Political fiction z Wałęsą w tle

Obrazek użytkownika jazgdyni
Idee

Zmarł 94-letni były prezydent Stanów Zjednoczonych. Postać jak najbardziej godna szacunku. Postać historyczna.
Wielu przywódców świata zdecydowało się uhonorować Georga HW Busha i brać udział w uroczystościach pogrzebowych.
Nie ma potrzeby dodawać, że obowiązkowo obecni będą tam wszyscy prominentni ludzie z USA, włączając w to wszystkich żyjących byłych prezydentów Ameryki.

Polski prezydent, Andrzej Duda, uważał za swój święty obowiązek wziąć udział w tych uroczystościach, dając wyraźny znak, jak wiele Polska zawdzięcza zmarłemu.

Tuż przed wyjazdem, do polskiego prezydenta zwrócił się z prośbą o zabranie go na pokład samolotu były prezydent, a jednocześnie w imieniu Solidarności, laureat pokojowej nagrody Nobla – Lech Wałęsa. Jak dzisiaj, bez najmniejszych wątpliwości wiemy, TW, czyli tajny współpracownik służb bezpieczeństwa komunistycznego reżimu. Fakt w Polsce powszechnie znany, jednakże nie specjalnie przebijający się do światowej opinii publicznej.
Prezydent Duda, nota bene, również wielokrotnie szkalowany przez Wałęsę, będącym zapiekłym i fanatycznym wrogiem obecnej władzy, z typową kurtuazją dobrze wychowanego człowieka, zgodził się zabrać do Stanów pana Wałęsę.

Wybierającego się na pogrzeb prezydenckim samolotem gościa zobaczyliśmy na lotnisku w dość niechlujnym garniturze: spodniach na wyeksponowanych szelkach, pomiętej marynarce, oraz symbolicznej koszulce przeciwników demokratycznej władzy RP, z napisem KONSTYTUCJA.
Dla każdego podróżującego po świecie w ważnych sprawach, sprawiał wrażenie nieco niechlujne i dosyć komiczne. A trzeba dodać, że jest to człowiek dosyć bogaty i raczej bywały tu i tam.

*****

Powtórnie zobaczyłem Wałęsę w trakcie uroczystości na krótkim filmiku nakręconym chyba telefonem komórkowym,
Ogarnęło mnie wówczas dziwne uczucie, którego nie potrafię dokładnie sprecyzować. Jakaś nietypowa mieszanina gorzkiego smutku, litości, zażenowania i takiego specyficznego – masz, czego chciałeś; popatrz, kim właściwie jesteś.
Nikim.
Stary, otyły facet, w kloszardowatych ciuchach, jakich pełno widzi się na najtańszych przedmieściach miast, lecz nigdy na najważniejszych państwowych uroczystościach z tłumem polityków, dyplomatów, generałów w reprezentacyjnych salonach i kuluarach; z t-shirtem reklamującym jakąś KONSTYTUCJĘ stoi... robi parę kroków wyraźnie zagubiony; szuka jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego, jak by chciał wrzasnąć: - Czemu nie podchodzicie do mnie? Czemu nie ściskacie mojej dłoni i nie poklepujecie po ramieniu?! To ja! Wałęsa, który uratował cały świat. Noblista i Mędrzec Europy. Obaliłem komunizm. Porwałem za sobą 10 milionów Polaków, potem zburzyłem Mur Berliński, rozmontowałem Związek Radziecki i zmieniłem orbitę Ziemi.
A wy co? Zamiast stać wokół mnie zwartym kołem, z wszystkimi kamerami na mnie skierowanymi, przechodzicie obok, jakbym nie istniał! Udajecie, że mnie nie rozpoznajecie. Czyżby władza Kaczora sięgała aż tak daleko? A miałem do was wygłosić ważny apel. Ostrzec was. I kolejny raz uratować.

I gdy tak obserwowałem ten przykry obraz z tymi wszystkimi uczuciami, nagle zapaliła się niespodziewana myśl i na chwilę zdrętwiałem.
Zaraz, zaraz... Czy tego Wałęsę ktoś służbowo obserwuje? Czy jest cały czas monitorowany przez służby specjalne, połączone siły polsko – amerykańskie, które są w gotowości do natychmiastowej akcji?
Bo jeśli nie, zaniedbano możliwość niespodziewanego rozwoju sytuacji...

W tłumie wysoko postawionych ludzi, w świetle kamer; w najbardziej reprezentacyjnych wnętrzach świata, Bolek Wałęsa wyciąga spod marynarki plastikowy worek wypełniony łatwopalną cieczą, oblewa się nią, zaczyna krzyczeć coś symbolicznego, na przykład „solidarność”, by zwrócić na siebie uwagę... i się podpala.

