Rolnictwo w programach kandydatów we francuskich wyborach prezydenckich

Obrazek użytkownika Mieszczuch7
Świat

Jakie miejsce zajmuje rolnictwo w programach kandydatów we francuskich wyborach prezydenckich? Niestety, niewielkie, niedostrzegalne niemal, gdyby nie Międzynarodowy Salon Rolniczy (Salon International de l'Agriculture) w Paryżu, na którym obecność polityków jest obowiązkowa, a w tym roku zbiegła się w czasie z ogłaszaniem programów wyborczych kandydatów.

To ogromne przedsięwzięcie, od 50 lat gromadzi ponad 1000 wystawców i 650 tysięcy zwiedzających i jest zwyczajowo otwierany przez samego prezydenta Republiki Francuskiej. Mnie, kiedy byłem na Salonie, zachwycił jego rozmach, pokaz zwierząt hodowlanych i nowoczesnych maszyn rolniczych. Spotykają się tu zwykli rolnicy, ministrowie, naukowcy z instytutów badawczych, ludzie z różnych organizacji branżowych i firm. W tym roku wizytujących Salon polityków rolnicy witali albo z obojętnością, jak obecnego prezydenta Hollande'a i wieloletniego ministra rolnictwa Stephane Le Folle'a, albo buczeniem i celnie rzuconym w głowę jajkiem, jak Emmanuela Macrona. Paradoksalnie, największą ciekawość wzbudziła Marine Le Pen, która przyciągnęła tłumy, w kontaktach z rolnikami wydawała się czuć bardzo dobrze, swobodnie.

W rozmowie z "Le Monde" francuski socjolog, specjalista w dziedzinie rolnictwa, François Purseigle, stwierdza, że rolnicy zdają sobie sprawę z tego, że ich problemy raczej nie zostaną rozwiązane przez tych polityków, że rozstrzygają się one w Unii Europejskiej albo w Światowej Organizacji Handlu.  Z drugiej strony, gdyby jakiś polityk nie pojawił się na Salonie, byłoby to bardzo źle widziane. Z czym jednak przychodzą? Purseigle ocenia, że jeśli chodzi o programy rolne to jest to wielka improwizacja. Od czasów Nicolas Sarkozy'ego politycy nie są przygotowani w ogóle do podejmowania kwestii rolnych, a nie są to rzeczy łatwe, ani proste.

O których kandydatach napisać, jakie nazwiska teraz w ogóle się liczą? Według ostatniego sondażu z 1 marca intencję głosowania w pierwszej turze (23 kwietnia) deklarowało: na Le Pen - 25% respondentów, na Macron'a - 24%, na Fillona - 21%, na Hamon - 16%, na Melenchon - 11%. Natomiast w drugiej turze (7 maja) rozkład głosów były następujący: Macron - 63% i Le Pen - 37%  albo Fillon - 60% i Le Pen 40%. Pomijam więc dalej już Melenchon, a co do Fillona muszę zastrzec, że - z powodu afery z fikcyjnym zatrudnieniem małżonki jako asystentki w parlamencie - z dnia na dzień traci on poparcie i ma bunt na zapleczu, bo opuścił go  szef jego kampanii i wielu sztabowców i najbliższe dni pokażą, czy Republikanie nie wycofają jego kandydatury. Klimat tych wyborów w ogóle jest dość gorący, afera goni aferę. Dzisiaj właśnie Le Pen straciła immunitet deputowanej do Parlamentu Europejskiego, ale nie ze względu na postępowanie w  sprawie podejrzeń o fikcyjne zatrudnianie asystentów posłów jej partii w PE, ale na wniosek dotyczący rozpowszechniania przez jej konto na twiterze zdjęć zabójstw i tortur dokonywanych przez tzw. Państwo Islamskie. Le Pen w ten  "obrazowy" sposób broniła się przed porównywaniem Frontu Narodowego do islamistów. Wygląda na to, że jej dotychczasowa taktyka odmawiania na wezwania francuskiego wymiaru sprawiedliwości została przełamana i w najbardziej gorącym okresie kampanii Le Pen może być często pokazywana w telewizji w drodze na przesłuchanie lub w drzwiach prokuratury. Ale powróćmy do naszego tematu czyli programów rolnych...

