Nonkonformizm w literaturze politycznej Waldemara Łysiaka (1)

Obrazek użytkownika Anonymous
Idee

     W “Potędze Nieistniejącego Salonu” opisałem problemy tyczące pisania przeze mnie pracy magisterskiej. Tekst ten ukazał się w różnych miejscach w internecie. Od tamtej pory kilku Czytelników wyraziło chęć zapoznania się z treścią mojej “magisterki”. Podobne prośby otrzymywałem już wcześniej, więc po zaciętych bojach z moim drugim “ja” postanowiłem owe życzenie spełnić. Nie sądzę jednak, by publikowanie całości było dobrym pomysłem. Część rozważań jest zwyczajnie nudna, a przynudzanie jest największym grzechem publicysty. Dlatego zadecydowałem, że opublikuję tylko fragmenty przybliżacjące postać Waldemara Łysiaka. Dzięki temu Czytelnicy będą mogli poznać bliżej sylwetkę i twórczość tego pisarza, a także dowiedzieć się więcej o mojej skromnej osobie. Dodatkowo muszę stwierdzić, że forma pracy jest daleka od mojego ideału, lecz jakiekolwiek korekty uważam za nieuzasadnione. Ponadto, czego nie mam zamiaru ukrywać, publikowanie mojej pracy magisterskiej w odcinkach rozwiązuje problem przedświątecznej krzątaniny i skutecznie minimalizuje napięcia na linii mąż-żona -  metodą copy-paste oszczędzam czas i zdrowie! Oto dość obszerne fragmenty rozdziału pierwszego. Następne odcinki będą dużo krótsze. Zapraszam do lektury!

 

  „W polskiej tradycji uważa się, że jeżeli naród nie może mówić własnym głosem, Bóg zsyła mu pisarza.” Józef Dudkiewicz

 

  1.1 Życie i twórczość W. Łysiaka   1.1.1 Wprowadzenie

     „Intelektualne uzależnienie względem tego człowieka jest jedyną dopuszczalną, godną usankcjonowania formą niewolnictwa”[1]. Taką opinie wyraził pan Andreas Glasneck  z Russelsheim w Niemczech. Zdań w podobnym tonie mogę przytoczyć tysiące, lecz nie to jest moim celem. Tym bardziej, że ocen przeciwstawnych też jest niemało. A. Michnik nazwał Łysiaka „trzeciorzędnym grafomanem”[2], a L. Stomma „ćwierćinteligencikiem”[3].  Kim jest Waldemar Łysiak? Przede wszystkim jest pisarzem. Pisarzem, którego książka jedyny raz w dziejach PRL-u została oprotestowana oficjalną notą przez ambasadę ZSRR w Warszawie[4]. Jest także autorem ostatniej książki, która została ocenzurowana przez władzę komunistycznej Polski[5]. Powyższe przykłady są swoistą ciekawostką, z której wynika, bez cienia przesady, że Łysiak jest postacią historyczną. Ponadto jest architektem, konserwatorem zabytków, historykiem sztuki, znawcą i wielbicielem malarstwa oraz bibliofilem. Sam o sobie mówi skromnie: „Jestem polowym żołdakiem Chrystusowego legionu”[6]. Jednak szczegółowa odpowiedź nie jest łatwa, a jakakolwiek by nie była można się spodziewać przyklejenia jej łatki „kontrowersyjności”. Ostatni wyraz celowo wziąłem w cudzysłów, gdyż sam Łysiak tak czyni, protestując przeciwko nadinterpretacji jego rzeczywistego znaczenia. „Ten paraepitetowy termin służy ‘ustawianiu ludzi dla ‘Salonu’ nieprzyjemnych, niegrzecznych, niezblatowanych, nie potrafiących zachować się salonowo, czyli ‘comme il faut’. Mówi się: ‘człowiek kontrowersyjny’, krzywiąc usta lub dając wzrokiem do zrozumienia, że to typ nieprzyjemny, ‘osobnik’ nie zaś osoba, ktoś raczej odpychający niż sympatyczny, półcham”[7]. Weredyzm, czyli „mówienie prawdy bez względu na konsekwencje”[8], jako przeciwstawianie się kontrowersyjności, jest swoistym credo życiowym autora. Pisanie o życiu i twórczości pisarza, który dzięki swoim książkom i swojej postawie budzi tak biegunowo zróżnicowane oceny, od bałwochwalczego uwielbienia do wrogości, czy wręcz nienawiści, jest z natury rzeczy trudne. Owa trudność jednak, gdy się ją już pokona, pozwala przedstawić w sposób obiektywny postać tego popularnego pisarza-nonkonformisty.

     W tomie piątym publicystyki Łysiaka znajduje się wywiad-rzeka z pisarzem podzielony na dwie części: „Wilk” i „Kuglarz”[9]. Pierwsza z nich traktuje o życiu prywatnym autora, druga zaś tyczy jego twórczości. W swojej pracy pragnę dokonać takiego samego rozróżnienia dla przedstawienia sylwetki Łysiaka. Z jednej strony taki podział jest sztuczny, gdyż nie jest możliwa ocena działalności pisarskiej w oderwaniu od analizy życia prywatnego. Są to dwa zbiory, które mają bardzo dużą część wspólną, wzajemnie się przenikają i uzupełniają. Z drugiej natomiast powoduje przejrzystość i stwarza komfortową sytuację dla badań naukowych pod kątem tematu pracy. Niniejszym to czynię.

  1.1.2 Curriculum vitae, czyli Łysiak prywatny

     Waldemar Wojciech Konrad  Łysiak urodził się 8. marca 1944 roku w Warszawie. Jego ojciec Stanisław Andrzej pochodził z Galicji, a matka Wiktoria (z domu Kowalewska) z Wielkopolski. Ma młodszego brata Henryka. Jest ojcem trójki dzieci: córki Anny oraz synów Tomasza i Jędrzeja. O swojej rodzinie mówi tak: „Moi przodkowie walczyli w wojnach napoleońskich, w powstaniach, emigrowali z przyczyn politycznych (…). Familianci mojej Mamy (Kowalewscy i Różańscy) to także patrioci-wojownicy od przynajmniej dwustu lat (…)”[10]. Także ojciec Łysiaka, pan Stanisław, walczył o niepodległą Polskę.  W Powstaniu Warszawskim pełnił służbę u majora Kozakiewicza, szefa żandarmerii powstańczej. Po upadku Powstania znalazł się w alianckich oddziałach pomocniczych. Wrócił do kraju po zakończeniu działań wojennych i od razu trafił do ubeckiego lochu. „’Stary’ zmarł (w 1974 roku – przyp. A.W.) na dość częstą w tamtych czasach chorobę – na rozliczne wewnętrzne skutki ‘śledztwa’, które zafundowała mu Bezpieka”[11] – wspomina Łysiak. Jeżeli do tego doda się jeszcze śmierć dwóch starszych sióstr podczas Powstania Warszawskiego, to w takim świetle jasno widać, że z jednej strony wielopokoleniowa tradycja rodzinna przekazywana „z dziada pradziada”, a z drugiej traumatyczne przeżycia autora ukształtowały taki, a nie inny światopogląd.

     Od lat młodzieńczych Łysiak przejawiał zainteresowanie historią. W roku 1957 wziął udział w konkursie dla dzieci zorganizowanym przez „pierwszą peerelowską gazetkę-komiks  ,Przygoda’”[12] i wygrał go. Jako nagrodę dostał radio marki „Pionier”. W związku z tym po raz pierwszy drukiem ukazało się jego nazwisko, ale zwycięskiej pracy nie opublikowano. Dlaczego? Oddajmy głos samemu zainteresowanemu: „Nie przeszła. W redakcji niczego nie zauważono, Lepszy (cenzor – przyp. A.W.) miał oko bystrzejsze. Z narysowanego przeze mnie kłębowiska ciał w grunwaldzkim starciu wyłowił maleńkie sierpy i młoty na ubiorach zuchów formujących hufce smoleńskie, a jak już to zrobił, to jeszcze głębiej wetknął nos i odkrył, że hufce strzelają w plechy polskiemu rycerstwu, dał więc kopa całej pracy. Ale radio było już w domu i nawet grało!”[13]. Trzynaście lat i pierwsze starcie z cenzurą! Przez następne kilkadziesiąt lat, do roku 1990 włącznie, tych starć było co nie miara.

     W tym samym roku Łysiak zadebiutował jako pospolity „bandzior”. Razem z kolegą w dniu rocznicy Wielkiej Proletariackiej Rewolucji przemycił do szkoły dwa worki klisz filmowych. Po umieszczeniu ich w skrzyni gimnastycznej stojącej na jednym z korytarzy… podpalili je. Znów Łysiak: „Dla speców dalszy ciąg jest już prosty jak ‘Ojcze nasz’, przy takiej kliszy świeca dymna to był mały kopciuszek: panika, ewakuacja, czarne kłęby dymu ze wszystkich okien spowiły kilka ulic. Pod szkołę zajechało parę samochodów strażackich, a pod dom moich Rodziców jeden osobowy”[14]. Skoro jestem przy wątku „kryminalnym”  w życiorysie pisarza, to należy opisać kilka innych zdarzeń, w wyniku których wszedł on w konflikt z prawem. Łamię tym samym chronologię wydarzeń, ale nie o nią tu idzie.

     W roku 1975 został aresztowany w Moskwie przez KGB jako „agent znanego faszysty, niejakiego Bonapartego”[15]. To oczywiście żart. Niemniej Łysiak spędził kilka godzin w budynku przy ulicy Feliksa Dzierżyńskiego, w którym swoją siedzibę miała radziecka bezpieka. Trafił tam, gdyż robił zdjęciatego budynku zapomniawszy, „że o ulicy rodaka mówi się to samo, co w Warszawie o ulicy Rakowieckiej: iż jest to najdłuższa z ulic, bo ze spacerów po niej nie wraca się bardzo długo”[16]. Interesując się epoką napoleońską chciał uwiecznić gmach, który jako jeden z nielicznych ocalał z pożaru Moskwy w 1812 roku, w trakcie wojny francusko-rosyjskiej. Po wyjaśnieniu nieporozumienia dostał pozwolenie dalszego fotografowania. Jedna z tych fotek została opublikowana trzy lata później w „Cesarskim pokerze”.

     Kolejny raz Łysiaka aresztowano w Stanach Zjednoczonych. W roku 1977 razem ze swoim przyjacielem Jarosławem Chlebowskim został zatrzymany w miejscowości Dublin, w stanie Georgia, za „speeding” (przekroczenie  dozwolonej prędkości) oraz niewłaściwe zachowanie wobec funkcjonariusza drogówki. Całe zamieszanie spowodowane było pośpiechem. Panowie spieszyli się na pogrzeb Elvisa Presleya, którego Łysiak jest fanem. Na szczęście okazało się, że szeryf  Bussel był także wielbicielem talentu Presleya i pozwolił obu panom kontynuować podróż do Memphis[17]. Tę i wiele innych przygód ze swoich wojaży po USA opisał Łysiak w „Asfaltowym Saloonie”[18].

     Ostatni znany oficjalnie przypadek, kiedy pisarz wszedł w konflikt z prawem miał miejsce w Bombaju. Tamtejsi strażnicy lotniska udaremnili wejście Łysiaka na pokład samolotu z bronią, którą był nóż używany przez komandosów azjatyckich, tzw. „rat” – szczur. Łysiak wspomina: „Miałem go w rękawie i był otwarty, więc gdy zabrzęczała elektroniczna bramka i gdy mi go wyjęto – uznano mnie za terrorystę, skuto kajdankami i wyprowadzono z lotniska na oczach gawiedzi, wśród której nie brakowało Polaków”[19]. Wszystko to było konsekwencją pewnej znajomości. Otóż autor parę dni przed tym zdarzeniem poznał warszawską lekarkę. Ta lekarka miała nieszczęście zadać się z członkiem bombajskiej mafii, który ukradł jej pieniądze. Łysiak grożąc szefowi gangu wspomnianym już nożem odzyskał te pieniądze, gdyż głęboko wierzy w naukę Wieniawy-Długoszowskiego, „że za wszelką cenę należy osuszać łzy dam”[20]. Od tej chwili nie rozstawał się z nożem, ponieważ tamten złożył mu obietnicę, że nie wyjedzie z Bombaju żywy. Stąd to zamieszanie na lotnisku. Po trwającym kilka chwil przesłuchaniu, odwieziono pisarza policyjnym radiowozem na pas startowy i pozwolono wrócić do kraju.

