MATERIAŁY BARDZO PRZYDATNE DO CZYTANIA POSZCZEGÓLNYCH ROZDZIAŁÓW EWANGELII cz.25

Obrazek użytkownika Jacek Mruk
Świat
> Dzieje Apostolskie rozdział 9 > Dzisiaj zobaczymy, że to Jezus decyduje o tym, że właśnie ten, który imię Jezusa chciał zetrzeć z powierzchni ziemi, poniesie je teraz w świat jak nikt inny. Szaweł kazał cierpieć chrześcijanom za to, że wymawiali imię Jezus, a teraz – jak mówi Jezus – „Ja sam… pokażę mu, ile musi wycierpieć dla imienia mego” (9, 16). Cierpienie dla imienia Jezus nie jest stanem przypadkowym, towarzyszącym działaniu. Jest ono koniecznym i istotnym składnikiem działania. Nie osłabia „wybranego narzędzia”, nie jest dla niego przeszkodą, ale przeciwnie, dopiero przez cierpienie narzędzie staje się narzędziem. Bo tak patrząc po ludzku, każdy chciałby być mocny i słynny, ale ten przywilej zostaje „zaszyfrowany” podjęciem wysiłku i dźwigania jarzma. Ananiasz jest więc posłuszny trudnemu wezwaniu – idzie do wroga. To nie było dla niego proste, nie jest też proste dla ciebie. Przecież nie wiesz – może mógłbyś się stać narzędziem dla nawrócenie prezydenta, ale jeśli nie zechcesz przyjąć na siebie wysiłku, zostaniesz przy swoim lekkim sposobie życia. > Ananiasz patrzy na innych z pokorą, Pawła nazywa bratem: „Wtedy Ananiasz poszedł. Wszedł do domu, położył na nim ręce i powiedział: Szawle, bracie, Pan Jezus, który ukazał ci się na drodze, którą szedłeś, przysłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym” (w.1). Widzimy tutaj, że uzdrowienie nie jest dziełem przypadku, czy natury, ale darem pochodzącym od Jezusa, a przekazywanym przez ręce brata. Widzimy, że nie zrobił tego apostoł Piotr. Możesz to uczynić i ty na tym kręgu, może to uczynić zwykły katolik i to nie całkiem święty. Paweł pod wpływem nałożenia rąk otrzymał również Ducha Świętego. Czy nie otrzymał wszystkiego, czego potrzebował? A jednak było dla niego oczywiste, że ma zostać ochrzczony. Chrzest nie przedstawiał dla Ananiasza problemu, nie był zadufany w swoje obdarowanie, nie przedkładał go ponad sakramenty, które są pełnią stojącą dopiero przed z ewangelizowanym i uzdrowionym, do czego dochodzi się w parafii, którą domowe kręgi biblijne napełniają wiernymi. Potem Paweł przyjął posiłek - może nawet Eucharystię - dostąpił wzmocnienia całej swojej istoty przed ogromną pracą, do której natychmiast przystąpił. > Paweł pomaga nam zrozumieć dwie rzeczy. Po pierwsze: jakże często drogi Boże są bardzo odległe od naszego sposobu myślenia; i po drugie: zachodzi potrzeba przyjęcia nowej mentalności, otwartej na często nieprzewidywalne działanie Pana. Nasz Szaweł postanowił udać się do Damaszku, aby więzić chrześcijan. Przygotował własne plany, zgodnie z którymi według swego przekonania, służył Bogu. Jako praktykujący faryzeusz, mocno wierzył, że prześladowanie naśladowców Chrystusa było jego moralnym obowiązkiem wobec Boga! To przekonanie pobudzało go do nadzwyczajnej gorliwości (myślę, że zbyt wielkiej, mając na myśli biednych chrześcijan). Gorliwość napędzała go do kontynuowania realizacji powziętego planu. Czy rozumiecie, co to oznacza? > To oznacza, że my również możemy być przekonani, że czyniąc coś służymy Panu, podczas gdy w rzeczywistości może to być