Nuklearne grzybki...nad Polską

Obrazek użytkownika Jinks
Świat
Szatan - Obama
Fakt, że polskie media nieco przycichły w temacie Ukrainy i sytuacji jaka wytworzyła się po aneksji przez Rosjan Krymu, nie oznacza wcale, że rozwój owej sytuacji stracił na dynamice.
Plan Putina zakładający rozbiór Ukrainy jest skrzętnie realizowany i trzeba przyznać, że próba instalacji pro amerykańskiego rządu na Ukrainie, przyspieszyła nieco rozwój wypadków, co sprzyjało Putinowi w anektowaniu Krymu w trybie ekspresowym. Takiego obrotu sprawy, to chyba nawet najtęższe głowy z Langley nie przewidziały, a może przewidziały, a sam Krym jest tylko jedną ze składowych z kolei atlantyckiego planu ożywienia gospodarki pozostającej w głębokim impasie poprzez rozpętanie globalnego konfliktu. Jak do tej pory, to zawsze działało.
W jakim stopniu Zachód obchodzi los Ukraińców? 
Gdyby obchodził w ogóle, to nie byłoby krymskiego plebiscytu, a już z pewnością nie byłoby wydarzeń w Doniecku, Ługańsku, czy Charkowie, gdzie tak zwani “separatyści” chcą federalizacji Ukrainy, czy jej poszczególnych obwodów.
Tu należy przyznać Sikorskiemu rację w zakresie powielania jego teorii o dożynaniu watah, kiedy gościł na Ukrainie i gdy mówił, że “wszyscy będziecie martwi”. Choć on sam miał zapewne na myśli fizyczną eksterminację pewnej grupy osób, to ciąg zdarzeń na Ukrainie wskazuje, że nie tyle martwi będą ludzie, ile zabita zostanie sama Ukraina poprzez jej rozbiór przez Putina i Zachód. 
Że jednak nieco profety w panu Sikorskim jest, to może poświadczyć Saszka Biały, który dzisiaj wraz z Banderą dokłada do pieca gdzieś w zakamarkach Pandemonium.
 
Zastosowanie scenariusza libijskiego na Ukrainie, w niczym się nie powiodło. 
Próba wprowadzenia do obiegu przez Kadafiego złotego dinara libijskiego w Afryce północnej, mającego wyprzeć amerykańskiego dolara, skończyła się zamordowaniem samego Kadafiego i jego całej rodziny. Właśnie, ale Putin to nie Kadafi i chyba Zachodowi przyjdzie nieco trudniej zapobiec pojawieniu się na światowym rynku złotego rubla rosyjskiego,, który będzie alternatywą płatności na tymże rynku.
W odpowiedzi na sankcje nałożone przez USA na Rosję, Putin zapowiedział zaniechanie rozliczania się za ropę i gaz w dolarach oraz zapowiedział wprowadzenie swojej własnej waluty opartej na parytecie złota.
Proszę sobie wyobrazić, co by się działo na światowych giełdach, gdyby do tego projektu dołączyły takie Chiny np., czego przecież wykluczyć nie można.
Tak, czy owak, to Putin postawił USA i banksterów przed nie lada problemem.
Jakie mogą być tego następstwa?
Moim zdaniem możliwości są dwie. W pierwszej zakładam, że Amerykanie odpuszczą Ukrainę, dając tym samym Putinowi zielone światło w tworzeniu modelu duginowsko - putinowskiej Rosji i Europy, w zamian za odstąpienie od realizacji planów ze złotym rublem. 
W drugim wariancie można założyć, że USA pójdą na żywioł i zaryzykują konflikt zbrojny z Rosją, którego areną będzie oczywiście Europa, a na nasze nieszczęście, będzie to Europa wschodnia i nietrudno sobie wyobrazić, co by to oznaczało dla Polski.
 
