysiłkowo, bez konieczności noszenia chłopów po knajpach zgodnie z pierwotną zasadą “Diabli go ponieśli”, to podstępnie zakładając karczmy w newralgicznych punktach, najlepiej w centrach miast i w pobliżu szkół kościołów, zakładów pracy i miejsc zamieszkania chłopów z babami. Bo to baby były wtedy w szczególnej misji pod nazwą: “Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. Dopiero z czasem zostały posłami do Sejmu ustawodawczego – dla niepoznaki “z demokratycznej woli wyborców” (choć w demokracji satanistycznej, typowej dla cywilizacji kłamstwa (szatan jest ojcem kłamstwa), ale kto by się takimi szczegółami przejmował, że w prawdziwej demokracji diabelskich misji by pełnić nie mogły tak one, jak i ich “społeczni” naśladowcy).

“Egzemplifikacją tego wrednego poczynania jest (współczesny) telewizyjny serial "Ranczo", gdzie chłopi są skutecznie rozpijani na ławeczce”.

Później skończyło się średniowiecze, a przyszedł Luter. Jego nazwisko było synonimem diabła, ale diabłów szybko ubyło. Bo Luter powiedział, że Bóg zanim został Bogiem to najpierw był diabłem i ... zaczęło się. Bo każdy już chciał być diabłem, żeby być jak Bóg, by móc samemu decydować co jest dobre, a co złe... Jak by już wszyscy zostali diabłami, to pojęcie diabelstwa odeszłoby do historii.

A diabłu jego sztuczki najlepiej wychodzą, kiedy to ludzie nie widzą go, nie widzą jego roli, kiedy myślą, że to oni tak sami z siebie... tacy zdolni, tacy przezorni, mądrzy i inteligentni... a jacy cwani, jacy chytrzy...

I już by im było jak w niebie, tylko ci katolicy uparci... Oni się z tym nigdy nie zgodzili. Oni wciąż twierdzą, że tak się nie da żyć. Już tyle lat się dało, a oni twierdzą, że się nie da... Budzą niepokoje sumień. Budzą i chęci przesady, by diabelskość uznawać za normalność, by wymuszać wręcz przywileje “po diabelsku zwane prawami” za obnoszenie z diabelskością, a dyskryminację dla tych, co się do diabelskiej ideologii przyłączyć nie chcą.

To za ich sprawą teraz może nie tyle diabłofobia, co diabłomania kwitnie – kwitnie swoim przeraźliwym, demaskatoskim wrzaskiem. 

Diabelskie koła, diabelskie młyny. Jeden to już ma nawet 165 metrów wysokości...

A to nie wszystko.

W centrach miast stawia się też takie diabelskie ohydy, jak np. warszawska tęcza chaosu LGBT.

To też diabelski młyn, tylko, że jego oś i napęd są w samym piekle, zaś widzimy tylko jego górną część. I tu nie ludzie się wożą, żeby patrzeć z góry na świat, ale same diabły z głębi piekielnych czeluści przychodzą do nas, żeby to baby nie miały za daleko, żeby w diabły chodzić, a i chłopy, co już w babskie ślady poszły by nie musiały się wstydzić, tylko na tym kole jak same diabły z całą bezczelnością wyłazić na wierzch, na świat. Teraz to diabły robią sobie wycieczki do nas, do ich ziemi najwyraźniej obiecanej im przez Lutra, gdzie ludziska głupie nawet z dzieciątkami o krwi najniewinniejeszej przychodzą, takie to modne i takie poprawnopolityczniejsze... ale może to moje urojenie?

Może tam już nie ma żadnego diabła?

Tak, tylko skąd się biorą ci uwiedzeni LBGT – czy to ideologia chaosu, która się za tym wykorzystaniem tęczy kryje, ich uwiodła, czy diabelskie obiecanki ich uwiodły, uczyniły niewolnikami ich emocji i pożądliwości tego, co im nienależne, co im nienormalne?

Chyba teraz się już nie da “staropolskim zwyczajem” zaśpiewać: “Oj, Dana Dana, nie ma szatana”. Ale może raczej pijacką Pieśń gotowanych żab: “Nie ma buta, nie ma buta – no to je...but”? O tak, to się da jeszcze – tylko jak długo ?

[wpis inspirowany elementami wpisu @jazgdyni: “Żydoman”].

