Dlaczego w lekkiej atletyce nam wychodzi, a w piłce nożnej - nie.

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

No wreszcie, po wyczynach Legii, zacznie docierać do ludzi prawda o statusie Polski w epoce tzw. III RP. Piłka polska jeszcze do niedawna, aż do panowania Grzegorza Laty włącznie, była, poza sądownictwem, ostatnią przystanią pezetpeerowców, więć zmiany tam przebiegały niezwykle opieszale.

Poza tym, piłka nożna, jest nie tyle sportem, co produktem rozrywkowym ujętym w ramy systemu konsumpcjonistycznego. System ten ma swoje centrum i swoje peryferia i tak się składa, że tzw. III RP była państwem peryferyjnym, uzależnionym od centrum, była po prostu neokolonią, którą zarządzali lokalni cwaniacy, kacykowie. Centrum zwykle drenuje peryferia z lepszych, bardziej dynamicznych kadr, bo peryferia są dlań rejonem taniej siły roboczej i taki stan peryferii jest dla centrum korzystny, bo można importować siłę roboczą i eksportować byle jakie towary. 

Oprócz tego wymiaru systemowego, któremu podporządkowane są wszystkie produkty wytwarzane przez system, piłka nożna ma swoje szczególne cechy, związane z naturą ludzką, do których należy, w interesującym mnie aspekcie, umiejętność współpracy, bo przecież piłka nożna jest grą zespołową. Polacy mają problemy ze współpracą i to najwyraźniej widać w piłce nożnaj, w odróżnieniu od lekkiej atletyki, gdzie liczą się umiejętnośći indywidualne. Mistrzostwa Europy w lekkiej atletyce w Berlinie oraz mecze Legii zilustrowały problem. W polityce jest podobnie. 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)