"Dobra Zmiana" może całkowicie zlikwidować deficyt budżetowy c.d.

Obrazek użytkownika Janusz 40
Kraj

Z majątkowych oświadczeń, które teraz dopiero są jawne (najdłużej przed tym broniła się kasta, a w przeszłości KRS uznała, że nawet NIK nie ma prawa wglądu do nich) wynika, że osoby sprawujące w Polsce władzę w urzędach państwowych i samorządowych są zazwyczaj majętni. Samo w sobie nie jest to naganne; wykazali swoje kompetencje, swoją zapobiegliwość. Trochę daje do myślenia fakt, że głównie tych majątków dorobiły się nie przedtem, tylko w trakcie sprawowania urzędu. Oczywiście owe oświadczenia są analizowane przez urzędy skarbowe i (teoretycznie) mogą być później wnioski kierowane do prokuratury. W praktyce są to pojedyncze przypadki w Polsce i podległy umorzeniu, lub trwają jeszcze postępowania. Regułą jest natomiast zwracanie sprawy do delikwenta z poleceniem wyjaśnienia, lub uzupełnienia, czy też poprawienia ewidentnej pomyłki.

Zachodzi pytanie - czy jest tak dobrze? Wg mnie jest tak źle, że aparat władzy powołany do pilnowania spraw majątkowych obywateli i praw fiskusa do podatków - jest niezbyt dobrze wyposażony w uprawnienia, ale raczej diagnoza jest mniej optymistyczna. Wydaje się, że w dalszym ciągu zachodzą tu nieformalne powiązania osób usadowionych na wysokich stanowiskach z niektórymi ludźmi z wymiaru sprawiedliwości. Opór materii jest duży i nowe władze z min. Z. Ziobro nie są w stanie jeszcze doprowadzić do przełomu.

Cyt. M. Cyrankiewicza z Rp.pl:
"Podanie nieprawdy lub zatajenie prawdy w oświadczeniu majątkowym rodzi odpowiedzialność za składanie fałszywych zeznań na podstawie art. 233 § 1 kodeksu karnego. Przestępstwo opisane w art. 233 § 1 kodeksu karnego jest występkiem zagrożonym karą pozbawienia wolności do lat trzech. Przestępstwo to może być popełnione jedynie z winy umyślnej. Nie ma ono zatem miejsca, gdy niezgodność między złożonym oświadczeniem czy informacją a rzeczywistym stanem faktycznym wynika z niewiedzy. Poza tym do zaistnienia przesłanek odpowiedzialności karnej wymagane jest także, by społeczna szkodliwość czynu była większa niż znikoma. Literalne brzmienie przepisu wskazuje na to, że niezłożenie oświadczenia nie skutkuje odpowiedzialnością karną."

Już Ś.P. J. Oleksy powiedział: "Olek. choćby nie wiem jak się gimnastykował, to nie wytłumaczy się ze swojego majątku..." Rzecz w tym, że nikt nie zmuszał Olka do gimnastyki; zresztą powiedziałby wówczas, że może zatańczyć, zaśpiewać ale na zeznaniach podatkowych się nie zna i włos mu z głowy nie spadnie, a majątek ma po babce...
Były prezydent W-wy - niejaki P. Piskorski grał na giełdzie, ale co obstawiał, to tajemnica giełdowa, handlował też obrazami. Miał ogromne szczęście - podobnie jak Bolek przy grze w Totka. Niejaki Adamowicz nawet nie może się doliczyć ilości mieszkań, ma 32 konta bankowe, ale mówi, że żyje w "totalitarnym reżimie". Prezydent Krakowa - Majchrowski jest posiadaczem największym wśród samorządowców, ale wszystko lege artis. Będąc na urzędzie już czwartą kadencje doprowadził do rozkwitu własną wyższą uczelnię (z której - wg jego słów - jest dumny). Prezydent Krakowa powinien pracować na rzecz miasta przynajmniej 100 godzin na dobę i to z pełną wydajnością; dopuścił, że miasto słynie w świecie rekordowym smogiem. Wystarczyłby zakaz prowadzenia przez samorządowców działalności gospodarczej i ograniczenie kadencji do dwóch. A taka prof. M. Gersdorf - prezes SN - ktoś wyliczył, że musiałaby pracować ponad 100 lat, by zarobić na majątek, który posiada. Takich przykładów mamy dziesiątki tysięcy.

Natomiast nie znam przykładu sekwestru (choćby częściowego) na rzecz skarbu państwa nieudokumentowanego majątku. Wiem, że są prawne regulacje przewidujące taki scenariusz, ale... we Francji.

