Europejskie Eldorado (16) – Polscy naukowcy za linią autową UE. Pytanie 12

Obrazek użytkownika Satyr
Kraj

Odpowiadając na kolejne pytanie, czuję niedosyt, ponieważ zamieszczona tu odpowiedź jest bardzo skrótowa i tym samym nie wyczerpuje tematu. Pełna odpowiedź zajęła by co najmniej 180-200 stron. Ta ilość stron świadczy o tym, że polska nauka na tle zjednoczonej Europy wymaga pokazania w bardziej jaskrawych barwach i jej „zamordyzm” dokonany przez (nie)polskich negocjatorów i (nie)rządzących w RP pod batutą Leszka Pierwszego Szyderczego.

 

  

12.  Czy kraje Europy Zachodniej popierają przyspieszenie rozwoju nauki w Polsce, czy też polscy naukowcy są… solą w oczach brukselskich możnowładców?

 

Zdawałoby się, że odpowiedź jest bardzo prosta i musi brzmieć jednoznacznie: – tak, popierają, skoro polscy naukowcy otrzymują granty z UE na prace badawcze. Niestety, tak nie jest. Słowo „europejskość” powinno przecież do czegoś zobowiązywać, a więc także do wspierania jak najsilniejszego rozwoju nauki, oświaty, kultury. Tak powinno być, ale dla bogatych krajów UE liczą się tylko ich własne interesy, a w tych interesach bardzo egoistycznie pojmowanych, wcale nie leży przyspieszenie rozwoju nauki w Polsce, które mogłoby oznaczać zarazem przyspieszenie polskiego rozwoju gospodarczego, a więc i zwiększenie konkurencyjności gospodarczej Polski. Wyraźnie powiedział o tych realiach w grudniu 2001 r. prof. Bogdan Ney z Centrum Upowszechniania Nauki Polskiej Akademii Nauk.

 

Mówiąc o różnych wciąż kursujących mitach, prof. Ney ostro skrytykował zmitologizowaną wiarę w cudzą opiekę nad polską nauką. Powiedział: „Wchodzimy do Unii Europejskiej, polska nauka już uczestniczy w piątym programie ramowym UE, niebawem będziemy startować do szóstego programu ramowego, jesteśmy członkami OECD, współpracujemy naukowo dwustronnie i wielostronnie z wieloma innymi państwami i instytucjami międzynarodowymi; czy – wobec tego – potrzebna jest nam własna polityka naukowa, a zwłaszcza własna strategia i program rozwijania zaawansowanej techniki? Otóż nie tylko przekonanie własne, lecz i doświadczenia innych krajów wskazują, że wiara w cudzą opiekę i zewnętrzne sterowanie rozwojem jest mitem. Zresztą na czymże miałaby ona polegać? Czyż inni mieliby mieć cel w budowaniu sobie pod bokiem konkurenta, który byłby zdolny do opanowywania intratnych sektorów rynku? Pokłosie prywatyzacji polskiej gospodarki, zwłaszcza przez kapitał zagraniczny i międzynarodowy przejmujący duże zakłady przemysłowe potwierdza tezę, iż sami musimy dbać o własne interesy, również – a może zwłaszcza – w sektorze zaawansowanej techniki i high-tech”. (Cytowałem za przedstawianym już wcześniej wydawnictwem Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego: „Dobre państwo ...” Warszawa, styczeń 2002 r. cz. II).

 

Jak wiadomo, w Polsce po 1989 roku ciągle trwa proces degradacji nauki, zapoczątkowany już w czasach rządów komunistycznych. Wbrew zapisom „Okrągłego Stołu” w 1989 roku, że wydatki na naukę będą stanowić 3-4 % dochodu narodowego, zaczęły one spadać w zastraszającym tempie – z 1,2 % dochodu narodowego w 1990 r. do 0,8 % w 1991 r., a w prowizorium na I kwartał 1992 r. zaledwie 0,4 %. W 1995 r. nakłady na naukę w budżecie wyniosły 0,53 % Produktu Krajowego Brutto (w tym czasie w Japonii 2,98 % PKB, zaś w Niemczech – 2,88 %).