Rezultat tego byłby dla Polski katastroficzny. Cofnięcie naszego kraju co najmniej pół wieku w kierunku chaosu i państwa nie samodzielnego. Z mozołem i potem, budowana przez ostatnie trzy lata wspinaczka ku suwerenności, sile i poprawie dobrobytu, runęłaby, jak wieża z kart.
Co gorsza, wizerunek Rzeczpospolitej, na długie dziesięciolecia uległby zniszczeniu.

Na całym świecie telewizje przerwałyby programy, by zaprezentować najważniejszy breaking news i pokazać samopodpalenie podczas uroczystości w Waszyngtonie światowego bohatera, który nie mogąc się pogodzić z faszystowską tyranią obecnej władzy Polski, zdecydował się na tragiczny finał na oczach całego świata. To ostrzeżenie i przestroga do czego prowadzi odradzający się nacjonalizm i populizm. To znak, że wszelkimi sposobami należy bronić wolność, demokrację i liberalizm.

Wałęsa nie jest osobnikiem niepoczytalnym. Nie sądzę, choć może specjaliści mieliby inne zdanie. Lecz niewątpliwie jest nieobliczalnym egomaniakiem i egotykiem. Wszyscy od dawna znamy jego chełpliwość (ja, ja, ja...) i arogancję; wyolbrzymioną pozytywną opinię o swoich cechach osobistych i własnej ważności. Jego niezdolność do uznawania osiągnięć innych. A wszystko to przy poważnych deficytach intelektualnych, moralnych i społecznych, z równoczesnym osobistym przeszacowaniem tych walorów.
Niestety, w dużym stopniu świat o tym nie wie, więc stał się on oto najsłynniejszym Polakiem XX wieku.

Po co on właściwie udał się na ten pogrzeb? Przecież nie po to by oddać cześć jakiemuś tam Bushowi. Kim on był wobec wielkości Wałęsy? I znając jego chłopską pazerność, wiemy, że nigdzie dalej się nie rusza, jeżeli dobrze mu nie zapłacą.
Niewątpliwie zamierzał wywinąć jakiś numer. Coś bardzo spektakularnego. Czy w swoim autoreklamiarstwie rozważał taki scenariusz z autodestrukcją?

Raczej nie. Bo Lech Wałęsa zawsze był i nadal jest, mimo starczego pieniactwa, tchórzem.
Już w Grudniu 1970 roku, w czasie masakry na wybrzeżu, wolał siedzieć bezpiecznie w gdańskim komisariacie MO, niż wraz z protestującymi toczyć walki z milicją i wojskiem. A dziesięć lat później, w sierpniu 1980, wolał być skrycie przetransportowany przez służby specjalne do stoczni, zamiast otwarcie przyjść z ulicy, po drodze, jak prawdziwy trybun ludowy, zagrzewając obywateli do oporu.
Dzisiaj, patrząc na te częste wizyty w szpitalach i klinikach, te wszystkie rowerki, baseny i spacery pod palmami, mamy obraz hipochondryka, przesadnie dbającego o swe zwiotczałe ciało, człowieka kompletnie niezdolnego do samookaleczenia. Nawet do wbicia szpilki w opuszkę małego palca. A co dopiero strasznie się poparzyć i najprawdopodobniej umrzeć.
Z jednej strony to bardzo nęcące, lecz tak po bolkowemu zdecydowanie NIE!

Panowie wrócili spokojnie do kraju. Ja odetchnąłem. Nadal nie wiem i pewnie się nie dowiem, czy nasi agenci sprawowali opiekę nad tak niestabilnym osobnikiem. Jakoś nie mam pewności, że takie coś hipotetycznie rozważono.

.

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.8 (22 głosy)

Komentarze

... "Nadal nie wiem i pewnie się nie dowiem, czy nasi agenci sprawowali opiekę nad tak niestabilnym osobnikiem."

Może Miecio Wachowski podał nie te koszule ?  "Nie o taką koszulę walczyłem " I przez to ta wpadka ...

Nasi agenci ,czyli "Austin Powers reaktywacja" :-)

To będzie ciekawa lektura w IPN ver. 2.0 przeczytać czy Lech Wałęsa nadal odmawia współpracy z opieką ... operacyjną .  Więc może nie ma co być takim pesymistą ,że "się nie dowiem". Nie takie archiwa upubliczniano ...

Natomiast z Wałęsą ,to może być problem "double agent" :-) . Donosił jedocześnie w konfesjonale do księdza i spowiadał się przed oficerem prowadzącym .Br....

