Fatima od 100 lat zmienia Europę i świat cały

Obrazek użytkownika Sławomir Tomasz Roch
Świat

Dziś mija dokładnie 100 lat od piątego zjawienia się przepięknej Pani z Nieba trójce małych, ubogich pastuszków w Fatimie w Portugalii. I tylko miesiąc dzieli nas od analogicznej daty 13 października 2017 r., gdy w Cova de Iria, zgromadziło się 70 tys. ludzi. Byli tam wszyscy: wierzący i zapiekli ateiści, ubodzy pasterze i ludzie bogaci, policjanci i politycy, uczeni i robotnicy, dziennikarze i żołnierze, ludzie wszystkich zawodów i profesji. Jedni szukali glębokiej wiary, a inni chcieli po prostu obśmiać całe wydarzenie. Lecz nikt nie spodziewał się tego, co raz na zawsze zmieniło świat i bieg historii.

Trwa wyjątkowy Jubileusz 100 – lecia objawień Matki Bożej Różańcowej w Fatimie. Dlatego Fatimę odwiedza w tym roku rekordowa liczba pielgrzymów z całego świata. Większość z nich pielgrzymuje indywidualnie lub w małych grupkach, zazwyczaj z rodziną lub znajomymi. Przełożeni Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej choć nie rejestrują liczby wiernych napływających indywidualnie, szacują, że w roku stulecia objawień dotrze ich tam ponad 8 milionów.

Ludzie modlą się, nie chcą stracić tej wyjątkowej szansy. W okresie od stycznia do maja 2017 r. do Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Fatimie dotarło ponad 71 tysięcy próśb o modlitwę z całego świata. Wiele z nich trafia do tego miejsca kultu poprzez e-maile oraz listy pocztowe, najczęściej w języku portugalskim, włoskim, francuskim, nie brakuje polskich. Jednak najwięcej intencji pielgrzymi pozostawiają w rektoracie Sanktuarium, w Kapliczce Objawień oraz przy grobach trójki pochowanych w Fatimie małych wizjonerów: św. Franciszka i św. Hiacynty Marto, a także Sługi Bożej Łucji dos Santos.

Jeśli jeszcze w życiu nie byłeś Brachu w Sanktuarium Matki Bożej w Fatimie, to jest to zapewne najlepszy czas, byś to właśnie uczynił. Już teraz nieoficjalnie wiadomo, że nasi rodacy są w pierwszej trójce zagranicznych pielgrzymów, po Włochach i Hiszpanach. W czołówce pielgrzymów plasują się także, spoza Europy, takie kraje jak Brazylia, Stany Zjednoczone, a nawet Korea Południowa.

I jeśli jeszcze się Brachu zastanawiasz, czy pakować plecak, to wczytaj się uważnie w tą relację:

Wspomina siostra Łucja: „Po dłuższym czasie, pewnego letniego dnia, gdyśmy spędzali w domu przerwę obiadową, bawiliśmy się przy studni, którą mieli moi rodzice na podwórku, a którą nazywaliśmy Arneiro (w piśmie o Hiacyncie mówiłam już Ekscelencji o tej studni). Nagle widzimy koło nas tę samą postać Anioła, jak mi się wydawało, który przemówił: ‘Co robicie, módlcie się, módlcie się wiele! Najświętsze Serca Jezusa i Maryi chcą wam okazać miłosierdzie. Ofiarujcie zawsze Bogu Najwyższemu wasze modlitwy i ofiary.’

‘Jak mamy pełnić ofiary?’ – zapytałam.

‘Ze wszystkiego, co możecie, składajcie Bogu ofiary, jako akt zadośćuczynienia za grzechy, którymi jest obrażany, oraz za nawrócenie grzeszników. Ściągniecie w ten sposób pokój na waszą Ojczyznę. Ja jestem jej Aniołem Stróżem, Aniołem Portugalii. Przede wszystkim przyjmijcie i znoście z poddaniem cierpienia, które Bóg Wam ześle.’” [1] [O. Ludwik Kondor SVD, Siostra Łucja mówi o Fatimie, 1989 r., s. 54-55], s. 57]