 

Słynny francuski fizyk, laureat Nagrody Nobla, Georges Charpak (fot. po lewej), powiedział w 1997 roku: „Dowiedziałem się, że Polacy przeznaczają 0,5 % swego dochodu narodowego na badania naukowe i pomyślałem sobie, że musicie być chyba niespełna rozumu. (...) Wasze 0,5 % to dywersja przeciw Polsce i jej talentom! To zbrodnia!”. Głośne też było stwierdzenie byłego rektora Uniwersytetu Warszawskiego prof. Andrzeja Kajetana Wróblewskiego (fot. po prawej) pod adresem b. wicepremiera i ministra finansów – Leszka Balcerowicza, zarzucające mu, że: „...pan polubił plan zamordowania nauki polskiej!”.

 

Cytowany już wcześniej przeze mnie prof. dr hab. Andrzej Karpiński – sekretarz naukowy w pracach Komitetu prognoz „Polska w XXI wieku” przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk w cytowanej wcześniej książce „Unia Europejska – Polska. Dylematy przyszłości” pisał tak: „Ocenia się u nas, że po 1989 r. z Polski wyjechało na stałe około 150 tysięcy osób z wyższym wykształceniem, z tego co najmniej 20 % naukowców. Kraj opuściło już na stałe 20-30 % naukowców niektórych specjalności, pogłębiając i tak mocno odczuwalną lukę pokoleniową w nauce. W przypadku pełnej integracji niebezpieczeństwo to może się zwiększyć, zwłaszcza w świetle obecnie bardzo popularnej na Zachodzie tezy o „globalizacji” młodzieży, a więc o potrzebie wychowania nowego pokolenia już o identyfikacji europejskiej, a nie narodowej”.

 

Chciałbym posłużyć się tu przykładem, który dobitnie zobrazuje to, o czym pisał wcześniej przeze mnie cytowany prof. dr hab. Andrzej Karpiński. Otóż znany z uporu w dążeniu do obranego celu badań, zdolny naukowiec Instytutu Mechaniki Płynów na Politechnice Warszawskiej doc. dr inż. Marian Marek Pietralik – późniejszy dziekan Wydziału Mechaniki w filii Politechniki Warszawskiej w Płocku, został nie doceniony przez postkomunistyczne władze zarówno uczelni, jak i resortu nauki i szkolnictwa wyższego w Warszawie. Coroczne „obcinanie” funduszy na cele badawcze, wprost żenujące wynagrodzenie za pracę postawiło kropkę nad „i”, i przyspieszyło decyzję docenta Pietralika o rozstaniu się z uczelnią i… Polską. Wyemigrował bowiem do Kanady. Po dwóch latach pracy, wcale nie związanej z dotychczasowym profilem i po dopełnieniu formalności związanych z obywatelstwem oraz formalności nostryfikacyjnych, docent Pietralik zostaje wykładowcą w swoim zawodzie na uczelni w Montrealu. Dołącza do niego także żona – dr anglistyki (dotychczasowy adiunkt na Politechnice Warszawskiej) wraz z trójką nieletnich dzieci. Osiągnięcia naukowe, które doc. dr inż. Marek Pietralik opublikował na kontynencie amerykańskim, spotkały się z zupełnie innym wydźwiękiem niż w Polsce. Jego dorobkiem naukowym zainteresował się między innymi Ośrodek Badań Kosmicznych NASA w Huston w stanie Texas w Stanach Zjednoczonych. NASA  nawiązała ścisły kontakt z naukowcem, który zaowocował zatrudnieniem docenta w ośrodku naukowo-badawczym w stanie Kalifornia podległym NASA. Jego zdolności i upór w osiąganiu postawionych celów w pracy naukowej doprowadziły do znaczącego sukcesu, którym było zastosowanie jego wynalazku tj. – specjalnego rodzaju uszczelnienia, odpornego na wysokie różnice temperatur na złączach segmentów zbiorników ciekłego tlenu (niezbędnego do zasilania silników rakietowych) promu kosmicznego Columbia!

