Kryzys uniwersytetu - nietendencyjne refleksje

Obrazek użytkownika Józef Wieczorek
Kraj

Nietendencyjne refleksje o fatalnych tendencjach prowadzących do kryzysu uniwersytetu

Kryzys uniwersytetu w Polsce jest faktem, i dobrze, że został zauważony przez organizatorów Kongresu Kultury Akademickiej. (Po Kongresie Kultury Akademickiej NAUKA 2/2014 • 19-25 -PIOTR SZTOMPKA –]]>http://www.portalwiedzy.pan.pl/images/2014/nauka/2_2014/N214-02-Sztompka.pdf]]>) .

Pozytywne jest także sformułowanie niektórych tendencji prowadzących do tego kryzysu, ale niestety nie zostały one poparte badaniami socjologicznymi (i nie tylko) mimo, że socjologów w Polsce mamy w bród i od dawna ten kierunek studiów jest jednym z najbardziej popularnym.

Jak widać na każdym kroku nie ma przełożenia poziomu udyplomowienia na poziom pożytecznych społecznie badań. Tematy, które uważane są za niebezpieczne (a jest ich bez liku) nie są podejmowane na drodze karier akademickich i tak się dzieje nie tylko w socjologii.

Jak się już nieraz zauważa badacze/pracownicy uniwersytetów w Polsce wręcz boją się mieć własne zdanie, co rodzi od razu pytanie – co oni tam na tych uniwersytetach robią, oczywiście poza produkcją dyplomów ?

Na obecnych uniwersytetach obowiązuje posłuszeństwo w myśleniu, co samo w sobie stanowi zaprzeczenie uniwersytetu.

W III RP przeżyliśmy dynamiczny rozwój ilościowy uniwersytetów (tak jak i innych uczelni), ogromny wzrost udyplomowienia społeczeństwa i jednoczesny kryzys elit, tak akademickich, jak i politycznych, gospodarczych czy medialnych, na uniwersytetach kształconych, czy tam innych kształcących.

To, że w III RP elity zawiodły i zawodzą jest już banalnym stwierdzeniem, tym niemniej podobnie jak w PRL, największym prestiżem społecznym nadal się cieszy profesor uniwersytecki – zwykle uważany za zawód (!) choć swoimi działaniami często sprawiający zawód społeczeństwu.

Jest zastanawiające, że niskim prestiżem cieszą się politycy, choć wielu wśród nich jest profesorów, a niemal wszyscy są przez profesorów ‚udyplomowiani’ na uczelniach. Oczywiście, nie wszyscy kończyli uniwersytety, wielu inne uczelnie, często prywatne ( o niższym prestiżu), ale przecież te uczelnie bazują także na kadrach uniwersyteckich.

Co więcej charakterystycznym zjawiskiem jest przyspieszenie procesu utytułowania robiących kariery polityczne, a następnie zasilanie uczelni przez upadłych polityków (tych, którzy się cieszą takim niskim prestiżem społecznym).

To zjawisko chyba socjologicznie nie zostało zbadane, choć jest jakimś sygnałem o stanie polskich uczelni, polskich polityków, no i polskiego post-peerelowskiego społeczeństwa, chyba o tendencjach schizofrenicznych.

Niestety organizatorzy Kongresu, którzy fatalne tendencje identyfikowali, całkiem pominęli swój udział w rozwijaniu tych tendencji – czy to udział twórczy, czy to wynikający z zaniechania działań przeciwdziałających kryzysowi.

Standardowym uniwersyteckim zwyczajem pominęli tych, którzy tendencje prowadzące do kryzysu uniwersytetu znacznie wcześnie zidentyfikowali ( nawet w szerszym zakresie), społecznie nagłaśniali i przeciwko ich rozwoju protestowali.

Wobec takich destabilizatorów polskiego środowiska akademickiego patologiami stabilnego, działań prewencyjnych, a przede wszystkim wykluczających ze środowiska, uczestnicy Kongresu nie zaniechali, a Kongres Kultury Akademickiej ten brak kultury akademickiej jedynie potwierdził. I to jest największa i niezidentyfikowana przez Prof. Piotra Sztompkę ( i uczestników Kongresu) tendencja prowadząca do kryzysu uniwersytetu.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)