'Feministki przeciwko kobietom'

Obrazek użytkownika Michał Orzechowski
Idee

Jakie prawa wywalczyły dla kobiet w Polsce feministki? Dlaczego dziś, gdy rząd odbiera kobietom należne im prawo do emerytury wcześniejszej niż mężczyźni feministki milczą?

W 'Gazecie Obywatelskiej' nr 7 Ula Radziszewska w tekście „Nic nowego” kilkakrotnie użyła terminu „feministki”, odróżniając lewicowe feministki od katolickich.

Proponuję inne rozróżnienie – na z jednej strony osoby działające na rzecz równouprawnienia kobiet wtedy, gdy te prawa są rzeczywiście łamane, oraz feministki, czyli osoby żerujące na tych prawach.

Pier(w)si w walce
Pierwszy mit o zasługach feministek dla sprawy praw kobiet to prawa wyborcze, rzekomo wywalczone przez zastępy dzielnych sufrażystek najpierw w krajach postępowej Europy i USA, a następnie zaimportowane do „zaściankowej” Polski.
Tymczasem prawa wyborcze kobiet w Polsce wprowadzono już 28 listopada 1918 roku dekretem Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego. Okazuje się że w podobno wstecznej, katolickiej Polsce prawa wyborcze kobiet były tak oczywiste, że wprowadzono je już w pierwszych dniach po odzyskaniu niepodległości po 123 latach zaborów.
Żeby było jeszcze ciekawiej, „najbardziej postępowe” kraje zachodnie wprowadziły prawa wyborcze dla kobiet dopiero jakiś czas po Polsce – Stany Zjednoczone w 1920 roku, a Wielka Brytania w 1928 r. Natomiast Francja dała swoim paniom prawa wyborcze dopiero w… 1944 r. – czyli po II wojnie światowej! Nie mówiąc już o Szwajcarii, która nadała pełne prawa wyborcze Szwajcarkom w 1990 r. I kto tu był naprawdę wsteczny i zapóźniony?

Kobiet do pracy – przymusowa „wolność”
Innym mitem o dobroczynnym wpływie ruchu feministycznego na kwestię praw kobiet miały być korzyści z pojawienia się kobiet jako grupy społecznej na rynku pracy. Tymczasem masowa obecność kobiet w fabrykach i zakładach pracy wymuszona została przez I i II wojnę światową, kiedy większość mężczyzn wcielono do wielomilionowych armii i pojawiła się potrzeba uzupełnienia braków rąk do pracy. Przy okazji tej wymuszonej wojną zmiany okazało się, że można obniżyć także płacę realną, a zamiast dotychczasowej jednej stosunkowo wysokiej pensji na rodzinę można zacząć płacić dwie, tyle że dużo niższe. Jeśli więc wcześniej jedna płaca wystarczała na utrzymanie całej rodziny, to teraz musiały już być niezbędne dwie pensje. Dzisiaj kobiety nie tylko chcą, ale po prostu muszą pracować.
Paradoksem Polski i całej Europy Środkowej i Wschodniej jest fakt, że to komunizm „wyzwolił” szerokie rzesze kobiet, przymuszając je do pracy, najczęściej nisko płatnej, a często równie ciężkiej fizycznie jak mężczyźni. Także obecnie perspektywy kariery dla kobiet są w naszym kraju lepsze niż w tzw. postępowych krajach zachodnich, gdyż np. procent kobiet na kierowniczych stanowiskach kierowniczych jest u nas wyższy niż w Europie Zachodniej czy USA.
Dochodzą do tego różnice kulturowe – w krajach katolickich pozycja kobiet była tradycyjnie bez porównania silniejsza niż w krajach protestanckich. Tam kobiety do dziewiętnastego wieku były praktycznie pozbawione jakichkolwiek praw, stąd właśnie tak silna późniejsza autentyczna walka kobiet o równouprawnienie w krajach protestanckich.

Deforma emerytalna
Dzisiaj już wyraźnie widać, że dla feministek szermujących „hasłami walki o równość” i „przeciwko seksizmowi” (mimo, że same są z definicji właśnie seksistowskie) od prawdziwych praw kobiet ważniejsze są etaty w „kobiecych magazynach” i na „genderowych” kierunkach studiów oraz pieniądze z zaprzyjaźnionych fundacji.
Dlaczego nie słychać głosu feministek, gdy w imię „równości” próbuje się zrównać wiek emerytalny kobiet i mężczyzn? Czy kobiety mają się cieszyć, że w ramach zrównywania pogorszy się ich sytuacja, będą musiały dłużej pracować i nawet nie będą w stanie pomagać najbliższym w wychowywaniu wnucząt? No, ale przecież jak równość, to równość, siostry… 

 

 

]]>http://www.zelaznalogika.net/zamiast-kwiatka/]]>

 

]]>http://www.radiownet.pl/#/publikacje/feministki-przeciwko-kobietom]]>

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (7 głosów)

Komentarze

Głosić hasła przeciwników i DZIAŁAĆ im WBREW.

Ministerstwo Propagandy z czerskiej i tak przekaz przeinaczy.

Bo przecież - tu cytuję lewactwo - nie ma czerni i bieli, a jedynie odcienie szarości.

I cóż z tego, że szarość nosi także miano brudu?

Lewactwo brud przykryje złotem.

I ukradzionym futrem.

Vote up!
3
Vote down!
0

Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze

#1468949

To o co walczą feministki jest zupełnie obojetne ogromnej większości kobiet. Tak sobie myslę, że nie zrobiły niczego dla mnie, ani mojej  rodziny. Przerabiając stary dowcip "feministki, to kobiety, które zyją z tego, że sa kobietami". Watpie, ża znajdują się wśród nich panie czerpiące zadowolenie z bycia kobietą. Wystarczy popatrzeć na wyczyny niektórych: Bratkowska występująca z aborcją na poprzednie Boże Narodzenie, Dunin molestująca homoseksualistę... Nie chce mi się pamietać tych wszystkich wybryków. Na  Szczukę nawet nie mogę patrzeć po teleturnieju "najsłabsze ogniwo", w którym dosłownie niszczyła zawodników.

Słuszna uwaga, że jakoś nie walczyły o wiek emerytalny dla kobiet.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1469013