No to co, że odebrał? A wy, mądrale, nie odebralibyście jakby tak do was dzwonili z kancelarii samego premiera? (Cholera, jakieś freudowskie bzdety lęgną mi się w głowie, napisało mi się „kanceralii” zamiast kancelarii, a przecież cancer to rak, tfu, tfu na psa urok! Dobrze, że napisane dało się naprawić, a jakby tak przez telefon? Brr, aż strach pomyśleć …)
Oj tam, oj tam, warto się tak czepiać...