Relacje polsko-ukraińskie stoją na terrorze fałszu

Obrazek użytkownika miarka
Kraj

Rzeczniczka MSZ Ukrainy Mariana Beca kłamie i manipuluje, a rząd warszawski to uznaje i do tego się stosuje, a więc już zgodnie stosują w życiu politycznym ideologiczny terror - terror poprawności politycznej.

Rządy polski i ukraiński niewątpliwie doszły już do granicy utraty mandatu społecznego do sprawowania swojej władzy skoro uciekają się do aktów terroryzmu.

Tu władze ukraińskie wymuszają żądane przez siebie zachowanie na władzach polskich według nieznanego nam mechanizmu, a rząd warszawski wymusza na Polakach stosowanie się do ideologii poprawności politycznej w kwestiach które te rządy same ustalają ze sobą.

Taki terror ma już wymiar gwałtu na prawdzie i bez wnikania w szczegóły można już podejrzewać satanizm i „stanowienie prawdy” zamiast odkrywania prawdy istniejącej i budowania na niej.

To terror na wszystkich Polakach, którzy znają prawdę o relacjach Polaków z Ukraińcami z ich szczególną kulminacją w ludobójstwie wołyńskim.

To terror który już realnie odbija się na potomkach ofiar ludobójstwa wołyńskiego, jak i na tych, co cudem uniknęli śmierci.

To oni są przede wszystkim tymi znającymi prawdę ludźmi, którzy dziś są gwałceni i niszczeni emocjonalnie, oraz upokarzani w ich łaknieniu i pragnieniu sprawiedliwości, sprawiedliwości zawsze stojącej na prawdzie kiedy słyszą, czy widzą jak odbywają się akty gloryfikacji tych co ich chcieli zamordować oraz wszystkich którzy jak oni tylko tym zawinili oprawcom, że byli Polakami.

To terror na wszystkich ludziach chcących wznosić swoje ludzkie konstrukcje na prawdzie, ludziach dobrze wiedzących, że tylko takie konstrukcje mogą przetrwać próbę czasu, że w nich jest przyszłość i życie. Jest to więc terror sięgający gwałtu na ludzkiej naturze, na mądrości i rozumie.

Na Ukrainie dzisiejszej znów trwa również zastraszanie terrorem już dosłownie zbrodniczym i nawet prawnym ukraińskiego prawodawstwa dla głoszących prawdę o Wołyniu i banderowcach.

Zastrzegam, że nie chodzi tu o motyw Cmentarza Orląt Lwowskich, który miał znaleźć się w nowym polskim paszporcie, zaprojektowanym z okazji 100-lecia Niepodległości Państwa Polskiego. Notka o tym już jest: ]]>http://kresywekrwi.neon24.pl/post/139998,usunieto-motyw-cmentarza-orlat-...]]>

Użyta przez nią narracja rzeczywistości to nie głos jakiejś rozemocjonalizowanej postaci ze sceny politycznej. To głos bardzo poważny, jak najbardziej reprezentatywny dla władz Ukrainy. Użyła nawet zwrotu: „Ukraina wypowiada się...”. Tego się nie wyprą.

Zresztą w tym duchu idzie i więcej wypowiedzi, i decyzji władz państwowych Ukrainy, które zresztą, choćby przez brak zdecydowanego sprzeciwu dyplomatycznego są uznawane i przez władze polskie (bloger Jacek Boki w tym temacie używa jak najbardziej słusznego ich określenia: „rząd warszawski”).

Mariana Beca ostatnio powiedziała:

„Po raz kolejny zaznaczamy, że ocena wydarzeń historycznych nie należy do polityków, lecz historyków. Ukraina wypowiada sięprzeciw upolitycznianiu niektórych historycznych faktów”

Otóż historycy dokonują oceny wydarzeń historycznych, ale politycy muszą z nich korzystać.

Historycy odkrywają prawdę, a dopiero ona jest podstawą jakichkolwiek ludzkich relacji, jakiejkolwiek ludzkiej sprawiedliwości, sprawiedliwości i moralności oraz człowieczeństwa będącego bazą dla życia w pokoju tak między ludźmi, jak między narodami.

Polityce nigdy nie wolno ingerować w prawdę.

Historia to element naszej tożsamości, naszej natury, a więc i całej prawości, cechy, która czyni z nas ludzi dobrych. Bycie dobrym człowiekiem zaś w relacjach międzyludzkich jest dopiero minimum po spełnieniu którego możemy dopiero przechodzić do tolerancji.

Uznanie przez polityków i wszelkich normalnych ludzi prawdy historycznej, czyli spuścizny tożsamości dla uzyskania tolerancji odmienności jeszcze nie oznacza równouprawnienia a co mowa o równorzędności niezbędnej do nawiązania relacji politycznych. Weźmy choćby uczciwość i wiarygodność.

Weźmy pojednanie związane z przebaczeniem win swoim winowajcom. Pisałem o tym ostatnio o związkach tolerancji i przebaczenia w notce:

http://niepoprawni.pl/blog/miarka/tolerancja-dzis

I jedno i drugie wymaga pracy. Nie da się przejść do relacji politycznych jakąś drogą na skróty. Wtedy mielibyśmy jedynie jakąś iluzoryczną prawdę polityczną, czyli fałsz narzucany przemocą aktualnie silniejszego: "prawdę ustaloną" odgórnie, przez jakichś możnych i uzurpatorów, interpretatorów faktów i narratorów rzeczywistości. Fakty to jeszcze nie prawda.

Tymczasem "Ukraina wypowiada się przeciw upolitycznianiu niektórych historycznych faktów" co oznacza, że stosuje wobec Polski taką właśnie niosącą fałsz narrację rzeczywistości, że to wszystko, co robili banderowcy Polakom to tylko fakty, a nie prawda.

Niesie to i sugestię, że to tylko jakieś niezawinione, przypadkowe incydenty, złośliwie nagłaśniane dla zakłamania prawdy, która jest taka, że Ukraińcy byli wobec Polaków jak najbardziej normalnymi ludźmi, a nawet są dalej i dalej chcą takimi być, a nawet robią wszystko co w ich mocy żeby takimi być. Sugestię fałszywą.

Za tym idzie sugestia, że prawda to może być tylko wtedy, kiedy Ukraina ją uzna. Że bez tego to są tylko fakty. Ukraina sprowadza problem na poziom uznania lub nieuznania prawdy. To już oznacza satanizm. To z ideologii satanizmu wynika uzurpacja do uznawania prawdy lub nie.

Prawda jest tam gdzie jest.

Na blogach satanistów banujemy jako niepoprawnych trolli, ale w życiu tak na poziomie osobistym, jak wspólnotowym i międzypaństwowym już stosujemy inne, ale też skuteczne formy separacji.

W każdym razie mowy o jakiejkolwiek wspólnej polityce nie ma i być nie może.

Twoja ocena: Brak Średnia: 3 (7 głosów)