Bloger „Ab Extra” pisze list do Atamanów Politycznego Internetu

Obrazek użytkownika Anonymous
Blog

Mam zgodę na publikacje komentarza i listu „Ab Extra” – Listu skierowanego do mnie, co rozpoznałem po tym, że treść listu jest skierowana do mnie i po tym, że znalazłem go na swojej skrzynce pocztowej w Onecie. Tak się zastrzegam bo tu „Pionek” publikuje żądanie pana Osieckiego, by tenże Pionek zapłacił mu 10 tysiaków za publikację w sławnych „Iskrach” tekstu o chińskiej wyprawie Tuska.

A niech się tam tłuką!

Powodem komentarzy „Ab Extra” stał się mój tekst :

http://jacek.jarecki.salon24.pl/102549,index.html

Ab Extra ( http://icoteraz.salon24.pl ) komentuje tak:

"Jarecki, problem w tym, że już późno…Zmęczony jestem i prawdę mówiąc głowy nie dam, że rozumiem, o czym jest ten wpis, tzn. - czy jasno czytam trzecie i ente dna w tym wszystkim, więc może palnę jak łysy o parapet (czy jakoś tak) - poza sednem i sensem. Mniejsza.

W końcu nie ma mi co z głowy spaść, po prawdzie nawet włosy.

Spróbuję tedy zwerbalizować, tak jak umiem i zdołam w tym stanie, podpierając powieki zapałkami. Rozumiem tyle, Jarecki, że w ICH gry, wedle ICH, ustanowionych przez NICH zasad nie jesteśmy w stanie wygrać.

To tak jak z bejsbolem czy futbolem amerykańskim. Pono nikt poza Amerykanami nic z tego nie rozumie, nikt poza nimi w to nie gra, dlatego zawsze będą mistrzami świata ( Kuba jest jeszcze i Korea – od JJ )

A nawet, gdyby jakiś obłąkaniec się uparł, zrozumiał i jakimiś nieziemskim wysiłkiem zdobył mistrzostwo poza Ameryką, to Amerykanie natychmiast wymyślą jakąś inną grę, co do której będą mieli pewność, że nikt z nimi w nią nie wygra. No, i wyszła mi dygresja, z której nie wiem jak wybrnąć, choć czuję, że niby zbaczając zbliżyłem się do sedna.

Aha! Chodzi mi po głowie myśl taka (mniej więcej), żeby zagrać wreszcie nie dość, że wedle własnych zasad, to jeszcze we własną grę. Pono na tym polegała siła Greków, że te wszystkie kultury Wschodu, z którymi walczyli, mieli wojnę absolutnie zrytualizowaną wedle szanowanych przez wszystkie strony reguł. Po prostu Grecy grali w swoją własną grę i wedle własnych reguł, i nikt w Azji niczego z tego nie kumał, a nawet jeżeli, to nie był w stanie tych reguł zaakceptować, aby się dostosować. Później to się jeszcze parę razy w historii powtarzało w rożnych epokach przez dwa i pół tysiąca lat.

Zdaje się, że Pierwsza Światowa była właśnie dlatego, taka jałowa, długa i mordercza w skutkach, bo wszystkie strony z obłąkańczym uporem trzymały się w niej dotychczasowych zasad, całkiem nie pasujących do okoliczności.

Jarecki, może by, kurna, zagrać, w co innego po prostu. I już!

***

Tak napisał Ab Extra w komentarzu, a ja się zadziwiłem, że ludzie jednak dobrze kalkulują i za nic mają oficerów medialnych siejących defetyzm. Ja siać defetyzmu nie mam zamiaru, a co do mierzenia się z plastykowymi osi(o)łkami, jakoś strachu nie czuję.

Teraz, wiedziony barbarzyńskim szałem przyszłych bitew – oczywiście za zgodą autora – pierwszy raz w Salonie24 wklejam prywatny list:

"Witam,

Tak jakoś przedwczoraj coś zagadałem do Ciebie (przy okazji Twego wpisu o dużej bańce) o grach naszych i nie naszych. Usiłowałem nazajutrz przemyśleć to na trzeźwo, ale dużo z tego nie wynikło.

Niedużo, nie znaczy jednak, że nic.

Wpierw trzeba by ustalić, w co teraz gramy. A na mój rozum, to gramy w wojnę proszków do prania.

PiS w to wszedł, i nawet raz wygrał - myślę, że fuksem, bo przez pychę przeciwnika i zlekceważenie. A że raz wygrał, to ciągle ma nadzieję, że ponownie się uda. Jednak nie uda się, bo po raz drugi nie zostanie zlekceważony. Wręcz przeciwnie.

W ramach dmuchania na zimne, będą wystrzeliwane atomówki na każdą najmarniejszą pisowską taczankę, co widzieliśmy w apogeum walki z kaczyzmem.

