Dyrektor, wydrukuj!

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Szczęknął zamek, drzwi uchyliły się i do mieszkania dyskretnie wsunął się Łukaszek.
- A, jesteś wreszcie młody człowieku - odezwał się z pokoju tata. - Chodź mo tu i pochwal się.
Łukaszek wszedł powoli i niepewnie oświadczył:
- No owszem, wszedłem na szesnasty poziom w "Siecz i rąb", ale skąd wy wiecie...? Zresztą zawsze myślałem, że gry komputerowe was...
- Nie chodzi o te durne gry! - rozgniewała się babcia Łukaszka.
- On celowo robi z nas idiotów! - wtórował jej dziadek.
- Spokojnie - tata upił łyk herbaty. - On celowo odwraca uwagę. Wiedz, synu, że może kiedyś to działało, ale my nie jesteśmy tacy głupi. my się też uczymy. Więc nie ściemniaj, tylko dawaj tu ten papier nazywany świadectwem.
- Nie mam - odparł desperacko Łukaszek. - Nie... Tego... Nie wydrukowali.
- Coś ty powiedział? - rozległo się z fotela. Siedziała tam mama Łukaszka. Palce jej się rozwarły z dłoni wypadła jej "Biblia ateistyczna" dodana do weekendowego wydania "Wiodącego Tytułu Prasowego". - Coś ty powiedział? Nie wydrukowali ci świadectwa?!
W tym czasie dyrektor szkoły wraz z gronem pedagogicznym stali w oknach pokoju nauczycielskiego i sycili swe oczy. A oczy swe sycili zemstą. Za te dziesięć miesięcy upokorzeń, harówki i użerania się. Sycili się intensywnie, bo za tamte dziesięć miesięcy mieli teraz tylko te kilka minut. I obserwowali jak grupy uczniów, przygniecione ciężarem ocen, wędrują do domów na niemiłe spotkanie z rodzicami. Sycili swe oczy pedagodzy, każda minuta była ważna, bo trwało to krótko, no i jak na złość, solidna grupa dorosłych nadeszła z naprzeciwka.
- E... - bąknęła pani od polskiego. - Ja tą kobietę na czele chyba znam...
- Każdy zna - syknęła sroga pani od niemieckiego - Toż to Hiobowska jest!
- Mam dziwne przeczucie, że ona idzie do nas... - mówili pedagodzy.
- Mają i transparenty i chorągiewki!
- Ona coś woła! Ale co?
- Wszyscy wołają... Zaraz... "Dyrektor, wydrukuj!"
- Ale jaja, ale jaja!
Demonstracja faktycznie dotarła do budynku szkoły i wtargnęła przez drzwi do pokoju nauczycielskiego.
- Niech pan natychmiast drukuje! - zażądała mama Łukaszka.
- Ale co? - zdumiał się pan dyrektor.
- Niech pan nie udaje prawicowca! Syn mi powiedział, że nie wydrukował mu pan świadectwa! I pan pewno nazywa siebie Polakiem! Ja się takich Polaków boję! Dyrektor, wydrukuj!
- Ależ... Nie mogę... - pan dyrektor był podejrzanie rozbawiony, a i pozostali nauczyciele się rozluźnili. - No jak to? Nie wie pani? Nic nie pisali w "Wiodącym Tytule Prasowym"? Od tego roku wszedł nowy przepis. My już nie drukujemy świadectw. Za drogo. I papier oszczędzamy a to ekologia. Jest nowoczesność, cyfryzacja. Świadectwa wysyłamy mailem, są też do pobrania ze strony szkoły...
Kiedy demonstracja odchodziła nauczyciele rzucili się gratulować panu dyrektorowi.
- Pięknie ją pan zgasił! - wołała pani pedagog.
- Czy pan wie? - wołała pani wicedyrektor. - Czy pan wie jakiego smrodu narobił pan właśnie Hiobowskiemu?!
- Wiem - pan dyrektor był dumny i szczęśliwy. - Dwie pieczenie na jednym ogniu, ależ nam się pięknie wakacje zaczęły proszę państwa!!!

--------------
Jest trzeci tom! ]]>http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html]]>

]]>https://twitter.com/MarcinBrixen]]>
]]>https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen]]>
]]>http://kaktus-i-kamien.blogspot.com]]>

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.2 (7 głosów)