Sitwa ma problem...

Ostatnie tygodnie wniosły do aparatu pojęciowego pana prezydĘta sporo nowych informacji. Jego, coraz już rzadsze, wypady "bronkobusem" z Belwederu, pokazały mu, że nie ma ponad stoprocentowego poparcia w kraju. Nie jest też witany z radością i w przyklęku jak przystało na kontynuatora prac Kazimierza Wielkiego.Co więcej, pojawiają się na tych "spontanicznych" spędach ludzie gwiżdżacy i wyśmiewający "głowę" państwa. Dużo też haseł, styropianowych czy balonowych krzeseł, pytań o słownik, ale też o Smoleńsk czy uwikłanie Bredzisława w WSI. Wszystko to powoduje, że Komorowskiemu puszczają nerwy, pozwala sobie na głupie i ordynarne odzywki, pokrzykiwania na przeciwników jego prezydĘtury. Poza tym jest jak zwykle prześny, nijaki, bezczelnością starający się przykryć ignorancję i coraw większe problemy zdrowotne.Całkowice zagubił się też jego "sztab" pod wodzą PO-szusta Tyszkiewicza. Nie ma juz wątpliwości,że po 10 maja odbędzie się druga tura wyborów i wtedy zdecyduje elektorat "niezdecydowanych do końca".

 Bełkotliwe wezwania do "zgody i bezpieczeństwa'"już nie skutkują, dodano więc kandydatowi PO pojęcie "dialogt", którym ubarwia swoje dukania z kartki. Opowiadanie bajek, że Komorowski to kandydat "obywatelski" również nie działa - ludzie pytają, na czym polega jego " obywatelskość" skoro prze pięc lat nie poparł żadnej obywatelskiej inicjatywy w sejmie, robi kampanię za pieniądze PO a na czele "sztabu" stoi funkcjonariusz PO. Jego "ustawione" przecież występy internetowe bija rekordy oglądalności, a śmiech interneutów co jakiś czas powoduje wyłączenia sieci w różnych częściach kraju. Nie widać żadnego wsparcia dla jego kampanii ze strony rządu Kopacz-ki czy Tuska z Brukseli. Oni zdają się być zadowoleni z defensywy "głowy" państwa. Ani razu żaden mini-ster nie pomógł Bredzisławowi, gdzies zagubił się "marszałek" Zdradek. Tego nie może rekompensować wylewająca się z ekranu ogłupiacza propaganda HGW, Pitery czy zupełnie "odjechanych od rzeczywistości" - Szejnfelda czy Osiołowskiego.

 Nie zadziałały "nowe odczyty taśm z kokiptu", wyśmiane i zmiażdżone przez ekspertów,  wobec tego celebryci i "autorytety" zaczynają nerwowo kręcić głowami, wietrząc skąd teraz zawieje przyjazny im wiatr. Oficerowie prowadzący nabrali wody w usta, więc panuje stan zawieszenia.Gdyby nie fakt poważnego zainwestowania służb od ponad dwudziestu lat w "karierę" Komorowskiego to sitwa żerująca na Polsce odpuściłaby sobie Bredzisława, skupaiając uwagę na jesiennych wyborach parlamentarnych. Ale on jest "notariuszem" układu, fundamentem wszelkich patologii III RP, przegrać może z kandydatem PiS, co wywraca sytuację, może nawet w sposób niekontrolowany. Dlaetego me(n)dia uparcie trwają przy Komorowskim, choć pewnie wstyd i śmiech ogarnia nawet łżennikarzy po kolejnych wpadkach prezydĘta.

Funkcjonariusze systemu przekroczyli już wszelkie granice przyzwoitości i zakłamania. Festiwal atakowania i plugawienia opozycji okazuje się coraz mniej skuteczny. Dlatego panika powoduje nerwowe posunięcia. Jasne, zostaje jeszcze niezawodna PKW, "niezawisłe" sądy, służby czy "niezależna" prokuratura, choćby wojskowa. Ale ci ludzie, beneficjenci ośmiu lat niszczennia państwa przez PO, trwają przy sitwie dopóki sie opłaca. Bez zmrużenia oka przejdą na druga stronę jeżeli uzyskaja gwarancje własnej bezkarności i mozliwośc dalszego zarobkowania. Tylko co wtedy zostanie z projektu IV RP? Oby i ten dylemat udało sie rozwiązać przez liderów PiS, by uznali, że trzeba już dziś sięgnąć po władze by Polska mogła nadal istnieć.