Cicha noc, święta noc...

Obrazek użytkownika Yagon 12
Kraj

W czasach przed "transformacją", w okresie przedświatecznym, komuniści starali się różnymi metodami odciągać ludzi od religijnych wartości ŚwiąT Bożego Narodzenia. Udawało się to niespecjalnie, czego wyrazem były pelne kościoły, chóralny śpiew na Pasterkach, powszechne łamanie się opłatkiem w rodzinach.Nikt przecież poważnie nie traktował deklaracji koninkturalistów, którzy oficjalnie w pracy twierdzili,że są " wierzącymi ale niepraktykującymi", a jednocześnie ukradkiem uczestniczyli w świętowaniu Bożego Narodzenia. Pełne kościoły, rozmodleni ludzie, było biedniej i szaro, ale po polsku, tradycyjnie.Od ćwierćwiecza me(n)dialni "magicy" starają się na narodowy grunt przenieść zachodni styl obchodzenia tych najradośniejszych Świąt chrześcijaństwa. I wychodzi im to lepiej niż kiedyś nakazowa polityka komunistów. Tłumaczy się coraz bardziej zdezorientowanym ludziom, że najważniejsze jest "tu i teraz", a więć bogate zakupy w galerii, obwieszony światełkami dom, prezenty i siedzenie przed telewizorem."Niemodne" stały się wspólne wyprawy do koscioła, rodzinne rozmowy przy stole, spacer z dziećmi czy wnukami, przekazywanie młodszym tego, co od wieków łączyło Polaków i zawierało się w prostym - "Bóg, Honor i Ojczyzna". Genderowa świeckość dokonała spustoszenia w dawnych ostojach katolicyzmu - w Hiszpanii i Francji. Puste kościoły, pozamieniane na sklepy czy magazyny, straszą w starych chrześcijańskich metropoliach. Kolorowe tłumy na ulicach nie wiedzą nawet z jakiego powodu mają wolne w  pracy. Z programów telewizyjnych już dawno zniknął tam krzyż, słowo "Bóg" wykreślono na trwałe z me(n)dialnego języka. To samo dzieje się u nas. Odzieranie Świąt Bożego Narodzenia z wartości religijnych w każdym roku jest coraz bardziej widoczne.Gazety, z "Wyborczą" na czele i me(n)dia zachwalają świeckość jako "nowoczesność" czy "europejskość".I wielu się nabiera. Dla mnie najsmutniejszym jest fakt,że Kościoł nie mówi w tych sprawach jednym, zdecydowanym głosem. W "tamtych" czasach podział był wyraźny - my i oni, a Kościól i jego hierarchowie byli jednością, czytelnie przemawiającą do wiernych. Teraz namnożyło sie "modernistów", chętnie goszczonych na ekranach, którzy pracowicie piłują fundamenty narodowej i religijnej tożsamości. Oby skończyło się tak jak w latach rozbiorów, gdy rodziny przejęły na siebie ciężar trwania w polskości. Ale wtedy wróg był jasno zdefiniowany i nie było...TVN-u.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.2 (5 głosów)