Przeterminowana notka albo kieszonkowa pogodynka

Obrazek użytkownika Anonymous
Blog

Kiedy przed tygodniem zasiadłam do klawiatury, aby opisać tę burzę, moja kieszonkowa „stacja pogody” (nabyta drogą kupna po cenie zniżonej kilka lat temu w przydrożnym sklepie sieci Walmart) o 12:30 wskazywała 37,10 Celsjusza. Dziś, to znaczy w sobotę 7 lipca, krótko przed godziną czwartą po południu, termometr wskazywał 42,40 Celsjusza.  Poprzez domowy router urządzenie to odbiera sygnały z satelity i na małym ekraniku LCD wyświetla aktualną miniprognozę dla mojego miejsca zamieszkania.

Od kilku tygodni męczą nas niezwykłe, nawet jak na tę szerokość geograficzną i porę roku, upały – w 25 stanach temperatura oscyluje wokół złowrogiej liczby 1000 Fahrenheita, czyli 37,70 Celsjusza. Jeśli do 1000 F dodamy wilgotność powietrza zbliżającą się do 100%, to mamy stan, który zwykło się określać frazą typical Baltimore weather. Meteorolodzy łączą wskaźnik temperatury i wilgotności powietrza i na tej podstawie określają tzw. heat index, który zwykle przekracza o kilka jednostek temperaturę powietrza. W takie dni powietrze jest tak nasycone wilgocią, że po wyjściu z klimatyzowanego pomieszczenia, okulary natychmiast pokrywaja się mgłą.

Tak było i wtedy, to znaczy w piątkowy wieczór 29 czerwca. Nasza pogodynka sygnalizowała burzę, ale już byliśmy o niej uprzedzeni, bo ten potężny front atmosferyczny grasował od kilku dni po środkowych stanach i niespiesznie zbliżał się do nas. Najważniejszą informacją, której nie wolno było zlekceważyć, było ostrzeżenie o bardzo silnym wietrze – 60 m/h. Po przeliczeniu (60 x 1,6) otrzymujemy 96 km/h, a to z kolei oznacza 10 stopni w skali Beauforta. Podczas tej burzy prędkość wiatru w porywach dochodziła do 80m/h, a więc 128km/h. (Przeliczanie jednostek przypomniało mi zatonięcie promu Heweliusz, wówczas na Bałtyku wiała dwunastka, pamiętam dokładnie tamten sztorm.)

http://pl.wikipedia.org/wiki/Skala_Beauforta
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/19-lat-temu-zatonal-prom-Jan-Heweliusz-n54573.html

Przygotowaliśmy się zatem tak, jak już doświadczenie nas nauczyło: woda w butelkach, latarki, lekarstwa, gotówka, najważniejsze dokumenty pod ręką. Z otoczenia domu usunęliśmy przedmioty, które mogłyby, uniesione wiatrem, wyrządzić szkody. Te przygotowania pozwoliły spokojnie oczekiwać wydarzeń.

Od dziecka boję się burzy. Podobno psy też czują lęk, ale nie moja psica, która od czasu do czasu odszczekiwała się głośniejszym grzmotom. Najbardziej denerwowałam się przygasającym światłem, bo brak prądu oznacza brak klimatyzacji, co przy temperaturze 250 C w nocy oznacza horror. Gwałtowna burza z ulewą nie trwała jednak dłużej niż godzinę.

Poranek wstał upalny. Nam sztorm nie wyrządził żadnej szkody, ale w stanie Maryland pozostawił kilkanaście ofiar śmiertelnych i milionowe straty, porównywalne z wyrządzanymi przez huragany, tłukace się po naszych stronach. Krótki spacer po osiedlu pokazał, że drzewa, których nie pokonał w ubiegłym roku huragan Irene czy w 2003 Isabel, zniszczył wiatr, który przeszedł w nocy.

http://www.examiner.com/article/maryland-governor-declares-state-of-emergency-part-1-the-storm

Zrobiłam kilka zdjęć. To są zdjęcia drzew połamanych przez wichurę, wiatrołomy. Niektóre okaleczenia mogą kojarzyć się z "pancerną brzozą", rzekomo złamaną przez skrzydło samolotu.

