Czy człowiek współczesny może żyć bez wiary? Czy wystarczy wiedza?

Obrazek użytkownika Myślidar
Idee

Swoje, już nieco zmurszałe rozważania,  dedykuję osobom skłonnym do refleksji (nazywam takie osoby roztropnymi) . Wynika to z przekonania, że nieroztropny moich rozważań nie przeczyta (ON JUŻ WIE!), a  roztropny – czyli dociekliwy – nie tylko przeczyta, ale potraktuje je jako impuls do pogłębienia własnej wiedzy i zapozna się z literaturą, w oparciu o którą ugruntowałem swoje poglądy, a nawet ją poszerzy. Jestem świadomy, że w niektórych wywodach moje rozumowanie może być błędne (nie uważam, że pozjadałem wszystkie rozumy), dlatego chętnie dam się przekonać, że się mylę, gdy wysłucham bardziej racjonalnych argumentów.

Dlaczego wiara? Ano dlatego, że wszystko na świecie oparte jest na wierze:

– Mąż wierzy żonie, że wychowuje własne potomstwo.

– Żona wierzy w wierność małżonka.

– Dzieci wierzą bezgranicznie rodzicom, przy których czują się bezpiecznie (wykluczając rodziców patologicznych).

– Uczeń wierzy nauczycielowi.

– Studenci wierzą swoim profesorom.

– Ateiści wierzą, że Boga nie ma.

– Religijne osoby wierzą w Boga i nauczanie Kościoła.

– Itd. itp... przykłady można mnożyć w nieskończoność..., bowiem każdy w coś, a tym bardziej komuś wierzy.

                Nawet gdybyśmy  nie mieli pewności, co do powyższego założenia, to przy minimalnym wysiłku umysłowym jesteśmy w stanie sami wydedukować, że WIARA – w systemie pojęć niematerialnych – zajmuje  poczesne miejsce i nie da się bez NIEJ żyć. W kanonie cnót chrześcijańskich wiara wymieniana jest na drugim miejscu – zaraz po miłości.

                Gdybyśmy, wśród  rodaków (nie zależnie od wyznania) przeprowadzili ankietę z pytaniem: Czy wierzysz w Boga? Przypuszczam, że około 95 % odpowiedzi byłoby twierdzących. I to byłaby święta prawda. Natomiast, gdybyśmy zadali pytanie uzupełniające: Czy wierzysz Bogu i uznajesz bezwzględnie wszelkie Boże prawa wynikające z dekalogu i Pisma świętego Starego i Nowego Testamentu? O, to nie wiem! ... 

                Załóżmy, że wszyscy zrozumieli pytanie i odpowiedzieli naprawdę szczerze. Odpowiedzi, na tak, byłoby pewnie nie więcej jak 10 %, a może nawet mniej.  Dziesięć procent,  z około 38 milionów deklarujących wiarę w Boga (wliczając w to naszych emigrantów), daje liczbę, w naciąganym zaokrągleniu około 4 milionów, tych co wierzą Bogu. To dużo, ale z tych 10 % wierzących Bogu jest bardzo wielu wierzących Bogu wybiórczo i sezonowo, tak, przy okazji. A to już smutna wiadomość!

                Pokuśmy się o jeszcze jedno założenie: że wśród nas żyje, jakiś polski Abraham, który targowałby się z Bogiem o powiedzmy milion sprawiedliwych, to musiałby zejść do, o wiele mniejszej liczby i przekonać stwórcę  by nie niszczył tego Narodu - naszego Narodu. Smutne to, nie prawda?

                Obym, daj Boże, w swoich rachunkach się mylił, bowiem sam o sobie nie myślę, jako o tym naprawdę sprawiedliwym. Jestem po prostu nieustannie nawracającym się grzesznikiem!

                W Encyklice "Fides et ratio" Jan Paweł II pisze:

                "W życiu człowieka nadal o wiele więcej jest prawd, w które on po prostu wierzy, niż tych, które przejął po osobistej weryfikacji.  Któż bowiem byłby w stanie poddać krytycznej ocenie niezliczone wyniki badań naukowych, na których opiera się współczesne życie? Któż mógłby na własną rękę kontrolować strumień informacji, które dzień po dniu nadchodzą ze wszystkich części świata i które zasadniczo przyjmowane są jako prawdziwe."

                Tych kilka zdań, z przytoczonej Encykliki uświadamia nam, że człowiek jest istotą, której życie opiera się na wierze, w to, co mówią do nas inni ludzie, nie tylko księża, ale naukowcy, nauczyciele, czy dziennikarze. Niestety zdarza się, że niektóre osoby,  naszej wiary nadużywają celowo wprowadzając nas w błąd.

                Co zrobić, aby nie błądzić?

                To proste, należy kierować się swoją rozumną naturą, czyli zdrowym rozsądkiem, i nie bać się myśleć i dociekać prawdy!

                A czym jest zdrowy rozsądek, ktoś zapyta? 

                Przytaczam niżej, jak mi się wydaje,  jedną z bardziej adekwatnych definicji:

                "Można go (zdrowy rozsądek) opisać jako zespół zasad i prawd, samych w sobie oczywistych, dzięki którym człowiek odróżnia byt od nicości, życie od śmierci, prawdę od fałszu, dobro od zła, piękno od brzydoty itp. Treść zasad zdrowego rozsądku stanowi jakby > wstępną filozofię< każdego człowieka." 

                A więc to zdrowy rozsądek nakazuje nam, żeby wszystkie prawdy, wszelką wiedzę przesiać przez sito zwane rozumem. Zdrowy rozsądek podpowiada, żeby na przykład opinię wygłoszoną na temat jakiejś osoby, nie przyjmować jako bezwarunkowej prawdy, skoro osoba, ta, nie miała możliwości ustosunkowania się do tej opinii w wypowiedzi bezpośredniej.  Mało tego, my mali ludkowie, żądni nieustannej sensacji powtarzamy zasłyszaną i nie zweryfikowaną wiedzę, często "upiększając" ją "fragmentami" – dodanymi od siebie – po to by spotęgować efekt rzekomej prawdy.  A fe! Nie spostrzegamy nawet, iż nie przekazujemy żadnej prawdy, a po prostu plotkujemy!

                Mało tego. Często osoba słysząca od nas powielaną (powtarzaną wielokrotnie) "sensację", wierzy w nią bezwarunkowo, gdyż mając o nas nieskazitelną opinię, nie posądza nas o plotkowanie.    W ten sposób nie tylko głosimy plotkę, ale wyrządzamy krzywdę osobie, której te nie zweryfikowane opinie dotyczą!

                Z pełną odpowiedzialnością do kategorii plotek naukowych (takie też są) możemy zaliczyć wiele sensacyjnych wieści, wygłaszanych przez rzekome "autorytety naukowe" na takie tematy jak: dziura ozonowa, ptasia grypa, teorie ewolucyjne (neodarwinizm), globalne ocieplenie, (za które jakoby odpowiada człowiek, a nie słońce!) i wiele innych bzdur, z których wiele zostało obalonych przez naukę, a mimo to, są nadal podawane jako aksjomaty. Nawet ci, którzy uważają się za wielce oświeconych – bo  odrzucili Boga, ulegają mirażowi prawd podawanych do wierzenia z ekranu, radia, czy prasy. Zapamiętajmy: nauka obaliła już wiele bzdurnych teorii podawanych nam do wierzenia, ale empiryczne tego dowody są skrzętnie utajniane, gdyż lepiej się rządzi nieświadomym motłochem, któremu można wmówić wszystko! Tu zróbmy ukłon naszemu zdrowemu rozsądkowi (każdy go ma, ale nie każdy o tym wie, bądź nie chce wiedzieć!), dajmy mu popracować!

                Zdajemy sobie doskonale sprawę, że wiara jako pojęcie niematerialne, którym na tym świecie, (a może i we wszechświecie, kto to wie? posługuje się jedynie człowiek), jest wartością bardzo istotną. Trudno jest nawet pomyśleć, że może istnieć życie bez wiary.

                Pisząc ten artykuł, zamierzam przybliżyć osobom zainteresowanym sposób, w jaki małymi kroczkami, w swoim już dorosłym życiu ponownie doszedłem do wiary w Boga, po czasie zwątpień i po zaplątaniu się w chaos słyszanych ze wszystkich strony opinii i poglądów. Należy tylko poddać niniejsze rozważania dedukcji, a każdy (tak sadzę!) będzie w stanie na nowo odnaleźć Boga!

                Często brak wiary spowodowany jest tym, iż nie pojmujemy dlaczego Pan Bóg ukrywając się za wiarą dał nam przy tym rozum i wolną wolę, byśmy sami mogli o wierze zadecydować. Dlaczego Pan Bóg tak wysoko postawił cnotę wiary? Nie wiem, ale przyjmuję z pokorą wolę mego Stwórcy!

                Dziś, po zweryfikowaniu wielu zasłyszanych "sensacji" na temat wiary mogę śmiało powiedzieć:

                Nie mogę na serio wierzyć w Boga, jeżeli nie wierzę  Jego Słowu.

                Aby w pełni zrozumieć zamierzenia Stwórcy względem nas poronionych płodów- jak przed wiekami mawiał św. Paweł, musiałem poświęcić wiele czasu, by pojąć czym jest wiara nie tylko w świetle Ewangelii i Starego Testamentu, ale również rozważań  teologicznych dostępnych w naszym języku.

                Próbę zdefiniowania wiary podjął  O. Józef Bocheński w swojej książce 100 zabobonów: "Nasza wiara oznacza dwie różne rzeczy:

1. przedmiotowo, to w co się wierzy,

2.podmiotowo, sam akt  wierzenia, przyjmowania za prawdę i postawę człowieka wierzącego.

                W drugim znaczeniu wiara jest aktem, przez który wierzący uznaje za prawdziwe jakieś   zdanie, dlatego, że chce je uznać, a więc pod naciskiem woli. Powiedzenie: Wierzę, ale nie ma niczego, w co wierzę jest bełkotem, nonsensem. W każdym wierzeniu istnieje pewna treść, a tą treścią jest jakieś zdanie uważane za prawdziwe. Wreszcie inny jeszcze zabobon każe wierzącemu stale wątpić w to, w co wierzy.  W rzeczywistości kto wierzy na serio, ten ma pewność tego, w co wierzy" 

                Ojciec Józef Maria Bocheński, dominikanin (imię zakonne Innocenty), profesor uniwersytetu we Fryburgu (Szwajcaria), był światowego formatu logikiem filozofii, a jego opinie są zwięzłe i zrozumiałe.

                Czytając różne opinie światłych  teologów, na temat wiary w Boga, nigdzie nie napotkałem się z  argumentami sugerującymi niespójność  wywodów logicznych O. Józefa.

                U O. J. Bocheńskiego występuje stwierdzenie, że wiarę kształtujemy aktem własnej woli. To założenie jest prawdziwe, gdy myśli nasze kierujemy ku Bogu. A jak to jest, gdy nasza wola nastawiona jest na odbiór wizyjny, "z wyłączonym rozumem?"

                Jak manipuluje się  wiarą...

                Przytoczę tu zdanie naszego znanego publicysty, co on sądzi na temat kształtowania ludzkiej woli przez wszechobecne w mediach obrazy: 

Jak zauważa Rafał A. Ziemkiewicz:" pod koniec XX wieku fakty już w zbiorowej świadomości nie istnieją: istnieją w niej Tylko obrazy". Oto przykład: w styczniu 1968  roku Amerykanie przeprowadzili tzw. Ofensywę Tet, która była wielkim zwycięstwem militarnym wojsk USA i Wietnamu Południowego. Rozgromiły one doszczętnie komunistów  z Vietcongu, a jednak w świadomości przeciętnego Amerykanina Tet było przełomową klęska w tej wojnie. Stało się tak za sprawa relacjonowania bitwy przez telewizję, która pokazywała widzom zdjęcia amerykańskich żołnierzy albo zabitych, albo rannych, albo będących w odwrocie. Fakty mówiły jedno, obrazy pokazywały jednak coś odwrotnego – i w świadomości odbiorców pozostało to drugie< 

                Powyższy przykład ukazuje w jaki sposób można zmanipulować rozum, odłączając  zdrowy rozsądek od możliwości weryfikacji i oddzielenia za pomocą  rozumu faktów rzeczywistych, od faktów zmanipulowanych. Podany przykład jest zaledwie cieniem tego czym karmione są dzisiaj nasze umysły. Z jakim skutkiem, widzimy to przy okazji każdych wyborów do parlamentu, czy władz lokalnych.

                "Niekiedy odnosi się wrażenie, że o losie Polski rozstrzygają medioci. A ściślej ... sterujące nimi  (Media Obce Duchem) MOD”

                A wystarczyłoby włączyć zdrowy rozsądek, do każdego realokowanego obrazami faktu,  i zderzyć ze sobą różne (nie tylko nasze) stanowiska, na temat interesującej nas prawdy bądź osoby. Wówczas moglibyśmy stwierdzić, iż mamy wyrobiony pogląd w danej sprawie. Zastanówmy się czy nas umysł jest obdarzony świadomością, czy jest uśpiony samozadowoleniem z naszej mądrości i nieomylności.

                Gdybyśmy posiadali pełną świadomość, nie dochodziłoby np. w czasie wyborów parlamentarnych, do wybierania ciągle tych samych polityków, bo wiedzielibyśmy, że każdy przechwalany w mediach lider – jest nagi – jak ów przysłowiowy Król. Że tak nie jest świadczy "panteon nieudaczników", którzy tylko dzięki manipulowaniu przez media obrazami i fałszywymi opiniami, stawiani są na świecznikach  naszej historii.

 

Czy potrafimy jeszcze myśleć?

                Jestem na sto procent pewny, że tak! Nikt z nas się nie przyzna, że jest (czy był) głupi. Każdy – zresztą ja również – posiada o sobie jak najlepsze mniemanie.

                To taka nasza ludzka skaza, wynikająca z miłości własnej. Stąd wniosek, że z naszą miłością własną nie jest tak że. Gorzej jest z miłością bliźnich, o czym również powinniśmy pomyśleć w naszych rozważaniach, o ile takie prowadzimy.

                Jak manipuluje się naszą wiedzą o Bogu, Piśmie Świętym, wszechświecie, prawach naturalnych i w ogóle o człowieku, jako "koronie stworzenia"? A człowieczeństwo – zapamiętajmy – to świadomość i wolna wola, których to atrybutów nie posiadają  żadne, dotąd poznane stworzenia na świecie.

