Co z naszą narodową historią? – ale my Niepoprawni… róbmy swoje!

Obrazek użytkownika Satyr
Historia

W publicznych debatach z udziałem „etatowych dyżurnych” platformersów oraz niedouczonych (by nie nazwać głupimi) nowośmiesznych z ich liderem R. Petru – przyjęły się trzy fałszywe reguły „poprawności”: reguła nakazująca krytyczną reinterpretację historii, reguła wyższości tego, co nie nasze (można ją określić jako regułę automatycznej „wyższości cudzoziemszczyzny”) oraz trzecia reguła – powściągliwości emocjonalnej.

 

 

 


W III RP za przyczyną kilkuset platformersów, peeselów i nowośmiesznych, historia – jako nauczycielka życia odeszła do lamusa. A przecież nasze społeczeństwo potrzebuje obchodów rocznicowych wydarzeń historycznych, by się wokół nich integrować, by na czytelnych dla wszystkich przykładach uczyć się obywatelskiej odpowiedzialności za Polskę, a nie tylko po to żeby wiedzieć, ile np. kilogramów ważyła zbroja króla Władysława Jagiełły w bitwie pod Grunwaldem. A skoro mowa o integracji, to nie leżała ona w sferze zainteresowania byłych rządzących, bo przeczyła ich zasadzie rządzenia: divide et impera (dziel i rządź). Nawet dzisiaj, gdy owi szkodnicy są w „totalnej opozycji” do rządzących deklarują, że gdy tylko odzyskają władzę, to… zlikwidują Instytut Pamięci Narodowej!

   Obecny, większościowy parlament PiS-u oraz rząd Zjednoczonej Prawicy nadrabia potężne i celowe zaniedbania poprzednich ekip rządzących. Ale nie zwalajmy wszystkiego na plecy pisowskich parlamentarzystów i rząd Pani Beaty Szydło! To każdy przeciętny Polak-patriota powinien w swej nawet tej najmniejszej społeczności dać coś z siebie w tej materii i na przykład w spotkaniach towarzyskich naświetlać swym adwersarzom kawałek polskiej historii. A jeśli społeczeństwo polskie będzie bardziej światłe, to i rządowi będzie łatwiej dotrzeć do jego umysłów.

   Wiele jest sporów na tle nieporozumień dotyczących pojęcia polityki historycznej i rozbieżności co do roli, jaką historia powinna odgrywać w formowaniu umysłów polskiego społeczeństwa w XXI wieku. Platformerskie i nowośmieszne fałszywe zasady poprawności spowodowały, że zabrakło dumy z historii. Duma z wierności ideałom musiałaby się wiązać ze wskazaniem i ewentualnym ukaraniem tych, którzy z nimi walczyli. Nowy, ahistoryczny porządek w rozumieniu antypolskich sił sprowadził się do wezwania: – nie wychodźcie na ulice ze sztandarami, nie wznoście patriotycznych okrzyków, a najlepiej… pozostańcie w domowym zaciszu przed telewizorami na kanale TVN czy Polsat. My już wam podamy historię w takim świetle, że będziecie się bić w piersi za swych przodków, którzy… mordowali Żydów, organizowali „polskie” obozy zagłady, a organizując Powstanie Warszawskie – świadomie wysłali tysiące młodych i bardzo młodych ludzi na śmierć z rąk… nazistów (nie hitlerowskich Niemiec!).

   W publicznych debatach z udziałem „etatowych dyżurnych” platformersów oraz niedouczonych (by nie nazwać głupimi) nowośmiesznych z ich liderem R. Petru – przyjęły się trzy fałszywe reguły „poprawności”: reguła nakazująca krytyczną reinterpretację historii, reguła wyższości tego, co nie nasze (można ją określić jako regułę automatycznej „wyższości cudzoziemszczyzny”) oraz trzecia reguła – powściągliwości emocjonalnej.

   Te trzy reguły traktują poważnie historię o tyle tylko, o ile oznacza ona prowadzenie badań naukowych oraz akademickich sporów. Zaś tam, gdzie pojawiała się klasyczna figura „historii nauczycielki życia”, była ona bezwzględnie wykpiona i ośmieszana. Tymczasem Polakom patriotom taki właśnie sposób myślenia o historii został zaszczepiony przez ostatnie kilkaset lat, począwszy jeszcze od przykładów czerpanych od rzymskich historyków w szkołach Pierwszej Rzeczypospolitej.