Kontrola skarbowa jest u nas (jak dotąd) wielce łaskawa. Wprawdzie już w kioskach i warzywniakach wydaje się paragony skarbowe, ale np. przewoźnicy (samochodów dostawczych) nawet nie mają kasy. Oczywiście robiąc usługi dla przedsiębiorstw wystawią fakturę; dla osób prywatnych (a jest to usługa w skali kraju idąca w setki tysięcy) - wystarczy kasa i uścisk dłoni. A co się dzieje w usługach hotelowo- pensjonatowo-turystycznych? W przypadku wykonywania działalności agroturystycznej na niewielką skalę ustawa o PIT w art. 21 ust. 1 pkt 43 przewiduje zwolnienie od podatku. Przywilej dotyczy wyłącznie „dochodów uzyskanych z tytułu wynajmu pokoi gościnnych w budynkach mieszkalnych położonych na terenach wiejskich w gospodarstwie rolnym, osobom przebywającym na wypoczynku oraz dochodów uzyskanych z tytułu wyżywienia tych osób, jeżeli liczba wynajmowanych pokoi nie przekracza 5".

Otóż nagminnie pensjonaty oficjalnie mieszczą się w granicach tych 5 pokoi. Zawsze jest wybieg, iż akurat gości się rodzinę czy przyjaciół na zasadzie wymiany: Góry - morze. Nigdy nie jest to prowadzenie pensjonatu o większej niż 5 ilości pokojów. Zresztą często szwagier nie po to pracuje w US, by nie uprzedzić rodziny o kontroli.

Z lektury zajmujących książek o Toskanii widać, że podobnie jest we Włoszech. Wprawdzie jest tam instytucja mundurowej policji skarbowej, która potrafi wlepić surowy mandat za pizzę, o ile konsument nie ma stosownego paragonu skarbowego. Ale kiedy sympatyczny autor (Ferenc Matee) wszedł do znajomej restauracji (gdzie nigdy nie brał żadnych kwitów) i zauważył ową straż skarbową siedzącą przy jednym stoliku - głośno poprosił o rachunek - wówczas odwrócił się szef tej skarbówki i kordialnie zawołał do restauratora "Nie trzeba, to mój przyjaciel". Faktycznie był przyjacielem od czasu jak wspólnie "zdawali" egzamin na rolników (by uzyskać prawo do posiadania winnicy). Do egzaminu trzeba było przyswoić wiedzę z kilkudziesięciu fachowych książek, ale przedtem wszyscy znali 20 pytań, które na pewno na egzaminie (pisemnym) będą. I były. Ot włoskie obyczaje - jako żywo przypominają te polskie. Lecz mundurową policję skarbową mają i w tym są do przodu.

Jeszcze jeden przykład ilustrujący podejście Polaków do powszechnego podatkowego obowiązku. W Dol. Chochołowskiej kursuje dwu wagonowa "kolejka" ciągniona prze traktorek ucharakteryzowany na westernowy pojazd. 4 km. w stronę schroniska - chętnych nie brakuje; wchodzi 100 osób po 5 zł. Potrafi w ciągu dnia obrócić 20- 25 razy, "obłożenie" w sezonie pełne tam, a i z powrotem też. Dochód dzienny w sezonie powyżej 15 tys. zł. Jestem jedynym pasażerem,który konsekwentnie domaga sie biletu. Dostaję go - bez problemu, ale tylko ja - inni już nie. Nie chcą, to nie dostają. Czasem rodzi sie dyskusja, której mottem jest nagonka na mnie "niech sobie chłopina zarobi, niech oszczędzi na tych podatkach. A "chłopina" jeździ sobie najnowszym modelem BMW, ma do tego landrowera, wypasionego kłada i buduje wielki pensjonat. Co ma robić z takimi dochodami. To, że dochody fiskusa są codziennie uszczuplone o c-ca 5-6 tysięcy, to nie przekonuje jego obrońców narzekających w następnym zdaniu na niskie emerytury.

Oczywiście winnymi tego stanu rzeczy nie są ci poczciwi pasażerowie, tylko ów regionalny fiskus, w którym zapewne też pracuje szwagier...

To takie reminiscencje po pobycie w Zakopcu...

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)

Komentarze

Skąd te podejrzenia. Facet ma parę koni i wóz. Jeśli nie jest całkowicie zwolniony z podatków jako rolnik, to na pewno opłaca go w formie ryczałtu, to jest jakąś stałą sumę w miesiącu.
Bilety na furmankę dobre sobie, ha, ha ha!!! Rozumiem, ze Pan kazał by mu jeszcze zatrudnić księgowego. Biletów nie wystawia, bo pewnie jeździ tą furmanką sam, albo ktoś z rodziny. Gdyby zatrudniał kogoś obcego sam by pilnował tych biletów, żeby rozliczyć pracownika. Podobnie chyba jest z traktorkiem, prawdopodobnie pojawił się tam zamiast konia ze względu na ekologów. Furmankę, a nawet dwie można ciągnąć malutkim traktorkiem.

P.S. Artykuł znalazłem na Blogpressie, tam zamieściłem ten komentarz, a tu go powtórzyłem, tym razem z fotką. Jeśli jest inaczej, to przepraszam. Gdyby było inaczej konkurencja by doniosła i zniszczyła, proszę bardziej wierzyć jeśli nie w urząd skarbowy to w rodaków.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1547277