Historia się powtarza, ale nie do końca

Obrazek użytkownika Janusz 40
Kraj

Mój pradziadek walczył w Powstaniu Styczniowym - doczekał niepodległości i został uhonorowany przez naczelnika Piłsudskiego awansem na porucznika, to nie wszystko - wszyscy wojskowi bez wzgledu na stopień musieli pierwsi oddawać honory powstańcom (powstańcy mieli odpowiednie mundury). Ojciec mojej żony walczył z nawałą hitlerowską, dostał sie do niewoli, uciekł, walczył w podziemiu z niemieckim okupantem, potem z komuną - zamordowany przez oprawców ubeckich - jeden z "Żołnierzy Wyklętych"...

Zanim jednak doszło do uhonorowania powstańców styczniowych - cierpieli pod zaborem rosyjskim - nie było represji, których by ten rosyjski zaborca nie wykorzystał. W ładysław Reymont porównał męczeństwo np. Unitów do tego z czasów rzymskich za cesarza Dioklecjana; "Całe wsie poznikały z powierzchni ziemi, poginęły całe rody, całe pokolenia dawały wszystką krew i wszystek żywot, ale pozostali nie ustapili, nie zabiegali o litość, a zapomniani, wyszydzani, biedni, pogardzani, w ponurej grozie opuszczenia walczyli dalej, bez wytchnienia, z jednakim wciąż męstwem, nieulękli jednako i jednako niezwycięzeni".

Tak samo ciągle i do dzisiaj właściwie traktowani byli "żołnierze wyklęci" i ich rodziny. Oni do chwili obecnej nie doczekali się słów podzięki i moralnego zadośćuczynienia, którego doświadczyli pod koniec życia powstańcy styczniowi od marszałka Piłsudskiego...

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)