Czy społeczeństwo będzie miało pożytek z ONych ? (Obywateli Nauki)

Obrazek użytkownika Józef Wieczorek
Kraj

Czy społeczeństwo będzie miało pożytek z ONych ?

(Obywateli Nauki)

Obywatele Nauki (ON) ]]>http://obywatelenauki.pl/]]> – stowarzyszenie młodych ludzi nauki – obmyślili projekt zmian w nauce i szkolnictwie wyższym, podobno takich, aby nauka służyła społeczeństwu, z czym obecnie najlepiej nie jest]]>https://gallery.mailchimp.com/72c0dd5c75798f52abe3fbd19/files/Pakt01_04_2015.pdf]]>

Uczelni w Polsce mamy moc, ale społeczeństwo z tej mocy pożytku wiele nie ma.

Młodzi naukowcy zdegustowani obecnym stanem nauki zaczęli od kilku lat działać ‚obywatelsko’ na rzecz zmian obecnego niekorzystnego dla nich (i nie tylko) stanu rzeczy.

Wspiera ich Fundacja Batorego – ta sama, która nie chciała zauważyć patologii nauki, kiedy na początku wieku starałem się ją tym problemem zainteresować. Ja widziałem od lat patologie akademickie potwierdzane przez NIK, a ludzie Fundacji – nie ! Podobnie rzecz się miała z Gazetą Wyborczą, która medialnie jest za ONymi, a 10 lat temu była przeciwko mnie (]]>https://blogjw.wordpress.com/2008/12/20/jaselka-akademickie-z-rektorem-uw-w-roli-heroda/]]>), gdy podnosiłem to co należało podnosić w nauce już wtedy a nie dopiero dziś.

Niestety wyszło na moje. Ja – niereformowalny wstecznik – miałem rację a FB i GW po latach musiały ‚przestawić wajchę’ aby pójść moją (choć niezupełnie moją) drogą ! Oczywiście do swoich poczynań szkodliwych dla nauki przyznać się nie mają zamiaru, a co więcej ONi, czyli ich pupilkowie, uważają się za prekursorów naukowych działań na rzecz społeczeństwa, gdy o moich i NFA działaniach pies z kulawą ( a nawet zdrową) nogą podobno nie słyszał –  i słuchać nie chce, podobnie jak ONi. Czyli standard !

Każdy może sobie co prawda porównać ONych]]>http://obywatelenauki.pl/]]>

i moich

]]>NIEZALEŻNE FORUM AKADEMICKIE]]> ]]>http://www.nfa.pl/]]> ,

]]>LUSTRACJA I WERYFIKACJA NAUKOWCÓW PRL]]>]]>http://lustronauki.wordpress.com/]]>

]]>ETYKA I PATOLOGIE POLSKIEGO ŚRODOWISKA AKADEMICKIEGO]]> – ]]>http://nfaetyka.wordpress.com/]]>

]]>MEDIA POD LUPĄ NFA]]> –]]>http://nfajw.wordpress.com/]]>

]]>NIEZALEŻNE FORUM AKADEMICKIE – SPRAWY LUDZI NAUKI]]> – ]]>http://nfapat.wordpress.com/]]>

]]>MEDIATOR AKADEMICKI KONTRA MOBBING]]> – ]]>http://nfamob.wordpress.com/]]>

]]>NIEZALEŻNE FORUM AKADEMICKIE – WHO IS WHO]]> – ]]>http://nfawww.wordpress.com/]]>

]]>Blog akademickiego nonkonformisty]]> – ]]>https://blogjw.wordpress.com/]]>

ale kto w dzisiejszych czasach takimi porównaniami by się zajmował ?

Ja do zajmowania się nikogo nie namawiam, ale myślę to co myślę, tyle że już innych uczyć myślenia nie mogę, jako że moje uczenie myślenia, i to krytycznego,  zostało zdyskwalifikowane przez utytułowanych (i utytłanych) postępowniaków cywilizacyjnych (nauczycieli ONych), bo negatywnie wpływało na młodzież akademicką, która winna na studiach przyswoić sobie bezmyślność tak perfekcyjnie, aby nigdy w życiu pomyśleć jej się nie zachciało.

Myślę, że i ONi z myśleniem i poznawaniem prawdy mają problemy, bo całkiem pomijają to co inni wcześniej zrobili. Taka pycha jest jednak bezmyślna, a przy tym mija się z prawdą.

