Polak wyborca

Obrazek użytkownika Anonymous
Idee

“Najlepszym argumentem przeciwko demokracji

jest pięć minut rozmowy z przeciętnym wyborcą”

Winston Churchill

 

     Wczoraj świętowaliśmy 91. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Dokładniej świętowali ją ci, którym obce jest uczucie starchu przed posądzeniem o nacjonalizm, szowinizm i, o zgrozo, patriotyzm. Dziś dzięki terrorowi PC (Political Correctness) dla wielu, a raczej większości, już samo wypowiadanie słowa “patriotyzm” to skończony obciach. Nie dla wszystkich rzecz jasna. Całe szczęście, że są jeszcze Polacy, którzy choćby poprzez chwilę zadumy potrafią uczcić ten wyjątkowy w naszej historii dzień. Jednak zamiast skrobnąć tekst sensu stricto rocznicowy, postanowiłem podzielić się z Czytelnikami własnymi przemyśleniami w temacie “Polacy a demokracja”. Poniżej prezentuję sześć refleksji, niczym pięć palców zaciśniętych w pięść plus palec wskazujący drugiej ręki człowieka wygrażającego bezkrytycznym apologetom idei demokracji, szczególnie demokracji w polskim wydaniu.

Refleksja 1 – Cień historii

     “Polacy nadają się do demokracji niczym koń kawaleryjski do akrobacji cyrkowej” – te słowa Waldemara Łysiaka są dla wielu rodaków nieznośnie oczywiste. Gdy w 1918 roku odzyskaliśmy niepodleglość nie było żadnych podstaw, na których można było zbudować system demokratyczny. Dlaczego? Ponieważ przez okres polskiej niewoli świat uczył się reguł demokracji, a my siłą rzeczy tej możliwości byliśmy pozbawieni. A jednak w ciągu zaledwie 20 lat udało się zbudować całkiem przyzwoicie funkcjonujące państwo. Mała dygresja: porównanie dwudziestu lat, które minęły od “pokojowej rewolucji” z dwiema dekadami II RP wypada zdecydowanie na niekorzyść tworu zwanego III Rzecząpospolitą. Potem była wojna, w której wyrżnięto (dosłownie!) najbardziej wartościowe jednostki. Takie, które w czasie pokoju decydują o sile danego społeczeństwa. Katyń i Palmiry, przykłady zaplanowanego (przez nadludzi i ludzi radzieckich) ludobójstwa, mającego na celu całkowite wyniszczenie narodu polskiego oraz gehenna okupacyjnej codzienności sprawiły, że zabito polską duszę i Polska przypomina człowieka bez kręgosłupa. Wiotka masa, którą można dowolnie ugniatać. A potem przyszli tu komuniści i dokończyli dzieła, zeszmacając ten naród doszczętnie! Posłuchajcie słów socjalisty utopijnego Saint-Simon, czyli kogoś, kto dla mnie jest, delikatnie mówiąc, szurnięty, ale jego wypowiedź pasuje tu w stu procentach: “Jeśli Francja straciłaby nagle wszystkich swych reprezentantów nauki, przemysłu oraz handlu, bankowości, a także rzemiosła oraz sztuki, to naród francuski zostałby ciałem bez duszy oraz niezwłocznie popadłby w stan wszelkiej zależności na rzecz innego narodu”. Teoretyczne dywagacje Francuza stały się dla Polski koszmarną rzeczywistością. Nikogo samodzielnie myślącego nie trzeba przekonywać, że współczesna elita, zwana pogardliwie “warszawką” i “krakówkiem”, nie zasługuje nawet na miano ćwierćinteligentów. Ci którzy powinni rządzić tym krajem nigdy się nie urodzili, bo ich rodziców zaszlachtowano. Z tego powodu polska scena polityczna wygląda żałośnie, a druga strona barykady – wyborcy – pasuje do niej idealnie jak elementy dzicięcej układanki. “Jaki pan, taki kram”.