Siostra Łucja wspomina: „Upłynęło sporo czasu [...] Owieczki zdołały przejść z wielkim trudem. Jak tylko tam przyszliśmy, na klęczkach i z twarzami pochylonymi ku ziemi zaczęliśmy powtarzać modlitwę Anioła: ‘O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Cię, ufam Tobie, Kocham Cię itd.’ Nie wiem, ile razy powtórzyliśmy tę modlitwę, kiedy zauważyliśmy jakiś nadzwyczajny blask nad nami. Wyprostowaliśmy się, żeby popatrzeć, co się dzieje, i zobaczyliśmy Anioła trzymającego w lewej ręce kielich, nad którym unosiła się święta Hostia, z której spływały krople krwi do kielicha. NAGLE KIELICH Z HOSTIĄ ZAWISŁ W POWIETRZU, Anioł klęknął przy nas i kazał nam powtórzyć trzy razy: ‘Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu i Duchu Święty, ofiaruję Wam Najdroższe Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Pana naszego Jezusa Chrystusa, obecnego na wszystkich ołtarzach świata jako zadośćuczynienie za zniewagi, świętokradztwa i obojętności, którymi jest obrażony. Przez niezmierzone zasługi Przenajświętszego Serca i za przyczyną Niepokalanego Serca Maryi błagam o nawrócenie biednych grzeszników.’ Następnie Anioł podniósł się z klęczek, wziął do swych rąk kielich i Hostię. Hostię św. dał mi, a krew z kielicha rozdzielił między Hiacyntę i Franciszka, mówiąc równocześnie: ‘Przyjmijcie Ciało i pijcie Krew Jezusa Chrystusa, tak strasznie znieważanego przez niewdzięcznych ludzi, pokutujcie za ich grzechy i pocieszajcie Boga waszego’” [2] [Jak wyżej, s. 57-58]

Dopiero po tym przygotowaniu w niedzielę 13 maja 1917 w Cova da Iria nastąpiło pierwsze spotkanie dzieci z „przepiękną Panią”, która w ujmujący sposób dodała im pewności: „Nie bójcie się. Nie zrobię wam nic złego”. Łucja zdobyła się na odwagę i zapytała:

- Skąd Pani przybywa?

- Jestem z Nieba.

- I czego Pani chce ode mnie?

- Przybyłam, by prosić was, byście przychodzili tutaj przez sześć kolejnych miesięcy, trzynastego dnia o tej samej porze. Później powiem wam, kim jestem i czego chcę. Po czym wrócę tu jeszcze siódmy raz. I zapytała dzieci: „Czy chcecie ofiarować się Bogu, przyjmując każde cierpienie, które On zechce na was zesłać, jako zadośćuczynienie za liczne grzechy, którymi On jest obrażany i za nawrócenie grzeszników, dla naprawienia zniewag i obelg wymierzonych przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi?”

- Tak, chcemy, odpowiedziała z entuzjazmem Łucja w imieniu trojga.

- Będziecie więc musieli wiele cierpieć, ale Łaska Boża będzie waszą siłą.

Przy tych słowach „Piękna Pani” rozpostarła ramiona i we wspaniałym, promieniującym świetle dzieci zobaczyły siebie nawzajem w nowym świetle, w Bogu, który jest światłem, padły na kolana i modliły się: „Przenajświętsza Trójco, uwielbiam Cię! Boże mój, kocham Cię w Najświętszym Sakramencie!” Po chwili „Jaśniejąca Pani” oznajmia: „Odmawiajcie codziennie różaniec, aby uzyskać pokój dla świata i koniec wojny”, po czym znikła. [3] [Sebastian Labo, Zamach na papieża w świetle Fatimy i w cieniu jednej rewolucji, Rzym, s. 162]

Trzynastego dnia następnego miesiąca, czerwca, było już około sześćdziesięciu ciekawskich, kiedy ukazała się przedziwna Pani. Łucja zapytała Ją, czego chce, a Ona odpowiedziała: „Przyjdźcie, trzynastego następnego miesiąca. Odmawiajcie codziennie różaniec, nauczcie się czytać - później powiem, czego chcę”.

Postać wyjawiła Łucji, że Hiacynta i Franciszek wkrótce mają umrzeć i tylko ona zostanie przy życiu. Łucja przestraszyła się, ale usłyszała słowa otuchy: „Nie trać odwagi! Ja cię nie opuszczę. Moje Niepokalane Serce będzie twym schronieniem i drogą, która cię poprowadzi do Boga”. [4][Tamże, s. 162-163]

13 lipca pięć tysięcy osób zeszło się do Cova da Iria, aby być świadkami objawienia. Większość wierzyła już w prawdziwość objawień, lecz jeszcze ten i ów w dalszym ciągu powątpiewał. Odważna Łucja znów zapytała: "Czego chcecie ode mnie ?", a Pani z Fatimy raz jeszcze prosiła, by powracali każdego trzynastego dnia kolejnych miesięcy i odmawiali codziennie różaniec dla uproszenia pokoju na świecie i o zakończenie wojny, gdyż jedynie modlitwa może przynieść pomoc. Po czym dodała: W październiku powiem wam, kim jestem i uczynię wielki cud, aby wszyscy uwierzyli. Ofiarujcie się za grzeszników i często powtarzajcie: ‘Panie Jezusie, czynię to z miłości do Ciebie, za nawrócenie grzeszników i na zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.’"

