Lie is my life

Obrazek użytkownika Janusz 40
Kraj

Golce śpiewaja wprawdzie:  "Crazy is my life", ale tytuł odnosi sie do Pani premier, która była łaskawa odpowiedzieć  dziennikarce, iż nie słyszała tego, co powiedziała minister (wówczas, a później wicepremier) E. Bieńkowska szefowi CBA  - P. Wojtunikowi. Śmiem twierdzić, iż CAŁA polska klasa polityczna odsłuchała te nagrania uważnie, może nawet po kilka razy. Jest rzeczą naturalną, że owe taśmy najdotkliwiej uderzają w ten koalicyjny rząd, a co za tym idzie w jego szefa. Tylko, że szef rządu ich nie słuchał, ich nie zna - tak twierdzi. Jest to tak samo wiarygodne, jak nieznajomość tajnego aneksu do protokołu likwidacji WSI przez prezydenta B.Komorowskiego. 

      Prawdomowność a,rebours E. Kopacz jest powszechnie znana od czasu jej smoleńskiej wyprawy - stąd tytuł notki. Pytanie - ile razy jeszcze społeczeństwo - wyborcy dadzą się oszukać osobom, dla których własne słowo nie stanowi zadnej wartości? Dla większości ludzi - własne slowo, to świętość, to posiadanie, lub brak honoru, tylko nie dla najważniejszych obecnie w państwie ludzi. Przeświadczenie, że zabiegany naród nie bedzie na to zważał - tym razem okaże się na pewno złudne. Przekonał się o tym już PBK, pomimo gigantycznej propagandy uprawianej przez publiczne media - naród nie dał sie wiecej nabierać na słowa bez pokrycia...

      Zapewnienia PEK o programie dla górnictwa też są na wodzie pisane. Gdyby tak było, to rząd (ministerstwo gospodarki) nie doprowadziłby do stanu zawałowego tej branży. To powiedziała nie tylko B. Szydło, identycznie określił to także niekwestionowany znawca przedmiotu - były wiceminister przemysłu - J. Markowski (w żadnej mierze z PIS nie związany). Stosunek do górnictwa został zdefiniowany przez rząd PO-PSL, sciśle biorąc przez premiera Tuska osobiście w momencie podpisywania skrajnie niesprawiedliwego dla Polski pakietu ENERGETYCZNO-KLIMATYCZNEGO. Rzeczywista walka z emisją CO2 do atmosfery byłaby wówczas, gdyby w UE przyjęto pakiet KLIMATYCZNY - to robi zasadniczą róznicę. Otóż kilkakrotnie wiecej emituje się do atmosfery CO2 z innych niż elektrownie węglowe żródeł - głównie z transportu, ze spalania gazu i ropy naftowej. Ponadto CO2 z elektrowni jest o wiele mniej zanieczyszczony niż ten np. powstajacy z silników samochodowych (głównie trującym CO). 

      Już na wstępie swojego premierowania E. Kopacz podpisała deklarację o dalszym ograniczeniu emisji CO2 przez naszą energetykę węglową. Wkraczamy juz w okres, kiedy emisja CO2 z naszych elektrowni będzie obłożona obowiązkiem wykupywania coraz wiekszych ilości tzw. pozwoleń na emisję. W konsekwencji (między innymi wg ekspertyz zleconych przez ZZ) spowoduje to wzrost cen energii elektrycznej o ok 100 %, odpływ inwestorów - np. na Ukrainę i utratę kilkuset tysiecy miejsc pracy. To wszystko na skutek serwilistycznej polityki Tuska i Kopacz w stosunku do brukselskich notabli (w nadziei na ciepłą posadkę w europejskich strukturach). 

      Wielce prawdopodobne jest, iż zarówno PDT, jak i PEK kończyli kiepskie średnie szkoły i nie wynieśli z nich wiedzy o chemicznych reakcjach w procesie spalania, w szczególności spalania węgla, benzyn i gazu ziemnego i co i w jakiej ilości powstaje w wyniku tego spalania. Gdyby taką wiedzę mieli - zapewne zadrżała by im ręka przy podpisywaniu wyroku śmierci na polskie górnictwo i skazanie na ubóstwo całego pokolenia Polaków. To jest miara tego horrendalnego pakietu, to skazanie Polski na najwieksze w skali świata obciażenia z tytułu walki z emisją CO2, kiedy inne wielkie państwa emitują go czasem nawet kilkadziesiat razy wiecej - całkiem bezkarnie...

     Teraz PEK prezentuje plik papieru twierdząc, że to jest program dla górnictwa, który zapewni branży swietlana przyszłość - kto chce - niech wierzy..

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)