Refleksja 2 – Zmienność

     Wahadło wyborcze. To określenie pojawia się względnie często, gdy do głosu dochodzą politolodzy czy dziennikarze i publicyści komentujący wybory. Nie ma nic nadzwyczajnego w zmianie kierunku polityki dokonanej rękami wyborców, a spowodowanej zmianą preferencji wyborczych. Jest to zjawisko stare jak sama demokracja, która jak każda kobieta jest zmienną, więc nikt nie powinien się zżymać, że dotyczy także Polski. Z jedną, ale fundamentalną różnicą: szanowni rodacy przechylają szalę wyborczej wagi w sposób ekstremalny. Na przykład: zwycięska AWS w 1997 roku otrzymała 33% poparcia, by cztery lata później nie wejść do parlamentu – na AWSP głosowało niecałe 6% wyborców. Ale to jeszcze nic. Wyczyn SLD jest pretendentem do wpisu w Księdze Rekordów Guinnessa. W 2001 roku na Sojusz oddano 41% głosów, a po upływie kadencji poparcie czerwońców spadło do… 11%! Trzydziestoprocentowa różnica – to więcej niż zwycięskie PiS uzyskało w 2005 roku… Dlaczego tak się dzieje? Przecież w innych demokracjach, szczególnie anglosaskich, wahania nie są tak wielkie i, co ważniejsze, tak częste. Część odpowiedzi powyżej (Refleksja 1), a część poniżej (Refleksja 2). Ponadto w krajach o ugruntowanej demokracji całe pokolenia, z dziada pradziada, głosują na tą samą partię. Choć polityczna poprawność zatrzęsła mocno tym status quo, w dalszym ciągu jest to powszechna praktyka, a zmiana stanowiska, oddanie głosu na Laburzystów zamiast na Konserwatystów w Wielkiej Brytanii lub przejście z obozu Demokratów do obozu Republikanów w USA, jest wydarzeniem na miarę decyzji o zamążpójściu. W Polsce jest dokładnie na odwrót: osobiście znam ludzi, którzy w jednych wyborach oddali głos na AWS, by w następnych poprzeć SLD! Bez dodatkowego komentarza…

Refleksja 3 – Efekt grabi

     Czy ktoś widział grabie, które grabią od siebie? No właśnie. Tak zachowuje się przeciętny polski wyborca. Ani myśli o takich duperelach jak racja stanu czy interes narodowy. Dla niego najważniejsze jest co dany polityk i jego partia mu da! Dlatego Wałek “dał” każdemu 100 milionów i “przeniósł” naszą ojczyznę do Azji (Japonia), Olek “zbudował” 100.000 mieszkań dla młodych małżeństw, a produkt Public Relations pierwszej kategorii zwany Tuskiem Donaldem “przerobił” Polskę na kraj wyspiarski (sławetny Mit Irlandzki). Tak w Polsce wygrywa się wybory, bo tutejsi wyborcy przypominają pelikana, który “łyka” każdą obiecankę-cacankę. Zróbmy sobie test. Poprośmy Polaków, by dofinansowali jakąś partię polityczną lub agencję pozarządową i sprawdźmy jak zareagują. Nie trzeba być jasnowidzem, żeby się domyśleć jakie padłyby słowa. Ze względu na liczbę przekleństw odnośne odpowiedzi nie nadają się do niniejszej publikacji. A przecież wspomaganie finansowe polityków, partii czy innych podmiotów działających w ramach demokratycznych reguł są w świecie uznawane za coś normalnego! Nie u nas. Tu się wybiera i wymaga. Chcesz posadzić tyłek w sejmowych ławach, to musisz mi coś dać! Albo weźmy inny przykład: zaoferujcie Polakowi stanowisko burmistrza. Powiedzcie jemu (lub jej), że od 8 do 16 będzie pracował jak dotąd, a po godzinach będzie sprawował ten urząd za friko! Słyszycie te wrzaski oburzenia? Widzicie tą wykrzywioną w grymasie gniewu gębę? I znów: nieodpłatne sprawowanie funkcji publicznych w niektórych społeczeństwach obywatelskich (vide USA) jest po prostu normą. “Nie pytaj co twój kraj może zrobić dla ciebie, zapytaj co ty możesz zrobić dla swojego kraju” – słynne słowa JFK pasują tu jak ulał. Dopóki Polacy nie zaczną myśleć w kategoriach wspólnoty, dopóty Polska będzie tygrysem jedynie z nazwy, a de facto słabeuszem, wyleniałym kocurem, z którym nikt poważny liczyć się nie będzie.

