Nihil novi - Rosja i my

Obrazek użytkownika Muni
Świat
No, nic nowego! Ktoś powie, -Jak to? Przecież same nowiny! Rosja, Ukraina, Europa, wojny, kryzysy, idzie nowe, wraca stare, niewiadoma za zakrętem...
Oczywiście, to racja, ale... czy coś w tym nowego?
Weźmy na tapetę taką Rosję. Czego właściwie można oczekiwać po chorym na marskość wątroby psychopacie z kompleksem niższości, w dodatku uzbrojonym po zęby? Czy można się dogadywać z psycholem? Oczywiście, że nie. Kto w ogóle naiwnie wierzy, że kolejne "zawieszenie broni" na Ukrainie przetrwa choć kilkanaście tygodni? 
Nikt nie wierzy, a najbardziej nie wierzą ci, którzy je ogłaszają i o nie zabiegają. Rozwinął się już cały wschodni rytualizm teatru kabuki w którym każdy wie, co i kto zaraz powie, czy zaśpiewa, ale nie wypada wyjść przed zakończeniem.
Więc czekamy na to "zakończenie", pytanie tylko, co w nim dla nas będzie?
Ponieważ jednak mamy miejsce w szeregu wyznaczone i nikt z naszych "elit" nie podskoczy, więc nikt nawet nie usiłuje bąknąć: -co w tym wszystkim może wpłynąć na nasz kraj? Czego MY - POLSKA, oczekujemy?
Patrząc na jowialną twarz naszego prezia i na te inne ryje obżarte fondue i ośmiorniczkami widzimy od razu, że od nich niczego nie usłyszymy, bo to tylko chłopcy na posyłki.
Za to każdy może sobie wyobrazić - znając historię i pamiętając, że to NIC NOWEGO - jakąś ścieżkę działań, może to nawet być highway to hell.
Po pierwsze, więc - należy popierać zbrojenie Ukrainy i jej powiązanie z Europą. Czy wkurzymy tym Rosję, czy nie - nie ma znaczenia. Oni nie działają na zasadzie rewanżu za dobre uczynki. Oni to mają gdzieś. Jeżeli chcą wrócić do Kalisza i Wieruszowa (tak, tak, byli tam przeciez ponad 100 lat!) to spróbują i podlizywanie się do niczego nie doprowadzi.
Natomiast każdy zniszczony na Ukrainie ruski czołg na pewno nie wjedzie do Polski. Każdy zastrzelony w Donbasie Kałmuk nie pojawi się w desancie pod Warszawą. Każda wystrzelona w ukraiński cel rakieta, nie poleci na Lublin, czy Łódź, każdy rubel wydany przez Kreml na awanturę ukraińską już nie będzie wydany na awanturę polską! To możemy zrobić i to też nic nowego. 
Popierajmy wrogów naszych wrogów - proste jak drut - pamiętając, że wróg największy to Rosja. Ale i popierajmy słabszych, tak zresztą wypada! Kto nie czytał Chłopców z Placu Broni, powinien przeczytać, to ponadczasowe.
Czekajmy więc, aż ten misio alkoholik zdechnie na marskość, albo zapije się, czy też rozsadzi go sraczka - rewolucja. Długo nie trzeba czekać, byle przetrwać rok, może dwa... to szybko idzie, kiedy nie ma leków, choroba się nie zatrzyma.  Niedługo misio wpadnie w konwulsje i wtedy będzie niebezpiecznie, to nic nowego oczywiście, wiemy, że tak będzie. Wtedy trzeba to będzie bardzo sprytnie przeczekać.
A to, czy inne równie psychopatyczne państwo, które jeszcze niedawno robiło z ludzi mydło, a dzisiaj pretenduje do roli "lidera Europy" ustali jakieś ramy kolejnego, bezsensownego "rozejmu", nie ma znaczenia.
 
pierwotnie na ]]>http://xiezyc.blogspot.com/]]>
5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)