   Stosowana przez „światłych” platformerskich „mądrachełków” reguła wątpliwości i prymatu krytycznej postawy względem przeszłości polegała na tym, że narodową historię poddawali nieustannej reinterpretacji. Jeśli coś było i jest przez pokolenia pielęgnowane, to ich zdaniem należało koncentrować się tylko na słabych stronach tej tradycji. Jeśli coś było do dzisiaj przedmiotem dumy, to trzeba było wskazać powody do hańby, najczęściej zresztą bez prowadzenia dodatkowych badań historycznych. Najbardziej chyba znanym przykładem takiego podejścia do historii narodowej był fakt, że w kwestii Powstania Warszawskiego, owi „mądrachełkowie” wysunęli na pierwszy plan kwestie słabości powstańców oraz przesadzone, nie potwierdzone rzetelnymi badaniami posądzenia o antysemityzm czy nawet zbrodnie wojenne. A historię powojennego podziemia w myśl tej zasady potraktowali albo jako dodatkowy rozdział polskiego (w domyśle „głupiego”) romantyzmu, albo opowieść o rozbitkach, którzy nie znaleźli sobie miejsca w nowej rzeczywistości (bo nie byli dość pragmatyczni).

   W tej zasadzie mieściła się także maniera selektywnego traktowania historii. Były wydarzenia i postaci godne naświetlenia (Stefan Batory, Edward Abramowski), były też te skazane na zapomnienie lub w najlepszym przypadku umieszczane w krytycznym kontekście (Grunwald, Konfederacja Barska). To, co Praktyczne, zwyciężało to, co Szlachetne. Romantyczne skazywali z góry na przegraną w starciu z Racjonalnym. Na przykład wybory prezydenckie (kiedy to wygrał Bredzisław Bul-Komoruski) można było w Polsce wygrać pod największym hasłem-bluźnierstwem wobec trudnej – aczkolwiek bogatej – historii Polaków: „wybierzmy przyszłość”. A przeszłość? Przeszłość już się nie mogła liczyć, bowiem według owych „mądrachełków” – przynosiła wstyd, była niechlubna dla mieszkańców Rzeczpospolitej.

   Przypatrując się hołdowanej przez platformersów drugiej regule poprawności – regule „wyższości cudzoziemszczyzny”, zauważyliśmy, że doprowadziła ona między innymi do specyficznego traktowania naszych sąsiadów. Oznaczała ona podejście do historii, w której to co nasze, to co oznacza symboliczną własność wspólnoty narodowej czy państwowej, było jedynie odpryskiem historii powszechnej, a więc tylko historią powszechną naprawdę warto się zajmować. Legenda i polski szacunek dla Napoleona w myśl tej zasady były co najwyżej przejawem megalomanii Polaków.
W myśl tej reguły nic – co polskie, co nasze, nie mogło być wyjątkowe. Skoro w ostatniej dekadzie XX wieku przyszło Polsce integrować się z innymi krajami Europy, debaty dodatkowo okrajano z trudnych tematów w stosunkach polsko-niemieckich czy nawet polsko-rosyjskich (by nie drażnić niedźwiedzia). Ale z perspektywy czasu widać jednak, że to właśnie wspólne badanie historii, a nie jej zapominanie, tak naprawdę zbliża narody, jak to miało miejsce na przykład w stosunkach polsko-węgierskich.

   Zaś trzecia reguła poprawności – reguła powściągliwości w historycznych emocjach oznaczała, że wbrew całej polskiej tradycji, mieliśmy traktować historię tylko i wyłącznie jako jedną z wielu nauk. Zatem historia – nauczycielka życia – miała odejść do lamusa. Historia wspólnoty miała przestać być źródłem dumy.

   Swoje święta z pompą obchodzą dumni z dokonań przodków Amerykanie, Francuzi, Brytyjczycy, Rosjanie. Z czasem w wolnej Polsce obchodzenie świąt narodowych i rocznic stało się rutyną, szczególnie przykrą w listopadzie, bo w naszym klimacie to bodaj najsmutniejszy miesiąc. Defilady i publiczne demonstracje w latach 1989-2015 (z przerwą 2005-2007) rządząca władza uznawała za przeżytek komunizmu. Kolejne pokolenia młodych chłopców rzadko miały okazję w towarzystwie ojca zobaczyć orkiestrę wojskową czy mundurów, zaś obchody ważniejszych rocznic ograniczały się do spotkań VIP-ów otoczonych metalowymi płotkami przed wścibską publicznością.