Marine Le Pen przedstawiła swój program w formie "144. zobowiązań prezydenckich". Ani razu nie występuje w nim wyraz "agriculture" (rolnictwo), lecz przymiotnik "agricole" (rolny), i zauważyłem, że wyraźnie woli ona mówić o "agriculteurs" (rolnikach). Jest tu na 144. punkty sześć tylko (125 - 130) dotyczących kwestii rolnych, pod poruszającym wyobraźnię tytułem: "Francja potęgą rolniczą w służbie zdrowej żywności". Po pierwsze, Le Pen lansuje patriotyzm ekonomiczny odnośnie do francuskich produktów rolniczych. Proponuje ona udzielanie wsparcia dla francuskich rolników i rybaków poprzez udzielanie zamówień państwowych i samorządowych. Po drugie, wskazuje na konieczność zmiany Wspólnej Polityki Rolnej i Francuskiej Polityki Rolnej w kierunku zagwarantowania subwencji udzielanych według kryteriów określanych przez Francję, a nie UE, aby chronić i wspierać francuski model gospodarstw rodzinnych. Po trzecie, Le Pen mówi "nie" dla traktatów o wolnym handlu (TTIP, Transatlantyckie Porozumienie o Strefie Wolnego Handlu, CETA, Australia, Nowa Zelandia itp.)  Chce rozwijać "circuits courts" czyli tzw. szybki obieg od producenta do konsumenta (rodzaj sprzedaży bezpośredniej). Po czwarte, chce uprościć życie codzienne rolników: mówi "stop" dla mnożących się przepisów administracyjnych i chce zachęcać młodych rolników poprzez ulgi podatkowe w pierwszych latach prowadzenia gospodarstwa. Po piąte, Le Pen chce chronić jakość i zwalczać nieuczciwą konkurencję, zakazać importu produktów rolniczych i spożywczych nie spełniających francuskich wymogów w zakresie bezpieczeństwa sanitarnego, dobrostanu zwierząt i środowiska oraz nakazać zamieszczanie na etykiecie miejsca pochodzenia i przetworzenia żywności, aby zapewnić przejrzystość i pełną informację dla konsumenta. Na koniec obiecuje promocję eksportu rolniczego, zwłaszcza poprzez wspieranie żywności ze znakami jakości. Konkludując, dla Le Pen najważniejsze jest, by wspierać to, co francuskie, rodzinne, zdrowe i nie ma co na to żałować pieniędzy. Na twitterze pisze o tym jeszcze dobitniej: "Chcę, by pomoc dla rolników była francuska. My przelewamy do UE 20 miliardów, a UE nam zwraca 13., wliczając w to WPR." Rolnicy jednak podchodzą z rezerwą do tych szumnych haseł, gdyż choćby ich wieprzowina wymaga kompromisów na polu wymiany handlowej.

