Liga Obrony Suwerenności w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.

Obrazek użytkownika LOS_Polski
Idee

W 2018 roku obchodzimy 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, co powinno być okazją nie tylko do świętowania tego wiekopomnego wydarzenia, ale przede wszystkim powodem do refleksji nad obecnym stanem Rzeczypospolitej. Droga, którą przebyliśmy od upadku naszej państwowości w XVIII wieku, aż do powrotu Państwa Polskiego na mapę Europy w 1918 roku jest dość dobrze znana i opisana. Dlatego w niniejszym oświadczeniu chcemy się skupić na tym, jak Polacy wykorzystali odzyskaną wolność, a także omówić aktualną sytuację Polski.

Kiedy 100 lat temu nasi przodkowie odbudowywali Państwo Polskie po ponad wiekowej niewoli, w czasie której było ono rozdarte między trzech zaborców, wspólnie czuwających nad tym, aby się nigdy nie odrodziło, to wtedy naród polski stanął przed ogromnym wyzwaniem. Polacy musieli wielkim wysiłkiem i poświęceniem odbudować swój kraj zniszczony przez działania wojenne i rabunkową eksploatację okupantów. Musieli zmagać się z antypolskimi intrygami na forum międzynarodowym oraz wrogimi działaniami mniejszości narodowych i komunistów dążących do wywołania rewolucji bolszewickiej w Polsce. Musieli wreszcie „krwią i żelazem” wyrąbać granice odrodzonego państwa, walcząc z sąsiadami dążącymi do zagarnięcia terytoriów, które nam się słusznie należały, bowiem przez wiele wieków wsiąkała w te ziemie krew żołnierza polskiego walczącego w ich obronie oraz pot polskiego chłopa, mieszczanina i szlachcica, którzy pracowali nad ich zagospodarowaniem. Musieli również zmagać się z największym zagrożeniem dla świeżo odzyskanej niepodległości, którym był najazd bolszewicki w 1920 roku, mający na celu przejście „po trupie Polski” do Europy, aby szerzyć na całym kontynencie czerwony terror. I pomimo tego, że naród polski był umęczony długoletnią wojną światową, w której stracił kilkaset tysięcy żołnierzy walczących z przymusu w armiach państw zaborczych, to jednak wykrzesał z siebie ogromne pokłady siły i zjednoczony stanął do walki, aby odnieść wspaniałe zwycięstwo, które uchroniło nas od zagłady i ocaliło Europę przed barbarzyństwem komunistycznym.

Polacy u zarania niepodległości musieli przezwyciężyć wiele poważnych problemów społecznych, gospodarczych i politycznych. I nawet w atmosferze ostrej rywalizacji stronnictw potrafili się porozumieć w sprawach fundamentalnych, tworząc podwaliny niepodległej Rzeczypospolitej. Powołano rząd jedności narodowej pod kierownictwem Ignacego Paderewskiego i dzięki wysiłkom Komitetu Narodowego Polskiego pod przywództwem Romana Dmowskiego zapewniono Polsce miejsce przy stole obrad konferencji pokojowej w Wersalu. W drodze zjednoczenia różnych formacji wojskowych utworzono Wojsko Polskie, na czele którego stanął marszałek Józef Piłsudski. Przeprowadzono też wybory do Sejmu Ustawodawczego, który pod przewodnictwem Wojciecha Trąmpczyńskiego uchwalił 17 marca 1921 roku Konstytucję Rzeczypospolitej. W tamtym czasie nie brakowało różnych koncepcji urządzenia odzyskanego państwa, ale żaden z antagonistów politycznych, oczywiście poza komunistami, nie kwestionował sensu istnienia niepodległego Państwa Polskiego.

