Dzień Pączka. Refleksje

Obrazek użytkownika jasieńko
KawiarNIA

Dzień Pączka. Refleksje

Na podstawie spostrzeżeń dnia dzisiejszego - pierwsza: więcej osób świętuje dzień Tłustego Czwartku niż Dzień Niepodległości. Jakkolwiek kolejki przed piekarniami i cukierniami to w pewnym sensie zgromadzenia, to brak flag z symbolem pączka nie ma w tym porównaniu znaczenia. Jeśli dodać do tego powszechne przemilczenie Popielcowej Środy (jak przykładowo wczoraj), a medialne zainteresowanie pączkami w czwartek, wówczas obraz zaczyna być pełniejszy.

Patrząc z perspektywy czasu przeszłego, jest to nie pierwszy już raz i niewiele czasu brakuje, by Tłusty Czwartek przerodził się w Dzień Pączka wzorem Świąt Bożego Narodzenia, które usilnie przekształcane są po prostu w Święta grudniowe – takie: Wesołych Świąt!

Dzień Niepodległości okraszany jest co prawda licznymi pochodami i inscenizacjami historycznymi, ale przeważająca ilość społeczeństwa polskiego wykorzystuje go jako dodatkowy dzień wolny od pracy i oddaje się działaniom ahistorycznym czyli korzystaniu z wolnego od pracy czasu, w dowolnie wybrany sposób.

Druga. Kabarety w telewizorze występują chyba codziennie (mają taki stały blok, o ile się nie mylę) i charakterystyczne, że wśród wielu skeczów trafiają się te o tak zwanych „czarnych”, inaczej – o tych w sutannach (mowa o płci męskiej). W zasadzie każdy element codzienności można poddać obróbce śmiechu, ale czuję pewną dysproporcję, właściwie niedosyt; brakuje mi takich dowcipów i skeczy o rabinach i kościelnych dostojnikach muzułmańskich. Czyżby autorom tekstów zabrakło konceptu czy też lotność umysłu trochę przyziemiła? A może jest to objęte swoistym tabu – nie można tych religii drażnić, a nie daj Boże obrazić? Boją się oskarżenia o mowę nienawiści?

Gdyby tę stronę ludzkiej aktywności sprowadzić do prostej czynności plucia, to widać jak na dłoni, że można pluć na przedstawiciela kościoła katolickiego, ale na przedstawicieli judaizmu i islamu już nie. A jeśli nie można – to dlaczego?

I trzecia. Śledząc działalność krajowych ciał – ciała sejmowego i ciała senackiego - byłem czasami mile zaskoczony ich pronarodowym odruchem i podejmowaniem uchwał o takim charakterze. Przykładem były te upamiętniające znane z naszej historii postacie i wydarzenia, mogące być doskonałą okazją do przypominania historii Polski. Niestety zostaje to prawie za każdym razem bez echa i ciągu dalszego – nikogo to już nie interesuje, a mediów w szczególności. Wygląda to tak, jakbyśmy się wstydzili swojej historii. Tak było przed Dudą i tak jest po Kurskim. No tak, zapomniałem – najważniejsza jest demokracja.

Z drugiej strony od dłuższego czasu widoczna jest tendencja do „plugawienia” historii Polski. Coraz częściej wszystkie znaczące postacie historyczne czy epizody przedstawiane są w negatywnym świetle, tak jakby chciano nam powiedzieć, że my i cała nasza historia to jedno wielkie gie.

Historia każdego państwa jest inna i się jej nie wybiera, otrzymuje się ją w spadku jak DNA po rodzicach. Każda na swój sposób jest dobra, fatalna lub byle jaka, ale jest – nasza, a my nie mamy się czego wstydzić. A jeśliby nawet, to co z tego?

Niemcy, dla przykładu, cały czas uważają, że tak w ogóle - to są cacy.

W efekcie - wolność i demokracja przesłoniła nam pamięć, a od 1989 r. wyróżnik naszej odrębności systematycznie spada - i to w każdej dziedzinie.

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)

Komentarze

Skracają tekst usunąłem kilka zdań, z których jedno wyjaśniało kontekst użycia zapisu (ten w nawiasie) o Popielcu.

Bez niego zapis może budzić conajmniej zdumienie.

Czytających przepraszam.

Vote up!
0
Vote down!
0

wyrzuć telewizor

#1506396