Emmanuel Macron, lider partii "En marche!", sytuującej się w centrum, próbuje kreować się na kogoś nowego w polityce, wskazując, że konkurenci mieli już (źle wykorzystaną) okazję do wprowadzania swoich reform albo też, że ich pomysły (przypadek Fillona) nie mają poparcia nawet w ich własnym zapleczu partyjnym. Macron przedstawił swój program we wtorek, w środę na Salonie był nękany kłopotliwymi pytaniami (i trafiony jajkiem), a już dzisiaj eksperci krytykują go za to, że posuwa się tylko "w pół drogi", trochę z lewa, trochę z prawa, trochę kontynuacji, mniej innowacji.  Macron ma ambitne plany po stronie wydatków: rewaloryzacja emerytur rolników, wdrożenie planu inwestycyjnego wartości 5 miliardów euro na rzecz modernizacji gospodarstw rolnych, a ponadto przyznanie koperty 200 milinów euro rocznie przeznaczonych na finansowanie .... usług  środowiskowych! Tak, w rzeczy samej, Macron, gdy mówi o rolnictwie, to myśli bardziej o środowisku. Obiecuje on przeznaczenie na przykład 15 miliardów euro na plan inwestycji ekologicznych, w tym na ocieplenie budynków i premie w wysokości 1000 euro za zakup "nietrującego" samochodu, choć niekoniecznie "nówki". Natomiast na inwestycje w "rolniczą przyszłość" chce on przeznaczyć 10 miliardów mniej... Przyznać jednak trzeba, że jego program nie wydaje się jakąś "improwizacją": jest tu i diagnoza, i przewidziane działania, i propozycje, i trzy filary, na których jest to wszystko oparte. Zaczyna od stwierdzenia, że jest piekielna, nieracjonalna zmienność cen, że w tej sytuacji jest powinnością Europy, by chronić rolnictwo. Zatem odpowiedni budżet z WPR, subwencje i ceny gwarantowane, to nie może się nie podobać! Diagnoza: podkreśla on znaczenie rolnictwa dla eksportu, niedocenianie go w porównaniu z eksportem Airbusów, choć jego wysokość to 16 miliardów euro. Tymczasem, w 2015 r., jedna trzecia francuskich rolników musiała żyć za mniej niż 350 euro miesięcznie. Liczba gospodarstw rolnych szybko się zmniejsza, do 450 000 dzisiaj (-8% w ciągu trzech lat), bez zmniejszania się jednakże powierzchni uprawianej ziemi, co tłumaczy koncentrację gospodarstw. Natomiast produkcja sektora pozostaje na tym samym poziomie, tj. 74 miliardów euro, przy subwencjach w wysokości 10 miliardów euro, bez zmian od dziesięciu lat. Wśród zagrożeń dla rolnika wymienia on kryzys rynku, mleczny, sanitarny jak ptasia grypa w sektorze "foie gras", kryzysy klimatyczne, ścięte mrozem winnice burginiońskie, złe zbiory zbóż. W tym kontekście wskazuje też na niesprawiedliwe reguły konkurencji stanowione przez UE, które polegają na dumpingu społecznym i powodują wściekłość: chodzi o pracowników ze Wschodu, którzy w niemieckich rzeźniach pracują za cztery euro za godzinę... Drugim wyzwaniem jest niezależność żywnościowa, zapewnienie żywności, jej jakości i wyjątkowości. Trzecim jest uprawianie "naszego kraju", by nie był nieurodzajną dżunglą. To rolnik przyczynia się do zmian krajobrazu. Aby sprostać tym wyzwaniom proponuje on specjalny pakt społeczny, mający pogodzić interesy rolników, ekologów, konsumentów, by ceny produktów rolnych były właściwe dla konsumentów i pozwalały rolnikom godnie żyć. Druga sprawa, to przegląd przepisów, które stosuje się wobec gospodarstw rolnych, by znieść niepotrzebne, transponowane z naddatkiem, by je uprościć i poprawić relacje z urzędami poprzez ustanowienie prawa do błędu. Prawo to ma stwarzać taką możliwość, że kiedy jest się kontrolowanym po raz pierwszy i kiedy dopuściło się wykroczenia, które wszakże nie stwarza zagrożenia życia, to urzędnik nie ukarze, a doradzi. Chodzi o to, by urzędy nie widziały swej roli w karaniu rolników, a w doradzaniu im. Trzecia sprawa, to pilne renegocjacje zasad przepływu pracowników i cykliczności pomocy w ramach WPR, by rozwiązać problem nazbyt częstych kryzysów uderzających w różne gałęzie rolnictwa. Macron stawia zarzut, że państwo nie odgrywało dotąd roli stratega wspierającego rolników w toku ewolucji WPR. Twierdzi: czy prawica, czy lewica, źle były prowadzone negocjacje, źle były przeprowadzone deregulacje, źle przygotowane odejście od kwotowania, źle modernizowane były nasze struktury, a więc w końcu staliśmy się ofiarami europejskiej deregulacji i to właśnie musimy skorygować. Co do przedstawianych propozycji, Macron chce wzmocnienia organizacji producentów, by ograniczyć przechwytywanie zarobku przez sektor dystrybucji ze szkodą dla rolników. Chce on wspierać również tzw. circuits courts, sprzedaż bezpośrednią,  z poszanowaniem środowiska, dobrostanu zwierząt. To te działania ma obejmować jego Program Inwestycji w Przyszłość Rolniczą na lata 2017-2022. Rolnictwo XXi wieku to również transformacja środowiskowa i energetyczna: poprzez biomasę, mechanizacje, energię wiatrową i usługi środowiskowe, wykonywane przez rolników. Macron proponuje, by przeznaczyć na nie 200 milionów euro rocznie.

