Bunt w Czerwonym Wieprzu! TYLKO U NAS przeczytajcie w szczegółach jak może powstawać plan obalenia rządu PiS!

Obrazek użytkownika Jacek Mruk
Kraj
]]>https://warszawskagazeta.pl/kraj/item/4781-bunt-w-czerwonym-wieprzu-tylk...]]> Wiceminister sprawiedliwości w rządzie PO-PSL brał udział w imprezie, podczas której były oficer służb specjalnych snuł plany zbrojnego buntu przeciwko rządowi PiS. – Restauracja Czerwony Wieprz na warszawskim Śródmieściu swoim stylem nawiązuje do „najjaśniejszych” lat PRL-u. Podobno to chwyt reklamowy dla osób mających sentyment do tamtych czasów. 4 kwietnia br. na zamkniętej imprezie suto zakrapianej alkoholem bawiła się tam wierchuszka poprzedniego układu siłowo-politycznego. Jak twierdzą świadkowie, do których dotarliśmy, złorzeczono tam rządowi PiS-u, a jeden z biesiadników snuł nawet plany zbrojnej rebelii przeciw władzy (czemu dziś zaprzecza, przekonując, że… chwalił Antoniego Macierewicza). Najbardziej utytułowanym biesiadnikiem był sędzia sądu okręgowego Piotr Kluz. Ostatnio było o nim głośno z powodu brata, który został zatrzymany przez rumuńską policję jako szef szajki pedofilów. Kluz zasłynął podpisaniem się pod drakońskim wyrokiem 10 miesięcy więzienia dla Zygmunta Miernika, który rzucił w sędzię tortem, protestując przeciwko przewlekaniu przez nią procesu peerelowskiego zbrodniarza Czesława Kiszczaka. Kluz był wcześniej wiceministrem sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska, dokąd trafił z rekomendacji wpływowego barona PSL Jana Burego (ma zarzuty korupcyjne). Pozostali uczestnicy to m.in. Wojciech Janas – były oficer wojskowych i cywilnych służb, szef bezpieczeństwa PGNiG, Adam Mularz – oficer policji, który w latach 2008–2012 pełnił funkcję Komendanta Stołecznego Policji. Był też Jacek Zalewski – były szef stołecznej drogówki, a także wiceminister sprawiedliwości w rządzie PO-PSL, a obecnie sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Piotr Kluz. A to tylko ci znaczniejsi. „Pójdziemy na barykadę” Jednym z najbardziej aktywnych uczestników spotkania był Wojciech Janas. W latach 2008–2013 szef bezpieczeństwa PGNiG, absolwent półrocznych kursów KGB w Moskwie. Nie kryje tego i twierdzi publicznie, że jest z tego dumny (sic!). Jak twierdzą nasi rozmówcy, podczas imprezy z 4 kwietnia br. Janas, będąc pod wpływem alkoholu, miał przechwalać się, że ma już 47 sztuk broni palnej. Co więcej, że funkcjonariusze Komendy Stołecznej Policji sami zwrócili się do niego z propozycją określenia, ile sztuk broni chce jeszcze mieć. Janas określił limit na 150 sztuk. Jednak bardziej przerażające jest to, co Janas zapowiedział, że z nią zamierza zrobić. Według niego, jeżeli Prawo i Sprawiedliwość będzie „dalej tak nam robić”, to uzbroi w swoją broń ludzi i „pójdzie na barykady”. Z kontekstu rozmowy wynikało, że chodziło o zmniejszenie emerytur byłym funkcjonariuszom peerelowskiej bezpieki, którego dokonał PiS. Czy takie imprezowe przechwałki można traktować poważnie? Warto zadać pytanie, po co byłemu oficerowi aż tyle sztuk broni? 47 sztuk to i tak ogromna ilość. Natomiast 150 sztuk to w zasadzie arsenał. Jeżeli prawdą jest to, co twierdzi Janas, że sami funkcjonariusze Komendy Stołecznej Policji zgłosili się do niego z pytaniem, ile sztuk broni planuje posiadać, to warto zadać pytanie, czy na tym polega nadzór nad bronią palną w Polsce? Według naszych informatorów wobec byłego szefa Bezpieczeństwa PGNiG prowadzono postępowanie w związku z nieprawidłowym użyciem broni palnej w miejscu publicznym. Janas miał używać ostrej amunicji będąc pod wpływem alkoholu. Postanowił postrzelać na wiwat na jednym z warszawskich osiedli na ulicy Łuckiej. W związku z tym Wydział Postępowań Administracyjnych Komendy Stołecznej w Warszawie, który odpowiada m.in. za przyznawanie pozwoleń na broń, prowadził postępowanie wobec Janasa. Sprawa jednak nie została wyjaśniono, chociaż jest opisana na policyjnym portalu Nasygnale.pl. Na początku rządów PO Janasowi wypominano też w „Rzeczpospolitej” niejasne związki ze światem przestępczym. Na weselu Wojciecha Janasa w dniu 