     Powyższe fakty z prawdziwą przestępczością mają oczywiście tyle wspólnego, co propagowana przez Łysiaka lustracja i dekomunizacja z nienawiścią, czy zemstą. Nie są to działania stricte kryminalne. Opisywanie ich nie miało na celu tylko i wyłącznie prezentowania ciekawostek. Każde z tych wydarzeń bardzo wiele mówi o autorze. Wszystko to wpisuje się w jego postawę życiową, przemyślenia i poglądy na świat. Podpalenie klisz filmowych mówi nam, że jest antykomunistą, aresztowanie w Moskwie, że jego bożyszczem jest Napoleon I Bonaparte, szaleńczy wyścig z czasem po bezdrożach Stanów Zjednoczonych, że jest miłośnikiem Presleya, a zdarzenie w Bombaju, że potrafi stanąć w obronie skrzywdzonych. Najlepiej podsumowuje to jedna z dwu ulubionych sentencji pisarza, autorstwa Voltaire’a: „Człowiek wolny idzie do nieba taką drogą, jaka mu się podoba”[21].

     Czas najwyższy przejść do rzeczy zasadniczych w życiorysie Łysiaka, zaczynając od wykształcenia. W książkach na jego temat, a także we własnych publikacjach ciężko znaleźć konkretne daty dotyczące przebiegu nauki. Wiadomo, że ukończył Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Prusa w Warszawie[22]. W roku 1962 pierwszy raz podszedł do egzaminów wstępnych na Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej, których nie zdał. Warto w tym miejscu nadmienić, że ojciec pana Waldemara miał na tej uczelni dwóch zaprzyjaźnionych naukowców, ale „nie kiwnął palcem, nawet nie pomyślał, by ich obrażać (…) staraniem o protekcje”[23]. Jest to istotny fakt w życiu Łysiaka, pokazuje bowiem jak dalece brzydzi się on wszelaką nieuczciwością. Przecież tajemnicą Poliszynela są sytuacje, w których na studia dostają się (również we współczesnej Polsce) protegowani różnej maści prominentów. Z jego pamiętnika „Lepszy” dowiadujemy się, iż w roku 1966 biorąc udział w konkursie na najlepszą biografię Franka Lloyda Wrighta (amerykańskiego architekta – przyp. A.W.) był na czwartym roku studiów, tak więc, przy założeniu ciągłości w nauce, zacząć je musiał w 1963.

     Kończąc studia uzyskał dyplom z konserwacji i adaptacji zabytku fortyfikacyjnego. Jego promotorem był „najwybitniejszy polski specjalista doby powojennej, profesor Jan Zachwatowicz[24]. „Po ukończeniu studiów na Politechnice wyjechałem studiować drugi raz, do krainy języka w którym najlepiej brzmią opery”[25] – taka wzmianka znajduje się we wspomnieniach pisarza, bez wyszczególnienia który to był rok. Skądinąd wiemy, że był to rok 1970, kiedy to Łysiak rozpoczął dwuletnie studia na Wydziale Architektury Uniwersytetu Rzymskiego, na kierunku historia sztuki[26]. Będąc we Włoszech zdobył także dyplom UNESCO-wskiego Międzynarodowego Centrum Studiów nad Ochroną i Konserwacją Zabytków w Rzymie. Ponownie Łysiak: „Nim opuściłem Włochy, przekabaciłem się z żaka w belfra (kilka wykładów na uniwerku rzymskim, o polskiej kulturze, sztuce i substancji zabytkowej), co tak weszło mi w krew, że po powrocie na łono ojczyzny zbelfrzyłem się do imentu”[27].  Tak więc po zakończeniu kształcenia własnego, rozpoczął kształcenie innych.

     Ostatnie zdanie powyższego akapitu nie do końca jest prawdziwe, bowiem kształcenie własne Łysiak zakończył w 1977 roku broniąc doktorat, „na temat doktryny fortyfikacyjnej Bonapartego”[28].  Był pierwszym w Polsce i na świecie, który to uczynił, wypełniając tym samym lukę historiograficzną dotyczącą doby empiru i fortyfikacji jako takiej. Przy tworzeniu tej pracy dokonał iście katorżniczego wyczynu. Mianowicie: cała doktryna fortyfikacyjna Napoleona znajduje się w jego epistolografii. Ta z kolei zawarta jest w 60. tomach, a każdy z nich liczy sobie średnio pięćset stron. Łysiak na potrzeby swego doktoratu przestudiował i przeanalizował to wszystko. Przeczytał ponad trzydzieści tysięcy stronnic w języku francuskim! Z wydarzeniem egzaminu doktoranckiego wiąże się ściśle zamieszanie, wywołane przez pisarza, dotyczące jego ubioru, w którym przyszedł na obronę doktoratu. Dżinsy, pepegi i wojskowa koszulka z pagonami, zamiast garnituru i krawata dały pretekst jednemu z docentów do odrzucenia doktoratu. Łysiak tak to opisuje: „Gdy losy się ważyły, zabrała głos Pani profesor Adamczewska-Wejchert. Jej wypowiedź składała się z siedemnastu wyrazów: Panie docencie, czy poza tymi pepegami i dżinsami ma pan jeszcze jakiś inny naukowy argument przeciw rozprawie? Odpowiedzią była cisza”[29]. Łysiakowi przyznano stopień naukowy doktora.

     Dnia 16. października 1972 roku Waldemar Łysiak został zatrudniony w Instytucie Podstaw Rozwoju Architektury Politechniki Warszawskiej. „Przez kilka pierwszych lat pracowałem na uczelni jako ‘starszy asystent-specjalista’, prowadząc zajęcia (…) z Historii Architektury oraz z Konserwacji Zabytków (…)”[30] – wspomina pisarz. Od początku swojej kariery dydaktycznej pomagał doc. Wilińskiemu prowadzić Historię Kultury i Cywilizacji. W latach 1977-79 został dodatkowo zatrudniony na stanowisku adiunkta na Wydziale Elektroniki PW, prowadząc dla studentów piątego roku Historię Kultury i Sztuki. Kiedy w roku 1979 schorowany doc. Wiliński  odszedł z uczelni, Łysiak rozpoczął samodzielne prowadzenie Historii Kultury i Cywilizacji, rezygnując z pracy na Wydziale Elektroniki. W tym samym roku mianowano go wykładowcą w Studium Podyplomowym Konserwacji Zabytków PW[31]. Jako szef katedry Historii Kultury i Cywilizacji pełnił swe obowiązki do roku 1992, kiedy to został zwolniony z pracy.

     W czasie kariery dydaktycznej trzykrotnie próbowano Łysiaka usunąć z uczelni z powodów politycznych. Za trzecim razem skutecznie. Fakt, że stało się to w III Rzeczypospolitej jest swoistym paradoksem. O swojej funkcji wykładowcy mówi tak: „(…) w ludowej ojczyźnie każdy z akademickich belfrów był ‘pociągiem pod specjalnym nadzorem’(…), wiedziałem, że (…) mam przestrzegać rozkładu i kierunku jazdy na jedynie słusznej linii kolejowej”[32]. Problemy Łysiaka z władzami uczelni można podzielić na dwie kategorie: wykłady oraz walka pisarza z „lewymi” zaliczeniami i egzaminacyjnymi aferami. Wspomnienie dotyczące wykładów: „(…) gdy przy omawianiu imperium rzymskiego analizujesz socjotechnikę kaligulizmu (prawo retroaktywne, procesy teatralne, kult jednostki, tortury etc.) i zapewniasz, że upadek owego imperium budzi nadzieję, bo dowodzi, że wiecznych imperiów nie ma – to studenci (…) źle kojarzą, myląc czasy przeszłe dokonane z czasem teraźniejszym”[33]. Z powodu głoszenia podobnych treści był Łysiak niejednokrotnie upominany. Dwukrotnie grożono mu dymisją. Studenci dwukrotnie ostro protestowali (za pierwszym razem organizując strajk[34]), więc władze chcąc uniknąć rozgłosu odstąpiły od swoich zamierzeń. Jeżeli chodzi o afery związane z zaliczeniami i egzaminami wstępnymi na Wydział Architektury PW, to ich opisywanie nie ma sensu. Z punktu widzenia tematu niniejszej pracy o wiele ważniejszy jest aspekt samego sprzeciwu Łysiaka wobec takich praktyk jak zaliczanie za pieniądze, czy wydawanie dyplomów uczelni bez wcześniejszego zdania egzaminu z przedmiotu, który był przez niego wykładany[35].

     Waldemar Łysiak odszedł z Politechniki Warszawskiej w atmosferze skandalu. Oficjalna przyczyna zwolnienia brzmiała: „z przyczyn ekonomicznych”[36]. Oddajmy głos zainteresowanemu: „Dokładnie tak. Owa trzywyrazowa formułka widnieje na bumadze usuwającej mnie z uczelni, jako jedyny powód. Będąc wykładowcą i szefem katedry, brałem pensję starczającą na papierosy, ale budżet uczelni tego nie wytrzymał”[37]. Przeciwko jego zwolnieniu protestowali studenci, ale także „partie prawicowe, stowarzyszenia patriotyczne, grupa oficerów- antykomunistów ‘Viritim’ (…)”[38]. Czy to wydarzenie miało swój podtekst polityczny? Niewątpliwie udowodnienie takiej tezy jest trudne. Niemniej pewne fakty, ułożywszy je w logiczną całość, dają asumpt do takich stwierdzeń. Mianowicie: parę miesięcy przed relegowaniem Łysiaka z PW ukazała się jego powieść „Najlepszy”. Książka traktuje o współczesnej Polsce i ludziach nią rządzących. Recenzje zamieszczane we „Wprost” i „Polityce” nie pozostawiały złudzeń. Stefan Bratkowski nazwał Łysiaka „chorym od nienawiści”[39], a samą książkę określił mianem: „psychopatologia i fekalia”[40]. Łysiak krytykując układ okrągłostołowy wystawił mierną ocenę krytykom lustracji. Jednakże rzeczona książka w sposób marginalny zajmuje się osobami z kręgu władzy. Ziemkiewicz: „Żadna wydana w Polsce książka nie spotkała się w minionym roku (1992 – przyp. A.W.) z tak zmasowanym atakiem recenzentów jak „Najlepszy” Waldemara Łysiaka. Żadnej też nie potraktowano równie pretekstowo, pod pozorem oceny dzieła rozprawiając się z jego autorem”[41]. W recenzjach tych nie znajdują się oceny stricte literackie, a jedynie oceny osoby pisarza. Oczywiście na pierwszy rzut oka widać, że afera z „Najlepszym” nie ma nic wspólnego z akademicką dymisją Łysiaka. Jednak jeśli się do tego doda, że mniej więcej w tym samym czasie rektor PW wydał „polecenie niewpuszczenia zwolenników Jana Olszewskiego do auli politechniki, mimo iż za jej wynajęcie wniesiono już wcześniej ustaloną opłatę”[42], to można sądzić, że  „coś jest na rzeczy”. Publicysta Z. Lipiński z „Dziennika Katolickiego SŁOWO” uważa, że o zwolnieniu „zadecydowały dwie książki Łysiaka – ‘Lepszy’ i zwłaszcza ‘Najlepszy’, w których autor nie zostawił suchej nitki na lewicy solidarnościowej, a szczególnie na jej guru, Adamie Michniku (…)”[43]. Jaka jest prawda, trudno dociec. Są tylko domniemania bez dowodów rzeczowych. Na koniec tego wątku należy dodać, iż parę miesięcy po zwolnieniu z pracy, studenci wszystkich warszawskich uczelni wyższych przyznali Łysiakowi tytuł „Człowieka roku”, za „szczególne zasługi dla środowiska akademickiego” i za „bezkompromisową postawę akademickiego nauczyciela”[44].