Vote up!
3
Vote down!
0

Ludzie myślcie , to boli ,ale da się to wytrzymać .
Ceterum censeo, PKiN im. J.Stalina delendam esse.

#1576687

Komentarz niedostępny

Komentarz użytkownika kontrik został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1576689

Znaczący jest ten schemat, w jakim się pokazujesz z kolejnym idiotycznym komentarzem.

Erekcji i wzmożenia emocjonalnego doznajesz z dużą regularnością (sporo innych internautów też) w weekendy. Z reguły oznacza to pisaninę pod wpływem. Ciągniesz gorzałę z gwinta, czy raczej z dobrego kryształu, na dwa palce, z lodem? A może pudrujesz nosek? Nie, raczej nie. Nie stać cię na samarę za pińćset. Już raczej te wynalazki gimbazy, albo sam sobie pichcisz z kropelek na kaszel.

Tak, czy inaczej, zdrowiu ci to nie służy. A jak jeszcze nie jesteś, to pewnie stracisz włosy, zęby, no i ta przykra impotencja. A może być jeszcze tyle orgii przed tobą.

 

Vote up!
8
Vote down!
-5

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1576694

Znów mierzysz innych swoją miarką, młody i niepijący atleto.

A teraz powyśmiewajmy starych ludzi z brzuszkiem, tak dla wzmocnienia efektu w tekście o swoich spiskowo-przemocowych fantazjach.

Vote up!
0
Vote down!
-1

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1577098

ulżyło panu? Tak bardzo żal byłego donosiciela a wcześniej w swojej wsi znanego bandyty ,który wraz ze swą rodziną sztachetami szantażował całe wsie. Który nie mądrością lecz oszustwami doszedł tam gdzie nie powinien. Ten człowiek to chora istota którym powinien zająć się lekarz a co powiedzieć o panu? Też chory?

Vote up!
0
Vote down!
-1

lupo

#1576953

Pewnych rzeczy nie uważam za stosowne; uważam, że wyłożyłem to wystarczająco jasno.

Vote up!
0
Vote down!
0

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1577099

... określa go jako takiego drobnego kombinatora-cwaniaczka, co to co jakiś czas coś tam z pracy wyniesie, a to klucz francuski, a to rolkę papieru toaletowego, a to rękawice ochronne. Tego rodzaju osobnicy w życiu nigdy nie targnęliby się na własne życie, a już na pewno nie z powodów ideologicznych, czy też dla zamanifestowania jakichś tam „własnych przekonań”. Ich „ideologią” jest cwaniackie przetrwanie za wszelką cenę, a główną maksymą życiową dawanie sobie rady w najtrudniejszych momentach i niesprzyjających sytuacjach życiowych.

Tak więc nakreślony w felietonie obraz płonącego na oczach świata Bolka, to rzeczywiście czyste political fiction. Jemu nie grozi ani samospalenie, ani nawet spalenie się ze wstydu... Prędzej posądziłbym go o wyniesiecie z katedry czegoś pod tą słynną koszulką z napisem, którego ostatnia sylaba przykrywa Bolkowi w spodniach to, co ma na wysokości rozporka, niż jakąkolwiek próbę samookaleczenia... ;-)

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
0
#1576952

Witaj

W pełni się zgadzam, że Wałęsa to drobny cwaniaczek, wsiowa spryciula, często określana jako szmondak. I jak napisałem - wg. mnie również tchórz.

W tym wpisie koncentruję się na czymś innym. Służby ochrony powinny zabezpieczyć prezydenta przed kontaktami z osobami niezrównoważonymi i nieobliczalnymi. Tutaj nadarzył się Wałęsa, ale równie dobrze mogliby to być Mysiło, Scheuring-Wielgus, czy Radek Sikorski.

I pewien jestem, że co najmniej dwie z nich chętnie by dokonały autodafe, by pogrążyć Polskę.

Dlatego uważam, że kurtuazja na bok, gdy coś grozi państwu. Wałęsę akurat stać na bilet. Nawet pierwszą klasą.

Vote up!
1
Vote down!
-3

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1576997

Ponieważ nigdy się nie zdarzyło by amerykański "former president" działał na szkodę US lub kontestował działania następcy, nie zabranie bolka byłoby odczytane jako afront, którego amerykański prezydent by nie popełnił.

Sprawa była naprawdę bardzo cienka ! Jeszcze raz muszę napisać, że skończyła się optymalnie. Nie doszło do prowokacji - pozostał czerstwy, wieśniacki żart z pogrzebu. Nie wiem jak, ale udało się spacyfikować kumpli Schnepfa.

Kiedyś się dowiemy.

Vote up!
2
Vote down!
0

#1577007