Fasadowe czy zafasadowe? Co nie gra z tymi wartościami UE?

Obrazek użytkownika miarka
Idee

W Traktacie o Unii Europejskiej, w dziale o wartościach pisze, że:

„Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn”.

To znaczy że władze państwowe mają szanować te: „godność osoby ludzkiej, wolność, demokrację, równość, prawa człowieka, w tym prawa osób należących do mniejszości, oraz zasadę państwa prawnego” (choć ani „prawa człowieka” ani zasada „państwa prawnego” nie są żadnymi wartościami, a jedynie zasadami prawnymi, które powinny być szanowane).

To są wartości państwowe, to minimum wartości wspólnych dla całej UE (z zastrzeżeniem, że do tych zasad prawnych trzeba precyzyjnych, jasnych, nie dopuszczających interpretacji definicji. Bez tego zasadą nie mogą być i słynne „prawa człowieka” już podmieniane na „prawa prokreacyjne”, czy zamiar depopulacji znacznej części ludności świata).

Mało tego – ponieważ te wartości mają stawać się podstawą prawną dla prawodawstwa w UE one też nie mogą podlegać żadnym interpretacjom, a więc od razu muszą być precyzyjnie zdefiniowane, a te definicje muszą być zatwierdzone w referendach narodowych. Gdyby te definicje już były, nie byłoby dziś żadnej nagonki na Polskę i Węgry, a jeżeli to „za opieszałość” w przywracaniu moralnego ładu życia publicznego, prawości, sprawiedliwości i demokracji „po poprzednikach”.

Razem to znaczy tyle, że władze państwowe (zwłaszcza wykonawcze) mają trzymać się zasady praworządności, a władze ustawodawcze formułować tak akty prawne aby te: „godność osoby ludzkiej, wolność, demokracja, równość, państwo prawne, jak również poszanowanie praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości” były uszanowane.


 

To również znaczy że społeczeństwa Państw Członkowskich mają być opartymi na zasadach: „pluralizmu, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności , oraz na równości kobiet i mężczyzn”.

Dopisanie tu sprawiedliwości do zasad organizacji życia społecznego ze względu na jej odwołanie się do zasad ludzkich i wspólnotowych automatycznie robi z niej zasadę naczelną życia społeczeństw UE. To już dużo, bo z drugiej strony hierarchii wartości mamy godność osoby ludzkiej, a więc i człowieczeństwo dojrzałe. Nie wiadomo tylko dlaczego brakuje formalnych zapisów o prawości i moralności jako wartościach zapełniających przestrzeń między sprawiedliwością a człowieczeństwem, ale z tym brakiem prawodawcy już powinni sobie poradzić.

Tu trzeba zauważyć, że „sprawiedliwość” i „solidarność” to nie są zasady organizacyjne życia społeczeństwa .– Bo one nie mogą być formalizowane i narzucane odgórnie. Tak jest dlatego że to są wartości ludzkie oraz wspólnotowe, co oznacza że to nie zasady gdyż nie występują samodzielnie. - One mają bowiem swoje służebności - wartości ludzkie, w tym wartości wspólnotowe. Obejmują one i ich powiązania z innymi wartościami i priorytetami wartości jako te na których też będzie opierało się życie społeczeństw. Żadne prawodawstwo nie jest w stanie takich relacji skodyfikować.

I jeszcze jedno trzeba zauważyć. – Te zasady: „pluralizmu, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności , oraz na równości kobiet i mężczyzn” adresowane są do społeczeństw, a nie do władz państwowych.

To wynika z faktu, że państwu nic do życia społecznego. To życie polityczne jest częścią życia społecznego – nie odwrotnie.

Państwo ma zajmować się sferą polityki - ze swojej natury ma spełniać obowiązki względem społeczeństwa. Ma zajmować się sferą dóbr wspólnych swojego narodu, sprawami, do których potrzebna jest organizacja państwowa, czyli trwałe struktury umożliwiające narodowi i społeczeństwu realizację ich celów.

Trudno zrozumieć dlaczego zasada „równości kobiet i mężczyzn” została skierowana do społeczeństwa, a nie do władz państwowych między zasadami prawnymi? Przecież to urzędnik ma nie patrzeć na płeć, a obywatel powinien – choćby z grzeczności. Należy też zaznaczyć, że niedyskryminacja dotyczy sprawiedliwości, ale jeszcze bardziej demokracji i równości zapisanych w Traktacie o UE w grupie wartości. To z istoty demokracji wynika że nie może być w niej przywilejów ani dyskryminacji. To nawet powinno być obejmowane prawodawstwem i dotyczyć również samych prawodawców, i innych władz, zwłaszcza sądowniczej.

Trudno też zrozumieć dlaczego w publikacjach o UE pluralizm i tolerancja przedstawiane są jako wartości? Przecież to zasady-narzędzia, przy złej woli bardzo destrukcyjne, a nie ideały-cele gwarantujące działania konstruktywne i dalekowzroczne.

- Czyż to, iż nikt tego nie sprostowuje ma swój ukryty cel? Czarowanie opinii publicznej grą do dwóch bramek, a w rzeczywistości granie do jednej – żeby nam nawbijać goli zanim się połapiemy co jest grane? Zdrada?

Inny przekaz dla rozumu, a inna treść realizowana zafasadowo?

Pytanie więc:

Jak UE chce funkcjonować, skoro zmierza do osłabiania i niszczenia państw narodowych (co widać np. przez wspieranie najazdu islamskiego), a więc i niszczenie ich funkcji organizacji życia społeczeństwa według trwałego i moralnego ładu życia publicznego typowego dla narodu, którego to państwo jest dobrem wspólnym i własnością niezbywalną?

Niezbywalną, a jedynie powierzaną władzom państwowym pod zarząd bieżący na czas pełnienia przez nie swojej kadencji, aby nią roztropnie gospodarowały tak, aby mogły być przekazywane następującym po tym co dziś żyje pokoleniach narodu w nie gorszym stanie jak je pokolenie dziś żyjących członków narodu samo otrzymało)?

- Nie ma powodu by władze państwowe ani unijne atakowały narody. Naród jest ostoją moralności, cnót, wartości i mądrości historycznej. Nie ma sensu niszczenie narodu, który jest w stanie oddolnie, a więc w systemie samopodtrzymującym się dopilnować samodyscypliny społecznej w życiu publicznym nie tylko swojej społeczności, ale i całego społeczeństwa państwowego.

Nie ma powodu aby państwo zastępowało naród nawet gdyby potrafiło, bo tylko ludzie sami, zwłaszcza rodziny i narody są w stanie wyznaczać swoje cele. Gdyby ktoś im je narzucał odgórnie, byliby faktycznie zniewolonymi.

Przecież za możliwym zniszczeniem narodu idzie już wywrócenie wszystkich „wartości UE”, z ludzką godnością i wolnością na czele - bo bez tego musiałaby już być dyktatura, dyktatura powiązana z ideologiami prawnictwa i satanizmu wynoszącymi się uzurpatorsko ponad wszelkie wartości.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)