W jednej ze swoich poprzednich notek założyłem możliwość użycia przez Rosjan Iskandera z głowicą nuklearną, którego celem byłby Łask. Była to spekulacja, w której zależało mi na wskazaniu, iż w momencie takiego ataku, Zachód nie odpowiedziałby kontruderzeniem jądrowym ani żadnym innym.
Dzisiaj wiem, że taki atak nastąpi, ale w innej formie, bowiem głowica jądrowa zostanie zdetonowana, ale wysoko nad Polską, w stratosferze, co spowoduje, iż w naszym kraju nastąpią zakłócenia w przesyle energii elektrycznej, a czym to grozi, to wiedzą mieszkańcy strefy Gazy, gdzie celem Izraelczyków są właśnie elektrownie.
Niedziałające przepompownie powodują powstawanie ściekowych rzek na ulicach. Brak zasilania powoduje niedobór wody pitnej, a o szpitalach, to strach nawet wspominać.
Pan Putin widać czerpie z “najlepszych”, ale to tym gorzej dla nas.
Rosyjski projekt “Mechaniczna Pomarańcza” dotyczący nie tylko Krymu i Ukrainy, zakłada właśnie detonację ładunku nuklearnego w stratosferze nad Polską, a uściślając, to nad jej południową częścią.
 
Jak takim scenariuszom można zapobiec?
 
 
Fotografia przedstawia postać Szatana z serialu "Biblia". Fragment z Szatanem w wersji kinowej został ocenzurowany w USA. Fotka chyba mówi wyraźnie dlaczego.
 
 
 
 
 
 
4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.9 (8 głosów)

Komentarze

Zachód uważa, że Rosja na kanwie wydarzeń na Ukrainie prowadzi walkę propagandową, w związku z tym wprowadził wobec udziałowców (w jego mniemaniu) „propagandy Kremla” ograniczenie podwaliny swoich własnych wartości – wolności słowa.

Personą non grata na Zachodzie (USA i państwa NATO) został uznany, jako jedyny dziennikarz na świecie – red. Dmitrij Kisielow, szef koncernu medialnego „Rosja Dzisiaj”, do którego należą m.in. RIA „Novosti” i „Głos Rosji”.

Popłuczynami nowego trendu w zachodnim traktowaniu wolności słowa – są działania polskich mediów wobec dziennikarzy z Polski, piszących pozytywnie o Rosji i publikujących w „Głosie Rosji”. Od blisko roku media te starą się sekować i pejoratywnie etykietować swoich kolegów i koleżanki po piórze, którzy nie cierpią na rusofobię. „Polowanie na czarownice” odbywa się w cyberprzestrzeni i na łamach macierzystych „papierowych” periodyków od blisko roku.

Ubiegłoroczny studyjny wyjazd do Rosji polskich dziennikarzy mediów prywatnych i publicznych, na zaproszenie rosyjskiego biznesu, wywołał ostrą reakcję tygodnika „Wprost”. Uczestnikom wyjazdu zarzucano przekupstwo, nieetyczny lobbing, szpiegostwo na rzecz Rosji, nasyłano służby specjalne.

Po tygodniku „Wprost” do akcji wkroczył „Newsweek Polska”, tygodnik wydawany wspólnie przez Axel Springer SE i Ringier AG. Najpierw zajął się reakcją społeczeństwa na wydarzenia ukraińskie. Polacy w znakomitej większości oceniali działania kijowskiego Majdanu negatywnie, tak samo ocenili zaangażowanie polskich władz w konflikt ukraiński, nie szczędzili słów krytyki pod adresem manipulacji i przekłamań medialnych. Ponieważ skala negacji była olbrzymia, „Newsweek” zasugerował, że komentarze w Internecie piszą …”rosyjscy agenci wpływu” a opłaca ich ambasada Rosji w Warszawie [Jaka tam ambasada... opłaca nas osobiście prezydent Putin, wiem co mówię, bo znam sprawę z pierwszej ręki - admin].

Ale i ten argument raczej nie przekonał Polaków.

Newsweek zajął się w końcu polskimi dziennikarzami, piszącymi na łamach polskojęzycznej, internetowej edycji „Głosu Rosji”.

Red. Wojciech Cieśla w numerze 14/2014 (31.03.-6.04.) „Newsweeka” popisał się artykułem na ten temat. Nazwał go: „Polski Głos Moskwy”. Dzięki red. Cieśli, a właściwie, jak to określił przez „wyrazistości poglądów”, urosłam do rangi bez mała gwiazdy w gronie dziennikarzy piszących pozytywnie o Rosji w naszym kraju. Newsweek stwierdza, że „Władimir Putin ma nad Wisłą gorliwych popleczników. Opowieści o niemądrych Polakach, złej Ukrainie i dobrej Rosji, płyną na falach eteru dzięki polskim dziennikarzom”, ma za złe ujawnianie tendencyjności w polskich mediach, zwracanie uwagi na inkorporację Krymu w szerszym, światowym kontekście, czy też widzenie Rosji w pozytywnym świetle.