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.2 (18 głosów)

Komentarze

C.S.Lewis w "Listach starego diabła do młodego" pisze,że największym sukcesem diabła jest dzisiaj to, że ludzie w niego przestali wierzyć.Pozdrawiam 5+

Vote up!
8
Vote down!
-3

Verita

#1454381

I to mnie właśnie skłoniło do napisania tej notki. Od czasów Świętego Tomasza z Akwinu i zaraz po nim następującego długiego okresu chwały katolicyzmu trwa rozmiękczanie wiary.
Jednak by temu zaradzić, to kwestia wytłumaczenia ludziom, bo ci uwiedzeni LGBT wcale się nie biorą z porywającej kolorami ideologii, tylko z łatwowiernej wiary szatanowi, jego obiecankom-cacankom, co to się muszą żle skończyć.
Pozdrawiam
miarka

Vote up!
8
Vote down!
-3
#1454383

Witam

 

Oczywiście zaciekawiło mnie twórcze użycie mojego wpisu. I muszę przyznać, że nieźle to wyszło.

Pragnę tylko dodać małą uwagę: ja widzę różnicę pomiędzy zaineresowaniem szatanem i czarną stroną mocy, a zainteresowaniem złem i czynieniem zła. To się nie zawsze pokrywa. No i oczywiście tych drugich jest znacznie więcej.

 

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
-1

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1454397

... - Samo uznanie szatana za swojego pana nie jest konieczne, by czynić zło - to mogą być różne podejścia. Wtedy człowiek sam staje się jakby "złym bogiem", diabłem i demonem czerpiącym siły z czynienia zła razem.

Zgadza się i że tych drugich jest znacznie więcej, bo i ludziom coraz trudniej przychodzi zdobywanie się na szczerość w patrzeniu na siebie.

Szatan już dba o to, by jego "cywilizacja kłamstwa i śmierci" (czyli antycywilizacja) postępowała niepostrzeżenie.

W tym sensie diabłomani - sataniści oddają nam tu przysługę jawnie wskazując zagrożenia dla naszego człowieczeństwa.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
5
Vote down!
-2
#1454410

Świat relatywizmu zatracił instynkt samozachowawczy.  I nie widząc grzechu, przestał dostrzegać jego sprawcę - Szatana.  W konsekwencji  -  brak piekła.

Co innego niebo.  Ostatnio do mnie dobiegło, że „Wszyscy się tam znajdziemy, wszyscy.”  („Tutti noi ci troveremo lassù, tutti.”)

Vote up!
4
Vote down!
0

kassandra

#1454398

"nie widząc grzechu, przestał dostrzegać jego sprawcę - Szatana"

Całe chrześcijaństwo to szkoła, by nie patrzeć na grzech od strony jego litery (bo wtedy staje się praktycznie zwykłym prawem, którego złamanie ktoś jeszcze winowajcy musi udowodnić, ktoś musi przyłapać, ktoś musi wyegzekwować karę), tylko od strony jego ducha - od strony jego wpływu na drugiego człowieka i relację do Boga.

A takie patrzenie na naukę Kościoła o grzechu od strony prawa wróciło z protestantyzmem – stąd i wielkie jest niebezpieczeństwo ze strony tej licznej grupy religii i sekt bliższych judaizmowi talmudycznemu i islamowi jak samemu chrześcijaństwu mimo zachowywania form zewnętrznych chrześcijaństwa..

Również ekumenizm widzę jako zabójczy dla Kościoła wszędzie tam, gdzie się opiera na wspólnym prawie, czy kompromisach prawnych, bo to w praktyce i wypieranie się swojego ducha i brudzenie swojej czystości.

Również to „Wszyscy się tam znajdziemy, wszyscy.” Nie uwzględnia roli szatana. Bóg daje wszystkim szansę na niebo, ale zaraz przychodzi szatan i ją im odbiera. W rezultacie do nieba trafią tylko ci, co sobie wiary wydrzeć nie dadzą, którzy w reakcji na pokusy jeszcze zaostrzą swoją ortodoksję.