zupełnie niezgodne z Jego planami! Najczęściej robimy coś DLA Jezusa, a nie Z Jezusem, i nie w Jego stylu i mocy! Nawrócenie Szawła nie tylko jest piorunujące, lub jak kto woli spektakularne, ale ma zupełnie inny sens. Bóg jest miłością i ma plany pełne miłości oraz pokoju wobec tego, kto wierzy w Jego Syna Jezusa. Jednak uważaj, abyś ty sam nie był pierwszą przeszkodą w ich realizacji! Potrzeba zatem nowej mentalności, aby dać pole do działania w nas Duchowi Świętemu. Znaszych oczu muszą opaść łuski, abyśmy mogli zobaczyć dzieło Boże w nas. Jak Paweł usunął łuski? Czyzrobił to sam? Nie! Uczynił to pewien brat, Ananiasz. Rozejrzyj się wokół. Również i ty masz swojego Ananiasza we wspólnocie, w której postawił cię Pan. Czy chcesz zobaczyć projekt Boży? Czy chcesz mieć nową mentalność, aby Duch Święty mógł pracować w tobie? Wejdź do wspólnoty. Jeśli się wahasz – to przestań się wahać i zadecyduj! Uczyń to dzisiaj, wobec braci podejmij zobowiązanie włączenia się do wspólnoty. Bierz udział w kursach i spotkaniach modlitewnych. Przypomnij sobie Szawła. Spotkał Pana sam, ale nie był w stanie sam usunąć łusek ze swoich oczu; wcześniej czy później skończyłoby się jego doświadczenie Boga, jak skończyło się doświadczenie Jezusa dla wielu oazowiczów, którzy przewinęli się za moich czasów przez oazy w latach 1976 – 1994 i to w liczbie ponad miliona. A ty, czy chcesz, aby twoja relacja z Jezusem spłyciła się albo skończyła? Jeśli twoja odpowiedź brzmi NIE, to wejdź do wspólnoty. W przeciwnym razie twoja relacja z Bogiem pozostanie jedynie pewnym zdarzeniem religijnym i niczym więcej. W wierszu 19b. widzimy, że Paweł „przebywał zaledwie kilka dni z uczniami, którzy byli w Damaszku, a już zaczął zwiastować Jezusa”. Dla niego było czymś naturalnym przebywanie z Kościołem. Paweł nie znał prywatnego chrześcijaństwa, bo wiedział, że Jezus jest nie tylko osobistym zbawicielem każdego człowieka, ale jest zbawicielem wszystkich ludzi. > Czymże to musiało być dla niego? Ten, który wyruszył, aby ich aresztować i zawlec do Jerozolimy na wielki proces, siedzi wśród nich i należy do braci. Tak samo będzie w naszej parafii. Do niej przyjdą najszybciej ci, którzy radykalnie odsunęli się od niej. Jak Paweł potrzebują takiego domu przy ul. Prostej, który dalej tam stoi, takiego mieszkania Judy, które tam jest, by przez taki domowy krąg biblijny nawiązały się ścisłe relacje, tak silne by poruszyć serca braci pozostających w obojętności > na wszystkich i na wszystko. > Amen. > > Dzieje Apostolskie rozdział 10 > Dzisiaj bardzo niepozornie rozpoczyna się opis potężnego w skutkach wydarzenia: „W Cezarei mieszkał pewien człowiek imieniem Korneliusz, setnik z kohorty zwanej Italską, pobożny i ‘bojący się Boga’ wraz z całym swym domem. Dawał on wielkie jałmużny ludowi i zawsze modlił się do Boga. Około godziny dziewiątej dnia ujrzał wyraźnie w widzeniu anioła Pańskiego, który wszedł do niego i powiedział: Korneliuszu! On zaś wpatrując się w niego z lękiem zapytał: Co, panie? > Odpowiedział mu: „Modlitwy twoje i jałmużny stały się ofiarą, która przypomniała ciebie Bogu. A teraz poślij ludzi do Jafy i sprowadź niejakiego Szymona, zwanego Piotrem!” (Dz 10,1-5) > Jesteśmy na miejscu dawnej