Popleczników Putina wymienia z nazwiska – red. Agnieszkę Wołk-Łaniewską, red. Macieja Wiśniowskiego, red. Dariusza Cychola, mnie…

Ale przede wszystkim, sugeruje, że pisząc dla „Głosu Rosji” realizujemy propagandowe cele Kremla, odmawiając nam, tym samym, prawa do samodzielnego myślenia i osobistej oceny sytuacji, do własnego zdania i wolności słowa.

Nie mam zamiaru wdawać się w polemikę z „Newsweekiem”, skierowałam, nb. upubliczniony przeze mnie list do red. Wojciecha Cieśli, w którym ujawniam motywy współpracy z „Głosem Rosji”.

Chciałabym na marginesie tego wydarzenia zwrócić uwagę na kilka aspektów sprawy.

Po pierwsze – etyka dziennikarska. W Newsweeku obowiązują „Kodeks etyczny Ringier Axel Springer”, w którym Mark Dekan, CEO, zapewnia, że wydawca „Newsweeka” „dokłada wszelkich starań, by dochować najwyższych standardów etycznych w działalności dziennikarskiej”. Kodeks ten nakłada na dziennikarza m.in. obowiązek umożliwienia osobom lub grupie osób, o których planuje napisać krytyczny materiał – zajęcia stanowiska. Tego „Newsweek” nie uczynił. Na dodatek użył w celach propagandowych wizerunku osób bez ich zgody. Dla celów politycznych i kreowania fałszywej rzeczywistości tygodnik złamał własne zasady etyczne.

Pejoratywne etykietowanie natomiast, jest naruszeniem godności osobistej osób wymienionych w artykule z imienia i nazwiska. Takie działanie jest bezprawne, narusza prawa międzynarodowe i polską konstytucję, polskie prawo prasowe i zasady etyki dziennikarskiej, także springerowskiej.

Po drugie – wolność słowa. Polska Konstytucja (art. 54) stanowi, że „każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji”, o czym zdaje się „Newsweek Polska” całkowicie zapomniał.

Po trzecie – polityczna walka medialna. „Głos Rosji” w ciągu ostatnich dwóch lat stał się w Polsce bardzo popularnym i opiniotwórczym medium rosyjskim, na dodatek jedynym redagowanym w języku polskim. Pozwala Polakom wyrobić sobie samodzielnie zdanie o Rosji. Umożliwia też polskim politykom, ekspertom, dziennikarzom na artykułowanie własnych opinii o Rosji, czy też o relacjach polsko-rosyjskich.

Walka polskiego tygodnika z tym medium jest objawem szerszej walki prowadzonej przez Zachód z Rosją, do której wpisał się „Newsweek Polska”.

I przy okazji zrobił reklamę „Głosowi Rosji”.

Zofia Bąbczyńska-Jelonek, publicystka polska

Vote up!
4
Vote down!
-3
#1422739

Ja jestem daleki od gloryfikowania postaci Putina, jednak wiem, że w Putinie jest więcej etyki niźli w cynglach z Newsweeka i wspomnę tu chociażby o panu Lisie, którego etyka właśnie, równa jest z tą Stalina.

Zaślepienie Polaków spowodowane przez medialne łajno zapodawane im 24 godziny na dobę, powoduje, ze zatracili oni zdolność racjonalnej oceny tego, co dzieje się wokół nich.Ulegli oni wszyscy sugestii, ze amerykańska armia jest lekiem na całe zło tego swiata, podczas gdy same USA są kolebką tego zła, które niczym nie rózni się od tego rosyjskiego. Imperializm ma takie samo oblicze, niezależnie od tego, czy jest to referendum na Krymie, czy też masakra ponad miliona Irakijczyków, jak również niczym nieuzasadniona agresja na Libię w imię tzw. "demokracji".

Staram się wskazać w swoich notkach na fakt, że jestesmy pomiędzy młotem, a kowadłem i nikt nie pozostawia nam w alternatywie własnego wyboru. Jestesmy skazani albo na kondominium rosyjsko - niemieckie, albo na hamburgerową demokrację serwowaną przez atlantyzm, którj integralnymi składowymi są gender, eutanazja, wyzbycie się narodowości, tradycji i wiary.