Papież Franciszek jest tu wielkim optymistą obiecując niebo wszystkim go słuchającym, a nie uświadamiając im, jak wielkiej pracy i ofiary z ich strony to wymaga. Przecież oni mogą tego nie wiedzieć. To chyba też ma źródła protestanckie – to traktowanie wiary jako czegoś posiadanego według własnego przekonania, a w rzeczywistości nie posiadanie, bo nie potwierdzanego czynami z wiary płynącymi, bo nie potwierdzanego trwaniem w cnotach i czystościach wierze towarzyszących.

Nauka Jezusa jednak była tu w całkiem innym kierunku – Jezus wręcz ograniczał jakieś roszczenia ludzi do nieba. Wciąż wskazywał jak trudno się tam dostać. To święty Jan Chrzciciel ma być w królestwie niebieskim najmniejszy – to każdy, kto się chce tam dostać musi dokonać dzieł większych jak on.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
4
Vote down!
-2
#1454414

Diabeł jest złą częścią natury każdego znas, czasem uśopioną, budzącą się w różnych momentach zycia. Te wszystkie "koła", "tęcze" itd to po prostu przemysł uwodzący mlodych "nowoczesnością", " odrzuceniem starych dogmatów" owsiakowym - "róbta co chceta". Jest prymitywna formą zagospodarowania samotnych , czujących się odrzuconymi, "odmiennych" choćby ze względu na seksualna orientację...by się go pozbyć trzeba niewiele - jak Jezus przygarnąc każdego , dać poczuć jednośc i wspólnotę bez wstępnych warunków...

Vote up!
4
Vote down!
0

Yagon 12

#1454400

Nie można się z tym zgodzić, że "Diabeł jest złą częścią natury każdego znas". Jedynie od czasów grzechu pierworodnego mamy skłonność do grzechu - skłonność nad którą jesteśmy w stanie zapanować.

Jezus (w 100% Bóg i w 100% człowiek) w Ogrodzie Oliwnym wyraźnie to powiedział, że szatan nie ma w Nim nic swego.

Diabeł wobec natury człowieka wciąż pozostaje rzeczywistością zewnętrzną. Człowiekowi może się tylko wydawać, że jest jego częścią i że nad nią panuje, bo jest odwrotnie – kiedy już w alians z diabłem wejdzie, to on przejmuje panowanie, to on zniewala człowieka, to on go czyni częścią swojej natury.

Także Te wszystkie "koła", "tęcze" itd” to dopiero gdzieś na trzecim planie “przemysł uwodzący mlodych "nowoczesnością" ...”, czy (na drugim planie) ideologia, bo na pierwszym planie jest sam diabeł – jego moc, jego “wyrastanie ponad”, nawet ponad prawdę o naturze i logice, wyrastanie uzurpatorskie dla zwodzenia naiwnych. Na pierwszym planie jest władza – uzupatorska i przelotna (bo nie oparta o panowanie nad sobą samym), ale dająca możliwość porządzić sobie, poswawolić, poużywać bez martwienia się o konsekwencje – wbrew odpowiedzialności, bo i wbrew wolności. Na pierwszym planie jest oferowana przez diabła bezkarność (choć za cenę zatracenia duchowego, czyli ograniczenia się w swoich aspiracjach do “tu i teraz”).

To nie ten przemysł wyrażany przez “koła”, “tęcze”, czy gdzie indziej “pontony” “Jest prymitywna formą zagospodarowania samotnych , czujących się odrzuconymi, "odmiennych" choćby ze względu na seksualna orientację”, bo to sprawa wtórna. Pierwotną zaś jest ich “duchowa produkcja”. Pierwotną jest pokazywanie atrakcyjności diabelskiej oferty.

Oferty przebiegle ukrywającej, że służy wyrażaniu szatańskiej nienawiści do człowieka, do wciągania go w dzieło samozatracenia. Ofery, w której ukryta jest czekająca tych co ją podejmą samotność, odrzucenie, “odmienność”.

W sumie to sugerujesz, że “samotność, odrzucenie, “odmienność”” są czymś naturalnym z czym mamy się pogodzić i przygarniać nimi dotkniętych, bo jak nie to ich przygarnie cały ten “diabelski system”. Myślę, że się mylisz, bo oni już są częścią tego systemu, a nawet, że chcą w nim być. Myślę wręcz, że nie da się ich wyrwać z niego wbrew tej ich woli.

To oni sami wybrali swój stan “samotności, odrzucenia, “odmienności”” stan wbrew naturze ludzkiej. Teraz zaś ich oczekiwania wobec ludzi żyjących zgodnie z natura polegają na tym, żeby ich nienaturalną postwę uznali również za naturalną – wbrew logice.

