Honor a prawo.

Obrazek użytkownika miarka
Idee

Honor – to poczucie przynależności do duchowej elity.

To z jednej strony godność osobista dotycząca naszej osoby postrzeganej jako szczególna wyodrębniona indywidualność stojąca na straży moralności jako panującej nad sferami prawości i sprawiedliwości, broniąca związanych z nimi doświadczeń, tradycji, przykazań i testamentu do realizacji, oraz podążania za ich duchem.  

Honor to z drugiej strony morale wspólnotowe związane ze wspólnotami, z ochroną ich struktur organizacyjnych, władz i własności leżącej u źródeł władzy wspólnotowej, czyli z dobrami wspólnymi tych wspólnot - zwłaszcza państwem i domem – z nieustanną priotytetową ich budową i obroną. Nasze morale wspólnotowe wspieramy naszymi: osobistą dumą, odwagą, dzielnością i ofiarnością, rycerskością i poświęceniem, hartem, walecznością, czy niezłomnością, śmiałością i przedsiębiorczością, gospodarnością i władczością – wszystkim co w nas najlepsze i najszlachetniejsze.

Honor nie ma nic wspólnego z egalitaryzmem (ten jest wewnątrzwspólnotowy) – honor jest elitarny, dotyczy idei, a więc stanu idealnego jaki powinien być tak wobec naszej twarzy - naszego obrazu osobistego, jak jej obrazu wspólnotowego. Honor to zasługi – efekt pracy i walki.

Ludzie honoru to już elita ducha. – Z jednej strony okazujący się najwyższym poziomem posiadanych cnót osobistych, a z drugiej strony duchowa reprezentacja swoich wspólnot na zewnątrz.

Ludzie honoru kierują się wartościami duchowymi bez jakichkolwiek rygorów zewnętrzych, w wolności dobrowolności i świadomości rzeczywistości, do tego oddolnie, spontanicznie i w mądrości serca, oraz przy łatwości jednoczenia się w zgodnych działaniach na rzecz wspólnych wartości.

 

Pan Wojtas w swojej notce: ]]>http://cygnus.neon24.pl/post/137901,honor-czy-prawo]]>

... pisze: „Śladem naprowadzającym na wskazane rozróżnienie są hasła często występujące na powstańczych sztandarach: „BÓG, HONOR, OJCZYZNA”. Właśnie w tym ujęciu zawarta jest istota roli HONORU jako pojęcia związanego z egalitaryzmem Rzeczypospolitej”.

Pytam: jak można takie dezinformacje podawać czytelnikom do publicznej wiadomości? Czy Autor tych słów rozróżnia egalitaryzm od elitaryzmu? Co ma wspólnego równość, będąca jedną z wartości składających się na sprawiedliwość z wyjątkowością tego co jest związane z naszą moralnością?

 – A przecież „BÓG, HONOR, OJCZYZNA” to są sprawy o których panowanie walczymy dlatego, że są dla nas wyjątkowe, najbardziej kochane, najbardziej elitarne – nawet jedyne.

 

Pan Wojtas pisze: „Honor jest bazą kształtowania relacji miedzy osobami, gdyż wszelkie ustalenia nie mogą, z natury rzeczy, być w sprzeczności z godnością poszczególnych osób, czyli nie mogą być tworzone relacje zależności. Jeśli te ustalenia dotyczą wartości cywilizacyjnych są także zobowiązaniem do ich przestrzegania”.

Nic takiego. Honor nie ma nic wspólnego z kształtowaniem naszych relacji między osobami. To dziedzina sprawiedliwości – tak relacji indywidualnych jak wspólnotowych, z jednej strony, a natury, czy ogólniej prawości, w tym priorytetu dobra wspólnego nad zabiegami o dobra osobiste z drugiej strony.

Honor płynie z naszego wnętrza – jest postawą suwerenną. Z jednej strony postawą zmierzającą do naszego panowania nad sobą, by tą suwerenność zachować, a z drugiej dążeniem do suwerennego panowania naszych wspólnot w ich przestrzeni życiowej do w niepodległości wobec innych bytów zewnętrznych.

Nadto i wartości cywilizacyjne nie nakładają żadnych zobowiązań na honor.

 

Pan Wojtas pisze: „Problem tu zarysowany wynika z braku rozróżnienia regulatora życia społecznego jakim jest albo prawo, albo honor”.

Ani prawo, ani honor nie mogą być regulatorem życia społecznego, bo bazą dla całego ładu życia publicznego jest moralność i inne ludzkie wartości duchowe.

Honor może motywować służbę im lub obronę ich, ale sam tu interweniować nie może.

Prawodawstwo może dotyczyć regulacji życia politycznego, ale nie społecznego. Życiu społecznemu to ono ma służyć. A tak to może być tylko wtedy, kiedy prawodawstwo będzie tworzone z zapotrzebowania moralności i innych ludzkich wartości duchowych.

Porywanie się na tworzenie „praw drukowanych z powietrza”, czyli dyktatów a nie zamkniętego, spójnego systemu prawodawstwa odzwierciedlającego spójny system wartości ludzkich, zawsze kończy się patologią i utopią, ludzką krzywdą i zbrodnią.

W ogóle relacji ludzkich nie da się opisać prawami, bo by to sprowadziło ludzi do pozycji zwierząt. Prawa i nieodłącznie z nimi związane obowiązki z potrzebami stojącymi za nimi to całkiem co innego jak ludzkie uczucia, wolności, odpowiedzialności i powołania, świadomość i wolna wola, wstydliwość i sumienie – a więc przykładowe ludzkie wartości.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.3 (5 głosów)