Z tym aktem dziejowej sprawiedliwości nie mogły się natomiast pogodzić dawne państwa zaborcze. Już kanclerz niemiecki, Josef Wirth, otwarcie deklarował, że celem jego polityki jest „wykończenie Polski”, którą pogardliwie określał mianem państwa sezonowego. Doprowadził też w 1922 roku do podpisania układu w Rapallo, którym zapoczątkował bliską współpracę Niemiec i Rosji sowieckiej, dążących do obalenia porządku wersalskiego i zniszczenia Państwa Polskiego. Służyły temu prowadzone przez te kraje intensywne działania wywiadowcze oraz wspieranie organizacji terrorystycznych, których aktywność była wymierzona w żywotne interesy Rzeczypospolitej. Niemcy zgłaszali też roszczenia terytorialne wobec Polski i nie omieszkali wykorzystać swojej dominującej pozycji w zakresie wymiany handlowej do destabilizacji naszego kraju, co doprowadziło do wojny celnej. Kulminacją współpracy niemiecko-sowieckiej było zawarcie 23 sierpnia 1939 roku paktu Ribbentrop-Mołotow, będącego w istocie IV rozbiorem Polski i przyczyną wybuchu największego w dziejach ludzkości konfliktu zbrojnego. Najwymowniejszym podsumowaniem współdziałania obu zbrodniczych reżimów była wypowiedź Mołotowa, który z zadowoleniem oświadczył, że w wyniku wspólnej ofensywy wojsk niemieckich i sowieckich „nic nie pozostało po tym bękarcie traktatu wersalskiego”.

II Rzeczpospolita nie była państwem idealnym, a rządzący nią ludzie popełnili wiele brzemiennych w skutki błędów, ale niewątpliwie była państwem suwerennym, prowadzącym własną i niezależną politykę, oczywiście na miarę ówczesnych możliwości, które, o czym trzeba pamiętać, były mocno ograniczone. Borykaliśmy się przecież ze skutkami zaborów i zniszczeń wojennych. Kraj był biedny, a wiele jego regionów było zacofanych cywilizacyjnie. Odzyskaniu niepodległości w 1918 roku sprzyjała pomyślna koniunktura międzynarodowa i klęska trzech państw zaborczych, ale ta korzystna sytuacja trwała bardzo krótko i po Rapallo wzmógł się ponownie nacisk ze strony Niemiec i Związku Sowieckiego. Towarzyszyło temu ciągłe wrzenie wśród mniejszości narodowych, które stanowiły około 30% ogólnej liczby ludności naszego kraju i najczęściej nie akceptowały swojej przynależności państwowej, co nierzadko przejawiało się działalnością terrorystyczną i antypaństwową podejmowaną przez ich przedstawicieli. Elita polityczna dopiero się kształtowała, a działo się to często w ogniu zażartej walki, czego przykładem był zamach majowy w 1926 roku. Niemniej jednak dokonania naszych przodków jeszcze długo będą nas współczesnych wprawiały w zakłopotanie, bowiem ogrom wyzwań, przed jakimi stanęli i ich osiągnięcia na polu działalności społecznej, gospodarczej i ustrojowej, z których po dzień dzisiejszy korzystamy, są powodem do dumy, ale także ukazują nam bylejakość obecnej polityki polskiej.

Kres istnieniu II Rzeczypospolitej położyła klęska zadana nam w 1939 roku przez niemieckich i sowieckich agresorów oraz zdrada „sojuszników” zachodnich, którzy porzucili nas na pastwę najeźdźców. Zdrady dopuściły się również mniejszości narodowe, których przedstawiciele dokonywali aktów dywersji i sabotażu, witali wrogie wojska bramami triumfalnymi i ochoczo uczestniczyli w procesie eksterminacji Polaków, wstępując w szeregi okupacyjnego aparatu terroru. Naród polski zapłacił wielką cenę za stawienie oporu agresorom i pragnienie życia we własnym niepodległym państwie. W czasie II wojny światowej dokonano na naszym społeczeństwie straszliwych aktów ludobójstwa, których ofiarą padło ponad 6 milionów obywateli polskich. Polacy ginęli masowo w niemieckich obozach koncentracyjnych i sowieckich łagrach, w niezliczonych egzekucjach i skrupulatnie zaplanowanych akcjach likwidacyjnych, uderzających szczególnie w inteligencję polską. Umierali z głodu i chorób podczas deportacji w głąb Związku Sowieckiego i w trakcie niewolniczej pracy u Niemców. Ginęli także w barbarzyńskich rzeziach dokonywanych przez zwyrodnialców ukraińskich, którzy na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej wymordowali ponad 100 tys. naszych rodaków. Do rachunku krzywd należy również doliczyć ogromny rabunek przez okupantów polskiego majątku narodowego, dóbr kultury i zasobów naturalnych oraz wielkie rozmiary zniszczeń, jakich się dopuścili na terytorium naszego kraju, czego najwymowniejszym przykładem była zagłada Warszawy. Nie można też zapominać o haniebnym procederze rabunku 200 tys. dzieci polskich, poddanych procesowi germanizacji i przekazanych rodzinom niemieckim, z których jedynie niewielka część powróciła po wojnie do Polski. Dlatego jest wielką niesprawiedliwością, że do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy od sprawców naszych cierpień stosownej rekompensaty za doznane krzywdy.