Francois Fillon swój rozdział programu "Rolnictwo" zatytułował "Dla silnego i konkurencyjnego francuskiego rolnictwa". Zaczyna go od emocjonalnych słów o przygnębieniu, spadających cenach, niewystarczających zarobkach, obniżaniu się pozycji francuskiego rolnictwa. Obiecuje on, że przywróci rolnikom możliwość godnego życia z ich pracy. Wyraża też swoją ambicję, by Francja znów stała się pierwszą potęgą europejską w tej dziedzinie. Po pierwsze, chce on uznania rolników za pełnoprawnych przedsiębiorców. Postuluje drastyczne uproszczenie prawa dotyczącego przedsiębiorstw rolnych tak, by pozostawić rolnikom swobodny wybór formy prawnej ich przedsiębiorstwa. Proponuje też ulgi podatkowe  przy przekazywaniu MSP potomkom oraz ograniczenie o 40 miliardów danin i podatków obciążających wszystkie przedsiębiorstwa, więc i rolne. Po drugie, chce on wyzwolenia rolników z "kaftana" przepisów. Francja była, według niego, od wielu lat prymusem UE w nadgorliwym transponowaniu przepisów i norm europejskich. Francja traci na tym, że stosuje bardziej wyśrubowane normy fitosanitarne niż inne kraje UE. Fillon zobowiązuje się do przywrócenia rolnikom wolności w tym względzie i podjęcia koniecznych środków: zniesienia we francuskiej konstytucji zasady ostrożności i wprowadzenia obowiązku ewaluacji poprzez analizę skutków konsekwencji każdej decyzji publicznej, włączając w to decyzje w dziedzinie polityki sanitarnej i środowiskowej. Po trzecie, Fillon postuluje dzielenie się zarządzaniem ryzykiem. Stwierdza on, że podczas gdy rolnicy są coraz bardziej narażeni na ryzyko wraz z globalizacją rynków rolnych, zmiennością kursów, częstotliwością klęsk żywiołowych i zagrożeń klimatycznych, państwo, polityka publiczna porzuca narzędzia regulacji. Według niego ochrona francuskich rolników nie była nigdy tak słaba. Proponuje on, by utworzyć specjalne konto oszczędnościowe pod nazwą ryzyka klimatyczne i ekonomiczne, zasilanego podczas lat dobrych zbiorów i używanego w wypadku strat oraz specjalny fundusz spółdzielczy, zarządzany przez rolników. Kolejna propozycja dotyczy zwiększenia rezerw. Wynika ona z faktu, że po trudnym roku zdarza się, że rolnik nie tylko nie zarobi nawet 1 euro, ale straci pieniądze i zadłuży się, aby utrzymać gospodarstwo. Fillon zobowiązuje się do pomocy rolnikom, by odnowili ich rezerwy i mogli zdobywać rynki poprzez: danie rolnikom pełnej swobody łączenia się w grupy i organizacje producenckie znacznych rozmiarów, z prostymi procedurami; ujęcie w ramy prawne negocjowania kontraktów; wspieranie sprzedaży bezpośredniej uruchamiając ulgę podatkową i pożyczki nieoprocentowane, ani nie gwarantowane; wzmocnienie konkurencyjności francuskich rolników poprzez zamieszczanie na opakowaniu wszystkich produktów żywnościowych informacji o pochodzeniu i miejscu przetworzenia oraz na etykiecie świeżych produktów sprzedawanych w dużych sieciach dystrybucyjnych ceny nabycia u producenta rolnego; stworzenie prostej, ambitnej i  postępowej polityki rolnej. Fillon stwierdza, że europejska polityka rolna nie działa. WPR podtrzymuje system kosztownych środków pomocowych, przeczących zasadzie równego traktowania,  nieskutecznych i tak złożonych, że nic się z nich nie rozumie. Dlatego proponuje on: oparcie nowej WPR 2020 na zarządzaniu ryzykiem i wspieraniu inwestycji; wskazanie przyszłemu ministrowi rolnictwa jako priorytetu aktywnego udziału w tworzeniu koncepcji WPR, aby została uwzględniona francuska koncepcja; systematyczne stosowanie preferencji wspólnotowych, aby Europa chroniła europejskich rolników; drastyczne zreformowanie prawa dotyczącego konkurencji; utrzymanie co do euro budżetu WPR. Na koniec Fillon postuluje jako konieczne, by przyszły prezydent Republiki Francuskiej czuwał zawsze nad interesami Francji i interesami francuskiego rolnictwa w dziedzinie stosunków międzynarodowych. Zobowiązuje się on w związku z tym do położenia kresu sankcjom nałożonym na Rosję, które - według niego - zabijają ważny rynek bez żadnego zysku dyplomatycznego w zamian. Fillon podkreśla, że Francja odzyska swoją pozycję pierwszej potęgi rolniczej w Europie, pod warunkiem że zainwestuje w badania i rozwój. Proponuje on więc ustanowienie programów badawczych i innowacyjnych na rzecz rolnictwa jutra, zwłaszcza w dziedzinie genetyki. Ostatnim postulatem jest uczynienie z każdego rolnika badacza, stwarzając możliwość korzystania z ulg podatkowych, na badania w zakresie metod rolniczych. Moim zdaniem to co w tym programie jest wyróżniające, to jasne zobowiązania się kandydata do określonych działań oraz wytyczenie konkretnych zadań prezydentowi i ministrowi rolnictwa. Jednak jest tu i tak krok w tył wobec tego, jak francuskiego rolnictwa bronił onegdaj w Brukseli prezydent Sarkozy. Czy polskie rolnictwo doczeka się kiedyś takiego prezydenta?