A wbrew logice to i sam Bóg nie postępuje.

Nadto oczekujesz, że kierujący się natura  “jak Jezus przygarną każdego , dadzą mu  poczuć jednośc i wspólnotę bez wstępnych warunków...”.

Otóż Jezus tak nie postępował - Jezus tylko każdemu dawał szansę. A warunki to stawiał na każdym kroku. Weźmy słynną obronę i przygarnięcie jawnogrzesznicy – ono było oparte o warunki: 1. Idź. 2. Nie grzesz więcej.

W samych słowach “jedność” i “wspólnota” jest mnóstwo warunków, które trzeba spełnić, żeby do nich należeć. Tego nie da się komuś dać kto sam bardzo tego nie chce, kto nie jest gotów zrobić wszystkiego co w jego mocy dla pełni tej jedności, czy trwałości tej wspólnoty dla dobra jej samej przede wszystkim. To nie tylko ofiara z siebie, ale najpierw pojednanie, wyrzeczenie się zła i grzechu wszelkiego, chęć naprawy win... “Wspólnota bez wstępnych warunków...” to mżonka.

Nawet najprymitywniejsza banda przyjmuje na określonych warunkach – jakże więc mogłoby ich nie być w przyjmowaniu do wspólnoty?

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
5
Vote down!
-2
#1454423

„ Jedynie od czasów grzechu pierworodnego mamy skłonność do grzechu - skłonność nad którą jesteśmy w stanie zapanować.”

Uważam, że warto tej prawdzie poświęcić sporo swojego cennego czasu.

Wrodzoną skłonność do grzechu postrzegam jako niedomknięte drzwi do mojego wnętrza. Drzwi, których nikomu po tej stronie życia nie da się zupełnie zamknąć. Drzwi niedomknięte jednak tylko na tyle, że prześlizgnąć się przez tą szparę może jedynie zewnętrzny głos, czyli pokusa. Pojawienie się samej pokusy nie jest jeszcze czymś nagannym, bo niczym nie skutkuje. Dopiero ulegnięcie pokusie daje negatywny skutek. Dotychczasowy wewnętrzny porządek zostaje zakłócony. Sumienie wówczas alarmuje i nakazuje usunięcie awarii poprzez konfesjonał i pięć warunków sakramentu pokuty. Jeśli skorzystam, wszystko wraca do normy, jeśli nie, pozostaje zakrzyczeć sumienie. Czyli je okłamać. By nie wywlekało. Bo boli. No bo niby w końcu nic takiego się nie stało. Było – minęło.

Czy oby na pewno było – minęło ? Czas pokusy mógł być dla mnie błogosławioną chwilą w kształtowaniu swojego człowieczeństwa. Mógł, gdybym wcześniej wziął się z nią za bary i ją zwyciężył. Uodporniłbym się w ten sposób na podobne, o podobnej mocy niespodzianki. Jeśli nawet przegrałbym, miałbym szansę u kratek konfesjonału usunąć awarię. By wejść w dalsze życie bez obciążeń. Gdy jednak zakrzyczę swoje sumienie, do wcześniejszego grzechu dorzucę jeszcze kłamstwo. Szczelina w drzwiach niezauważalnie się poszerzy, a ja mogę już przyjąć następną, o większej mocy pokusę. I uchylać drzwi coraz szerzej.

Gdy z czasem drzwi wystarczająco są już otwarte, wchodzi szatan. I gospodarzy się jak u siebie.

Czas zniewolenia poprzedza długi czas ulegania coraz to większym pokusom. To jednocześnie czas coraz bardziej wyrafinowanego zakłamywania swojego sumienia. Aż do zupełnego, bezwolnego zatracenia się w rozpoznawaniu dobra i zła, prawdy i kłamstwa.

Recepta na tą dolegliwość nie jest skomplikowana. Choć nie jest łatwa. Jest też rozłożona w czasie. Trzeba wrócić tą samą drogą. I zamknąć niezamkniętą przeszłość. To, co z tej przeszłości zamknąć się da.
Żeby swoją niechlubną przeszłość zamknąć, trzeba tą przeszłość najpierw rozpoznać, ażeby ją prawidłowo rozpoznać, potrzeba wewnętrznej zgody na powolne odkłamanie się z wieloletniego samozakłamania.