                Postarajmy się dociec w jaki sposób, nas wierzących odciąga się od wiary w Boga, majsterkując przy rzekomo naukowym przedstawianiu:

ewolucji,

ekologii,

oddziaływaniu mediów na naszą świadomość, czyli o poddawaniu nas totalitarnej mediotyzacji (czytaj: ogłupianiu) itp.,

wtłaczanie nam do umysłów jedynie słusznych prawd zawartych we współczesnej filozofii postmodernistycznych egzystencjalistów.

                Na zakończenie mój wierszyk trącający o nasze rozważania: 

 

LEMINGOZA ...

 

W ruinach sumień nowego człowieka

majstrują piewcy kłamstwa i obłudy

dzisiaj “elita” przed prawdą ucieka

ukrywa fakty za barykadami

pomówień oszczerstw i wazeliniarstwa

Dzieląc zdarzenia na wiedzę cząstkową

tworzą półprawdy a więc całe kłamstwa

w pogardzie mając tych co im uwierzą

 

Z rozpusty ducha rodzą się wyrodni

przyjmują władzę nad niemyślącymi

maniąc ich złudą lepszego poznania

Rujnują rozum sprytni mąciciele

strojąc się w togi błyskotliwych pojęć

skażają wątłą wolę mediotyzmem

 

Nie znajdziesz prawdy w zbitkach luźnych faktów

pełnych bełkotu jak na wieży Babel

sławiących chucie żądzę używania

Choć wszyscy mówią tym samym językiem

diabelskim celom służą w swojej pysze

pełnej pogardy wczoraj jutro dzisiaj

 

Sieją nienawiść do ludzi myślących

jedność Narodu dla nich zagrożeniem

Sięgają zawsze do niskich instynktów

chcąc zdeprawować młodzież – nawet dzieci

by z nich uczynić bezmyślne bydlęta

na pośmiewisko w całym Bożym świecie

 

Nie chcą byś wiedział skąd twoje korzenie

żebyś przypadkiem nie stał się patriotą

Zamiast historii nauka o seksie

Myśląc rozporkiem stajesz się idiotą

czekasz by inni zadecydowali

o czym masz myśleć jakie podjąć cele

 

Nie twoja wina że jesteś lemingiem

Wciąż narażony na indoktrynację

na wielostronne utwierdzenie łgarstwa

w podświadomości – również podprogowo 

przez wciąż tych samych świata zwodzicieli

Nie masz pojęcia że ich styl myślenia

stał się też twoim bo oni tak chcieli

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.6 (12 głosów)

Komentarze

Witaj

 

My tutaj trochę dyskutujemy na ten temat.

Podrzucę tylko dwa argumenty

 

1.Wiara w Boga nie jest czymś automatycznym, ot tak danym każdemu człowiekowi. Wiara w Boga to dar łaski zsyłanej na nas.

    Nie każdy tej łaski dostąpił.

 

2. Współczesna wiedza, szczególnie ostatniego 20-lecia, w tym zwłaszcza nauka prowadzi prostą drogą do Boga.

     Więc jeśli ktoś łaski wiary nie dostąpił, to będąc w miarę inteligentnym i sprawnym człowiekiem może dojść do Niego

      własnym rozumem. Co się właśnie dzieje i przyszłe lata będą należeć do Pana.

 

Pozdrawiam

Vote up!
7
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1462083

Trzeba tu małego sprostowania terminologicznego.

„Wiara w Boga to dar łaski zsyłanej na nas”.

Konieczne jest precyzyjne określenie: albo dar, albo łaska. Wiara jest łaską. Dar jest w wolnej dyspozycji przyjmującego, łaska pod nadzorem udzielającego.

Nadto łaski nie można zesłać, a dar tak, choć to się nazywa „obdarzyć”. Łaski się udziela.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
2
Vote down!
-3
#1462312

Bardzo się dziwię, że nie potrafisz zrozumieć pojęcia dar łaski.

Przecież to jest teologiczny pewnik.

Np.

Łaska jest uczestnictwem w wewnętrznym życiu Trójcy Świętej. Jest darem danym darmo z inicjatywy Boga. Ma charakter nadprzyrodzony.  [ http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81aska ]

lub

 

  • Według Katechizmu Kościoła Katolickiego :.
  • Pan Bóg daje ludziom różne dary. Jednych, jak np. zdrowia, pokarmu, odzienia, potrzebujemy dla ciała, innych, jak pamięci, zdolności, dla duszy. Te wszystkie dary, które są potrzebne lub pożyteczne dla życia ziemskiego, czyli doczesnego, nazywamy darami przyrodzonymi lub naturalnymi
  • Obok tych darów naturalnych istnieje jeszcze inny dar Boży, który służy do tego, byśmy mogli osiągnąć szczęście, czyli zbawienie wieczne w niebie. Pan Bóg udziela go naszej duszy w sposób dla nas niewidzialny. Naszymi siłami nie możemy tego daru osiągnąć, ani wysłużyć naszymi dobrymi uczynkami. Bóg udziela go ludziom ze względu na zasługi Jezusa Chrystusa. Zbawiciel przebłagał Boga swym życiem, męką i śmiercią wysłużył dla wszystkich ludzi ten wielki dar Boży. Ten niewidzialny, czyli wewnętrzny dar, niezasłużony, nadprzyrodzony, który nam Pan Bóg daje dla zasług Jezusa Chrystusa, aby nas zbawić, nazywamy łaską Boską.

Oj widzę duże braki w katechiźmie teologii i filozofii religii.

Vote up!
2
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1462379

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika miarka nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Nie jazgdyni – to Ty się pomyliłeś. Napisałeś: “Wiara w Boga to dar łaski zsyłanej na nas. Nie każdy tej łaski dostąpił.” To oznacza tyle, że „dar łaski” nazwałeś łaską, a nie darem i sprostowaniu tego błędu dotyczył mój komentarz.

W pismach często spotyka się zwrot „dar łaski” , ale nie o łaskę w nim chodzi, a o dar. Dobitnie to wyjaśnia np.: „Łaska to dar Boży, który zawiera w sobie wszystkie inne dobrodziejstwa — te, które pochodzą od Syna Bożego (Rz 8, 32) — ale nie przedmiot tego daru.

“Godne uwagi jest to, że zarówno w języku hebrajskim, jak w greckim — podobnie zresztą w języku polskim — słowo „łaska” oznacza źródło daru, gdy chodzi o tego, który daje, oraz konsekwencje daru dla tego, który go otrzymuje”. http://kosciol.wiara.pl/doc/489480.Co-to-jest-laska/3

Powołujesz się na katechizm, ale wybiorczo i mechanicznie, trzymasz się formułek, ich swoiście rozumianej litery, a nie treści, które niosą, a nie ich zrozumienia.

Cały czas jest różnica między łaską, a darem – to różne byty i nie można traktować ich zamiennie. Dar łaski jest darem, a nie łaską. To z łaski wypływają dary Boże. Łaska Boża jest pierwotna. Zbawienie nie jest łaska – jest darem płynącym z łaski przyjętej, a jak przyjętej, to i potwierdzonej uczynkami. To nie żaden automat. Bóg patrzy na uczynki – dopiero “po uczynkach” udziela darów. Przyjmujący łaskę musi z Bogiem współpracować a dopiero w rezultacie tego otrzymuje dary. Np. łaską jest sakrament chrztu lub pokuty i pojedniania, a dopiero po ich przyjęciu Bóg daje grzesznikowi swoje duchowe dary: przebacza mu jego grzechy i czyni jego duszę czystą i świętą. W życiu chrześcijańskim chodzi o to, żeby przyjąć łaskę Bożą i w niej wytrwać, a nie o to, by ją zaraz rozmieniać na dary, a zaraz potem na dowolne, nawet wyprane z poczucia ich czystości  i świętości nimi dysponowanie i ich konsumpcję.

Podobnie jak ze zbawieniem jest ze szczęściem – to też dar duchowy płynący z łaski Bożej, dar łaski, a nie łaska.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
1
Vote down!
-3
#1462424

   ... aby się kto nie chlubił, poprzez wiarę, poprzez śmierć Chrystusa na Krzyżu.

O co tu tak na prawdę chodzi - o jaką wiarę ?

Nie wystarczy być ochrzczonym, przynależeć do jakiegoś Kościoła, Zboru etc. Nie wystarczy praktykować ... czyli chlubić się ...

Bóg chce od nas tylko jednego, bez względu na wiarę/niewiarę i wyznanie; Uwierz, że Chrystus umarł i za Twoje grzechy -  i przyjmij Jego ofiarę, a będziesz zbawiony.

Vote up!
9
Vote down!
-1
#1462088

To jakieś nieporozumienie z tym:

"bez względu na wiarę/niewiarę i wyznanie", bo

"Uwierz, że Chrystus umarł i za Twoje grzechy -  i przyjmij Jego ofiarę, a będziesz zbawiony" oznacza przyjmij konkretną wiarę, a nie jakąkolwiek, ani nie da się pozostać w swoich starych wierzeniach, a przyjąć wybiórczo tylko rodzynek z wiary chrześcijańskiej.

 

Tu jest problem, bo nie da się przyjąć „nowego wina do starych bukłaków”, nie da się przyjąć nowej wiary do starych serc, nie da się przyjąć nowej wiary „na skład” do starej rupieciarni” „na wszelki wypadek, że kiedyś może się przydać” – trzeba się całej tej rupieciarni wyzbyć, stać się „nowym człowiekiem” – a na to, to już niewielu się decyduje, bo to już trzeba wyzbyć się dotychczasowego oparcia, dotychczasowych zabezpieczeń, znajomych, układów, przywyczajeń, mentalności i uprzedzeń, całej interesowności cwaniactw, mądrości tego świata i potrzeb tego świata wraz z jego pożądliwościami.

Przyjąć Jego ofiarę znaczy stać się zdolnym do składania jej samemu, świadczenia o niej całym swoim życiem.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
3
Vote down!
-4
#1462315

Feeee, wyrywa Pan zdanie z kontekstu, zmienia tym samym sens mojej wypowiedzi  i układa do tego swoją teorie.

A co ja napisałam dalej w tym poście ?

Cytuję: Przyjęcie tej Ofiary oznacza bowiem wszystko, całe przesłanie jakie ze sobą niesie Biblia. - i to jest esencja, a Pan ją pomija.

 

Jak Pan cytuje już czyjś tekst, to zawsze proszę to robić w całości, bo inaczej wychodzi taki właśnie głupi "kwiatek".

Niestety nie zabłysnął Pan z czytania ze zrozumieniem :)

 

Pozdrawiam.

Vote up!
5
Vote down!
-1
#1462331

Nie. w komentowanym przeze mnie tekście nie było: "Przyjęcie tej Ofiary oznacza bowiem wszystko, całe przesłanie jakie ze sobą niesie Biblia".

Moja wypowiedź była poprawna.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
2
Vote down!
-3
#1462334

No to jeszcze gorzej Pan wypadł - i nie potrafi przynać się do błędu :(

Bo szczególnie w tym poście napisałam jeszcze wyraźniej to, co wcześniej, ciutkę innymi słowami.

Przykro mi niezmiernie. Wchodzi Pan w cudzą dyskusję z butami - nie czyta całości - wyrywa zdania z tej dyskusji - i na koniec, pisze Pan o poprawności, heh ?

 

Vote up!
6
Vote down!
-2
#1462341

Ukryty komentarz

Komentarz użytkownika miarka został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..

Proszę nie kręcić, bo uznam Panią za osobę niegodną. To, na co Pani się powołuje znalazłem później w całkiem innym pani komentarzu poniżej - w tym, do którego się tu odnosiłem go nie było. 

Odnoszenie się "do całości" to jakieś urojenie - nie da się odnosić "do całości". Można się odnosić tylko do danej wypowiedzi i do wątku, do którego ta wypowiedź nawiązywała.

To, na co się Pani teraz powołuje w nim nie występowało.

miarka

Vote up!
1
Vote down!
-5
#1462425

Tekst dla ludzi pragnących poznać rzeczywistość. Dla ludzi myślących, prawych i odważnych:

