Prof. Pawłowicz: PiS się nie rozpadnie. To płonne nadzieje lewactwa!

Obrazek użytkownika Jacek Mruk
Kraj
]]>https://warszawskagazeta.pl/polityka/item/4795-prof-pawlowicz-pis-sie-ni...]]> Proszę mi zaufać – na pewno pan Misiewicz nie będzie powodem rozłamu czy nawet rozpadu partii – mówi poseł PiS-u, prof. Krystyna Pawłowicz w rozmowie z Łukaszem Żygadło. Bartłomiej Misiewicz, bliski współpracownik ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, otrzymał zakaz pełnienia ważnych funkcji w państwie oraz opuścił szeregi Prawa i Sprawiedliwości. Czy to było dobre rozwiązanie? Oczywiście że dobre rozwiązanie. Nie przykładałabym do tego wielkiej wagi. Rozumiem, że pan Misiewicz był wieloletnim współpracownikiem, najpierw posła, obecnie ministra Macierewicza, bardzo energicznym i pomocnym. Minister Macierewicz w poprzedniej kadencji sejmu prowadził tytaniczną pracę, aby powstał zespół smoleński i właśnie w tej pracy pomocny był Bartłomiej Misiewicz. Niestety prawda jest taka, że minister Macierewicz jest na celowniku lewackich mediów, służb zewnętrznych i wewnętrznych, którym niejednokrotnie udało się przyszpilać pana Misiewicza. Do tego stopnia, że stało się to obciążeniem. Media miały i mają nadal pożywkę. Oczywiście. Dodatkowo to była okazja do kolejnych protestów ludzi związanych z KOD-em czy Obywateli RP. Czy odsunięcie na boczny tor Bartłomieja Misiewicza może osłabić obóz rządzący? Nie myślę, aby odsunięcie pana Misiewicza było oznaką konfliktu lub rozpadu jedności w partii. Oczywiście chwilowa sytuacja napięcia mogła być wyczuwalna. Proszę jednak pamiętać, że mówimy o bliskim współpracowniku ministra obrony narodowej. Proszę mi zaufać – na pewno pan Misiewicz nie będzie powodem rozłamu czy nawet rozpadu partii. To są płynne nadzieje lewactwa. Czy mogła tu zadziałać skromność, z której znany jest prezes PiS-u? Przecież Jarosław Kaczyński stale powtarza, że działacze muszę się pilnować. W sprawie byłego ministra skarbu Dawida Jackiewicza szybko zadziałał. Prezes Jarosław Kaczyński na każdym spotkaniu klubu lub partii zawsze powtarza, że musimy przestrzegać zasad, funkcjonować uczciwie i że wszelkie wykroczenia, które mogą być wykorzystane, będą eliminowane. Politycy PiS-u doskonale o tym wiedzą, bowiem prezes Kaczyński zawsze twardo trzyma się tej zasady. Proszę jednak pamiętać, że prezes nie może mieć oczu i uszu w każdym miejscu w Polsce. Natomiast jeśli tylko dociera do niego informacja o naruszeniach – z miejsca reaguje. Zawsze reaguje? Zawsze. Mogę to Panu powiedzieć ze 100-procentową pewnością. Jak Pani profesor ocenia zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa proponowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości? Zmiany idą w dobrym kierunku. Jednak w tym przypadku trzeba widzieć idee, a nie patrzeć na przepisy w sposób aptekarski. KRS jest ciałem konstytucyjnym, w którego 15-osobowy skład wchodzą sędziowie. Konstytucja nigdzie nie mówi, jaki ma być ustrój, organizacja oraz sposób wyboru członków KRS-u. Sędziowie przyzwyczaili się, że sami dawniej swoją uchwałą określili, kto może zasiadać w KRS-ie. Przeprowadzają wybory między sobą. KRS służy dzisiaj reprezentacji oligarchii sędziowskiej i reprezentuje interesy tej grupy. Wiele mówi się o bezkarności sędziów. Dlatego zmiany są konieczne. O ile inne władze podlegają kontroli społecznej, o tyle środowisko sędziowskie takiej kontroli nie podlega. Jest zamkniętą enklawą. A KRS – trzeba odróżnić wymiar sprawiedliwości od tej instytucji – uniemożliwia nam przeprowadzenie reformy, ponieważ posiada konstytucyjne uprawienia do opiniowania kandydatów na sędziów. KRS posiada również uprawienia do komentowania zmian w wymiarze sprawiedliwości i w tym przypadku również bardzo rzadko dochodziło do upominania albo nakładania kar dyscyplinarnych. Czy to zaszłości jeszcze z PRL-u? Środowisko sędziowskie zawsze unikało oczyszczenia się po czasach komuny. Uważam, że KRS powinna zostać zreformowana, aby kandydaci przedstawiani prezydentowi reprezentowali całe środowisko sędziowie, a nie jedynie jego elitę. Prof. Robert Gwiazdowski na łamach dziennika „Rzeczpospolita” napisał, że podobne zmiany dotyczące wyboru sędziów do KRS-u kilkanaście lat temu proponował sam prof. Rzepliński, w czasie gdy pracował dla zespołu Jana Rokity. Czy gdyby środowisko sędziowskie samo wymyśliło sobie takie zmiany, to byłyby one dobre? Bardzo możliwe. Nie znam tego projektu, jednak Ministerstwo Sprawiedliwości w swoich projektach powołuje się na najbardziej unijne i poprawne politycznie państwa. Dlatego uważam, że one powinny być zaakceptowane przez środowiska lewackie. W Niemczech sędziowie są powoływani przez ministra. W Polsce się protestuje, że minister będzie mógł powołać dyrektora sądu. Przecież zamawianie remontów – co robi dyrektor – nie jest funkcją orzeczniczą, w której sędzia zachowuje niezawisłość. To jest funkcja administracyjna, a organizacja państwa należy do ministra. Obecnie sędziowie zajmują się sprawami, które daleko wykraczają poza orzekanie. Takimi właśnie jak administracja, szkolenia, dyscyplinarne sądy wydziału sprawiedliwości itd. Zagarnięto wszystko, co wiąże się z wymiarem sprawiedliwości, a to społeczeństwo powinno mieć większą kontrolę w tym przypadku. Sędziowie sami nie chcą wrócić do normalności. Każde odebranie im prawa – nawet najdrobniejszego – traktują jako wpływanie na wymiar sprawiedliwości.
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)