Nie nam pisana droga, jaka obrała Islandia, czy którą poszły Węgry i powtórzę, że powodem naszego błądzenia po bagnie jest nasza głupota, ażeby nie powiedzieć dosadniej - idiotyzm, o czym ewidentnie świadczą rozpisywane co cztery lata wybory.

Pozwoliliśmy na to, ażeby zamordowano nam Prezydenta i żeby zdekapitowano naszą odradzającą się armię, zabijając cały Sztab Generalny tej armii. Przez cztery lata nie potrafiliśmy wskazać na odpowiedzialnych, za to, co stało się na Siewiernym i wyciągnąć w stosunku do nich konsekwencje, ciesząc się zarazem, że osoby winne zamachu, piastują dzisiaj lukratywne posadki, czy to wchodząc w skład anturażu Tuska w kraju, czy też w Madrycie np.

Żeby można było pociągnąć do odpowiedzialności winnych, Polska musiałaby być państwem ze sprawnie działającym aparatem sprawiedliwości, a w jakiej jest dzisiaj kondycji nasz kraj, to nikomu tutaj mniemam, przypominać nie trzeba.

Wracając do zasadniczego tematu, to jesteśmy naocznymi świadkami rozbioru Ukrainy, do czego w sposób znamienity przyczynił się Zachód. Ukraina zostanie zfederalizowana na rzecz Rosji, a tylko mała jej część zachodnia i dodać trzeba, że nacjonalistyczna, zasili potencjał armatniego mięsa NATO.

Przez to, iż jesteśmy konsumentami jedynie medialnego łajna o czym już wspomniałem, podzielimy los Ukrainy i Niemcy wraz z Rosją dokonają ostatecznego rozbioru Polski.

W tak niekorzystnej sytuacji jak dzisiaj, Polska nie była już wieki temu, a może nawet nigdy, o czym sami zdajemy się nie wiedzieć.

Po Ukrainie przyjdzie kolej na kraje bałtyckie, a także na Polskę, choć kolejność może być odwrotna.

Operacja "Mechaniczna Pomarańcza", o której wspomniałem w notce, jest realizowana w stu procentach, a jej plan zakłada osłabienie Polski, poprzez eksplozję nuklearną (czy jedną?) w stratosferze nad jej terenem i nie ma co sie łudzić, że NATO podejmie jakiekolwiek kroki odwetowe. Jesteśmy pozostawieni sami sobie i nie mamy co liczyć na żadną pomoc z czyjejkolwiek strony.

Jest jednak w sprawie jedno "ale", bowiem istnieje Siła, która to wszystko może zmienić, ale to z kolei wymaga od Polaków głębokiej modlitwy z palmą w dłoni, a nie z głosem wyborczym na genderowską PO.

 

Dziękuję Ci za uzupełnienie mojej notki ciekawymi materiałami i pozdrawiam serdecznie!

 

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1422763

Mamy jedno wspolne zdanie w tym temacie
pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1422768

23 marca 2014 Serbia obchodziła 15. rocznicę rozpoczęcia nalotów i bombardowań NATO z 1999 roku. Rocznica agresji jest w Serbii oficjalnym dniem pamięci o licznych ofiarach cywilnych w zbombardowanych miastach i wsiach, fabrykach, szpitalach i szkołach. W całym kraju odbyły się uroczyste akademie i patriotyczne manifestacje.

 

Grdelica – miejsce upamiętniające ofiary ataku NATO na pociąg pasażerski (zginęło 14 osób)

W obchodach wzięła udział także delegacja z Rosji, która złożyła wieniec pod pomnikiem ofiar nalotów. Skutki bombardowań widoczne są w Serbii nadal, a przez Serbów będą odczuwalne zapewne jeszcze przez wiele, wiele lat.

„Pierwsza w historii wojna o prawa człowieka”

Akcja „Allied Force” była pierwszą akcją zbrojną sojuszu, uzasadnianą propagandowo „obroną praw człowieka i mniejszości narodowej” – czyli Albańczyków w serbskim wówczas Kosowie. W medialnej nowomowie brak było też informacji o wojnie czy agresji – powszechnie używane były za to takie sformułowania, jak „interwencja”, mająca powstrzymać rzekome „czystki etniczne” na Albańczykach w Kosowie.