- Dlaczego jedni ludzie wierzą w Boga, a drudzy nie?
- Ci co mówią, że wierzą w Boga i ci co mówią, że nie wierzą - mówią to samo. Dla jednych, jak i dla drugich - ten sam problem: wiara. Jedni wierzą w swoją wiarę, drudzy wierzą w swoją niewiarę. Jedni i drudzy wierzą. I wierzą w istocie w to samo, w to, co sami wymyślili. Ale nie widzą tego. Nie widzą tego, bo nie widzą jasno, są zaślepieni. Są zaślepieni właśnie swoją wiarą. Jedni swoją wiarą w Boga, drudzy swoją niewiarą w Boga, czyli swoją wiarą w niewiarę w tego Boga, czyli swoją wiarą w innego Boga. Bo kiedy mówi się, że wierzy się lub nie wierzy, to zawsze w coś wierzy się, lub w coś nie wierzy. Kiedy mówi się, że wierzy się lub nie wierzy, zawsze wierzy się i zawsze w coś. Nie da się wierzyć (lub nie wierzyć) w nic, czysto, bez powodu, bez przyczyny. A czym jest ta przyczyna? Ta przyczyna jest przecież skutkiem. Wiara w Boga jest Bogiem, a Bóg jest wiarą w Boga (jedno bez drugiego nie istnieje. Jakiż to Bóg, który nie istnieje bez wiary w niego!). Przyczyna jest skutkiem i odwrotnie. Taka jest struktura każdej wiary. To wszystko jest łatwe do odczytania, do zdemaskowania, kiedy się widzi jasno, kiedy nie ma lęku, kiedy się rozumie, czym jest lęk, a więc kiedy problem lęku - i co za tym idzie problem wiary - w ogóle nie istnieje. Ale nie widzi się jasno, kiedy jest lęk. Kiedy jest lęk, nie ma jasnego swobodnego patrzenia, a kiedy nie ma jasnego swobodnego patrzenia, jest lęk i szaleją wymysły, i hulają demony. Jedni wymyślają jednego Boga, drudzy wymyślają drugiego Boga. Jednocześnie tych Bogów stroją (Bóg będący obiektem kultu nie może być nagi. Oddawanie mu hołdu już jest przystrojeniem go). A co stroją? Stroją coś, co już jest strojem, pod którym nie ma ani opłatka, ani hostii żywego ciała. To jest coś takiego, jak kiedy wypierze się kurtkę i wstawi pod ramiona wieszak, i powiesi, żeby wyschła, na lince na dworze; przychodzi mróz i mokre sukno tężeje na mrozie i to wygląda z daleka niby pełne, ale oczywiście jest puste i sobie wisi. Ale wisi na wieszaku, co wisi prosto na lince, co wisi prosto na drzewie, co stoi prosto w ziemi, co stoi prosto na niebie. A tamto nie jest nawet taką zmarzniętą, pustą kurtką. Tamto jest próżne i suche jak słowo i wisi samo na sobie. Jak każdy wymysł.
Więc jedni stroją swojego Boga w jeden sposób, drudzy stroją swojego Boga w drugi sposób. W trakcie tego wszystkiego oczywiście utożsamia ją się ze swoimi Bogami, co nie przychodzi im z trudem, wszak utożsamiają się z sobą, ale nie z sobą: biednymi, słabymi, ułomnymi, grzesznymi, lecz z sobą: potężnymi, idealnymi, boskimi, niepokalanymi. Co może zdarzyć się, co wcześniej czy później musi zdarzyć się, kiedy dochodzi do konfrontacji przedstawicieli obu sekt i ich interesów fizycznych i metafizycznych, łatwo przewidzieć. W imię swoich odmiennych w szczegółach strojów Bogów - wzajem mordują się.
Historia ludzkiej wiary cuchnie od milionów trupów pomordowanych w imię wiary, takiej, innej, czy jeszcze innej, nie ma znaczenia jakiej, bo wszystkie jednakie. Każda wiara poi się krwią, ocieka krwią, opływa krwią, ale niestety nie tonie w tej krwi, lecz rozkosznie pławi się, bo krew jest jej krwawym żywiołem. Historia ludzkiej wiary jest jedną nieprzerwaną czarną "nocą świętego Bartłomieja".
Ludzie-nikt, ludzie-miłość, ludzie-jasność, ludzie-słońca chodzą po ziem i mówią, czym jest wiara, każda wiara, pokazują czarno na czarnym, że czarne jest czarne. Mówią do ludzi-Ja: zobaczcie, czym są wasi Bogowie, otwórzcież wreszcie oczy i zobaczcie, że Bogowie są waszymi mordercami; poznajcie siebie i zobaczcie, że wy jesteście Bogami, w których wierzycie i że to wy sami mordujecie siebie samych. Ale albo tych ludzi-nikt nie słucha się, albo słucha się ich jak Bogów, a więc ślepo słucha, a więc wcale nie słucha, nie odkrywając w sobie tego o czym mówią i odrzuca się dawnych Bogów, i z tych ludzi-nikt fabrykuje się "nowych" Bogów, na przekór nim samym, wbrew temu co mówią, i wszystko jest tak, jak było, zastąpiło się to samo przez to samo, i wynika z tego to, co z tego wynika; nie ma życia, nie ma rozumienia, nie ma wolności, nie ma światłości, nie ma szczęścia, nie ma pokoju pod oliwkami ni gdzie indziej. Bo jest wiara w to, co oznacza się słowami: pokój, szczęście, wolność, mądrość, które to słowa w ustach każdego wierzącego nie oznaczają nic więcej jak hałas i chaos, lęk i agresję, chciwość i przemoc, czego efektem jest obłudna lub jak najbardziej szczera lichwa tonami „ważkich" i imponderabilnych dewocjonaliów zamieniających się - kiedy co pewien czas biją na trwożny alarm dzwony masowego przekazu - w dzidy, łuki, miecze, karabiny, granaty, armaty, bomby. hekabomby i hekatomby.

- Czy Bóg, prawdziwy Bóg istnieje?
- Ach, Boże! Ty dalej swoje. Czyż nie widzisz, że aby móc postawić to pytanie, jest nieodzowne - naturalnie - odrzucić istnienie Boga, bo nie uczyniwszy tego, jak można pytać o istnienie Boga? Czy widzisz całą nie-odpowiedzialność takiego pytania? Nie odrzuciwszy istnienia Boga, czy możesz pytać o istnienie Boga? A jeżeli nie odrzucasz istnienia Boga, to po co pytasz o istnienie Boga? A jeżeli odrzucisz istnienie Boga, czy wtedy zapytasz o istnienie Boga?
Pytanie: czy Bóg, prawdziwy Bóg istnieje? - jest tak bezpodstawne, tak niefundamentalne i tok niefortunne jak pytanie: czy istnieje Xhzzzwzxqqq?

Edward Stachura

Vote up!
3
Vote down!
-1

ah posłuchajmy:
https://www.youtube.com/watch?v=hG7gVNYAwJA

#1462158

to dojdziemy do słynnych "Dowodów św. Tomasza", które zostały obalone juz przez Kanta w jego pracy "Religia w obrębie samego rozumu", albo do Bertranda Russella i jego wykładu pt. "Dlaczego nie jestem chrześcijaninem". Polecam obydwie ksiązki - do poduszki. 

Jednak, krótko mówiąc - najbardziej przekonuje mnie podejście Pascala w jego "Zakładzie".

Kto wie dlaczego?

Vote up!
5
Vote down!
-2

"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com

#1462202

i musiałem dodać w tym miejscu mojego ulubionego filozofa Friedrich Nietzsche i znamienne zdanie wypowiedziane przez Zaratustrę, który schodząc z góry stwierdził "Bóg umarł" - Gott ist tot. (niem.)

To jest dopiero jazda: poszukiwanie wiary w Boga i istoty chrześcijaństwa z ubermensch i resentymentem w tle. 

Polecam.

Vote up!
4
Vote down!
-3

"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com

#1462207

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika miarka nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Nie dam rady ogarnąć meandrów tego rozważania, ale do paru punkcików się odniosę.

Wiara w Boga jest Bogiem, a Bóg jest wiarą w Boga (jedno bez drugiego nie istnieje).”

– wiara w Boga jest raczej więzią z Bogiem – a ona jest obustronna. Nie można mówić o niewierze w Boga tylko dlatego, że nie wytworzyło się z nim więzi.

"Więc jedni stroją swojego Boga w jeden sposób, drudzy stroją swojego Boga w drugi sposób. W trakcie tego wszystkiego oczywiście utożsamia ją się ze swoimi Bogami, co nie przychodzi im z trudem, wszak utożsamiają się z sobą, ale nie z sobą: biednymi, słabymi, ułomnymi, grzesznymi, lecz z sobą: potężnymi, idealnymi, boskimi, niepokalanymi”. 

– zapomniałeś dodać, że tu chodzi o ateistów, którzy jeszcze nie mają śmiałości wprost postawić siebie w miejsce Boga.

„Każda wiara poi się krwią… Historia ludzkiej wiary jest jedną nieprzerwaną czarną "nocą świętego Bartłomieja"”

– pomyłka – to nie historia wiary, tylko polityki i to polityki źle rozumianej, polityki odchodzącej od wiary, polityki "barbarzyńskiej i zbydlęciałej”, polityki nie służącej ludzkim wartościom wyższego rzędu, a w szczególności, ani człowiekowi, ani Bogu, polityki nie służącej wierze, tylko własnej ideologii, własnym chciejstwom.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
1
Vote down!
-3
#1462329

Będę się upierał, że wiara jest łaską. Oczywiście rozum nakierowany na szukanie Boga w wierze pomaga, ale utrwalić wiarę może tylko łaska z Góry. Doświadczam tego na codzień i wiem jak trudno trwać. Najgorsza jest "Noc ciemna" zwana tez acedią. Wpaśc w acedię to tak jak wpaść do studni, czego sobie i innym nie życzę.

Pozdrawiam serdecznie!

Vote up!
5
Vote down!
0
#1462186

Św. Jana od Krzyża mnie nie przekonuje. Cóż, przede wszystkim nie żyjemy w średniowieczu i filozofia już dawno przestała służyć teologii i ją potwierdzać. 

Po "Wiekach Ciemnych" był Rene Decartes i jego słynne  „cogito ergo sum” („myślę, więc jestem”). I inni...

Czytając "Noc ciemną" bardzo łatwo zanegować rozum. A jak wiemy "Wiara i Rozum są jak dwa skrzydła tego samego Ducha"...

Napisałeś: "rozum nakierowany na szukanie Boga w wierze pomaga, ale utrwalić wiarę może tylko łaska z Góry". - Kolejność jest odwrotna...

Vote up!
4
Vote down!
-2

"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com

#1462209

"Oczywiście rozum nakierowany na szukanie Boga w wierze pomaga, ale utrwalić wiarę może tylko łaska z Góry".

Ja to rozumiem inaczej - Bóg "z góry" udziela łaski wiary, ale nic nie może zrobić bez naszego jej przyjęcia, bez uprzeniej decyzji swojej wolnej woli w pełni świadomości rzeczywistości. Rozum jest więc niezbędny.

To roum dalej kieruje całym aktem nawrócenia związanym z przyjęciem łaski wiary.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
2
Vote down!
-3
#1462333

27 Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą. 
28 Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim8 dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru. 29 Albowiem tych, których od wieków 9 poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. 30 Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał - tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił - tych też obdarzył chwałą.
List św. Pawła do Rzymian 8:27-30
Vote up!
3
Vote down!
0

"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com

#1462338

W tekscie Edwarda Stachury można znaleźć Boga filozofów, który niewiele ma wspólnego z Bogiem objaiwonym w Starym i Nowym Testamencie. Bóg Stachury przystaje bardziej do Buddyzmu, wydumanemu przez jego Twórcę.

Dla równowagi wklejam kilka myśli Księdza Profesora J. Tischnera:

"Przede wszystkim trzeba sobie zdać sprawę z tego, że wiara jest w gruncie rzeczy smutną koniecznością. Gdybyśmy mogli mieć wiedzę, nie potrzebowalibyśmy mieć wiary. Rzecz w tym, że nie możemy mieć wiedzy. Są rzeczy, które przerastają możliwości ludzkiego rozumu. Jest światło, które oślepia. Tak jest z Bogiem. Bóg w swej Istocie jest dla człowieka niepoznawalny. Dlatego człowiek skazany jest na wiarę. Wiara wyklucza wiedzę. Kiedy coś wiem nie potrzebuję w to wierzyć". "Wiara – to uznanie czegoś za prawdę, oparte na autorytecie. Im większy autorytet, tym mniejsze niebezpieczeństwo błądzenia. Wiara w Boga wyklucza wszelką możliwość błędu. Dlatego wiara religijna, nie będąc wiedzą może być pewnością".

"Istota wiary religijnej to poddanie siebie Bogu. Ofiara Bogu. Czyn ofiarny z siebie"

"Niewiara religijna to uznanie, że Bóg nie istnieje, że nie ma zatem komu się ofiarować. Ale to znowu nie wszystko. Istota braku wiary religijnej to uznanie, że człowiek "stworzył" sobie Boga i ,ze w rzeczywistości człowiek sam dla siebie jest celem życia, że zatem to człowiek jest bogiem. Taka wiara kryje się pod każdą postacią ateizmu. Jest to wiara w bóstwo człowieka. Wiara i niewiara to w końcu pewien czyn. Czyn dokonany w najgłębszym wnętrzu człowieka. To albo czyn poddania się Bogu, albo czyn poddania sie samemu sobie. Oto dlaczego niewiara jest grzechem".

Pozdrawiam!

 

 

Vote up!
4
Vote down!
0
#1462192

Są w naszym kręgu blogosfery tacy, co to uważają na przykład, że Bóg nie jest ani immanentny ani transcendentny, tylko po prostu jest...

Tutaj moja polemika z niejakim Wojtasem, który dla niektórych na NP jest prawdziwym autorytetem:

http://1do10.blogspot.com/2013/08/o-bogu-transcendentnym-i-immanentnym.html

Vote up!
4
Vote down!
-2

"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com

#1462212

Proszę mi na początek wybaczyć nie zamierzone przekrecenia nicka, na jazgadyni

Vote up!
5
Vote down!
0
#1462193

"Łaską jestesmy zbawieni"!

To najszczersza prawda, ale w Ewangelii jest napisane, że wiara bez uczynków martwą jest.

Pozdrawiam serdecznie!

Vote up!
5
Vote down!
0
#1462197

No to zadam takie pytanie: Skoro wiara bez uczynków martwą jest, to czy człowiek sparaliżowany, jest martwy w swej wierze, bo żadnym uczynkiem swej wiary potwierdzić nie może ?

A może jednak jest tak jak piszę: Łaską zbawieni jesteśmy (a nie poprzez "uczynki"), aby kto się nie chlubił ...

Dalej wyjaśniłam skąd ta łaska zbawienia ... płynie ona z przyjęcia doskonałej Ofiary jaką złożył na Krzyżu Chrystus.

Przyjęcie tej Ofiary oznacza bowiem wszystko, całe przesłanie jakie ze sobą niesie Biblia.

 

Vote up!
6
Vote down!
-4
#1462204

Bo uczynki wypływają z wiary a nie wiara z uczynków...

jest to dokładnie wyjaśniane w wielu miejscach Nowego Testamentu.

Vote up!
4
Vote down!
0

"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com

#1462210

O, widzę zagubiony cytat, którego zabrakło we wcześniejszym pani komentarzu:

"Przyjęcie tej Ofiary oznacza bowiem wszystko, całe przesłanie jakie ze sobą niesie Biblia".

Zdanie jest samo w sobie prawdziwe, ale niekompletne. Nie ma w nim mowy o przyjęciu wiary do serca, a więc i de realizacji w życiu, o przemianie życia...

Druga sprawa to pytanie:

"Skoro wiara bez uczynków martwą jest, to czy człowiek sparaliżowany, jest martwy w swej wierze, bo żadnym uczynkiem swej wiary potwierdzić nie może ?"

Właśnie tu widać, że skoro "żadnym uczynkiem swej wiary potwierdzić nie może", to i nie można stwierdzić, czy się nawrócił, a więc przyjął wiarę, czy nie przyjął jej. 

Trzeba więc uznać, że dla wiary umarł w chwili zostania sparaliżowanym i powierzyć sprawę Bożemu miłosierdziu.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
3
Vote down!
-4
#1462342

- tylko, że wiara w Boga na tym nie polega. I jak zauważyli moi przedmówcy: wiara jest przede wszystkim łaską daną darmo przez Boga człowiekowi.

Od tego należy wyjść.