„Przy tych słowach - opowiedziała później Łucja - ujrzeliśmy coś okropnego: cierpienia potępionych dusz w piekle”. Wizja piekła była pierwszą częścią tajemnicy. Druga część dotyczyła czci Niepokalanego Serca Maryi. Łucja opowiadała: „Przerażeni, podnieśliśmy wzrok ku Błogosławionej Pannie, która przemówiła do nas pełna dobroci i smutku: ‘Ujrzeliście piekło, gdzie idą dusze biednych grzeszników. Dla ich zbawienia Bóg pragnie rozpowszechnić nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeżeli stanie się to co wam mówię, wiele dusz zostanie uratowanych i nastanie pokój. Wojna zbliża się ku końcowi, ale jeśli nie przestanie się obrażać Boga, wybuchnie nowa, jeszcze straszniejsza wojna podczas pontyfikatu Piusa XI. Jeżeli pewnej nocy ujrzycie blask dziwnego światła. wiedzcie, że będzie to znak dany przez Boga, iż zamierza ukarać świat za jego występki wojną, głodem, prześladowaniem Kościoła i Ojca Świętego. Aby temu zapobiec, przybędę, aby prosić o poświęcenie Rosji mojemu Niepokalanemu Sercu i o Komunię św. wynagradzającą w każdą pierwszą sobotę miesiąca. Jeżeli pragnienie moje zostanie zaspokojone, Rosja nawróci się i nastanie pokój; w przeciwnym razie Rosja rozszerzy na całym świecie swoją fałszywą naukę, wywoła wojny i prześladowania Kościoła. Dobrzy ludzie będą męczeni, Ojciec Święty będzie musiał wiele wycierpieć, wiele narodów zginie, ale w końcu moje Niepokalane Serce odniesie zwycięstwo. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci i przez pewien czas zapanuje pokój na świecie’”. I po chwili milczenia dodała: „Kiedy odmawiacie różaniec, mówcie po każdym dziesiątku: ‘Jezu, odpuść nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twego miłosierdzia’” [5] [Tamże, s. 163-164]

Trzy widzenia, jakie miały miejsce w maju, czerwcu i lipcu, zwiększyły powszechne zainteresowanie wydarzeniami w Fatimie. Przyczyniła się do tego również prasa niekatolicka - i to raczej w sposób pośredni i niezamierzony. Prasa katolicka natomiast okazała dużo rezerwy i przyjęła postawę wyczekującą, podobnie zresztą jak Władze kościelne. Tymczasem prasa źle usposobiona do Kościoła przedstawiła wydarzenia z Cova da Iria jako „oszustwo”, oskarżyła dzieci o kłamstwa i starała się ośmieszyć całą sprawę. Ale właśnie te artykuły sprawiły, że objawienia Madonny z Fatimy stały się znane w całej Portugalii i za granicą. 13 sierpnia do Cova da Iria przybyło około 20-25 tysięcy pielgrzymów. Podczas oczekiwania trojga dzieci zaczęli odmawiać różaniec i śpiewać pieśni do Matki Bożej. Ale dzieci nie pojawiły się. Szef policji okręgu Gurem, znany mason Arturo d’ Oliveira Santos, przy pomocy wybiegu sprowadził do swego domu troje dzieci: pod pretekstem zawiezienia na miejsce objawień umieścił je w swoim pojeździe, a następnie uciekając się do obietnic, udręk, a nawet pogróżek śmierci, próbował wymusić na nich „wyznania”, że wszystko to było oszustwem. [...]” [6] [Tamże, s. 164]

Po porwaniu i uwięzieniu dzieci i ich bohaterskim nie uleganiu presjom, ludność przestała mieć wątpliwości co do autentyczności objawień w Cova da Iria. 13 września zebrało się tam ponad 20 tysięcy osób. W południe przybyły tam również dzieci i zaczęły odmawiać różaniec. Niespodziewanie Łucja przerwała modlitwy i wykrzyknęła pełna radości: „Otóż Ona! Widzę Ją!”. Podczas tego objawienia, podobnie jak w czasie poprzednich, Madonna wezwała dzieci do żarliwego odmawiania różańca, „żeby uprosić koniec wojny”. Następnie obiecała: „W październiku przybędą też Zbawiciel, Matka Boska Bolesna i z Góry Karmel, święty Józef z Dzieciątkiem Jezus, żeby świat pobłogosławić... Bóg jest zadowolony z waszych ofiar, ale nie chce, byście spali we włosiennicy, noście ją tylko w ciągu dnia”. A ostatnie Jej słowa brzmiały: „W październiku uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli”. [7] [Tamże, s. 166-167]

P.S.

Powyższe opracowanie stanowi fragment książki autora bloga S T Roch pt. „Prowadź Mario prowadź nas Męczenników Wołynia”

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)