małej osady sydońskiej o nazwie Wieża Stratona. Około 25 roku po Chrystusie Herod Wielki rozbudował ją do rozmiarów potężnego miasta i na cześć Cezara Augusta i nazwał je Cezareą. Do tego wspaniałego portu, chronionego przez mola, zawijają okręty namiestników rzymskich. Z tego powodu w mieście stoi garnizon – italska kohorta – z setnikiem Korneliuszem. Nie znajdował on zadowolenia w religiach pogańskich. Wewnętrznie otwarty był na Boga i traktował te sprawy bardzo poważnie. Należy zwrócić uwagę, że pobożny był nie tylko on sam, lecz także cały jego dom. Setnik chciał, aby domownicy razem z nim ćwiczyli się w pobożności. Nie jest on jedynym żołnierzem ukazanym pozytywnie w Piśmie Świętym. Jako poganin żywił wątpliwości, czy Bóg może zwrócić uwagę na człowieka nieobrzezanego. I dowiedział się, że tak. Ty również możesz uzyskać doświadczenie spotkania z Jezusem tak głębokie, że Go usłyszysz i zrobisz to, co On ci powie. A to wszystko, jak > Korneliuszowi, może i tobie wydawać się nieprawdopodobne. To tak jakbyś był godzien rozmawiać z samym papieżem i gościć go we własnym domu. > Pochylmy się głębiej nad tym słowem, które daje nam Jezus Chrystus. Jest to Słowo zmieniające nasze życie. Jest to Słowo, w którym już widzimy odbicie naszego życia, a zarazem klucz do życia pełniejszego. Otwarto przed nami historię Korneliusza. Był on poganinem i do niego przyszedł Anioł. Ale nie po to, aby dać mu medal za dobre sprawowanie. Ma on dla Korneliusza zadanie do wykonania. Sens i znaczenie tego zadania nie zostają mu wyjaśnione, on też wcale nie pyta: po co to wszystko? Jako żołnierz wie jednak, co to jest rozkaz i jest mu posłuszny bez stawiania niepotrzebnych pytań. Otrzymał podczas widzenia nakaz zaproszenia do siebie Piotra. Gdy jego wysłańcy byli w drodze do domu Piotra, ten też otrzymał widzenie. Było to płótno, a w nim nieczyste zwierzęta, i przy tym usłyszał głos: jedz to Piotrze! Ale Piotr się wymawia. > Dlaczego Piotr się wymawia? Bo Piotr był Żydem z krwi i kości, nasiąkłym zwyczajami, przekonaniami i religią swojego ludu. Judaizm nie jest religią misyjną. Żydzi nie prowadzą misji światowych. Żydzi bardzo mocno żyją świadomością ludu wybranego. Mówią: skoro my jesteśmy wybrani, to inni nie są wybrani, a tak naprawdę są odrzuceni. W związku z tym nie ma potrzeby prowadzenia misji. > Dla nas wybraństwo znaczy coś innego. My jesteśmy wybrani nie dlatego, że inny jest odrzucony. My jesteśmy wybrani dlatego, że każdy jest ukochany. Pan takiego cię stworzył i takiego cię potrzebuje. A wybrał cię, to znaczy ukochał cię szczególną, niepowtarzalną miłością, dlatego że chce przez ciebie wybrać innych. Wybrał cię, żeby inni też byli wybrani. Wybór w Nowym Testamencie jest wyborem służebnym. To, że jestem wybrany, znaczy, że jestem dłużnikiem innego. Ale ta lekcja miłości dopiero stała przed Piotrem. Piotr – podobnie jak wielu wierzących i dzisiaj – czuje się dobrze w tym co ma. Piotr, podobnie jak my, czuł się bardzo dobrze w swoim środowisku. Doskonale znał zwyczaje żydowskie. Wszyscy uczniowie Jezusa pochodzili z narodu żydowskiego. Ewangelia zakorzeniła się w środowisku żydowskim i Piotr uznał to za sytuację normalną. Idąc do Jafy, ewangelizował wśród