A potem, mając na uwadze znamienne słowa z encykliki Fides et Ratio "Wiara i rozum (Fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy" przyjrzeć się słynnemu zdaniu wypowiedzianemu przez Edith Stein "„To jest prawda”". - W tym jest esencja drogi Edyty Stein do Boga i odpowiedź dlaczego porzuciła dobrze zapowiadającą się karierę zawodową i metodologię filozofa i została zakonnicą. Niestety nie można zanegować rozumu, bo to byłby fideizm - herezja potepiona już w pierwszych wiekach chrzescijaństwa; ale coś w tym jest? Co? - W tym wszystkim trzeba znaleźć złoty środek, boską proporcję, a właściwie tą liczbę Fi, która kształtuje Ciąg Fibonacciego...

Pozdrawiam, i liczę na refleksję...

Vote up!
4
Vote down!
-1

"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com

#1462201

* Człowiek ze swej natury i powołania jest istotą religijną. Wychodząc od Boga i zdążając do Boga, człowiek tylko wtedy żyje życiem w pełni ludzkim, gdy w sposób wolny przeżywa swoją więź z Bogiem.
* Człowiek został stworzony do życia w komunii z Bogiem, w którym znajduje swoje szczęście. "Gdy przylgnę do Ciebie całym sobą, skończy się wszelki ból i wszelki trud. Moje życie będzie życiem prawdziwym, całe napełnione Tobą" .
* Gdy człowiek słucha orędzia stworzeń i głosu swego sumienia, może osiągnąć pewność co do istnienia Boga, Przyczyny i Celu wszystkiego.
* Kościół naucza, że jedynego i prawdziwego Boga, naszego Stwórcę i Pana, można poznać w sposób pewny przez Jego dzieła, za pomocą naturalnego światła rozumu.
* Możemy rzeczywiście określać Boga, opierając się na różnorodnych doskonałościach stworzeń, podobnych do Boga nieskończenie doskonałego, nawet jeśli nasz ograniczony język nie wyczerpuje Jego tajemnicy.
* "Stworzenie bez Stwórcy ginie". Dlatego wierzący czują się przynaglani przez miłość Chrystusa, by nieść światło Boga żywego tym, którzy Go nie znają lub odrzucają.

Teksty pochodzą z Katechizmu Kościoła Katolickiego – dział pierwszy „Wierzę”- ”Wierzymy” „Człowiek jest "otwarty" na Boga (Capax Dei)

Vote up!
5
Vote down!
0
#1462205

Skoro wiara jest darmową łaską Pana Boga to dlaczego nie wszyscy jej dostępują?

Pytanie może wydać się prowokacyjne, ale prawda jest taka, że jednemu wiara jest "zabrana" (temu co wiarę utracił – zawsze z własnej winy), a innemu dodana. Myślę, że bez naszej wewnętrznej woli uwierzenia w Boga, Pan Bóg nam łaski wiary nie narzuca, by nie naruszyć naszej wolności. Modlitwa o wiarę jest aktem naszej woli i jeśli jest w niej szczerość to łaskę wiary otrzymujemy.

Problemem jest podtrzymywanie naszej wiary, ale to jest szersze zagadnienie.

Vote up!
4
Vote down!
0
#1462206

Właśnie wszyscy jej dostępują. Z góry. Tu jest to ładnie napisane: Jan 1,1-18

A "Pełnia Łask" jest oczywiście w KRK i dostęp do niej jest poprzez sakramenty, których jest dokładnie ile? - wiele. . 

Wiara może wzrastać, może maleć albo można ją stracić. Wiara, polegając głównie na przylgnięciu ducha do prawdy objawionej, wzrasta lub maleje zależnie od stopnia stałości tego przylgnięcia.

Skoro ludzka dusza jest z natury aktywna, to jasnym jest, że jej wiara może wzrastać lub pomniejszać się.

Wzrasta, jeśli dusza postępuje w poznaniu Ojca i Syna, i Ducha Świętego, jeśli bardziej zgłębia prawdy wyznania wiary, jednym słowem, jeśli korzysta z drogi prawdy.

W jakim sensie można wiare stracić? - W takim, że powiążemy ją z Łaską Uświecajacą, ze Światłem, którego nie chowa sie pod korcem, Solą, którą mają być chrześcijanie... Vide przypowieść o pannach mądrych i głupich...

Co wcale nie znaczy, ze Pan Bóg nas wtedy opuści :)

Vote up!
4
Vote down!
0

"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com

#1462211

Dziękuję pięknie za rzeczowe uzupełnienie treści mojego wpisu

Vote up!
5
Vote down!
0
#1462208

przedstawione językiem przejrzystym i komunikatywnym. A mnie ciągle tkwi w pamięci cytat ze " Zbrodni i kary " F. Dostojewskiego, w którym Sonia Marmieładowa odpowiada R. Raskolnikowowi : Raskolnikow : " Więc gorliwie wierzysz w Boga Soniu?  Sonia:  A czymże ja byłabym bez Boga? " . Dalszy dialog stanowi świetny komentarz do pańskich refleksji a także stanowi odpowiedź dla wątpiących i poszukujących Boga.

Vote up!
2
Vote down!
0

mika54

#1462219

Kiedyś gdy byłem zafascynowany wszystkim co "błyszczy", a takimi błyszczącymi (błyskotliwymi) stwierdzeniami operowali wymienieni w Pana komentarzach filozofowie nowożytni, o których dzisiaj myślę trochę (niestety!) jako o mącicielach.

 

Hegel namieszał w filozofii stawiając w swoich wywodach na dialektykę, w której "każdemu prawdziwemu twierdzeniu odpowiada nie mniej prawdziwe przeczenie, każdej tezie antyteza, z których potem wyłania się synteza".

 

Większość filozofów współczesnych Heglowi uważała dialektykę za nielogiczną. A jak Pan wie dialektycznie myśląc można wszystkiemu zaprzeczyć, bądź wszystko potwierdzić, bowiem według dialektyki założenia są sprzeczne a więc prawdziwe",

 

Wspomniany wyżej logik O.Józef Bocheński również o Heglu i Kancie nie miał najlepszego zdania bo w swojej książce 100 zabobonów określił ich filozofowanie następująco:

 

"Otóż stwierdzamy, że w filozofii nowożytnej nie ma prawie żadnej poważnej logiki (genialne dzieło Leibniza jest wyjątkiem). Co więcej dorobek logiczny poprzednich okresów został niemal całkowicie zapomniany; nawet najwybitniejsi filozofowie – np. Kant, i Hegel – znali tylko jakieś mizerne i w dodatku źle zrozumiane resztki logiki antycznej i średniowiecznej".

 

Osoby zauroczone dialektycznymi wywodami Hegla myślą więc, że Bóg jest, a nawet Go nie ma, bo oba założenia są sprzeczne, a więc prawdziwe. Okazuje się, że dialektycznie można wyjaśnić istnienie plusów dodatnich i plusów ujemnych (brawo ex Mędrzec Europy!). Więc jak tu uwierzyć w Boga dialektycznie dowiedzionego i zaprzeczonego.

 

Russell chciałby zreformować chrześcijańskie zasady według ludzkich upodobań, a przecież te zasady ustalił Stwórca Wszechświata, który stwierdził: Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga (1 Kor 3,16-23).

 

Podobne zasługi mącenia w ludzkich rozumach posiadał nie wymieniony wprawdzie przez Pana Martin Heidegger, w swoim czasie zwolennik Hitlera.

 

Po latach buntu (nie byłem wyjątkiem) również ja stwierdziłem z pokorą, że nie jestem mądrzejszy od Pana Boga, którego Nietzsche "uśmiercił". Okazało się, ze to Nietzsche umarł, a Bóg ma się całkiem dobrze.

 

Od tego czasu myślę, że pokora jest cnotą ludzi żyjących zgodnie z logiką Bożą i Jego Prawami.

 

Vote up!
3
Vote down!
0
#1462308

Cóz, nie jestem fanem Hegla, więc zostawmy jego dialektykę. Tym bardziej, że poruszamy się wciąż w obrębie racjonalnych dywagacji; a w tym już wolę Kanta.
 
Słowa O.Józef Bocheńskiego pominę dyskretnym milczeniem: "Otóż stwierdzamy, że w filozofii nowożytnej nie ma prawie żadnej poważnej logiki (genialne dzieło Leibniza jest wyjątkiem). Co więcej dorobek logiczny poprzednich okresów został niemal całkowicie zapomniany; nawet najwybitniejsi filozofowie – np. Kant, i Hegel – znali tylko jakieś mizerne i w dodatku źle zrozumiane resztki logiki antycznej i średniowiecznej".
 
Ja wiem, że styl filozofa z Królewca odpycha, gdyż używa masy niezrozumiałych pojęć i założeń, które były czytelne dla niemieckiego intelektualisty, żyjącego pod koniec osiemnastego wieku, ale teraz już nie są. Trudno zrozumieć, np. dlaczego mamy rozum praktyczny uznawać za niezawodny w przeciwieństwie do teoretycznego? Dzisiejsza filozofia po Kancie przez cały XIX wiek, toczyła jałowe spory interpretacyjne (choćby o stosunek między dwoma redakcjami Krytyki czystego rozumu) i zajęła się czymś innym... Dziś niektórym jest bliżej do arystotelizmu, do problemów, które rozważała scholastyka, niż do jakiejkolwiek innej nowożytnej filozofii. Wynika to z wielu czynników, na przykład z rozwinięcia badań historycznych. Z naszej perspektywy Kant nawet o swoich wielkich bezpośrednich poprzednikach (Wolffie, Leibnizu) wiedział niewiele i często z drugiej lub trzeciej ręki. Teraz mamy książki, Internet i opracowania własciwie każdego filozofa z przeszłosci na wyciągniecie ręki. 
 
W "Krytyce praktycznego rozumu" Kant przedstawia problem przekładania pewnych zauważalnych w świecie przyrody zachodzeń na pole zagadnień metafizycznych, na mocy samego tylko a priori (siłą rzeczy). Głównym przykładem była tu chyba kwestia ruchu, i odwołanie się do świętego Tomasza. Otóż, występujący czasem zarzut przeciwko drogom jego Sumy Teologicznej brzmi mniej więcej tak, że ten filozof nie wziął pod uwagę możliwości istnienia świata od zawsze. Jest to błędem, ponieważ sam Tomasz twierdził, że na drodze samej tylko filozoficznej refleksji nie można stwierdzić, czy świat miał początek, czy nie. I nawet, gdyby nie miał początku, i był łańcuchem zachodzących od zawsze przyczyn - skutków, to jednak musiałby istnieć Ktoś (Bóg), kto by tę zasadę niejako w ruch wprawił. 
 
Krytyka Kanta jest inna. On mówi, że sama zasada nie musi obowiązywać wszędzie. Konkretnie - obserwowany przez nas świat to jedynie fenomeny, które faktycznie są w ruchu, natomiast rzeczy same w sobie, substancje, w ruchu być nie muszą. Przez to rzeczy, które istnieją od zawsze, wcale nie musiały mieć swej przyczyny, która w stosunku do tych rzeczy samych w sobie nie musi obowiązywać tylko dlatego, że obowiązuje wśród fenomenów. 
 
Dlatego też Kant mówi, iż twierdzenia opierające się o samo tylko a priori, które tworzy pewne konstrukcje myślowe dotyczące jakiegoś przedmiotu, z wyłączeniem doświadczenia tego przedmiotu, nie mogą być uznane za pewne. W ten sposób nie można dowieść istnienia Boga, albo np. nieśmiertelności duszy, jak to robił Platon. Było to niepokojące, dlatego Kant zaproponował inny sposób filozoficznego podejścia do zagadnień Boga, duszy, wolnej woli..., na mocy rozumu praktycznego. Ale nie chodzi tu już o myślowe konstrukcje, mające czegoś dowieść..., tylko o postulaty. Rozum praktyczny zakłada, nie udowadnia. 
 
Rozum praktyczny mówi, dlaczego mamy w Boga wierzyć, a nie Boga udowadniać. Bo z samej własności swojej wyłącznie zakłada.
 
Przejdźmy teraz do Friedrich Nietzsche i jego "śmierci Boga". Fryderyk Nietzsche dał się poznać głównie jako krytyk współczesnej mu kultury zachodniej i chrześcijaństwa postulujący powrót do antycznych wartości. Jednak szeroką sławę zapewniło Nietzschemu jedno ważne stwierdzenie: "Bóg umarł" (Gott is tot). Często pojawiające się jako cytat Nietzschego, pozbawione kontekstu, nabierało innego znaczenia niż istotnie miało przekazać. Szerokim odbiorcom znane głównie dzięki zdaniu "Nietzsche: Bóg umarł. Nietzsche umarł: Bóg" pojawiającemu się w różnych formach jako żarty i anegdoty. Czym jednak była ta śmierć Boga u Nietzschego? Otóż była wstępem do jednego z ważniejszych zagadnień filozofa - nihilizmu. Do zagadnienia, które przewijało się przez wiele lat w różnych dziełach ale nie doczekało się ujęcia w jedną spójną koncepcję.
 
Że Bóg jest martwy pierwszy raz Nietzsche oznajmił światu w swoim dziele "Wiedza radosna" z 1882 roku. Włożył słowa w usta szaleńca, który przychodzi na plac by zebranych i mijanych ludzi pytać gdzie jest Bóg. Ale przechodnie nie wierzą w Boga, wyśmiewają szaleńca, przedrzeźniają go pytaniami gdzież jego Bóg mógł się zapodziać lub czy się ukrywa. Wtedy on zdenerwowany ich postawą wykrzykuje do ludzi, że to oni sami i on sam Boga zabili. Następnie szaleniec stawia ważne pytania, wśród których padają słowa : "Czyż nie błądzimy jakby w jakiejś nieskończonej nicości? Czyż nie owiewa nas pusty przestwór? Czy nie pozimniało? Czy nie nadchodzi ciągle noc i coraz więcej nocy? Nie trzebaż zapalać latarni w przedpołudnie? Czy nie słychać jeszcze zgiełku grabarzy, którzy grzebią Boga? Czy nie czuć nic jeszcze boskiego gnicia? - I bogowie gniją! Bóg umarł! Bóg nie żyje! Myśmy go zabili!" . Co miał na myśli Nietzsche każąc szaleńcowi wypowiadać te słowa? Wielu błędnie odczytuje myśl o śmierci Boga dosłownie, jako zaprzeczenie Boga. Podczas gdy w istocie Nietzsche pisząc, że On umarł daje do zrozumienia, iż kiedyś żył, istniał. Bóg jednak jest w tym wypadku wyrażeniem jakichś wartości, które kiedyś były ważne a potem upadły. Śmierć Boga jest w filozofii Nietzschego faktycznie upadkiem wartości. Co ten filozof jedynie odkrywa i ukazuje.
 