     Do pełnego obrazu osoby Waldemara Łysiaka należy przeanalizować jego wyuczone zawody. Przypomnijmy, że pisarz ukończywszy Politechnikę Warszawską został architektem. Jednak jako architekt nie przepracował ani minuty. „Nie byłem zainteresowany wznoszeniem bud dla ludzików niczym dla psów (…)”[45] – wspomina na kartach swojego pamiętnika. Owe budy w swoich felietonach nazywał „kwadratowymi pomidorami”, „koszarami osiedlowymi”, a raz (i tylko raz) „psimi budami”[46]. Niemniej porzucenie myśli  o rozpoczęciu pracy architekta nie spowodowało braku zainteresowania tym tematem. W latach siedemdziesiątych spod jego pióra wyszło około stu prac dotyczących architektury. Współpracował z  fachowym pismem „Architektura”, a także z innymi tytułami, które udostępniały mu swoje łamy. Wśród nich znalazły się: „Kultura”, „Stolica”, „Myśl Społeczna”, „Kontynenty”, „Perspektywy” i „Życie i Myśli”. Bartosz Emchowicz w swojej książce poświęconej Łysiakowi konstatuje: „Autor pisał tam o ludziach architektury, o ciekawych obiektach architektonicznych, o szczególnych miastach i problemach urbanistyki, o ciekawostkach architektonicznych i wreszcie o architekturze futorologicznej”[47]. Niejednokrotnie w swoich artykułach Łysiak podejmował próbę oceny architektury w naszym kraju.  Znając już argumenty przeciw podejmowaniu aktywności w tym zawodzie, nietrudno zgadnąć, że te oceny były negatywne. Jego felietony charakteryzowała ostra krytyka wszystkich wad tej dziedziny w Polsce: systemu osiedlowego, budownictwa wielkiej płyty, estetyki, prawa dotyczącego architektury oraz stosunki wzajemne między inwestorem, projektantem i wykonawcą[48].

     Z kolei jako posiadacz dyplomu Międzynarodowego Centrum Studiów nad Ochroną i Konserwacją Zabytków UNESCO, Łysiak jest konserwatorem zabytków. Na tym polu ma pewne osiągnięcia. Będąc jeszcze we Włoszech, w ramach praktyk, samodzielnie dokonał badania murów fortyfikacyjnych Capui oraz wykonał (również samodzielnie) projekt ich rewaloryzacji. Po powrocie do kraju „szczególnie interesował się Łysiak zabytkami architektury obronnej – konserwował i badał (przez kilka letnich sezonów) ruinę sławnego ‘orlego gniazda’, zamku w Ogrodzieńcu, prowadził badania historyczno-architektoniczne murów obronnych Radomia (…)”[49]. Podobną pracę wykonał w Cieszynie i Sieradzu. Najważniejszym osiągnięciem Łysiaka w zakresie ochrony i konserwacji zabytków jest tłumaczona na pięć języków „Propozycja nowej wersji Karty Weneckiej”, którą to pracę napisał wspólnie z A. Gruszeckim. „Stała się ona głośna w międzynarodowym środowisku konserwatorskim (…) ze względu na ścisłe uporządkowanie spraw terminologicznych i definicyjnych oraz naukowe rozwiązanie problemów urbanistycznych, których Karta Wenecka nie zawiera”[50]. Jako konserwator zabytków Łysiak był często zapraszany na konferencje naukowe tyczące tej materii. Jednak po roku 1975, kiedy na Ogólnopolskiej Sesji Naukowej, podsumowującej Międzynarodowy Rok Ochrony Zabytków, wygłosił ostry w sformułowaniach referat (obwiniający ówczesne władze „o barbarzyńską politykę wobec polskiej spuścizny architektonicznej”[51]), nigdy więcej nie zaproponowano mu udziału w podobnej imprezie.

     Kończąc przybliżanie sylwetki Waldemara Łysiaka, trzeba napisać słowo o jego pasjach. Otóż pisarz jest znanym bibliofilem. W jego zbiorze domowym, między wieloma innymi pozycjami, znajduje się jedyny ocalały pierwodruk  „Trenów” Jana Kochanowskiego. Wojciech Kochlewski: „Niewiele rzeczy jest w stanie rzucić mnie na kolana, ale widok biblioteki Łysiaka był dla mnie przeżyciem”[52]. Szczegółowy opis kolekcji pisarza znajduje się w dwu jego książkach: w „Wyspie zaginionych skarbów”[53] oraz w „Empireum”[54]. Ponadto autor jest wielbicielem malarstwa i posiadaczem sporego zbioru obrazów, zarówno polskich i zagranicznych mistrzów.

cdn.

 

[1] B. Emchowicz, Waldemar Łysiak w oczach: czytelników, recenzentów, „wrogów”, krytyków…, s. 20.

[2] W. Łysiak, Old- Man – Łysiak na łamach 5, Chicago-Warszawa 1997, s. 216.

[3] W. Łysiak, Wilk i kuglarz – Łysiak na łamach 4, Warszawa 1995, s. 87.

[4] Rzecz tyczy powieści “Cesarski poker”, Warszawa 1978.

[5] Mowa o powieści „Dobry”, Warszawa 1990.

[6] W. Łysiak, Old-Fashion Man…, s. 26.

[7] W Łysiak, Rzeczpospolita kłamców – Salon, Warszawa 2004, s. 281.

[8] Słownik Wyrazów Obcych PWN, red. J. Tokarski, Warszawa 1980.

[9] W. Łysiak, Wilk i kuglarz – Łysiak na łamach 4”, Warszawa 1995.

[10] tamże, s. 216-217.

[11] W. Łysiak, Piórem i mieczem – Łysiak na łamach 6, Chicago-Warszawa 2001, s. 288-289.

[12] W. Łysiak, Lepszy, Warszawa 1990, s.97.

[13] tamże, s.97.

[14] tamże, s.19.

[15] tamże, s.16.

[16] tamże, s.16.

[17] W. Łysiak, Lepszy…, s. 15.

[18] W. Łysiak, Asfaltowy saloon, Warszawa 1980.

[19] W. Łysiak, Lepszy…, s. 15.

[20] tamże, s.15.

[21] B. Emchowicz, Pisarstwo białego kuglarza, czyli ABC Waldemara Łysiaka, Warszawa-Chicago 2002, s. 21.

[22] tamże, s.19.

[23] W. Łysiak, Piórem i mieczem…, s. 238.

[24] W. Łysiak, Łysiak na łamach, Warszawa 1988, s. 37.

[25] W. Łysiak, Lepszy…, s. 51.

[26] B. Emchowicz, Pisarstwo białego kuglarza…, s. 26.

[27] tamże, s. 51-52.

[28] W. Łysiak, Lepszy…, s. 52.

[29] tamże, s.53.

[30] W. Łysiak, Piórem i mieczem…, s. 226.

[31] tamże, s.226.

[32] W. Łysiak, Lepszy…, s. 55.

[33] tamże, s. 54-55.

[34] W. Łysiak, Piórem i mieczem…, s. 222.

[35] tamże, s. 244-245, 250.

[36] B. Emchowicz, Waldemar Łysiak w oczach…, s. 300.

[37] W. Łysiak, Piórem i mieczem…, s. 21.

[38] tamże, s. 231.

[39] B. Emchowicz, Waldemar Łysiak w oczach…, s. 299.

[40] tamże, s. 299.

[41] tamże, s. 298.

[42] tamże, s. 300.

[43] W. Łysiak, Piórem i mieczem…, s. 233.

[44] tamże, s. 251.

[45] W. Łysiak, Lepszy…, s. 99.

[46] tamże, s. 99.

[47] B. Emchowicz, Pisarstwo białego kuglarza…, s. 47.

[48] W. Łysiak, Łysiak na łamach…, s. 9.

[49] tamże, s. 37.

[50] tamże, s .38.

[51] B. Emchowicz, Pisarstwo białego kuglarza…, s. 52-53.

[52] W. Łysiak, Wyspa Zaginionych Skarbów, Chicago-Warszawa 2001, [wstęp].

[53] tamże, [wstęp].

[54] W. Łysiak, Empireum, Warszawa 2003-2004.

 

 

0
Brak głosów

Komentarze

"Samotny wilk w biegu" opisany!

Pochwalę się, że mam na półce ocenzurowane wydanie "Dobrego" z 1990r (wyd. Officina). Nabyłem je na stoisku z tanią książką (rok '93 - '94) od kogoś, kto najprawdopodobniej nie wiedział, co sprzedaje. Ja zaś nie do końca wiedziałem, co kupuję, gdyż Łysiaka znałem wyłącznie z książek "napoleońskich". Gdy czytałem "Dobrego" po raz pierwszy, jako nastolatek, sądziłem, że puste miejsca z adnotacją "lepszego" są... celowym zabiegiem formalnym Autora! Dopiero później dowiedziałem się, jak było naprawdę.

Historia ocenzurowania tej powieści więcej mówi o rządzie Mazowieckiego, Okrągłym Stole, i początkach III RP, niż najuczeńsze rozprawy.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#40873

Więcej mi się się chce. Łysiak jest niekwestionowanym dla każdego, kto ma choć minimum gustu i oczytania, grafomanem (co mogę udowodnić, jeśli się wysilę na szukanie cytatów, a znam całą jego twórczość),na dodatek wyjątkowym palantem i pozerem (z komunistycznymi korzeniami), którego można czytać tylko dla sportu i rozrywki w wyszukiwaniu fajansiarskich grepsów dla licealistów. Zastrzegam się, że za nic mam zdanie Michnika, którego uważam za chuja złamanego i nie jestem komuchem, w co nie uwierzysz, jak sądzę:):):) Sam piszesz niestety fatalnie i nieudolnie, o ile mogłem się przekonać, zanim mnie zemdliło :):):) Bełkot, bełkot.... Przykro mi, ale Ty publikujesz (na własne ryzyko), a ja czytam i komentuję... Trochu czytam i trochu komentuję :):):)
Możecie mnie, koleżanki i koledzy rozszarpać na strzępy, ale zdania nie zmienię :):):) Łysiak różni się od Nienackiego tylko tym że jego grafomania jest bardziej... efekciarska.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#40875

Żenada :(:(:( Disce puer, byle nie od Łysiaka! :):) Przykro mi to pisać, bo doceniam dobrą wolę i prawicowe instynkty. Szkoda, że fascynacje są tak niedojrzałe. Nawet z tego, co piszesz, Łysiak jawi się jako mitoman i mętna figura. Strasznie naiwny jesteś :(:(:(

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#40876

1) Rozumiem, że twórczość Łysiaka może Ci się nie podobać - ale skąd te komunistyczne korzenie do których pijesz? Powiedz "B", skoro powiedziałeś "A".

2) Łysiak uchodzi za osobę "trudną" charakterologicznie (np. rozbraty z kolejnymi pismami w których publikował) i ciężko przyjmuje krytykę. Ale ocenianie całokształtu jego twórczości jako grafomanii, to chyba jednak przesada.

3) Nie zamierzam Ciebie "rozszarpywać na strzępy",  ani, tym bardziej, wyzywać od komuchów. Po prostu, napisz jasno, dlaczego Łysiaka i jego pisarstwo, odbierasz alergicznie. Źle pisze? Napisz czemu. Jest pozerem? Opisz pozy, które Cię drażnią.

4) "Refleksja na schodach": nurniflowenola w swej pracy może podchodzi do postaci Łysiaka zbyt czołobitnie - większość tekstu to "przebitki" z kolejnych tomów "wywiadów - rzek" i Łysiakowej publicystyki. Ale wartością jest, że ktoś opisuje tego zamilczanego pisarza - jest z czym polemizować ;).