Są jeszcze poważniejsze skutki zasady powściągliwości w historycznych emocjach. Szybko okazało się, że nawet tematy zakazane w komunizmie stały się nudne, a ich poruszanie to nic innego, jak „typowo polskie”… rozdrapywanie ran. Ofiarami tych opinii stały się Katyń czy historia „żołnierzy niezłomnych” z powojennego podziemia antykomunistycznego, a nawet – w pewnym sensie – powstańców warszawskich. Ta platformerska powściągliwość pozostawiała dopuszczalny margines już jedynie na dyskusje nad takimi chociażby tematami, jak na przykład Jedwabne czy tzw. pogrom kielecki, ale przedstawiane nie na faktach rzeczywistych, a na tzw. faktach prasowych (na podstawie GW).

   Takie podejście do historii bezdyskusyjnie było negatywne. Dlaczego? Dlatego, że miała być tylko i wyłącznie jako historia uniwersytecka, jako jedna z wielu nauk humanistycznych, a nie nauczycielką życia. Niezamierzonym efektem poprawności historycznej stało się bowiem wyraźne obniżenie rangi historii w życiu publicznym. W konsekwencji nauki historyczne w wolnej Polsce – o ironio losu! – nie rozwijały się w wystarczającym stopniu, a liczne fundamentalne pytania polskiej historiografii pozostawały nadal bez odpowiedzi.

   Może ktoś powiedzieć, iż był to wynik nie tyle poprawności politycznej, ile raczej braku środków finansowych. Ktoś inny z kolei stwierdził, że z braku zainteresowania naukowców. W gruncie rzeczy chodziło mniej więcej o to samo: zajmowanie się historią Polski nie jest modne, nie jest „medialne” ani nie daje intratnych kontraktów naukowych. A skutki? Proszę bardzo. Nie policzono chociażby polskich strat na Wschodzie tak ludzkich, jak i materialnych, nie posunięto do przodu badań nad Polskim Państwem Podziemnym i jego strukturami, nie opracowano strat Warszawy i innych polskich miast w II wojnie światowej. Przykładów można by mnożyć.

   Obecnie rządzący w RP robią wszystko, aby odbudować takie słowa jak: patriotyzm, ojczyzna, kombatant, naród czy prawda historyczna, a na arenie międzynarodowej te pojęcia wiążą się przecież z poważnymi prawnymi kwestiami, jak chociażby odszkodowaniami za pracę przymusową czy żądania rewindykacji majątków.

   Jeśli ktoś dziś ironizuje na temat polityki historycznej lub proponuje, by Polska jej nie miała, uważa ją za wstydliwe dziedzictwo współczesności, to postępuje tak jak ktoś, kto by w roku 1920 doradzał Piłsudskiemu, aby ten zrezygnował ze strzelców ze względu na... ochronę ptaków.

   Celem wrogich Polsce sił jest, aby kolejne pokolenia młodych Polaków wychowywały się w świecie, w którym za dobrą monetę traktuje się reguły historycznej poprawności, pokolenia, dla których do przeszłości trzeba podchodzić z dystansem i bez entuzjazmu. Jednak wychowawcy i prawicowi uczestnicy publicznych dyskusji zorientowali się – niestety, sporo za późno, ale lepiej niż wcale – że nie ma dobrego obywatela, który nie jest dumny z dokonań swojej narodowej czy państwowej wspólnoty, który nie zna historii kraju, miasteczka, wsi, dziejów zabytków w swojej miejscowości i historii swojej rodziny.

   Tak więc czeka nas praca u podstaw, ale ufam w jej skuteczność. Zatem nie bacząc na podejście cwaniaczków z PO, Nowoczesnej, KOD-u… trzeba nam Niepoprawnym po prostu robić swoje.

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.8 (13 głosów)

Komentarze

media mają dyktować narracje a ludzie być zdezintegrowani, nieoduczeni i bez wzorców. takimi łatwo sterować.

historia zawiera również odwołanie do ponadczasowych wartości o oczywistym znaczeniu.

polityka historyczna też jest istotna, to nie jakieś urabianie zbiorowisk dla celów politycznych tylko również wartości, wzorce, różne postawy no i oczywisty związek przeszłości z polityką.

nie przypadkiem fałszuje się historię, zwłaszcza we wrogiej propagandzie, co i tu nawet obserwujemy we wtrętach trolli.

wiele "twierdzeń" jest tak absurdalnie fałszywych, mimo to przyzwyczailiśmy się, że w choćby w internetach zawsze się takie pojawią, pewniejsze niż chleb powszedni. nie może być na to żadnej zgody i tolerancji dla ludzi złej woli

 

Vote up!
14
Vote down!
-2

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1540408

Tak, masz rację, że fałszowanie historii ma na celu, by po raz nie wiem który... elektorat w wyborach popełnił dokładnie ten sam błąd i zagłosował na tych, którzy temu elektoratowi "dokopali" i "puścili ich z torbami". Stąd takie skrywanie prawdziwej historii, bo ona już wcześniej wskazała, że nie można po raz drugi (n-ty!) wchodzić do tej samej rzeki.