Przewartościowanie czy też upadek wartości wyrażone jako śmierć Boga są podstawą koncepcji nihilistycznej, która przewija się przez wiele lat twórczości filozofa.
 
Twierdzenie, że Nietzsche Boga uśmiercił, a Ten go przeżył jest wyrazem ignorancji i nieznajomości filizofii nietzscheańskiej. 
 
Zgadzam się natomiast, że pokora jest kluczem do poznania i doskonalenia ludzkiego ducha. Dojrzały chrześcijanin to człowiek pokornego serca. Na czym polega pokora? - Otóż człowiek pokorny to ktoś, kto uznaje całą prawdę o sobie. Taki człowiek wie, że życie, godność, łaskę zbawienia, wolność i zdolność do miłości, że wszystko to otrzymał zupełnie za darmo, bez najmniejszej nawet zasługi ze swej strony. Człowiek pokornego serca nieustannie dziękuje Bogu i ludziom za otrzymane dary, bez których nie byłby w stanie istnieć. Taki człowiek czuje się jak bezradne dziecko w tym wielkim i tajemniczym świecie, ale jak dziecko, które jest bezpieczne w ramionach kochającego Boga Ojca. - czyt. dalej: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/md_pokoraczy.html#

 

Vote up!
3
Vote down!
0

"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com

#1462330

Martina Heideggera - przywołanego przez Ciebie - tak łatwo bym nie pomijał w świetle naszych rozważań o istnieniu i poznawalności Boga; co jak wiemy jest niemożliwe, gdyż Bóg jest transcendentny (zob. KKK 52, KKK 300), a wspomniany filozof posługuje się metodą fenemenologiczną, która jest transcendentalna z założenia. 
 
Operowanie metodą transcendentalną jest dziełem refleksji, która sięga swą intuicją zarówno w kierunku przedmiotu, jak i w kierunku podmiotu, czyli w stronę Ja transcendentalnego. Podstawowy efekt poznawczy tej metody to odkrycie i opis transcendentalnej genezy sensu przedmiotowego, czyli „konstytucji sensu”. Dla Husserla w wyniku zastosowania redukcji transcendentalnej byt i świat „przekształciły się” w sens bytu i sens świata: wszystko co jest, jest jako coś, co posiada sens przedmiotowy. Nie ma innego dostępu poznawczego do przedmiotu, jak poprzez sens. Stąd wyłania się zagadnienie wyjaśnienia „genezy” owego sensu w jego źródle, tzn. w Ja transcendentalnym. Refleksyjna analiza świadomości (głównie poprzez spostrzeżenie immanentne) ma nam przynieść wgląd w tajniki wyłaniania się sensu przedmiotowego, sensu bytu, sensu otaczającego świata, sensu mnie samego jako człowieka, który w świecie „jest” tym lub owym. Ja - źródło wszelkiego sensu - zostaje w związku z tym uznane za „ponadświadome”, „absolutne”, transcendentalne. Zgodnie z tą zasadą fenomenologia jest pytaniem o sens bycia.
 
U Heideggera fenomenologia jawi się nam jako zadanie, które ma do spełnienia ontologia, tzn. wydobycie na jaw bytu jako bytu - pisze Krzysztof Michalski w dziele pt. Heidegger i filozofia współczesna. To bowiem, co tworzy sens słowa „być”, to co stanowi o sensie każdorazowego „jest” - to właśnie fenomen w sensie ścisłym. Pytanie o bycie, poszukiwanie jego sensu, samo jest pewnym sposobem bycia tego, kto pyta - czyli nas samych.
 
Ten byt, którym jesteśmy sami i którzy między nami innymi ma możliwość pytania, Heidegger określa wyrazem Dasein. Heideggerowskie Dasein - nie jest Ja, które samo nie będąc bytem wszczynałoby konstytuowanie się wszelkiego bytu, lecz określone pozytywnie w swym ontologicznym sensie jako „egzystencja faktyczna” i w ten sposób wyróżnione od wszelkiego bytu - zauważa Tischner czytając Pögelera. Egzystencja znaczy bycie - w świecie, to znaczy zawsze - być - już - w - świecie - faktyczny, wobec bytu i obok drugiego. U Heideggera napotykamy dwie koncepcje bycia ludzkiego. W Sein und Zeit bycie jest ukazane jako „dziejące się z łaski” nicości: stojąc oko w oko wobec nicości, człowiek może przezwyciężać ucieczkę od siebie i stać się sobą. Później, gdy okazało się, że nicość jest jedynie „zasłoną” kryjącą prawdę bycie, człowiek zostaje uznany za „pasterza bycie”, który w sposobie swego bycie jest „z łaski bycie”. W obu jednak przypadkach istnienie ludzkie okazuje się istnieniem radykalnie dziejowym, przenikniętym dogłębnie czasem. Człowiek jest istotą „dziejową”, ponieważ uczestnicząc w zdarzeniach, które go poprzedzają, podejmuje pewne tradycje i w ten sposób „dzieje się sam”.
 
U Heideggera bycie nie jest byciem. Bycie to nie jest żadne coś: ani kamień, ani człowiek, ani Bóg - napisze z kolei Jan Galarowicz. To jest fakt, że to wszystkie byty są. I to istnienie bytów jest właśnie cudem cudów. Ten prosty a zarazem cudowny fakt nie jest czystym faktem, lecz jakąś niepojętą do końca tajemnicą.
 
źródło: http://interia360.pl/ciekawostki/artykul/fenomenologia-jako-metoda-badawcza,34568
Vote up!
2
Vote down!
0

"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com

#1462352

Ma Pani rację: Czymże byli byśmy bez Boga.

 

W swoich wywodach zawarłem również myśl o manipulowaniu prawdą przez dzisiejsze mass media i tu nasuwa się następne pytanie: Kim bylibyśmy bez prawdy?

Pozdrawiam serdecznie!

Vote up!
2
Vote down!
0
#1462310

Kim bylibyśmy bez prawdy?

 

Politycznie: platfusami. Życiowo: Na kłamstwie nic się nie zbuduje. Nie było by ludzkiej cywilizacji. Filozofia: Bóg jest prawdą a szatan kłamstwem.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1462345

Im bardziej jesteśmy przekonani, że już wiemy, wszystko i na zawsze, tym mniej wiemy naprawdę. Co więcej: nie pytając i nie szukając, nie znajdziemy.

- Cóż to jest prawda? – zapytał Piłat. Pytanie było retoryczne. Nie czekał na odpowiedź. A jednak ją otrzymał – i on, i my wszyscy. Jezus przyszedł na świat, by dać świadectwo prawdzie. Swoje posłannictwo wypełnił w ciągu kilku kolejnych godzin.

- Cóż to jest prawda? – na to pytanie odpowiedział kilka dni temu papież. Prawdą jest miłość Boga do nas w Jezusie Chrystusie – napisał w liście do redaktora naczelnego pisma La Reppublica. Ta jedna prawda wskazuje nam drogę prowadzącą do życia.

Każdy z nas pojmuje i wyraża prawdę, wychodząc od siebie: od swojej historii i kultury, od sytuacji, w której żyje – pisał dalej Franciszek. Trzeba może dodać: od swojego doświadczenia miłości, od swojego doświadczenia Boga. Słowa ludzkie są ułomne. Nie są w stanie precyzyjnie opisać, objąć Boga. To powód, dla którego ta sama miłość jest tak różnie rozumiana i wyrażana.

Prawda będąc ostatecznie czymś jednym z miłością, wymaga pokory i otwartości, aby jej szukać, przyjąć i wyrazić. Dlatego też trzeba się dobrze rozeznawać w terminach, i być może aby wyjść z trudności stanowisk przeciwstawnych... absolutnej, podjąć to zagadnienie zupełnie na nowo – konkluduje papież. To bardzo ważne wezwanie.

http://kosciol.wiara.pl/doc/1703039.Coz-to-jest-prawda

Vote up!
4
Vote down!
0
#1462347

Mnie, jako człowieka wierzacego najbardziej przekonuje Klasyczna Koncepcja Prawdy (Arystoteles, scholastycy):

Głosi ona, że prawda myśli polega na jej zgodności z rzeczywistością (prawda jako „podobizna”, „podobieństwo”?, nie akt lecz treść myśli, krytyczne argumenty sceptyków pytających o kaskadę kryteriów, domyślność założeń dotyczących pojęć „myśl” i „rzeczywistość”). Powiedzieć, że istnieje, o czymś, czego nie ma, jest fałszem. Powiedzieć o tym, co jest, że jest, a o tym, czego nie ma, że go nie ma, jest prawdą.

Definicja ta (zwana dziś korespondencyjną definicją prawdy) oznacza, że dane zdanie A jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy stan faktyczny opisany przez zdanie A ma rzeczywiście miejsce, tzn. zdanie 'Ala ma kota' jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy Ala rzeczywiście posiada jakiegoś kota.

Vote up!
3
Vote down!
0

"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com

#1462355

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika miarka nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

 „– Ateiści wierzą, że Boga nie ma”. – to nie jest wiara – pisałem szerzej w komentarzu: http://niepoprawni.pl/comment/1460519#comment-1460519  Nadto w Usraelu zrównouprawniono satanizm z religią – sataniści mogą nawet robić dzieciom wykłady w szkołach (ciekawe jaki to ma zasięg?).

Z niewiary w coś nie wynika wiara w coś przeciwstawnego. Wiara to wyjątek w bezmiarze możliwych niewiar. Przeciwieństwem niewiary jest inna niewiara - kto twierdzi, że jakaś określona wiara, ten jest oszust i manipulant. Wiara to cnota. Cnota specyficzna, bo można ją odzyskać (na mocy łaski Bożej – dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych). Nazywa się to nawrócenie.

Nie można wierzyć, że Boga nie ma, bo wtedy w Jego miejsce można by wstawiać cokolwiek – kotleta schabowego, pałkę trolla, siebie, idola (idologia to też ideologia), czy diabła. Ta „wiara w cokolwiek na miejscu Boga” nie przestaje być próbą niewiary w Boga, czymś wewnętrznie sprzecznym i poddającym się manipulacji PRZENIESIENIA (tak jak w nademocjonaliźmie) z jednego przedmiotu „wiary zastępczej za niewiarę” na inny przedmiot „wiary zastępczej za niewiarę” z konsekwencją ostatecznego lądowania w satanizmie (to nie jest równoważne wierze w szatana, bo w gruncie rzeczy to nie da się wierzyć w szatana, gdyż szatan to tylko zło wcielone, a zło to brak, brak dobra, a dobrem jest wszystko, co prawdziwe, co realne, bo na braku nie da się nic budować, brak wprowadzany do realnego życia to destrukcja i samounicestwienie, to piekło jako stan nieobecności Boga, stan niezaspokajalnego, nienasycalnego pragnienia dobra. Inaczej mówiąc, jak ktoś twierdzi, że wierzy, iż diabeł/szatan może mu dać coś dobrego, coś z czego będzie miał pożytek, ten jest kompletnym idiotą i nie zasługuje ani na szacunek, ani na poważne traktowanie, ani nie jest możliwe uznanie satanizmu za religię. Tak więc nie ma ateistów – są idioci.

Tak w ogóle, to brak wcale nie musi oznaczać konkretnej rzeczy w ramach potrzeby do zaspokojenia – może być podsunięty przez diabła jako pożądanie rzeczy nienależnej, jako podjudzanie do przestępstwa, nieodpowiedzialności, czy grzechu, a przyszłe skutki doraźnej korzyści bywają bardzo, ale to bardzo kosztowne, bo nie starczy zwrócić nienależnego (co już nie zawsze jest możliwe), ale i trzeba naprawić skutki braku dobra, które przez to nie zaistniało; bo inaczej inni, a zwłaszcza potomstwo, popełniają te same błędy, czy grzechy, przez co historia się powtarza, a nawet cofa do czasów barbarzyństw, zezwierzęceń i bestialstw – do czasów, wydawałoby się, przebrzmiałych ostatecznie.

Tym to sposobem postępuje lewacka antycywilizacja - barbarzyństw, zezwierzęceń i bestialstw jest coraz więcej i to nie dość, że przeważnie bezkarnych, to wręcz promowanych i uprzywilejowywanych. Przetrwać dla ludzkości to najpierw się przed tym obronić, poskromić te bestie, pozbawic możliwości szkodzenia, a dopiero wtedy dać im szansę do powrotu do bycia ludźmi.

Ci, co twierdzą, że Boga nie ma, skazują się na życie bez łaski Bożej, życie niecnotliwe, życie poku...wieńców wszelkiej maści, sprzedajnych i zdradzieckich, a nade wszystko aspołecznych.

Wierzyć można tylko pozytywnie – że coś jest – nieważne czy dobre, czy złe, aby realnie istniejące – nie tylko materialnie, ale i duchowo, czy w relacje między przedmiotami i podmiotami.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
2
Vote down!
-4
#1462311

Uczynki miłe Bogu może czynić również paralityk. Jest on tak jak wszyscy Dzieckiem Bożym i nie mając możliwości uczynków fizycznych, może Bogu poświęcić swoje modlitwy za bliźnich, za dusze w czyścu cierpiące, za swoich wrogów (prześladowców) i tym podobnie...

 

To prawda, że przyjęcie doskonałej Ofiary Krzyżowej Jezusa Chrystusa za nasze ludzkie grzechy jest warunkiem podstawowym zbawienia, ale dobre uczynki mają prawdopodobnie wpływ na czas pobytu w Czyścu (dlatego są pewnie zalecane). Nie łudźmy się, iż doczesne grzechy nie będa musiały być w naszych duszach zmazane ogniem czyścowym...

 

Pozdrawiam!

Vote up!
3
Vote down!
0
#1462317

Przyjęcie Ofiary Chrystusa jest jedynym warunkiem zbawienia - innych warunków Bóg nam nie stawia ... bo to przyjęcie Ofiary niesie / powinno nieść szereg konsekwencji  w naszym życiu.

Mówimy o tym samym, tylko trochę innym "językiem".

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1462335

Dziękuję za doprecyzowanie moich skromnych wywodów. Chylę czoła przed precyzją i logiką dowodzenia prawdy.