swoich. Prawdopodobnie, gdyby się nic nie stało, gdyby historia potoczyła się tym utartym torem, chrześcijaństwo zostałoby jedną ze szkół, jakich wtedy było pełno, i różniłoby się tym, że jego wyznawcy uznaliby Chrystusa za swojego Mesjasza i tym dzieliliby się ze swymi braćmi. > Dla nas jest oczywiste, że chrześcijaństwo jest uniwersalne i że jest przeznaczone dla wszystkich. Ale wtedy tak nie było. Uczniowie słuchali Jezusa, który mówił, że będą Jego świadkami w Jerozolimie, w całej Judei, w Samarii i aż po krańce ziemi – i dobrze im się tego słuchało, ale trzeba było czegoś więcej. Trzeba było pewnego impulsu, który by wypchnął uczniów z tej niecki judaizmu na cały świat. Myślę, że Piotr pamiętał te słowa: „idźcie na cały świat”, ale pewnie myślał: może zrobię to jutro, a może wcale tego nie zrobię, na razie mam pełne ręce roboty. Trzeba było przekroczyć pewnej bariery miłości, która tkwiła w Piotrze. Tego mógł dokonać tylko Duch Święty. > I ten impuls prędzej czy później spotka każdego, kto przychodzi na domowy krąg biblijny. Bo tu w pewnym momencie przyjdzie do ciebie twój anioł i sam da ci wyraźny rozkaz, abyś sprowadził do twojego domu nie tyle papieża, ale samego Chrystusa w Jego Słowie. Chrystus, przez krąg biblijny, zacznie z mocą głosić dzień po dniu zbawienie, czyli wyprowadzenie twojego domu na nieznane dotychczas poziomy godnego życia z Jezusem, takiego życia, które dotąd wydaje się wielu nieprawdopodobne. > Amen. > > Dzieje Apostolskie rozdział 11 > Boży plan zaczyna się realizować, zaczynają się dziać rzeczy nieprawdopodobne – o tym jest mowa w 11 rozdziale i to w niemiłej scenerii. Bo to, co się stało w takim mieście jak Cezarea, nie mogło ukryć się przed Jerozolimą. Teraz Jezus nawrócił już nie pojedynczą osobę, jak ten Etiopczyk, ale całą gromadę pogan. Jakie zatem trzeba było zająć stanowisko? Zobaczmy tę scenę jeszcze raz. > Modlitwa – poszerza zdolność do miłowania > Zauważmy, że wszystko zaczęło się od tego, że poganin Korneliusz się modlił i wtedy Anioł powiedział co ma robić, modlił się także Piotr. Można powiedzieć, że wszystko zaczęło się od modlitwy. Dlatego właśnie Duch Święty mógł przyjść i pouczyć Korneliusza, że ma zaprosić Piotra i mógł pouczyć Piotra, że ma iść do Korneliusza. Dlatego Piotr zszedł z tarasu i otworzył drzwi, przyjął wysłańców Korneliusza i ugościł ich, a następnego dnia poszedł z nimi. A wcześniej Duch Święty pouczył Piotra, że nie ma ludzi czystych i nieczystych, że nie ma ani Żyda ani poganina. Tak przygotował Piotra na spotkanie z pierwszym poganinem. Tutaj, podobnie jak w wydarzeniach opisanych w pierwszych rozdziałach Dziejów, w ważnych sytuacjach, gdzie miłość obejmuje szersze kręgi, zawsze obecny jest Piotr. > Tak uformowany Piotr rusza do Cezarei. Czy Piotr chciał iść do Cezarei? Wątpię! Pobożnemu Żydowi nie wolno było wchodzić do domu poganina, żeby nie zaciągnąć nieczystości rytualnej. Dlatego Piotr czuł wielkie opory, żeby iść do domu poganina i przekroczyć jego próg. Chciał iść – nie. Czy poszedł? Tak! I to jest właśnie uległość Duchowi Świętemu – Duchowi Miłości, który nieustannie przychodzi i działa cuda, gdy chrześcijanin się modli. > Już tydzień temu czytaliśmy, że kiedy Piotr przyszedł do