Pozdrawiam.
dratwa3

Vote up!
5
Vote down!
0

Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.

#1454447

Bardzo ładnie to opisujesz. To rzeczywiście trudne i bolesne dotrzeć w swoim sercu do całej prawdy o sobie i to od wczesnego dzieciństwa. Diabłu w jego bojach o nasze dusze nie trzeba aż otwartych drzwi - czy fraków, z które może nas łapać. Starczają jakieś ujmy na honorze choćby z powodu nie dość szybkiego zareagowaniana czyjąś krzywdę, albo niezdecydowania, czy ogólniej rysy na monolicie charakteru z powodu jekichś niepełnych wybaczeń sobie, czy szczególnie groźnych pozornych tylko wybaczeń swojemu winowajcy, czasami jakieś blizny po grzechach już odpokutowanych... Szatan już ma swoje sposoby, by "z igły zrobić widły".

Rzeczywiście trudno jest być pewnym, że w swoich bojach z szatanem aktualnie panuję nad swoją skłonnością do grzechu, ale to jeszcze nie problem, bo nie jestem sam, bo zawsze mogę liczyć na pomoc Tego, który już szatana pokonał, który jest mu w stanie  o tym przypomnieć. Zawsze też mogę liczyć na swojego anioła stróża, a w razie czego to i na pomoc całej anielskiej armii.

Ważne, by umieć zadbać o soją zdolność do zapanowania nad swoimi grzesznymi skłonnościami, by wciąż mieć władzę nad sobą, nad swoją świadomością rzeczywistości, nad swoją wolną wolą.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
3
Vote down!
-3
#1454459

Dziękuję za dobre słowo :)

" Starczają jakieś ujmy na honorze..."

Zazwyczaj od tego zaczyna.
Nikt rozsądny nie kupiłby od razu kłamstwa dużego kalibru.
Za bardzo brutalne i oczywiste.
Najpierw więc rozmiękcza.
A później, czym dalej w las, tym większa ciemność.

Powinienem przy tym zaznaczyć,że powrót do normalności nie jest możliwy bez Bożej interwencji. Szósta prawda wiary mówi zresztą, że Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna.
Człowiek sam z siebie może sobie podłubać tylko w nosie. I to tylko we własnym nosie.

Pozdrawiam.
dratwa3

Vote up!
5
Vote down!
0

Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.

#1454467

... tylko z tym "zaznaczyć,że powrót do normalności nie jest możliwy bez Bożej interwencji", to nie piszę o tym świadomie. 

A to dlatego, że nigdy nie wiem tak od razu, czy rzeczywiście potrzebuję jakichś specjalnych darów czy łask Bożych, czy już je mam, tylko z nich nie korzystam - mam np. jakieś nieuświadamiane sobie talenty, których nie poznam dopóki nie wyruszę w drogę, mam potencjał przyjaciół, którego nie poznam, dopóki nie dowiedzą się o biedzie w jakiej się znalazłem, mam rezerwy, które błędnie przeznaczałem "na lepsze czasy", a które powinny być przeznaczone "na czarną godzinę". Mogę też mieć potencjał, który dopiero moi przyjaciele, czy moje miłości mi uświadomią...

Niejeden już zauważył, że Bóg najchętniej pomaga tym, którzy już pomagają sobie, którzy nie chcą być nikomu ciężarem, a swoje problemy starają się rozwiązywać sami.

Nieuczciwym by więc było prosić o coś co już mam.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
4
Vote down!
-3
#1454475

że Bóg najchętniej pomaga tym,
którzy już pomagają sobie.
Nie zawsze jednak można wskazać moment,
od którego zaczęła się ta pomoc sobie.
Myślę, że jeśli nie była to nasza modlitwa,
mogła to być prośba naszych bliskich.
Żywych czy " zmarłych ".
Ci, którzy sami pomagają sobie,
raczej nie oczekują pomocy od Boga.
A Bóg szanuje wolną wolę człowieka.

Przeglądając Biblię zauważyłem,
że Chrystus nie wychodził na łapanki.
Nikogo na siłę nie uszczęśliwiał.
Cierpliwie na człowieka czekał.
Na człowieka z konkretną postawą.
Tylko postawa pokory uzdalnia do szczerej prośby.
I przyjęcia niezbędnej pomocy.