22 stycznia 1999 r. miał być obecny gangster Krzysztof Ż. ps. Wariat, który był oskarżony o przynależność do gangu Przemysława M. ps. Małolat, uważanego za skarbnika pruszkowskiej mafii. – To było bardzo dawno temu – twierdzi. – Relacje z nimi utrzymywałem ze względu na swoje obowiązki służbowe. Według mojej wiedzy żaden z nich nie został skazany za udział w zorganizowanej grupie przestępczej – tłumaczy w „Rzeczpospolitej” Janas i zarzeka się, że „od lat nie ma z nimi kontaktu”. Pijackie gadanie czy realne groźby? Na spotkaniu był także Adam Mularz – były szef Komendy Stołecznej Policji. Na lata rządów Mularza w KSP przypada też afera korupcyjna w Wydziale Techniki Operacyjnej KSP. Jego przejście na emeryturę zbiegło się w czasie z wybuchem afery, w której funkcjonariusze KSP byli podejrzani o ustawianie przetargów pod konkretnych dostawców. Artur E. – jeden z biznesmenów, którzy sprzedawał policji samochody po zawyżonych cenach, przyznał w trakcie składania zeznań, że zyskiem dzielił się z wysokimi oficerami KSP. Mularz zdymisjonował swoich podwładnych, po czym na początku 2012 r. przeszedł na emeryturę. Co ciekawe, to Mularz miał oficjalnie kontrolować i nadzorować wydatki WTO KSP, w którym wybuchła afera korupcyjna. Co łączy biznesmena Artura E., zamieszanego w aferę, i Adama Mularza? Tylko fakt, że to Artur E. pośredniczył w sprzedaży samochodu terenowego należącego do nadinspektora Adama Mularza. Mularz był też bohaterem innego skandalu, zatuszowanego za rządów PO–PSL. Jak ujawnili w 2009 r. dziennikarze Sylwester Latkowski i Piotr Pytlakowski, na jego wniosek PGNiG (tam gdzie pracował wówczas Janas) użyczył budynku Muzeum Gazownictwa na policyjny piknik, rzekomo finansowany ze składek policjantów. – Składki po 20 zł od policjanta i 30 zł od osób cywilnych (nie wszyscy zapłacili) nie mogły pokryć wystawnego wyszynku. Potrzebni byli sponsorzy. Nasi informatorzy twierdzą, że teraz odbywa się załatwianie faktur z datami wstecznymi, którymi można by rozliczyć się przynajmniej z części kosztów imprezy. Padają konkretne nazwiska i funkcje policjantów, którym wyznaczono takie zadania – pisali dziennikarze. W Czerwonym Wieprzu bawił się także Jacek Zalewski – były szef stołecznej drogówki. To człowiek, którego do MSWiA ściągnął Bartłomiej Sienkiewicz. Nie było to jego pierwsze spotkanie z sędzią Piotrem Kluzem. Panowie wcześniej uczestniczyli w konferencji zatytułowanej „Czy możliwa jest poprawa bezpieczeństwa ruchu drogowego w Polsce?”. Do spotkania doszło w siedzibie Banku Światowego w Polsce. Na „Okrągłym Stole Bezpieczeństwa Transportu Drogowego” był obecny także poseł PO Michał Szczerba, którego wystąpienie zainicjowało grudniową próbę puczu w sejmie. Tak więc nie dziwi swobodna atmosfera panująca wśród uczestników spotkania w Czerwonym Wieprzu. Jak oceniać, czy wypowiedzi Janasa to realna groźba, czy tylko gadka przy alkoholu człowieka, który źle znosi fakt, że stracił swoją dotychczasową pozycję? Lekceważyć trudno, bo jednak spotyka się elita. Przypomnijmy, że mowa nienawiści w Polsce już zebrała swoje krwawe żniwo 19 października 2010 r., gdy były współpracownik Milicji Obywatelskiej Ryszard Cyba zastrzelił posła PiS-u Marka Rosiaka. Zwróciliśmy się z serią pytań do Ministerstwa Sprawiedliwości, czy wypada aby czynni sędziowie spotykali się z funkcjonariuszami służb specjalnych, którzy wygłaszają groźby pod adresem urzędujących władz. Wojciech Janas: to bzdury, chwaliłem Macierewicza, robiłem sobie jaja. Wojciech Janas, zapytany o imprezę w Czerwonym Wieprzu potwierdził, że miała ona miejsce i był na niej razem z Adamem Mularzem oraz Jackiem Zalewskim. Na pytanie dotyczące jego wypowiedzi, stwierdził, że to są bzdury. – Ktoś Panu bzdur naopowiadał, nigdy takich rzeczy nie opowiadałem. I na temat broni się nie przechwalam, a tam byli ludzie, którzy wiedzą, ile mam broni i mogli opowiadać sami jakieś bzdury. Pytany o sprawy nielegalnego używania przez niego broni, skomentował, że to jakiś głupek naopowiadał, ja to znam, to jest jakaś dawna sprawa, stara, która jest nawet opisana w