Cezarei, Korneliusz wyszedł mu na spotkanie, padł mu do nóg. Potem Piotr wyznaje przed zgromadzonymi, że Duch pouczył go, że nie wolno nikogo uważać za nieczystego. Dlatego wezwany przybywa bez sprzeciwu. Dla nas to są rzeczy oczywiste, ale dla Piotra są to epokowe odkrycia. Piotr zrobił krok naprzód w miłości, która niesie zbawienie. Ale czy to wszystko? Piotr pyta: „Po co mnie sprowadziliście?” To zastanawiające pytanie! > Jak to, Piotr nie wiedział, po co przyszedł do Cezarei? W ten sposób widzimy, jak bardzo powoli w Kościele i życiu jednostki, wylewa się Duch miłości, wyrażony najmocniej w ewangelizacji. > Korneliusz tłumaczy się, mówi jeszcze raz o swoim widzeniu i w końcu stwierdza: „Posłałem po ciebie, a teraz stoimy, aby wysłuchać tego, co Pan ci polecił”. Piłeczka została odbita. Piotr przyszedł, nie wiedząc po co, a Korneliusz zaprosił go też nie wiedząc po co. I co teraz? Spotkaliśmy się i nie wiemy o czym mamy rozmawiać? I znowu inicjatywę przejmuje Duch Święty. Piotr otwiera usta i wyznaje, że Bóg miłuje wszystkich. Jak dla Żydów tak i dla pogan ma przygotowane zbawienie przez wiarę. I tu skończyła się rola Piotra. Co było dalej? Duch Święty – Pierwszy Ewangelizator – przychodzi do pogan wśród tych samych ewidentnych znaków, jakie miały miejsce w Dniu Zesłania Ducha Świętego w Jerozolimie, dając im dar języków. I wtedy Piotr nie ma wyjścia i mówi: „kto może odmówić chrztu tym, którzy otrzymali w taki sam sposób Ducha Świętego jak my”. I rozkazał ich ochrzcić. > Miłość – nie ma granic > Św. Łukasz ma bardzo delikatne poczucie humoru. Po tym fakcie mówi tak: „Potem uprosili go, aby zabawił u nich jeszcze kilka dni”. Kogo trzeba bardzo prosić do kontynuacji dzieła ewangelizacji? Tego, kto chce uciekać, kto się spieszy do innych zajęć. Piotr naprawdę chciał uciekać, przestraszył się tym, czego Bóg dokonał. Piotr wiedział czego się boi, bo gdy przyszedł do Jerozolimy inni Żydzi „wsiedli” na niego i zaczęli mu wyrzekać: „wszedłeś do ludzi nieobrzezanych i jadłeś z nimi”. A jeszcze nie słyszeli, że on również ich ochrzcił. To dopiero byłaby obraza. W końcu Piotr zaczął im cierpliwie tłumaczyć co i jak, i wtedy umilkli. Pokiwali tylko ze zdziwieniem głowami i powiedzieli: „a więc i do pogan Bóg skierował takie samo zaproszenie do wiary.” > I nam na każdym etapie realizacji Chrystusowej miłości będzie towarzyszyła potrzeba przekraczania strachu i pomocny będzie Duch Święty. O ile Kościołowi będzie towarzyszyła modlitwa i moc Ducha Świętego, to zarówno jednostka jak i mała grupa w parafii pokonają każdy pojawiający się problem i dotrą z pełną miłością do oddalonego od Boga dzisiejszego Korneliusza. Bo życie chrześcijanina to nieustanne przekraczanie ludzkich możliwości, aby wejść w możliwości Ducha. > Nie będzie dla ciebie takiego momentu, abyś mógł powiedzieć: „już dość, już wszystko rozumiem i potrafię”. Nie wolno powiedzieć: już wszystko rozumiemy i wystarczy tylko powielać to, co nam dobrze wychodzi, wystarczy tylko robić to, czego nauczyliśmy się w naszym kręgu kulturowym. Popatrz na Piotra, gdy postawiony przed wysoką poprzeczką pokonał ją dzięki Duchowi. Czy ta scena mówi tylko o Piotrze? Nie wydaje mi się. Przeznaczona jest dla każdego