Kupujecie świat na opak ?

Obrazek użytkownika zetjot
Blog
Wprawdzie naiwnością byłoby podejrzewać środowiska władzy w Polsce o jakąkolwiek ideowość, bo interesuje je wyłącznie władza i pieniądze, tym niemniej nie mogą one pozwolić sobie na lekceważenie idei dominujących na Zachodzie, w metropolii i starają się, jak umieją, wdrażać je w Polsce.
 
W kręgach lew-lib króluje hasło spełniające rolę przynęty dla nierozgarniętych - :"indywidualizm" bądź "indywidualizacja". Indywidualizacja ma zapewnić wolność osobistą uwalniając ludzi od zależności od grupy czy wspólnoty, uważanej za opresywną i w odbiorze społecznym ta wolność sprowadza się do popularnego hasła "róbta co chceta". Współcześni liberałowie, będący na bakier z nauką, proponują maksymalną indywidualizację jednostki, mającą polegać na zapewnieniu jej maksymalnej wolności poprzez usunięcie wszelkich ograniczeń na nią nałożonych a utożsamianych z więziami łączącymi ją z grupą. i już na samym początku przyjmują fałszywe założenia antropologiczne.
 
Ten fałsz wiąże się z błędnym użyciem pojęć - indywidualizmu i ograniczeń. Nie wiadomo o co im chodzi z ograniczeniami, a indywidualizm rozumieją opacznie, niezgodnie z realiami bytu ludzkiego i wynikami nauk. Założenie liberalizmu, że jednostka jest lub powinna być indywidualnością jest, po pierwsze, infantylne bo tautologiczne. Jednostka jest bytem biologicznym odrębnym od innych jednostek, więc jest indywidualnością automatycznie i indywidualizacji nie wymaga, z racji swojej biologicznej istoty. Pomysł więc by indywidualizować indywidualność jest po prostu infantylnie idiotyczny. Ale najwidoczniej liberałom chodzi o coś innego.
 
I tu okazuje się, że liberałowie popełniają jeszcze poważniejszy błąd ignorując własciwe rozumienie indywidualności, a to rozumienie wynika z uwzględnienia drugiego aspektu ludzkiego bytu. Otóż biologicznie - człowiek jest jednostką, ale w sensie wyposażenia kulturowego jednostką nie jest, bo się z wyposażeniem kulturowym nie rodzi i w tym sensie jest istotą społeczną, duchową i ta część bytu jednostki ma charakter ponadjednostkowy i społeczny i generowana jest ona w niezwykle złożonym procesie interakcji dziecka z otoczeniem rodzinnym, czyli interakcji czynników genetycznych ze środowiskowymi, o której złożoności liberałowie nie mają zielonego pojęcia.
 
Pomysł by jednostkę, a więc złożony, wielopoziomowy byt (biologiczny = molekularny, komórkowy, fizjologiczny, mózgowy + kulturowy = poznawczy, relacyjny, językowy, obyczajowy), zindywidualizować poprzez odcięcie jej od wspólnoty, od której czerpie swoją duchowość jest po prostu monstrualnie idiotyczny, z dwóch wyżej wymienionych względów. Oznacza on, ni mniej ni więcej, pomysł obierania cebuli z kolejnych warstw w wyniku czego cebula jako całość znika i podobnie znika osobowość jednostki. Zdejmując z jednostki kolejne warstwy jej kulturowego składu, przecież sprzężonego w ten sposób z biologią, jednostkę po prostu zlikwidujemy. W przyrodzie występuje coś podobnego - w przypadku jednostki z zaburzeniem autystycznym, albo w gułagach systemu totalitarnego.
 
I w tym momencie dochodzimy do właściwego pojęcia indywidualizacji jednostki, która polega na procesie dokładnie odwrotnym do tego, jaki przyjmują liberałowie. Biologiczną tabula rasę, jaką jest niemowlę, ograniczone do nieokreślonego jeszcze potencjału genetycznego, okładamy, jako rodzice, kolejnymi niebiologicznymi warstwami wyposażenia kulturowego, które stanowić będzie o jego coraz bardziej odmiennym od innych jednostek wyposażeniu duchowym. Im więcej warstw kulturowego wyposażenia jednostka zdoła nałożyć na swoje wyposażenie biologiczne, tym prawdziwszą, bogatszą indywidualnością się stanie. Wykorzystując jej indywidualnie odmienny od innych biologiczny potencjał genetyczny i nakładając na nią w procesie interakcji socjalizującej kolejne dopasowane do tego potencjału genetycznego warstwy wyposażenia kulturowego doprowadzamy do jej prawdziwej indywidualizacji. Prawdziwa indywidualizacja odbywa się bowiem nie inaczej jak poprzez zanurzenie biologicznej jednostki w społecznym, duchowym czy kulturowym wywarze. Potencjał genetyczny jednostki uruchomiony być może jedynie w drodze interakcji społecznych budujących jednostkowe doświadczenie. Wszelkie teorie liberalne nie są funta kłaków warte, bo ignorują fakt, iż jedynym źródłem ludzkiego rozwoju i wolności jest oddolny proces swobodnej interakcji z bodźcodajnym otoczeniem, przede wszystkim rodzinnym. Tak jak to się działo w liczącym miliony lat procesie ewolucji. Czyżby liberałowie chcieli obalić paradygmat ewolucyjny ?
 
Tak więc wolność jednostki można zapewnić tylko jedną drogą, którą lew-lib nie zamierza kroczyć. Prawdziwa wolność sprowadza się do zapewnienia jednostce szerokiej palety umiejętności czy kompetencji uzdalniających ją do wyboru z szerokiej palety możliwośći na jej drodze życiowej i elastyczne reagowanie na niespodziewane wyzwania. W liberalnej praktyce jednak okazuje się, że odarta z  bogatych cech jednostka staje się bezwolną ofiarą ludzi od niej potężniejszych i bogatszych i/lub własnych prymitywnych namiętności. W popkulturowej praktyce lew-lib wizerunek jednostki ogranicza się do bycia zakupoholikiem i trybikiem w machinie gospodarczej.
 
Tak więc liberałowie budują świat na opak skazany z góry na zagładę, która wpisana jest w ten projekt, co wyraźnie widać w założeniach. Bo przecież jeśli tyle uwagi pośwęcają liberałowie kwestiom gospodarczym, które zdominowały ich politykę, to kluczowym elementem, na którym oparta jest gospodarka , jest kapitał społeczny, czyli to co liberałowie próbują, z braku rozumu, wyeliminować przy pomocy idei indywidualizacji. Faktycznie, jednostki poddane zostają dezindywidualizacji sprowadzającej je do stanu zglajchszaltowanych klonów.
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)