         

Konkludując ten wątek, wypada tylko westchnąć, że polscy naukowcy potrafią osiągać świetne wyniki naukowe wszędzie tam, gdzie stwarza się im odpowiednie warunki do pracy, czyli wszędzie, ale nie w Polsce. Wcześniej nie pozwalał na to „Wielki Brat ze Wschodu”, teraz „Wielki Brat z Zachodu”! Zatem polska myśl techniczna zasila przemysł obcych krajów, wpływa na jego rozwój, jeszcze bardziej podnosi high-tech. A polski przemysł w konfrontacji z obcym przemysłem, –   niestety już na starcie skazany jest na przegraną.

 

Po prywatyzacji wielu polskich zakładów okazało się, że kupujące je przedsiębiorstwa zachodnie wcale nie są zainteresowane utrzymywaniem, a tym bardziej rozwijaniem dotychczasowego polskiego zaplecza naukowo-badawczego w przejętych przedsiębiorstwach. Według A. Karpińskiego, po prywatyzacji niektórych zakładów, w tym zwłaszcza z udziałem kapitału zagranicznego, wyniki prac badawczych i nowe technologie kupowane są wyłącznie za granicą, często w pakietach. Towarzyszyło temu również słabnięcie kooperacji między przemysłem a zewnętrznym zapleczem badawczo-rozwojowym. Przykładem tego może być Politechnika Krakowska, w której silnie rozwinięta współpraca z Fiatem, po prywatyzacji tego zakładu, została sprowadzona niemal do zera. Natomiast po integracji RP z UE zjawiska te stały się na tyle powszechne, że już nie można mówić o jakiejkolwiek współpracy naukowców z sektorem przemysłu. O tym, że nie jest to zagrożenie tylko teoretyczne, świadczą doświadczenia innych krajów Unii, zwłaszcza krajów Europy Południowej, a częściowo również i Północnej (Irlandia). Już dziś gołym okiem widać, że kraje południowoeuropejskie, jak Hiszpania, Portugalia, Grecja – są praktycznie „ogołocone” z naukowców.

 

Inny polski naukowiec – Leszek Kuźnicki pisał na łamach „Nowego Życia Gospodarczego”(nr 19 z 1997 r.), iż: „Za bardzo poważny błąd uważam, że nie wymagamy od kapitału zagranicznego, który napływa do nas, i nie negocjujemy z nim w umowach obowiązku zakładania w Polsce laboratoriów na wzór zachodni. Tam większość korporacji utrzymuje własne instytuty czy ośrodki myśli technologicznej, w których udoskonala swoje produkty”. Z przywołanej wcześniej treści książki A. Karpińskiego jednoznacznie wynika, że w miarę wzrostu udziału kapitału zagranicznego w przedsiębiorstwach, wyraźnie postępuje zmniejszanie się zaplecza badawczo-rozwojowego. W niektórych z przemysłów o najwyższym udziale spółek z kapitałem zagranicznym nastąpiła niemal całkowita likwidacja zakładowego zaplecza badawczo-rozwojowego (A. Karpiński: op.cit, s.122). Przypominając, że w krajach UE w zapleczu tym pracuje 1,21 % wszystkich zatrudnionych, podczas gdy w Polsce niespełna 0,45 %, Karpiński stwierdził, że każdy spadek powiększa tylko dystans między nami, a tymi krajami. Dodał ponadto: „Nie wróży to najlepiej konkurencyjności naszej gospodarki, zwłaszcza opartej na innowacyjności, a nie na niższych cenach”.

 

Czy musimy się dziwić temu, że zachodnioniemieckie przedsiębiorstwa nie są wcale zainteresowane konkurencyjnością naszej gospodarki wobec nich? Jak się trafiło na głupich czy sprzedajnych rządzących Rzeczpospolitą, to trzeba to wykorzystać do końca. Oto ich styl myślenia.