W rzeczywistości NATOwskie bomby wcale nie spadały na cele wojskowe, lecz na domy cywilne, szpitale, szkoły, fabryki, cerkwie prawosławne, mosty i linie kolejowe.

Była to też pierwsza w historii akcja NATO bez autoryzacji ONZ – wiadomo bowiem było, że w Radzie Bezpieczeństwa nie będzie jednogłośnej zgody na atak. Standardy były, jak zwykle w przypadku polityki Zachodu, podwójne: nic z tego, co deklarowało NATO, nie miało zastosowania do Serbów.

Dla kosowskich Albańczyków rozpoczęcie nalotów to początek „drogi do niepodległości” od Serbii, dla Albanii – początek „wyzwolenia kosowskich Albańczyków”, a dla Serbii – bezprawna, międzynarodowa agresja zbrojna pod przywództwem USA i UE z Niemcami na czele.

Naloty trwały 3 miesiące, do 20 czerwca 1999; w ich wyniku śmierć poniosło 2500 osób cywilnych, 1002 policjantów, a 12,5 tys. ludzi zostało rannych. Serbia konsekwentnie nie uznaje niepodległości Kosowa, jednakże 15 lat po dramatycznych przeżyciach związanych z bezpośrednią przemocą i brutalną agresją Zachodu najwyraźniej zapomniała o wnioskach płynących z marca 1999. Zarówno Serbia, jak i Kosowo, ubiegają się o członkostwo w Unii, a w kwietniu 2013 podpisały pod jej auspicjami porozumienie o normalizacji wzajemnych stosunków. [Bo takie same skunksy rządzą w Serbii, jak i w Polsce - admin]

„Humanitarna interwencja” w obronie terrorystów

Choć cały świat mówił wówczas o „humanitarnej interwencji” i „obronie mniejszości przed czystkami etnicznymi”, 10-milionowa Serbia odczuła całą siłę i brutalność amerykańsko-NATOwskiej machiny wojennej, której nie była w stanie się skutecznie przeciwstawić. Zachód dysponował najnowocześniejszą bronią i najnowocześniejszymi technologiami; Serbia mogła jedynie minimalizować własne straty. Bomby i rakiety sypały się na Serbię z powietrza i z morza, z myśliwców i okrętów, z bezpiecznej dla atakujących wysokości i odległości.

Dlaczego Zachód zdecydował się na atak? Bo uznał, że działania serbskich sił bezpieczeństwa i wojska przeciwko terrorystycznej, przestępczej, radykalnie islamskiej Wyzwoleńczej Armii Kosowa (UÇK) są zagrożeniem dla pokoju w regionie i mają charakter czystek etnicznych czy wręcz ludobójstwa [To jest oficjalna wersja, nie mająca nic wspólnego z prawdą - admin]. W rzeczywistości UÇK w Kosowie prowadziła akcje terrorystyczne, zamachy bombowe, wymierzone w ludność serbską oraz nie popierających jej cywilnych Albańczyków. Była mocno powiązana z albańską mafią, zajmowała się przemytem i handlem narkotykami, bronią, ludźmi oraz organami wewnętrznymi porywanych osób. Tylko w 1998 albańscy separatyści zUÇK dokonali 1884 akcji terrorystycznych, w których zginęło 115 jugosłowiańskich policjantów i 173 cywilów, a porwane zostały 292 osoby cywilne. Do zabicia 31 z nich Albańczycy się przyznali, lecz los dalszych 142 „nie jest znany”.

UÇK była zresztą zachęcana do eskalacji terroru przez Waszyngton, Berlin czy Zagrzeb – Serbia stała bowiem niemalże osamotniona wobec wspólnego frontu najpotężniejszych krajów świata: USA i Niemiec, a także krajów islamskich, Turcji czy Arabii Saudyjskiej, islamskiej Albanii i katolickiej, lecz zdecydowanie prozachodniej wrogo wobec Serbii nastawionej Chorwacji.

UÇK wspierali też finansowo (mniej lub bardziej dobrowolnie) liczni albańscy emigranci zarobkowi w Europie Zachodniej. Prawosławna Rosja, wprawdzie tradycyjnie zaprzyjaźniona z Jugosławią/Serbią, pod koniec lat 90-tych była jednak zbyt słaba, by skutecznie powstrzymać Zachód przed agresją. W ciągu niecałych 2,5 roku do rozpoczęcia NATO-wskiego ataku kosowscy Albańczycy zamordowali 462 osoby, a o dalszych 151 zaginął wszelki ślad.

