Strzelecka 8. Miejsce Pamięci

Obrazek użytkownika woj.slawek
Kraj

Strzelecka 8. Miejsce Pamięci

Wyglądający dziś niepozornie budynek przy ulicy Strzeleckiej 8 zaczyna swoją historię w latach trzydziestych XX wieku. Jego właścicielem był hrabia Zbigniew Jórski. Niezamieszkałą do 1939 roku kamienicę zaczęli zajmować dzicy lokatorzy. Kiedy w 1944 roku na teren warszawskiej Pragi zaczęły wkraczać jednostki rosyjskie, w skład których wchodziły gównie oddziały specjalne NKWD, kamienica obecnie mieszcząca się przy Strzeleckiej 8, została zajęta przez sowietów. Obiekt ten stał się Kwaterą Główną NKWD na terenie Polski Lubelskiej. W miejscu tym stacjonował generał  Iwan Sierow, kawałek dalej płk P. Michajłow (dowódca praskiej grupy operacyjnej).

Dokumenty:

Meldunek siatki wywiadowczej Delegatury Sił Zbrojnych kryptonim Pralnia II z 25 maja 1945 r.: „Szefem NKWD na całą Polskę jest generał sowiecki Iwanow. Jest to wychowanek Dzierżyńskiego, niegdyś wójt gminy. Pochodzi z Leningradu. Zastępcą Iwanowa jest gen. major Zapiewalin. Główna siedziba sztabu mieści się w Warszawie na Pradze przy ul. Strzeleckiej 40. NKWD podzielona jest na grupy operacyjne (po rosyjsku: „opieratiwnije grupy kontrrazwiedki). Zasięg terytorialny tych grup pokrywa się z granicami województw. Każda grupa deleguje swych ludzi do wojewódzkich wydziałów bezpieczeństwa. [...] W woj. warszawskim działa grupa płk. Michajło. Siedziba jej mieści się na Pradze, ul. Strzelecka 10. Podlega jej m.in. obóz w Rembertowie. (...) NKWD ma podobno zaniechać mieszania się w wewnętrzne sprawy polskie. W związku z tym na rozkaz Stalina, począwszy od dn. 24.5.45 przekazuje Min. Bezpieczeństwa swe agendy, m.in. obozy i więzienia. Przejęcie dokonywa ppłk. Romkowski, szef departamentu wywiadu w Ministerstwie Bezpieczeństwa.”

Raport siatki wywiadowczej Obszaru Centralnego Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj z sierpnia 1945 r.: „W Warszawie na Strzeleckiej codziennie od trzech tygodni dokonywane są egzekucje na członkach AK. O godzinie 3-4 rano wiesza się 7-8 skazańców. Niezależnie od tego, tyluż więźniów rozstrzeliwuje się w piwnicach. Przed śmiercią stosowane są najpotworniejsze tortury. Wyrok wykonuje osobiście Żyd Falkensztajn – cywilny funkcjonariusz NKWD.”

 Strzelecka 8 było to miejsce, gdzie zwożono najpierw ludzi z oddziałów idących na pomoc walczącej Warszawie, wyłapywanych na terenie dworca i torów kolejowych, a później aresztowanych żołnierzy antykomunistycznego podziemia. W naprędce zaadaptowanych na pokoje przesłuchań pomieszczeniach torturowano w bestialski sposób żołnierzy AK, NSZ…często były to również osoby nie związane z konspiracja, jedynym ich „przewinieniem” było to, że urodzili się Polakami. Tych, co przeżyli, wysyłano do obozu przejściowego w Rembertowie. Dalej, często po sfingowanych przez sowietów procesach, ich droga prowadziła przez łagry Syberii i dalej często do „dołów śmierci”.

Stopniowo miejsca takie, jak w budynku przy ulicy Strzeleckiej 8, przejmowane był przez oddziały naszych rodzimych kolaborantów. Wymieniony adres stał się Wojewódzkim Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie. W tym momencie zaczyna się kolejny rozdział historii  tego miejsca. Ściany widzące zbrodnie sowieckich katów stały się niemymi świadkami jeszcze gorszych zbrodni, dokonywanych przez ludzi którzy ośmielali nazywać się Polakami.

Prawdopodobnie w 1948 roku budynek ten został przekazany resortowemu kwaterunkowi i zasiedlony przez funkcjonariuszy UB i ich rodziny. Jaką ironią losu stało się umieszczenie w miejscu, gdzie prawdopodobnie do dziś mogą znajdować się szczątki naszych bohaterów, ich katów wraz z rodzinami. Na jakiej podstawie to piszę? W dokumentacji zebranej przez IPN znajdują się relacje świadków, że zamordowanych chowano na miejscu.