Mocne są Pańskie stwierdzenia, ale prawdziwe!

Pozdrawiam

Myślidar

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1462327

Ukryty komentarz

Komentarz użytkownika miarka został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..

Dziękuję i gratuluję skromności, zwłaszcza w obliczu naprawdę dobrej roboty z tym wpisem i rozumnej, a spokojnej i konsekwentnej dyskusji.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
1
Vote down!
-5
#1462346

Definicja prawdy
Na początek zastanówmy się nad określeniem prawdy. Czym jest prawda? Co oznacza? Jak można ją wytłumaczyć? Dla mnie definicja prawdy jest prosta:

PRAWDĄ JEST TO W CO WIERZYSZ, ŻE JEST PRAWDZIWE

A w co możesz wierzyć? We wszystko! A więc prawda jest elastycznym pojęciem, ponieważ zależy od światopoglądu konkretnego człowieka. To wyklucza możliwość istnienia jednej prawdy. Nie można na 100% stwierdzić co jest prawdą, ponieważ zależy ona od tego w co wierzymy. A dokładnie jakie mamy przekonania. Czy przekonania mogą być prawdziwe lub nieprawdziwe? Nie. Każde przekonanie, które posiadamy – jest dla nas prawdą. Jeśli w coś wierzymy – uważamy to za prawdziwe.

Paradoks prawdy
Prawda może być nieprawdą i nieprawda może być prawdą. Wszystko zależy od danego człowieka.

Ktoś może mówić: „Jestem mądry”. Może w to wierzyć. Ma takie przekonanie. Ale skąd on wie, że to jest prawda? Szuka dowodów. Mówi: „Jestem mądry, bo miałem dobre stopnie, …bo tak mi powiedziała mama, …bo dobrze rozwiązuję krzyżówki”. Są to filary, na których opiera się jego przekonanie na temat własnej mądrości. A im więcej jest takich dowodów, tym mocniej ktoś wierzy, że jego przekonanie jest prawdziwe. W tym przypadku, dla niego prawda jest oczywista: jest mądry.

Jednak każde przekonanie można podważyć. Każdą prawdę można zanegować – pokazując inne dowody. Ktoś może powiedzieć: „Wcale nie jesteś mądry, bo kilka razy dostałeś jedynkę w szkole, ….bo TO TWOJA mama tak mówi, …bo rozwiązujesz łatwe krzyżówki”. I co się dzieje? Przekonanie tego człowieka zaczyna sie chwiać jak stół z trzema nogami. Pojawiają się wątpliwości. Filary zostały naruszone. Prawda została podważona. Ostatecznie ktoś może rzeczywiście uwierzyć, że nie jest mądry.

Jak widzisz, dwie różne osoby mogą uważać jedną, tą samą rzecz za prawdę i nieprawdę równocześnie. To siłowanie się z prawdą zawsze opiera się na zbieraniu dowodów. Prawda nie może bez nich istnieć. A nawet brak dowodów możemy uznać za dowód, więc można tak się szarpać bez końca.

Prawda ostateczna
Czy istnieje prawda, która byłaby tą ostatnią, najprawdziwszą, jedyną i niepodważalną prawdą?

Nie odpowiem na to pytanie, ponieważ uważam, że nie ma ono sensu. Prawdy nie można rozpatrywać jako pojedynczej rzeczy. Prawda nie lata sobie w powietrzu. Nie istnieje bez odbiorcy.Jak pisałem wcześniej – prawdą jest to, w co wierzysz, że jest prawdziwe, a nie to, co rzeczywiście jest prawdziwe. Aby prawda zaistniała potrzebny jest człowiek. My jesteśmy narzędziem do postrzegania tego co prawdziwe. Jeśli nas się wyeliminuje z tego równania – zniknie też prawda.

http://wizjoner.org/czym-jest-prawda-i-czy-musisz-ja-znac/

Vote up!
4
Vote down!
0
#1462348

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika miarka nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Mądre toto, co zacytowałeś nie jest, ale jest tu ważny przyczynek do dyskutowanej powyżej sprawy przyjęcia wiary i wykazywania tego uczynkami z niej płynącymi. 

Chodzi o jednoczesność uznawania przez wiarę sprzecznych prawd. To można, ale tylko pustym słowem. Kiedy jednak przejdziemy do okazywania swojej wiary czynem, zaraz okaże się, że jedna lub obie "prawdy" są fałszem, bo według tego, co głosi jedna z nich / głoszą obie, nie da się żyć.

Odnosi się to i do tematu zbawienia, które wymaga potwierdzania przyjęcia wiary czynami.

Pozdrawiam

miarka

Vote up!
2
Vote down!
-5
#1462356

Niepotrzebnie wspierasz lub komentujesz tego JzL. Jeszcze trochę, a będą nas nazywać "Blog-n-troll".

Vote up!
4
Vote down!
-1
#1462359

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika miarka nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Nie świruj. To Ty robisz blog-n-troll. Nie pisz głupot, nie będziesz prostowany.

 

Vote up!
2
Vote down!
-4
#1462361

Ranę zadałeś, ranę otrzymasz.
 
Ajschylos
 
 
ps.
wiejski filozofie od siedmiu boleśći napisałem ci na gadaczce już coś i tego sie trzymam
Vote up!
4
Vote down!
-1
#1462362

“Ranę zadałeś, ranę otrzymasz”.

Jaki jest sens powoływania się na “handlowe” mądrości przy rozważaniu tematu wiary, rozmawianiu o wartościach? Coś za coś?

Po temacie Przenajświętszej Ofiary Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ofierze miłości pasowało by raczej: „Wszystko za wszystko. Uśmiech za uśmiech, czasem kwiaty za łzy”. A ból? Tak, to też część życia. Jest dobry -  jak boli to ma boleć – jego źródło wskazuje przyczynę wymagającą uleczenia.

Przepraszam, że uraziłem. Podziękuj za przypomnienie „pierwotnej przyczyny do uleczenia”. Zmierzamy do dobra przyszłego i dobra wspólnego. Nie jesteśmy dziećmi, by reagować na drobiazgi.

:-)

Pozdrawiam

miarka
Vote up!
4
Vote down!
-5
#1462430

Zbawienie sine gua non wymaga przyjęcia ofiary Krzyża i to jest warunek podstawowy! Tu sie w pełni zgadzamy!

Nie jestem tylko w stanie wyobrazić sobie, że człowiek grzeszny, tylko po spełnieniu powższego warunku idzie "z butami" do Nieba z pominięciem czyśca, o którym naucza KK i Święci Pańscy. Że przez akt wiary człowiek taki na Niebo zasługuje to zgoda, ale opaprany grzechami doczesnymi staje przed Stwórcą? Tego nie jestem w stanie sobie wyobrazić, bowiem w przypowieści o Uczcie Weselnej gość, który nie przywdział stroju weselnego został wyrzucony "tam gdzie płacz i zgrzytanie zębów"

Pozdrawiam

Myślidar

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Równiez kocham lasy, runo leśne i leśne powietrze.

ŁAPY ZŁODZIEI MAJĄTKU NARODOWEGO PRECZ OD POLSKICH LASÓW!

Vote up!
1
Vote down!
0
#1462349

Karą za grzech jest śmierć. ... wszyscy umieramy. Nie ma ludzi bez grzechu, a dla Boga nie ma znaczenia czym zgrzeszyliśmy: myślą, mową czy uczynkiem - za grzech jest śmierć. Dlatego nie ma żadnych innych warunków zbawienia, oprócz przyjęcia Ofiary Chrystusa - sens ofiar opisuje Biblia. Myślę, że czlowiek by nie spelnił żadnego dodatkowego warunku ... a dojście do tego, także świetnie opisuje Biblia: od Stworzenia poprzez Potop do Męki Chrystusa.

 

I to jest odpowiedź na Pana wątpliwości.

 

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1462358

Bo czymże jest Ewangelia?

- Dobrą Nowiną.

O czym?

- O tym, że Jezus Chrystus cierpiał i umarł za nasze grzechy. Wziął je na siebie, czyli uwolnił nas od kar za nie. A następnie zmartwychwstał i żyje. To jest właśnie sens chrześcijaństwa i to co mnie absolutnie do niego przekonuje. Wierzymy bowiem, że człowiek dostępuje zbawienia (zbawić, to znaczy uratować się) dzięki wierze w Jezusa Chrystusa, a nie np. dzieki temu że jest bezgrzeszny. I dzięki temu ma zagwarantowane życie wieczne. 

A że grzesznicy dostępują zbawienia? Może to się komuś nie podobać, ale tak właśnie jest. Zresztą ta oczywista prawda, że człowiek jest grzesznikiem (każdy) jest pierwszym stopniem do uznania własnej niemocy i beznadziejnej sytuacji, z której może nas wyzwolić tylko Jezus. Uznanie Go za własnego osobistego Zbawiciela jest nieodzownym elementem wejścia na drogę odmiany swego życia i dostąpienia Królestwa Bożego. Nie tylko po śmierci, ale już tu na ziemi.

Vote up!
3
Vote down!
0

"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com

#1462367

Dokładnie tak jest !

Bóg chce abyśmy Go przeprosili za grzechy, bo tym jest Ofiara Chrystusa tak na prawdę. Jeśli ją przyjmiemy, to miłościwy Bóg nam wybaczy i przywróci w Dniu Sądu do życia... a dowodem jest zmartwychwstanie Chrystusa !

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1462369

Bez Boga człowiek nie wie, dokąd zmierza, i nie potrafi nawet zrozumieć tego, kim jest. Wobec olbrzymich problemów rozwoju narodów, które niemal zmuszają nas do zniechęcenia i rezygnacji, przychodzi nam z pomocą słowo Pana Jezusa Chrystusa, który uświadamia nam: «Beze Mnie nic nie możecie uczynić» (J 15, 5), i dodaje odwagi: «A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata» (Mt 28, 20). Wobec ogromu pracy, którą trzeba wykonać, podtrzymuje nas wiara w obecność Boga przy tych, którzy gromadzą się w Jego imię i pracują dla sprawiedliwości. Paweł VI przypomniał nam w Populorum progressio, że człowiek nie jest w stanie kierować własnym postępem, ponieważ nie może sam z siebie ustanowić prawdziwego humanizmu. Tylko gdy uznamy, że jesteśmy powołani, jako pojedyncze osoby i jako wspólnota, do uczestnictwa w rodzinie Boga jako Jego dzieci, będziemy również zdolni zrodzić nową myśl i zaangażować nowe siły w służbę prawdziwego i pełnego humanizmu. Tak więc główną siłą służącą rozwojowi jest humanizm chrześcijański (157), który ożywia miłość i kieruje się prawdą, przyjmując jedną i drugą jako trwały dar Boży. Dyspozycyjność wobec Boga otwiera na dyspozycyjność wobec braci oraz wobec życia, pojmowanego jako odpowiedzialne i radosne zadanie. I przeciwnie, ideologiczne zamknięcie się na Boga oraz ateizm obojętności, które prowadzą do zapominania o Stwórcy i stwarzają niebezpieczeństwo zapominania również o wartościach ludzkich, jawią się dziś pośród największych przeszkód w rozwoju. Humanizm wykluczający Boga jest humanizmem nieludzkim. Jedynie humanizm otwarty na Absolut może nam przewodzić w propagowaniu i urzeczywistnianiu form życia społecznego i obywatelskiego — w obrębie struktur, instytucji, kultury i etosu — chroniąc nas przed niebezpieczeństwem ulegania zniewoleniu przez przejściowe mody. To świadomość niezniszczalnej Miłości Bożej podtrzymuje nas w mozolnym i wzniosłym angażowaniu się na rzecz sprawiedliwości i rozwoju narodów, pośród sukcesów i porażek, w nieustannym dążeniu do właściwego uporządkowania ludzkich spraw. Miłość Boża wzywa nas do wyjścia z tego, co jest ograniczone i nieostateczne, dodaje nam odwagi do działania i dalszego poszukiwania dobra wszystkich, nawet jeśli nie realizuje się to natychmiast, nawet jeśli to, co zdołamy uczynić, my oraz władze polityczne i specjaliści w zakresie ekonomii, jest zawsze mniejsze od tego, czego gorąco pragniemy (158). Bóg daje nam siłę do walki i cierpienia z miłości do wspólnego dobra, ponieważ On jest naszym Wszystkim, naszą największą nadzieją.

ENCYKLIKA
«CARITAS IN VERITATE»
OJCA ŚWIĘTEGO
BENEDYKTA XVI

http://www.vatican.va/holy_father/benedict_xvi/encyclicals/documents/hf_ben-xvi_enc_20090629_caritas-in-veritate_pl.html

Vote up!
4
Vote down!
0
#1462354

Autorem obrazu „Skąd przychodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?” jest Paul Gauguin, malarz żyjący na przełomie XIX i XX wieku. Jego styl malowania zaliczał się do postimpresjonistycznego, choć wytworzył swój własny nazywany cloinistycznym. 
 
Opisywany obraz jest dowodem na to, że Gauguin jest typem malarza – filozofa. Próbuje to pokazać na swoim dziele. Ogród pogrążony w mroku i ciszy do złudzenia przypomina biblijny eden. Nagie postacie utrwalone w chwili odpoczynku od szarej codzienności.
 
 
Człowiek jest tylko trzciną, najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą. Nie potrzeba iżby cały wszechświat uzbroił się aby go zmiażdżyć: mgła, kropla wody wystarczy aby go zabić. Ale, gdyby nawet wszechświat go zmiażdżył, człowiek byłby i tak czemś szlachetniejszem, niż to co go zabija, ponieważ wie że umiera, i zna przemoc, którą wszechświat ma nad nim. Wszechświat nie wie nic.
 
Cała nasza godność spoczywa tedy w myśli. Stamtąd trzeba nam się wywodzić, a nie z przestrzeni i czasu, których nie umielibyśmy zapełnić. Silmy się tedy dobrze myśleć: oto zasada moralności. /Blaise Pascal
Vote up!
3
Vote down!
0

"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com

#1462364

Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem powiedział Chrystus i w taką Prawdę wierzę bezwzględnie.

Wspólcześni filozofowie (moderniści) zdegradowali pojęcie prawdy przypisując każdą prawdę do osoby, a nie do rzeczywistego faktu. Kiedyś nie było dylematu prawdy, bo była to ta sama prawda u każdego osobnika tylko inaczej opisana, co wcale nie zmieniało zaistniałego faktu.