5) Do Łysiaka mam stosunek sentymentalny. Jego twórczość otworzyła mi oczy na parę rzeczy. Dałem temu wyraz w pierwszej odpowiedzi na komentowaną notkę. Nie znaczy to jednak, że jestem w stosunku do niego bezkrytyczny. Napisz, proszę, co Cię w Łysiaku drażni, bo inaczej ja będę musiał to zrobić. A będzie to dla mnie trudne ze względów psychologicznych, bowiem w mojej ocenie, Łysiakowe plusy przeważają nad minusami. Będę się katował, co można by tu Łysiakowi wytknąć, jakby mało było innych.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#40877

Tak się przypadkiem składa, że pamiętam go jeszcze z lat 70-tych, a przykład jego artykuł o Vladzie Tepesie Draculi w "Kulturze" bodaj w którym użył ukradzionych danych z czyjejś publikacji nie przeliczając nawet prawidłowo cali na centymetry. Na uwagę okradzionego autora odpowiedział następnym artykułem, w którym udowadniał, Że.... wszyscy wielcy pisarz byli plagiatorami. Jak widać skromnością cieszył się zawsze :):):) Tymczasem jego pierwsze książki były tylko dość wtórną literaturą sensacyjną w sztafarzu historycznym okraszoną efekciarskimi popisami "stylistycznymi". Tak więc Był Łysiak w gruncie rzeczy pieszczochem, któremu dawano paszport, żeby mógł na przykład powozić się po USA i "stworzyć" następny płyciutki "reportaż" w którym zresztą poza dziecinnym zachwytem nie ma ani krzty głębszej obserwacji, jest za to masa wciskanego kitu (np całą historia o samochodzie, której przeczy.... fotografia). Potem ze zdumieniem zauważyłem, że facet kreuje się (skutecznie) na wielkiego opozycjonistę.
Nie mam nigdzie na wierzchu jego "dzieł", które naprawdę czytywałem sobie co jakiś czas, żeby się pośmiać z grafomańskiego stylu. Z pamięci więc mogę rzucić jedynie "słońce wschodziło krwawo, jak żółtko jajka" i przypomnieć długi na pół strony wywód o trójokim (!?)robaku, który zagnieżdża się a to w sercu, a to w mózgu, a to gdzieś tam jeszcze :):):)
Facet tak mnie irytuje, że jak czytam jego wytryski o Wandei (niby całkiem słuszne), to odruchowo zaczynam myśleć "dobrze im tak" :):):)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#40898

Łysiaka próbowano "ugryźć" wielokrotnie. I nie mam najmniejszego zamiaru go bronić, gdyż on zwyczajnie tego nie potrzebuje. Co do plagiatu z "Kultury", to chętnie poznałbym szczegóły, bo to co napisałeś w kontekście tytułu Twego komantarza jest na razie zwyczajnym pomówieniem.

Ciekawi mnie również co według Ciebie jest dobrą literaturą. Czy efekciarskie popisy stylistyczne są cechą złej literatury? Rozumiem, że Łysiaka masz gdzieś, więc chciałbym poznać Twój gust. Jakieś polecanki?

Co do "pieszczocha" - dużo razy to słyszałem. Dokładnie taki sam wyraz... Bez komentarza.

"Potem ze zdumieniem zauważyłem, że facet kreuje się (skutecznie) na wielkiego opozycjonistę" - dowody proszę, bo mam wrażenie dokładnie odwrotne. Wiele razy Łysiak pisał, że nie życzy sobie określania jego osoby (w sensie politycznym) mianem opozycjonisty!

Cytaty - pierszy coś mi przypomina... Mógłbyś podać pozycję, z której pochodzi? Bo mocno mi się wydaje, że jest bardzo brzydko wyrwany z kontekstu. Drugi: nie licząc kilku pozycji (tu nie napiszę jakich) z łysiakowego dorobku przeczytałem wszystko. Za cholerę nie kojarzę "trójokiego rybaka", więc proszę o dokładny adres.

Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
0
Vote down!
0
#40910

O robaku z rubinowymi oczkami pisze Łysiak zaraz na początku "Fletu z mandragory" - fantazji małego onanisty-sadysty :):):). Słońce jak jak jajko pochodzi chyba z "Szachisty", ale nie dam sobie ręki obciąć.
Nie polecę do biblioteki, żeby przeglądać prasę z końca lat 70-tych, nie piszę zresztą o Łysiaku pracy naukowej :):):), ale mam ten artykuł dosłownie przed oczami, razem ze znanym wizerunkiem Vlada. Łysiak nie zaprzeczył, że "wziął sobie" opis techniki nadziewania na pal. Starał się tylko udowodnić na przykładach, że jako Wielki Człowiek miał do tego święte prawo, a okradziony powinien czuć się tym co najmniej zaszczycony. Gdzie tu pomówienie?
Nie odpowiadam za to, kto jeszcze nazwał Łysiaka "pieszczochem". Ja go jako pieszczocha p a m i ę t a m.
Nie weź tego za przechwałki, bo to raczej przyznanie się do nałogu, ale czytam bardzo dużo (co najmniej kilka pozycji tygodniowo, niemal jedna dziennie), więc trudno mi wystrzelić z palca jakieś "polecanki". Ostatnio wspomniałem o "Boskim Juliuszu" Bocheńskiego. Skromna, ładnie napisana, mądra książka (równie dobra jest na przykłąd "Miłość i nienawiść La Rochefoucauld"). Nie jestem też wykształciuchem, więc nie wstydzę się przyznawać do Pratchetta (który ma na Niepoprawnych więcej wielbicieli:)) czy, powiedzmy, Kinga (wielki talent narracyjny i świetny styl, mniejsza o treść), który zresztą napisał też przeurocze i pouczające "Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika" (polecam serdecznie)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#40917

W Twoim komentarzu przez pomyłkę przeczytałem "rybak" zamiast "robak". Teraz kojarzę, tylko nie wiem dlaczego ten opis to grafomania??? Nieważne zresztą - sam napisałeś, że zdania nie zmnienisz, a ja nawet próbować nie będę...

Reasumując:

- mętna wizja plagiatu ("pomroczność jasna"?), do którego autor się przyznał (o czym napisałeś)
- dwa cytaty, które rzekomo świadczą o grafomanii pisarza, który opublikował 51 pozycji
- subiektywne zdanie o "pieszczochu"

Trochę mało jak na tak ostrą ocenę...

Szkoda, że nie masz dowodów, a jedynie swoje słowa. Gdzie pomówienie? - pytasz. Dla mnie pomówienie, bo ja nie mam tego artykułu dosłownie przed oczami!. Cóż, korci mnie by skomentować to po łysiakowemu, ale się powstrzymam. Wszak Bóg się rodzi!

Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
0
Vote down!
0
#40922

Na polemikę reagujesz jak... Łysiak!

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#40919

Może masz na myśli dalszą polemikę, ale tu, jak też się przyznałem, działa alergia. Nie odmawiam Łysiakowi talentu ani inteligencji, choć uważam, że zbyt dużo pary pcha w autokreację, odmawiam mu dyscypliny myślowej i literackiej. Wiem, że egotyzm to cecha geniuszów, ale dla mnie jego geniusz jest wątpliwy. Wiem też, że popierając i wręcz promując tradycję i konserwatyzm robi dobrą robotę, bo do młodych ludzi trzeba umieć dotrzeć. Skromny ja jestem jednak zgryźliwym i stetryczałym czterdziestolatkiem ( ze wskazaniem na pięćdziesiątkę), więc pozwalam sobie na upierdliwość :):):)
Poza tym drobna awanturka zawsze pobudza intelektualnie, na pewno bardziej niż wzajemne "lizanie się po fiutch" ("Pulp Fiction"):):):)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#40927

Tak powiedział Wolf do Jimmy`ego (dotyczyło efektów sprzątania "mózgu czarnucha"). Dokładnie:
– I can't believe this is the same car.
– Well, let's not start suckin' each other's dicks quite yet.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#41164

Racja, to jest z "Pulp Fiction". Kapitalny tekst. Ale wolę inny dialog, trochę wcześniejszy. Wolf przyjeżdża do domu Jimmiego, ten otwiera mu drzwi:

- Jestem Wolf. Rozwiązuję problemy.
- To dobrze. Mamy tu jeden...

Cymesik

Vote up!
0
Vote down!
0
#41171

Fakt, moja pomyłka ;). Chociaż, wydaje mi się, że we "Wściekłych psach" też padła ta urocza fraza.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#41173

Faktycznie powinieneś zostać rozszarpany! Nie za Twój stosunek do Łysiaka, ino za jęzor:

"Łysiak jest niekwestionowanym dla każdego, kto ma choć minimum gustu i oczytania, grafomanem (co mogę udowodnić, jeśli się wysilę na szukanie cytatów, a znam całą jego twórczość),na dodatek wyjątkowym palantem i pozerem (z komunistycznymi korzeniami), którego można czytać tylko dla sportu i rozrywki w wyszukiwaniu fajansiarskich grepsów dla licealistów"

W związku powyższym zakładasz (kompletnie nieuczciwie, bo bez dostatecznie dużej podstawy), że ja (i wielu innych) nie mam gustu i brak mi oczytania! Jeżeli Łysiak faktycznie jest palantem i pozerem, to skutecznie się do nie niego upodobniłeś...

Co do mojej pisaniny zgadzam się całkowicie! Tylko pamiętaj, że "grafoman ze stażem staje się pisarzem", ha-ha-ha...

Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
0
Vote down!
0
#40883

Przypiekło, co:):):) Nie obrażaj się, proszę, bo ty były żarty. Jeśli Cię naprawdę zabolało, to przepraszam.
O gustach rzeczywiście się nie dyskutuje, ale też trzeba je jakoś wyrazić.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#40899

Nie zabolało mnie ani trochę. Mam grubą skórę. Zgadzam się natomiast co do tego, że potraktowałeś mnie po łysiakowemu...

Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
0
Vote down!
0
#40900

No cóż Waldemar Łysiak jest bardzo kontrowersyjny ale jest też dla mnie jako bibliofila skarbnicą wiedzy. Uwielbiam jego "Empirium", "Wyspę zaginionych skarbów", a także "Malarstwo Białego Człowieka". Z innych pozycji lubię "trylogię łotrzykowską", "Stulecie kłamców", "Poczet królów bałwochwalców". Nie lubię wywiadów i cyklu "napoleonowego" - pewno dlatego że uważam Napoleona za jednego z większych szkodników dla Wiary (wprowadził rozwody, niszczył kościoły). Ale ma więcej plusów niż minusów. W swoim życiu sporo przeszedł (np. kradzież rękopisu książki przez członka najbliższej rodziny). A bibliotekę ma cudowną - widziałem gdyż przyjaźnię się od lat z Tomkiem i byłem kilka razy u niego w domu. To tam zaraziłem się bibliofilstwem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------------------- "Polska Niepodległa to Polska niebezpieczna" Lenin

#40889

Studiując w Warszawie miałem okazję przelotnie poznać siostrzenicę Łysiaka. Przynajmniej ta osoba w ten sposób się przedstawiła. Z jej opisu wynika, że pisarz jest człowiekiem niezmiernie trudnym we współżyciu. Być może była to córka faceta, który "wyjął" z łysiakowego domu rękopis "Dobrego"? Kto wie... Z innych źródeł wiem, że Łysiak jest całkowicie aspołeczny. Zresztą sam o tym wielokrotnie pisał...

Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
0
Vote down!
0
#40894

To fakt jest aspołeczny i to bardzo ale na konkretne tematy i rozmawiając rzeczowo można bardzo długo i ciekawie z nim dyskutować.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------------------- "Polska Niepodległa to Polska niebezpieczna" Lenin

#40906

Czepiasz się pierdół, nie dostrzegając całości. W oparciu o taką samą zasadę mógłbym wyśmiać dzieła Michała Anioła, bo może gdzieś mu ręka zadrżała...

Gdy się spojrzy na całokształt twórczości Łysiaka to nie można mu niczego zarzucić. To doskonały pisarz, który porusza ważne tematy, które mało kto ma odwagę w ogóle dotknąć.

Nie musisz się z tym zgadzać.

O znakomitości Łysiaka świadczy liczba sprzedanych przez niego książek pomimo braku promocji w mediach.

Tych książek nie kupują kretyni. Kupuje je polska inteligencja. Nie ta farbowana inteligencja, która wyrosła z PRL-u, lecz ta prawdziwa, którą komuszy pomiot marginalizuje.