Albańczycy z UÇK, mając takie poparcie międzynarodowe, czuli się bezkarnie. Gdy w październiku 1998 USA wymusiły na Serbii zawieszenie broni w Kosowie i wycofanie swych oddziałów, UÇK wznowiła walkę i zajmowała opuszczane przez Serbów tereny. Niezależnie od wszystkich tych faktów i tego, że UÇK przez jakiś czas zaliczana była przez amerykańskie instytucje rządowe do islamskich organizacji terrorystycznych, i istniały dowody na jej powiązania z Al-Kaidą i Osamą Bin Ladenem, to właśnie Serbia i prezydent Miloszević uznane zostały przez Zachód za wroga numer jeden, którego trzeba bezwzględnie zniszczyć.

Choć europejska opinia publiczna od kilku już miesięcy „przygotowywana” była przez media, by uznać napaść na Jugosławię za słuszny i sprawiedliwy akt w obronie bezbronnej, cywilnej ludności albańskiej, pojawił się jeszcze jeden pretekst, perfidnie i obłudnie wykorzystany przez amerykańsko-europejską propagandę: 15 stycznia 1999 serbska policja przeprowadziła akcję przeciwko bazie uzbrojonych separatystów i terrorystów we wsi Raczak, którzy od dłuższego czasu przeprowadzali swoje akcje w okolicy. Serbowie zaprosili przedstawicieli misji OBWE do nadzoru nad akcją, a niezależne ekipy telewizyjne Reutersa i Assiciated Press udokumentowały, że we wsi kryli się uzbrojeni bojownicy. Ale zachodnie media z wydarzenia uczyniły „masakrę we wsi Raczak”, w której Serbowie bestialsko wymordowali albańską ludność cywilną.

Rezultat “chirurgicznych nalotów” na Serbię

„Chirurgiczne” naloty

Naloty NATO rozpoczęły się 23 marca 1999 o godzinie 19.45. Udział w nich brało 1200 do 1600 samolotów Wielkiej Brytanii, USA, Francji, Niemiec, Włoch, Belgii, Holandii, Turcji i kilku innych państw, które zrzuciły kilkadziesiąt ton materiałów wybuchowych. Były to pierwsze bomby od II wojny światowej, które poleciały na jedno z europejskich państw.

Mimo zachodniej propagandy medialnej, bynajmniej nie były to „chirurgiczne bombardowania” wybranych strategicznych i wojskowych celów. Pociski trafiały w domy zwykłych mieszkańców zwykłych miast i miasteczek, trafiały w pociągi pełne ludzi, w autobusy, szpitale, więzienia oraz w kolumny uchodźców – także Albańczyków, uciekających zarówno przed siłami serbskimi, jak i przed UÇK i atakami NATO.

„Przypadkowo” Amerykanie zbombardowali ambasadę ChRL w Belgradzie – „przypadkiem” trafiając w nią 5-oma bombami, zabijając 3 i raniąc 27 ludzi. Pakt zbombardował też siedzibę serbskiej telewizji RTS w centrum Belgradu, która przekazywała informacje o skutkach NATOwskich bombardowań i pokazywała, że Amerykanie używają bomb kasetowych, szczególnie niebezpiecznych dla ludności cywilnej i dzieci w gęsto zabudowanych i zaludnionych obszarach.

W każdym NATOwskim nalocie ginęło od kilkunastu do stu ludzi, zdecydowaną większość stanowili cywile. Rok po zakończeniu nalotów, w czerwcu 2000, Amnesty International oskarżyło NATO o popełnienie w tym ostatnim przypadku zbrodni wojennej.

NATO używało różnej broni, szczególnie niebezpieczne dla ludności cywilnej nie tylko podczas nalotów, ale i na wiele lat po ich zakończeniu. Przykładowo amunicji z zubożonym uranem, promieniotwórczym materiałem, który na wiele lat zatruwa glebę, wodę i powietrze. Na Serbię spadło ponad 100 ton zubożonego uranu; według oficjalnych danych liczba osób z chorobami nowotworowymi po 1999 wzrosła w Serbii aż o 44%, ale o tym zjawisku nie informowały tylko źródła serbskie. Także niezależni naukowcy włoscy stwierdzili zwiększoną zachorowalność na różne nowotwory u swoich żołnierzy, którzy w ramach sił międzynarodowych przebywali w Bośni oraz w Kosowie – a w 1995 w tych regionach NATO używało amunicji ze zubożonym uranem do bombardowania terenów bośniackich i kosowskich Serbów.