Cztery Ewangelie opisują tą samą Prawdę tylko nieco innym językiem i nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że każdy Ewangelista przedstawił swoją własną Prawdę, bo tym sposobem rozmnożyli byśmy jedyną Prawdę do czterech Prawd.

Dziś każdy ma prawo do swojej prawdy co O. J. Bocheński nazwał bełkotem.

Pozdrawiam

Myślidar

 

KOCHAM LASY BO SĄ MAJĄTKIM NAS WSZYSTKICH POLAKÓW

Vote up!
3
Vote down!
0
#1462360

Prawdę trzeba wyrażać prostymi słowami.

Ajschylos

Vote up!
4
Vote down!
0
#1462363

Kierkegaard próbował dokonać rozróżnienia pomiędzy prawdą obiek­tywną a subiektywną. Prawda obiektywna zakłada, że coś jest prawdzi­we — czy w to wierzymy, czy to wiemy. Prawda subiektywna to coś praw­dziwego dla nas, ale niekoniecznie już dla naszego sąsiada. Filozofia jednostki Kierkegaarda prowadziła go do uznania prawdy subiektywnej za jedyny motyw działania. Prawdy obiektywne są tworzone przez grupy, a grupie nie można ufać jako źródłu wiedzy, mądrości i prawdy. Kierkega­ard wierzył, że pełne pasji zaangażowanie w prawdę subiektywną jest lep­sze od udawanej wiary w pozornie "obiektywną” prawdę.

Często mamy problem z rozróżnieniem dobra i zła, prawdy i fałszu. Często posądzamy innych o fałsz, gdy sami jesteśmy fałszywi, albo co gorsza, trzymamy się swoich racji razem z kimś, z kim rozmawiamy i dyskutujemy. Doprowadza to do utwierdzenia się w swojej racji bez spojrzenia na rację drugiego.

Powyższe sytuacje wydawałby się normalne i przyjęte potocznie, gdyby nie to, że istnieje pewne wyjaśnienie, które odróżnia prawdę subiektywną od prawdy obiektywnej, a co za tym idzie, jest o niebo lepszym „wykrywaczem kłamstw”, niż większość chwilowych środków.

Faktem nazywamy to, co zostało zaobserwowane, stwierdzone i opisane. Racja opiera się na faktach. Racja to przefiltrowane fakty. Dlaczego przefiltrowane?

Wyobraźmy sobie, że każdy człowiek przyjmuje sobie właściwie nastawienie i filozofię życia. Każdy, na miarę swojego bogactwa języka i kreatywności. Co zauważasz? Ano, wielkie różnice w sposobie wyrażania się, nawet wśród ludzi, którzy podobno posługują się jednym i tym samym językiem.

Tak naprawdę, to posługują się różnymi językami, bo trzymają się swoich racji, swoich punktów widzenia. Mogą się właściwie porozumieć z osobami drugimi, o ile uda im się znaleźć tzw. „wspólny język”, wspólne słowa i wspólne punkty poglądowe. Prawda subiektywna to prawda mówiona z jednego punktu widzenia – naszego własnego.

Przyjmując wyjaśnienie Biblii, „kto mówi od siebie, jest kłamcą i oszustem”: kto używa własnej racji, używa jej do zysku. Chociaż różne może być wykorzystanie zysku (racjonalne i irracjonalne, potrzebne i przesadzone), to jednak to postronny obserwator może mieć problem z tym, kto mówi od siebie, kto ciągle trzyma się swojej racji.

Trzymanie się swojej racji do przywiązywanie wagi do tego, co się mówi, tak jak naprawdę byłoby ważniejsze od tego, co mówią inni. Oczywiście jest zupełnie inaczej. Każdy ma swoją mowę i każda jest potrzebna, wyjaśnia pewną sytuację na swój sposób. Gdy dochodzi do połączenia racji, nagle otrzymujemy pełen obraz rzeczywistości.

Połączenie dwóch racji, dwóch subiektywnych racji, czy też racja, która obejmuje wszystkie racje, jest połączeniem wszystkich racji. Posługiwanie się wspólnym językiem to słuchanie języków innych, słuchanie swojego języka i wyrażanie się za pomocą połączenia, jakie występuje pomiędzy naszym, a językami innych.

Vote up!
3
Vote down!
0

"Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem"
/G. Orwell
Mind Service - 1do10.blogspot.com

#1462366

"Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem powiedział Chrystus...".

Mi również jest bardzo bliskie to zdanie,
wypowiedziane przez Chrystusa.
Uważam przy tym, że kolejność nie jest przypadkowa.
Chrystus jest Drogą prowadzącą do Prawdy,
wyzwalającej do nowego Życia.

Nie wydaje mi się, by możliwe było
skuteczne pochylenie się nad Prawdą,
bez wejścia na Drogę Chrystusowego Krzyża.
To Droga Krzyża leczy człowieka z egoistycznej ślepoty,
która to ślepota nie pozwala człowiekowi przybliżać się do Prawdy.

Pozdrawiam.
dratwa3

Vote up!
4
Vote down!
0

Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.

#1462546

 
 
 
 

Może ja Myślidarze,

te moje "trzy grosze" w tej dyskusji pod Twym wpisem rozpocznę od zanegowania jednego fragmentu,                                                                                           a właściwie to nie fragmentu a imienia własnego Osoby, o Której Wspominasz w Swym tekście.....

Otóż będąc,
 jak to się mawiało "na azylu" ,  jeszcze wtedy w RFN, w roku 1984, dokładnie chyba w obozie dla azylantów w Karlsruhe.                                                             W obozowej bibliotece odkryłem i pożyczyłem sobie do poczytania dość pokaźną książkę.
 Można powiedzieć chyba...autobiograficzną... Autora o nazwisku

 

O. Józef M. Bocheński.
 

Bardzo była interesująca. Dotykał w niej Autor Swego bogatego życiorysu,                                                                                                                                         wielu momentów bogatego w najróżniejsze przygody życia.

Ale nie będę streszczał tej ciekawej lektury, tej książki, której tytułu, dziś nie pomnę.                                                                                                                        Minęło przecież 30 lat a z pamięcią u mnie jest nietęgo. I jakby coraz gorzej.
 

Jednak to zdanie z tamtej książki, z jej początku zapamiętałem dokładnie.
 

Otóż Autor chyba mało pochlebnie wyrażał się o wszystkich tych, którzy zniekształcają jego drugie imię                                                                                         a właściwie to obdarzają Go   innym,  zupełnie niezgodnie z rzeczywistym, zupełnie innym imieniem.
Kobiety.

 

Nie pamiętam dokładnie jakich to niepochlebnych słów używał Autor.
 

Powiem tylko tyle, że Jego imiona i nazwisko to:
 

O. Józef Machabeusz Bocheński.
 

Nie Maria.
 
A
Machabeusz.

 
Nie pamiętam wiele z tamtej książki. Zapamiętałem jeszcze, że po II Wojnie Był O. Józef M. Bocheński jakimś expertem od czegoś.                                           Zdaje się, że  pracował dla Brytyjczyków albo dla ONZtu.
 
I w ramach jakieś ze swoich misji musiał udać się na Bliski Wschód do nowo powstałego państwa Izrael.
 
Przypominam sobie jego stwierdzenie z tamtego okresu bytności w Izraelu, gdy przyszło mu się uczyć języka hebrajskiego.
 
Pamiętam jego słowa. Napisał wtedy,
 
- Hebrajski jest najłatwiejszym na świecie językiem...
do nauczenia....

 
Z ciekawostek Jego życiorysu można jeszcze powiedzieć, że był chyba jedynym na świecie zakonnikiem z licencją pilota odrzutowców.                                   No i podobno bardzo lubił sobie latać czasami.
 
Blisko Nieba....
 
I druga ciekawostka,
 to był chyba Kustoszem Muzeum Polskiego, czy też Domu Polskiego w Szwajcarskim Rapersvilu (?)
Czy istnieje jeszcze TA Placówka ? Czy Ktoś coś może wie  ?
 
Podobno zbiory tam nagromadzone, pamiątki, były niezwykle cenne.....
 
A teraz moje trzy grosze w dyskusji na Temat: Czy człowiek współczesny może żyć bez wiary? Czy wystarczy wiedza?
Człowiek współczesny żyć może. Tylko co to za życie ?
 
Wiara i wiedza....
 
My, Dzieci Boże, stworzone przez Najwyższego i na wzór i na JEGO podobieństwo.
Dzieci obdarzone wspaniałym umysłem.  Wolną wolą.....
 
BÓG nie Stworzył cyborgów, automatów
 
Bóg Czyniąc człowieka, stwarzając Adama i Ewę w Edenie, Obdarzył stworzenia swe, ludzi, wolną wolą. Prawem wyboru....
Prawem czynienia dobra, i możliwością widzenia zła. Odróżniania dobra od zła.
Dał im jeden zakaz ewidentny, ostrzeżenie,
Mówiąc:

 
- ze wszystkich drzew ogrodu jeść możecie, ale z Drzewa Poznania Dobra i Zła nie jedzcie bo na pewno umrzecie....
 
Znamy historię. Nie posłuchali zakazu nasi prarodzice i zaczęło się umieranie.
Miało być życie rajskie a jest jak jest...
 
Czyli Wiara i Wiedza.
 
W tym kontekście:
Nie uwierzyli nasi pra... Bogu.
 
Uwierzyli szatanowi, który powiedział do Ewy;
 
- nieprawda, nie umrzecie. Ale będziecie jak Bóg, poznacie dobro i zło....
 
Poznali, uzyskali wiedzę.
Lecz Boga Słowo było Prawdą.
 
Zapanowała śmierć.
 
O TYM wszystkim mówi Biblia. Słowo Samego Boga.
 
Pisarze Biblii, jej "autorzy", spisywali tylko TO, co Bóg Mocą Swoją włożył w ich umysły.
 
Księga, Która przetrwała tysiące lat, nieskażona niczem. Palono kiedyś ludzi na stosach za samo jej czytanie i posiadanie.
I palono Biblie.
A ONA Trwała.
i Przetrwała.
Tłumacze wiernie przez tysiąclecia oddawali jej tekst. Jest dostępna dziś wszędzie na całym świecie.
W każdym kraju i w każdym języku.....

 
Ostatnio spałem jedną noc w małym motelu gdzieś w stanie MA w USA.
Kilka godzin jazdy samochodem od mojego domu.
Pierwszą rzecz którą zrobiłem po wejściu do pokoju, było otworzenie szuflady w szafce przy hotelowym łóżku....
 
I znalazłem. Czekała tam na mnie Księga Ksiąg......
 
Nasz "Kodeks Drogowy".....
Jak iść przez życie. Co robić ? Jak ? Co ważne jest ? Co Najważniejsze ? Co jest dobre a co złe.
Jak było na początku ? Historia stwarzania....
 
Niezwykłe są słowa w tej Księdze. Opisanie jak Było wszystko. Jak się odbyło.
 Jak Powstało życie... Jak powstawało....

 
Widzimy dziś jak jest. Jak piękne jest Wszystko Stworzone Ręką Boga. Jak skończenie piękne i doskonałe.
 
Czasem słyszę...

- ja jestem ateistą. Nie wierzę w Boga.....
 

Czy można nie wierzyć ?
 
Biblia mówi....
 
- Każdy dom ma swego budowniczego.
 
- Tym, Który Stworzył Wszystko Jest Bóg.
 
 
 
- O BOGU
 
I O JEGO MOCY
 
ŚWIADCZĄ JEGO DZIEŁA.......
 
 
WIĘC
 
- ci,
którzy nie wierzą,
nie mają nic na swoje usprawiedliwienie....
 
Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Popatrzeć na Słońce i na Księżyc i na Niebo pełne gwiazd  jak jasne diamenty.
I pomyśleć wystarczy trochę.....

 
Popatrzeć na piękno naszej Ziemi. Na wszystkie stworzenia. Te maleńkie i te ogromne.
Na małą pracowitą mrówkę i na wielkiego słonia.
Na małego kotka co leży i mruczy na kanapie w domu i na potężnego, lwa, który poluje  w afrykańskim buszu.
 
Wystarczy popatrzeć na piękno szybujące wysoko w górze w błękitnym przestworzu.
Na sznury wspaniałych dzikich gęsi czy białych bocianów...
 
Wystarczy popatrzeć
na maleńkie latające klejnoty, koliberki, których serduszka biją
 
1400 (!!!)
 
razy na minutę.
 
Latające, Niesamowite, Piękne, Cudowne Dzieło Swego Stwórcy.
 
Na małą ważkę wystarczy popatrzeć, latającego smoka, co w locie swym cudownym znad zielonych łąk i pól,
ląduje wśród ludzi, przysiadając czasem na dłoni człowieka,
jakby prosząc, by mógł ją człowiek podziwiać:
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
By mógł Podziwiać,
Wspaniałe Dzieło Swego Stworzyciela
 
Popatrzeć wystarczy na wszystkie stworzenia, latające i pływające.
Na rybki złote w akwarium i na wieloryby w Atlantyku. Widziałem te ostatnie gdzieś na oceanie w pobliżu Bostonu.

I widziałem ostatnio będąc w Restauracji - Mystic Pizza, słynnej z filmu gdzie grała Julia Roberts, piękne duże akwarium a w nim,                                     niesamowicie piękne kolorowe rybki. Siedziałem czekając na zamówioną pizzę i patrzyłem. I patrzyłem.
I patrzyłem.

I zawsze jak patrzę na takie Cuda, to przypominają mi się słowa psalmisty Dawida, gdy mówił o sobie...
 

- Uczyniłeś mnie Panie w sposób przejmujący lękiem......
a ateiści nie wierzą .
 
Nie mają nic na swoje usprawiedliwienie.
Posłużę się pewnym przykładem.
 
.....Każdy dom ma swego budowniczego.
 Każda rzecz. Każda napisana książka ma autora, but szewca miał a suknia krawca zdolnego.

 
Musiała być igła i nitka i materiał i umiejętności i praca człowieka, krawca czy krawcowej, by powstała kreacja....Piękna.

a budowa cepa ?

dwa kije.
i kawałek skóry co łączy dłuższy kij z krótszym.

 
Połóżmy obok siebie te trzy rzeczy.

niech się zrobi cep.
 

sam.

Bez udziału człowieka.

Czy się zrobi ?
 
.....Wziął
Bóg prochu ziemi i uczynił czlowieka. I tchnął w nozdrza jego Dech Życia i stał się człowiek Duszą Żyjącą....
I spojrzał Bóg i to było dobre,
Co Uczynił......
 