A propos "grafomaństwa":
Fragment "Milczących Psów" Łysiaka:

"Wszystko, co teraz opowiem, zobaczyłem z Wieży Ptaków, która stoi opodal miasta niczym zapomniany strażnik zrujnowanego pałacu. Jej wysmukła sylwetka z czarnych, posiwiałych kamieni, góruje od północy nad horyzontem, a wiatr wiejący nieustannie od wschodu, omiata cichym szelestem dywany traw i wdziera się do nozdrzy, przynosząc zapach dalekich przestrzeni i jakiś niepokój szarpiący duszę".

Ja tego grafomaństwa nie widzę. Podałeś jeden przykład, jednak zapomniałeś o tym, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. (; Jeśli np. FYM będzie miał zły dzień i walnie kiepski tekst to nie będzie to oznaczało, że wszystko co napisał jest do kitu. (;

W ogóle się z Tobą nie zgadzam co do oceny Łysiaka. Wiem, że się mylisz. (;

Powiem Ci, że jesteś trochę jak mój ojciec, który kiedyś wyszydzał Brzechwę. Mówił, że Brzechwa nie potrafił niczego poważnego napisać, więc pisał pierdoły dla dzieci. Odpowiedziałem mu, że jeśli jest bardziej inteligentny to niech sam zacznie pisać takie "pierdoły". Nabrał wody w usta. Wiesz. Krytykować jest łatwo. W zasadzie może to robić każdy. Jednak aby wykazać w tej krytyce rację to trzeba przede wszystkim solidnie ją skonstruować. (;

Vote up!
0
Vote down!
0
#40926

Cytat, który podałeś grafomański nie jest, ale i tak dla mnie zbyt wymęczony i nachalnie ozdobny :):):) Łysiak sam się upaja własnym śpiewem jak tokujący głuszec. Widać to w całej jego prozie, a także w publicystyce. Konkrety na temat cytatu? Służę. Za dużo przymiotników i katastrofalne "jakiś" (czyli "nijakiś"):):):) King (w polecanej przeze mnie książce o warsztacie pisarskim), pastwi się, moim zdaniem całkiem słusznie, choć nie traktuję tego jako prawdy objawionej :):): nad przysłówkami.
Czy nadal uważasz, że moja krytyka jest gołosłowna. Może muszę przerzucić kilkanaście zakurzonych (i obsikanych przez koty:)) pudeł z książkami i znaleźć te "dzieła", ale... prawdę mówiąc.... strasznie mi się nie chce.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#40929

Myślę, że uprawiasz zwykłe czepialstwo jak zrzędliwa baba w sklepie. (:
A to kolor nieładny, a to o złotówkę za drogo, a to gdzieś indziej może jest coś lepszego...
Pojęcie stylu jest nieostre i to w zasadzie kwestia gustu.

Spróbuj skupić się na tematyce, którą porusza Łysiak w swoich książkach.
Czy masz jej coś do zarzucenia?
"Rzeczpospolita kłamców" zła była? Salon2 był zły?

To w głównej mierze po poruszanej tematyce określa się wartość danego pisarza. Przynajmniej jeśli chodzi o tych z tej samej półki co Łysiak, bo tylko tak należy spoglądać na to co napisałem.

Vote up!
0
Vote down!
0
#40932

Nie dam się namówić na zasadę, że liczy się tylko "tematyka". Socrealizm mamy już dawno z głowy, a jeśli nie, to powinniśmy.
Przykro mi to powiedzieć, ale reagujesz jak... wyznawca. Dla mnie Łysiak nie jest ani Bogiem, ani nawet prorokiem :):):)
"Słuszne" rzeczy można pisać dobrze, żel, albo sprytnie. Zgodzę się, że Łysiak pisze sprytnie:):):)
Przykro mi, ale wolę Vonneguta, który w porywach jest nawet mało "słuszny". Może to zepsucie smakosza, ale jakoś bardziej podchodzi mi skromność.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#40934

[quote=Dixi]Nie dam się namówić na zasadę, że liczy się tylko "tematyka".[/quote]

Nie napisałem nigdzie, że "liczy się tylko tematyka" (z podkreśleniem na "tylko"). Napisałem, że tematyka ma kluczowe znaczenie. Łysiak poza tym formułuje trafne argumenty i punktuje celnie. Pod względem stylu również nie jest zły. Dowodzisz jego rzekomego grafomaństwa posługując się jednym przykładem. Nie wątpię, że można znaleźć jeszcze kilka, bo każdy ma słabsze chwile i przy takiej ilości tekstu to się może zdarzyć, ale w odniesieniu do całości to nie ma żadnego znaczenia.

Wybacz, ale gwałcisz zasady logiki. Popełniasz błąd logiczny, który polega na skupieniu uwagi na tym co jest nieistotne i na tej podstawie dokonujesz oceny całości. Równie dobrze mógłbym na podobnej zasadzie ocenić źle jakiegoś porszaka, bo mi wygląd lusterek by nie odpowiadał. Ble. Twoja ocenia nie ma merytorycznego charakteru.

[quote=Dixi]Przykro mi to powiedzieć, ale reagujesz jak... wyznawca.[/quote]

Erystykę proszę sobie darować. Nazywasz mnie "wyznawcą", sugerując tym samym moje rzekome zaślepienie, jednakże z merytorycznego punktu widzenia ta łatka nie ma żadnego znaczenia. To tylko chwyt "pod publikę".

Nie jestem ślepy. Nie oceniam Łysiaka w taki sposób w jaki Ty to robisz. Czepiasz się detali, nie zauważając całości! Powtarzam, że to nie ma nic wspólnego z logiką. Takie detale nie są istotne.

Jeśli miałbym coś Łysiakowi zarzucić to zarzuciłbym mu częste posługiwanie się wyrazami łacińskimi, które dla wielu ludzi nie są zrozumiałe. Łysiak większości z nich nie tłumaczy (nie mówię o tych, będących w powszechnym użyciu), przez co stara się kreować na kogoś niezwykle inteligentnego. On jest inteligentny, ale nie tędy droga. Ten detal i tak nie ma większego wpływu na jego twórczość.

Vote up!
0
Vote down!
0
#40939

Gadaujący Grzybie i ja mam ten egzemplarz "Dobrego" o ktorym piszesz:)

nie wdając sie dyskusję panow,powiem tylko Wilk jest wielki,

ot i juz

a ze pewna "gazeta" wydałana niego wyrok"zamilczenia" to

wielu z nas doskonale TO wie,(

Ta sama "gazeta" wydała wyrok na Marszałka Kerna,czy Pułkownika Kuklinskiego,a szczegolnie na

Pana Szeremietiewa)

 

i nie pomogło,mimo,ze ZAMILCZANO GO

zgodnie z INSTRUKCJĄ,to iTAK

ludzie

Wilka kupują,czytają i nie rozwazają  intelektualnie Jego dzieł,lecz poprostu

trzymają je pod reką,by

gdy SALON " Żeczpospolitej Kłamcuw" probuje zbyt mocno wciskać nam

swoje" CHEREsje",mozna było sięgnąć po Niego i odreagować,czytając jak np "Milczące Psy" sprzedawały Polskę za rozowe srebro.................

OT i to jest TO

z łysiakowym

pozdrowieniem,z zasnieżonych po-lskich drog

drog,ktore PEŁO obiecywało,ze będą piekne,bezpieczne :(

a co  tymczasem  co peło zrobiło?

cichcem,w nocy,jakw Nocnej Zmianie  ukradło KRZYŻE,stojace przy

nich :(

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#40935

Nic takiego nigdy nie zauważyłem. O co, jak o co, ale o rozgłos potrafił zadbać. Daj mu Boże zdrowie! :):):)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#40940

Dla pełnego obrazu podaję niżej cytat, który Dixi uważa za grafomanię Łysiaka. I nie robię tego, by Cię przekonać Dixi, tylko po to, żeby ci Czytelnicy, którzy tego pisarza znają słabo bądź wcale mogli sobie wyrobić własne zdanie. Oto on:

"W wielu ludziach krąży po cichu robak szaleństwa. Jest czarny i ma trzy wielkie, fosforyzujące szkarłatem oczy. Długi ryjek zakończony otworem gębowym służy mu do plucia - pluje celnie jak zawodowy snajper. Karmi się naszymi snami; chłepcze je po nocach, trawi i wydala z powrotem, by przyszły do nas nad ranem i objawiły jeszcze inny świat. Małe szeleszczące chwytniki pozwalają mu przeciskać się przez każdą szczelinę naszego ciała. Tak właśnie wychodzi z jakiegoś zdarzenia, wiersza lub religii i wdziera się w nas przez oko, ucho albo por skóry, a potem wędruje w milczeniu żyłami i nitkami nerwów szukając stałej przystani. Kiedy wejdzie do duszy, człowiek staje się niebezpieczny dla swej uczciwości. Kiedy dosięgnie mózgu, człowiek zaczyna zagrażać swemu otoczeniu. Ale kiedy dosięgnie serca, człowiek zakochuje się w jakieś istocie ludzkiej. Wówczas świat staje się dla niego niebezpieczny i każdy krok zagraża mu klęską."

"Flet z mandragory"

Kraków 1983

Od siebie dodam, książka ta doczekała się trzech wznowień, a każde z nich było przez Łysiaka zmienione pod kątem stylu! Sam pisarz twierdzi, że gdyby mógł (to znaczy, gdyby miał czas), to zmieniłby po troszę każdą swoja książkę... "Prawda jest kwestią formy" (Oscar Wilde).

Pozdrawiam serdecznie.

P.S. W drugim odcinku zaprezentuję inną część rozdziału pierwszego mojej pracy magisterskiej, która pokrótce opisuje poszczególne pozycje z literackiego dorobku pisarza.

Vote up!
0
Vote down!
0
#40982

Niech sobie każdy oceni :):):)
Dla mnie to tak grafomańskie, że aż leję po nogach ze śmiechu :):):) Nadaje się, jako wzorzec do Sevres.
Cieszy mnie, że książka miała tyle wydań. Romanse dla idiotek też mają dużo, może nawet więcej (o popularności, ukrytej, pornografii nie wspomnę :):):)
Rozumiem, że krytykując Łysiaka, krytykuję (pośrednio) Ciebie, bo napisałeś o nim pracę magisterską. Cóż, jesteś ofiarą moją, albo Łysiaka :):):)
"Pluje celnie jak zawodowy snajper".... Zlituj się, Dobry Boże!!!
Z niecierpliwością czekam na następne odcinki....mydlanej opery.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#40992

przesiąknięty Łysiakiem jestem jednak daleki od jego przyzwyczajeń względem traktowania rozmówców. Krytyki się nie boję. I może mi nie uwierzysz, ale wszystko biorę do siebie. Z odpowiednim dystansem oczywiście... Pozwala mi to na właściwą samoocenę. Nie traktuję Łysiaka jak Boga, wyrocznię czy coś w tym stylu. Jednak uważam, że Twoja ocena jest zwyczajnie niesprawiedliwa i przejaskrawiona. Koniec końców, jak pisze Waldziu, wszystko oceni najsurowszy arbiter: Czas!

Na marginesie: jak na człowieka, który deklaruje książkowy nałóg ("niemal jedna dziennie"), to sporo czasu spędzasz przed komputerem, Dixi!

A może znajdziesz cosik mniej trącącego grafomanią niż łysiakowe wypociny i wkleisz jakiś cytacić, co? Chętnie skomentuję...

Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
0
Vote down!
0
#40997

Możesz mi wierzyć na słowo, ale nie musisz, oczywiście.
Chciałem Ci nawet zaserwować kawałek w stylu Łysiaka, zaczynający się od "nocami nawiedza mnie czarny kruk, który jest jakoś biały. Kiedy szarpie mi wątrobę, pierdząc jak Gruba Berta, budzi się we mnie Wilk...", ale postanowiłem, że odpuszczę nam obu.
Napisałem już o kilku fajnych książkach i autorach, a ponieważ przeczytałem (musisz to niestety wziąć na wiarę) cała klasykę, łącznie z "Ulissesem" i takimi tam, więc co tydzień poszukuje nowych wrażeń, w nadziei na odkrycie. Na przykład z radością trafiłem na takiego pisarza jak Gaiman (powiedzmy, że to "fantasy", choć wcale nie), albo zdumiewająco świeże i zabawne zjawisko, jakim jest Jasper Fforde (wnuk polskiego "cichociemnego", który pisze o Thursday Next, agentce... literackiej (ale twardszej, niż Scully z "Archiwum X"), w świecie równoległym, w którym handel rękopisami wielkich twórców jest ważniejszy, niż handel narkotykami, a do działa literackiego można wejść (dosłownie), a wydostać się przez metkę od majtek :):):). Widocznie mało mi już potrzeba do małego szczęścia. Z radością "doczytuję" też, pięknie wydany, cykl Franka Herberta, zapoczątkowany "Diuną" (wyjątkowo mądra, subtelna i głęboka książka, choć niby s-f:)).
W ogóle muszę stwierdzić z rozpaczą, że polska literatura powojenna jest sto lat za Murzynami. Prowincjonalny, dworski i pedalski grajdoł.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#41002

No to mnie przekonałeś. Jak niespotykane w Anglii mrozy utrzymają się jeszcze parę dni, to będę miał co palić!

A poważnie: nikt nie twierdzi (łącznie ze mną), że Łysiak to gwiazda międzynarodowa! Nigdy nie twierdziłem też, że jest pisarzem genialnym! Dalej jednak sądzę, iż Twoja ocena jest zbyt surowa. Piszesz o pisarzach zagranicznych stwierdzając jednocześnie, iż polska literatura powojenna to szambo. To pytam: kto poza Łysiakiem? Czy wszystkie oceny literaturoznawców, którzy wychwalaja jego warsztat można o kant dupy potłuc? Na razie z polskich autorów wymieniłes tylko Bocheńskiego... Odpowiedź przeczytam jutro. Dobranoc!

P.S. Nie nazywaj mnie Nurni! Jestem nurniflowenola, a Nurni Flowenol to bohater "Statku", takiej książeczki autorstwa niejakiego grafoamana Łysiaka... Buźka!

Vote up!
0
Vote down!
0
#41008

mitomaństwo, grafomaństwo i ...geniusz!
Czy o czymś zapomniałem?
Jeśli w mojej wyliczance jest zawarta sprzeczność, to i tak
gaudent praenomine molles auriculae!
Czytam go od lat z przyjemnością, choć potrafi mnie i wkurzyć!
I to chodzi!
I oto chodzi!
pzdr
p.s.
moje dzieci też się w nim zaczytują!

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#40996

... chyba niemożliwe. Nie mam wątpliwości że Łysiak jest zjawiskiem, nie tyle może literackim, co społecznym. Za podobne zjawisko można uznać... Nienackiego, który jest nie tylko autorem książek o Panu Samochodziku (nota bene ORMO-wcu:)), ale też pierwszych w Polsce powieści pseudo-intelektualno pornograficznych. Mogę nawet znaleźć wspólne cechy Nienackiego z Łysiakiem. Ten pierwszy ukuł bon-mot, że "wszystkie kobiety mają taką sama cipę, tyle, że niektóre lepiej wymytą", drugi lubi cytować (choć tradycyjnie zachowuje się, jakby sam to wymyślił:)) tekst "kurwa to nie zawód, tylko charakter". Słowo daję, że kiedyś pokusiłem się o ćwiczenie intelektualne i porównałem sobie "w rozumie" obydwa "pisarstwa". Łysiak wypada lepiej. Wprawdzie pisze o robaku który się wgryza tu i tam, a na dodatek ma trzy rubinowe oczka :):):), ale przynajmniej nie używa zwrotów "wieś posiada pocztę" czy "moja żona nabyła drogą kupna samochód marki trabant".

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#40999

gorszym! na tym forum/ na innych też!/
Co prawda z Łysiakowych stron wyziera ostra antykobiecość czy antyfeminizm, tutaj nie mogę się zdecydować! ale temu na N lata świetlne do Ł!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#41007

Zaryzykuję. Nienacki jest technicznie i pseudo-psychologicznie przemądrzały (czytałeś "Uwodziciela" ?) a Łysiak, jak napisałem, oddaje się onanistycznym (i sadystycznym... te karate-ochroniarki "tańczące" w basenie z piraniami....) fantazjom o tancerkach :):):) W lepszym stylu, choć nadal marnym :):):)
Pozdrawiam serdecznie!
P.S.
Popatrz na to zdjęcie:):):) Nawet bródka nie pomogła. Onanista, jak się patrzy! :):):) Najbardziej fajową fotkę mam na okładce jednego z "dzieł": prosiaczkowaty, nadęty Łysiak rozparty w fotelu, a za nim żona-blondyna o końskiej szczęce i mały, prosiaczkowaty, zastraszony Łysiaczek :):):)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#41009

Jezu Chryste... Czy poza "Fletem z mandragory" wypunktujesz jakąć inną knigę Łysiaka? Facet popełnił 51 pozycji. Wszystko to grafomaństwo? Czy może znajdzie się cosik na co spoglądzasz łaskawszym okiem? Gadający Grzyb miał rację: upierdliwy jesteś!

Pozdrawiam i dobranoc!

Vote up!
0
Vote down!
0
#41010

Do moich ulubionych pozycji należy też super-pretensjonalne "MW". To zbiór radosnych wytrysków inspirowanych różnymi dziełami, które są bardzo ważne, bo... miały to szczęście, że wpadły w oko Łysiakowi. A jak coś podoba się Łysiakowi, to strasznie podoba się... Łysiakowi. Dożywotnia gwarancja! Łysiak kocha jak mu się coś podoba, bo kocha siebie (a nawet go to podnieca). Potrafi się nawet tą miłością dzielić z maluczkimi :):):)
Dajesz się sprowokować, Nurni! Lepiej wyjdź z siebie i popatrz z odrobiną dystansu na tego samozwańczego Geniusza nad Geniuszami! To hipnotyzer, nie Gigant.:):):)
Nie próbuj mnie szokować ilością publikacji. Przy takim na przykład J.I.Kraszewskim Łysiak to szczeniaczek :):):)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#41011

Być może nie zabrzmi to nazbyt kulturalnie, jednakże uważam, że w sposób trafny opisze to rzeczywistość. Myślę Dixi, że robisz kloca na logikę! Naprawdę. Skupiasz się na kwestiach nawet nie drugorzędnych, pomijając to co jest istotne w twórczości Łysiaka. Rozmowa traci sens. Przypomina następujący dialog:

- B-2 to doskonały bombowiec.
- Nieprawda, bo brzydko wygląda.
- Ale co to ma do rzeczy?
- B-2 jest brzydki i tyle.
- Ale to przecież nie ma znaczenia dla jego zdolności bojowych.
- On ma takie nienormalne kształty. Mi się nie podobają. B-2 jest do kitu......

Vote up!
0
Vote down!
0
#41013

Kto musi, niech zmówi paciorek do Łysiaka, a ja idę poczytać jakąś dobrą książkę :):):)Bywają dobre, mądre,"słuszne" i ... porządnie napisane. :):):)
Z wyrazami sympatii!
P.S.
Przykład z bombowcem jest marny. Piękno nie musi się kłócić ze skutecznością. Na ogół ergonomiczne i aerodynamiczne jest piękne. Samolot Spitfire (wiem, ze to myśliwiec:)) jest całkiem ładny :):):) Nie powiesz mi też, że Jaguarowi (samochodowi) można coś zarzucić.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#41015

"Nie próbuj mnie szokować ilością publikacji. Przy takim na przykład J.I.Kraszewskim Łysiak to szczeniaczek :):):)" - doskonale wiedziałem, że tak zareagujesz na moje przypomnienie o 51 pozycjach Łysiaka! Nie daję się prowokować - wpuściłem Cię w maliny. Nie chciałem Cię szokować liczbą, tylko dać Ci wybór do "rozstrzelania" innych książek Łysiaka. A Ty, po swojemu, alergicznie, z wysokości swej literaturoznawczej katedry nazwałeś pisarza "szczeniaczkiem"! Ty wiesz lepiej, co mam na myśli! Ty wiesz lepiej, co Łysiak ma na myśli, etc... Brawo! Ale przynajmniej przyznajesz się do swojej alergii, co de facto czyni Cię mało obiektywnym. Ciekawostką jest fakt, że ani jedną sylabą nie próbuję bronić dokonań Łysiaka, a tylko podważyć Twoją argumentację. To również czynią inni uczestnicy tej dyskusji. Przy tym nie neguję Twojego oczytania, a Ty na każdym kroku traktujesz mnie z góry! O co nie mam pretensji, tylko mnie to śmieszy. Masz kompleksy, czy co? Przecież gołym okiem widać, że nie mam najmniejszych szans w starciu z kimś, kto czyta nałogowo, niemal jedną pozycję dziennie... Z tym, że Ty nie dopuszczasz nawet myśli, że dla innych Łysiak grafomanem nie jest. Ale przecież jest!!! Dixi tak uważa i basta!

"To zbiór radosnych wytrysków inspirowanych różnymi dziełami, które są bardzo ważne, bo... miały to szczęście, że wpadły w oko Łysiakowi. A jak coś podoba się Łysiakowi, to strasznie podoba się... Łysiakowi. Dożywotnia gwarancja! Łysiak kocha jak mu się coś podoba, bo kocha siebie (a nawet go to podnieca)" - to jest dopiero grafomania Dixi!
Zarzucanie facetowi, że opisał swoje ulubione dzieła malarskie... Kolejny raz brawo! A jakie miał opisać? Takie, które kocha Dixi? Na malarstwie też się znasz?

"Kto musi, niech zmówi paciorek do Łysiaka, a ja idę poczytać jakąś dobrą książkę" - i znów brawo!!! Co to jest? To jest dopiero fajansiarski greps dla licealistów, Dixi!!!

Mam olbrzymi dystans do Łysiaka i nie jestem naiwny (choć może jest inaczej skoro TY tak mówisz?). Za to Tobie brakuje dystansu do swojego oczytania i szacunku dla innych. Jednak mam nadzieję, że to Twoja jedyna alergia. W przciwnym razie (jeżeli masz ich więcej) grozi ci wyczerpanie nerwowe. A tego bym nie chciał, gdyż, wbrew pozorom, dyskusja z Tobą sprawia mi przyjemność!

Pozdrawiam serdecznie
Udanych Świąt Bożego Narodzenia życzę

Vote up!
0
Vote down!
0
#41061

Gdybym uważał, że nie warto z Tobą dyskutować, to bym zwyczajnie nie dyskutował.Fakt, ze lubię się droczyć, ale tak już mam i nie zmieniam stylu od wielu lat. Droczę się z ludźmi, których lubię, innych olewam, albo staram się zabić jednym ciosem :):):) Z Łysiaka za to "ciągnąłem łacha" bez litości, wiedząc, że i tak mu nie zaszkodzę :):):).O kilku książkach mógłbym napisać, że są słuszne, ale dla mnie mentorskie i nudne, ale to byłoby.... nudne. Przyznaj, że ani Ty, ani Grzyb, ani Spitfire też mnie nie oszczędzaliście. I doskonale! Bardzo mnie to cieszy. Wesołych świąt!

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#41066

Więc spełnij moją prośbę, którą pewnie przeoczyłeś: "Nie nazywaj mnie Nurni! Jestem nurniflowenola, a Nurni Flowenol to bohater "Statku", takiej książeczki autorstwa niejakiego grafoamana Łysiaka... Buźka!"

Cieszę się, że Cię poznałem

Pozdrawiam
Do usłyszenia po Świętach!

Vote up!
0
Vote down!
0
#41079

Ta magisterka. Praca magisterska o Łysiaku winna być samodzielnym dziełem, a nie bezmyślnym odpisywaniem całych partii tekstu od... Łysiaka właśnie. Opowieści o Bombaju i nożu są po prostu nieweryfikowalne, zatem traktowanie ich jako faktu to przyjmowanie facecji łysiakowych po prostu na piękne oczy.
No i ten styl, maniera pisarska, subtelna jak rozpędzona dywizja pancerna... To nie matura, przy pracy magisterskiej poświęconej znanemu literatowi przydałoby się nieco wysiłku w modelowanie słowa pisanego.