Refleksja 4 – Biologia

     Większość ludzi (globalnie) to zwyczajne głupole. I proszę mi tu się nie obrażać. Takie są fakty. Królowa Biologia nie kłamie! Tylko niewielki procent populacji małpoludów ma prawidłowo skonfigurowane klepki. To dlatego Geremek ubolewał, że “Polacy nie dorośli do demokracji”. Cóż, trudno się ze ś.p. towarzyszem Bronisławem nie zgodzić. Z tym że pan profesor zwykł tak mówić za każdym razem, gdy zdechła już Unia Wolności dostawała wyborczego kopa. Swoją drogą to fenomen: “najlepsze ze wszystkich towarzystwo” i “partia ludzi inteligentnych” miała swego czasu niebotyczną klakę w mediach, a jak przychodziło do głosowania, to wynik był żenujący. A Polacy nie dorośli do demokracji z zupełnie innych powodów. Zapytajcie proszę Nowaka, Kowalskiego i Kwiatkowskiego o proregatywy prezydenta, a rozdziawi japę i wyjąka pytanie: “Że co?” Dokładnie tak. Obywatele mojego kraju nie mają bladego pojęcia o funkcjonowaniu swojego państwa oraz nie znają zasad i reguł rządzących polityką. Jeden przykład, dość stary, co nie znaczy, że nieaktualny: według sondażu PBS z 1995 roku Polacy uznali Jacka Kuronia (nieprzejednanego trockistę) i Ryszarda Bugaja (byłego szefa Unii Pracy) za polityków… prawicowych! Co nie przeszkadza dyletantom “dyskutować”, wykazując się przy tym totalną ignorancją, bo…

Refleksja 5 – Ignorancja

     …kto w Polsce nie zna się na polityce?! Gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania. Żeby tylko trzy! A przy tym każdy się upiera, że jego na wierzchu. Szczerze? Nie będę podawał żadnych konkretnych przykładów, bo “koń jaki jest – każdy widzi”. No to króciutko: jak mi się zepsuje samochód, to go oddaję w ręce wykwalifikowanego mechanika, jak mam problemy z komputerem, to zwracam się do informatyka, a jak cieknie mi rura w domu, to dzwonię po hydraulika, itd, itp. Tak bowiem działa zdrowy system gospodarki rynkowej oparty na usługach, a nie polskie piekiełko, gdzie wszyscy znają się na wszystkim, czyli na niczym. Innymi słowy: jak się na czymś nie znam, to nie zabieram głosu! Mam dystans do swej wiedzy i szacunek dla niewiedzy. Tak więc Polaku-wyborco, zamiast się wymądrzać wyłącz telewizor, czytaj i pytaj. Zbuduj własny system wartości i kieruj się nim przy podejmowaniu decycji. A zanim zadecydujesz na kogo głosować pomyśl o konsekwencjach dla ogółu, a nie o swoich partkularnych interesach. Jest to szalenie istotne, ponieważ rzetelna informacja ginie w gąszczu medialnej manipulacji. I pamiętaj o słowach Alberta Camusa, że “zło na świecie płynie niemal zawsze z niewiedzy”. Parafrazując Sokratesa: “Wiedz, że nic nie wiesz”. To żaden wstyd!