Żołnierze wielonarodowej Brygady Zachód, stacjonujący w Kosowie w 1999 roku, otrzymywali specjalny podręcznik z instrukcjami, by unikać wraków czołgów czy ruin domów, trafionych amunicją z zubożonym uranem, ponieważ samo wdychanie nierozpuszczonych cząsteczek uranu może powodować poważne, długofalowe konsekwencje zdrowotne z deformacjami potomstwa włącznie.

NATOwska radioaktywna amunicja spowodowała skażenie ziem i wód na kilka pokoleń – nie tylko w regionach stacjonowania sił serbskich, lecz także na należącym wówczas do Jugosławii czarnogórskim wybrzeżu Adriatyku: na wybrzeżu, na którym nie było zupełnie żadnego wojska. Były tylko góry, las, morze, i bardzo czyste plaże.

Za szczególnie niehumanitarny rodzaj uzbrojenia uważa się jednak bomby kasetowe, które wybuchają jeszcze w powietrzu (nad celem), rozsypując się na wiele mniejszych, pojedynczych ładunków wybuchowych, z których wiele nie eksploduje przy zetknięciu z ziemią, a dopiero potem, przy poruszeniu – są więc niebezpieczne zwłaszcza dla dzieci. Nad Serbią NATO zrzuciła ponad 1000 bomb kasetowych, zawierających ponad 37 tys. pojedynczych ładunków. Całkowite wyczyszczenie Serbii z pozostałości bomb kasetowych kosztowało ponad 30 mln euro.

Poza tym zrzucano też bomby grafitowe, niszczące system energetyczny. Z premedytacją niszczono infrastrukturę zaopatrującą ludność cywilną w wodę, prąd, gaz. Bombardowano rafinerie, ciepłownie i stacje wodociągowe. Skutki nalotów dotknęły nie tylko setki tysięcy cywilnych mieszkańców Serbii, ale i liczne szpitale. NATO zburzyło 60 mostów, kilkadziesiąt km dróg i trakcji kolejowych, a także 5 lotnisk. W gruzach legło 7,5 tys. domów mieszkalnych. Uszkodzono ponad 200 szkół, kilkadziesiąt szpitali i tyleż samo cerkwi. Z ziemią zrównano kilkaset fabryk, nie mających nic wspólnego z produkcją zbrojeniową, w jednej chwili pozbawiając pracy kilkaset tysięcy Serbów i rujnując całe gałęzie serbskiej gospodarki. Bezpośrednie szkody materialne wskutek bombardowań szacowane były na 30 mld dolarów, a wraz z stratami pośrednimi – ponad 100 mld.

Camp Bondsteel w “państwie” Kosowo

„Niepodległe” Kosowo

Po zakończeniu bombardowań NATO, zgodnie z porozumieniem pokojowym i rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ, serbskie siły bezpieczeństwa musiały opuścić Kosowo i Metochię. A wraz za nimi – od czerwca 1999 do marca 2004 – 287 tys. Serbów i Czarnogórców zmuszonych było do ucieczki przed albańskim terrorem.

Kosowscy Albańczycy po wycofaniu policji i wojsk Jugosławii dalej mordowali i porywali (ok. 2,5 tys. osób), palili i burzyli domy (ok. 80 tys.) i cerkwie prawosławne (ok. 150). Dzisiaj Kosowo jest de facto albańskie, kult zbrodniczej UÇK i agresji USA-NATO-UE jest wszechobecny, a pozostała na miejscu mniejszość serbska żyje w zamkniętych enklawach, gettach, na wschodzie i północy Kosowa. A władzę sprawują ludzie, mający częstokroć krew na rękach, dawni terroryści i bojownicy, wciąż uwikłani w system klanów rodzinnych i ich okrucieństwa i przestępstwa.

15 lat po nalotach były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder publicznie przyznał, że działania NATO – bez zgody ONZ – były agresją. Zdaniem niektórych analityków, akcja NATO-USA była pierwszą w historii wojną, uzasadnianą nie jednoznacznymi i konkretnymi prawami międzynarodowymi, lecz tzw. „prawami człowieka”, które interpretować można na bardzo różne, subiektywne sposoby, i które bardzo łatwo jest dostosowywać do własnych interesów.