Łysiak popełnia obecnie najcięższy z grzechów, jakie tylko może popełnić pisarz: przynudza. Od paru lat gada w kółko to samo, upajając się swoim groteskowym ślinotokiem oraz nadużywając słowa "ja" (ja przewidziałem, ja powiedziałem, ja napisałem - po czym kilka stron autocytatu). To nie jest już ani odkrywcze, ani inspirujące. Jest męczące.

Jako literat historyczny odpisuje od innych. Nie byłoby w tym niczego złego, gdyby nie to, że zapożyczeń nie zaznacza bezpośrednio, lecz co najwyżej poczyni mgliste wspomnienie gdzieś w tekście, iż taki a taki autor napisał coś, co on cytuje. W "Cesarskim pokerze" całe akapity są zerżnięte z MacDonella i to nie tylko CTRL+C/CTRL+V, lecz także duchem. Formalnie plagiat to nie jest (raz Łysiak ujawnia źródło), niemniej niesmak pozostaje.

Vote up!
0
Vote down!
0
#41027

Nie mam zamiaru się bronić przed Twoimi zarzutami, gdyż uważam, że zwyczajnie mi nie wypada. Cokolwiek bym nie napisał, naraziłbym się na zarzut śmieszności. Dla porządku jednak napomknę, iż Twoje zdanie zostało wypowiedziane po przeczytaniu ułamka mej pracy! Wyjaśniam to we wstępie postu. Więc fraza "makabra ta magisterka" jest wyartykułowana na wyrost. Poza tym pochwalę się (po łysiakowemu, a jakże!), iż na magisterium zakosiłem piąteczkę!

Co do Łysiaka współczesnego panuje między nami kompletna zgoda. Nuda... Choć z drugiej strony ta "nuda" jest dziesięć razy lepsza od każdej innej (polskiej) współczesnej pozycji. Przynajmniej dla mnie...

Pozdrawiam serdecznie i życzę radosnych Świąt Bożego Narodzenia

Vote up!
0
Vote down!
0
#41059

 przykro , ale brak Ci krytycznego podejścia do naszego grafomana . Jakąż to polonistkę miałeś choćby w podstawówce , że nie poprawiała błędów typu :" wydala z powrotem" albo powtarzania wyrazów i zwrotów w bliskim sąsiedztwie ?

Łysiak to morderca wyobraźni . Zalewa potokiem składniowym , namolnym barokowym słowotokiem bez krzty wysiłku warsztatowego .

Pozdrawiam .

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0

Aleksandra

#41070

Aż tak krytycznie Pani podchodzi do Łysiaka? W takim razie proszę ocenić "zdobywców nagrody Nike". Jeśli Łysiak to grafoman, to tfurcy salonowi to dzieciaki z 5-tej klasy.
Ukłony.;)

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

#41077

Szanowna Aleksandro!

Generalnie jestem grzecznym chłopcem (Dixi zaświadczy, choć zna mnie od wczoraj), ale tu pozwolę sobie na niegrzeczność. Odpowiem Pani słowami Napoleona, który twierdził, że "nie należy unosić się przeciwko kobiecie, tylko w spokoju wysłuchać jej bredni"!

A teraz proszę napisać gdzie tkwi, Pani zdaniem, błąd w łysiakowym zwrocie "wydala z powrotem". Wówczas odpowiem (nie bez satysfakcji) jak bardzo się Pani myli... Czekam z niecierpliwością!

Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
0
Vote down!
0
#41087

Prawie, bo gorzej mogłoby być tylko "zwraca z powrotem". Może nie jest to aż pleonazm, ale z pewnością marny styl (bo jak inaczej można wydalać, w bok?) :):):) Aleksandra jest "uczycielką", wiec może odpowie dokładniej :):):)
Co się tyczy kobiet, to można znaleźć milsze cytaty. "Z kobietami jest jak z wysokimi górami - wolę przebywać u ich stóp" (Balzac)
Nie gniewaj się za Nurni, nurniflovenola! Jak mógłbym pisać Cię z małej litery (a przy okazji język i palce połamać, lub na dodatek narobić literówek, co jest moją bolączką).

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#41167

Zanim pani Aleksandra zabierze głos, powiem tylko tyle, że rzeczony zwrot został użyty celowo! Nie chcę odkrywać wszystkich kart...

Co do kobiet, to najbardziej lubię cytat Wieniawy-Długoszowskiego (na marginesie grafoman Łysiak osobiście sfinansował jego nagrobek!): "Za wszelką cenę należy osuszać łzy dam"

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#41170

:) swiateczne  życzenia dla Pana WILKA i jego fanklubu,ktory

jest wybredny i czyta raczej Dobre pozycje,a czy tylko pana Lysiaka?

chyba nie,ale Jego  knigi bardzo lubimy i na tle

zalewajacej nas "dziwnej literatury"jest naprawdę FENOMENEM:)

czytający GO

lubimy myslec,podziwiac jego STYL i piękne ryciny i ponieważ

uczylismy się niegdyś nie tylko pa ruski,ale Lingwae Latina, więc nie szkodzi nam

TO Jego łacinskie pisanie......

ale jak mawiali " starożytni",o gustach się nie dyskutuje......:)

Tobie,autorze tego artykułu,daję 10.......

z łysiakomaniackim pozdłowieniem........:)

 

świąteczne życzenia rownież dla adwersarzy:)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#41174

.... zapamiętać:):):) Wiem, że to musztarda po obiedzie, ale może przyda się na świątecznym stole? :):):)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#41191

No co Ty? Bo naprawdę uwierzę, że mnie polubiłeś!
A poważnie, to na moim wigilijnym i świątecznym stole niczego nie zabraknie. Tylko chciałbym zmienić jego lokalizację, gdzieś bliżej Wisły - rzeki lub miasteczka, wszystko jedno...

Pozdrawiam nostalgicznie

Vote up!
0
Vote down!
0
#41196

Mam tam rodzinę. Fantastyczni ludzie!!! Gdzie Cię zagnało. Do Reichu?
Mimo wszystkich okoliczności, życzę smacznego!

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#41201

Dixi! Teraz Ci uwierzyłem, że szybko czytasz i piszesz!!! Przez ten pośpiech przeoczyłeś mój komentarz, w którym zdradzam miejsce lokalizacji mojego stołu! "God save the Queen!" Jestem bliżej Irlandii niż tuskowa Polska będzie za sto lat...

Również życzę smacznego. Nie objadaj się za dużo! Mi nic nie grozi, gdyż mam posturę boksera wagi lekko-półśmiesznej.

Wiesz... chciałem dziś opublikować kolejną część moich popisów grafomana, ale doszedłem do wniosku, że ryzyko jest zbyt duże! Dyskusja, która pewnikiem by się wywiązała, mogłaby zabić moje małżeństwo. Więc zrobię to po Świętach!

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#41205

Napisałeś, że tęsknisz do Wisły. Ja mieszkam pod Krakowem, ale pochodzę z Lublina (kiedyś niekwestionowany środek Polski:))...
Jesz posturę lekko-pół-średnią, to możesz się objadać. Ja mam wagę zdecydowanie ciężką (ale też prawie dwa metry wzrostu). "Z domu" uwielbiam boczek, golonkę i śmietanę... Może trochę się oszczędzę, ale nie tak, żeby sobie odmówić mocno zmrożonej wódeczki :):):)
Miłych świąt!

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#41207

no i tym sposobem Dixiu skleroza gotowa

ps. ja tez to lubię

Vote up!
0
Vote down!
0
#41208

 Złośliwościami ludzi tak małego wzrostu zwykłam się nie przejmować , bo rozumiem istotę ich kompleksów :). Nasza urocza pani Walewska nigdy nie zostałaby jego metresą , gdyby nie prośby( pozbawionych jaj ) wątpliwych polskich patriotów :).

Zmuszasz mnie "wgryzania się " w przegadany i śmieszny fragmencik literackiej kaprofilii , trudno , ale cóż , idą święta , trzeba być dobrym dla ludzi , szczególnie tych świeżo poznanych , nie? :))) Wydalić można kogoś skądś lub coś w wyniku przemiany materii .

W konstrukcji z przysłówkiem wydalamy:szybko , nagle , z wysiłkiem , głośno ... oszczędźmy sobie zresztą , temat to  nieprzystojny w tak zacnym gronie oczytanych adwersarzy , których podziwiam nad wyraz .

Łysiaka potworek " wydala z powrotem" jest obrzydliwym i nielogicznym do bólu oksymoronem , sugerującym że albo robaczek o fosforyzujących szkarłatnych oczkach jest kaprofagiem jak nasz pospolity żuczek krowieńczyk albo to my jesteśmy zjadaczami snów - fekalii robaczka szaleństwa . Jakby nie patrzeć zaczynam myśleć nie tylko o jego otworze gębowym , ale i wydalniczym . Blee ...

Tak Nurniflowenolu chciałeś uzasadnić celowość " wydalania z powrotem " ?

Cóż ja, wydaliłam Łysiaka z półek mej bibioteki , bezpowrotnie .

 

Vote up!
0
Vote down!
0

Aleksandra

#41206

Nareszcie!!! Już zwątpiłem...

Jak pani zauważyła idą Święta, więc tym razem bez złośliwości przechodzę do rzeczy:

"Bóg się rodzi - moc truchleje,

Pan niebiosów - obnażony.

Ogień krzepnie - blask ciemnieje,

Ma granice - Nieskończony:

Wzgardzony - okryty chwałą,

Śmiertelny - Król na wiekami?

A Słowo ciałem sie stało i mieszkało między nami."

Franciszek Karpiński

Na podstawie tej kolędy uczyłem się o paradoksach uprawnionych, zwanych oksymoronami. Warto zauważyć, że w analizie poprawności wyrażenia należy brać pod uwagę wszystkie aspekty znaczeniowe jego składników i całości. Nie można też pominąć kontekstu, w którym wyrażenie zostało użyte. Tak więc łysiakowe "wydala z powrotem" nie jest błędem. To znaczy nie jest nim, gdy spojrzy się na całość zdania o robaku, o którym pisze Łysiak, bo, o czym Pani zapewne wiadomo, w literaturze i poezji używa się oksymoronów (figur retorycznych), by wzmocnić przekaz lub wymusić na czytelniku zrozumienie gry słów. Kontekst, z którego wyrażenie zostało wyrwane brzmi:

"Karmi się naszymi snami; chłepcze je po nocach, trawi i wydala z powrotem, by przyszły do nas nad ranem i objawiły jeszcze inny świat. Małe szeleszczące chwytniki pozwalają mu przeciskać się przez każdą szczelinę naszego ciała. Tak właśnie wychodzi z jakiegoś zdarzenia, wiersza lub religii i wdziera się w nas przez oko, ucho albo por skóry, a potem wędruje w milczeniu żyłami i nitkami nerwów szukając stałej przystani. Kiedy wejdzie do duszy, człowiek staje się niebezpieczny dla swej uczciwości. Kiedy dosięgnie mózgu, człowiek zaczyna zagrażać swemu otoczeniu. Ale kiedy dosięgnie serca, człowiek zakochuje się w jakieś istocie ludzkiej. Wówczas świat staje się dla niego niebezpieczny i każdy krok zagraża mu klęską."

Według Łysiaka w każdym z nas mieszka taki robak, który krąży po naszym ciele. Jego "wydalanie" (autor nie ma na myśli srania) jest ciągłe, stąd Łysiak zestawił  je ze słowami "z powrotem". Z powrotem, czyli w kółko. "I tak kurwa do zajebania" - jak mówi syn Adasia Miauczyńskiego w "Nic śmiesznego" - ten robaczek krąży i wydala. A skąd ten robak sie znalazł w naszym ciele? Odpowiedź znajduje się w tekście. Jest ona zarazem odpowiedzią na pytanie, co rzeczony robaczek wydala!!!

"Nielogiczny oksymoron"? Gratulację! Oskymoron (inaczej zwany epitetem sprzecznym bądź antylogią) jest z NATURY RZECZY nielogiczny!!!

I jeszcze jedno: co prawda jestem laikiem w sprawach językowych, a do tego grafomanem, ale uczono mnie o koprofilii, a nie kaprofilii!!!