Refleksja 6 – Strach

     W literaturze przedmiotu funkcjonuje określenie “elektorat negatywny”. W Polsce zjawisko to, bez cienia przesady, jest kreatorem politycznej rzeczywistości. W praktyce wygląda to tak: poparcie dla Platformy Obywatelskiej wynosi ponad 40%, ale rzeczywistych wyborców PO jest zdecydowanie mniej. Wielką część, może nawet większość, stanowią nie sympatycy tej partii, a przeciwnicy innych ugrupowań (w tym wypadku głównie PiS). W Polsce jest po prostu normą! Sprowadza się to jednego zdania przeciętnego Polaka-wyborcy: “Panie, kochanieńki, toć to są złodzieje, ja wiem, że to są złodzieje, ale tamci to gorsi są przecie, no tak, poważnie żem gadam, i jeszcze państwo policyjne wprowadzą!” Brzmi znajomo? Dla ścisłości: strach jest wykorzystywany w walce politycznej od samego poczatku III RP. Pamiętacie jak Michnik z ferajną straszyli państwem wyznaniowym na miarę Iranu (sic!)? Jak straszono zwykłych Polaków Polakami, którzy popierali lustrację? Że będą wieszać komunistów? Że ulica przejmie rządy? Gdyby te wszystkie “proroctwa” byłyby prawdziwe, to Polska spłynęłaby krwią sto razy. I co? Nic. Jak mnie pamięć nie myli, to w blisko 40 milionowym społeczeństwie znalazł się jeden (słownie: jeden!) starszy pan, który postanowił wziąć odwet na czerwonych i rzucił w Jaruzelskiego cegłówką! Ale strach to potężna siła, więc wszyscy salonowi macherzy będą Polaków straszyć! Nie że by były ku temu podstawy. To zwyczajnie super narzędzie, służące do manipulacji masami…

Konkluzja

     Powyższe refleksje nie stanowią żadnego novum, zdaję sobie z tego sprawę. Podobne treści można znaleźć w wielu publikacjach. Poza tym muszę dodać, że powyższe tezy nie wyczerpują tematu, a moje refleksje przenikają się , wynikają jedna z drugiej i uzupełniają się wzajemnie. I tak na przykład “Zmiennośc”, “Efekt grabi” i “Ignorancja” wynikają z “Cienia historii”, a “Strach” wiąże się nierozerwalnie z “Biologią”. Problem polega na tym, że nikt z tego nie wyciąga wniosków! Wyborcy rządają obietnic, a politycy traktują wyborców jak idiotów i prześcigają się w wymyślaniu coraz to durniejszych przynęt. I tak w kółko… Ale już niedługo. Mam powody przypuszczać (tymczasowo dość iluzoryczne), że w najbliższej przyszłości, za kilka bądź kilkanaście lat, pojawi się ktoś, kto bez strachu o wyborcze procenty powie Polakom: jeżeli chcecie mieć dobrze, to weźcie się do roboty! Uczcie się i pracujcie! Ktoś, kto nie będzie się bał powiedzieć, że masy są głupie i żeby coś dostać, to trzeba najpierw coś dać. Ktoś, kto porwie rodaków do realizacji swojego planu! I mimo że nie da rady przekreślić trafności słów Churchilla, spowoduje ich neutralizację. Czekajcie, Łysiak na wiele lat przed krachem PRL-u nauczał: “Cierpliwości! Trawa z czasem zamienia się w mleko…”

0
Brak głosów

Komentarze

“Cierpliwości! Trawa z czasem zamienia się w mleko…”

A czy zdąży zdąży się zmienić, zanim rozpłyniemy się w europejskiej magmie?

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#36865

Ale widać, że kolega to grabiami wiele nie pracował:)

Najlepszym sposobem ułożenia ziemi równo pod kładzenie darni jest wlaśnie delikatne popychanie grudek grabiami aż się rozpadną. I to też jest metafora na politykę.

Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!

Vote up!
0
Vote down!
0

Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!

#36866

Człowiek jednak uczy się przez całe życie... Nie miałem pojęcia o takim sposobie używania grabi. I faktycznie nie za wiele nimi machałem, choć praca fizyczna nie jest mi zupełnie obca.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36874

opisane zostały przyczyny i skutki. czegoś brakuje - bo napisanie, że nikt nie wyciąga wniosków i zapowiedź przyjścia męża opatrznościowego, to - imho - nie konkluzja.
liczę na dalszy ciąg wywodu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36870

... skomentuję zatem tak: bardzo mało osób, które znam, wogóle rozumie pojęcie demokracji. Równie mało osób rozumie pojęcie systemu. Otóż w dużym skrócie, demokracja to taki śmieszny system organizacji społeczeństwa, który zamienia za pomocą kilku prostych zasad, skłębiony tłum przerażonych debili, jakimi jest każda ludzka społeczność, w miażdżąco skuteczną, samosterującą i samokontrolującą organizację, której nie są w stanie sprostać żadne inne "światłe" formy organizacji społecznej, takie jak dyktatury itepe.