Świat zachodni, niestety, wykazał pełną obłudę i fałsz w argumentacji swych działań, a w swej propagandzie medialnej dał wyraz skrajnej jednostronności i zakłamania. Przeciwko osamotnionemu, targanemu wewnętrznymi konfliktami i osłabionym latami wojen słowiańskiemu państwu stanęła absurdalna koalicja najbogatszych i najsilniejszych państw zachodniej demokracji oraz albańskich terrorystów i wspierających ich państw islamskich.

Serbia stała od początku na straconej pozycji. I dzisiaj – kiedy Serbowie naiwnie wierzą, że integracja z UE przyniesie poprawę ich życia – powinna pamiętać o tym, jak potraktował ją Zachód.

Michał Soska

Vote up!
6
Vote down!
-1
#1422740

Komentarz niedostępny

Komentarz użytkownika wilk na kacapy został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(

#1422753

MSNBC, FOX czy CNN? Zmień stację, na miłość boską!

Na 300 mln ludności USA już w zeszłym roku całe 47 mln było na znaczkach żywnościowych, będących jedynym świadczeniem dla najuboższych. Od 20 lat kraj się zwija i jest niemalże kompletnie odprzemysłowiony, bezrobocie rośnie, przybywa bezdomnych, miasta niszczeją, prywatne małe przedsiąbiorstwa, sklepy i farmy są na wymarciu, ubezpieczenie zdrowotne dzięki nowej ustawie Obamy zwiększyło się przeciętnie o 100% a ty twierdzisz, że USA ma się dobrze??? Dobrze w porównaniu z czym - Meksykiem czy Pakistanem? Kryzys w USA nigdy się nie skończył i nigdy się nie skończy, bo po prostu nie ma jak w istniejącym systemie, a wszelkie wzrosty gospodarcze to tylko pudrowanie nieboszczyka przy zadłużeniu wynowszącym 100% GDP.

http://www.washingtonpost.com/blogs/wonkblog/wp/2013/09/23/why-are-47-million-americans-on-food-stamps-its-the-recession-mostly/

Vote up!
6
Vote down!
0

Lotna

 

#1422759

Poproszę uprzejmie o niekarmienie trolla na tym blogu.

 

Pozdrawiam serdecznie!

Vote up!
4
Vote down!
-1
#1422764

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika wilk na kacapy nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

poczytac ONET czy GW to tam zagladam nie musze cytac wypocin sciagnietych z tych szmatlawcow.

Vote up!
1
Vote down!
-2
#1423138

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika wilk na kacapy nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

ja porownuje do US Rosje Polske , a ty porownujesz do US to co bylo 30 lat temu.

Ja wciaz jezdzedo nich kupowac bo makja taniej i to co w Kanzdie nie mozna dostac.

Porownaj USD  do Kanadyjskiego mimo ze jest slabszy mi sie tam oplaca zyc przez pol roku na Florydzie bo zaoszczedze i tak jest bez zmiany od 20lat.Tam jest kapitalizm a nie socjalizm kanadyjski a i tak mmo ze firmy i  dzilenice padaja tam wszytko kupie taniej,ty mowisz o zawierusze na rynku nieruchomosci ktora byla sztucznie wywolana przez chciwych bankierow.

Bezrobocie w USA jest mniejsze niz u nas tak ze nie wiem o czym piszesz a do rosji czy Polski to juz nie ma co porownywac tej "zgnilej amerykanskiej wedlug ciebie gospodarki"

Jak chcesz cos realnie porownac to napisz ile za srednia pensje moze kupic Rosjanin Polak i Amerykanin chleba ,cukru,benzyny itd.

to wtedy bedzie porownanie a nie o kartakach siejesz propagande,wiesz ile jest w Rosji czy w Posce glodujacych? bo w USA nie ma bo maja chociaz karki i to z wlasnego wyboru w rosji czy w Polsce takiego wyboru nie maja.

Porownaj  bezrobocie i socjalowcow czyli kartkowcow w z USA i w Kanadzie to tez Kanadz wypadnie bladziutko.A mieszkam i tu i tu tak ze mam porownanie.

Vote up!
1
Vote down!
-2
#1423140