Polacy stawili bohaterski opór najeźdźcom i przez cały okres II wojny światowej walczyli po stronie koalicji antyniemieckiej, tworząc liczne regularne formacje wojskowe oraz rozbudowując podziemny ruch oporu w okupowanym kraju. W walce poległo 150 tys. żołnierzy polskich. Państwo Polskie poniosło największe straty biologiczne i materialne spośród wszystkich państw dotkniętych skutkami zawieruchy wojennej, a pomimo to wytrwało po stronie aliantów aż do ostatecznej kapitulacji Niemiec. W okupowanej Polsce nie było przejawów kolaboracji z Niemcami, z jakimi spotykano się w innych krajach Europy zajętych przez wojska niemieckie, gdzie tworzono marionetkowe rządy współpracujące z władzami okupacyjnymi. Polski rząd na uchodźstwie lojalnie współdziałał z aliantami, żołnierze polscy dochowali wierności sojusznikom, a nasze społeczeństwo wegetujące pod okupacją niemiecką nie czekało biernie na wyzwolicieli, podejmując często heroiczną walkę z bezwzględnym wrogiem. Dlatego mieliśmy prawo oczekiwać od aliantów sprawiedliwego zadośćuczynienia za polski wkład w zwycięstwo nad III Rzeszą. A co dostaliśmy w zamian?

Polskę potraktowano na konferencjach w Teheranie, Jałcie i Poczdamie jak najgorszego wroga. Nie tylko nie zrekompensowano nam strat wojennych, bowiem reparacje od Niemiec mieliśmy otrzymać za pośrednictwem Związku Sowieckiego (15% puli sowieckiej), co faktycznie nigdy nie nastąpiło, to jeszcze Armia Czerwona doszczętnie ograbiła Ziemie Odzyskane. Dokonano też bezprzykładnego zaboru naszych Kresów Wschodnich, ponieważ zgodnie z postanowieniami Wielkiej Trójki ziemie położone na wschód od Bugu, należące w 1939 roku do Polski, zostały podarowane Stalinowi. Konsekwencją tego rozboju stało się wygnanie ogromnej rzeszy Polaków z ich ojcowizny oraz utrata majątku wypracowanego przez wiele pokoleń naszych rodaków. Jednak nie był to koniec klęsk, jakie spadły na Polskę, ponieważ „sojusznicy” zachodni po raz kolejny zdradzili nas i oddali we władanie sowietom, którzy przy pomocy terroru, fałszerstw wyborczych i zmasowanej propagandy zainstalowali w naszym kraju marionetkowy rząd komunistyczny. W czasie drugiej okupacji sowieckiej poddano represjom liczne rzesze Polaków, a wiele tysięcy patriotów polskich zostało zamordowanych, zesłanych w głąb Związku Sowieckiego lub skazanych na długoletnie więzienie. Wielką ofiarę ponieśli żołnierze powojennego podziemia antykomunistycznego, których tropiono jak dzikie bestie i okrutnie mordowano w katowniach ubeckich. Na wieczne wygnanie skazano również ponad 500 tys. Polaków, którzy nie mogli powrócić do kraju, ponieważ nie akceptowali reżimu komunistycznego. Proces sowietyzacji Polski przejawiał się także we wściekłych atakach na instytucje kościelne, w niszczeniu wszelkich przejawów niezależnej od komunistów działalności społecznej i politycznej oraz w upaństwowieniu własności prywatnej i w dążeniu do całkowitej kolektywizacji wsi. W wyniku tych działań zdławiono opór naszego społeczeństwa, a Polska na pół wieku stała się bezwolnym satelitą imperium sowieckiego. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie gorliwa kolaboracja ze zbrodniczym systemem polskojęzycznych renegatów, rekrutujących się spośród „rodzimych” komunistów i tzw. postępowców oraz z mętów społecznych i przedstawicieli mniejszości narodowych, wśród których prym wiedli aparatczycy partyjni i funkcjonariusze bezpieki pochodzenia żydowskiego. Nad lojalnością władz PRL-u wobec władców Kremla i posłuszeństwem społeczeństwa polskiego czuwali namiestnicy sowieccy, którzy dysponowali rozbudowaną agenturą oraz licznym kontyngentem wojsk sowieckich stacjonujących na terytorium naszego kraju.