z nas. Może być tak, że już jesteśmy przyzwyczajeni do określonej sytuacji. Może już jest nam dobrze, że znamy wszystkie kazania, że już znaleźliśmy swoje miejsce od początku do końca w naszej parafii. Ale Duch Święty jest Duchem niespodzianek, przekraczania twoich granic i możliwości. I On może i chce wyrwać cię z takiej stagnacji. Dzisiaj prosimy Go, aby postawił nas przed taką sytuacją, której nie oczekujemy i nie przewidujemy. W jakim celu? Byśmy zrozumieli, że skoro On sprawia, że słońce wschodzi nad sprawiedliwymi i nad niesprawiedliwymi oraz zsyła deszcz na jednych i drugich, to przecież nie jesteśmy więksi od Boga, aby ustalać z kim rozmawiać o Jezusie, a z kim nie rozmawiać? Bracia i siostry, nie wyłączajmy z naszego życia nikogo z tych, których uważamy za złych. Jezus robi to tylko w jednym celu, aby przez najgłębszą miłość, jaką ma do niewierzącego, Królestwo Boże mogło wzrastać przez założenie dla niego domowego kręgu biblijnego. > Amen. > > Dzieje Apostolskie rozdział 12 > Rozdział dzisiejszy jest bardzo prosto zbudowany, ma dwa proste tematy: Pan uwalnia i poskramia twoich wrogów. Nie czujemy tego, ponieważ za mało mieliśmy dobrych animatorów, którzy przyszliby do nas w chwili naszego uwięzienia. Nie czujemy, że na początku stworzenia człowiek odczuwał tylko dobro, żył w jedności wewnętrznej i zewnętrznej z Bogiem, i tak mu było dobrze, że nawet nie zdawał sobie sprawy, że może być inaczej. Trochę podobnie jest wtedy, gdy człowiek żyje w niewoli. Tak się nieraz do niej przyzwyczaił, że nie wyobraża sobie innego życia i nie wie jak ma funkcjonować jako wolny człowiek. Na szczęście jest obiektywna wolność, Jezus Chrystus, który przychodzi do ciebie bardzo delikatnie, powoli uwalnia cię od przyzwyczajeń i grzechów. Świat uznaje opinię, że starszego człowieka nie da się zmienić. Nie ma takiej reguły w żywym Kościele, gdzie Jezus oświeca wierzących i dodaje im siły, aby stanęli do walki z konkretnym problem, aby mogli się przekonać, że Zbawca łamie konkretną trudność trzymającą cię w konkretnym więzieniu, zewnętrznym albo wewnętrznym. Niezależnie od tego, ilu masz strażników pilnujących twojego niewłaściwego postępowania, ile nocy nie przespałeś, to jednak Pan wybiera najlepszy moment, aby przynieść ci wolność. Uwalnia cię to, że zachowujesz wytrwałość połączoną z wiarą. Uczniowie ani na chwilę nie wątpili. > Dla wielkiego Boga żadne wieści i decyzje nie są straszne. Pan pokazuje ci drogę wyjścia. Prowadzi ona przez wsłuchiwanie się w Słowo Boże w liturgii i na kręgu biblijnym oraz przychodzenie na spotkania, gdzie modli się Kościół. Bo krąg biblijny to nie intelektualna debata, ale przyjęcie mocy, czyli tego Jezusa, który wyprowadził Piotra z więzienia i pokonał Heroda. I tu, na kręgu właśnie, te Słowa mamy przemieniać w czyn. Bo to spotkanie zmierza do zdobycia doświadczenia Jezusa > Zmartwychwstałego, silniejszego niż twój aktualny problem. I to doświadczenie daje taką moc, jaką miał Piotr. On poszedł, chociaż była noc i drzwi do domu Marka były porządnie zamknięte, i złożył świadectwo o Panu, że dzięki Niemu został uwolniony. To jest życie chrześcijańskie. Wszyscy wiemy, z czym kojarzy się nam więzienie: z lękiem. Mamy również