Otępienie czołowo-skroniowe

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Choroba zwykle atakuje pomiędzy 40 a 65 rokiem życia.

 

W zależności od stopnia nasilenia objawów (często także ich rodzaju) otępienie czołowo-skroniowe bywa mylone z chorobą Alzheimera bądź schizofrenią.

Najczęściej zaczyna się od zmiany zachowań chorego.

Przede wszystkim dotyczy to sfery społecznej. Nagle ktoś, kto funkcjonował w społeczeństwie bez większych problemów zaczyna odrzucać wyznawane i przestrzegane do tej pory normy.

Potem zmiany dotykają osobowości. Dla obserwatora z zewnątrz często widoczny jest nieprzemyślany sposób, w jaki chory reaguje.

 

Nie zawsze. Czasem może to być wyraźne manifestowanie wierności jakiejś idei, która przesłania wszystko inne.

Może to być np. nagłe „objawienie”, w wyniku którego chory zaczyna wierzyć, że jest człowiekiem wybranym. „Namaszczonym” przez „bóstwo” i w związku z tym prześladowanym przez „synagogę szejtana”.

Zmiany takie mogą istnieć latami, zanim dojdzie do kolejnego etapu i chory dozna widocznych zaburzeń poznawczych, jednoznacznie przekonujących otoczenie o jego zaburzeniu, .

 

Czy jednak każdy przejaw braku samokrytycyzmu, labilności emocjonalnej, ponadnormatywnej drażliwości objawiającej się np. tasiemcowymi komentarzami i wyzywaniem interlokutorów nieadekwatnie do sytuacji oznacza chorobę?

Dla prawidłowego rozpoznania nie mniej ważne są odpowiednie badania..

Dopiero ww. objawy w połączeniu z ustaleniem w wyniku badania tomograficznego głowy cech choćby niewielkiego zaniku korowego lewego (lub prawego) płata czołowego i skroniowego w okolicy bruzdy czołowej dają nawet 99% prawdopodobieństwo stwierdzenia choroby.

Degeneracja funkcji mózgu wraz z upływem lat (często tylko miesięcy a nawet tygodni) będzie rosła. I chociaż przyjmuje się, że okres przeżywalności od wykrycia choroby do śmierci wynosi ok. 10 lat to przecież jest to wartość średnia. U jednych degradacja mózgu będzie postępowała systematycznie, u innych zaś – rzutami. W tym drugim przypadku mogą minąć długie lata, nim dojdzie do kolejnego zaostrzenia objawów.

Niestety, dzisiejsza medycyna bezradna jest wobec takich przypadków.

 

Ze względu na wspomniane trudności diagnostyczne ciągle brak jest jednoznacznej etiologii choroby.

Na razie wiadomo jedynie, że aż 41% przypadków wskazuje na powiązanie rodzinne (np. rodzeństwo, rodzic - dzieci itp.). Pozostałe przypadki byłyby samoistnymi. Badania przeprowadzono na próbce 245 chorych.

W schorzeniu tym pojawiają się czasem konfabulacje, m.in. wymyślanie historii czy nieprawdopodobnych wyjaśnień. Do niedawna uważano, że konfabulacje te są tworzone w celu ukrycia dysfunkcji poznawczych. Obecnie jednak przyjmuje się, że bardziej prawdopodobną ich przyczyną mogą być zaburzenia selektywności myślenia.

Do tego należy dodać urojenia. Ich rodzaj oraz zaawansowanie zależy od stopnia zaawansowania choroby.

Prócz typowych, jakimi są urojeni „głodzenia” czy też „okradania” występować może wiele innych.

Urojenia to zaburzenia myślenia, czyli przekonanie chorego o istnieniu rzeczy, zjawisk czy wydarzeń wokół niego, które naprawdę nie istnieją. Pewne zdarzenia mogą co prawda mieć miejsce, ale chory nadaje im nieadekwatne znaczenie, nadbudowuje wokół nich chorobowe treści, tzw. system urojeń. Takie fałszywe sądy pacjenta są niekorygowalne; nie daje on sobie wyjaśnić, wytłumaczyć, że to, co myśli, nie ma miejsca w rzeczywistości, nie dzieje się naprawdę. Pacjent jest głęboko przekonany o prawdziwości swoich urojeń, „wierzy w nie”, „wie”, uważa, że to jego sądy są prawdziwe, a inni albo ich nie dostrzegają, albo wręcz są „przeciwko niemu”, chcą z niego „zrobić chorego”, kiedy właśnie to on „jest zdrowy”. Może nawet takie osoby, które starają się mu pomóc i „tłumaczyć, że on nie ma racji”, włączyć w system swoich urojeń, jako biorące udział w „zmowie przeciwko niemu” (np. rodzinę, znajomych, osoby z pracy). Do tego grona trafiają nieraz także, osoby i instytucje, które mogą pacjentowi pomóc profesjonalnie: psychologowie, lekarze psychiatrzy, personel szpitala. Dlatego często bardzo trudno pomóc osobie, która uważa, że z nią jest „wszystko w porządku”, że jest zdrowa, a ci, którzy chcą jej pomóc, są przeciwko niej.