Serdeczności,

Satyr

P.S.
Ciekawostka: SpirytoLibero już zdążył "spałować" mój artykuł, ale nie wie, że jego "siła rażenia" równa się zeru i jego ocena się nie liczy :-). Prawda, że to podły człowiek? Nawet w tak ważnej sprawie, jaką jest kultywowanie naszej polskiej historii i tradycji nie podoba się pomidorowemu. To pytam: - do jasnej cholery! - co jemu się podoba? Wychwalanie Stalina i Breżniewa? Już sam nie wiem.

Vote up!
14
Vote down!
-2

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1540417

tak jest! i to wszystko, wbrew pozorom, przekłada się na konkret ale kręci wokół najważniejszych fundamentów.

 

w kampanii B.K. słynne hasło mi się kojarzyło zupełnie inaczej, niczym natręctwo umysłowe, mianowicie "zgoda z bezpieczeństwem".

ciekawość, czy byłem w tym jedyny?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

PS pałkownika też przyuważyłem w czasie rzeczywistym

 

Vote up!
8
Vote down!
-1

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1540434

Ukryty komentarz

Komentarz użytkownika SpiritoLibero został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..

uważaj, już po ciebie idą.

Ojciec Dyrektor ci nie pomoże.

Vote up!
2
Vote down!
-6

SpiritoLibero

#1540437

celność tekstu poznaję po tym że znajdzie się ktoś kto da jedynkę. Wtedy mam satysfakcję dodatkową: wiem że trafiłem jakiegoś łobuza. Tobie się to udało. Wszak nie o punkty nam chodzi.

A więc róbmy to dalej ku chwale Ojczyzny.

Vote up!
14
Vote down!
0
#1540410

też bardzo sobie cenię plusy ujemne - z pozdrowieniami dla Honica i Satyra - markowa

Vote up!
9
Vote down!
-1

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#1540414

Oczywiście, że nie o punkty mnie i Tobie chodzi. Ale fakt staje się faktem, bo to widać w punktacji, komu przeszkadza historia.

To SpirytoLibero "spałował" (przyłapałem go na pałowaniu), ale przy jego dorobku punktowym (komentatorskie: minus 950, blogerskie: plus 560) może sobie punktować. Mnie "kuku" nie zrobi. Za cienki jest w uszach! Aż strach pomyśleć, gdyby miał narzędzie do banowania, brrrr, bo zapewne za ten mój artykuł dostałbym od niego bana. Dlaczego? - Bo jestem zbyt patriotyczny i nie wychwalam 45-letnich sowieckich okupantów i ich potomków, którzy do dziś jeszcze "mieszają" w Rzeczpospolitej!

Serdeczności Honicu,

Satyr 

Vote up!
8
Vote down!
0

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1540433

 Witam! Chciano nam odebrać patriotyczną historię naszych bohaterów narodowych. czyli kościec moralny. Chciano wychodować, POkolenie tuczników intelektualnych. Dosłownie, serwując nam główne danie rozwoju umysłu, jakim jest cotygodniowa możliwość grillowania. My tutaj nie zgadzamy się na chałturę Polski! Pozdrawiam!

Vote up!
14
Vote down!
0

ronin

#1540427

Krytyczna reinterpretacja reguł automatycznej "wyższości" emocjonalnej powściągliwości ... teraz po Polsku : gdyby nie było SZUBIENIC, nasza narodowa historia byłaby skonfigurowana w kilku multimedialnych plikach, gdzieś w cloud computing. Publicznych debat by nie było, albo na zupełnie inny temat. Reasumując : potrzebne są nowoczesne i wydajne konstrukcje szubienic.

Vote up!
9
Vote down!
0

Racjonał

#1540436

Ukryty komentarz

Komentarz użytkownika SpiritoLibero został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..

Ty się możesz spinać i naprężać a i tak nic nie wyjdzie.

Jesteś mały józek...