 

Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
0
Vote down!
0
#41210

zmuszasz mnie ponownie do analizy błędu językowego związanego ...z sraniem , gdyż jeżeli coś trawię , muszę wydalić , a wydalić z powrotem po prostu się nie da ! I proszę tu Karpińskiego nie przywoływać , on błędu językowego w użytych oksymoronach nie popełnił !

Pisałam szybko i jak widzę , aż trzy błędy zrobiłam , ale mój tekst nie jest częścią książki .Oksymoronu nie można budować na niepoprawnej konstrukcji językowej . Obojętnie co chłepcze , żre , wchłania robak nie może tego wydalać z powrotem !

Pozdrawiam serdecznie takoż .

 

Vote up!
0
Vote down!
0

Aleksandra

#41212

"Obojętnie co chłepcze , żre , wchłania robak nie może tego wydalać z powrotem !"

Właśnie Pani dała kapitalny dowód, że można używać zwrotu "wydala z powrotem"! Chyba, że popełnia Pani ten sam błąd co Łysiak...

A poważnie:

W moim słowniku stoi napisane, że oskymoron jest odmianą paradoksu o znaczeniu metaforycznym. Jak Pani kojarzy czasownik "wydala" w kwestionowanym cytacie z (za przeproszeniem!) sraniem, to ja tylko mogę wyrazić swój żal, z powodu braku wyobraźni!!!

Pozdrawiam serdecznie

P.S. Ciężko mi będzie odpowiedzieć na Pani ewentualną ripostę, gdyż muszę lecieć pomagać żonie w przedświątecznych przygotowaniach. Ona też nie lubi Napoleona... Ale jaki Pani coś skrobnie, to odpiszę po Świętach. Póki co tradycyjne "zdrowych wesołych życzę"!

Vote up!
0
Vote down!
0
#41219

to przez dwa wspaniałe makowce zabyła ja dodać cudzysłów ! Doceniam ripostę , miło się gawędzi w atmosferze świątecznych przygotowań .

Słownik warto mieć pod ręką , a jeszcze lepiej stosować się do wytyczonych norm , a te nie pozwalają na harce wyobraźni w stylu " wydala z powrotem " .Słowa mają swoje utrwalone znaczenia . Wydala się kogoś lub coś ( w tym wypadku sny ) , a ponieważ robaczek ( metaforycznie ) wchłania na okrągło i trawi  , to musi i wydalić . " Z powrotem " to niepotrzebny , wywołujący uśmieszek zupełnie w tym cytacie niepotrzebny potworek językowy .

A tak w ogóle to nie wierzę , że nie zajrzysz :) , dlatego słowa wsparcia dla żony , pewnie konserwatystki , jeżeli nie lubi Napoleona :) i nie tradycyjne lecz oryginalne ( sądzę :) życzenia dostrzeżenia tej niemałej porcji kiczu w twórczości Łysiaka .

 

Vote up!
0
Vote down!
0

Aleksandra

#41238

Witam po Świętach!

Początkowo chciałem tu umieścić siedem cytatów, które udało mi się wyszukać a które zawierają zwrot "wydalać z powrotem" (w tym dwie książki i jeden oficjalny dokument). Doszedłem jednak do wniosku, że jest to pozbawione sensu. Poza tym jest to żaden argument w dyskusji. Zresztą to co Pani napisała powyżej w zupełności mi wystarcza. W pierwszym komentarzu nazwała Pani łysiakowy cytat błędem, a teraz traktuje go Pani tylko jako "niepotrzebny, wywołujący uśmieszek (...) potworek językowy". W porządku. O gustach się nie dyskutuję...

Na koniec mam pytanie:

Jeżeli jakimś cudem książki Łysiaka, które wydaliła Pani ze swojej półki powróciłyby na nią, to czy zostałyby wydalone z powrotem?

Powyższe zdanie może jest "potworne", "kiczowate" i w ogóle paskudne, ale błędu w nim nie ma...

P.S. Nie rozumiem dlaczego ktoś, kto nie lubi Napoleona ma być zrazu konserwatystą?! Zaczepka?

Vote up!
0
Vote down!
0
#41457

Gdyby tu o gust szło ...   Przysłówek  z powrotem wywodzi się od rzeczownika  powrót , który oznacza cofnięcie się do miejsca , gdzie już byliśmy . Synonimem w staropolszczyźnie owego przysłówka był zwrot na wstecz ( w kierunku przeciwnym ) .Nie z wszystkimi czasownikami  z powrotem może się więc łączyć , jedynie z tymi nazwami czynności , które pozwalają w przestrzeni odwrócić wektor działania . I tak mogę pójść z powrotem do domu , odłożyć z powrotem książkę na półkę , wziąć się z powrotem do pracy itd.

Natomiast czasownik wydalić (dk) czy wydalać ( ndk) oznacza ruch w jedną stronę : na zewnątrz czegoś lub kogoś . W wypadku przemiany materii ( nawet poetyckiej:) wydalamy poza organizm , połączenie więc wydalania  z niefortunnym przysłówkiem z powrotem sugeruje  ruch przeciwny do usuwania z organizmu , czyli mamy do czynienia z błędem logicznym , nie można wydalać ( = usuwać) do swego wnętrza .

Owszem , utrwalił się zwrot wydalony z powrotem do swego kraju , ale tej czyności zostaje poddany podmiot nie będący produktem przemiany materii i jest wyraźnie zaznaczony kierunek odwrotny .

Książki Łysiaka wydaliłabym ponownie .

Co do Napoleona , pewnie ,że zaczepka :) . Postać , która utrwaliła w kodeksach zdobycze Wielkiej Rewolucji Francuskiej , od prawdziwego konserwatysty doczekać się powinna co najmniej nagany . W  jego Kodeksie Cywilnym znajdziesz  aspekt świeckości ślubów i prawo do rozwodów , mało ? :) O więcej spytaj znanego na tym forum Kirkera ( porowadzi blog ) albo prawie skarbu :) Dixiego  -- powinien też potwierdzić .

Serdecznie pozdrawiam .

 

 

 

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0

Aleksandra

#41481

Co do Napoleona to nikogo pytać nie muszę! Sam jestem konserwatystą i wielbicielem Korsykanina!!!

A co do Łysiaka, to Pani wywód nie przekonał mnie ani trochę! Dziwaczność to jedno, a błąd to drugie...

Vote up!
0
Vote down!
0
#41496

Nasmarowałeś, że ten tekst o Łysiaku znudził Cię i przebrnąłeś tylko przez pierwsze parę zdań. Argument: uważasz Łysiaka za grafomana. Zastanawiam się więc, jakim cudem zdołałeś przebrnąć przez WSZYSTKIE utwory literackiego nielota. Perwersja?

Poza tym (KONSEKWENCJA, chłopcze!) powiadasz: „Nie odmawiam Łysiakowi talentu ani inteligencji” A zatem zdecyduj się: albo grafoman, albo inteligentny człowiek obdarzony literackim talentem. Napisałeś też: „odmawiam mu dyscypliny myślowej „. Mam zatem następne pytanie: Jak godzisz brak dyscypliny myślowej z inteligencją? To by było na tyle względem Twoich palpitacji z zawiści.

PS.

Fakt, że umiesz czytać, nie dowodzi, ze rozumiesz, co autor napisał.

-----------------------------------------
Zapraszam do lektury moich pozostałych tekstów: http://polskawalczaca.com/viewforum.php?f=34&sid=21635659b935ddef100cad1f7416176d

---------------------------------------

Vote up!
0
Vote down!
0

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

#41521

Uważam, że czytanie książek uderzająco dziwacznych czy wręcz pokracznych jest ciekawsze i nawet bardziej pouczające, niż poprawnych, ale miernych. To odpowiada nie większość postawionych przez Ciebie pytań :):):)
Łysiak wspaniale godzi brak dyscypliny z talentem do ekwilibrystyki. Oglądanie, jak ktoś podskakuje na linie żonglując pełnymi wody kieliszkami i grając równocześnie na trąbie Jerychońskiej kołysanki, może być zajmujące:):):)
PS.
Jestem wzruszony. Od ponad ćwierć wieku nikt nie mówił mi "chłopcze" :):):)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#41524

niektórzy są stuletnimi chłopczykami i przez całe życie donaszają krótkie spodenki uprawiając żwawo gołosłowie sofisty

pozdrowienia

-----------------------------------------
Zapraszam do lektury moich pozostałych tekstów: http://polskawalczaca.com/viewforum.php?f=34&sid=21635659b935ddef100cad1f7416176d

---------------------------------------

Vote up!
0
Vote down!
0

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

#41526

"Stuletni chłopczyk przez całe życie donaszający krótkie spodenki i uprawiający żwawo gołosłowie sofisty". Będę się musiał tego nauczyć na pamięć. Idealnie trafiłeś w styl Mistrza, gratuluję!

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#41527

ale te słowa zawieś sobie nad nocniczkiem
-----------------------------------------
Zapraszam do lektury moich pozostałych tekstów: http://polskawalczaca.com/viewforum.php?f=34&sid=21635659b935ddef100cad1f7416176d

---------------------------------------

Vote up!
0
Vote down!
0

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

#41529

ale te słowa zawieś sobie nad nocniczkiem
-----------------------------------------
Zapraszam do lektury moich pozostałych tekstów: http://polskawalczaca.com/viewforum.php?f=34&sid=21635659b935ddef100cad1f7416176d

---------------------------------------

Vote up!
0
Vote down!
0

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

#41530

... masz za mało poczucia humoru, żebyś nie był dla mnie zwyczajnie nudny. Wrzuć sobie te słowa do kibelka, bo już pewnie się nauczyłeś z niego korzystać :):):)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#41532

No dobra, nie bawmy się nocniczkami i kibelkami. Chłopczyka i bobaska cofam, ale bo wkurzyłeś mnie tym grafomanem! Gdyby nim był, to mało kto by go czytał w tak wielkich nakładach. I jego fanów byłoby mniej, niż sporo.

Pozdrawiam sylwestrowo

-----------------------------------------
Zapraszam do lektury moich pozostałych tekstów: http://polskawalczaca.com/viewforum.php?f=34&sid=21635659b935ddef100cad1f7416176d

---------------------------------------

Vote up!
0
Vote down!
0

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

#41536

za.... "utalentowanego i inteligentnego" :):):):)
Szczęśliwego Nowego Roku!

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#41543

utalentowany grafoman trąci "wybitnym znawcą literatury sedesowej"

pozdrawiam z przytupami

-----------------------------------------
Zapraszam do lektury moich pozostałych tekstów: http://polskawalczaca.com/viewforum.php?f=34&sid=21635659b935ddef100cad1f7416176d

---------------------------------------

Vote up!
0
Vote down!
0

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

#41547

.... choć nie tylko "literaturę sedesową". A ty nie???? :):):)
P.S.
Przypomniało mi się właśnie, że Stephen King (moim zdaniem doskonały pisarz:):):)) zwykł zbierać kibelkowe napisy, a nawet w jednym z (naprawdę wzruszających i kunsztownych) opowiadań zacytował ich duży zbiór (korzystając z okazji, że bohater, ogarnięty depresją i szykujący się do samobójstwa ma problem, co zrobić ze swoim całożyciowym zbiorem podobnych zapisków). Przypomina mi się "Siedzę i stękam jak John Wayne. Zaraz urodzę gliniarza z Maine", czy "Siedzę tu z rozdartym sercem. Miałem srać, a tylko pierdzę", oraz "Flópy z dópy, zamiast kópy" :):):) Lubię Kinga, bo jest bezpretensjonalny.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#41551

jakby powiedział ktoś, kogo nie znam. Ale nie tylko King ma taką smakowitą obsesję. Joyce był okrutnie zachwycony, gry jego przyjaciel zapytał: "a jak się ma twój PRZEWÓD GÓWNIANY?"

DOCENT TUTKA

-----------------------------------------
Zapraszam do lektury moich pozostałych tekstów: http://polskawalczaca.com/viewforum.php?f=34&sid=21635659b935ddef100cad1f7416176d

---------------------------------------

Vote up!
0
Vote down!
0

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

#41553