Polacy, w tych niekorzystnych okolicznościach, musieli się zmagać z głębokim uzależnieniem politycznym od Moskwy i rabunkową eksploatacją zasobów gospodarczych, co w wielkim stopniu utrudniało nasz rozwój. A jednak pomimo przytłaczającego jarzma dominacji sowieckiej i dyletanctwa rządów komunistycznych odbudowaliśmy swój kraj ze zniszczeń wojennych i zagospodarowaliśmy Ziemie Odzyskane. W tamtym czasie zrealizowano też wiele inwestycji i rozbudowano różne gałęzie przemysłu, co było możliwe dzięki rozwijającej się rodzimej myśli technicznej i ogromnemu poświęceniu społeczeństwa, które nierzadko wegetowało w warunkach urągających godności ludzkiej. Polacy ocalili również namiastki gospodarki wolnorynkowej, w postaci rolnictwa indywidualnego i rzemiosła oraz obronili Kościół katolicki, który stał się ostoją działalności antykomunistycznej. Naszą drogę do wolności wytyczały kolejne zrywy robotnicze podejmowane w latach 1956, 1970, 1976 i 1980, których zwieńczeniem było powstanie NSZZ „Solidarność”. Polacy walczyli wtedy nie tylko o poprawę swojej sytuacji bytowej, która w warunkach niewydolnego systemu komunistycznego stale się pogarszała, ale także podnosili postulaty wolnościowe. Reżim komunistyczny brutalnie i krwawo pacyfikował te protesty, strzelając do robotników na ulicach miast i w zakładach pracy oraz maltretując i osadzając w więzieniach tysiące opozycjonistów. Kulminacją prześladowań był stan wojenny wprowadzony 13 grudnia 1981 roku przez juntę wojskową Jaruzelskiego, w wyniku którego wiele osób zostało zabitych przez milicję podczas pacyfikacji strajków i rozpędzania demonstracji lub zamordowanych przez tzw. nieznanych sprawców. Tysiące Polaków było wtedy represjonowanych, a cały kraj pogrążył się w kryzysie gospodarczym. Z powodu prześladowań politycznych i pogłębiającej się nędzy materialnej w latach 1980–1989 wyemigrowało z Polski około 1,3 mln osób, w przeważającej mierze ludzi młodych i dobrze wykształconych, co niewątpliwie zahamowało rozwój naszego kraju i doprowadziło do osłabienia polskiego potencjału demograficznego.

W końcowych latach PRL-u system nakazowo-rozdzielczy osiągnął już taki poziom nieefektywności i marnotrawstwa, że wystąpiła stagnacja gospodarcza, a ponad 80% produktów było niedostępnych na rynku. Gospodarkę wyniszczała też szalejąca hiperinflacja, a przez braki w zaopatrzeniu kwitły korupcja i czarny rynek. Katastrofalną sytuację pogłębiały niekorzystne umowy handlowe ze Związkiem Sowieckim, ponieważ sprzedawano tam towary po mocno zaniżonych cenach. Negatywny wpływ na gospodarkę wywierały także sankcje nałożone przez USA oraz ogromne koszty obsługi długów zagranicznych zaciągniętych przez ekipę Edwarda Gierka. Efektem ostrego kryzysu była bieda i zapaść cywilizacyjna, a także ogłoszenie przez władze PRL niewypłacalności i faktyczne bankructwo niereformowalnego systemu gospodarczego. Narastająca wśród Polaków frustracja mogła w każdej chwili doprowadzić do masowego wybuchu społecznego, który mógł całkowicie pozbawić komunistów władzy, tym bardziej, że nie działał już straszak interwencji sowieckiej. Upadek reżimu komunistycznego był już przesądzony, zwłaszcza, że Związek Sowiecki pogrążył się w głębokim kryzysie ekonomicznym i politycznym, który w parę lat później doprowadził do jego rozpadu i wybicia się na niepodległość narodów ciemiężonych przez władców Kremla.