Benoit Hamon z Partii Socjalistycznej, były minister w rządach Ayrault i Valls, podchodzi do tematu bardziej swobodnie. W jego programie również nie ma wyrazu "rolnictwo", a jest za to "transition" czyli "przejście" do ekologii. Uprzywilejowany u niego jest model agro-ekologiczny na wszystkich poziomach. Chce on wprowadzić zakaz stosowania niebezpiecznych pestycydów i hormonów wzrostu. Obiecuje bardzo ścisłe ukierunkowanie pomocy w WPR. Wszelkie formy wsparcia mają mieć na celu inwestycje na przejście na bio i ekologiczne rolnictwo, tworzenie spółdzielni rolniczych, tzw. circuits courts (eiiminowania pośredników). Chce on przeznaczyć na to 5 miliardów euro. Kolejnym punktem jest zmiana w WPR: wynegocjowanie koperty wartości 400 milionów euro na następny okres po 2020 r. na właśnie owo "przejście" na ekologiczne rolnictwo. Ciekawym punktem jego programu jest rozwijanie ogrodnictwa na obrzeżach miast, "zielone pasy" wokół miast, które mają wspomagać niezależność żywnościową i wpływać na ograniczanie zatrucia środowiska spalinami pochodzącymi z transportu. Na koniec Hamon przewiduje, że do 2020 r. ok. 40% rolników przejdzie na emeryturę, ich gospodarstwa przejmować więc będą młodzi rolnicy, co jest szansą na zmianę tradycyjnego francuskiego rolnictwa na bardziej nowoczesne. Socjalista jest więc szalenie "zielony", tylko, czy realne będzie zapewnienie budżetu na takie wydatki?

Konkludując, ta licytacja na obietnice nie wydaje się mimo wszystko wystarczająco kusząca, by porwać francuskich rolników, nie ma takich rozwiązań, które by rzeczywiście coś wnosiły. Zdaję sobie też sprawę z tego, że dla polskich rolników niektóre rzeczy mogą brzmieć jak sny wariata ...  Programy rolne kandydatów powtarzają te same wątki, bio i eko-rolnictwo, sprzedaż bezpośrednia itd, a przecież rolnicy od dawna chcą te rzeczy wprowadzać, tylko to niestety kosztuje, a pieniędzy nie było i nie będzie. Francuscy rolnicy raczej nie popędzą z samego rana do urn, ta grupa wyborców raczej pozostanie w domach.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)