 

      

 

Kolejne pytania i odpowiedzi w dalszych częściach cyklu.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.4 (19 głosów)

Komentarze

w opiekę Boską, ale nigdy w opiekę tych, którzy nas niszczą. Jeżeli u nas w kołach naukowych czy rządowych, panuje takie przekonanie to świadczy tylko ono o lenistwie intelektualnym i wygodnictwie. Najlepiej wychodzi się wówczas, gdy się u nas samemu sobą opiekuje. Oczywiście sytuacja u nas jest faktycznie taka, że na naukę nigdy nie ma środków budżetowych i to jest celowe działanie aby kompletnie zarżnąć polską naukę, bo to się mieści w programie likwidacji państwa polskiego.

Nie dziwię się zatem, że ci zdolni naukowcy opuszczają kraj i udają się tam, gdzie mogą się rozwijać. Zresztą Zachód bardzo chętnie przyjmuje u siebie naszych naukowców widząc w nich ogromny potencjał naukowy. Świadczy o tym fakt, że w Dolinie Krzemowej wśród kadry inżynierskiej 10% to Polacy a i w Europie mozna znaleźć polskie nazwiska przy poważnych projektach inżynierskich.

Można mieć tylko nadzieję, że przyjdzie czas, gdy z nabytym doświadczeniem naukowym wrócą do Polski w odpowiednim czasie bu dołożyć swoją cegiełkę do odbudowy ruin.

Pozdrawiam

 

Vote up!
7
Vote down!
0

Szpilka

#1438927

... wyrażające nadzieję, że w odpowiednim czasie,
kiedy to wyzbędziemy się "rozkładaczy" RP,
powrócą nasi naukowcy i odbudują polską naukę
z ruin, - dotyczy tylko niektórych naukowców.

 

Ja pozostałem w Polsce, choć miałem wiele propozycji.
Uważam, że tu jest moje miejsce na Ziemi, tu jest
moja Ojczyzna. Tu muszę czuwać, by któregoś dnia
nie przyjechał "gigantyczny spychacz" z logo PO
i nie zrównał instytutu z powierzchnią ziemi.

 

Tak, faktem jest, że ci naukowcy, którzy wyjechali -
mają możliwość prowadzenia (kontynuacji) swoich
badań i prac twórczych i to za... bardzo duże
pieniądze. Ale robią to w większości przypadków
z powodu... osiągnięcia swojego prywatnego
wysokiego standardu życia. Nawet słyszałem
zdanie wielu z nich, cyt.: "tam ojczyzna moja,
gdzie są dla mnie pieniądze"
.

Dla mnie były to obrzydliwe słowa!

 

Pozdrawiam,

     
 

Vote up!
9
Vote down!
-2

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1438935

Janku , Ojczyzna jest w sercu , tak ja czuje i wiekszosc Polakow i zgadzam sie z Toba , ze ten cytat jest obrzydliwy i przywoluje na mysl Judasza .

Pozdrowienia od nas .

P.S. Widze , ze znowu odwiedzil Ciebie jakis wysokich "lotow" ZOMOwiec ze stara palka , ktora trzyma na pamiatke . To zapewne taki ktoremu Polska przeszkadza tak jak rasPutinowi i Makreli .

Vote up!
4
Vote down!
-3

Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain

#1438949

masz rację. Ja też osobiście znam takich, dla których miejsce osiedlenia jest obojętne, Polska, czy nie Polska, byle mamona była.

Ja też niegdyś miałam propozycję emigracji do jednego z krajów europejskich i nie skorzystałam. Zawsze mówię, że tutaj nawet pies mi po polsku zaszczeka i kot po polsku zamiauczy. To jest dla mnie bardzo ważne.

Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Evę.

Vote up!
3
Vote down!
-3

Szpilka

#1439039

znak zapytania- PO CO!!!

Vote up!
0
Vote down!
0
#1438953

Że gonią wciąż za każdą kasą?

Nie bo jest powiedzenie znane

Daj dziadu grosz by nie był panem

Wiara naszą nadzieją  zmiany

Że zła przepadną wszystkie plany

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#1439042