Władze komunistyczne doskonale zdawały sobie sprawę z powagi sytuacji. Dlatego opracowały i wdrożyły w życie perfidny plan „ucieczki do przodu”, którego efektem był układ zawarty w Magdalence i przy Okrągłym Stole z dobraną przez szefa bezpieki opozycją. W wyniku tej zmowy powstała III Rzeczpospolita, będąca swoistą Republiką Okrągłego Stołu, do której niejako aportem wniesiono „doświadczone” kadry reżimu komunistycznego, czego najwymowniejszym symbolem była postać dyktatora PRL-u, Wojciecha Jaruzelskiego, który stał się jej pierwszym prezydentem. Komuniści zapewnili sobie również 65% miejsc w Sejmie, wyłonionym w wyborach kontraktowych w czerwcu 1989 roku, co w połączeniu z penetracją większości ugrupowań politycznych i organizacji społecznych przez ich agenturę dało im całkowitą kontrolę nad procesem transformacji ustrojowej. Dzięki temu zapewnili sobie nie tylko bezkarność za zbrodnie popełnione w okresie PRL-u, ale także szerokie możliwości uwłaszczenia się nomenklatury komunistycznej na majątku narodowym, co utorowało im drogę do ponownego uchwycenia władzy, sprawowanej przez nich w latach 1993–1997 i 2001–2005 oraz umożliwiło dwukrotny wybór Aleksandra Kwaśniewskiego na prezydenta RP w 1995 i 2000 roku. W tym miejscu należy podkreślić zasadniczą różnicę w podejściu do odbudowy niepodległego Państwa Polskiego, bowiem o ile nasi przywódcy w 1918 roku opierali się wyłącznie na środowiskach niepodległościowych, rezygnując ze współpracy z ugrupowaniami wcześniej lojalnymi wobec państw zaborczych, to w 1989 roku postąpiono zupełnie inaczej. Aktem założycielskim III Rzeczypospolitej stało się porozumienie podpisane przy Okrągłym Stole, uzgodnione wcześniej na tajnych schadzkach w Magdalence, które nie tylko dopuszczało komunistów do udziału we władzy, ale czyniło z nich faktyczny fundament nowego systemu politycznego. I w tej właśnie zmowie należy upatrywać głównych przyczyn słabości naszego obecnego państwa, bowiem rządzący nim politycy od samego początku koncentrowali się wyłącznie na umacnianiu wpływów swoich mafii politycznych, a nie na rozwoju Polski i obronie jej suwerenności. Świadczy o tym zadziwiająca łatwość, z jaką oddali nasz kraj na łup międzynarodowym lichwiarzom i całkowite poddanie się nakazom Unii Europejskiej, czego dobitnym przykładem jest narzucenie Polsce traktatu lizbońskiego, który faktycznie pozbawił nas suwerenności.

Układ zawarty przez komunistów z koncesjonowaną opozycją rozpoczął nowy etap w historii Polski, bowiem od tego momentu trwa nieprzerwanie proces grabienia i demontażu naszego państwa oraz umacniania się wpływów „elit” polityczno-finansowych ukształtowanych na początku transformacji ustrojowej. Pod kierownictwem marksisty Leszka Balcerowicza i pod nadzorem „doradców” zagranicznych zastosowano w gospodarce polskiej tzw. terapię szokową, która pociągnęła za sobą ogromną falę bankructw rodzimych zakładów produkcyjnych i wielką skalę bezrobocia. Otwarto rynek krajowy na nieograniczoną ekspansję obcego kapitału, a majątek narodowy był rozkradany pod przykrywką prywatyzacji przez koncerny zagraniczne i „rodzimych” oszustów. Społeczeństwo polskie wbrew zapewnieniom składanym przez kolejne ekipy rządowe nigdy nie zostało uwłaszczone na majątku narodowym, natomiast dość skutecznie zostało z wszelkich praw do niego wywłaszczone. Dzieje III Rzeczypospolitej, szczególnie w początkowym stadium jej istnienia, to także nieprzerwane pasmo afer oraz nieudolnych prób rozliczenia sprawców tych przestępstw, które wskazują na chroniczną niemoc organów państwowych i brak woli u decydentów politycznych.