”Znowu rozlokowano nas w małych piwniczkach na węgiel. Ja się znalazłem z jednym kolegą z Włoch, drugiego nie znałem. Klitka tak mała, że z trudem mogliśmy się koło siebie położyć, głowy dotykają jednej ściany, a od nóg do przeciwległej nie było nawet kroku. Słowem rozmiar grobu. Podłoga gliniana, pokryta grubą warstwą miału węglowego i cieniutką proszku z czegoś, co dawniej nazywało się zapewne słomą. Żadnego okienka. W kompletnej ciemności przesiedzieliśmy kilka dni, zatraciwszy zupełnie pojęcie czasu. Potem zainstalowano żarówkę, palącą się czerwonym nikłym światłem. Paliła się dla odmiany całą dobę, do reszty rozstrajając nerwy i wyżerając oczy. [...] Biedy nas dwóch w porównaniu z trzecim współtowarzyszem były niczym. To był prawdziwy bohater-męczennik. Niestety, nawet jego nazwiska zanotować nie mogę, mam wrażenie, że używane przez niego Borowicz było pseudonimem. [...] W śledztwie żądano, by wydał innych, a on milczał. Przez kilka dni, może nawet tydzień bito go prawie bez przerwy dzień i noc; na krótkie pauzy powracał do naszej piwnicy. Krew mu szła nie tylko z nosa, ust, uszu, ale po prostu ze wszystkich otworów ciała. Odebrano mu kożuch, w piekielnym więc zimnie leżał w piwnicy między nami dwoma, przykryty tylko naszymi płaszczami; nogi od bicia tak spuchły, że musiał chodzić boso; o wciągnięciu butów mowy być nie mogło. Dwa razy na dobę wypuszczano nas do ubikacji z dziurą w podłodze. Biedak nie mógł sam iść, prowadziliśmy więc, a właściwie ciągnęliśmy pod ręce. [...] W nocy majaczył nieprzytomnie i tylko szeptał bez przerwy; boli, boli, boli... Kiedyś przychodzi żołnierz, żeby znowu prowadzić na śledztwo. Borowicz nie ma sił wstać. Po chwili zstąpił do podziemia sam pan oficer śledczy. Trącił biedaka końcem buta i łaskawie orzekł: „Da, puskaj atdachniot”. Odpoczynek trwał trzy godziny, po czym wyniesiono go na śledztwo i dalej bito. Gdy mnie wywożono, Borowicz prawie dogorywał. Drugi mój towarzysz dopiero w dobę później dołączył do mnie. Opowiadał, że biedny męczennik w nocy skonał. Trupa nawet nie wyniesiono na świat Boży, a zakopano w głębi piwnicy. [...]” Jerzy Skorupiński „Bem” – relacja – ze zbiorów IPN

Dwie prawdy

Podstawowym błędem, jaki popełniono przy ochronie ważnego dla każdego prażanina miejsca, to jest piwnic dawnej katowni przy ulicy Strzeleckiej 8 na warszawskiej Pradze, było objęcie ochroną konserwatorską tylko części znajdujących się w budynku piwnic-cel. Jak dużym, okazało się to dopiero później.

Kiedy do budynku Strzelecka 8 weszły ekipy remontowe, kiedy zdjęto drzwi w niechronionej prawem części piwnic, budowlańcy zaczęli wyjmować jedną z ościeżnic, przy okazji niszcząc część ściany, na której znajdowały się jeszcze oryginalne napisy z okresu, kiedy te pomieszczenia pełniły funkcje cel. Dla okolicznych mieszkańców stało się to sygnałem do wszczęcia alarmu. Dla środowisk patriotycznych stało się jasne, że dochodzi do dewastacji tego miejsca. Skrzyknięci naprędce  ludzie stanęli murem w obronie tego miejsca pamięci. Na miejscu pojawił się burmistrz dzielnicy, radni i wiele innych organizacji. Zebrano pokaźna grupkę do ochrony. Mobilizacja była tak ogromna, że jeszcze długo po zaistniałej sytuacji otrzymywałem telefony z deklaracją pomocy. Na miejsce wezwano policję, konserwatora zabytków. Udało się wstrzymać prace. Poruszenie było tak wielkie, że zwołaną kilka dni później sesję Rady Dzielnicy w znacznej części poświęcono sprawie ochrony zabytkowego obiektu. Została podjęta uchwała o skierowaniu do pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz pisma domagającego się wykupu całej nieruchomości oraz objęciem ochroną całego obiektu. W tym miejscu należy podziękować tym wszystkim, którzy z taka determinacją włączyli się w całą akcję.