Co więcej podejście ONych do uzdrawiania nauki nie jest doktorskie, a raczej znachorskie.

Wypisali coś na kształt recepty, której zrealizowanie ma chorego pacjenta – naukę w Polsce – na nogi postawić, tak aby służyła społeczeństwu, ale żeby jednak z kolan nie powstawała – tak to odbieram.

Niestety zdaje się zapomnieli zbadać na jakie choroby pacjent (nauka w Polsce) choruje, jak bardzo i jak długo, i jakie mogą być przyczyny tych chorób. Kartoteki chorób nie przedstawiają.

Ja doświadczeń lekarskich zbyt wielu nie mam i wiem jak chora jest służba zdrowia (chyba nie mniej niż nauka polska) ale zdołałem się zorientować co robią doktorzy/lekarze jak do nich czasem (fakt, że niezwykle rzadko) się udaję po (samo)zdiagnozowaniu – jestem chory.

Tak, tak, jak termometr wskazuje na więcej niż 38 oC to go nie tłukę, bo tak sobie główkuję, że jak go stłukę to i tak gorączki z siebie nie wygonię.

Idę zatem czasem do doktora, aby mnie na nogi postawił. Doktor słucha, puka, ogląda – czyli bada i wyraża opinie co to może być i jak z tego mnie wyleczyć. Zanim przepisze receptę zagląda do karty/historii chorób, a czasem dodatkowo pyta mnie o szczegóły, na co chorowałem, aby lekarstwo które mi zamierza przepisać mnie wyleczyło, a nie zaszkodziło. Tak, tak, lekarstwa bywają szkodliwe i to bardzo !

Dlaczego zatem lekarze nauki – ONi, czy inni, nie stosują metod lekarskich i piszą recepty na uzdrowienie nauki a chorób nie badają, ich przebiegu nie monitorują, nie prowadzą karty choroby, podejmowanych prób jej uleczenia ?

Czy ich metoda nie jest raczej metodą znachorską, a nie doktorską ?

(zobacz jednak ]]>http://obywatelenauki.pl/]]> , że reklamują – metody naukowe ?!  )

Fakt, że ta metoda jest uznawana przez demokratyczną większość braci akademickiej, która co prawda ze względu na chroniczny konformizm spędza swój nędzny żywot z podręcznymi strusiówkami, ale na każdą próbę poznania historii swoich chorób reaguje buntem – czego bunt antylustracyjny był najlepszym przykładem. Zatem jak tu takich leczyć po doktorsku skoro karty choroby nie chcą ujawnić ?!

Znachorzy natomiast o historię choroby się nie pytają i na wszelkie choroby zalecają pieniędzy dosypywanie do łoża chorego, a nawet konającego. To ma go uzdrowić, bo diagnoza jest jedna – choruje na brak pieniędzy !

Mimo, że takie znachorskie leczenie choroby nauki polskiej trwa lata, a nawet wieki – nie widać oznak wyzdrowienia. Doktorskich metod leczenia jakoś nikt – a w szczególności komitety rewolucyjne (znachorskie) leczenia nauki – nie chce.

Co prawda tych dosypywanych pieniędzy za wiele nie jest, ale nie ma żadnej pewności, że zwiększenie podaży pieniędzy konającego uzdrowią – może na sam widok banknotów z łoża się podniesienie, wyda okrzyk radości, ale jest niemal pewne, że to tylko takie gwałtowne, ale krótkookresowe polepszenie, poprzedzające zwykle zejście z tego świata.

Ja tam w takie metody leczenia nie wierzę. Mam dowody na to, że wydostanie się spod kurateli zarządzających nauką ( finansami na nie przeznaczonymi) spowodowało przyrost, a nie spadek mojej działalności naukowej. Po prostu zarządzający (zaopatrzeni w finanse ściągane od podatnika) już nie byli w stanie mojej działalności storpedować, ani też na swoje konto zapisać !

Ale na uzdrowienie nauki z tej śmiertelnej choroby (niszczenia lepszych, naukowo aktywnych, przez trzymających kasę), ani ONi, ani inni, żadnego lekarstwa nie postulują – więc niby jaki pożytek nauka/społeczeństwo może mieć z takich ONych ?

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)