W atmosferze całkowitej bezkarności doprowadzono do zniszczenia lub wrogiego przejęcia przez koncerny zagraniczne wielu gałęzi polskiego przemysłu i handlu, ograniczono produkcję rolną i zlikwidowano rybołówstwo oraz zawłaszczono system bankowy. Ogromnie na tym zyskały obce państwa, szczególnie Niemcy, które odgrywają wiodącą rolę w Unii Europejskiej i narzucają za jej pośrednictwem korzystne dla siebie rozwiązania prawne. Nadmierne uprzywilejowanie obcego kapitału oraz całkowita swoboda transferu za granicę ogromnych i nieopodatkowanych zysków, w połączeniu z narastającym uciskiem fiskalnym wobec rodzimych przedsiębiorstw, spowodowały, że Polska stała się faktycznie kolonią zarządzaną przez gorliwych akwizytorów cudzych interesów. Przekształcono nasz kraj w rezerwuar surowców i taniej siły roboczej oraz odbiorcę nadwyżek produkcyjnych z Unii Europejskiej i Chin. Wszelkie koszty podejmowanych „reform”, które najczęściej prowadziły donikąd, przerzucono na barki społeczeństwa pozbawionego perspektyw na lepsze życie we własnym kraju, co przejawiło się masową emigracją Polaków, poszukujących rozpaczliwie możliwości poprawy swojej egzystencji. W chwili obecnej poza granicami naszego państwa przebywa już ponad 2,5 mln polskich emigrantów zarobkowych. Należy też podkreślić, że wyjeżdżają przeważnie ludzie młodzi i dobrze wykształceni, w dodatku coraz częściej deklarujący chęć pozostania za granicą na stałe, a bez ich udziału trudno sobie wyobrazić rozwój Polski. Niestety, kolejne rządy nie robią nic, aby zachęcić naszych rodaków do powrotu z emigracji, próbują za to wypełnić lukę demograficzną masowym sprowadzaniem obcych imigrantów, w szczególności ukraińskich.

W kraju rozpanoszyła się wszechwładna biurokracja, a korupcja, nepotyzm, kolesiostwo i arogancja stały się chlebem powszednim w życiu publicznym. Awans społeczny nie jest uwarunkowany osobistym zaangażowaniem i posiadanymi zdolnościami, lecz pokrewieństwem lub znajomością z politykami będącymi aktualnie przy władzy. Pasożytnicza klasa polityczna urządziła się wygodnie na koszt podatników i domaga się ciągle nowych przywilejów, jednocześnie wysługując się zagranicznym ośrodkom decyzyjnym. Jak za czasów przedrozbiorowych po salonach nadwiślańskich krążą ambasadorzy i agenci obcych wpływów, którzy gorliwie zabiegają o realizację zleceń swoich mocodawców. Sprzyja temu fakt, że w polityce polskiej dominują bezideowi karierowicze, moralne karły i osobnicy o mentalności niewolniczej, ukształtowanej jeszcze w czasach systemu komunistycznego, zawdzięczający często swoją karierę opiece możnych protektorów. Oni właśnie gotowi są sprzedać Polskę za cenę własnego awansu, co jest dla nich tym łatwiejsze, że nie mają jakiejkolwiek wizji rozwoju naszego państwa. Dążą więc do jego demontażu i wcielenia do imperium unijnego, które starają się usilnie budować brukselscy technokraci wspierani przez rosnące w siłę Niemcy. Krajowi politykierzy, aby odwrócić uwagę społeczeństwa polskiego od swoich podłych i podstępnych poczynań, wszczynają kolejne konflikty wewnętrzne, które w istocie sprowadzają się do tego, kto zajmie lepsze miejsce przy korycie państwowym. Stale też manipulują Polakami, próbując im wmówić konieczność poniesienia ofiary z niepodległości na rzecz budowania „lepszej” przyszłości w Unii Europejskiej. Ile to razy słyszeliśmy z ust polityków tzw. głównego nurtu o tym, że Polska rośnie w siłę, a nasza pozycja w świecie jest coraz mocniejsza. Jednak rzeczywistość brutalnie obnażyła fałsz głoszonej przez nich propagandy, którą rozsiewają za pośrednictwem mediów należących w większości do kapitału niemieckiego.