internecie, że ja coś takiego miałem. Jest to totalna bzdura. Zaprzeczył również, jakoby deklarował chęć walki z rządem PiS-u, a także groził rozdawaniem posiadanej broni. Zapewniał, że nawet „pijany jak w dym” takich rzeczy by nie opowiadał. Na pytanie o obecność na imprezie sędziego Piotra Kluza, Janas stwierdził: – Piotr? Piotr? Nie kojarzę. Rozmowę z nami Wojciech Janas zakończył słowami: – Jestem poważnym człowiekiem, a nie gówniarzem. Ale na tym się nie skończyło. Niedługo później Janas oddzwonił i zaczął przedstawiać się jako… zwolennik niektórych działań rządu PiS-u. – Czy informator nie napisał Panu, że chwaliłem decyzje pana Antoniego Macierewicza, za niektóre decyzje, wbrew moim kolegom, z którymi tam byłem? Dodał później, że właśnie w Czerwonym Wieprzu wypił nawet zdrowie Macierewicza, po jego pierwszych decyzjach. Dodał, że zdaje sobie sprawę z tego, czym może grozić wypowiedzenie słów o wysłaniu ludzi na barykady i rozdaniu broni. Przyznał, że raz już próbowano go wkręcić w sprawę nielegalnego użycia broni. Jak stwierdził, ma całą skrzynkę z wiadomościami od kolegów na temat emerytur byłych funkcjonariuszy, ale tego nie czyta, bo go to nie interesuje. Tym bardziej więc nie organizowałby awantury z tego powodu. Pytany ponownie o sędziego Piotra Kluza, stwierdził: – Proszę Pana, ja znam Piotrka, ale ja naprawdę nie kojarzę w tej chwili. Czy Piotrek był czy nie był. (…) Może był, jak mnie nie było? Może był wcześniej?. W kolejnej rozmowie Janas jednak potwierdził, że mówił, iż będzie chciał posiadać 150 sztuk broni, że „robił sobie jaja”, bo nie chcą dać mu pozwoleń, a on zrobi wszystko i będzie miał 150. Zaprzeczył jednocześnie, że ma 47 sztuk broni, ale nie powiedział, ile ma. Sędzia się rozłącza Udało nam się też porozmawiać z sędzią Piotrem Kluzem, który aktualnie przebywa na urlopie. Nie był zainteresowany komentowaniem swojego udziału w imprezie razem z Wojciechem Janasem. Początkowo stwierdził: – Słucham? O czym Pan mówi? Gdy przekazaliśmy informację, że chodzi o imprezę, na której Wojciech Janas miał oświadczać, że zamierza posiadać 150 sztuk broni palnej, stwierdził, że nie wie, o czym mówimy. Spytany o to, czy nie był na imprezie w Czerwonym Wieprzu, stwierdził: – Proszę Pana, nie zamierzam z Panem rozmawiać ani odpowiadać na takie pytania. Ktoś sobie żarty robi. Gdy poprosiliśmy o skomentowanie faktu istnienia zdjęć z tej imprezy, na których jest uwieczniony sędzia Piotr Kluz, pan sędzia się rozłączył. Potem nie odbierał telefonu, a także nie odpowiadał na pytania wysłane przez sms-y. Sam fakt zażyłości między ludźmi służb specjalnych a sędziami budzi pewne obawy. W wypadku sędziego Kluza jest to o tyle ciekawe, że w 2015 r. wydał on niekorzystne postanowienia wobec warszawskiego biznesmena, o którym Wojciech Janas, rozmawiając z nami, powiedział: – To było jego dziecko, które skasował. Ciekawe, czy sędzia Kluz wobec swojego dobrego kolegi, z którym jest po imieniu, byłyby tak surowy jak wobec protestującego przeciwko bezkarności zbrodniarza Zygmunta Mierniaka? Jest coś metafizycznego w fakcie, że nostalgiczne spotkanie tęskniących za straconą władzą odbyło się w lokalu nomen omen Czerwony Wieprz.
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)

Komentarze

a w nim same ...zwierzaki z zakręconymi ogonkami,chrum,chrum 

pozdrowienia nocne :)

Vote up!
2
Vote down!
0

gość z drogi

#1539417

Kwiczą jakby ich zarzynali

Lecz od koryta oderwali

Stąd taki rwetes i kwiczenie

Bo skończyło się już dojenie

Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
2
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#1539444

draństwem,ani donosami ani obrażaniem tego co jest dla nas najświętsze,czy można ich naprawić?

nie umiem w to uwierzyć

nocne pozdrowienia

Vote up!
1
Vote down!
0

gość z drogi

#1539498

Naprawić można tylko poprzez Modlitwę

Wtedy diabeł opuści zachłanną sitwę

Oni w pokorze ugną swoje kolana

I będą się Modlić od samego rana

Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
0
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#1539525