Problem tylko w tym, że prawdziwych demokracji w świecie jest bardzo mało. Niedoścignionym przykładem jest USA, nieco w tyle Wielka Brytania, potem długo długo nic i jeszcze w ogonie Francja. Gdzie indziej demokracja jest już tak wypaczona, że ciężko ją demokracją naprawdę nazywać.

Niestety zupełnie się z tezami artykułu nie zgadzam. To nie społeczeństwo jest głupie, otępiałe, zdebilałe, łatwowierne, naiwne, pozbawione kręgosłupa. To można powiedzieć - odwracając dowcipnie tą pokrętną argumentację - o autorze artykułu, skoro jest członkiem opisywanego społeczeństwa. Ja żyję w innym społeczeństwie. Ludzi mądrych i dobrych. Bo każdy taki jest i tacy jesteśmy my, Polacy, twórcy I i II Rzeczpospolitej - państw zorganizowanych niemal idealnie (I RP to prawdopodobnie przykład najlepszej organizacji państwowej swojej epoki). Ale wsadzonych w nieracjonalny i skrzywiony system III RP. A system zawsze można naprawić. Ludzi wymieniać nie radzę, bo nie ma na kogo.

Vote up!
0
Vote down!
0
#36884

Nie tylko ręce - kopara.

"Niedościgniony przykłąd"- end Francuzik "w ogonie ".
Jużci diagnoza naszego społeczeństwa -"Ludzi mądrych"

Kolejny zaklinacz deszczu - obrodziło latoś szamanami

Vote up!
0
Vote down!
0
#36886

Wszystko się zgadza. Problem w tym, że praktycznie żadna ze "świtłych grup" lub żaden ze "światłych ludzi" nawet nie próbował ubrudzić sobie rąk czy dostać kłonicą po grzebiecie przekonując do własnych racji tam gdzie to się najbardziej liczy. Na samym dole. Przecież o wiele łatwiej jest usiąść w studiu i opowiadać jak to..., i co to....., bo jak my....., itd, itp. Wystarczy popatrzeć na fenomen Samoobrony czy niezatapialność PSL, aby zrozumieć jak ważny jest kontakt OSOBISTY ! polityka z wyborcami na dole. Nie poprzez ekranik, bilbord czy salę wypełniną zwolennikami.

A teraz o dygresji. Temat do przemyślenia.

Mała dygresja: porównanie dwudziestu lat, które minęły od “pokojowej rewolucji” z dwiema dekadami II RP wypada zdecydowanie na niekorzyść tworu zwanego III Rzecząpospolitą.

Czy II RP wyglądałaby tak samo, zarówno od strony gospodarczej jak i wychowania nowego pokolenia, gdyby nie zamach majowy? Nie sądzę! Gdyby nie wyprzedzający zamach majowy Piłsudskiego , byłby zamach................... w wykonaniu endecji i sił związanych z nią!

Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Wszyscy w miarę logicznie rozumujący Polacy, nieważne czy to "agenci niemieccy, Piłsudski" czy to "agenci rosyjscy, Dmowski" zdawali sobie sprawę z tego, że dalsze rządy sejmowej dupokracji prowadzą w prostej linii do utraty wszystkiego. Państwowości, wolności i co tam jeszcze. Wyobraźmy sobie patetycznie, że sytuacja jak obecnie zdarzyła się w latach 1918-19..... No właśnie ile czasu trwałoby rozpieprzanie Rzeczpospolitej? Gwarantuję, że napewno o wiele krócej. 

Nie odniosłem się do reszty wpisu, ponieważ opisany jest stan faktyczny.

pzdr

________________________________________________

"Strzeżcie się Wilki, strzeżcie się przynęty..."

Vote up!
0
Vote down!
0

"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."

#37124

sytuacja jest łudząco podobna. można by powiedzieć, że identyczna, ale nie ma Naczelnika. Piłsudski zamachem majowym stanął w obronie Państwa zarówno przeciw socjalistom jak i endekom, a został poparty przez obóz konserwatywny. że potem nie wszystko szło po ich myśli, to już inna rzecz.

szkoda, że nie ma wodza, który zrobiłby w naszym kraju porządek.

Vote up!
0
Vote down!
0
#37138