doświadczenie uwolnienia przez Pana z konkretnych kłopotów. Nazywamy to w Biblii dojściem do konkretnego poziomu dojrzałości. To doświadczenie daje nam moc, aby po kolejnym kryzysie przechodzić jak po wodzie. Ale to nie ja decyduję, czy przejdziesz przez tę wodę, która cię uwięziła. Sam musisz podjąć decyzję i jak Piotr założyć sandały, czyli zrobić coś małego, co jesteś w stanie zrobić, a resztę powierzyć w ufności Panu, aż dojdziesz do miejsca, w którym powiesz: tak, On mnie wybawił. Problem jest też w tym, że w więzieniu Piotr był sam. Ja, ks. Jan, nie mogę mieć twojego doświadczenia. Dlatego czasem, w momencie twojej trudności, twój pasterz nie biegnie, aby ci pomóc, ale nawet nieco się usuwa. Bo jeśli chcesz doświadczyć działania Boga, to pasterz musi zniknąć z twojego pola widzenia, abyś mógł powiedzieć: tak, to Jezus mnie wybawił. > Nie możesz narzekać i mówić: pewnie Bóg chciał dobrze, ale Mu nie wyszło. Zawsze przychodź do Jezusa i mów: „Wiem, że jesteś Bogiem i możesz wszystko”. A wtedy Jezus zaakceptuje twoją wiarę, szczerość i zaczniesz Go doświadczać. > Tekst mówi, że Piotr poszedł dalej bez anioła i musiał działać sam. Najpierw zrobił oczywiście to, czego się już nauczył – odwiedził krąg braci i to w nocy. Wie on jednak, że nie warto hałaśliwie ani zwracać uwagi na dom chrześcijan, ani ukazywać innym swoje bohaterstwo, ani też nie wolno liczyć na kolejne cuda. Przed Piotrem nie stoi tania chwała, czy odpoczynek, ale kroczenie dalej, aby zbierać żniwo nowych doświadczeń. Piotr doskonale wie, że w wierze człowiek jest ciągle w służbie i nie zajmuje Bożego miejsca. Klucz leży w doświadczeniu Bożego prowadzenia, które jest dla każdego i którym można się dzielić z tymi, którzy go jeszcze nie mają. Piotr idzie do tych, którzy również powinni w końcu powiedzieć: „aha, to przecież Jezus zrobił dla mnie”. Bywa tak, że Jezus okazuje ludziom wiele razy swoją miłość, ale oni zawsze po swojemu tłumaczą to jako przypadek: „no tak to się zdarzyło, każdemu może się przytrafić”. Chociaż masz doświadczenie, to będziesz jeszcze musiał dobrze je zinterpretować: że to właśnie On, Jezus działa!!! Piotr idzie w noc, w nieznane, podobnie jak my w tym kręgu. Bo każdy ma swoją nieznaną listę kryzysów, bo przez nie Jezus będzie się starał uwolnić cię od wszystkiego, cozajmuje Jego miejsce w twoim sercu. > Jak myślisz, jak ja, ks. Jan, doszedłem do miejsca, w którym teraz jestem, jestem w Witkowie, a byłem w RPA? Po prostu przechodziłem bez utraty entuzjazmu od „kryzysu do kryzysu”. A wiec modlę się o wiele kryzysów dla ciebie, abyś mógł szybko dojrzeć. Modlę się, jak ci chrześcijanie w domu Marka, abyś doświadczył mocy Jezusa i wyszedł z kryzysu! Są ludzie, którzy wychodzą z kryzysu i niczego się nie uczą. Co się z nimi dalej dzieje? Będą musieli zaliczyć ten kryzys jeszcze raz i będą powtarzać tę klasę, dopóki nie będą w stanie w Jezusie zaliczyć kryzysu. A gdy już pokonają kryzys z Jezusem, On odhaczy przygotowaną dla ich dobra próbę, i powie : „łał”, ten chłopak, ta dziewczyna, szybko się uczą. Jezus nie odsuwa cię od kryzysu, nie zabiera ci kryzysu. On przeprowadza cię przez niego. Jezus, potężny Pan. > Amen.
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)