Prawda jest zaś taka, że Państwo Polskie trawione kryzysem wewnętrznym ma bardzo słabą pozycję międzynarodową, bowiem, gdy upadał Związek Sowiecki, to z winy polityków okrągłostołowych zmarnowano szansę wybicia się na niepodległość. O ile można uznać przynależność do NATO za czynnik wzmacniający nasze bezpieczeństwo, to akcesja na niekorzystnych warunkach do Unii Europejskiej stała się hamulcem naszego rozwoju. Wielu Polaków dało się zwieść fałszywej propagandzie i uznało, że to środki unijne i „troska” brukselskich komisarzy przyczyniają się do poprawy jakości ich życia. Tymczasem prawda jest zgoła inna, ponieważ koszty członkostwa w Unii przewyższają obiecane korzyści, a faktycznie wszystko, co obecnie posiadamy, zawdzięczamy głównie swojej ciężkiej pracy. Dotacje unijne nie rekompensują nam rozmiarów spustoszenia, jakie czynią na naszym rynku koncerny zagraniczne. W dodatku obarczone są wysokim kosztem utrzymania licznej biurokracji i drenowane są przez obce firmy, które przechwytują większość realizowanych kontraktów i transferują ogromne nieopodatkowane zyski za granicę. W tej sytuacji nie można się dziwić, że pomimo modernizowanej infrastruktury nie poprawia się znacząco zamożność naszego społeczeństwa, co w oczywisty sposób wpływa na wzrost liczby emigrantów.

Czas więc na to, aby spojrzeć prawdzie w oczy. Polska wbrew zapewnieniom kłamliwych polityków nie jest obecnie państwem niepodległym, ponieważ jest formalnie zależna od nakazów Brukseli i od nieformalnych wpływów innych ośrodków zagranicznych. Nie jest też państwem suwerennym, ponieważ nie posiada zdolności do niezależnego sprawowania władzy oraz samodzielnego podejmowania decyzji w sprawach wewnętrznych i zewnętrznych. Świadczy o tym najwymowniej kapitulacja przed dyktatem unijnym w kwestii reformy sądownictwa i uległość wobec żądań środowisk żydowskich. Nie możemy bez zgody czynników zagranicznych przeprowadzić żadnych reform, które mogłyby się przyczynić do wzrostu naszej niezależności. Ingerencja w nasze sprawy wewnętrzne posunęła się już do tego stopnia, że Unia narzuca Polakom rozwiązania wkraczające w sferę ich życia prywatnego i obyczajów, czego najlepszym przykładem jest promocja zgnilizny moralnej w postaci „ideologii” gender i multikulturalizmu. W polityce polskiej zarysowuje się też coraz bardziej podział na unionistów, którzy bez względu na negatywne konsekwencje dążą do pogłębienia integracji Polski ze strukturami Unii Europejskiej oraz na patriotów, którzy chcą ratować nasz kraj przed upadkiem. Niestety, na razie większość stanowią ci pierwsi, bowiem zdominowali skład parlamentu i rządu oraz wywierają przemożny wpływ na funkcjonowanie aparatu administracyjnego, sądownictwa, gospodarki i mediów. Obecni są we wszystkich ugrupowaniach parlamentarnych i ponad podziałami pracują nad utrzymaniem Polski w stanie zależności od obcych wpływów.