- Stworzyłeś mnie Panie w sposób przejmujący lękiem.....
 

A woman from North Carolina who was raped on a business trip a year ago is sharing her story of how she and her husband refused abortion when she found herself...
christiannews.net

 

 

 

 

A człowiek to podobno sama woda,
90%
i trochę tego prochu Ziemi, czyli minerałów, kwarcu itd.
Nie jestem chemikiem i specjalnie pojęcia nie mam o detalach,
tym bardziej ten lęk Biblijnego Psalmisty Dawida,
przemawia do mnie i
we mnie istnieje.
 
DNA człowieka, DNA każdej istoty żywej, każdego stworzenia.
 
Słynna podwójna helisa....
Program,
KOD,
przwwyższający nieskończenie wszystko co człowiek już wymyślił w tej elektronice i co jeszcze wymyśli...
 
Pojedyncza komórka w naszym ciele to cała "fabryka".
 
Oko, ucho, mózg człowieka.....neurony, bioprądy, impulsy, sygnały, obrazy, doznania, zmysły.....
 
I serce nasze -
 
niewielka pompka - co pompuje
cudowną, utrzymującą nas przy życiu szkarłatną substancję - krew.
 
Pompuje to nasze serducho bez wytchnienia. Dzień i noc, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem, rok za rokiem.
Przez całe, długie czasem, ponad stuletnie życie człowieka.
 
Zaczyna swą pracę już w łonie Matki.....i
PUK  PUK, PUK PUK, PUK PUK.....
 
Cudowne Misterium Życia, Którego Źródłem
Jest
 
BÓG.....
 
Nasze życie.....
Nasze ciało...
Nasz umysł....
 
Pojedynczy włos na głowie....
 
Wielki Jest Pan.....
 
HALLELUJAH  !
 
a gostek powiada:
 
- a ja jestem ateista....
-  a ja nie wierzę
 
Na zdrowie !
 
 
Zawsze jak biorę do ręki Biblię to z drżeniem. Zamykam na moment oczy jak ten mały chłopiec na tym zdjęciu u góry.
 
Czuję i wiem, że
TA
Księga
napisana dla mnie też, po to, by Poznawać AUTORA, Boga.
Mojego
STWÓRCĘ,

STWORZYCIELA NIEBA I ZIEMI
Jak Mówił Jezus w Modlitwie Zwracając się do Swego Ojca.....
 

- Twoje Słowo Jest PRAWDĄ.
 
I Mówił też o Sobie....
 
Ja Jestem Drogą... I Prawdą... I Życiem (Jan. 14:6)
 
I najważniejsze Słowa dla nas ludzi:
Jana 17:3 -
TO ZNACZY ŻYCIE WIECZNE.....

 
ich nabywanie wiedzy o Tobie, Jedynym Prawdziwym Bogu i o Tym, Kóregoś Posłał......
 
a on powiada... jestem ateistą, nie wierzę.
 
ty
 
MOŻESZ.
 
Nie musisz.
 
Wybór należy do Ciebie......
 
A tutaj na dole, znalazłem tekst dotyczący Całunu Turyńskiego.
Dosyć obszerny tekst ale dotykający Istoty.
W specyficzny sposób dotykający
 
Istoty naszego człowieczeństwa tu, na tym łez padołku i dotykający ISTOTY BÓSTWA.
Naszego Zbawiciela, Który przez Krzyż Swój i Mękę Swoją Otworzył nam
Drzwi do Raju.

 
Czyli  do

ŻYCIA WIECZNEGO.
 

Na Naszej Pięknej Ziemi.....
 
Powrócą Do Edenu.
 
Wybrani.
 
BY ŻYĆ
 
......A jako ostatnia zniszczona zostanie śmierć.....
 
 
Dzięki
 
BOGU
lekarzom i pielęgniarkom, z pomocą których mogły przeżyć. 
 
 
 
 
 
 
Vote up!
3
Vote down!
0
#1462396

Serdecznie dziękuję Poeto za ubogacenie mojego wpisu Twoimi przemyśleniami, które w pełni akceptuję bo są jakby moje... Każdy kto ma oczy i widzi, uszy i słyszy, ma rozum i nie pozwala mu odpocząć nim nie pozna prawdy, jest w stanie dojść do tych samych stwierdzeń. Tylko jak ludzi przekonać by zaczęli postrzegać piękno, a zarazem zaakceptowali skomplikowane, niewytłumaczalne naukowo zaistnienie wszystkiego co nas otacza, jako dar Boga dla istot rozumnych, czyli nas ludzi?

Jak ludzi przekonać by nie unikali dociekliwości rozumu?

Pozdrawiam serdecznie!

Myślidar

Vote up!
3
Vote down!
0
#1462460

 

Myślidarze,

Nie Przekonasz "przekonanych" o swej wiedzy....

 

Ja Ci Dziękuję za cały Twój Wpis i za to piękne słowo, którym Podsumowałeś moje przemyślenia.

Ubogaciłem...

 

Cieszę się, że tak właśnie Postrzegasz mój komentarz.....

 

Temat, którego Dotknąłeś obszerny jest.

Pewnie każdy, pewnie większość z nas ludzi ma swoje zdanie w Tej materii.

Jedni opierają się na tekście Księgi Ksiąg.

Tylko.

Inni zaś, jak wielu moich Szanownych Przedmówców, tutaj pod Twym Wpisem,  przytaczają dzieła filozofów, teologów, pisarzy, myślicieli...

Na poparcie swych wniosków i przemyśleń.

Przyznam otwarcie, że należę do grupy tych pierwszych.

Jakoś tak mam, że głosy uczonych "w piśmie" nie trafiają do mnie i nie przekonywują mnie ich argumenty, choćby były najbardziej uczone....

Salomon, najmędszy z ludzi napisał gdzieś:

 

....pisaniu mądrych ksiąg nie ma końca,

ale ty  człowiecze.......

 

To moje twierdzenie, ten mój bardzo osobisty punkt widzenia uzasadniłbym także biblijnym cytatem, Słowami

Samego Jezusa :

 

....JEDEN JEST BÓG, JEDEN TEŻ POŚREDNIK MIĘDZY BOGIEM A LUDŹMI,

CZŁOWIEK -

JEZUS CHRYSTUS

 

Wcześniej wspomniałem o Biblii, O Jej Słowie, Które tutaj, na Ziemi jest dla mnie Największym i

JEDYNYM

Autorytetem.

 

I jeszcze gdzieś są słowa, chyba Apostoła Pawła 1 Kor. 1:20 mówiące, o mądrych i uczonych...i

o głupstwie ich mądrości.

 

 

Pozdrawiam z daleka,

poeta

Vote up!
3
Vote down!
0
#1462484

Na potwierdzenie bezwzględności prawdy jeszcze raz przytoczę O. J. Bocheńskiego, który w swojej książce "Sto zabobonów" (wyd. PHILED, 1994 r. str. 102) tak pisze na temat prawdy względnej:

>Twierdzenie, że każda prawda jest względna, tak jak mówienie o "mojej prawdzie" itp. jest zabobonem. W rzeczywistości żadna prawda nie jest względna, a mowa o "mojej prawdzie" jest bełkotem. Mówimy bowiem, że zdanie jest prawdziwe dokładnie wtedy, kiedy to, co ono znaczy, jest tak jak ono znaczy. Ten zabobon jest wynikiem pomieszania dwóch całkiem różnych rzeczy, z jednej strony prawdy, z drugiej naszej wiedzy o tej prawdzie. Jest bowiem tak, że ludzka wiedza o prawdziwości zdań jest zawsze ludzka, to jest zależna od ludzkich podmiotów, jest więc - w tym słowa znaczeniu - zawsze względna. Natomiast sama prawda zdania nie ma z tą wiedzą nic wspólnego: zdanie jest prawdziwe albo fałszywe całkiem niezależnie od tego, czy ktoś tę prawdziwość względnie fałszywość zna czy nie zna. Mowa o "wzgęlnej" albo "mojej prawdzie" jest więc bełkotem w ścisłym tego słowa znaczeniu, podobnie jak bełkotem jest powiedzenie "Wisła płynie względnie przez Polskę".

Prawda jest bezwzględna albo jej nie ma. Twierdzenie, że jej nie ma jest zabobonem <

 

Z uwagi na objętość treści zawartej w haśle "Prawda względna" ominąłem wiele myśli i wywodów dokumentujących Jego O. I. Bocheńskiego rozważań, dlatego zainteresowanych "doczytaniem sobie pełnej wersji rozważań o prawdzie" odsyłam do książki "Sto zabobonów".

 

Pozdrawiam

Myślidar

 

* * * * * * *

 

O Polskich Lasach myślę z troską, dlatego nie godzę się na zamach rządzących szubrawców na nasz Majątek Narodowy! ŁAPY PRECZ OD POLSKICH LASÓW!

 

Vote up!
3
Vote down!
0
#1462506

Mam świadomość, że nie przekonam już przekonanych, że Boha niet, nie było i nie budiet - jak mawiali nasi czerwoni bracia. Cieszyłbym się gdybym chociaż u jednego niewierzącego poruszył strunę zainteresowania Panem Bogiem i wzbudził w nim dociekliwość. Miałbym jakiś plusik na Sadzie Ostatecznym.

 

Co do ludzkich mądrości to jestem święcie przekonany, że nauka zawiera więcej kłamstw niż prawdy. Naukę dzisiaj wykorzystuje się dla ogłupiania ludzi, bowiem wpaja sie im - jak w przypadku darwinizmu - hipotezy, które w sposób naukowy obalili dawni ateiści.

 

Pozdrawiam ciepło niezależnie od odległości! :)

 

Myślidar

 

* * * * * * *

O Polskich Lasach myślę z troską, dlatego nie godzę się na zamach rządzących szubrawców na nasz Majątek Narodowy! ŁAPY PRECZ OD POLSKICH LASÓW!

 

Vote up!
3
Vote down!
0
#1462538

Czyż nie jest Znakiem Czsu i zwycięstwem Chrystusa to, że nabardziej zatwardziali i najbardziej za życia niszczący Prawdę o Bogu, na łożu śmierci jednak chcieli pojednać się z Bogiem  vide Jaruzelski i Oleksy ? Całe swe komusze życie walczyli z Bogiem, a na koniec ... z pokorą poprosili Boga o wybaczenie !

Bóg pokazał swoją obecność i moc !

 

Vote up!
4
Vote down!
0
#1462560

Stare polskie przysłowie powiada:

 

....Jak trwoga to do BOGA....

 

tutaj upatrywałbym "cudownego nawrócenia" tych dwóch komuchów.

 

BÓG

zna myśli, serca a także intencje każdego człowieka.

 

Już przed narodzeniem,

i w godzinie śmierci również.

 

 

Vote up!
2
Vote down!
0
#1462619

Tak, nas mogą oszukać, ale Boga nie oszukają, dlatego nie oceniam ich ostatniego czynu na łożu śmierci - zrobi to sam Chrystus w Dniu Sądu.

Bóg pokazał swą moc !

Vote up!
2
Vote down!
0
#1462622

dratwa3

 

Wydaje mi się, że ślepota współczesnego człowieka wynika z zamieszania równowagi między być, a mieć. Człowiek wspólczesny, zmodernizowany medialnie został rozstrojony wewnętrznie. Ponadto różni filozoficzni mąciciele wmówili ludziom, że każdy posiada prawo do osobistej prawdy i w związku z tym nie mogą się zdecydować co uznać za prawdę. Gdyby nie byli ślepi to rzeczywiście znaleźliby Chrystusa, który jest Całą Bezwzględną Prawdą...

 

Pozdrawiam

 

Myślidar

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Vote up!
4
Vote down!
0
#1462595

Celowałbym jednak w tym, że człowiek, aby poddać się zmodernizowaniu medialnemu, musiał już wcześniej być rozstrojony wewnętrznie. Inaczej temu zmodernizowaniu by się nie poddał. Media zaś skutecznie te wcześniejsze rozstrojenie wykorzystują, by rozstroić człowieka do reszty.

Wcześniejsze zaś rozstrojenie człowieka bierze się z przemieszania pojęć: "wiary w Boga" i "wiary w istnienie Boga". Reperowanie swojego rozstrojenia zacząłem więc od uporządkowania tych pojęć.

Pozdrawiam.
dratwa3

Vote up!
1
Vote down!
0

Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.

#1462636

Ci niby najbardziej zatwardziali ateusze mieli podstawy wiary z dzieciństwa. Jaruzelski był wychowany w katolickiej rodzinie i uznawał sie za wierzącego (matkę pochował po katolicku), Oleksy natomiast nosił się z zamiarem zostania kapłanem... Obaj nigdy (przynajmniej według mojej wiedzy) nie wyrażali się obraźliwie o Bogu czy Chrześcijanach.

Innym przykładem jest Palikot, który swego czasu finansował prawicowe czasopismo o proweniencji religijnej OZON. Po pewnym czasie, gdy mu przypięli fartuszek masoński coś mu odwaliło. Prawdopodobnie pochodzi również z rodziny katolickiej. Robiąc u Tuska za Idiotę na obrażał wokół kogo się dało, walczył z krzyżem w Sejmie i nie tylko, a w końcu wypisał się z KK. Wg mnie to facet bez nabiału, bo nigdy nie wie czego tak naprawdę chce. Podejrzewam, że w przypadku zmiany "ustroju" i odwilży z kościołem szedłby do ołtarza na kolanach od wielkich drzwi Kościoła.

 

Nie wykluczone więc, że ten pajac od gumowego "interesu" też się nawróci. Wszystko w rękach Boga.

 

Moja śp Ciocia mawiała: Żyd do pokuty jak śmierć koło (....), powiedzmy nosa.

W tym przypadku nie chodziło o etnicznego Żyda tylko o kogoś, kto odwleka wykonanie czegoś (czegokolwiek) na ostatni moment.

 

Pozdrawiam

 

Myślidar

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Vote up!
2
Vote down!
0
#1462639

Bardziej mi chodziło o to, co robili ci dwaj ...  dowodem jest  cały aparat ucisku (SB,WSI) którego byli uczestnikami ze sprawstwem kierowmiczym. Brali czynny udział w zbrodniczej działalności wobec chrześcijan i Kościoła, a śmierć i więzienie wielu kapłanów, to tylko czubek góry lodowej tej zbrodni wobec chrześcijan i Boga.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1462654