Kariera Bronisława Dyzmy

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

O moim stosunku do jakości demokratycznych standardów i procedur w Polsce pisałem już wielokrotnie. Szczególnie jasno wyrażałem swoja nieufność, a właściwie pewność tego, że ogłaszane oficjalnie wyniki wyborów mają niewiele wspólnego z prawdziwymi nastrojami Polaków i tym jak w rzeczywistości posłużyli się oni wyborczą kartką. Mówiąc wprost uważam, że reżim fałszuje, a usłużne niczym w PRL-u sądy te fałszerstwa przyklepują. Wiadomo, że utrzymywanie się za wszelką cenę przy korycie wymusza coraz bardziej bezczelne i łamiące prawo sposoby i metody na trwanie. Wbrew pozorom im dalej postępuje ta degrengolada tym mocniej zacieśnia się „braterska przyjaźń” między władzą i jej beneficjentami. Rośnie u nich poczucie wspólnej sprawy i świadomość jazdy na jednym wózku, który mam nadzieję za niedługi czas przemieni się w wielką pełną śmierdzącego gnoju taczkę, którą wywieziemy i opróżnimy, a całą zawartość zmagazynujemy w takim miejscu, aby ciągnący się za nią fetor nie zakłócał już więcej Polakom życia. Oczywiście nie wierzę w uczciwość wyborów z tego prostego powodu, że organizują je nieuczciwi ludzie, a mówiąc dosadniej oszuści. Nie przeszkadza mi to jednak marzyć. Marzę, więc o tym by zobaczyć w majowy wyborczy wieczór rozdziawioną ze zdziwienia prostacką gębę urzędującego prezydenta, który z niedowierzaniem spogląda na rezultaty i powoli zaczyna rozumieć coś, czego nawet nie brał pod uwagę i mówi na koniec – Przegrałem.  
 
A teraz znowu zejdźmy na ziemię i zajmijmy się pewnym ewidentnym nieporozumieniem. Nawet z prawej strony sceny politycznej słychać głosy o tym, że lewica ma dzisiaj problem i sytuację nie do pozazdroszczenia, na co dowodem ma być brak jedności oraz wystawienie aż czwórki kandydatów obu płci, z czego Anna Grodzka to takie dwa w jednym, czyli i kandydat na głowę państwa i jednocześnie przyszła „pierwsza dama”.
Jednak już mniej mówi się o tym, że największym problemem lewicy jest to, że mamy już lewicowego, a nawet lewackiego prezydenta i jest nim ubiegający się o reelekcję Bronisław Komorowski. Z ironią powiem, że mamy nie czwórkę, ale piątkę kandydatów lewicy, która powinna raczej szczycić się tym, że w swoim szerokim zestawie ma nawet faworyta tego wyścigu.
 
O wiarygodności polityka świadczą w dużej mierze ludzie, którymi się on otacza. Komorowski w sposób niezwykle świadomy dobrał sobie współpracowników wywodzących się z lewicy komunistycznej oraz tej laickiej. W skrócie można powiedzieć, że jego świta to „Chamy” (Nałęcz, Kuźniar) i „Żydy” (Lityński, Wujec), czyli obie historyczne lewicowe frakcje, które dogadały się w Magdalence. Dodajmy, że Komorowski jest faworytem takich szemranych typów jak „Goebbels stanu wojennego”, Jerzy Urban czy szkolony przez GRU były szef WSI, gen. Marek Dukaczewski. Przypisywanie Komorowskiemu prawicowości to ewidentny fałsz i kpina, a jego doradca Tomasz Nałęcz mówiący, że widzi za kandydatem PiS, Andrzejem Dudą „cień Barbary Blidy” wykazał się wyjątkową bezczelnością i komuszym tupetem. Jeżeli przynależność do PiS wystarcza by tak wypowiadać się o Dudzie to cóż można powiedzieć o samym Nałęczu? Przecież wstąpił on do PZPR już w wieku 21 lat i był tam aż do końca, czyli do 1990 roku, kiedy to wyprowadzono sztandar komunistycznej partii? Nałęcz tym swoim stwierdzeniem sam mnie upoważnił do tego abym powiedział, że widzę za nim cienie pomordowanych górników z kopalni „Wujek”, ofiar szwadronów śmierci Kiszczaka, księży: Jerzego Popiełuszki, Sylwestra Zycha, Stefana Niedzielaka, Stanisława Suchowolca. Widzę jeszcze za Nałęczem cienie Stanisława Pyjasa i Grzegorza Przemyka. Mało tego, Bronisław Komorowski dobierając sobie takiego doradcę sprawił, że cienie tych ofiar ciągną się także za nim.
I nic Komorowskiemu nie pomogą medialne propagandowe próby strojenia się w piórka Polaka-Katolika malującego z przedszkolną i szkolną dziatwą pisanki czy ozdoby choinkowe zgodnie ze świątecznym kalendarzem. Na nic wszystkie mnożące się telewizyjne recitale, w których towarzyszą mu te wszystkie Lisy, Kraśki, Gugały i Stokrotki. Lewica najlepiej postąpiłaby nie wystawiając żadnego kandydata, bo nie da się ukryć, że go już ma i jest nim obecny prezydent otoczony wianuszkiem doradców dobranych według lewackiego klucza. Dodajmy prezydent, który w każdym poważnym państwie i przy obiektywnych mediach nie tylko odpadłby już w pierwszej turze wyborów, ale nie mógłby w 2010 roku objąć stanowiska głowy państwa. Zakończę słowami śp. Jacka Kaczmarskiego, który mam nadzieję wybaczy mi, że imię Nikodem w jego tekście zastąpiłem Bronisławem.    
 
Bronisław! Mąż opacznościowy!.
Bez wad charakter, bez rozterek!
Oto Polaka portret nowy!
Tylko mu w ręce dać siekierę!
Lecz zmilczę. Ma nade mną władzę
I zapowiedział mi to w porę,
Że jeśli go w czymkolwiek zdradzę
Natychmiast wyśle mnie do Tworek!...
 
Więc śmiech płaczliwy we mnie wzbiera
Na widok pychy i charyzmy -
Na waszą miarę to kariera!
Kariera Bronisława Dyzmy!
 
Tekst opublikowany w Warszawskiej Gazecie
]]>www.warszawskagazeta.pl]]>
Nowy numer od jutra w kioskach

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (16 głosów)

Komentarze

Witaj

 

Świetny wpis! Aż mnie zazdrość zżera...

 

Z szacunkiem

jazgdyni

Vote up!
7
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1469438

Vote up!
6
Vote down!
0
#1469452

Tekst świetny, Komorowski nie dorasta Dyźmie do pięt. To jeszcze większy burak i ignotrant.On nie jest, jak cała PO, prawicowy ani leiwcowy, on jest nijaki. Kto slyszął żeby przestępcza mafia miał apolityczne poglądy? A PO to tylko sitwa, korupcja, nepotyzm, zlodziejstwo...jeżeli to jest porgram to owszem - mają....

Vote up!
3
Vote down!
0

Yagon 12

#1469484