Słuchając relacji o walających się po podłodze cegłach z napisami wykonanymi przez skazańców, byłem bardzo poruszony i zbulwersowany. Moje oburzenie na postępowanie „dewelopera” było ogromne. Postanowiłem opisać całą sprawę. Odbyłem kilka rozmów, z których wyłania się przedstawiany przez drugą stronę zupełnie inny obraz sytuacji.

Właściciel kamienicy przy ulicy Strzeleckiej 8 pan Andrzej Amanowicz zaprzeczył, jakoby dostał jakiekolwiek środki z Unii Europejskiej na ochronę zabytkowych piwnic. Nie zostały podpisane żadne dokumenty w tej sprawie. Problemem okazał się Warszawski Ratusz. Właściciel nieruchomości powiedział, że współpracuje i dalej będzie współpracował z Konserwatorem Zabytków, jak i IPN-em. Wszystkie czynności, jakie były i będą wykonywane na terenie piwnic, mają za zadanie zabezpieczenie inskrypcji pozostawionych przez skazańców oraz zachowanie całego miejsca w nienaruszonym stanie. Czynności, które zostały wykonane, to zdjęcie dziewięciu drzwi z piwnic, które nie były objęte ochroną, i zabezpieczenie w pomieszczeniu części piwnic wpisanych do rejestru. Wyjęcie ościeżnicy miało miejsce w pomieszczeniu pod schodami, a czynności z tym związane nie spowodowały żadnych uszkodzeń elementów z inskrypcjami. Przeprowadzone 30 stycznia przez Jacka Wachowicza, wiceprzewodniczącego Rady Dzielnicy, i wiceburmistrza Dariusza Wolke oględziny potwierdziły te słowa. Zdjęte drzwi znajdowały się w zabezpieczonym pomieszczeniu. Jednocześnie stwierdzono dewastacje w postaci namalowanych na ścianach bazgrołów i rysunków, prawdopodobnie wykonane przez osoby, które dostały się tu z zewnątrz. Dlatego zasadne jest zabezpieczenie pomieszczeń przed wizytami osób niszczących zabytek. Dodatkowym problemem staje się brak pieniędzy, które umożliwiłyby wpisanie pozostałych piwnic do rejestru zabytków. W tym przypadku możemy jedynie liczyć na dobrą wolę właściciela obiektu, że przy przebudowie kamienicy na apartamentowiec względy ekonomiczne nie wpłyną na inne decyzje niż deklarowane do tej pory. Dla mnie Strzelecka 8 staje się kolejnym obiektem na liście miejsc objętych moją obserwacją. Obok sprawy „potworka”, jakim był obiekt zwany pomnikiem „Czterech Śpiących” na placu Wileńskim, który nie ma praw wrócić na teren Pragi, staje kolejny problem: miejsca, które musi być zachowane dla przyszłych pokoleń.

Przedstawione przez właściciela kamienicy plany, jak i rozmowy przeprowadzone przeze mnie mogą sugerować, że sprawy zmierzają we właściwym kierunku. Dla mnie najlepszą weryfikacją zaistniałej sytuacji, jak i padających ze strony właściciela kamienicy zapewnień będzie możliwość swobodnego wejścia na teren nowo powstającego apartamentowca i zwiedzenie nowo powstałej izby pamięci poświęconej ofiarom reżimu komunistycznego. Mająca powstać w podziemiach izba pamięci ma się wkomponować w jeszcze jeden praski projekt. Ma to być Muzeum Żołnierzy Wyklętych, mieszczące się w Pałacyku Konopackiego. Wszystkie przedstawione plany i zapewnienia zweryfikuje czas, a my musimy jedynie być strażnikami tej sprawy. Zaistniała sytuacja powinna mobilizować nas do działania w obronie miejsc pamięci. To tylko od nas zależy, czy kolejne informacje o niszczeniu miejsc pamięci pozostaną bez echa. Tylko my sami możemy ochronić te miejsca przed bezdusznością ludzi mających na celu jedynie zyski.

Sławomir Wojdat 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (12 głosów)

Komentarze

Sa to miejsca Swiete. Ile jeszcze grobow nieznanych odkryjemy? Chwala Bohaterom Niezlomnym.

Vote up!
5
Vote down!
-1

casey

#1466739

Ano znajdą się  w podskokach setki milionów z podatków Polaków na Muzeum Historii Żydów, na antypolskie obrazy jak Pokłosie czy Ida itd. Natomiast na ochronę miejsc niewyobrażalnej martyrologii Niezłomnych to już trzeba żebrać o każdy grosz, jak o ochłapy z pańskiego stołu, choć są to pieniądze wyszarpane z kieszeni Polaków!  

Vote up!
0
Vote down!
-1

jan patmo

#1467191