Vote up!
1
Vote down!
-6

SpiritoLibero

#1540457

bez przymusu

 

bez najmniejszego

przymusu

ma konsystencję

spirytusu

Vote up!
6
Vote down!
0

jan patmo

#1540465

Czas komunii nastał. Jaką książkę patriotyczna byście polecili kupić dziecku na prezent?

Vote up!
7
Vote down!
0

LechG

#1540459

Czytałam "Lato leśnych ludzi" Rodziewiczówny.

Ale dziś zapewne to "staroć". Może są właściwsze pozycje.

Pozdrawiam serdecznie,

Vote up!
4
Vote down!
-1

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1540594

Spore zniszczenia poczyniła filozofia ,dla której swego czasu Bóg umarł a historia się skończyła. Zachłyśnięcie wiedzą ,maszynową cywilizacją i szybkością obiegu informacji. Sami też historycy z ich modą na naturalizm,ciekawostki i ekonomię. (ciekawe jakby nas współczesnych opisali z takich jedynie źródeł jak życiorysy i realia codzienne celebrytów) Czy przypisywania przodkom półzwierzęcych instynktów, to jak pamiętam chyba Szwedzi wpadli na pomysł że w średniowieczu rodzice nie żywili uczuć do dzieci . Tak się zerwała ciągłość tradycji i przekazywanych pokoleniowo dążeń. 

Ale najgorsze jest to spłycenie biorące się z pogoni za uogólniającą syntezą i koniecznym ogólnym wnioskiem co do logiki zdarzeń. Sam się czasem na tym łapię i wtedy przypominam sobie dwa wieczory spędzone na rozmowie ...z przedwojennym komunistą . Cóż warto zachować kontakt z żywą historią nawet w takim wydaniu. Bardziej to męczące ale i bardziej wartościowe. Wtedy mi to uświadomiło długotrwały ale przyspieszający proces degeneracji polskiej lewicy choć się nie spodziewałem że osiągnie poziom dzisiejszych za przeproszeniem gnojków-lewaków. A wciąż się zastanawiam gdzie jest ten krytyczny moment gdzie się zaczęła zdrada i zanik ludzkich wartości. 

Nie wiem czy to jest dobre określenie polityka historyczna. Czy warto kształtować postawy i poglądy. Sam efekt przywrócenia godności czy powrotu prawdy daje imponujący efekt. Czyż nie jest budujące gdy zbiorowa świadomość zdobywa się na bardziej trafny osąd niż zawodowy historyk? A starczyło pożegnać hipokryzję i fałszywki. Cieszę się ,że w Polsce doszło do zmian i ktoś miał odwagę na kilka koniecznych gestów.  Bo najważniejsze są zasadnicze proporcje.  

 

 

Vote up!
6
Vote down!
0
#1540462

Ilość historyków w Polsce nie przekłada się na jakość pisanych przez nich historii. Niezliczona ilość białych plam, i to nie tylko w zakresie historii najnowszej, wciąż czeka na wypełnienie przez nowe pokolenie historyków. Plamy te jednak nie zaczną znikać szybko, zanim nie zostanie przeprowadzona gruntowna reforma szkolnictwa wyższego, zwłaszcza na wydziałach historycznych -  siedlisk twardogłowych z czasów PRL-u. Nadzieją są historycy z nowych instytucji  jak choćby IPN, nieliczni historycy akademiccy wyłamujący się z reguł kastowości oraz historycy niezależni, a także podejmujący niepoprawne tematy "historycy amatorzy".

Pozdrawiam   

Vote up!
7
Vote down!
0

jan patmo

#1540494

przypomnijmy też słowa naszego Prezydenta, dla którego polityka historyczna jest bardzo ważna w ramach jego funkcji.

 

Prezydent Duda: "Ci, którzy są potomkami zdrajców, będą walczyli z prawdą historyczną"
http://m.niezalezna.pl/98008-prezydent-duda-ci-ktorzy-sa-potomkami-zdrajcow-beda-walczyli-z-prawda-historyczna

 

Vote up!
6
Vote down!
0

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1540593

... moje przemyślenia są bardzo zbieżne z opinią wielu Polaków-patriotów, czego dowodem są chociażby słowa Prezydenta RP Andrzeja Dudy, które wyżej przytoczyłeś.

Uważam ponadto, że zmianą tej polityki historycznej nie mogą się zajmować tylko politycy. To także nasz obywatelski obowiązek.

Pozdrawiam,

Satyr 

 

Vote up!
4
Vote down!
0

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1540630