Z przedstawionego bilansu wynika, że Państwo Polskie od momentu odzyskania niepodległości było suwerenne tylko w okresie II Rzeczypospolitej. W tamtym czasie samodzielnie kształtowaliśmy naszą politykę i pomimo tego, że mieliśmy ograniczone możliwości i nie ustrzegliśmy się wielu błędów, to jednak była to polityka polska. Upadek naszej państwowości w 1939 roku, którego następstwem była brutalna okupacja niemiecka i sowiecka, sprowadził na nasze społeczeństwo straszliwy terror i zniszczenie. Szczególnie dotkliwie odczuliśmy eksterminację naszych elit, tępionych zaciekle przez obu okupantów, którzy z wielką determinacją dążyli do całkowitej likwidacji inteligencji polskiej, aby w ten sposób pozbawić nas warstwy przywódczej. Polska po zakończeniu II wojny światowej stała się częścią sowieckiej strefy wpływów, a faktycznie bezwzględnie eksploatowaną kolonią. W okresie PRL-u nie mieliśmy jakiejkolwiek swobody w zakresie wyboru dróg naszego rozwoju, ponieważ komuniści realizowali wyłącznie nakazy płynące z Moskwy i tępili brutalnie jakiekolwiek przejawy odchylenia od linii reprezentowanej przez partię rządzącą. Także III Rzeczpospolita, wbrew oczekiwaniom społeczeństwa polskiego, nie stała się państwem suwerennym i niepodległym, bowiem od samego początku została opanowana przez mafię okrągłostołową rekrutującą się z komunistów i ich agentów. Efektem ich szkodliwej działalności jest podporządkowanie Państwa Polskiego obcym ośrodkom decyzyjnym oraz konsekwentne osłabianie jego struktur, co może doprowadzić do likwidacji naszej państwowości i rozpłynięcia się narodu polskiego w multikulturowym tyglu Unii Europejskiej.

Z perspektywy stuletnich doświadczeń można więc stwierdzić, że Polska najlepiej rozwijała się i najpełniej wykorzystywała swój potencjał, gdy była suwerenna. Natomiast w okresach, gdy popadała w zależność od obcych wpływów lub znajdowała się pod okupacją, to wtedy była na wszelkie sposoby niszczona i rabowana, a społeczeństwo polskie pozbawione ochrony swojego państwa poddawane było różnym prześladowaniom i niebezpiecznym eksperymentom ideologicznym. Podstawowym warunkiem niepodległości każdego państwa jest posiadanie własnych i lojalnych wobec niego elit politycznych, które kierując się poczuciem patriotycznego obowiązku będą dążyć do wzmocnienia jego siły i znaczenia. Obecne „elity” nie spełniają tych kryteriów, ponieważ w przeważającej mierze składają się z postkomunistów, którzy mają na rękach krew patriotów polskich, a na sumieniu zdradę interesów narodowych oraz z osobników uległych wobec czynników zagranicznych i lokajów obcego kapitału. Dlatego chcąc odzyskać kontrolę nad własnym państwem musimy najpierw odtworzyć polskie elity polityczne i obalić Republikę Okrągłego Stołu, aby w ten sposób dać pole do działania ludziom kompetentnym, odważnym i szczerze miłującym Ojczyznę.

100. rocznica odzyskania niepodległości powinna stać się dla patriotów impulsem do podjęcia niezbędnych działań naprawczych, które uczynią Polskę państwem wielkim i suwerennym, bo mamy do tego odpowiedni potencjał. Polska jest przecież krajem zdolnych, wykształconych i pracowitych ludzi. Posiadamy zasoby naturalne, majątek oraz przemysł, które w wielu dziedzinach są w stanie zaspokajać nasze potrzeby. Położenie geograficzne stwarza nam dogodne warunki do rozwijania tranzytu towarów i międzynarodowej wymiany handlowej. Dotychczas, co prawda, nie mogliśmy wykorzystać tych atutów dla rozwoju państwa i poprawienia warunków życia narodu, ale działo się tak dlatego, że władzę sprawowali politycy nieudolni i uzależnieni od obcych ośrodków decyzyjnych. Dlatego musimy odsunąć od rządzenia państwem skompromitowane „elity” polityczne oraz zrzucić krępujące nas więzy obcej zależności. Musimy również poprawić jakość rządzenia i podnieść autorytet władzy, bo tylko w ten sposób możemy wydobyć Polskę z kryzysu i zapewnić Polakom lepszą przyszłość. Nie możemy się uchylać od tej powinności, ponieważ „Państwo Polskie jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli. Wskrzeszone walką i ofiarą najlepszych swoich synów ma być przekazywane w spadku dziejowym z pokolenia na pokolenie. Każde pokolenie obowiązane jest wysiłkiem własnym wzmóc siłę i powagę państwa. Za spełnienie tego obowiązku odpowiada przed potomnością swoim honorem i swoim imieniem”.

Gdańsk, dnia 11 listopada 2018 roku.

Przewodniczący Ligi Obrony Suwerenności

Wojciech Podjacki

Twoja ocena: Brak Średnia: 2.5 (6 głosów)