Uważam że, ażeby wrócić do normalności,
niezbędna jest choć namiastka pokory.
Przyznać się do słabości i przeprosić.
Później poprosić. Serdecznie poprosić.
Reszta to już kwestia czasu.

Pozdrawiam.
dratwa3

Vote up!
4
Vote down!
0

Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.

#1454483

KŁAMANIE wywodzą się z (j)elit PRetorian ... zawodowo zaprzeczających prawdzie parlamentarnej ?

KłaMANIE to dopiero obiecadło politycznych mani - wyższości PRasowych ?...

PRasa „pijaru” politycznego propaguje propagandę „sukcesów” administrowania patoLogicznymi maniami i emituje inne nielimitowane kłaMMANIE rodzimych drapieżników - w owczych skórach ( od znanych „ łowców skór”) - z rodziny = mafii ssaków, wysysających koryta budżetu = kapitału tubylczych podatników RP...

SZATANIE ... szata nie ma zdobić - ma zgubić i dobić nadzieję, na dzieje rozwojowe polskiej młodzieży w „:gospodarce” z politycznej odzieży...

-Takiej jak togi umożliwiające swobodne zwisanie i powiewanie prawdy pod togami nosicieli SZAT-tog-ANÓW ...

Sądzić by można, że w togAch, konstrukcyjnie umożliwiających swobodną, fryWolną i destrukcyjna interpretację, policyjnych dowodów - społecznie wykrytych zbrodni przeciwko LUDzKości polskich miast i wsi .

SYSTEMowa mania kłaMania "politycznego" + LUKI,Lak i tusz w prawie robią wielką różnicę...
( ujemny bilans handlowy ) robiąc za wielki mechanizm różnicowy umożliwiający skręcanie prawa we wszystkie zaułki stron korumpujących „ strony sądzące” (korzyściami władzy)

KŁAMANIE są ŻYWIcami, impreGnatami, POkos(z)tamim uszczelniającym bezczelności platform towarZyskiEgo marketingu politycznego, podszywającego się pod ETYKIetkę „Państwa Prawa”...

- na podstawie jakiego certyfikatu – międzynarodowego, czy tylko od jakiejś uni - uni to robią ?

Pozdrawiam +5.

Vote up!
5
Vote down!
-1
#1454408

... kłamstwo jest trwałym elementem manipulowania opinią publiczną przez specjalistów od PR. To, że to istnieje i w gospodarce i ekonomii i w kręgach władzy, oraz służebnych jej mediów nadających na rynek publiczny świadczy tylko, że to nie są kręgi polityki, a antypolityki, a także, że demokracja, której fundamentem jest prawda, umarła.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
5
Vote down!
-2
#1454424

sam w sobie nie jest pomiotem szatana? Skąd się to diabelstwo wzięło,podobnie jak kampanie wyborcze? A na dodatek to wszystko zinstytucjonowali a podatnicy na to płacą. Co to za niedojrzały polityk ,który sam od siebie nie potrafi określić swoich planów i celów tylko potrzebuje sztab "specjalistów" aby mu napisali co ma mówić ?...To jest chore aż do samego ruskobulu. Co za czasy?Bójcie się Boga !

Vote up!
4
Vote down!
-3

Verita

#1454446

PR to pomiot szatana. Każdy, kto pochwala zło w tym kłamstwo, pochwala szatana - zło wcielone i ojca kłamstwa.

Każdy, kto świadomie i dobrowolnie robi cokolwiek, co służy złu, służy i szatanowi, jest w jakimś sensie satanistą. I nie ma tu znaczenia, czy uczestniczy formalnie w jego kulcie, czy nie, a nawet, czy w niego wierzy, czy nie, 

A PR jest formą kultu szatana. Każde kłamstwo w nim zawarte jest pokłonem szatanowi. Każdy zysk na nim osiągnięty jest okupiony krzywdą niewinnej ofiary.

Natomiast kampanie wyborcze same w sobie nie muszą być złe. Dobre będą, gdy będą służyły w pierwszym rzędzie wspólnocie, która dokonuje konkretnych wyborów, a nie zaintyresowanym osobom, czy instytucjom, nie stronom spoza wspólnoty. To idzie przypilnować

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
4
Vote down!
-3
#1454451