Łatwiej już było i „se ne vrati”

Wojny proszków do prania tedy nie wygramy, bo po pierwsze, drugie i trzecie nie mamy armat, więc już mamy odhaczoną jedną grę, w którą nie powinniśmy grać w żadnym wypadku. Zwłaszcza, że pan Mistewicz - o tej dużej bańce, to raczej serio mówił.

Jako realista wolę zakładać, że serio.

Drugie pole gry, to... jak to nazwać? Chciałem powiedzieć "europejskość", ale to się już tylko z UE kojarzy, a nie o to chodzi.

No, to co stoi na antypodach europejskości? Nie barbarzyńca czasem?

Tedy zgodnie z regułami gry w wojnę „proszków do prania” usiłują dorobić nam gębę barbarzyńcy.

A my się gęby barbarzyńcy wstydzimy i boimy jak ognia. Niby wiemy, że to tylko gęba, niby wiemy, że nasze barbarzyństwo to w rzeczywistości europejska normalność, prawdziwy fundament europejskości. Bośmy bywali tu i ówdzie i wiemy, że prawdziwie po barbarzyńsku myśli każdy przeciętny Grek, Austriak, Portugalczyk i Szkot, a odmieńców to spotkać można tylko po artystowskich knajpach i na humanistycznych wydziałach państwowych uniwersytetów.

Tyle, że tam się tworzy paneuropejski Matrix i z tym się nic nie da zrobić. Gęby barbarzyńcy się nie pozbędziemy. A skoro juz i tak ją mamy, i nie jesteśmy w stanie się jej pozbyć, ani udowodnić, ze to nie nasza gęba, to co?

Zaszczepmy w sobie i innych dumę z jej posiadania! A jak!

Bo pomyśl. Tak naprawdę brak nam samoidentyfikacji, bo z kim sie mamy utożsamić?

Z logo partii z zastawki na konferencji prasowej?

Z Gosiem?

Daj spokój! To gdzieś daleko i nieprawda. Biorąc udział w wojnie „proszków do prania” sami się sprowadzamy do za przeproszeniem targetu i mięsa do głosowania, przy okazji tracąc swoją indywidualną podmiotowość.

Trzeba się nam z samymi sobą zidentyfikować! W kupie!

Te gęby pokazać z dumą innym normalnym, niech się w innych gębach przejrzą i zobaczą, jacy fajni są oni, i jacy fajni jesteśmy!

Bo przecież zajebiści jesteśmy!

No, popatrz no, na Salon24 choćby!

Od różowych, a i czerwonych jesteśmy inteligentniejsi, aktywniejsi, bardziej twórczy, bardziej pomysłowi, bardziej odporni, bardziej obkuci i obcykani we wszystkim, nie?

Fajni jesteśmy jak cholera!

Gdyby Jarkacz miał taką siłę, taką moc, takie jaja i wolę, jak choćby, z przeproszeniem Rydzyk, żeby nas się znalazło na dowolnym placu o dowolnym czasie 100 000 a może i z pół miliona, gdy potrzeba, z okazji albo i bez okazji, gdybyśmy sami sobie mogli spojrzeć w oczy, zobaczyć jacy jesteśmy fajni i żeby wszyscy mogli zobaczyć, jacy jesteśmy fajni, i ilu nas, to nam już żadna gęba przestałaby być straszna, a i tym, którzy jeszcze nie wiedzą, że są nami, tylko gęby się wstydzą i boją.

Kuźwa, Jarecki, wiejskie bacie parafialne to potrafią, a my, tacy fajni i zajebiści nie umiemy?

Nie możemy?

Nie mamy siły?

Powiedz, Jarecki, jak w telewizorze pół miliona ludzi w jednym miejscu zagadać, zagęgać, zasłonić i zafortepianić?

Zwłaszcza takich zajebiście fajnych?

(acha, to nie żadna propozycja ani hasło do boju, ani nic z tych rzeczy. Przyczynek do wgryzienia się w problem tylko, niezborny i chaotyczny).

***

Tak napisał do mnie Ab Extra i ten jego tekst, znakomity moim skromnym zdaniem – wklejam Wam dzisiaj do przemyślenia, bo jeśli nawet nie dzisiaj czy jutro – może być wkrótce tak, że trzeba będzie ratować swoje rodziny, siebie samego i Polskę.

Tak, Polskę!

0
Brak głosów

Komentarze

Należy mieć nadzieję, że nie będzie aż tak źle, ale dwururkę lepiej mieć sprawną i na podorędziu.
Andrzej.A

Vote up!
0
Vote down!
0

Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A

#7813

Dwururkę?! Toż nawet straszaki gazowe odebrano społeczeństwu!

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#7815

Nie po to babcia przez 45 lat podlewała kwiatki olejem maszynowym żeby to się miało teraz nie przydać w razie czego.
Andrzej.A

Vote up!
0
Vote down!
0

Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A

#7819

"podlewała kwiatki olejem maszynowym"

Bardzo dobre!

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#7822