Z podróży po Królestwie Polskiem.

Obrazek użytkownika nasza szkapa
Historia

Z podróży po Królestwie Polskiem.

Przez Kalisz do Łodzi i z powrotem przez Piotrków do Krakowa.

Garść wrażeń przez Ludwika Szczepańskiego w >Ilustrowanym Kuryerze Codziennym<.

(Ciąg dalszy.)

 

                Cały rynek zajęty był przez tren i kuchnie polowe. Gdy granat padł, zabijając przed bramą domu pod 1. 2 woźnego magistratu i dwóch żołnierzy, z których jeden był kucharzem wojskowym, i raniąc kilka osób, między innemi przechodzącą kobietę i radcę magistratu, na całym placu podniosły się krzyki przerażenia i jęki, oraz rżenia skaleczonych koni; w przeciągu kwadransa cały tabor wyniósł się z rynku.

                Rzeźnik  w sąsiedztwie u którego ów kucharz, rozszarpany przez granat, kupował mięso dla żołnierzy, nie żałował zabitego:

                - Inni kucharze, zamiast kupować przepisane 7 pudów mięsa, kupowali trzy lub cztery; ale ten kupował tylko półtora puda! To był gałgan!

                Jeszcze nazajutrz zrana na N. Rynku walały się niesprzątnięte szczątki rozszarpanych ciał, skrwawione strzępy szynelów, zezwłoki końskie...

                Niezwykle tragiczny wypadek zdarzył się w parterowem mieszkaniu pewnego agenta Tow. Ub., Herzberga. Mieszkanie to, położone od podwórza, wydawało się włascicielowi zupełnie bezpiecznem. Do pokoju weszła sługa, przynosząc kolacyę; usłyszawszy kwilenie dziecka, pani Herzbergowa wyszła do sąsiedniego pokoju; w tej chwili wpadł do pokoju szrapnel, przebiwszy mur i podłogę na pierwszem pietrze, i eksplodował, rozrywając w kawałki Herzberga i służącą. Żona i dziecko ocalały.

                W jednym z większych domów przy ul. Aleksandrowskiej wybuchł pożar skutkiem eksplozji granatu.  Właściciel kamienicy przechował w mieszkaniu siedm tysięcy rubli - i obiecał znajomemu doróżkarzowi połowę tej sumy, jeźli mu pieniądze uratuje. Doróżkarz rzucił się w dymiącą czeluść, ale nie zdołał wynieść pieniędzy, natomiast tak ciężkich doznał oparzeń, że trzeciego dnia umarł...

                Gwizd granatów, chichot szrapneli przelatujących nad domami, przerażał ludność i szarpał jej nerwami. Do jakiego stopnia niektórzy ludzie, zwłaszcza prości, ulegali wrażeniu zgrozy, niech świadczy taki fakt, że w wspomnianej aptece przy Nowym Rynku, służący, mężczyzna trzydziestoletni, rozbeczał się jak dziecko, słysząc wycie przelatującego pocisku:

                - To diabli śmieją się! - mówił, chowając się w kąt.

                Krwawe walki pod miastem nie ustawały, ale już 1. grudnia Rosyanie przekonali się, że nie wytrzymają naporu wojsk niemieckich - i poczęli ewakuować Łódź, której ulice, zasypane tu i ówdzie szkłem i gruzem, zrujnowanych domów przedstawiały smutny widok. Ze szpitalów wywożono rannych, a dnia 5 grudnia wieczorem wojska rosyjskie ostatecznie opuściły Łódź.

                Ale jeszcze nazajutrz zrana Niemcy bombardowali miasto; dopiero gdy proboszcz kościoła NPM. na Starem Mieście, kazał wywiesić białą choragiew, ustało ostrzeliwanie - a Komitet Obywatelski udał się do sztabu niemieckiego w Zgierzu celem omówienia warunków oddania miasta.

                Wojska niemieckie w dniu 6 grudnia po raz trzeci z rzędu wkroczyły do Łodzi.

                Maszerując przez ulice Piotrkowską bataliony niemieckie, upojone zwycięstwem, śpiewały:

                               Hurra, hurra, hurra,

                               Wir sind schon wieder da!

                               Wir kommen nicht als Gäste,

                               Wir bleiben da scon feste!

                I pozostały po dziś dzień. Rządy w mieście objął jako gubernator wojskowy generałmajor von Gerecke; gubernatorem cywilnym jest tajny radca v. Brandenstein.

Tekst wybrano z:

Rok XX. Berlin, na środę, 3 marca 1915. Nr. 50.

DZIENNIK BERLIŃSKI

Pismo codzienne, poświęcone sprawom politycznym, społecznym i ekonomicznym

 

Mając dostęp do berlińskiego archiwum, posiadam wgląd do wydań Dziennika Berlińskiego od 1915 do 1939 roku. Celowo utworzony portal internetowy, pod tym samym tytułem (prawnie zabezpieczony), przedstawia na swoich stronach wybrane wydania, z niezwykle ciekawymi artykułami i innymi zamieszczonymi tamże; wywiadami, obrazkami, reklamami i wiele innych informacji dotyczących "Polactwa".

Zastępując moje blogowe miejsce tym niezwykłym cząstkowym materiałem, chciałbym  poznać opinie czytelników, ich kojarzenie ówczesnych wydarzeń do tych dzisiejszych etc. Opinie, uwagi, komentarze proszę przysyłać na: dziennikberliński@gmail.com Proszę równie zajrzeć na portal: www.dziennikberlinski@de

Mimo że jeszcze w budowie, znajdziecie tam wiele ciekawych rzeczy klikając na; Przed stu laty...

 

Nasza Szkapa

                              

               

                               

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)