 

0
Brak głosów

Komentarze

W Polsce - co być może wiesz - ostatnio także codziennie skwar i burze połączone z gradobiciem. W Warszawie w zeszłym tygodniu przeszło jakieś burzowe straszydło, które na Pradze zaczęło formowac się w trąbę powietrzną. Na szczeście w mieście te burze nie poczyniły większych szkód, ale w innych rejonach Polski wichury zrywały dachy i łamały drzewa, są też podtopienia domów, a grad wielkości kurzych jaj uszkodził wiele samochodów. W zapowiedziach pogody powtarzane są informacje, by usuwać ruchome przedmioty z balkonów i nie ustawiać samochodów pod drzewami.

Od kilku dni siedzę wciaż przy włączonym wentylatorze, bo temperatura dochodziła do +36 st. w cieniu. W miejscu bardziej nasłonecznionym doszła, chyba przedwczoraj, do +47 st, a ja patrzyłam na termometr czy czasem nie pęknie, bo skala sięga w nim tylko do +50 st.
Noce faktycznie są koszmarne, co odczuwa się niestety bardzo, bo u nas klimatyzacja w prywatnych domach wciąż jeszcze jest niezbyt często spotykanym luksusem.

Nie wiem czy Cię pocieszyłam tym opisem :)
W każdym razie cieszę się, że nie daliście się tej burzy!
Twoje zdjęcia oddają jej siłę.

PS. Huraganów u nas na szczęscie brak, ale wichury potrafią czasem być naprawdę potęzne i niszczycielskie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#272981

o tym koszmarnie wielkim gradzie. Grad zwykle towarzyszy trąbie powietrznej. Jedną taką pamiętam z dzieciństwa. One są mniej przewidywalne od huraganów, bo szybciej powstają i szybciej się przemieszczają ,w związku z tym trudniej przed nimi się schować. W mieszkaniu najlepszym miejscem jest piwnica, a jeśli nie ma piwnicy, to wanna w łazience, w ostateczości można wejść pod stół, koniecznie czymś osłonić głowę, może być kołdra czy poduszka. Już raz zdarzyło mi się siedziałam w łazience i nie były to przyjemne chwile. Na szczęście chmury pokręciły się i odleciały, nie chciało im się dotknąć ziemi.

Chciałam zapytać, czy są popularne klimatyzatory, które wmontowuje się w okno? To taka wersja "kieszonkowa" klimatyzacji centralnej, na pewno tańsza.

Vote up!
0
Vote down!
0
#273066

Psiakość! To jak chronienie się przed bombardowaniem :)
Przynajmniej tak mnie uczono w szkole na przedmiocie zwanym przysposobieniem obronnym. Do dziś jednak nie wiem jaką ochronę przed atakiem atomowym miała stanowić gazeta, ktorą kazano przykryć głowę :)

O klimatyzację pewnie powinnaś raczej spytać jakiegoś mężczyznę. Mało znam się na sprawach technicznych.
Jednak wydaje mi się, ze o centralnej klimatyzacji można mówić jedynie w nowoczesnych biurowcach, hotelach i pewnie w nowowybudowanych apartamentowcach. W mniejszych metrażach stosuje się klimatyzatory (skrzynka za oknem przymocowana na stałe, w oknie dziura i doprowadzenie rurą od klimatyzatora - chyba tak to wygląda). Jednak to także jest na razie rozwiązanie przede wszystkim dla różnych biur. Prywatnie ludzie też już je instalują, ale z całą pewnością nie jest to powszechne.

Bywają też klimatyzatory przenośne - wyglądające trochę jak piecyki gazowe do dogrzewania pomieszczeń. Można je przenosić pomiędzy pomieszczeniami, ale też trzeba mieć przygotowane otwory w oknach lub w kratce wentylacyjnej, by podłączyc rurę odprowadzającą ciepłe powietrze na zewnątrz.

Te ostatnie mają ceny mniej więcej jak dobrej klasy duża, markowa lodówka z zamrażarką, ale ich eksploatacja jest nietety dosyc droga i to jest chyba główna bariera.
Energia elektryczna jest u nas już chyba najdroższa w Europie :(

Vote up!
0
Vote down!
0
#273077