Zdarza się, że zaburzenia urojeniowe rozwijają się na tyle stopniowo i długotrwale, że bliscy w ogóle nie zauważają, że dzieje się coś niepokojącego; obserwują „inność”, „dziwaczność” osoby chorej, ale przypisują to cechom osobowości – „on/ona taka już jest”.

Czasami obszar urojeń danej osoby jest na tyle prawdopodobny, że bliscy i osoby znajome „wierzą” w prawdziwość opisywanych wydarzeń, współczują, doradzają, starają się pomóc znaleźć rozwiązanie. Dopiero konfrontacja z realnością pokazuje tym osobom „wyimaginowany charakter” podawanych przez chorego faktów.

Uporczywe zaburzenia urojeniowe dotyczą najczęściej różnie rozbudowanych urojeń prześladowczych, ksobnych, wielkościowych, hipochondrycznych, zazdrości, erotycznych czy pieniactwa (u pacjenta cierpiącego na zaburzenia urojeniowe występuje zwykle jedno z nich).

]]>https://www.mp.pl/pacjent/psychiatria/choroby/73534,zaburzenia-urojeniowe]]>

Autorka powyższego, dr n. med. Joanna Borowiecka-Kluza, specjalista psychiatra NZOZ Centrum Dobrej Terapii MindArt wymienia przykładowo niektóre urojenia.

Mogą to być pojedyncze lub rozbudowane w system urojenia wielkościowe, przekonanie o nieadekwatnej do rzeczywistości, wysokiej pozycji społecznej, władzy czy statusie materialnym. Może to być też tzw. pieniactwo, ciągłe dochodzenie swoich domniemanych „krzywd” czy domaganie się „swoich praw”, często przed sądem i różnymi urzędami. W tej grupie mogą występować także urojenia hipochondryczne, czyli przekonanie o ciężkiej śmiertelnej chorobie bez odniesienia w rzeczywistości (co należy różnicować z inną odrębną jednostką chorobową – tzw. zaburzeniami hipochondrycznymi).

(ibid.)

Jak łatwo dać się wciągnąć w świat urojeń osoby chorej nie muszę chyba nikogo przekonywać.

Dopiero wnikliwa analiza przedstawianych przez chorego faktów oraz konfrontacja z ich oceną dokonaną przez samego „zainteresowanego” powoli otwiera nam oczy.

Ale ilu z nas stać na przyznanie się, choćby tylko sobie, że zamiast pomóc rzeczywiście potrzebującym daliśmy się wciągnąć w urojony świat ciężko chorego człowieka?

 

Niestety ciągle większość postępuje wg zasady zwerbalizowanej przez naszego noblystem:

Stłucz Pan termometr, nie będziesz miał gorączki!

 

14.08 2019

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.3 (8 głosów)

Komentarze

Na codzień wielu zachowuje się normalnie, czasem tylko widać wierzchołek góry lodowej. Sporo osób podlega różnym zaburzeniom, widac też jak z wiekiem się pogarsza. W środowiskach, gdzie swoich się nie rusza, powstają całe narracje z teoriami spiskowymi, które stają się żerowiskiem zaburzonych, skrajne przypadki to całe dedykowane, tematyczne grupy szurów na fejsie. Zwykły sceptycyzm, nieraz niewinne pytania odbierane są jako atak, charakterystyczne jest, że dziwaczne przekonania oparte są na fanatycznej wierze a nie faktach. Dziś jest to nisza wykorzystywana w biznesie i polityce, mimo gardłowania o upadku i innych takich rzeczach staje się to akceptowane w dyskursie społecznym.

Vote up!
4
Vote down!
-2

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1599837